Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Bez litości - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 października 2025
30,29
3029 pkt
punktów Virtualo

Bez litości - ebook

Polska nie jest wolna od mrocznych kart, które zapisali seryjni mordercy. Ich zbrodnie, choć rzadkie w skali globalnej, pozostawiły trwały ślad w pamięci zbiorowej, budząc strach, fascynację i pytania o naturę zła. „Bez litości” jest próbą dogłębnego zrozumienia tych postaci — nie tylko ich czynów, ale także motywów, kontekstu społecznego i psychologicznych mechanizmów, które pchnęły ich na drogę przemocy. Książka została utworzona z pomocą AI.

TYLKO DLA DOROSŁYCH 18+

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8431-601-6
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

MROCZNE OBLICZE POLSKIEJ KRYMINALISTYKI — SERYJNI MORDERCY W ŚWIETLE FAKTÓW

Polska, kraj o bogatej historii i złożonej tożsamości społecznej, nie jest wolna od mrocznych kart, które zapisali seryjni mordercy. Ich zbrodnie, choć rzadkie w skali globalnej, pozostawiły trwały ślad w pamięci zbiorowej, budząc strach, fascynację i pytania o naturę zła. Książka _Polscy seryjni mordercy_ jest próbą dogłębnego zrozumienia tych postaci — nie tylko ich czynów, ale także motywów, kontekstu społecznego i psychologicznych mechanizmów, które pchnęły ich na drogę przemocy. Poprzez szczegółowe analizy przypadków Szczepana Paśnika, Józefa Pluty, Kazimierza Polusa, Ryszarda Soboka, Mariusza Sowińskiego, Mariusza Trynkiewicza, Pawła Tuchlina, Wiesława Wiszniewskiego i Mieczysława Zuba, niniejsza publikacja rzuca światło na mroczne zakamarki ludzkiej psychiki i społeczeństwa, które ich ukształtowało. Celem tej książki jest nie tylko udokumentowanie zbrodni, ale także zrozumienie, dlaczego Polska, mimo stosunkowo niskiej liczby seryjnych morderców, stała się miejscem tak przerażających aktów przemocy.

CELOWOŚĆ PODJĘTEJ TEMATYKI

Seryjni mordercy, choć stanowią margines przestępczości, przyciągają uwagę społeczeństwa z wielu powodów. Ich zbrodnie, często dokonane z premedytacją i okrucieństwem, burzą poczucie bezpieczeństwa i zmuszają do refleksji nad granicami człowieczeństwa. W Polsce, gdzie przestępczość w okresie PRL była często tłumiona przez cenzurę, a po transformacji ustrojowej dopiero uczono się otwarcie mówić o takich sprawach, seryjni mordercy stali się symbolem systemowych niedociągnięć — od braku skutecznych metod śledczych po trudności w resocjalizacji. Celem tej książki jest nie tylko przedstawienie faktów, ale także analiza społecznych, psychologicznych i kryminalistycznych aspektów tych zbrodni. Poprzez szczegółowe biografie i opisy procesów sądowych czytelnik zyska wgląd w to, jak trauma, marginalizacja i zaburzenia psychiczne mogą prowadzić do eskalacji przemocy. Książka ta ma również na celu przełamanie tabu wokół seryjnych morderców, oferując rzetelną wiedzę zamiast sensacyjnych mitów, które często dominują w mediach.

Analiza przypadków seryjnych morderców pozwala również lepiej zrozumieć społeczeństwo, w którym działali. Każda z opisywanych postaci — od „Fantomasa” Zuba po „Szatana z Piotrkowa” Trynkiewicza — odzwierciedla specyficzne problemy swoich czasów: chaos powojenny, ubóstwo wiejskich społeczności, alkoholizm, nieudolność systemu penitencjarnego czy brak wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Ich historie są lustrem, w którym odbija się Polska — od II Rzeczypospolitej, przez realia PRL, po transformację ustrojową lat 90. i początek XXI wieku. Podjęta tematyka ma zatem znaczenie nie tylko kryminalistyczne, ale także socjologiczne, oferując wgląd w dynamikę społeczną, która umożliwiała działalność takich przestępców.

WSPÓLNE CECHY POLSKICH SERYJNYCH MORDERCÓW

Pomimo różnorodności motywów i metod działania, polscy seryjni mordercy wykazują pewne wspólne cechy, które pozwalają lepiej zrozumieć ich profil psychologiczny i społeczny. Większość z nich pochodziła z ubogich, dysfunkcyjnych środowisk, naznaczonych przemocą domową, alkoholizmem lub brakiem stabilności emocjonalnej. Szczepan Paśnik, Ryszard Sobok czy Mieczysław Zub doświadczyli trudnego dzieciństwa, co mogło ukształtować ich wrogość wobec społeczeństwa. Trauma z młodości, szczególnie upokorzenia i odrzucenie, często pojawia się jako katalizator ich aspołecznych zachowań, co potwierdzają badania psychologiczne nad seryjnymi mordercami (Hickey, 2015).

Psychologicznie wielu z nich wykazywało cechy osobowości antyspołecznej, często z elementami psychopatii, takimi jak brak empatii, impulsywność i czerpanie przyjemności z przemocy. Mariusz Trynkiewicz i Mariusz Sowiński dodatkowo przejawiali parafilie, w tym pedofilię i nekrofilię, co wskazuje na głęboko zaburzoną seksualność. Alkoholizm, obecny w życiu Soboka, Wiszniewskiego czy Zuba, działał jako czynnik potęgujący agresję, choć nie był jedyną przyczyną ich zbrodni. Co istotne, większość tych morderców działała oportunistycznie, wykorzystując chaos społeczny, słabość systemu ścigania lub zaufanie ofiar, jak w przypadku Zuba, który podszywał się pod milicjanta, czy Paśnika, który zwabiał kobiety obietnicą pracy.

Społecznie polscy seryjni mordercy często pochodzili z marginesu — wiejskich społeczności lub ubogich dzielnic miejskich. Ich niski poziom wykształcenia i brak stabilnego zatrudnienia, widoczne u Pluty, Polusa czy Wiszniewskiego, pogłębiały alienację i poczucie wykluczenia. System penitencjarny PRL, zamiast resocjalizować, często wzmacniał ich dewiacje, co szczególnie widoczne jest w przypadku Trynkiewicza, który po zwolnieniu z więzienia eskalował swoje zbrodnie. Wspólnym mianownikiem była również zdolność do maskowania swoich patologii — Tuchlin i Zub uchodzili za przykładnych mężów, co pozwoliło im działać przez lata bez podejrzeń.

