Beria - ebook
Beria - ebook
W historii Związku Radzieckiego nie ma okresu równie pasjonującego jak ten, który nastąpił bezpośrednio po śmierci Stalina, i mało jest spraw równie tajemniczych, jak śmierć Ławrientija Berii, odsuniętego od władzy wskutek spisku Chruszczowa, Malenkowa i Mołotowa i straconego w 1953 r. Odpowiedzialny za cierpienia i śmierć niezliczonych ofiar sowieckiego komunizmu, także Polaków, w szczególności zaś za śmierć polskich oficerów w Katyniu, Beria w pełni zasłużył na miano największego stalinowskiego zbrodniarza, sadystycznego kata, diabolicznej bestii niezmierzonych osobistych ambicjach. Jednak upadek Związku Sowieckiego i otwarcie archiwów niespodziewanie ukazało jeszcze jeden, paradoksalny wymiar jego wizerunku. Po śmierci Stalina, Beria snuł szeroko zakrojone plany głębokich ustrojowych reform, plany które bez wątpienia stały się bezpośrednią przyczyną jego upadku.
W swojej monumentalnej biografii Berii, francuska sowietolożka Françoise Thom przedstawia pełną sprzeczności i paradoksów postać człowieka, którego Stalin uważał za sowiecki odpowiednik Heinricha Himmlera.
Thom stworzyła monumentalne dzieło, opisujące losy jednego człowieka i całą historię komunizmu.
„Le Figaro”
Françoise Thom jest francuską historyczką i wybitną sowietolożką, wykłada historię nowożytną na Sorbonie. Autorka książek, poświęconych historii Związku Sowieckiego, m.in. „Le Moment Gorbatchev”, „Les Fins du communisme” oraz opracowania wspomnień syna Berii „Beria, mon père: au cœur du pouvoir stalinien”.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8097-822-5 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Musimy postawić sobie pytanie, jakiego rodzaju człowiekiem byłby ten, kto miałby jednocześnie wolę, zdecydowanie i siłę, aby uczestniczyć w ruchu likwidacji stalinowskiej tyranii i bolszewickiej konspiracji.
W historii Związku Radzieckiego nie ma okresu równie pasjonującego jak ten, który nastąpił bezpośrednio po śmierci Stalina, i mało jest spraw równie tajemniczych, jak sprawa Berii, aresztowanego 26 czerwca 1953 r., sądzonego i straconego w okolicznościach, które do dziś pozostają niejasne z powodu rozbieżności i sprzeczności świadectw. Do pierestrojki i niedawnego otwarcia archiwów ZSRR szybkie wejście Berii na szczyty radzieckiej władzy, a potem brutalny upadek nie przyciągały bynajmniej uwagi badaczy. Jednak począwszy od roku 1993, postać Berii zaczęła wzbudzać zainteresowanie, zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie. Publikacja dokumentów archiwalnych i liczne świadectwa przynosiły kolejne zmiany w uproszczonym wizerunku Berii, zgodnym z wolą samego Stalina i podjętym przez chruszczowowską historiografię. Beria jawił się na nim jako sadystyczny wykonawca podłych uczynków Stalina, a nawet jako jego zły duch. Na odwrót – pionierzy pierestrojki, Aleksander Jakowlew i Jurij Afanasjew, widzieli w nim prekursora gorbaczowowskiej reformy.
