- W empik go
Bez przewodnika - ebook
Bez przewodnika - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 174 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Wierzysz, że nam się nie śni?
Szczupły i blady chłopiec w szkolnej bluzce podniósł na brata zdziwione spojrzenie wielkich, niebieskich oczu.
Starszy chłopiec, czarnooki, śniady i opalony, zniecierpliwił się widać brakiem odpowiedzi.
– Cóż, milczysz? – rzekł porywczo. – Czternaście lat skończyłeś, a zdaje ci się chyba, że nie masz jeszcze siedmiu, i żeś powinien być niemy, jak ryba. Teraz nie wiem doprawdy, skąd ci się wzięła odwaga wypowiedzenia stryjowi, że zgadzasz się na jego projekt, a raczej, że masz ochotę zobaczenia morza po sześciokrotnem spędzeniu lata w Zakopanem. Takie natury, jak twoja, na nic zdobyć się nie potrafią, nawet na prostą szczerość.
Blada twarz młodego chłopca pokryła się lekkim rumieńcem, lecz w jasnych jego oczach nie było gniewu ni urazy.
– Nie gniewaj się, Janku – zaczął trochę nieśmiałym głosem, ale widząc, że brat wygląda przez okno wagonu, nie dokończył nawet zdania. Po chwili Janek usiadł znów na ławce, spojrzał na brata niezwykle łagodnie, jak gdyby pragnął zatrzeć poprzednie wrażenie, i zapytał dość miękko.
– Głodny jesteś?
– Pić mi się chce – odparł Tadzio – ale zaczekam do Chabówki.
– Do Chabówki! Dobry sobie! Jakbyś nie wiedział o tem, że do Chabówki jeszcze z półtorej godziny. Ale tybyś się wyrzekł jedzenia i picia, byle nie mieć kłopotu. Powiadam ci, Tadek, co ty na świecie zrobisz? Dobrze, póki jesteśmy razem, i wiesz, że za ciebie myślą brat, ojciec, siostra, no, ale jesteś mężczyzną, masz być w przyszłości opiekunem swojej rodziny i co ty poczniesz wtedy?
Tadek zarumienił się znowu po same włosy i spoglądał na brata łagodnym, proszącym wzrokiem, ale na odpowiedź się nie zdobył. Janek ruszył też ramionami i sięgnął po koszyczek, umieszczony na półce.
– Co to? – rzekł, wydobywając z niego dość dużą butelkę.
– To woda z czerwonem winem – cicho odpowiedział uczeń.
– Czemuż się nie napijesz?
– E, nie… tam już niewiele… ty możesz mieć pragnienie…
– Co? – zawołał Janek z oburzeniem – będziesz się męczył pragnieniem i kwasił tę trochę wody do samego Zakopanego, bo – ja mogę jej potrzebować! Czy wiesz, jak się nazywa takie postępowanie?
– Pewnie niedołęstwo – rzekł Tadek z łagodnym uśmiechem.
Janek zmieszał się trochę odpowiedzią brata, ale spostrzegł się prędko.
– A widzisz – rzekł – sam uznajesz; czy myślisz, że mnie przyjemnie tak ciągle cię strofować i nazywać po imieniu twoje wady? Ale to dla twego dobra, – święty straciłby resztę cierpliwości z twoją biernością. Tak! nie! chcę! nie chcę! krzycz, pchaj się, żądaj; – ja ty wiecznie milczysz, myślisz i ze wszystkiem się zgadzasz, – ja tego znieść nie mogę. No, pij.
– Dziękuję.
– Nie chcesz?
– Nie, już nie chcę.
– To wypiję; na widok tego nektaru sucho mi się w gardle zrobiło. Za twoją – energję.
Tadek się uśmiechnął.
– Przynajmniej na ten tydzień zdobądźże się na jakąś wolę – prawił dalej Janek, ogryzając udko kurczęcia – pamiętaj, że od naszego sprytu i energji zależy powodzenie całej sprawy. Znasz stryja: nie wrócimy na czas, to sam pojedzie, dnia jednego dłużej nie zaczeka. A choć to niby nic odnaleźć Zośkę w Zakopanem i zabrać ją razem z ciocią, ale nie mamy jej adresu, a… te panie wcale nas się nie spodziewają. Mogą być na jakiej wycieczce, może trzeba je będzie gonić, a czas płynie. W Zakopanem znamy już wszystko, a morza nikt z nas nie widział, i pewno nieprędko zdarzy nam się taka sposobność, więc nie chciałbym po tylu nadziejach zostać na koszu, z niczem!
– Trzeba się będzie zaraz dowiedzieć o nie w klimatyce (1), muszą tam być zameldowane i znajdziemy je w godzinę po przybyciu na miejsce.
Właśnie podług twojej teorji! Czy nie wiesz, że przyjedziemy koło siódmej wieczorem i klimatyka będzie już zamknięta? Ja myślę, że tylko przypadkiem tego samego dnia spotkać możemy je na Krupówkach, a na dobre trzeba zacząć poszukiwania nazajutrz od rana. Wyobrażam sobie zadziwienie cioci, bo nie spodziewa się nas wcześniej, niż za dwa tygodnie. Nie mogła naturalnie przeczuć projektu stryja, zgody ojca, misji (2) naszej i zamierzonego porwania.
– Chabówka! – szepnął Tadek z rozpromienioną twarzą.
Janek zerwał się z miejsca.
– Chwała Bogu. A to prędko! Zamknij koszyk, zwiń paski, te zapasy chyba zostawimy? Co zrobić z tą butelką? A walizka? gdzie walizka? acha, jest wszystko? Hej, jest tam kto? Po rzeczy! – wołał, wychylając się z okna.