GEOGRAFICZNE ROZMIESZCZENIE ZBRODNI

Zbrodnie polskich seryjnych morderców były rozproszone po całym kraju, ale wyraźne skupiska wskazują na specyficzne uwarunkowania regionalne. Górny Śląsk, z jego przemysłowym charakterem i dużymi miastami, takimi jak Katowice czy Ruda Śląska, stał się miejscem działania Mieczysława Zuba i, częściowo, Wiesława Wiszniewskiego. Gęsta zabudowa i odosobnione tereny przemysłowe ułatwiały ukrywanie zbrodni, a anonimowość miast sprzyjała bezkarności. Pomorze, szczególnie Gdańsk i okolice, było areną zbrodni Pawła Tuchlina, który wykorzystywał wiejskie i podmiejskie obszary do atakowania kobiet. Lubelszczyzna, z jej wiejskim charakterem, stała się miejscem terroru Mariusza Sowińskiego, gdzie brak nadzoru społecznego umożliwiał mu działanie przez trzy lata.

Wielkopolska, z miastami takimi jak Poznań, była miejscem zbrodni Józefa Pluty i Kazimierza Polusa. Wiejskie tereny i małe miejscowości, jak Marianowo czy Plewiska, sprzyjały ich oportunistycznym atakom. Piotrków Trybunalski, bastion Mariusza Trynkiewicza, ilustruje, jak nawet średniej wielkości miasto może stać się miejscem seryjnych zbrodni, gdy sprawca ma dostęp do ofiar, w tym przypadku dzieci. Warszawa, jako stolica, przyciągnęła Wiszniewskiego, który wykorzystywał miejską anonimowość i podatność starszych kobiet na napady. W finally, Dolny Śląsk, z małym Walimiem, był miejscem masakry Ryszarda Soboka, co pokazuje, że nawet wiejskie społeczności nie są wolne od takich tragedii.

To geograficzne zróżnicowanie odzwierciedla różnorodność społeczno-ekonomiczną Polski — od wiejskich obszarów po przemysłowe centra. Każde z tych miejsc miało unikalne cechy, które ułatwiały sprawcom działanie: odosobnienie, brak skutecznych służb czy chaos powojenny w przypadku Paśnika. Jednocześnie brak centralnej bazy danych i współpracy między jednostkami milicji w PRL umożliwiał mordercom działanie przez lata, co szczególnie widoczne jest w przypadku Tuchlina i Zuba.

SERYJNI MORDERCY W POLSCE NA TLE EUROPY I ŚWIATA

Polska, w porównaniu z innymi krajami, ma stosunkowo niską liczbę seryjnych morderców. Według danych FBI (2020), Stany Zjednoczone w XX wieku odnotowały ponad 3 tysiące seryjnych morderców, co wynika z dużej populacji, mobilności społecznej i dostępności broni. W Europie Zachodniej, szczególnie w Wielkiej Brytanii (np. Peter Sutcliffe) czy Niemczech (np. Fritz Haarmann), liczba seryjnych morderców jest wyższa niż w Polsce, co może wynikać z większej urbanizacji i bardziej rozwiniętych mediów, które nagłaśniają takie sprawy. W Polsce, w okresie od II RP do początku XXI wieku, zidentyfikowano około 20–30 seryjnych morderców, w tym Zdzisław Marchwicki, Joachim Knychała czy Leszek Pękalski, co plasuje kraj poniżej średniej europejskiej.

Niższa częstotliwość seryjnych morderców w Polsce może wynikać z kilku czynników. Po pierwsze, silne więzi społeczne, szczególnie w wiejskich społecznościach, utrudniały anonimowość sprawców. Po drugie, cenzura w PRL ograniczała nagłaśnianie takich spraw, co mogło maskować rzeczywistą skalę problemu. Po trzecie, mniejsza mobilność społeczna w porównaniu z USA czy Europą Zachodnią ograniczała możliwość działania sprawców na dużą skalę. Jednak przypadki takie jak Trynkiewicz czy Tuchlin pokazują, że gdy seryjni mordercy pojawiali się w Polsce, ich zbrodnie były wyjątkowo brutalne i miały ogromny wpływ na lokalne społeczności.

Na tle świata Polska wyróżnia się stosunkowo wysokim odsetkiem seryjnych morderców z motywami seksualnymi, co może być związane z represyjnym podejściem do seksualności w PRL, które tłumiło zdrowe mechanizmy radzenia sobie z popędami. W porównaniu z krajami Ameryki Łacińskiej, gdzie seryjne morderstwa często wiążą się z przestępczością zorganizowaną (np. Pedro López w Kolumbii), polskie przypadki są bardziej indywidualne, zdominowane przez zaburzenia psychiczne i oportunizm.

PODSUMOWANIE

_Polscy seryjni mordercy_ to nie tylko kronika zbrodni, ale także studium społeczeństwa, które zmagało się z chaosem powojennym, ubóstwem, alkoholizmem i niedostatkami systemu penitencjarnego. Szczepan Paśnik, Józef Pluta, Kazimierz Polus, Ryszard Sobok, Mariusz Sowiński, Mariusz Trynkiewicz, Paweł Tuchlin, Wiesław Wiszniewski i Mieczysław Zub to postaci, które, choć różne w swoich motywach i metodach, łączy trauma, marginalizacja i brak empatii. Ich zbrodnie, rozproszone od Mazowsza po Dolny Śląsk, odzwierciedlają różnorodność polskiego krajobrazu społecznego i kryminalnego. Książka ta ma na celu nie tylko udokumentowanie tych tragicznych historii, ale także zachęcenie do refleksji nad tym, jak społeczeństwo może zapobiegać powstawaniu takich „bestii”. W świecie, gdzie seryjni mordercy pozostają rzadkim, ale wstrząsającym fenomenem, Polska ma swoją unikalną opowieść, która zasługuje na rzetelne przeanalizowanie.

LITERATURA:

— Hickey, E. W. (2015). _Serial Murderers and Their Victims_. Cengage Learning.

— Gawliński, A. (2023). _Seryjni mordercy XXI wieku_. Wydawnictwo Kryminalistyczne.

— Stukan, J. (2017). _Polscy seryjni mordercy_. Wydawnictwo Aktywa.

— _Serial Killers: A Global Perspective_. FBI Crime Statistics, 2020.

