-
promocja
Baśniobór. Klucze do więzienia demonów. Tom 5 - ebook
Baśniobór. Klucze do więzienia demonów. Tom 5 - ebook
Od tysiącleci świat był bezpieczny, ponieważ najpotężniejsze istoty ciemności zamknięto w Zzyzxie. Teraz jednak przywódca Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej jest o krok od zebrania wszystkich kluczy potrzebnych do otwarcia tego straszliwego więzienia. Jeśli mu się to uda, ziemia pogrąży się w chaosie. Kendra, Seth oraz Rycerze Świtu podejmują desperacką próbę pokrzyżowania planów wroga. Podróżują po całym świecie, by uprzedzić Stowarzyszenie, zdobyć artefakty i uratować Wiecznych, których śmierć jest ostatnim warunkiem oswobodzenia demonów. Jeśli im się nie powiedzie, czeka ich straszliwe starcie na Bezbrzeżnej Wyspie. Jakich sprzymierzeńców znajdą Rycerze Świtu i kto zwycięży w walce sił światła i mroku?
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8387-957-4 |
| Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Seth wiedział, że nie powinno go tu być. Dziadkowie wściekliby się, gdyby o tym usłyszeli. Ponura jaskinia cuchnęła jak nigdy dotąd – obrzydliwą mieszanką zgniłego mięsa i owoców. W grocie było parno. Zatęchłe powietrze zmuszało chłopca, żeby nie tylko wąchał, ale wręcz smakował tę wstrętną słodycz. Z każdym oddechem zbierało mu się na wymioty.
Graulas leżał na boku. Dyszał nierówno, z trudem, jego pierś unosiła się i opadała. Zaropiałą twarz opierał na ziemi. Skóra z odczynami zapalnymi rozpłaszczała się niczym lepka masa. Choć jego pomarszczone powieki były zamknięte, to kiedy Seth się zbliżył, demon poruszył się i stęknął. Zajęczał, zakasłał, a potem oderwał twarz od podłoża, skrobiąc o ziemię zakręconym baranim rogiem. Nie podniósł się całkowicie, ale zdołał podeprzeć się na łokciu. Odrobinę uchylił jedną powiekę. Drugie oko zbytnio zaropiało.
– Seth – wychrypiał.
Jego głos, niegdyś donośny, był teraz słaby i zmęczony.
– Przyszedłem – oznajmił chłopiec. – Mówiłeś, że to pilne.
Ciężki łeb kiwnął potakująco.
– Ja… umieram – wycedził demon.
Przedwieczny stwór był chory i umierał, odkąd Seth go poznał.
– Bardziej niż dotąd?
Graulas zarzęził i odkaszlnął. Nad chropowatym cielskiem uniosła się chmura kurzu. Odpluł gęstą flegmę, a potem znów się odezwał, niemal szeptem:
– Po… wielu latach… dogasania… w końcu nadeszły… ostatnie dni.
Chłopiec nie wiedział, co powiedzieć. Graulas nigdy nie ukrywał swej nikczemnej przeszłości. Większość dobrych ludzi wieść o jego zgonie przyjęłaby z radością. Jednak stwór bardzo polubił Setha. Zaintrygowany jego niezwykłymi wyczynami pomógł powstrzymać plagę cieni, a później pozwolił mu opanować nowo pozyskane zdolności zaklinacza cieni. Bez względu na dawne zbrodnie konający demon zawsze dobrze go traktował.
– Przykro mi – powiedział Seth, odrobinę zaskoczony, że faktycznie jest mu żal.
Graulas zadrżał, osunął się pod nim łokieć i demon płasko opadł na ziemię. Zamknął oko.
– Ten ból – jęknął cicho. – Potworny ból. Mój gatunek… umiera… tak powoli. Myślałem… że zaznałem… każdego możliwego cierpienia. Ale teraz… wierci… wykręca… zżera… pęcznieje. Głęboko w środku. Pochłania. Nim zdołam to opanować… ból narasta… do nowych rozmiarów.
– Czy mogę ci jakoś pomóc? – spytał Seth, choć wątpił, czy przyda się tutaj jakiś lek z domowej apteczki.
Demon parsknął.
– Wątpię – wydyszał. – Rozumiem… że jutro wyjeżdżasz.
– Skąd wiesz?
Misja Setha miała pozostać w tajemnicy.
– Nigdy… nie mów o planach… Nowelowi i Dorenowi.
Chłopiec nie zdradził satyrom konkretów. Powiedział tylko, że na jakiś czas opuszcza Baśniobór. Przebywał w rezerwacie od ponad trzech miesięcy, czyli od czasu, gdy wraz z towarzyszami wrócił z Gadziej Opoki. Zdążył przeżyć z Nowelem i Dorenem kilka przygód, więc uznał, że jest im winien pożegnanie. Dziadek pozwalał rozprawiać o misji wyłącznie w gabinecie obłożonym zaklęciami przeciwko szpiegom, więc Seth nie przekazał satyrom nic ważnego, ale pewnie w ogóle powinien był trzymać język za zębami.
– Nie mówiłem im o konkretach – odparł.
– Nie… ale słyszałem, jak wspomnieli o twoim wyjeździe… gdy przemieszczali się po lesie. Chociaż… nie mam wglądu do waszego domu… mogę wnioskować… że szukacie kolejnego artefaktu. Tylko taka… misja… kazałaby Stanowi zaryzykować… twoje bezpieczeństwo.
– Naprawdę nie mogę o tym mówić.
Graulas zaniósł się flegmistym kaszlem.
– Szczegóły są nieistotne. Skoro usłyszałem i zgadłem… to inni również mogli to zrobić. Chociaż nie jestem w stanie spojrzeć… poza granice rezerwatu… wyczuwam mnóstwo uwagi skupionej na Baśnioborze. Potężne moce próbują szpiegować. Miejcie się na baczności.
– Będę ostrożny – obiecał Seth. – To dlatego mnie wezwałeś? Żeby mnie ostrzec?
Demon uchylił jedno oko, a na wysuszonych ustach pojawił się blady uśmiech.
– Nie jestem takim… altruistą. Chcę prosić o przysługę.
– Jaką?
– Mogę… umrzeć… zanim wrócisz. Wtedy te życzenia… stracą znaczenie. Po tylu latach… moje dni naprawdę są policzone. Seth… Martwi mnie… nie tylko… ból fizyczny. Boję się śmierci.
– Ja też.
Graulas się skrzywił.
– Nic nie rozumiesz. W porównaniu ze mną… nie masz się czego lękać.
Chłopiec zmarszczył brwi.
– Dlatego że byłeś zły?
– Gdybym mógł… rozpłynąć się w nicość… byłbym szczęśliwy. Ale tak się nie stanie. Seth, czekają nas inne sfery. Miejsce przygotowane dla mojego rodzaju… kiedy kończymy to życie… nie jest przyjemne. Właśnie dlatego demony starają się przetrwać jak najdłużej. Przez tysiące lat… żyłem w taki sposób… że przyjdzie mi za to słono zapłacić.
– Ale teraz nie jesteś już taki jak kiedyś – odparł Seth. – Bardzo mi pomogłeś. Na pewno to się liczy.
Graulas sapnął i zakasłał inaczej niż wcześniej. Brzmiało to prawie tak, jakby się gorzko śmiał.
– Na łożu śmierci… wmieszałem się w twoje rozterki… dla własnej rozrywki. Takie drobnostki nie zrównoważą stuleci świadomego czynienia zła. Seth, ja się wcale nie zmieniłem. Jedynie straciłem moc. Brak mi determinacji. Muszę znosić tak wielki ból, iż lękam się, że w zaświatach… czeka mnie jeszcze gorsze cierpienie.
– To co mogę zrobić? – zainteresował się Seth.
– Tylko jedno – warknął Graulas przez ściągnięte wargi. Zmrużył oko i zacisnął pięści. Seth usłyszał zgrzytanie zębów. Demon oddychał gwałtownie i nierówno. – Chwileczkę – wydusił, cały drżąc.
Z jego oczu sączyły się tłuste łzy.
Seth odwrócił wzrok. Nie mógł już na to patrzeć. Nie wyobrażał sobie takiego nieszczęścia. Miał ochotę wybiec z jaskini i już tam nie wrócić.
– Chwileczkę – sapnął znowu Graulas. Po kilku jękach i stęknięciach zaczął równiej oddychać. – Możesz zrobić dla mnie jedną rzecz.
– Słucham.
– Nie znam celu waszej misji… ale gdybyście zdołali odzyskać Piaski Świętości… ten artefakt ogromnie ulżyłby mi w cierpieniu.
– Przecież jesteś przepełniony chorobą. Czy to by cię nie zabiło?
– Myślisz o… rogu jednorożca. Róg oczyszcza… więc owszem… zgładziłby mnie jego dotyk. Ale Piaski uzdrawiają. Nie poprzestałyby na wypaleniu nieczystości. Wyleczyłyby choroby i pozwoliły mi to przeżyć. I tak umarłbym ze starości, ale ból by zelżał, a leczenie może dałoby mi jeszcze trochę czasu. Wybacz, Seth. Nie prosiłbym… gdybym nie był zdesperowany.
Seth spoglądał na żałośnie wyniszczonego demona.
– Piaski ma Sfinks – rzekł łagodnie.
– Wiem – szepnął Graulas. – Sama myśl… że istnieje choć cień szansy… pozwala mi skupić się na czymś innym… niż… niż…
– Rozumiem – powiedział Seth.
– Tylko na to mogę liczyć.
– Oczywiście staramy się odzyskać Piaski – uspokajał go chłopiec. – Nie mogę powiedzieć, że to właśnie cel naszej misji, ale naturalnie chcemy wejść w posiadanie wszystkich artefaktów. Jeśli zdobędziemy Piaski Świętości, przyniosę je, żeby cię uzdrowić. Obiecuję. W porządku?
Z oczu demona tryskały blade łzy. Stwór odwrócił twarz.
– Dobrze. Dziękuję ci… Secie Sorensonie. Żegnaj.
– Czy mógłbym jeszcze coś…
– Idź. Nic więcej dla mnie nie zrobisz. Nie chcę… być oglądany… w tym stanie.
– Okej. Trzymaj się.
Seth opuścił jaskinię z latarką w dłoni. Z ulgą zostawił w tyle wilgotny smród i widok rozdzierającego cierpienia.