Ta sprzeczna interpretacja roli Berii odzwierciedla dwuznaczność postaci. Żaden członek Biura Politycznego nie stał się bohaterem tylu legend i nie miał tak wielu hipostaz. Po zbadaniu różnych źródeł nieogładzony analfabeta, używający wulgarnego języka, okazuje się opiekunem nauk i zdolnym administratorem. Twórca radzieckiej bomby atomowej jest oskarżany o to, że był brytyjskim agentem, zwerbowanym w czasach odległych od epoki niepodległości republik kaukaskich. Fagas Ojca Narodów rzuca brutalnie swoich kolegów w wir destalinizacji, gdy oni noszą jeszcze żałobę po ukochanym Wodzu. Szeptano nawet, że miał związek ze śmiercią towarzysza Stalina, która była mu bardzo na rękę. Prześladowca „burżuazyjnego nacjonalizmu”, organizujący masakry bojowników ruchu oporu, Bałtów i Ukraińców, przemienia się w obrońcę narodów ZSRR. Człowieka, którego publiczna fama porównywała z Sinobrodym, jego własny syn przedstawiał jako kochającego ojca, a dawne kochanki jako niezrównanego amanta.
Nawet w chwili śmierci Beria rozpala wyobraźnię – po upadku komunizmu każdy rok przynosi nową wersję końca Berii, a przy każdym z malowniczych szczegółów pełno jest naocznych świadków i sprzecznych relacji.
Od dwudziestu lat przypadek Berii zdaje się krystalizować wątpliwości i sprzeczne namiętności poradzieckiej historiografii rosyjskiej. Do chwili gorbaczowowskiej pierestrojki rozdział Berii w radzieckiej historii wydawał się ostatecznie zamknięty. Chruszczowowska wulgata, przedstawiająca Berię jako sprawnego kata w cieniu Stalina, odniosła łatwy sukces także na Zachodzie. Tu opinia była wprawdzie zaintrygowana kilkoma wskazówkami sugerującymi, że Beria, bardziej niż jego koledzy, szedł w kierunku wycofania się z NRD i zjednoczenia Niemiec, ale nic nie pozwalało odgadnąć ani znaczenia roli Berii po 5 marca 1953 r., ani siły wstrząsu, jakiemu zdążył poddać system komunistyczny w ciągu „stu dni” po śmierci Stalina.
Pierwszy dokument, ukazujący zasięg „sprawy Berii”, został opublikowany w 1991 r. – były to stenogramy Plenum Komitetu Centralnego KPZR obradującego w dniach 5–7 lipca 1953 r. i poświęconego skazaniu Berii. Publikacja ta stała się punktem wyjścia badań, które doprowadziły do niniejszego opracowania. Wprawdzie styl wypowiedzi wygłaszanych z tej okazji przypominał jednomyślne potępienia „wrogów ludu”, częste w latach trzydziestych, jednak oskarżenia zgromadzone przeciw Berii podczas tego Plenum nie pochodziły wyłącznie ze zwyczajowego zasobu komunistycznej frazeologii tego rodzaju. Niektóre z nich były zbyt dokładne, trudne do wymyślenia dla ograniczonego komunistycznego funkcjonariusza. Co więcej, zarzuty te, ujęte w całość, pozwalały dostrzec przy uważnej analizie politykę spójną, zupełnie nietypową, zmierzającą do odsunięcia od władzy partii komunistycznej, przywrócenia kapitalizmu i wycofania się z NRD. Stenogramy znacznie umacniały tezę panującą w pierwszych latach rządów Jelcyna, wedle której Beria był pionierem gorbaczowowskich reform.
Od zakończenia okresu rządów Jelcyna jesteśmy świadkami pojawienia się nowego odczytania fenomenu Berii, które można byłoby nazwać „czekistowskim”. Odzyskanie Berii przez grabarzy ZSRR wywołało ripostę obozu rosyjskich patriotów „państwowców”, licznie jeszcze reprezentowanych przez dawnych pracowników „organów” – KGB – których rzecznikiem stał się generał Sudopłatow. Dla tych zatwardziałych zwolenników dawnego porządku, którzy nie wybaczyli Chruszczowowi jego „tajnego raportu” na XX Zjeździe KPZR w 1956 r. nie z ideologicznego fanatyzmu, lecz z przywiązania do potęgi państwa, Beria był wzorowym i utalentowanym sługą radzieckiego państwa, dalece przewyższającym wszystkich karłów, którzy przyszli po nim. W spojrzeniu tym Beria to przede wszystkim gosudarstwiennik – radziecki patriota – i „państwowiec” – człowiek organów, reformator, bo jako czekista lepiej poinformowany niż jego koledzy z Biura Politycznego. Rzeczywiście, Beria wydawał się przydatnym znaleziskiem dla rosyjskich „państwowców”, protoputinowców i putinowców – człowiekiem twardej ręki, równie skutecznym jak Stalin, ale najwidoczniej pozbawionym jego ideologicznych klapek na oczy, kimś w rodzaju radzieckiego Pinocheta, mogącym służyć jako przykładna postać w trudnym postkomunistycznym okresie przejściowym.
