Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Bestiariusz Kobiety. Czyli Poradnik Przetrwania w Kobiecości z Przymrużeniem Oka - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
25 października 2025
29,99
2999 pkt
punktów Virtualo

Bestiariusz Kobiety. Czyli Poradnik Przetrwania w Kobiecości z Przymrużeniem Oka - ebook

Kobiecość nie ma jednej definicji. To kalejdoskop nastrojów, ról i emocji – od czułości po wściekłość, od śmiechu po łzy. Bestiariusz Kobiety to nie poradnik o tym, jak być idealną. To lustrzane odbicie codzienności kobiet, które próbują pogodzić serce, rozum i grafik dnia, a mimo to wciąż potrafią się uśmiechać. Sabina Wilk-Mróz z wyczuciem i autoironią tworzy portret współczesnej kobiety – pełnej sprzeczności, ale też niezwykłej siły. Jej bohaterki śmieją się z własnych słabości, rozmawiają z emocjami jak z przyjaciółkami i nie wstydzą się tego, że czasem mają wszystkiego dość. To książka dla kobiet, które przestały udawać, że ogarniają wszystko. Dla tych, które chcą zrozumieć, że zmienność to nie wada, a wrażliwość to nie słabość. Bestiariusz Kobiety to ciepła, błyskotliwa opowieść o codziennym przetrwaniu – z humorem, z przymrużeniem oka i z głębokim zrozumieniem.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788396995797
Rozmiar pliku: 436 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dla Ciebie

Dla każdej kobiety, która ogarnia więcej, niż mówi.

Która śmieje się mimo zmęczenia i płacze po cichu, żeby nikogo nie obudzić.

Która zna swoje słabości, ale wciąż dźwiga świat z wdziękiem i herbatą.

Dla tej, która czasem się sypie, a mimo to wstaje, poprawia koc i pyta: „Kto chce naleśnika?”.

Dla kobiet czułych i wściekłych.

Dla tych, które już się pogubiły i dla tych, które dopiero się odnajdują.

Dla tych, które noszą w sobie całą pogodę – i burzę, i słońce, i ciszę po deszczu.

Nie jesteś sama.

Nie musisz być idealna.

Wystarczy, że jesteś sobą – nawet w wersji na 17%.

Ta książka jest dla Ciebie.

Bo już jesteś wystarczająca.

I trochę magiczna.WSTĘP

O czym ta książka i dlaczego to nie poradnik o tym, jak być „idealną”

To nie jest poradnik z kategorii: „ogarnij życie w 30 dni”, „bądź lepszą wersją siebie” ani „rano wstajesz i wszystko jest piękne, bo afirmowałaś”.

Nie znajdziesz tu list zadań, motywacyjnych cytatów do druku ani cudownych metod na to, jak „zbalansować wszystko” i jeszcze mieć siłę na pilates o 6:00 rano.

Ta książka jest o czymś innym. O kobiecości w wersji nieprzefiltrowanej. Z humorem, z przymrużeniem oka, z czułością. O codziennych emocjach, zmianach nastrojów, chwilach wielkiej siły i totalnego rozklejenia. O tej wersji Ciebie, która się śmieje, przeklina, płacze przy reklamie i mówi „wszystko okej”, choć w środku dzieje się mały dramat.

Piszę nie po to, żebyś się poprawiała. Piszę, żebyś się rozpoznała. A może nawet – trochę się z siebie pośmiała. Bo dystans do siebie to jedna z najzdrowszych rzeczy, jakie mamy. I całkiem zabawna, jeśli się jej dobrze przyjrzeć.

Ostrzeżenie

Ta książka zawiera ślady autoironii, chaosu i czekolady

Może wywołać niekontrolowane parsknięcia śmiechem, nagłe "to o mnie" w środku tramwaju i lekką potrzebę zamówienia pizzy bez powodu. Zawiera też niegroźne dawki szczerości, sporo rozkmin i momenty, w których możesz się poczuć… zbyt dobrze zrozumiana. Ale bez obaw – tu nikt Cię nie ocenia.

To nie będzie instrukcja obsługi siebie. Bardziej – słowniczek codziennego przetrwania. Do śmiechu, do zadumy, do przeczytania z kubkiem herbaty albo winem. Jak wolisz.

ZALECENIA PRODUCENTKI

− Nie stosować na głodzie emocjonalnym – może wzmóc.