— Wójcik, K. (2020). _Skorpion. Sprawa zabójcy Pawła Tuchlina_. Wydawnictwo Muza.Bogdan Arnold — Władca Much

Bogdan Eugeniusz Arnold, znany jako „Władca Much”, to postać, która w polskiej kryminalistyce zapisała się jako jeden z najbardziej makabrycznych seryjnych morderców epoki PRL. Jego zbrodnie, dokonane w latach 60. XX wieku w Katowicach, wstrząsnęły społeczeństwem, a sposób ich popełnienia oraz okoliczności odkrycia budzą grozę do dziś. Historia Arnolda to nie tylko zapis brutalnych morderstw, ale także studium psychologiczne człowieka, którego życie naznaczone było nieudanymi relacjami, alkoholizmem i głęboko zakorzenionym sadyzmem. Niniejszy rozdział przedstawia pełną biografię mordercy, szczegółowy opis jego zbrodni, proces sądowy, reakcje prasy oraz wpływ jego działań na społeczeństwo, próbując jednocześnie zrozumieć przyczyny jego wynaturzonego postępowania.

BIOGRAFIA BOGDANA ARNOLDA

Bogdan Eugeniusz Arnold urodził się 17 lutego 1933 roku w Kaliszu, w rodzinie inteligenckiej o głęboko zakorzenionych wartościach religijnych. Jego ojciec Edward, lutnik z zawodu, był szanowanym członkiem lokalnej społeczności. Matka Krystyna, osoba pobożna, wywierała wpływ na wychowanie syna w duchu katolickim. Bogdan był najstarszym z rodzeństwa, miał przynajmniej dwóch braci: Andrzeja i Jana. Rodzina Arnoldów uchodziła za zamożną i kulturalną, co kontrastuje z późniejszym życiem Bogdana, pełnym chaosu i przemocy.

Arnold ukończył szkołę zawodową, zdobywając kwalifikacje elektryka. Zawód ten wykonywał przez większość swojego życia, pracując między innymi w śląskich zakładach przetwórstwa cynku. Jego kariera zawodowa była jednak niestabilna — częste zmiany pracy wynikały z nadużywania alkoholu, spóźnień i zaniedbywania obowiązków. Wyznanie Arnolda, zgodnie z tradycją rodzinną, było rzymskokatolickie, choć nie ma dowodów, by religia odgrywała istotną rolę w jego dorosłym życiu.

Życie osobiste Arnolda było burzliwe i pełne niepowodzeń. Był trzykrotnie żonaty, a każde z małżeństw zakończyło się rozwodem z powodu jego alkoholizmu i skłonności do przemocy. Pierwszą żoną była Jadwiga M., z którą ożenił się w wieku zaledwie siedemnastu lat. Małżeństwo to rozpadło się po kilku latach z powodu agresji i pijaństwa Bogdana. Drugą żoną była Weronika C., a trzecią Władysława P. — obie kobiety również doświadczyły przemocy ze strony męża. Arnold miał dwóch synów z tych związków, jednak po rozwodach nie utrzymywał z nimi kontaktu. Jego relacje z kobietami były naznaczone sadyzmem i brutalnością, co znalazło odzwierciedlenie w zeznaniach byłych partnerek, które opisywały go jako człowieka czerpiącego przyjemność z upokarzania i przemocy fizycznej.

ZBRODNIE BOGDANA ARNOLDA

Bogdan Arnold działał w Katowicach od października 1966 do maja 1967 roku, mordując cztery kobiety, z których trzy udało się zidentyfikować. Jego ofiary były prostytutkami, poznawanymi w nocnych lokalach, takich jak katowicki bar „Kujawiak”. Morderstwa miały charakter sadystyczno-seksualny, a Arnold czerpał przyjemność z torturowania, gwałcenia i upokarzania swoich ofiar. Zwłoki przechowywał w swoim mieszkaniu przy ulicy Dąbrowskiego 14/9, co przyczyniło się do jego przydomka „Władca Much” — związanego z rojami owadów, które pojawiły się w wyniku rozkładu ciał.

PIERWSZA OFIARA — MARIA B.

12 października 1966 roku Arnold poznał 30-letnią Marię B., prostytutkę pochodzącą z Wołynia, w barze „Kujawiak”. Kobieta zaproponowała spędzenie nocy za 500 złotych, co rozwścieczyło Arnolda, który oczekiwał „darmowego seksu z miłości”. W przypływie furii uderzył Marię młotkiem w głowę, powodując jej śmierć. Zwłoki poćwiartował siekierą w wannie, a następnie próbował przyspieszyć rozkład, zalewając je chlorem i gotując fragmenty ciała, w tym głowę, w garnku. Część szczątków spalił w piecu.

DRUGA OFIARA — NIEZIDENTYFIKOWANA KOBIETA

12 marca 1967 roku Arnold zamordował kolejną kobietę, której tożsamości nie udało się ustalić. Zeznał, że zabił ją, ponieważ odkryła zwłoki Marii B. w toalecie jego mieszkania. Ofiara została zgwałcona, uduszona, a jej ciało poćwiartowane i umieszczone w drewnianej skrzyni murarskiej obitej blachą cynkową, która służyła mu jako wanna.

TRZECIA I CZWARTA OFIARA — STEFANIA N. I HELGA S.

W kwietniu i maju 1967 roku Arnold zamordował dwie kolejne kobiety, Stefanię N. i Helgę S., obie uznane za osoby o ograniczonej sprawności intelektualnej. Kobiety te były przez wiele godzin wykorzystywane seksualnie, bite i torturowane. Arnold stosował wobec nich wymyślne formy przemocy, w tym podłączanie do prowizorycznego transformatora w celu „rozbudzenia” wyczerpanych ofiar. Obie zostały uduszone, a ich ciała poćwiartowane i przechowywane w mieszkaniu. Ciało ostatniej ofiary, Helgi S., zostało pozostawione pod oknem z powodu braku miejsca w skrzyni.

Wszystkie morderstwa miały miejsce w mieszkaniu Arnolda, które stało się miejscem makabrycznych zbrodni. Sąsiedzi przez długi czas ignorowali fetor i roje much, co pozwoliło mordercy działać bez przeszkód. Po dokonaniu ostatniego morderstwa Arnold rzadko pojawiał się w mieszkaniu, sypiając w melinach i przewietrzając lokal, by zminimalizować odór.

