- W empik go
Baśń o Sklavenie - ebook
Baśń o Sklavenie - ebook
A może by tak zrobić wszystko po swojemu?
W Królestwie Orła Czarnopiórego rządzi uparty król Mikołaj, który wierzy, że młodszy brat Bartoszek w przyszłości zostanie jego doradcą. Chłopak ma jednak inne plany: pragnie zostać rycerzem. To niestety nie jest takie proste i nie podoba się władcy… W życiu braci niespodziewanie pojawia się tajemnicza Sklavena. Przepiękna istota o srebrnych włosach jest niemową i nie pamięta swojej przeszłości. Mikołaj postanawia pomóc dziewczynie odkryć jej pochodzenie. Razem z przyjaciółmi wyruszają w pełną przygód i niespodzianek podróż, która zmieni życie całego królestwa.
Baśń o magii, rycerzach, prawdziwej miłości i poszukiwaniu akceptacji zachwyci każdego. Uwaga! Do czytania z rodzicami lub samodzielnie.
Wydana przez Wydawnictwo Nie powiem, Hm... zajmuje się dsytrybucją wersji elektronicznej.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68177-26-8 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Król Mikołaj ma strapienie
Król Mikołaj z posępną miną krążył po komnacie. Za oknami panowała ciemność. Raz po raz słychać było pohukiwanie sowy, która rozpoczęła nocne łowy. Poza tym nic nie zakłócało ciszy panującej wokół zamku. Królestwo spało. Po wypełnionym ciężką pracą dniu jego mieszkańców zmorzył zasłużony sen. Wszystkich poza królem. Ten przechadzał się po komnacie, ściągając ciemne brwi i mrucząc do siebie pod nosem. Króla Mikołaja trapił bowiem pewien kłopot. Kłopot, który zdawał się nie mieć dobrego rozwiązania. Miał za to imię – Bartoszek.
Młodszy brat króla ulepiony był z zupełnie innej gliny niż pozostali mężczyźni w rodzinie. Podczas gdy królewski dziadek i ojciec odznaczali się naturą spokojną i stateczną, co odziedziczył po nich także Mikołaj, Bartoszek od niemowlęctwa wykazywał zgoła inne cechy. W wieku dwóch lat objeżdżał zamek na psie, który posłusznie się temu poddawał. Wymachiwał przy tym kijaszkiem, odgrażając się, że poucina wrogom głowy, a przynamniej ręce. Gdy nieco podrósł, bez wahania dosiadł konia, i to największego w królewskiej stadninie. Kazał podać sobie prawdziwy miecz i tylko stanowcza odmowa Mikołaja powstrzymała zdarzenia, które mogły mieć miejsce później. Zapewne dzięki królowi stajenni zachowali głowy i ręce. Nie uniknęli za to kilku siniaków, gdyż rozjuszony Bartoszek zdążył się zaopatrzyć w nowy kijaszek, większy od poprzedniego, i wymachiwał nim tak sprawnie, że w niejedno ucho trafił, nim Mikołaj wyszarpnął mu go z dłoni.
Jeśli tylko wśród synów rycerzy, stajennych lub okolicznych chłopów znalazł się śmiałek gotowy stawić czoła Bartoszkowi, dochodziło do zapasów na klepisku za chlewikiem. Pod koniec tychże, śmiałek zamknięty w żelaznym uścisku Bartoszka kwiczał jak prosiaki w chlewie i błagał o litość, a książę śmiał się w głos.
Trzeba dodać, że Bartoszek posiadał jedną ważną cechę, która nierzadko pozwala wygrać mu w zapasach. Mianowicie był śliczny, czym tak skutecznie mylił swoich przeciwników, że ci zupełnie nie spodziewali się, jaka siła drzemie w jego mięśniach i jaki hart w duchu. Rozwiane blond loki, słodkie jasnozielone spojrzenie i figlarny uśmiech sugerowały raczej chłopca pogodnego, przyjacielskiego. I takim też bywał. Ale nie na polu walki. Tam przeistaczał się w wojownika, rycerza, którym zawsze chciał zostać, by podbijać świat.
O tym wszystkim rozmyślał teraz strapiony Mikołaj, krążąc po obszernej komnacie, marszcząc się i mrucząc. Najchętniej wtłoczyłby Bartoszka w książęcy strój, posadził po swojej prawicy przy stole obrad i kazał mu tam siedzieć do końca panowania. Tak byłoby najlepiej i dla niego i dla całego królestwa. Tylko jedna niejasna myśl nie dawała mu spokoju. Myśl, która prześladowała go, odkąd pamiętał:
Czy tak byłoby najlepiej również dla Bartoszka?