Postać Berii, ofiary Chruszczowa, skupiła wokół siebie wszystkich krytycznie oceniających chruszczowowską politykę. Ale i tu napotykamy jeszcze przeciwne tendencje w rosyjskiej historiografii, bo w obozie krytyków Chruszczowa odnajdujemy tych, którzy nie wybaczyli Nikicie Chruszczowowi, że strącił z piedestału Stalina, zadając fatalny cios radzieckiemu państwu, tych, którzy zarzucają Chruszczowowi, że swoją nieskładną i nieinteligentną polityką uruchomił kryzys ustroju, i wreszcie tych, którzy – przeciwnie – ganią go za to, że nie poszedł wystarczająco daleko. Paradoksalnie obie kategorie krytyków Chruszczowa mogą się odwoływać do postaci Berii.
Tak oto niepopularność epoki Chruszczowa pod koniec lat Gorbaczowa i Jelcyna wyraziła się odrzuceniem chruszczowowskiej historiografii, z korzyścią dla wizerunku Berii. Pytanie tylko, czy ta zmiana przyniosła korzyść prawdzie historycznej. Na pewno udostępniła ona nowe dokumenty archiwalne, z czego historyk może się tylko cieszyć. „Czekistowska” wizja Berii ukrywa jednak dwuznaczność tej postaci, pozbywając się kłopotliwych pytań z równie nieskrępowaną swobodą, jak robiła to interpretacja chruszczowowska.
W chwili obecnej istnieje w Rosji niemała liczba biografii Berii o bardzo nierównej wartości. Wszystkie obciążone są stronniczością w punkcie wyjścia. Jedni autorzy sytuują się w nurcie historiografii chruszczowowskiej i odmalowują Berię jako skrytego i sadystycznego potwora zajętego jedynie snuciem złowieszczych intryg. Jako przykład takiego podejścia wspomnijmy Berię A. Antonowa-Owsiejenki, opublikowaną w 1999 r., która roi się od ocen przybliżonych, nieudowodnionych twierdzeń i rozmaitych pomówień. Inni ujawniają wadę odwrotną – apologetyczna skłonność prowadzi ich do ukrywania zbrodniczych czynów Berii1. Przede wszystkim jednak, pragnąc zrobić z Berii „genialnego menedżera” w służbie rosyjskiego państwa2, autorzy ci pomijają polityczny wizerunek Berii w równym stopniu jak ci, którzy go diabolizują.
Wersja Berii jako „proto-Pinocheta”, w której odnajdywali się antykomunistyczni „państwowcy” rosyjscy, jelcynowscy „demokraci”, zwolennicy silnej władzy oraz adepci „demokracji sterowanej” na Putinowską modłę, nie przyjęła się mimo pozornie sprzyjających okoliczności. Tu dochodzimy do innej strony postaci Berii w rosyjskiej historiografii, strony o zasadniczym znaczeniu, choć najczęściej niewspominanej, z wyjątkiem jej folklorystycznych przejawów w niezliczonych wyczynach miłosnych. Beria był Gruzinem i duży obszar jego polityki nie mieścił się w wizji imperialnej Wielkiej Rosji, uwolnionej wprawdzie od komunizmu, ale nadal scentralizowanej i zdominowanej przez Moskwę. Ze wszystkich reform podjętych przez Berię właśnie reformę imperium historycy rosyjscy przywołują najmniej. Tymczasem, jak zobaczymy, właśnie w polityce narodowej znajdujemy klucz do jego projektu z 1953 r. Jednak ten aspekt jego polityki jest systematycznie niedoceniany przez rosyjskich historyków.
Jak odnaleźć prawdę historyczną w tym gąszczu nieskładnych wyobrażeń, legend i urojeń, gdy samo otwarcie archiwów jest trybutariuszem „społecznych zamówień” chwili? Skądinąd w jednym z opracowań ostatnio poświęconych Stalinowi rosyjscy historycy Żores i Roj Miedwiediew przestrzegają przed nadmiernym optymizmem dotyczącym archiwów okresu stalinowskiego. Przypominają, że wiele dokumentów zostało zniszczonych, że znaczna ilość ważnych decyzji pozostała ustna, nigdzie niezapisana, a nawet że niektóre dokumenty zostały sfałszowane3. W przypadku Berii jest to jeszcze bardziej prawdziwe. Cały obszar jego polityki prowadzonej z wykorzystaniem sieci osobistych agentów czy za pośrednictwem bliskich pozostanie na zawsze nieznany. Dokumenty zatytułowane „Propozycje NKWD” są często jedynie formalnym ujęciem ustnych instrukcji Stalina. Dlatego bardzo trudno jest zidentyfikować własne inicjatywy Berii za życia Stalina.
A przecież Beria nie improwizował swojej polityki reform wiosną 1953 r. Wydaje się, że jego zamierzenie dojrzewało od dawna. Należało więc posuwać się wstecz. Było to ciężkie zadanie, bo próbować przeciwstawić się polityce Stalina było nieskończenie trudniej i ryzykowniej, niż spiskować przeciw Hitlerowi. „Sowietolog” czytający historię niemieckiego ruchu oporu przeciw Hitlerowi może jedynie zdumiewać się otwartością, z jaką wypowiadali się między sobą przeciwnicy Hitlera, łatwością, z jaką się przemieszczali i spotykali z Brytyjczykami czy Amerykanami, czy wreszcie gniazdami opozycji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i wojsku.
W ZSRR doby stalinowskiej wszystko to było nie do pomyślenia. Beria nie mógł zaufać nikomu. Nawet w rodzinie wszelka dyskusja mająca związek z jego działalnością w NKWD był zabroniona4. Aż do lat 1949–1950 ukrywał przed synem antagonizm wzbierający między nim a Stalinem. Beria musiał poruszać się krętymi ścieżkami, kryć się za osobami trzecimi, nieświadomymi jego rzeczywistych celów, stosować strategie wielostopniowe, obliczone na kilka posunięć naprzód, przesuwać na swojej szachownicy fanatyków i głupców, karierowiczów i zdemoralizowanych, kobiety fatalne i naciągaczy, prostaków i intelektualistów, morderców i akademików. Usuwał świadków, którzy mogli stać się niebezpieczni. Występował z inicjatywami, uzasadniając je w języku i argumentami, które były do przyjęcia przez Stalina i kolegów. Wszystko to rzuca nieprzeniknioną zasłonę na jego prawdziwe intencje. W żadnym wypadku nie możemy brać dosłownie pretekstów przywoływanych w celu urzeczywistnienia reform, których chciał Beria – argumenty ekonomicznej wydajności kryją często zamiary polityczne, wysuwane cele są często przeciwne do rzeczywiście przyświecających dążeniu.
Pokusa spekulacji jest oczywiście silna i nie zawsze zdołamy się jej oprzeć. Jednak badając sposoby postępowania stosowane przez Berię, rozszyfrowując jego argumentację i śledząc działania powiązanych z nim ludzi, rozróżnia się w końcu jego modus operandi. Tak jak Sherlock Holmes wyławiał ślad doktora Moriarty spod warstwy pozornie przypadkowych wydarzeń, tak owa mrówcza praca pozwoli nam rozpoznać piętno Berii na inicjatywach ukrytych za gęstą zasłoną dymną biurokracji. Na szczęście Beria lubił powtarzać rozwiązania taktyczne, które przyniosły mu powodzenie, i to powtarzanie je ujawnia. Na szczęście też archiwa poradzieckich republik otworzyły się, pozwalając częściowo obejść zaciemnienie nałożone przez Moskwę na niektóre aspekty sprawy Berii.
Ale jak to często w historii bywa, u kresu tego długiego dochodzenia będziemy mieć świadomość, że za naszą sprawą tajemnica pojawiła się jedynie w innym miejscu. Ostateczna motywacja Berii pozostaje niejasna. Ambicja i miłość własna należały bez wątpienia do jego głównych namiętności. Beria źle znosił fakt, że był nieznanym „drugim” po marszałku Stalinie, gorliwym służącym do poufnych zadań – „naszym Himmlerem”, jak nazwał go Stalin w rozmowie z Rooseveltem. Ale ambicja nie wyjaśnia wszystkiego. Beria ryzykował i w końcu zapłacił życiem – nie za swoje zbrodnie, lecz za próby zreformowania nieludzkiego systemu.
W przeciwieństwie do przeciwników Hitlera moralna odraza do komunistycznej tyranii nie odegrała decydującej roli w jego politycznej ewolucji. Odnosi się raczej wrażenie, że jego sprzeciw wobec reżimu komunistycznego był buntem rozumu. Beria ciągle chciał złagodzić najbardziej oczywiste absurdy systemu, który nieuchronnie kroczył od niepowodzenia do niepowodzenia. Był wściekły, gdy musiał stosować rozwiązania urągające zdrowemu rozsądkowi. Kiedy Stalin umarł, sądził, iż może wreszcie podjąć głęboką reformę, mając całkowitą świadomość, że zachwieje reżimem. Nie starczyło mu czasu, żeby swoje przedsięwzięcie doprowadzić do końca. Gdy po upadku został okryty niesławą – zwłaszcza z powodu politycznego projektu, jaki sobie założył, a którego jego koledzy nie rozumieli, ale zwęszyli w nim ryzyko dla swojej władzy – niewiele brakowało, by przeszedł do historii w karykaturalnej postaci, jaką mu nadali zwycięscy rywale. Jego proces w grudniu 1953 r. zorganizowano na stalinowską modłę. Naszą ambicją jest dorzucenie uzupełniających dokumentów do akt Berii, aby osąd historii był wobec niego bardziej obiektywny.
1 Najlepszą próbką tej „historiografii” jest dzieło Jeleny Prudnikowej, Beria, poslednij rycar Stalina (Beria, ostatni rycerz Stalina), Sankt-Petersburg, Newa 2006. W jej rozumieniu „Beria i Stalin nie byli w służbie narodu, lecz Imperium. Wielkiego Imperium Rosyjskiego, zmartwychwstałego po 1917 roku”, s. 402. Wymieńmy też Andrieja Toptygina, Neizvestnyj Beria, Moskwa, Olma-Press, 2002; autor ten usprawiedliwia masakrę w Katyniu i znajduje wiele wytłumaczeń dla deportacji kaukaskich narodów.
2 Zob. wydaną ostatnio książkę Siergieja Kriemlowa, Beria, lučšij menedžer XX veka (Beria, najlepszy menedżer XX wieku), Moskwa, Eksmo 2008.
3 Roj Miedwiediew, Żores Miedwiediew, Nieznany Stalin, Katowice, Videograf II 2006.
4 A. Pirozkova, Ekaterina Pavlovna Peškova, „Oktjabr”, nr 7, 2003, s. 180.