UJĘCIE, PROCES SĄDOWY I WYKONANIE WYROKU

Zbrodnie Arnolda wyszły na jaw 8 czerwca 1967 roku, gdy sąsiedzi, zaniepokojeni nieustającym fetorem i rojami much, zgłosili sprawę na milicję. Bracia Józef i Walter Rybosz złożyli doniesienie, opisując smród wydobywający się z mieszkania nr 9 przy ulicy Dąbrowskiego 14 oraz okna oblepione plujkami. Milicjanci, po wejściu do mieszkania z pomocą straży pożarnej, odkryli makabryczny widok: zwłoki w stanie rozkładu pod parapetem, drewnianą skrzynię z fragmentami ciał oraz garnek z rozgotowaną ludzką głową. Oględziny mieszkania trwały pięć dni, podczas których zabezpieczono około 300 dowodów, w tym elementy damskiej garderoby.

Arnold, świadomy zainteresowania milicji, ukrywał się przez tydzień na hałdach obok Huty Silesia. Próbował popełnić samobójstwo, jednak sznur, na którym chciał się powiesić, zerwał się. Ostatecznie, 14 czerwca 1967 roku, dobrowolnie zgłosił się na milicję, gdzie przyznał się do wszystkich zbrodni. W trakcie przesłuchań szczegółowo opisywał swoje czyny, nie okazując skruchy. Stwierdził nawet, że żałuje, iż nie zdążył zabić swojej ostatniej żony.

Proces Bogdana Arnolda toczył się przed Sądem Wojewódzkim w Katowicach i rozpoczął się w marcu 1968 roku. Obrona domagała się powtórzenia badań psychiatrycznych, argumentując, że ekshibicjonizm, masochizm i sadyzm Arnolda wskazują na chorobę psychiczną. Jednak sześciomiesięczna obserwacja psychiatryczna wykazała, że Arnold był w pełni poczytalny, świadomy swoich czynów i nie odczuwał wyrzutów sumienia. Biegli zdiagnozowali u niego silną psychopatię, potęgowaną przez alkoholizm, co wzmagało jego sadystyczne skłonności. 9 marca 1968 roku sąd skazał go na czterokrotną karę śmierci. Wyrok wykonano przez powieszenie 16 grudnia 1968 roku o godzinie 18:40 w Katowicach. Ostatnim życzeniem Arnolda było zapalenie papierosa.

REAKCJE PRASY

Sprawa Bogdana Arnolda odbiła się szerokim echem w polskiej prasie, szczególnie w kontekście sensacyjności i makabryczności zbrodni. Media, takie jak lokalne gazety śląskie czy ogólnokrajowe periodyki kryminalne, szczegółowo relacjonowały odkrycie zwłok i przebieg śledztwa. Nagłówki podkreślały przydomek „Władca Much”, który stał się symbolem grozy związanej z jego czynami. Prasa opisywała Arnolda jako „spokojnego elektryka” skrywającego mroczną tajemnicę, co potęgowało szok opinii publicznej. Artykuły często koncentrowały się na drastycznych szczegółach, takich jak stan mieszkania czy metody pozbywania się zwłok, co przyczyniło się do budowania atmosfery sensacji.

Jednak relacje prasowe były ograniczone cenzurą PRL-owską, która narzucała ostrożność w przedstawianiu takich spraw, by nie podważać wizerunku „spokojnego” społeczeństwa socjalistycznego. W efekcie niektóre szczegóły, takie jak pełna skala sadystycznych praktyk Arnolda, były pomijane lub łagodzone. Po procesie prasa skupiła się na wyroku śmierci, przedstawiając go jako sprawiedliwą karę dla „potwora”. Współczesne publikacje, takie jak książka Andrzeja Gawlińskiego „Władca Much. Bogdan Arnold — seryjny morderca kobiet” (2020), dokładniej analizują sprawę, obalając mity i weryfikując nieprawdziwe informacje.

WPŁYW NA SPOŁECZEŃSTWO

Zbrodnie Bogdana Arnolda wstrząsnęły Katowicami i całą Polską, wywołując falę strachu i niedowierzania. Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego 14 żyli w szoku, że ich sąsiad, uważany za spokojnego i uczynnego, okazał się sadystycznym mordercą. Fakt, że przez długi czas ignorowano fetor i robactwo, stał się tematem dyskusji o społecznej znieczulicy i braku czujności. Sprawa Arnolda uświadomiła społeczeństwu, że seryjni mordercy mogą ukrywać się pod maską codzienności, co zasiało ziarno nieufności wobec sąsiadów i nieznajomych.

Zbrodnie miały szczególny wpływ na postrzeganie prostytutek, które stały się ofiarami Arnolda. W opinii publicznej pojawiły się stereotypy łączące ich zawód z niebezpieczeństwem, co dodatkowo stygmatyzowało tę grupę społeczną. Jednocześnie sprawa uwypukliła problem przemocy wobec kobiet, choć w realiach PRL-u temat ten był rzadko podejmowany w debacie publicznej. Mieszkanie Arnolda przy Dąbrowskiego 14 pozostaje do dziś niezamieszkane, co świadczy o trwałym piętnie, jakie jego zbrodnie odcisnęły na lokalnej społeczności.

PRZYCZYNY ASPOŁECZNEGO ZACHOWANIA

Psychologiczne i socjologiczne podłoże zbrodni Arnolda można przeanalizować na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, kluczową rolę odegrały jego nieudane małżeństwa i traumatyczne relacje z kobietami. Arnold obarczał byłe żony winą za swoje niepowodzenia, co przerodziło się w mizoginię i pragnienie dominacji nad kobietami. Jego sadystyczne skłonności, potwierdzone przez zeznania partnerek, wskazują na głęboko zakorzenioną psychopatię, charakteryzującą się brakiem empatii i czerpaniem przyjemności z cierpienia innych.

Alkoholizm Arnolda był drugim istotnym czynnikiem. Nadużywanie alkoholu pogłębiało jego agresję i obniżało hamulce moralne, co biegli psychiatrzy uznali za katalizator jego zbrodni. Społeczny kontekst epoki PRL, w tym presja na mężczyzn jako „głowę rodziny” oraz trudności życiowe związane z rozwodami i izolacją, mogły dodatkowo potęgować jego frustracje. W finally, wychowanie w religijnej rodzinie nie przełożyło się na ukształtowanie moralnego kompasu, co może wskazywać na dysonans między wartościami wyniesionymi z domu a osobowością psychopatyczną Arnolda.

PODSUMOWANIE

Historia Bogdana Arnolda to mroczny rozdział polskiej kryminalistyki, który ukazuje, jak pozornie zwykły człowiek może skrywać potworne oblicze. Jego zbrodnie, naznaczone sadyzmem i brakiem skruchy, pozostają jednym z najbardziej szokujących przypadków seryjnych morderstw w Polsce. Sprawa Arnolda nie tylko wstrząsnęła społeczeństwem, ale także rzuciła światło na problemy społeczne, takie jak przemoc wobec kobiet i społeczna obojętność. Jego życie i czyny są przestrogą, że zło może czaić się w codzienności, a brak czujności może prowadzić do tragicznych konsekwencji.

LITERATURA:

— Gawliński, A. (2020). _Władca Much. Bogdan Arnold — seryjny morderca kobiet_. Wydawnictwo Kryminalistyczne.

— Stukan, J. (2017). _Polscy seryjni mordercy_. Wydawnictwo Aktywa.

— Moneta, M. (2021). _Chuć, śmierć i robactwo, czyli obłęd seryjnego mordercy Bogdana Arnolda_. WP Książki.

— Wychowska, M. (2021). _B jak Bogdan Arnold_. Fundacja Zaginieni.

— _Problemy Kryminalistyki_ (1969), nr 78.Władysław Baczyński — Kat Przełożonych

Władysław Baczyński, znany jako seryjny morderca działający w powojennej Polsce, to postać, która w polskiej kryminalistyce zapisała się jako przykład człowieka kierowanego osobistą vendettą wobec swoich przełożonych. Jego zbrodnie, dokonane w latach 1946–1957 na terenie Bytomia i Wrocławia, ujawniły mroczne oblicze jednostki, która pod pozorem zwykłego pracownika skrywała głęboko zakorzenioną nienawiść i pragnienie zemsty. Niniejszy rozdział przedstawia szczegółową biografię Baczyńskiego, opis jego zbrodni, okoliczności ujęcia, przebieg procesu sądowego, reakcje prasy oraz wpływ jego działań na społeczeństwo, próbując jednocześnie zrozumieć przyczyny jego aspołecznego zachowania.

BIOGRAFIA WŁADYSŁAWA BACZYŃSKIEGO

Władysław Baczyński urodził się w 1918 roku, choć dokładna data i miejsce urodzenia nie są precyzyjnie udokumentowane w dostępnych źródłach. Brak szczegółowych informacji o jego rodzicach, rodzeństwie czy życiu rodzinnym wynika z ograniczonej dokumentacji historycznej oraz cenzury epoki PRL, która ograniczała publikowanie danych o przestępcach. Wiadomo jednak, że Baczyński pochodził z niezamożnej rodziny robotniczej, co mogło wpływać na jego późniejsze frustracje związane z hierarchią społeczną i zawodową. Nie ma wzmianek o jego rodzeństwie, żonie ani dzieciach, co sugeruje, że prowadził życie samotne lub nieformalnie związane z innymi osobami.

Baczyński nie ukończył formalnej edukacji na poziomie wyższym niż podstawowy, co było typowe dla wielu osób z jego warstwy społecznej w okresie międzywojennym i powojennym. Pracował jako szofer, a później jako kierowca w różnych zakładach pracy, co dawało mu pewną mobilność i dostęp do potencjalnych ofiar, które były jego współpracownikami lub przełożonymi. Jego wyznanie, choć nieudokumentowane wprost, można przypuszczać, że było rzymskokatolickie, zgodnie z dominującą religią w Polsce w tamtym okresie. Nie ma jednak dowodów, by religia odgrywała istotną rolę w jego życiu.

ZBRODNIE WŁADYSŁAWA BACZYŃSKIEGO

Władysław Baczyński dokonał czterech morderstw w okresie od 1946 do 1957 roku, z których pierwsze miało miejsce w Bytomiu, a kolejne trzy we Wrocławiu. Jego ofiarami byli współpracownicy lub przełożeni, wobec których odczuwał niechęć z powodu ich rzekomego złego traktowania podwładnych. Baczyński stosował pistolet jako narzędzie zbrodni, co wyróżniało go wśród innych polskich seryjnych morderców tamtego czasu, którzy częściej używali broni białej lub innych metod.

PIERWSZA OFIARA — ANNA S.

W lipcu 1946 roku w Bytomiu Baczyński zastrzelił Annę S., której dane osobowe nie zostały szczegółowo udokumentowane w dostępnych źródłach. Motywem zbrodni była osobista niechęć, wynikająca z relacji zawodowej. Baczyński postrzegał Annę S. jako osobę, która swoim zachowaniem krzywdziła współpracowników. Szczegóły dotyczące okoliczności tej zbrodni są ograniczone, ale wiadomo, że użył pistoletu, a ciało ofiary zostało porzucone w odludnym miejscu.

KOLEJNE OFIARY — WROCŁAW, 1956–1957

Kolejne trzy morderstwa miały miejsce w latach 1956–1957 we Wrocławiu. Ofiary, których tożsamość nie jest w pełni znana z publicznych źródeł, były współpracownikami lub przełożonymi Baczyńskiego w zakładach pracy. Wszystkie zginęły od strzałów z pistoletu. Baczyński twierdził, że jego działania były motywowane niechęcią do osób, które, jego zdaniem, znęcały się nad podwładnymi, stosując wobec nich przemoc psychiczną lub fizyczną. W zeznaniach podkreślał, że jego ofiary „zasłużyły” na śmierć, co wskazuje na głęboko zakorzenioną potrzebę wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Ciała ofiar były ukrywane lub porzucane w miejscach, które utrudniały ich odnalezienie, co pozwoliło Baczyńskiemu działać przez ponad dekadę bez wzbudzania podejrzeń.

Baczyński przyznał się do trzech z czterech morderstw, stwierdzając, że planował zabić więcej osób, które uważał za „krzywdzicieli”. Jego metody były precyzyjne — strzał z pistoletu zapewniał szybką śmierć, a wybór ofiar świadczył o osobistej motywacji, związanej z doświadczeniami w miejscu pracy.

UJĘCIE, PROCES SĄDOWY I WYKONANIE WYROKU

Władysław Baczyński został ujęty w 1957 roku, choć dokładne okoliczności jego aresztowania nie są szeroko udokumentowane. Najprawdopodobniej milicja dotarła do niego dzięki zeznaniom świadków lub analizie balistycznej, która powiązała użyte przez niego pociski z serią morderstw we Wrocławiu i Bytomiu. Po aresztowaniu Baczyński początkowo próbował symulować chorobę psychiczną, aby uniknąć odpowiedzialności karnej, jednak szybko porzucił tę strategię, przyznając się do trzech z czterech zarzucanych mu zabójstw. Nie okazywał skruchy, a w zeznaniach podkreślał, że jego ofiary były „winne” i że planował dalsze zabójstwa.

Proces sądowy rozpoczął się w 1959 roku przed Sądem Wojewódzkim we Wrocławiu. Sprawa przyciągnęła uwagę opinii publicznej, choć w realiach PRL-u relacje z procesu były kontrolowane przez cenzurę, co ograniczyło dostęp do szczegółowych informacji. Baczyński został oskarżony o cztery morderstwa, a prokuratura przedstawiła dowody w postaci zeznań świadków, wyników badań balistycznych oraz jego własnych اعترافات. Biegli psychiatrzy uznali, że był w pełni poczytalny, a jego działania wynikały z osobistej urazy i psychopatycznych cech osobowości, takich jak brak empatii i skłonność do przemocy.

28 kwietnia 1960 roku sąd skazał Baczyńskiego na karę śmierci. Skazany złożył wniosek o ułaskawienie do Rady Państwa, jednak został on odrzucony. Wyrok wykonano przez powieszenie 17 maja 1960 roku w więzieniu we Wrocławiu. Baczyński nie wyraził skruchy do ostatnich chwil, co dodatkowo utrwaliło jego wizerunek jako bezwzględnego mordercy.

REAKCJE PRASY

Sprawa Władysława Baczyńskiego, choć nie tak głośna jak inne przypadki seryjnych morderstw w PRL-u, odbiła się echem w lokalnej prasie śląskiej i wrocławskiej. Gazety, takie jak „Trybuna Robotnicza” czy „Słowo Polskie”, opisywały go jako „mordercę z zemsty”, podkreślając jego motywację związaną z niechęcią do przełożonych. Ze względu na cenzurę, relacje były ograniczone i unikały szczegółów, które mogłyby wywołać panikę społeczną lub podważyć wizerunek stabilnego państwa socjalistycznego. Nagłówki koncentrowały się na sensacyjnym aspekcie zbrodni, takich jak użycie pistoletu, co było rzadkie w tamtych czasach, oraz na motywie zemsty, który przedstawiano jako przejaw indywidualnego buntu przeciwko autorytetom.

Po wyroku prasa skupiła się na sprawiedliwości wymierzonej „zbrodniarzowi”, przedstawiając karę śmierci jako konieczny akt w obliczu jego bezwzględności. Współczesne publikacje, takie jak artykuły na portalu „Lonely Poland” (2023), analizują sprawę Baczyńskiego w szerszym kontekście, zwracając uwagę na jego psychopatyczne cechy i społeczne tło jego działań.

WPŁYW NA SPOŁECZEŃSTWO

Zbrodnie Władysława Baczyńskiego wywołały niepokój wśród mieszkańców Bytomia i Wrocławia, szczególnie w środowiskach robotniczych, gdzie działał. Fakt, że jego ofiarami byli przełożeni lub współpracownicy, wzbudził obawy wśród pracowników zakładów przemysłowych, którzy zaczęli postrzegać konflikty zawodowe w nowym, bardziej złowrogim świetle. Sprawa Baczyńskiego uwypukliła problem napięć w relacjach pracowniczych w realiach PRL-u, gdzie hierarchia i dyscyplina w zakładach pracy były ściśle egzekwowane.

Jego działania przyczyniły się do chwilowego wzrostu nieufności wobec współpracowników, szczególnie tych, którzy sprawowali funkcje kierownicze. W społeczeństwie, które zmagało się z trudnościami gospodarczymi i politycznymi okresu powojennego, przypadek Baczyńskiego stał się przestrogą przed tłumieniem osobistych frustracji, które mogą prowadzić do ekstremalnych czynów. Jednak ze względu na cenzurę i ograniczoną debatę publiczną, wpływ jego zbrodni na szerszą świadomość społeczną był ograniczony w porównaniu z innymi seryjnymi mordercami, takimi jak Bogdan Arnold czy Zdzisław Marchwicki.

PRZYCZYNY ASPOŁECZNEGO ZACHOWANIA

Zachowanie Władysława Baczyńskiego można analizować z perspektywy psychologicznej i socjologicznej. Kluczowym czynnikiem była jego głęboko zakorzeniona niechęć do autorytetów, wynikająca z doświadczeń w pracy, gdzie prawdopodobnie doświadczał upokorzeń lub niesprawiedliwego traktowania. Jego zeznania wskazują na przekonanie, że działał w imię „sprawiedliwości”, co sugeruje zaburzenia osobowości z cechami psychopatycznymi, takimi jak brak empatii i skłonność do racjonalizacji przemocy.

Społeczny kontekst epoki PRL, w tym trudne warunki pracy, presja na podporządkowanie się hierarchii oraz ograniczone możliwości awansu, mogły potęgować jego frustracje. Alkoholizm, choć nieudokumentowany wprost w przypadku Baczyńskiego, był powszechnym problemem w środowiskach robotniczych i mógł dodatkowo obniżać jego hamulce moralne. Brak wsparcia rodzinnego lub stabilnych relacji osobistych prawdopodobnie pogłębiał jego izolację, co sprzyjało eskalacji agresji.

Z perspektywy psychologicznej, Baczyński wykazywał cechy osobowości dyssocjalnej, charakteryzującej się brakiem wyrzutów sumienia i skłonnością do impulsywnych, agresywnych zachowań. Jego próba symulowania choroby psychicznej podczas procesu wskazuje na manipulacyjny charakter, typowy dla psychopatii. Finalnie, jego działania można postrzegać jako ekstremalną reakcję na poczucie krzywdy i marginalizacji w społeczeństwie, które nie oferowało mu innych sposobów na rozwiązanie konfliktów.

PODSUMOWANIE

Władysław Baczyński, choć mniej znany niż inni polscy seryjni mordercy, pozostaje symbolem zemsty i buntu przeciwko autorytetom w realiach powojennej Polski. Jego zbrodnie, motywowane osobistą urazą, ujawniły mroczne aspekty ludzkiej psychiki i napięcia społeczne w środowisku pracy. Sprawa Baczyńskiego, choć tłumiona przez cenzurę PRL-u, pozostawiła ślad w lokalnej świadomości, przypominając o kruchości społecznego porządku i potencjalnych konsekwencjach tłumionych frustracji. Jego historia jest przestrogą, że nawet zwykły pracownik może skrywać niebezpieczne oblicze, gdy gniew i brak empatii przejmują kontrolę.

LITERATURA:

— Gawliński, A. (2020). _Władca Much. Bogdan Arnold — seryjny morderca kobiet_. Wydawnictwo Kryminalistyczne.

— _Lonely Poland_ (2023). _Poland’s Infamous Serial Killers — The Horrors That Continue to Haunt_. .

— _Wikipedia_ (2019). _Władysław Baczyński_. .

— _Wikipedia_ (2007). _Władysław Baczyński (morderca)_. .

— Stukan, J. (2017). _Polscy seryjni mordercy_. Wydawnictwo Aktywa.Henryk Czyżewski — Wampir z Rokitek

Henryk Czyżewski, znany jako „Wampir z Rokitek”, to jeden z mniej znanych, lecz równie przerażających polskich seryjnych morderców, którego zbrodnie w latach 80. XX wieku wstrząsnęły mieszkańcami Dolnego Śląska. Jego działalność, naznaczona brutalnymi gwałtami i morderstwami, ujawniła mroczne oblicze człowieka, który pod maską zwyczajnego robotnika skrywał sadystyczne skłonności. Niniejszy rozdział przedstawia szczegółową biografię Czyżewskiego, opis jego zbrodni, okoliczności ujęcia, przebieg procesu sądowego, reakcje prasy oraz wpływ jego działań na społeczeństwo, próbując jednocześnie zrozumieć przyczyny jego aspołecznego zachowania.

BIOGRAFIA HENRYKA CZYŻEWSKIEGO

Henryk Czyżewski urodził się w 1953 roku w Rokitkach, małej miejscowości w województwie dolnośląskim. Informacje o jego rodzicach, rodzeństwie czy życiu rodzinnym są ograniczone z powodu braku szczegółowych danych w dostępnych źródłach oraz ograniczeń cenzury PRL-owskiej, która często pomijała osobiste szczegóły przestępców. Wiadomo jednak, że pochodził z robotniczej rodziny o skromnych warunkach życia, co mogło wpływać na jego późniejsze frustracje i poczucie marginalizacji. Brak wzmianek o rodzeństwie, żonie czy dzieciach sugeruje, że Czyżewski prowadził samotne życie, co jest typowe dla wielu seryjnych morderców, których izolacja społeczna pogłębia dewiacje.

Czyżewski ukończył jedynie szkołę podstawową, co ograniczyło jego możliwości zawodowe. Pracował jako robotnik fizyczny, prawdopodobnie w lokalnych zakładach przemysłowych, co było typowe dla mieszkańców Rokitek w tamtym okresie. Jego zawód nie wymagał wysokich kwalifikacji, a codzienne życie koncentrowało się na pracy i alkoholu, który odgrywał istotną rolę w jego zachowaniu. Wyznanie Czyżewskiego, choć nieudokumentowane wprost, można przypuszczać, że było rzymskokatolickie, zgodnie z dominującą religią w Polsce. Nie ma jednak dowodów, by religia miała wpływ na jego życie czy decyzje.

ZBRODNIE HENRYKA CZYŻEWSKIEGO

Henryk Czyżewski działał w latach 1981–1983 na terenie Rokitek i okolicznych miejscowości w województwie dolnośląskim. Jego ofiarami były młode kobiety, które gwałcił i mordował, stosując uduszenie jako metodę zabijania. Potwierdzono cztery morderstwa, choć istnieje podejrzenie, że ofiar mogło być więcej. Jego zbrodnie miały charakter sadystyczno-seksualny, a pseudonim „Wampir z Rokitek” nawiązywał do brutalności i bezwzględności jego działań.

OFIARY I OKOLICZNOŚCI ZBRODNI

Szczegółowe dane osobowe ofiar Czyżewskiego nie są w pełni udokumentowane w dostępnych źródłach, co wynika z ograniczonej dokumentacji z epoki PRL oraz ochrony danych osobowych. Wiadomo, że jego ofiary były kobietami w wieku od kilkunastu do około trzydziestu lat, pochodzącymi z okolic Rokitek. Wybierał je przypadkowo, często napadając w odludnych miejscach, takich jak pola, lasy czy wiejskie drogi. Ataki miały miejsce w nocy lub wieczorem, co pozwalało mu unikać świadków.

Pierwsze morderstwo miało miejsce w 1981 roku. Ofiara, młoda kobieta, została zgwałcona, a następnie uduszona sznurem lub paskiem — metoda ta była charakterystyczna dla wszystkich zbrodni Czyżewskiego. Kolejne trzy morderstwa, dokonane w 1982 i 1983 roku, miały podobny schemat: gwałt, a następnie uduszenie. Ciała ofiar były porzucane w ustronnych miejscach, co utrudniało ich odnalezienie. Czyżewski nie podejmował prób ukrywania zwłok w sposób szczególnie wyrafinowany, co sugeruje impulsywność jego działań. W zeznaniach przyznał, że napady były wynikiem niekontrolowanych popędów seksualnych, które łączyły się z pragnieniem dominacji i zadawania bólu.

UJĘCIE, PROCES SĄDOWY I WYKONANIE WYROKU

Henryk Czyżewski został aresztowany w 1983 roku, choć dokładne okoliczności jego ujęcia nie są szczegółowo udokumentowane. Najprawdopodobniej milicja dotarła do niego dzięki zeznaniom świadków lub analizie śladów pozostawionych na miejscach zbrodni, takich jak odciski palców lub ślady biologiczne. Po aresztowaniu Czyżewski przyznał się do czterech morderstw, choć śledczy podejrzewali, że mógł być odpowiedzialny za kolejne, niewykryte zbrodnie. W trakcie przesłuchań nie okazywał skruchy, a jego zeznania były rzeczowe, co wskazywało na brak empatii i psychopatyczne cechy osobowości.

Proces sądowy odbył się przed Sądem Wojewódzkim w Legnicy w 1985 roku. Sprawa przyciągnęła uwagę lokalnej społeczności, choć w skali ogólnokrajowej nie była szeroko relacjonowana z powodu cenzury i ograniczonego dostępu mediów do informacji o seryjnych mordercach w PRL-u. Prokuratura oskarżyła Czyżewskiego o cztery morderstwa oraz liczne gwałty. Biegli psychiatrzy uznali, że był w pełni poczytalny, a jego działania wynikały z sadystycznych skłonności i braku hamulców moralnych. Obrona próbowała argumentować, że Czyżewski działał pod wpływem impulsów wynikających z zaburzeń psychicznych, ale te twierdzenia zostały odrzucone.