− Może zawierać resztki myśli z wieczoru, kiedy miałaś spać, a oglądałaś koty w internecie.

− Przechowywać w torebce, na nocnym stoliku albo pod poduszką obok nieodebranego życia.

− Bezpieczna w ciąży, kryzysie egzystencjalnym i przy PMS-ie.ROZDZIAŁ I

Garderoba psychiczna

Czyli: ubierz swój nastrój, zanim on ubierze Ciebie.

Nie da się ukryć: to, co mamy na sobie, to nie tylko materiał, metka i "czy to pasuje do reszty". To komunikat. Zbroja. Kołderka bezpieczeństwa. Czasem krzyk, czasem szept, czasem próba wyrażenia czegoś, czego nie umiemy powiedzieć wprost.

Kobieta potrafi przejść przez cztery outfity zanim wyjdzie z domu – nie dlatego, że jest niezdecydowana, tylko dlatego, że próbuje się dopasować… do siebie. Do wersji siebie z danego dnia. A ta wersja bywa różna.

Jednego dnia potrzebujesz marynarki, żeby się poczuć jak boss. Innego – bluzy z kapturem, żeby nikt nie widział Twojej twarzy ani nastroju. Czasem chodzi o komfort, czasem o przekaz, czasem – o przetrwanie.

W tym rozdziale zajrzymy do szafy, ale nie tylko po to, żeby znaleźć pasującą bluzkę. Raczej po to, żeby zrozumieć, co tam tak naprawdę leży na dnie: trochę lęków, trochę marzeń, kilka wersji nas, kilka prób, kilka błędów i jedna nadzieja, że jak już się ubierzemy – to wszystko jakoś się ułoży.

Przebierka Zmiennego Lśnienia

Z rodu Szatoczujących, Pani Emocji w Lustrzanym Odbiciu

Na obrzeżach Lasu Decyzji, w domu z szafą większą niż potrzeba i lustrem, które nigdy nie mówi prawdy, żyje istota znana jako Przebierka Zmiennego Lśnienia. Ma wiele twarzy, ale wszystkie przeglądają się w tej samej parze oczu. Każdego dnia ubiera się inaczej, bo każdego dnia próbuje dopasować się do siebie. A to, jak wiadomo, zadanie trudniejsze niż znalezienie drugiej skarpetki do kompletu.

PEWNEGO DNIA…

…Przebierka obudziła się z dziwnym uczuciem. Ciałem zmęczonym, głową rozbieganą, duszą „na nie wiadomo co”. Zbliżała się godzina wyjścia, więc – jak przystało na magiczne stworzenie – ruszyła do rytuału porannego strojenia.

Najpierw jeansy i sweter. Zbyt zwyczajne. Potem sukienka z kwiatami. Za wesoła. Potem dres. Za smutny. Potem marynarka. Za bardzo „muszę coś udowadniać”. Wszystko lądowało na łóżku jak ślady próbnych wersji jej samej. W międzyczasie zdążyła się spocić, sfrustrować, obrazić na pogodę, swoje uda, życie i na to, że nie potrafi być „po prostu ubrana jak człowiek”.

Zegar tykał, kawa stygła, a ona – stała w bieliźnie, jakby szykowała się na bitwę, nie wyjście do ludzi.

Wreszcie, po piętnastej zmianie, założyła szarą bluzę, legginsy i buty, które znały jej najgorsze dni. Spojrzała w lustro. Nie wyglądała jak kobieta sukcesu. Ani jak bohaterka filmu. Ale wyglądała jak ktoś, kto dziś potrzebuje nie udawać.

I to wystarczyło.

Przebierka Zmiennego Lśnienia nie miała jednego stylu. Miała styl dostosowany do wewnętrznej pogody. Czasem burzowy, czasem bezchmurny. Czasem to, co miała na sobie, krzyczało: _„Patrz na mnie!”_. Innym razem: _„Nie zbliżaj się.”_

Jej szafa była jak pamiętnik – pełna wersji, które już minęły, i tych, które jeszcze wrócą. I nikt – naprawdę nikt – nie miał prawa jej za to oceniać. Bo choć Przebierka rzadko czuła się gotowa, to za każdym razem, gdy wychodziła z domu, była sobą najbardziej, jak potrafiła – na dziś.

A na dziś – to więcej niż wystarczająco.

NOTA BESTIARIUSZOWA

SIEDLISKO: sypialnia, garderoba, łóżko zasypane ubraniami, lustro o zbyt mocnym świetle dziennym.

ZDOLNOŚCI MAGICZNE: szybka zmiana stylu w zależności od nastroju, natychmiastowa awersja do rzeczy, które wczoraj były „super”, zdolność do jednoczesnego lubienia i nienawidzenia tej samej sukienki.

CZAS AKTYWNOŚCI: poranki, ważne wyjścia, każda próba „pokazania się ludziom” – szczególnie, gdy jest spóźniona o 17 minut.

ULUBIONA BROŃ: ironiczna bluza z napisem „jestem zmęczona” i wzrok, który mówi „nie oceniaj, bo zginiesz”.

1.1. Styl „a co, jeśli dziś będę inną osobą?”

Czyli: metamorfoza bez udziału fryzjera

To nie jest tak, że jesteśmy niezdecydowane. My po prostu dobrze wiemy, że każda kobieta to przynajmniej kilka postaci. I każda z nich ma własny styl.

Czasem to klasyka z nutą szaleństwa. Czasem artystyczny nieład, który bardziej wygląda jak _„nie zdążyłam, ale udaję, że to celowy zabieg”_. A czasem sportowy look, który mówi wprost: _„nie zaczepiaj mnie, jestem w trybie przeżycia”_.

Są dni, kiedy chcesz wyglądać jak CEO własnego życia. Inne – jakbyś uciekła z planu indie dramatu o kobiecie, która wyjechała do domku nad jeziorem, by „poukładać sobie wszystko w głowie”. I obie te wersje są równie prawdziwe.

UBIÓR JAKO MANIFEST EMOCJONALNY

Styl to nie tylko gust. To język. Czasem bardziej szczery niż to, co mówimy. Bo jak wyjaśnić, że dziś zakładasz czarną sukienkę, chociaż miałaś iść tylko po chleb? Albo że do pracy w korpo zakładasz kolorowy sweter w
banany, bo „potrzebujesz oddechu”.

To są znaki. Kod. Komunikaty typu:

− „Potrzebuję kontroli” = koszula zapięta pod samą szyję

− „Jestem na granicy” = bluza z kapturem i zero makijażu

− „Dziś się nie chowam” = czerwone usta, wysokie buty i bluzka z dekoltem na poziomie odwagi

I nie, to nie znaczy, że codziennie próbujesz być kimś innym. To znaczy, że codziennie jesteś trochę kimś innym – i pozwalasz sobie to pokazać.

SZAFA JAKO TEATR JEDNEGO AKTORA

Stoisz przy otwartej szafie i myślisz:

Kto dziś gra główną rolę? Ta, która wszystko ogarnia? Ta, która się pogubiła? Ta, która chce być niewidzialna czy ta, która potrzebuje uwagi bardziej niż kawy?

A potem wybierasz kostium. I ruszasz na scenę, zwaną życiem. Czy ubranie zmienia wszystko? Nie. Ale czasem zmienia wystarczająco dużo, żeby przetrwać dzień z podniesioną głową – albo przynajmniej z dobrym swetrem.

PS: Jesteś okej, nawet jeśli nie wiesz, kim dziś jesteś

To nic złego. Serio. Możesz być raz w kratkę, raz w cekiny, raz w piżamę o 14:00. Możesz wciąż się szukać, próbować, zmieniać zdanie. To nie chaos. To rozwój. Nie musisz mieć jednego stylu. Masz prawo do WERSJI PRÓBNEJ SIEBIE każdego dnia.

1.2. Dresy do medytacji, marynarka do walki o siebie

Czyli: co mówisz światu bez słów, kiedy stoisz przed szafą

Ubrania mówią więcej niż Ci się wydaje. Nie chodzi tylko o gust, sylwetkę czy to, czy „coś do czegoś pasuje”. Chodzi o komunikat. O to, co dziś chcesz pokazać – sobie i światu.

Czasem to dres. Ale nie dlatego, że masz doła. Tylko dlatego, że czujesz się tak komfortowo sama ze sobą, że nie musisz nikomu nic udowadniać. Czasem to marynarka. Bo dzisiaj wchodzisz w życie jak do biura – z celem, planem i szminką, która mówi „To Ja tu rządzę”. Czasem to sukienka, która leży idealnie – i choć nigdzie nie idziesz, zakładasz ją, bo jest ładnie na dworze i po prostu masz ochotę podobać się... sobie.

I bardzo dobrze.

CO JESZCZE MOŻE ZNACZYĆ UBRANIE?

− JEANSY Z WYSOKIM STANEM – dzisiaj jestem konkretna i nie zniosę bzdur. Ale z klasą.

− BLUZA OVERSIZE – nie podchodź, chyba że z kawą lub szacunkiem.

− KORONKOWA BIELIZNA – nikt jej nie widzi. Ale Ja wiem, że tam jest. I to wystarczy.

− TRAMPKI – dzisiaj nie muszę robić wrażenia. Mam inne rzeczy do roboty.

− CZARNA SUKIENKA – możesz patrzeć. Ale nie dotykać.

− BŁYSZCZĄCE KOLCZYKI O 9:00 RANO – tak, wstałam i postanowiłam wyglądać jak prezent.

Bo moda to nie tylko estetyka. To narzędzie nastroju. To kod. To nierzadko jedyna część dnia, którą naprawdę kontrolujesz.

Ubrania mają swoje supermoce.

− mogą dodać Ci odwagi, zanim powiesz pierwsze słowo.

− mogą Cię uspokoić, zanim zrobi to medytacja.

− mogą przypomnieć, że nadal jesteś sobą, nawet jeśli dziś wszystko idzie pod górę.

− a czasem... mogą rozśmieszyć. Bo nic tak nie poprawia humoru jak płaszcz z podszewką w krowie łaty. Albo skarpetki w sushi.

I nie chodzi o to, żeby codziennie wyglądać jak z okładki. Chodzi o to, żeby ubrać się tak, jak dziś się czujesz. Albo tak, jak chcesz się poczuć. Bo czasem to jedno i to samo. A czasem – dokładnie odwrotnie.

Ważne, żebyś wiedziała, po co to robisz. Dla kogo. Dla siebie. Dla humoru. Dla dobrej energii. Dla świętego spokoju. I żebyś pamiętała: możesz wyglądać jak królowa chaosu albo prezeska życia – obie wersje są legalne. Byle były Twoje.

1.3. Buty jako nastrojometr

Czyli: jak poznać Twój nastrój po tym, co masz na nogach

Nie trzeba być psychologiem, żeby rozgryźć, w jakim jesteś stanie. Wystarczy spojrzeć na Twoje buty. Kobiece obuwie to nie tylko „coś do chodzenia”. To manifest. To subtelny (albo całkiem głośny) komunikat, który wysyłasz światu: _„tak się dziś czuję, więc uważaj, jak ze mną rozmawiasz”_.

− SZPILKI – dzisiaj jestem w trybie nie do ruszenia. I nie obchodzi mnie, czy jest śnieg.

− TRAMPKI – mam dystans. Mam komfort. Mam gdzieś, co o tym myślisz.

− BOTKI NA SŁUPKU – mam klasę, mam siłę, i mam plan. Ale też chcę móc uciec, jeśli zrobi się niezręcznie.

− BALERINY – chciałam wyglądać dziewczęco, ale nie mam już siły na udawanie, że mnie nie obcierają.

− KLAPKI – nie pytaj. Jestem na granicy. Ale przynajmniej mi stopy oddychają.

− BUTY SPORTOWE – może pobiegam, może pójdę na terapię. Na razie idę po bułki.

− KOZAKI ZA KOLANO – dzisiaj mam misję i nóż w torebce. Ale modny.

− nie wiesz, kim dzisiaj jesteś,

− nie czujesz się dobrze w swojej skórze,

− potrzebujesz zmiany, ale nie wiesz jakiej,

− albo po prostu masz dzień, w którym Twoja osobowość i Twoja garderoba nie mają wspólnego języka.

− GODZINA 7:40 – stoisz przed szafą.

− GODZINA 7:45 – masz na sobie coś, co może być.

− GODZINA 7:50 – zdejmujesz to, bo jednak NIE.

− GODZINA 7:53 – masz już cztery komplety na łóżku i jeden kryzys tożsamości w głowie.

− GODZINA 7:57 – zakładasz coś neutralnego i udajesz, że wszystko gra.

− GODZINA 8:00 – wychodzisz z domu i myślisz: „jutro się ogarnę”.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij