Basia. Bajki na dobranoc - ebook
Basia. Bajki na dobranoc - ebook
Najlepsze na zasypianie są – według Franka – bajki na dobranoc! Dwadzieścia cztery bajki autorstwa rodziny Basi czekają, by opowiedzieć je na dobranoc. Zabawne, melancholijne, niektóre rymowane, krótkie, w sam raz na raz! Posłuchajcie, jaką bajkę opowiada Frankowi Mama, Babcia, a jaką Janek i Basia! Dobrej nocy…
| Kategoria: | Dla dzieci |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-276-7116-5 |
| Rozmiar pliku: | 18 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Tu–tuut! – trąbił jak samochód.
– Au! Au! – szczekał jak piesek.
– Aaaa!!! – krzyczał jak całkiem rozbudzony Franek.
Cała rodzina próbowała nakłaniać go do spania.
– Franku, połóż się wreszcie – prosiła Mama. – Poczytam ci.
– Spanie jest cudowne... Chcesz, żebym położył się z tobą? – proponował Tata.
– Dasz radę. Wierzę w ciebie – przekonywał Dziadek.
– Raz–dwa, młody człowieku, czas spać – dyrygowała Babcia.
– Jeśli teraz zaśniesz, dam ci kolekcję kart piłkarskich. Jak dorośniesz – próbował przekupstwa Janek.
Jednak wszystkie namowy i groźby były nieskuteczne. Pewnego wieczora Franek tak hałasował, że słychać go było w całym domu. Basia miała tego dość. Przybiegła do pokoju brata i wrzasnęła:
– Bądź wreszcie cicho! Przez ciebie boli mnie głowa! I wszystko inne! I jestem zła! Zupełnie jak... niedźwiedź! Ogromny włochaty niedźwiedź!
– Błabła niebieć? Lomny? – zainteresował się Franek. Uspokoił się i przestał krzyczeć.
Wtedy Basia opowiedziała mu bajkę. A kiedy skończyła, okazało się, że Franek śpi. I teraz już każdy w rodzinie Basi wiedział, co jest najlepszym sposobem na usypianie: bajki na dobranoc!
1
O dziewczynce, która zmieniła się w niedźwiedzia
Żyła sobie kiedyś bardzo miła i grzeczna dziewczynka. Wszyscy ją lubili i dawali jej żelki nie tylko w dni słodyczowe. Dziewczynka zjadała żelki, a potem wcale nie bolał jej brzuch i nie musiała chodzić do dentysty, bo myła zęby zaraz po jedzeniu.
Któregoś dnia obudziła się rano i... Bum! Wszystko było nie tak. Po pierwsze nie padał śnieg, chociaż była zima. Po drugie rajstopy nie chciały się włożyć. Po trzecie przyszedł Tata i powiedział, że nie pójdą do parku trampolin, chociaż obiecał. A po któreś tam Mama powiedziała, że nie można jeść samych żelków na śniadanie, bo to już naprawdę przesada. Dziewczynka była wściekła. Tak bardzo, że aż coś łaskotało ją w środku. I na zewnątrz. Nie chciała już żelków. Ani rajstop. Ani śniegu. Ani nawet parku trampolin. Chciała wrzeszczeć i rozwalać rzeczy. Na przykład domy. Problem polegał na tym, że nie miała tyle siły, żeby rozwalić dom. Nie miała nawet siły na jedną małą ścianę. Musiała jednak coś zrobić, żeby nie rozerwało jej na kawałki. Ryknęła głośno. Jak bardzo zły niedźwiedź. A kiedy ryknęła, zaczęła rosnąć. Po chwili była ogromna. I włochata na całym ciele. Miała futro na rękach. Na nogach. Na brzuchu. I na pupie! Zmieniła się w niedźwiedzia. Teraz to już na pewno nie wcisnęłaby rajstopek.
Niedźwiedź rozejrzał się po pokoju.
– Zanim zajmę się ścianami, rozwalę coś mniejszego – powiedział.
Najpierw podarł te głupie rajstopy. I tak miały już dziurę. Potem zrzucił z regałów pudełka z grami. I książki. Rozsypał klocki. Zrzucił pościel z łóżka. Wywalił ubrania z szafy. Podarł kartki z rysunkami, a resztki rozrzucił po pokoju. Kiedy już to zrobił, poszedł do kuchni. Wyjął z lodówki kabanosy i zjadł całą paczkę naraz. Ze spiżarni wyjął miód. Zamoczył w nim łapy. Miód był pyszniutki. I lepki. Spływał niedźwiedziowi po łapach i po futrze. Prosto na podłogę. Nagle do kuchni weszła Mama.
– Możesz mi powiedzieć, co tu się dzieje? – spytała.
– Jestem niedźwiedziem! – zawołał niedźwiedź.
– Niedźwiedź czy nie niedźwiedź, ale takiego bałaganu to ja nie będę tore... lore... torelorować – powiedziała Mama.
Kazała niedźwiedziowi posprzątać miód. I wszystko w pokoju, bo nie tore... lorelowała też tego, co tam zobaczyła. Bo tak to już jest, że każda zabawa kończy się sprzątaniem.
Basia umilkła. A wtedy w pokoju rozległy się dziwne dźwięki:
– Chrrr... Mrrr... Chrrr... Mrrr...
To był Franek. Spał zwinięty w ciepły kłębuszek i posapywał przez sen jak niedźwiadek.