Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Będę królową - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
27 czerwca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
11,99

Będę królową - ebook

Claire i Raif poznają się w Grecji. Zafascynowani sobą, spędzają razem noc. Potem ich drogi się rozchodzą. Claire dostaje pracę na statku, który zabierze ją z powrotem do Anglii. Nie ma pojęcia, że statek należy do Raifa, a on sam – jest księciem i następcą tronu. Gdy się spotykają, Claire wyjawia mu, że jest w ciąży. Uważa, że powinien wiedzieć. W najśmielszych snach jednak nie przypuszcza, że Raif będzie chciał się z nią ożenić, a ona chyba nie jest na to gotowa…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8342-563-4
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zakotwiczony w zatoce megajacht Mahnoor górował nad wszystkimi innymi jednostkami obecnymi w marinie greckiej wyspy Kanos. To olbrzym, a jednak zaprojektowany z myślą o szybkości i elegancji.

Właściciel statku, książę Raif Sułtan bin Al-Rashid, znany w świecie biznesu jako Raif Sułtan, miliarder i deweloper, właśnie odebrał w biurze telefon od ojca, króla Jafri z Kurystanu. Czego mógł chcieć od niego ojciec, który praktycznie od zawsze ignorował istnienie syna? Wystarczyło kilka sekund i Raif już wiedział. Nie były to dobre wiadomości.

– Podpisałeś kontrakt na budowę miasta i ośrodka wypoczynkowego w Kurystanie – wysyczał do słuchawki ojciec. – Podrzesz tę umowę na strzępy i zapomnisz o całej sprawie.

– Ta inwestycja ma wsparcie rządu – odparł Raif.

– Ale nie ma mojego – wykrzyknął stary król. – Nie życzę sobie żadnych turystów w moim kraju.

– Przykro mi to słyszeć. – Odpowiedź Raifa była stanowcza. – Nowy port i ośrodek wypoczynkowy stworzą dodatkowe miejsca pracy. Podczas budowy weźmiemy pod uwagę zdanie konserwatora i zadbamy o jak najmniejszą ingerencję w środowisko naturalne.

– Powiedziałem ci już wyraźnie, jakie jest moje zdanie. To powinno wystarczyć przy podejmowaniu decyzji – przerwał król.

– Nie mogę się wycofać z kontraktu, który został już podpisany i zaaprobowany przez rząd. – Raif był twardy.

– Nigdy więcej nie nazwę cię moim synem, jeśli mi się sprzeciwisz – wykrzyczał król. – Twoim głównym obowiązkiem jest słuchać mnie i nie zamierzam tolerować takiego braku posłuszeństwa.

W Kurystanie trzasnęła słuchawka. Raif powoli wciągnął powietrze do płuc, a potem z jego ust wydobyła się długa wiązanka przekleństw w języku angielskim. Jego obowiązek? Nie był już dzieckiem, któremu mógł rozkazywać ten niemal obcy człowiek, który nigdy wcześniej do niego nie dzwonił ani nie zaszczycił go spotkaniem.

W przeciwieństwie do starszych braci, Hashira i Waleeda, którzy dorastali w Kurystanie, Raif wychował się w Wielkiej Brytanii. Jako trzeci syn stał się zbędnym dodatkiem, a król nie interesował się jego życiem. Raif otrzymywał jedynie wsparcie finansowe i od czasu do czasu był zapraszany do uczestnictwa w królewskich ceremoniach w swoim kraju.

Odczuwał czystą wściekłość na ojca. Jego szczupłe dłonie zacisnęły się w pięści, gdy przypomniał sobie żądania króla. Miał dwadzieścia siedem lat i nie był już dzieckiem desperacko pragnącym uwagi ojca. Przeżył bez tego wiele lat i nauczył się doceniać własne osiągnięcia. Już w wieku dwudziestu jeden lat zrozumiał, że musi radzić sobie sam. To właśnie wtedy, po roku obowiązkowej służby wojskowej, postanowił porzucić karierę wojskową i zająć się biznesem. Ta decyzja również nie spotkała się z aprobatą ojca, choć żadnemu ze starszych braci nie udało się nawet ukończyć rocznej służby w wojsku. Hashir został zwolniony z powodu drobnej kontuzji kostki, a Waleed nie poszedł do wojska w ogóle pod pretekstem problemów z żołądkiem.