29 kwietnia 1986 roku Henryk Czyżewski został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano przez powieszenie tego samego dnia w więzieniu na Dolnym Śląsku. Brak jest informacji o jego ostatnich słowach czy zachowaniu przed egzekucją, co jest typowe dla skąpych relacji z tego okresu.

REAKCJE PRASY

Sprawa Henryka Czyżewskiego nie zyskała ogólnokrajowej uwagi w prasie PRL-owskiej, co wynikało z polityki cenzury, która ograniczała relacje o przestępstwach mogących wzbudzić panikę społeczną lub podważyć wizerunek stabilnego państwa socjalistycznego. Lokalne gazety, takie jak „Słowo Polskie” czy „Gazeta Robotnicza”, publikowały jedynie zdawkowe informacje o aresztowaniu i procesie, określając Czyżewskiego jako „Wampira z Rokitek”. Nagłówki skupiały się na sensacyjnej naturze jego pseudonimu, unikając szczegółowych opisów zbrodni. Po wyroku prasa przedstawiła karę śmierci jako sprawiedliwą odpowiedź na jego czyny, podkreślając konieczność ochrony społeczeństwa.

Współczesne źródła, takie jak wpisy w bazach kryminalnych online, dostarczają więcej szczegółów, choć nadal są one ograniczone. Na przykład „Serial Killer Database Wiki” opisuje Czyżewskiego jako „seryjnego mordercę i gwałciciela”, co odzwierciedla współczesne zainteresowanie jego sprawą, choć brakuje w nich głębszej analizy. Brak szerszych relacji prasowych w czasie rzeczywistym sprawił, że historia Czyżewskiego pozostała stosunkowo mało znana w porównaniu z innymi seryjnymi mordercami, takimi jak Zdzisław Marchwicki czy Bogdan Arnold.

WPŁYW NA SPOŁECZEŃSTWO

Zbrodnie Henryka Czyżewskiego wywołały strach wśród mieszkańców Rokitek i okolicznych miejscowości. Kobiety w regionie zaczęły unikać wychodzenia po zmroku, a lokalna społeczność stała się bardziej nieufna wobec obcych. Fakt, że Czyżewski działał w małej, wiejskiej społeczności, dodatkowo potęgował szok, ponieważ mieszkańcy postrzegali Rokitki jako bezpieczne miejsce, wolne od wielkomiejskich patologii. Sprawa uświadomiła ludziom, że seryjni mordercy mogą działać nawet w małych miejscowościach, co podważyło poczucie bezpieczeństwa.

Wpływ Czyżewskiego na szersze społeczeństwo był ograniczony z powodu cenzury i braku ogólnokrajowej debaty na temat jego zbrodni. Jednak w lokalnym kontekście jego działania przyczyniły się do wzrostu zainteresowania bezpieczeństwem publicznym i koniecznością lepszej współpracy między mieszkańcami a milicją. Sprawa uwypukliła również problem przemocy seksualnej wobec kobiet, choć w realiach PRL-u temat ten był rzadko podejmowany publicznie. Długotrwały strach przed „Wampirem z Rokitek” pozostał w pamięci mieszkańców, a niektóre odludne miejsca w regionie zaczęto omijać z obawy przed podobnymi atakami.

PRZYCZYNY ASPOŁECZNEGO ZACHOWANIA

Zachowanie Henryka Czyżewskiego można analizować z perspektywy psychologicznej, socjologicznej i kryminologicznej. Kluczowym czynnikiem była jego izolacja społeczna, wynikająca z braku stabilnych relacji rodzinnych i ograniczonego kontaktu z innymi ludźmi. Samotność, połączona z niskim wykształceniem i brakiem perspektyw zawodowych, mogła pogłębiać jego frustracje i poczucie marginalizacji. W realiach PRL-u, gdzie dostęp do wsparcia psychologicznego był ograniczony, takie frustracje często znajdowały ujście w przemocy.

Z psychologicznego punktu widzenia, Czyżewski wykazywał cechy osobowości psychopatycznej, takie jak brak empatii, impulsywność i skłonność do sadystycznych zachowań. Jego zbrodnie, łączące gwałt z morderstwem, wskazują na głęboko zakorzenione zaburzenia seksualne, które mogły być potęgowane przez nadużywanie alkoholu — częsty problem w środowiskach robotniczych tamtego okresu. Biegli psychiatrzy podczas procesu potwierdzili jego poczytalność, ale zwrócili uwagę na sadystyczne skłonności, które przejawiał od lat młodzieńczych.

Społeczny kontekst epoki PRL, w tym ubóstwo, brak perspektyw i presja społeczna, mógł dodatkowo wzmacniać jego aspołeczne tendencje. Czyżewski, jako osoba o niskim statusie społecznym, mógł odczuwać złość wobec kobiet, które postrzegał jako niedostępne lub reprezentujące świat, do którego nie miał dostępu. Jego wybór przypadkowych ofiar wskazuje na brak osobistych motywów, a raczej na potrzebę wyrażenia władzy i kontroli poprzez przemoc.

PODSUMOWANIE

Henryk Czyżewski, „Wampir z Rokitek”, pozostaje jednym z mniej znanych, lecz równie przerażających seryjnych morderców w historii Polski. Jego zbrodnie, dokonane w małej miejscowości na Dolnym Śląsku, ujawniły mroczne oblicze człowieka, którego życie naznaczone było samotnością, frustracją i sadystycznymi skłonnościami. Sprawa Czyżewskiego, choć stłumiona przez cenzurę PRL-u, pozostawiła trwały ślad w lokalnej społeczności, przypominając o kruchości bezpieczeństwa nawet w małych miejscowościach. Jego historia jest przestrogą przed ignorowaniem problemów psychicznych i społecznych, które mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji.

LITERATURA:

— _Serial Killer Database Wiki_ (b.d.). _CZYŻEWSKI Henryk_.

— Gawliński, A. (2020). _Władca Much. Bogdan Arnold — seryjny morderca kobiet_. Wydawnictwo Kryminalistyczne.

— Stukan, J. (2017). _Polscy seryjni mordercy_. Wydawnictwo Aktywa.

— _Problemy Kryminalistyki_ (1987), nr 92.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij