- W empik go
Beppo - ebook
Beppo - ebook
Utwór opowiada historię weneckiej damy Laury, której mąż Giuseppe (w skrócie „Beppo”), który zaginął na morzu przed trzema laty. Zgodnie z weneckim zwyczajem zdobywa adoratora bez zobowiązań tzw. cavaliere servente, zwanego po prostu „Hrabią”. Kiedy oboje biorą udział w karnawale weneckim, jest bacznie obserwowana przez Turka, który okazuje się być jej zaginionym mężem. Beppo wyjaśnia, że został schwytany i zniewolony, a następnie uwolniony przez grupę piratów, do której później dołączył. Zgromadziwszy wystarczającą ilość pieniędzy, porzucił piractwo i wrócił, by odzyskać żonę i ponownie zostać ochrzczony. Laura wraca do Beppo, ale nie rezygnuje z przyjaźni z hrabią.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-292-9 |
Rozmiar pliku: | 52 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1.
Wszakto w ostatni wtorek i w zapust tygodnie
Na całym świecie hulać i cieszyć się modnie;
I każdy się gotuje do postnéj pokuty,
Przez pijatykę, tańce, bale i reduty.
2.
Najciemniejsza noc sprzyja rozkoszom — gdy cienie
Powloką czarnym płaszczem niebieskie sklepienie,
Płynie czas dla kochanka słodszy niż dla męża,
Bo wstyd dzienne zapory łamie i zwycięża,
I śmiga lekką stopą pustota wesoła;
Z nią śmiejąc się, żartują grzeczne fanfarony,
W powietrzu się unoszą piosenki dokoła,
Słychać krzyki, szemranie, czasem głos pieszczony,
Lub hiszpańskiéj gitary harmonijne tony.
3.
Snują się tam bogate lecz dziwaczne mody,
Ujrzysz tam wszystkie wieki i wszystkie narody,
Turcy, żydzi, pajace, lub zręczni cyganie,
Czechy, Persy, Bramini, Grecy i Rzymianie.
A w tym wielkim pokoleń i narodów zbiorze,
Na jednym stroju zbywa — na księżym ubiorze.
4.
Lecz szanuj przyzwoitość, a wszelkie ci stroje
Wolno przybrać: weź szubę, czapkę lub zawoje,
Włóż ubiory sensackie, przebierz się jak dziecię
W kostiumy przedawane w Rag-fair, w Monmouthstrecie;
5.
We Włoszech miejsc tysiące zaletami słynie,
Jakiemi te dwa miejsca są głośne w Londynie.
Mniejsza w ich wymawianiu dla języka praca,
W Anglii prócz Covent-Garden, tak miękko nie płynie
Żadne imię, jak słodkie we Włoszech Piazza.
6.
Bale zwą karnawałem, co z łaciny znaczy:
Bywaj mi zdrowe mięso. To imię tłómaczy
Rzecz wybornie, bo ledwo co karnawał minie,
Codziennie tylko ryba na półmisku płynie
Świeża albo solona. Lecz mówmy po prostu;
Czemuż świat się gotuje przez bale do postu?
Nie wiem, może iż czyni tak jak przyjaciele,
Gdy ucztują wesoło i puharów wiele
Spełniają w pysznym porcie, albo na strzemieniu,
Lub na stopniach karety przy swém rozłączeniu.
7.
Co bądź, to bądź, lecz trzeba pożegnać pieczenie,
Posilne mięso, smaczne w potrawkach korzenie,
Przez dni czterdzieści doznać prześladowań losu,
Żyjąc tylko rybami, a i to bez sosu.
Ach biada tym podróżnym, którzy nawyknęli
Jadać smaczne łososie z podlewą z serdeli!
8.
Dlatego radzę wszystkim wielbicielom sosu,
Nie próbować strasznego za morzami losu,
Nie wysławszy wprzód kuchtów, którzyby kupili
Dość serdeli, keczupu, albo octu z Chili.
9.
Z wszystkich krain wsławionych swemi karnawały,
Najświetniejsze zapusty w Wenecji bywały.
Tu bale najweselsze, i huczne biesiady,
Muzyka, maski, tańce, słodkie serenady,
Zawiłości miłosne, i pełne hałasu
Zabawy, których głosić nie znalazłbym czasu;
Bo gdy piszę tych zdarzeń zawikłanych księgę,
Córka morza, Wenecja, urosła w potęgę.
10.
Śliczne są Wenecjanki — czarne mają oczy,
Brwi w wązki łuk śmigają, a pociąg uroczy
I słodycz, jaką widać w dawnych rzeźbach Greków,
Tak źle naśladowanych od współczesnych wieków,
W ich się twarzach i kształtnych postaciach jednoczy.
Gdy je ujrzysz oparte o balkonów slupy,
Weźmiesz je za cudowne Wenery Tycyana,
(Z nich w Florencji najlepiéj jest wymalowana)
Lub za osoby sławnéj Giorgiona grupy.
11.
Farby tego obrazu są prawdziwe, cudne,
A choć sale Manfrynów w arcydzieła ludne,
Ja go wolę nad inne, chociaż wyobraża
Tylko synaczka, żonę i twórcę malarza.
Ale jaka, o Boże! jaka śliczna żona!
Ach to miłość żyjąca, to miłość wcielona!
12.
W saméj sile młodzieńczéj to miłość żyjąca!
Nie utwór wyobraźni, nie piękność bijąca
Powabami znanemi z imienia samego,
Lecz coś jeszcze wyższego, coś tak istotnego,
Iż się zdaje natychmiast z pierwszego pozoru,
Że malarz musiał ująć podobieństwo wzoru.
By ją tylko posiadać, każdyby z ochotą
Oddał wszystkie na świecie brylanty i złoto.
Samo złodziejstwo nawet stałoby się cnotą,
Jeśli dla niéj spełnione — jéj cudne wejrzenie
Obudza w twojéj piersi jakieś przypomnienie;
Zdaje ci się, żeś widział podobne oblicze!
Tak — tyś je widział kiedyś — lecz je tajemnicze
Mgły na wieki zasnuły — zostało wspomnienie!