Basia i rower - ebook
Rodzina Basi jedzie na weekend na wieś. Rodzice mają w planach wyprawę rowerową. Janek cieszy się, że to będzie wyprawa dookoła świata. A Basia z obawą myśli, czy ten świat nie jest aby za wielki na dwa małe koła i dwie nie bardzo duże nóżki…
| Kategoria: | Dla dzieci |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-276-7110-3 |
| Rozmiar pliku: | 7,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W piątek Tata zamontował na dachu samochodu bagażnik i wsadził na niego rowery.
– Jedziemy na wyprawę – powiedział.
– Dookoła świata? – spytał Janek. Tata go jednak nie usłyszał. – Jeśli tak, to Baśka nie da rady.
– A właśnie że tak! – zdenerwowała się Basia. – Prawda, że dam? – szepnęła do Miśka Zdziśka i bardzo się starała, żeby głos jej nie zadrżał. Misiek Zdzisiek kiwnął łebkiem. Zawsze się z nią zgadzał.
Kiedy już się spakowali i ruszyli w drogę, Basia poczuła, że wcale nie wie, jak to będzie z tym dawaniem sobie rady.
Wyjrzała przez okno samochodu na mijane pola. Świat był taki ogromny! Za wielki na dwa małe kółka i dwie nie bardzo duże nóżki.
Wieczorem dojechali do działki przyjaciół rodziców, którą wynajęli na weekend. Basia wyszła z samochodu i rozejrzała się wokoło. Za drewnianym domkiem rozciągał się mroczny o tej porze las. Na trawniku przy bramie rosły brzózki, a pod płotem pomiędzy pniami wisiał kolorowy sznurek od hamaka lekko kołysany wiatrem. Basia uniosła twarz do góry i zobaczyła ciemniejące niebo, na którym zaczęły się już pojawiać punkciki gwiazd. Niebo było jeszcze większe niż świat wokół niej... Nieskończone.
– To jak, rozpakowujemy się? – spytał Tata. Stał na trawniku i przeciągał się po długiej jeździe. Mama zaczęła wyjmować z bagażnika torby z rzeczami. Drzwi samochodu zostawiła otwarte, bo Franek zasnął i nie było sensu go budzić.
_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
– Jedziemy na wyprawę – powiedział.
– Dookoła świata? – spytał Janek. Tata go jednak nie usłyszał. – Jeśli tak, to Baśka nie da rady.
– A właśnie że tak! – zdenerwowała się Basia. – Prawda, że dam? – szepnęła do Miśka Zdziśka i bardzo się starała, żeby głos jej nie zadrżał. Misiek Zdzisiek kiwnął łebkiem. Zawsze się z nią zgadzał.
Kiedy już się spakowali i ruszyli w drogę, Basia poczuła, że wcale nie wie, jak to będzie z tym dawaniem sobie rady.
Wyjrzała przez okno samochodu na mijane pola. Świat był taki ogromny! Za wielki na dwa małe kółka i dwie nie bardzo duże nóżki.
Wieczorem dojechali do działki przyjaciół rodziców, którą wynajęli na weekend. Basia wyszła z samochodu i rozejrzała się wokoło. Za drewnianym domkiem rozciągał się mroczny o tej porze las. Na trawniku przy bramie rosły brzózki, a pod płotem pomiędzy pniami wisiał kolorowy sznurek od hamaka lekko kołysany wiatrem. Basia uniosła twarz do góry i zobaczyła ciemniejące niebo, na którym zaczęły się już pojawiać punkciki gwiazd. Niebo było jeszcze większe niż świat wokół niej... Nieskończone.
– To jak, rozpakowujemy się? – spytał Tata. Stał na trawniku i przeciągał się po długiej jeździe. Mama zaczęła wyjmować z bagażnika torby z rzeczami. Drzwi samochodu zostawiła otwarte, bo Franek zasnął i nie było sensu go budzić.
_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
więcej..