Wciąż rozstrojony, wyszedł z biura i zszedł na ląd. Świeże powietrze i trochę ruchu dobrze mu zrobi. Wskoczył do czekającej motorówki i zmarszczył brwi, gdy ruszyła za nim grupa pracowników ochrony. Chciał być sam. Po co mu ochrona na tej sennej greckiej wysepce, której nazwy nawet nie pamiętał? W okolicy nie było turystów, paparazzi ani nikogo innego, kto mógłby wzbudzić niepokój.

– Ale musimy zapewnić bezpieczeństwo Waszej Wysokości – zaprotestował strażnik sił specjalnych, zatrudniony przez rząd Kurystanu. Grupa ochroniarzy czekała w pewnej odległości.

– Chcę jedynie pospacerować – odpowiedział Raif, ciężko oddychając.

– Niebezpieczeństwa czyhają w nieoczekiwanych miejscach – zmartwił się Mohsin.

– Obserwuj mnie z daleka – odparł Raif zmęczonym głosem.

Świadomy faktu, że garnitur nie jest najlepszym ubiorem na taką pogodę, Raif wyszedł na nadbrzeże. Był przyzwyczajony do upałów; każde lato spędzał na rabalisskiej pustyni z nomadami wuja. Matka, królowa Rabalissy, poślubiła króla Kurystanu. Niewielka, zacofana Rabalissa nie zyskała wiele na unii z obfitującym w złoża ropy naftowej Kurystanem. Jednak ojca niewiele to obchodziło. Wydawało się, że nie dostrzega biedy i niezadowolenia swoich poddanych.

Zostawiwszy za sobą port, Raif skierował się na ścieżkę wzdłuż wybrzeża. Szybko odegnał od siebie myśl, by prosić braci o radę. Pamiętał przecież, że nie mieli w zwyczaju sprzeciwiać się woli ojca. Raif wypuścił powietrze, przyspieszając kroku pod drzewami. Zawładnęła nim frustracja. Był świadomy faktu, że ojciec jest w stanie zablokować ten projekt, rzucając wszelkie możliwe kłody pod nogi.

Nagle ścieżka zeszła do małej ukrytej zatoczki i Raif poczuł piasek pod stopami. Poluzował węzeł krawata, który następnie zwinął i schował do kieszeni. Woda w kolorze niebieskozielonym przyzywała do siebie. Cieszyła go chwilowa samotność, której nie doświadczał zbyt często. Już nie miał ochoty na krzyk, ale na orzeźwiającą kąpiel.

W cieniu drzewa Claire zajęta była nagrywaniem tego zachwycającego widoku. Film był przeznaczony dla jej londyńskiej przyjaciółki Lottie. Kiedy w obiektywnie niespodziewanie pojawił się mężczyzna, zmarszczyła brwi na ten widok. Kim był ten wystrojony facet na plaży? Może to gość weselny albo pogrzebowy, bo przecież widziała wcześniej kwiaty wnoszone do kościoła, więc ani chybi gość. Tymczasem mężczyzna zdjął marynarkę i położył ją na skale, a potem zrobił to samo z koszulą. Ach, więc miał zamiar się wykąpać, domyśliła się Claire, podziwiając muskularny tors koloru starego złota, niczym prosto z filmu o superbohaterze. Jak w transie wpatrywała się w ekran telefonu.

Mężczyzna był wysoki, czarnowłosy i niewątpiwie bardzo dobrze zbudowany. Minęło kilka lat od czasu, kiedy miała okazję podziwiać takie ciało. Niestety wyspę zamieszkiwali głównie mężczyźni w średnim wieku i starcy. Obserwowała, jak nieznajomy zdejmuje buty, skarpetki, a następnie wąskie spodnie, aż do bokserek. Wtedy po raz pierwszy poczuła się niekomfortowo. Nie mogła przecież filmować go w negliżu. Postanowiła odwrócić wzrok. Na szczęście dla niej mężczyzna wszedł do wody, a jego długie, silne nogi przecięły powierzchnię fal.

Niewątpliwie był dobrym pływakiem. Świetnie radził sobie przy prądach w pobliżu skał, choć to miejsce akurat wzbudzało w Claire pewien niepokój. Westchnąwszy, porzuciła filmowanie i wysłała nagranie do Lottie. Niech przynajmniej ona się pośmieje.

– Jesteś jedyną osobą, jaką znam, która spędziła pół roku w Grecji i nie złapała żadnego faceta – lamentowała Lottie podczas ich ostatniej rozmowy. – Pamiętaj, że jako matka, żona i mocno znudzona pracownica potrzebuję rozrywki.

Facet to ostatnia rzecz, jakiej obecnie mi potrzeba, przemknęło przez głowę Claire, mimo że od śmierci matki czuła się przeraźliwie samotna. Ostatnie dziesięć miesięcy to czas niezwykłych zawirowań w jej życiu, emocjonalny rollercoaster. Nauczyła się wiele o sobie, choć wszystko, w co wierzyła, obróciło się w proch, a prawda powoli zaczynała do niej docierać. A wszystko zaczęło się od sprzątania biurka ojca po jego śmierci…

– Najmocniej przepraszam. Nie zdawałem sobie sprawy z pani obecności – przerwał te rozmyślania męski głos dość płynną angielszczyzną. Claire otrząsnęła się z zadumy, podniosła oczy, a jej twarz się zaczerwieniła. Mężczyzna z nagrania stał kilka kroków od niej. W rękach trzymał zawiniątko z ubraniami. Z bliska nie miała już wątpliwości, że to najprzystojnieszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziała, istny chodzący ideał piękna. Miał delikatne, hebanowe brwi nad głęboko osadzonymi oczami w kolorze ciemnego złota, obramowanymi grubymi, czarnymi rzęsami. Jego kości policzkowe były ostre, nos klasyczny, a usta pełne. Zaparło jej dech w piersiach.

– Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem – dodał, wpatrując się intensywnie w tę zjawiskowo piękną kobietę o wielkich błękitnych oczach, złotych piegach i długich jedwabistych włosach w kolorze złotej kukurydzy, które opadały swobodnie na ramiona.

– Nie, ale mam świetny materiał filmowy – odpowiedziała z promiennym uśmiechem. – Filmowałam zatoczkę i, prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że w kadrze pojawi się mężczyzna, do tego niekompletnie ubrany.

– Nagrałaś, jak się rozbieram? – wydusił zszokowany. Nie mógł sobie pozwolić na to, by taki film krążył po internecie. Chociaż dorastał w zupełnie innym świecie, starał się szanować konserwatywne zasady swojej kurystańskiej rodziny.

– Skądże znowu, nie byłeś przecież nagi – zaprotestowała Claire. – A to publiczna plaża. Każdy ma prawo się rozebrać przed kąpielą. To nic takiego.

– Jestem zmuszony prosić cię o usunięcie tego nagrania.

Claire zamarła i wtedy zauważyła, jak mocno ściska ubrania. Wyciągnęła ręcznik i podała mu.

– Proszę. Równie dobrze możesz się ubierać podczas naszej kłótni.

– Dziękuję, ale nie mam zamiaru się z tobą spierać. – Głos Raifa był spokojny. Przyjął ręcznik i odszedł na bok, by się wysuszyć i ubrać.

Był miły i uprzejmy, a do tego nieśmiały jak na człowieka, który na pierwszy rzut oka wydawał się ekstrawertykiem. Z całej jego postawy emanowała niezwykła pewność siebie i wyrafinowanie, a przynajmniej tak było do momentu, w którym poruszyła kwestię nagrania. Zaskoczona tym zachowaniem, lekko pokręciła głową, usiłując to wszystko pojąć. Po chwili jednak rozchmurzyła się, obserwując ruch złotych mięśni na plecach nieznajomego. Trudno jej było przestać patrzeć. Niewątpliwie było to natychmiastowe zauroczenie. Coś dla niej kompletnie nowego.

Podszedł do niej cały złoty, smukły i wysoki, czarne włosy nadal błyszczały mu od wilgoci. Wyglądał niesamowicie.

– Posłuchaj, odkupię od ciebie ten telefon, a w zamian dostaniesz nowy. Wiem, że to kłopot dla ciebie.

– Nie wygłupiajmy się. To nie jest tego warte. – Claire usłyszała głosy na ścieżce ponad ich głowami.

– Jesteś tutaj na wakacjach?– zapytał Raif.

– Nie, mieszkam tu od jakiegoś czasu, ale mam zamiar wrócić do domu, do Wielkiej Brytanii. – Druga część nie brzmiała już zbyt pewnie w jej głosie. Najpierw musiała odłożyć pieniądze na samolot i mieszkanie. Decyzja o pozostaniu w Grecji z mamą pozostawiła ją bez środków do życia, ale, rzecz jasna, nie żałowała tego poświęcenia.

Grupka miejscowych dzieciaków z dorosłym opiekunem wypełniła plażę krzykiem, gwarem i piłką. Nieznajomy z niechęcią zwrócił ręcznik, a Claire odwdzięczyła się nieśmiałym uśmiechem. Wstała z ziemi, podniosła książkę i z odrobiną wahania w głosie postanowiła powiedzieć całą prawdę:

– Nie ma sensu usuwać filmu z telefonu. Zdążyłam go już wysłać koleżance. Poproszę ją, oczywiście, by absolutnie nikomu go nie pokazywała, i nie ma wątpliwości, że posłucha mojej prośby. To najlepsze wyjście, jakie mogę zaproponować… Auuu!

W tym momencie piłka uderzyła Claire w splot słoneczny, aż jęknęła z bólu, zachwiała się i upadła, boleśnie raniąc nogę o skałę. Natychmiast znalazła się w centrum uwagi. Opiekun dzieci pospieszył z przeprosinami, a jej towarzysz w milczeniu podniósł ją z piasku, lustrując wzrokiem krew płynącą z otarcia na kolanie. Zwrócił się do małego piłkarza surowo, a dziewczyna szybko zapewniła go, że wypadki się zdarzają i że wszystko jest w porządku.

– Ale nie jest w porządku – zaprotestował mężczyzna.

– Przeżyję – syknęła w jego kierunku Claire.

Stali obok siebie i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jaki jest wysoki. Przy jej stu pięćdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu wydawał się wręcz wielkoludem.

– Jesteś ranna. – W jego głosie usłyszała troskę.

I rzeczywiście tak było. Noga i biodro bolały, a kolano piekło, ale nie miała zamiaru robić widowiska. Rzuciła mu spojrzenie, które miało oznaczać, że nie życzy sobie o tym mówić.

– I tak zbieram się do domu – oznajmiła pogodnie, mając nadzieję, że tłumek gapiów straci zainteresowanie.

– Gdzie mieszkasz?

– Kilka metrów pod górę. Stąd nie widać, bo drzewa zasłaniają. Ta zatoczka to niemal mój ogródek – zażartowała, krzywiąc się przy stawianiu kroków.

– Odprowadzę cię do domu – nalegał.

– To nie będzie konieczne.

Posłał jej przepraszające spojrzenie. Te złociste oczy wyrażają wszystko, pomyślała Claire, wspinając się ścieżką pod górę do domu matki.

– Często robisz zdjęcia przypadkowym mężczyznom bez ubrań?

– Mówisz to tak, jakbym była jakaś zboczona! – Claire aż sapnęła z oburzenia. – A to publiczna plaża. Jeśli tak bardzo cenisz sobie prywatność, dlaczego się tam rozebrałeś?

– Nie pomyślałem o tym. Byłem przekonany, że jestem sam i cieszyłem się tą chwilą. Nie jesteś zboczona. Próbuję zrozumieć, czemu to zrobiłaś.

– Po prostu pojawiłeś się w moim kadrze. Zobaczyłam cię i w pewnym sensie nie mogłam przestać patrzeć… – Claire z trudem łapała oddech, ponieważ wzgórze miało ostre nachylenie i poczuła się zawstydzona. – I pomyślałam… myślałam…

– O czym sobie pomyślałaś? – wtrącił niecierpliwie z wyczuwalnym napięciem. – Że już mnie gdzieś widziałaś?

Claire zatrzymała się nagle przez niskim domkiem.

– Nie, dlaczego miałabym tak myśleć? Prawdę mówiąc, pomyślałam sobie, że jesteś piękny. Chyba nie ma w tym nic złego?

Raif spojrzał na jej płonącą twarz.

– Piękny? – powtórzył z niedowierzaniem. – Mężczyźni nie są piękni.

– Ale z ciebie seksista. – Claire wyprostowała się, zastanawiając się, dlaczego upokorzyła się tym wyznaniem, ale on był nieustępliwy.

– Więc twierdzisz, że to było pożądanie. – Raif uśmiechnął się złośliwie.

– Nie, wcale tego nie powiedziałam. Zresztą to trwało tylko kilka sekund.

– Kilka sekund zdejmowania ubrań. Gdybyś była mężczyzną, mogłabyś zostać aresztowana za takie naruszenie prywatności – zażartował Raif, zdając sobie sprawę, że rzadko przychodzi mu tak dobrze się bawić w damskim towarzystwie. Nie mógł uwierzyć, że nie miała zielonego pojęcia, kim jest. Było oczywiste, że nie umie udawać.

– To nie było pożądanie – powtórzyła z godnością Claire. – Można podziwiać obraz bez potrzeby posiadania go, ale rzeczywiście było to bezmyślne z mojej strony. Nie wzięłam pod uwagę twoich uczuć, choć muszę przyznać, że większość mężczyzn, których przyszło mi poznać, nie jest aż tak skromna i na pewno spodobałaby im się atencja. Wygląda na to, że jesteś z innej ligi.

– Zdecydowanie – potwierdził z uśmiechem, zatrzymując się przy stoliku na zewnątrz. – Teraz usiądź. Masz apteczkę w domu? Trzeba opatrzeć twoje kolano.

– Jak się nazywasz? – zapytała nagle, oszołomiona jego czarującym uśmiechem.

– Raif – odpowiedział. – Brzmi tak samo, jak angielskie imię Rafe, ale pisze się inaczej.

– Jestem Claire. Mama uwielbiała to imię, a teraz zostało mi po niej tylko to. – Pchnęła drzwi i zniknęła w środku.

– Napijesz się czegoś zimnego? Mam w lodówce dzbanek pysznej lemoniady.

– Najpierw przynieś apteczkę.

– Nie. Pierwszą rzeczą, jaką zrobię – spojrzała na niego błyszczącymi niebieskimi oczami, w których tańczyły figlarne złote iskierki – będzie ostrzeżenie koleżanki, że pod żadnym pozorem nie wolno jej pokazywać tego nagrania. Poproszę ją również o usunięcie filmu.

– A ty usuniesz swoją wersję – wtrącił Raif.

– A muszę? – Claire chciała się z nim odrobinę podroczyć. – Skoro jesteś moim obiektem pożądania, powinnam chyba ją zachować i oglądać pod kołdrą w samotne noce?

Raif głośno się roześmiał. Język dziewczyny i jej energia działały na niego niezwykle przyciągająco. Nie był kobieciarzem i flirty były dla niego kompletną nowością. Raif musiał dojrzeć znacznie szybciej niż jego rówieśnicy, skoro matka cierpiała na depresję i miała myśli samobójcze, a przy tym prowadziła rozwiązły tryb życia. Rozwód zniszczył życie Manhoor, pozbawiając ją ukochanego męża, dwóch starszych synów i królewskiej pozycji. Najmłodszy był jej jedynym oparciem. Przez te doświadczenia mężczyzna trzymał się z daleka od przypadkowego seksu i wszystkiego, co z tym związane.

Teraz jednak nie był już taki pewien decyzji, którą podjął lata temu, ponieważ dosłownie po raz pierwszy w życiu kusiła go kobieta. W przeciwieństwie do wytwornych, ale represjonowanych społecznie kobiet z jego kraju, Claire była drobna, kształtna i charakterna. Nie miała pojęcia o jego bogactwie, a nawet gdyby wiedziała, podejrzewał, że dobra materialne nie robiły na niej większego wrażenia.

– Apteczka – przypomniał jej, zauważywszy już z pewną irytacją, że przeskakiwała z tematu na temat jak kolorowy koliber popijający z kwiatów, uważając każdy z nich za równie pociągający jak poprzedni.

– A lemoniada?

– Czemu nie? – powiedział swobodnie, puszczając dziewczynę przodem w drodze do maleńkiej kuchni. Przez głowę przebiegła mu myśl, że prawdopodobnie apteczki będzie musiał poszukać sam. Claire niech zajmie się lemoniadą i rozmową.

– Chyba powinnam zaproponować ci piwo.

– Nie piję.

– Ja też nie – ucieszyła się. – Ale trzymam piwo w lodówce dla gościa, który czasem tu wpada.

– To mężczyzna? – Z jakiegoś powodu Raif aż się spiął na tę myśl.

Claire skrzywiła się.

– Skądże znowu. To mała wyspa i wolę się trzymać z dala od plotkarzy. Chodzi o koleżankę z pracy w barze portowym.

Uspokojony tym wyjaśnieniem znalazł wciśniętą w róg apteczkę, którą natychmiast otworzył. Była pusta, co go specjalnie nie zdziwiło. W tym czasie Claire wysunęła wypełnioną po brzegi szufladę i rzuciła się przeglądać jej zawartość. Po chwili znalazła plastry i maść i podała Raifowi zwilżony ręcznik kuchenny.

– Ja to zrobię – powiedziała, nalewając lemoniadę i podając mu szklankę – ale ostrzegam, że prawdopodobnie będę krzyczeć, jeśli zaboli. Nie należę do odważnych.

– Usiądź – powiedział, odstawiwszy szklankę.

– Nie ma na czym.

– Pozwól mi, proszę. – Raif rozłożył ramiona. – Posadzę cię na blacie.

Claire wybuchnęła na to śmiechem.

– Jeśli masz ochotę, ale ostrzegam, że nie jestem szczupła jak modelka. Chociaż, z drugiej strony, udało mi się przecież bezwstydnie podejrzeć twoją masę mięśniową.

Raif również się roześmiał. Podniósł dziewczynę do góry, zdziwiony, że jest lekka jak piórko. Złote włosy połaskotały mu brodę i wypełniły nozdrza zapachem cytryny. Zapach wypełnił go po same czubki palców i osiadł jak złoty pył w lędźwiach. Posadził Claire delikatnie na blacie kuchennym i zabrał się do oczyszczania rany z piasku, świadomy tego, że dziewczyna się krzywi, mimo że nie wydała z siebie ani jednego dźwięku.

– Masz tu siniaka i niestety będzie blizna – ostrzegł.

– Jakoś przeżyję – odpowiedziała na to radośnie, gdy on nakładał maść, a na nią plaster z opatrunkiem. – Prawdę mówiąc, obawiam się, że po upadku mam więcej niż jednego siniaka.

– Twierdziłaś, że nic ci nie jest.

– Nie chciałam, żeby chłopcu było przykro. To dobre dziecko, a takie wypadki po prostu się zdarzają.

– Nie wtedy, kiedy się jest ostrożnym.

– Brzmisz, jakbyś połknął regulamin BHP – zganiła go Claire.

Po chwili konsternacji Raif wyprostował się i roześmiał w odpowiedzi na tę przyganę. Rzadko się zdarzało, by ktoś ośmielił się go krytykować.

– Nudziarz ze mnie, co?

– Założę się, że wychowywany byłeś tak, żeby cię widziano, a nie słyszano. To tak jak mnie. Ojciec uważał, że dzieci i ryby głosu nie mają – wyznała ze smutkiem Claire. – Był bardzo surowy.

Zasady panujące w jego rodzinie były bardzo surowe, między innymi dlatego, że ojciec nalegał na zatrudnienie surowej niani.

– Rozumiem, że byłaś buntowniczką – założył, obejmując ją w talii i zdejmując z blatu kuchennego.

– Nie w dzieciństwie. Za bardzo zależało mi na akceptacji ojca – przyznała ze smutkiem Claire.

Jeden z klapków spadł z jej stopy, gdy Raif stawiał ją na podłodze. Zachwiała się i chwyciła za klapy jego marynarki. Spojrzała w te błyszczące ciemnozłote oczy, a serce biło jej tak mocno, że miała wrażenie, że podchodzi jej do gardła. Nie była w stanie odwrócić wzroku. Nigdy tak bardzo nie pragnęła pocałunku.

– Pocałuj mnie – zażądała, bezradna wobec potężnego pragnienia.

A Raif zamarł na to zaproszenie, świadomy swojego podniecenia i pokusy tych miękkich, soczystych ust. Otrząsnął się z wieloletniej dyscypliny z nieznanym uczuciem śmiałości. Przyciągnął ją do siebie powoli, bardzo delikatnie musnął jej usta, a następnie cofnął się, by ukraść gwałtowny, głodny pocałunek. Jego język zagłębiał się, plądrował, smakował, biorąc wszystko, co oferowała, jego szczupłe potężne ciało wibrowało od całego podniecenia, które dotychczas powstrzymywał. Ale było w niej coś, co sprawiało, że powściągliwość była niemożliwa.

Claire całe życie czekała, by poczuć taką pasję z mężczyzną, i była wstrząśnięta, gdy nagle ją znalazła. Szok był tak wielki, że odsunęła się od niego, natychmiast zaprzeczając tej nieoczekiwanej więzi. W pierwszej chwili chciała wskazać mu drzwi za to, że ośmielił się ją do tego stopnia kusić. Ale równie szybko pojawiła się potrzeba odkrycia, czy nie jest to tylko iluzja.

– Zostań na kolację – powiedziała, wycofując się, cała oszołomiona tą falą uczucia, które ją zalało.

Raif zastygł w podnieceniu, usiłując odzyskać kontrolę nad sytuacją i spokój, jaki zazwyczaj go cechował w obecności kobiet. Kolacja? Mamy jeść? Sureguje, żebym został dłużej? W tym momencie nie pragnął niczego innego.

– Dlaczego nie? – odpowiedział, ciesząc się, że marynarka zakrywa jego podniecenie. W kieszeni zawibrował telefon, a on zacisnął zęby. Ochrona?

– Przepraszam – wymruczał cicho. – Muszę to odebrać.

Claire obserwowała, jak wychodzi na zewnątrz i wyciąga telefon, ale teraz myśli zaprzątało jej menu na wieczór. Raif wyszedł na wybrukowany i zachwaszczony taras. Z irytacją rzucił spojrzenie grupce ochroniarzy pod drzewami.

– Wasza Wysokość? – zapytał Mohsin. – Jest pan w obcym domu.

Ta uwaga go rozbawiła. Jego ochroniarze nie przywykli do zachowań odbiegających od normy. Zrobił wyłom w rutynie, więc mieli prawo się denerwować i niepokoić.

– Wszystko w porządku. Zostaję tutaj… możliwe, że do późna – sformułował sztywno tę perspektywę. – Wrócę do portu, kiedy będę gotowy. Nie musicie mnie tu pilnować.

I w tym momencie podjął decyzję. Dosyć kontroli. Dosyć umiaru. Po raz pierwszy w życiu był gotowy podjąć ryzyko.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: