Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Bez wstydu - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
26 marca 2025
4472 pkt
punktów Virtualo

Bez wstydu - ebook

Bez wstydu. Bez tabu. Bez niedomówień.

Tematy zdrowia intymnego i seksualności kobiet obrosły w tajemnice i półprawdy. W gabinetach lekarskich zbyt często słyszymy ogólniki, w rozmowach z bliskimi brakuje nam słownictwa, a w życiu codziennym nosimy niepotrzebny ciężar wstydu.

Ta książka rozpoczyna rewolucję. Podejmuje kwestie trudnych do zdiagnozowania schorzeń, w tym psychosomatycznych, np. wulwodynii – choroby często mylonej z nawracającą infekcją. Rozprawia się z mitami dotyczącymi hormonoterapii i raka piersi. Tematy uznawane za tabu stają się częścią otwartej rozmowy: ból przy współżyciu, kobiecy wytrysk, zespół napięcia przedmiesiączkowego. Odpowiada na niewygodne i kontrowersyjne pytania.

Czy "błona dziewicza" stała się narzędziem kontroli nad kobietami? Czy brak spontanicznej ochoty na seks oznacza, że coś jest z nami nie tak? Czy istnieje przyjemność niepochodząca wyłącznie z łechtaczki? Jak eksplorować punkt G? O co wstydzą się zapytać kobiety po leczeniu nowotworowym? Czy można doświadczyć orgazmu podczas karmienia piersią? Kiedy bolesne miesiączki to fizjologia, a kiedy patologia? Czy nasza seksualność kończy się wraz z menopauzą?

To książka dla każdej kobiety – bez względu na wiek.

Napisana z troską, empatią i bezkompromisową rzetelnością. Otwiera oczy i daje siłę.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68381-22-1
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przed­mowa

Czy kie­dy­kol­wiek za­sta­na­wia­łaś się, co chce ci po­wie­dzieć twoje ciało po­przez sy­gnały wy­sy­łane w po­staci bólu, dys­kom­fortu czy ja­kiej­kol­wiek in­nej od­czu­wa­nej nie­do­god­no­ści? Czy sły­szysz jego opo­wie­ści, te tkwiące w za­ka­mar­kach ana­to­mii, w miej­scach owia­nych ta­jem­nicą, w sfe­rach przez wieki nie­zna­nych, nie­zro­zu­mia­nych, a cza­sem wręcz wy­ma­za­nych z ję­zyka roz­mowy? Ta książka jest za­pro­sze­niem do świata, który przez lata był prze­mil­czany, ukryty pod war­stwami wstydu, tabu i nie­do­mó­wień. To nie tylko opo­wieść o ciele i zdro­wiu, ale także o ko­bie­co­ści w ca­łej jej zło­żo­no­ści – o hi­sto­rii, bio­lo­gii, emo­cjach i pra­gnie­niach two­rzą­cych to, kim je­ste­śmy.

Pra­gnę, by ta książka była dla cie­bie jak roz­mowa z za­ufaną przy­ja­ciółką. Taka, pod­czas któ­rej nikt nie boi się trud­nych py­tań i która otula cie­płem zro­zu­mie­nia, gdy od­po­wie­dzi by­wają skom­pli­ko­wane. Chcia­ła­bym, abyś prze­glą­da­jąc jej karty, mo­gła do­strzec nie tylko fakty na­ukowe i me­dyczne, ale także prze­strzeń na wła­sne re­flek­sje, zdzi­wie­nia i od­kry­cia. Wi­taj w świe­cie peł­nym py­tań, które być może kłę­biły się w two­jej gło­wie od dawna, ale ni­gdy nie miały szansy zna­leźć od­po­wie­dzi. Wi­taj w prze­strzeni, gdzie wresz­cie mo­żemy mó­wić gło­śno o tym, co tak czę­sto po­zo­staje nie­wy­po­wie­dziane. Ta książka nie jest tylko o zdro­wiu i sek­su­al­no­ści – to za­pro­sze­nie do od­kry­cia sie­bie, do od­waż­nych re­flek­sji o swoim ciele, emo­cjach, pra­gnie­niach i ogra­ni­cze­niach.

Czy kie­dy­kol­wiek za­sta­na­wia­łaś się, jak wiele mi­tów i ste­reo­ty­pów ota­cza ko­biecą sek­su­al­ność? Dla­czego or­gazm ko­biety jest wciąż dla wielu ta­jem­nicą? Czy brak spon­ta­nicz­nej ochoty na seks ozna­cza, że coś jest z tobą nie tak? Czy ist­nieje przy­jem­ność nie­po­cho­dząca wy­łącz­nie z łech­taczki? Jak to się dzieje, że na­sze ciała po­tra­fią być wil­gotne i go­towe na bli­skość, cza­sami bez na­szego świa­do­mego udziału?

W tej książce znaj­dziesz od­po­wie­dzi na te py­ta­nia, ale to do­piero po­czą­tek. Po­roz­ma­wiamy o tym, co nie­wi­dzialne, a za­ra­zem – naj­bar­dziej obecne w ko­bie­cym ży­ciu. O bólu przy współ­ży­ciu, o ze­spole na­pię­cia przed­mie­siącz­ko­wego, o cho­ro­bach sromu, o ży­ciu in­tym­nym po le­cze­niu no­wo­two­ro­wym. Zmie­rzymy się z wul­wo­dy­nią – cho­robą, która tak czę­sto bywa my­lona z na­wra­ca­jącą in­fek­cją i po­zo­staje nie­wi­dzialna w dys­ku­sji o zdro­wiu in­tym­nym. Przyj­rzymy się także okre­sowi ciąży – cza­sowi peł­nemu zmian i wąt­pli­wo­ści. Omó­wimy, jak zmie­nia się li­bido w ciąży, czy współ­ży­cie jest prze­ciw­wska­zane, a je­śli nie, to jaka forma bli­sko­ści jest naj­bez­piecz­niej­sza. Po­roz­ma­wiamy o tym, co może się wy­da­wać nie­wy­godne – np. o tym, czy można do­świad­czyć or­ga­zmu pod­czas kar­mie­nia pier­sią.

Bo ta książka jest miej­scem, gdzie nie­wy­po­wie­dziane py­ta­nia znajdą od­po­wie­dzi, gdzie obawy zo­staną zro­zu­miane, a te­maty uzna­wane za tabu staną się czę­ścią otwar­tej roz­mowy.

Za­pra­szam cię rów­nież do re­flek­sji nad okre­sem me­no­pauzy – cza­sem, który przy­nosi ogromne zmiany w or­ga­ni­zmie, a jed­no­cze­śnie jest do­wo­dem na ewo­lu­cyjną wy­jąt­ko­wość ko­biet. Czy na­sza sek­su­al­ność koń­czy się wraz z roz­po­czę­ciem tej fazy i czy fak­tycz­nie hor­mo­no­te­ra­pia zwięk­sza ry­zyko raka piersi? Po co jest nam ten etap ży­cia, skoro wiąże się z tak du­żym kosz­tem fi­zycz­nym i emo­cjo­nal­nym? Może w tej trud­nej prze­mia­nie kryje się coś głęb­szego – ja­kaś warta od­kry­cia mą­drość?

Chcę, że­byś pod­czas lek­tury za­da­wała so­bie py­ta­nia i od­kryła, że każda re­flek­sja, każde od­kry­cie, każde słowo w tej książce są dla cie­bie – służą zro­zu­mie­niu wła­snego ciała, wła­snych emo­cji, wła­snej sek­su­al­no­ści. Pra­gnę, że­byś po­czuła, że nie je­steś sama, że twoje do­świad­cze­nia są ważne, że twoje wąt­pli­wo­ści po­winny zo­stać roz­wiane.

W tej książce przyj­rzymy się temu wszyst­kiemu z bli­ska – z sza­cun­kiem, otwar­to­ścią i cie­ka­wo­ścią.

To książka o ciele, ale także o du­szy. O tym, jak na­sze do­świad­cze­nia, kul­tura, wy­cho­wa­nie i spo­łeczne normy kształ­tują na­szą sek­su­al­ność, na­sze po­strze­ga­nie sie­bie. To książka o bólu, przy­jem­no­ści, o mi­ło­ści do sa­mej sie­bie i o od­kry­wa­niu sie­bie na nowo. Czy moż­liwe jest, że wiele z nas ni­gdy nie spoj­rzało na swoje ciało z czu­ło­ścią i cie­ka­wo­ścią, z jaką pa­trzymy na świat? Czy na­prawdę przez lata tłu­mi­ły­śmy py­ta­nia o na­sze po­trzeby, igno­ro­wa­ły­śmy na­sze pra­gnie­nia, bo­jąc się oceny i tego, że od­po­wie­dzi okażą się nie­wy­godne?

Przez wieki ko­bie­cość była ta­jem­nicą, któ­rej nie dało się zro­zu­mieć, bo nikt nie chciał za­dać od­po­wied­nich py­tań. Ta książka ma być mo­stem mię­dzy tym, co było nie­znane, a tym, co mo­żemy wspól­nie od­kryć. Pra­gnę, abyś zna­la­zła w niej wie­dzę, ale także in­spi­ra­cję – do sa­mo­dziel­nego do­cie­ka­nia, do po­szu­ki­wa­nia prawdy, do spoj­rze­nia na sie­bie w no­wej, peł­nej ak­cep­ta­cji per­spek­ty­wie. Bo twoje ciało, twoja ko­bie­cość i twoja hi­sto­ria są wy­jąt­kowe i za­słu­gują na to, by je po­znać, po­ko­chać i zro­zu­mieć.

Czy je­steś go­towa wy­ru­szyć w tę po­dróż? Po­ru­szyć serce, umysł i zmy­sły, a po­tem od­na­leźć w so­bie to, co być może ni­gdy nie zo­stało na­zwane?

Wie­rzę, że ta książka może być po­cząt­kiem cze­goś no­wego – spoj­rze­nia na sie­bie, zro­zu­mie­nia, mi­ło­ści. Niech każda strona bę­dzie jak otwar­cie drzwi do świata, który czeka, byś od­kryła go w pełni – dla sie­bie.

Roz­dział 1

O hi­ste­rycz­nej prze­szło­ści ma­cicy – czyli czy mieszka w nas zwie­rzę?

------------------------------------------------------------------------

Z tego roz­działu do­wiesz się:

► co ma wspól­nego hi­ste­ria z ma­cicą, czy sta­ro­żytne prze­ko­na­nia o „wę­dru­ją­cej ma­cicy” na­prawdę wpły­wają na na­sze współ­cze­sne spoj­rze­nie na ko­biece zdro­wie

► czy „ból głowy” to wy­mówka, czy rze­czy­wi­sty pro­blem, jak ste­reo­typy wpły­nęły na po­strze­ga­nie ko­bie­cego bólu

► o wę­dru­ją­cej ma­cicy i sto­sun­kach sek­su­al­nych, które miały ją „utrzy­my­wać we wła­ści­wym miej­scu” – czy te sta­ro­żytne teo­rie na­prawdę ode­szły w za­po­mnie­nie?

► czy dawne prze­ko­na­nia o ko­bie­tach wciąż żyją we współ­cze­snym świe­cie i czy ist­nieją ślady prze­szło­ści, które warto do­strzec

► o dys­cy­pli­no­wa­niu ko­biet i tłu­mie­niu ich au­to­no­mii – czy na­prawdę ode­szli­śmy od daw­nych me­tod kon­tro­lo­wa­nia ko­bie­cej sek­su­al­no­ści

► o ma­cie­rzyń­stwie jako cen­tral­nym ele­men­cie ko­bie­cej toż­sa­mo­ści – skąd bie­rze się ten po­gląd i czy dziś mamy od­wagę go pod­wa­żyć

► kim jest współ­cze­sna hi­ste­ryczka i jak zmie­niło się po­strze­ga­nie ko­biet nie­miesz­czą­cych się w tra­dy­cyj­nych ra­mach

------------------------------------------------------------------------

Ko­biety hi­ste­ryczki – mit, który nie chce umrzeć

Która z ko­biet nie jest hi­ste­ryczką? Za­py­tałby tak Hi­po­kra­tes, wie­rząc głę­boko, że tylko osoby z ma­ci­cami mo­gły za­cho­wy­wać się w spo­sób de­mon­stra­cyjny i nad­mier­nie eks­tra­wer­tyczny.

Jak na prze­strzeni wie­ków po­strze­gano ko­biety? Co po­ku­tuje do chwili obec­nej i dla­czego ko­biece pro­blemy są w du­żej mie­rze upa­try­wane w psy­chice, a tym sa­mym – zbyt czę­sto ba­ga­te­li­zo­wane?

Dusz­ność ma­ciczna w sta­ro­żyt­nej Gre­cji czy pa­lona na sto­sie lub pod­da­wana eg­zor­cy­zmom cza­row­nica w śre­dnio­wie­czu – wy­da­wać by się mo­gło, że to za­mierz­chła prze­szłość nie­ma­jąca prze­ło­że­nia na współ­cze­sny świat.

Czy rze­czy­wi­ście tak jest?

My­ślę, że więk­szość ko­biet nie­raz usły­szała „ma­giczne” słowa typu:

– „je­steś prze­wraż­li­wiona”,

– „za­cho­wu­jesz się jak ja­kaś hi­ste­ryczka”,

– „chłopa (seksu) ci bra­kuje, wtedy się uspo­ko­isz”,

– za­cho­wu­jesz się jak „stara baba”.

Współ­cze­sna me­dy­cyna, choć osią­gnęła ogromny po­stęp, wciąż zmaga się z głę­boko za­ko­rze­nio­nymi ste­reo­ty­pami do­ty­czą­cymi zdro­wia ko­biet, a te mogą pro­wa­dzić do ba­ga­te­li­zo­wa­nia ich do­le­gli­wo­ści, opóź­nia­nia dia­gnozy i nie­wła­ści­wego le­cze­nia. Pro­blemy zgła­szane przez ko­biety w ga­bi­ne­tach le­kar­skich są nie­jed­no­krot­nie tłu­ma­czone „ko­biecą na­turą” – wa­ha­niami na­stroju, la­bil­no­ścią emo­cjo­nalną czy pro­ble­mami psy­chicz­nymi – za­miast trak­to­wane jako re­alne ob­jawy po­waż­nych scho­rzeń wy­ma­ga­ją­cych pro­fe­sjo­nal­nej dia­gno­styki i te­ra­pii.

Jed­nym z przy­kła­dów tego zja­wi­ska jest po­dej­ście do ko­biet w okre­sie oko­ło­me­no­pau­zal­nym. W tym cza­sie wiele pa­cjen­tek zgła­sza pro­blemy so­ma­tyczne: ude­rze­nia go­rąca, bez­sen­ność, wa­ha­nia na­stroju, zmę­cze­nie czy bóle sta­wów. Czę­sto spo­ty­kają się jed­nak z nie­zro­zu­mie­niem, ich pro­blemy są spro­wa­dzane do „na­tu­ral­nych kon­se­kwen­cji sta­rze­nia się” lub „prze­sad­nej wraż­li­wo­ści”. Za­miast kom­plek­so­wej dia­gno­styki, ma­ją­cej na celu zro­zu­mie­nie źró­dła ich do­le­gli­wo­ści, ko­biety by­wają zby­wane ogól­ni­ko­wymi za­le­ce­niami, jak „pro­szę wię­cej od­po­czy­wać” czy „to mi­nie z cza­sem”. W rze­czy­wi­sto­ści wiele z tych ob­ja­wów można sku­tecz­nie ła­go­dzić przez od­po­wied­nio do­brane le­cze­nie hor­mo­nalne, psy­cho­lo­giczne wspar­cie i zmiany w stylu ży­cia, a ba­ga­te­li­zo­wa­nie tych pro­ble­mów pro­wa­dzi do nie­po­trzeb­nego cier­pie­nia i ob­ni­że­nia ja­ko­ści ży­cia ko­biet.

Po­dob­nie wy­gląda sy­tu­acja do­ty­cząca cho­rób ta­kich jak en­do­me­trioza czy wul­wo­dy­nia, które przez lata po­zo­stają nie­zdia­gno­zo­wane. W przy­padku en­do­me­triozy, która do­tyka mi­lio­nów ko­biet na ca­łym świe­cie, wiele pa­cjen­tek la­tami sły­szy, że „mie­siączka musi bo­leć” lub że ich ból jest nor­malny i nie wy­maga le­cze­nia. Opóź­nione dia­gnozy, czę­sto sta­wiane na­wet po 10 la­tach, wy­ni­kają z lek­ce­wa­że­nia zgła­sza­nych ob­ja­wów i nie­do­sta­tecz­nego wy­szko­le­nia per­so­nelu me­dycz­nego w za­kre­sie roz­po­zna­wa­nia tej cho­roby.

Wul­wo­dy­nia, czyli prze­wle­kły ból w ob­rę­bie sromu, jest ko­lej­nym przy­kła­dem cho­roby, która przez lata była po­mi­jana w ba­da­niach i prak­tyce me­dycz­nej. Pa­cjentki zgła­sza­jące ból pod­czas sto­sunku, no­sze­nia ob­ci­słych ubrań czy na­wet w spo­czynku nie­rzadko sły­szą, że ich ob­jawy mają pod­łoże psy­chiczne lub że one same są „prze­wraż­li­wione”. W kon­se­kwen­cji wiele ko­biet po­zo­staje bez od­po­wied­niej po­mocy me­dycz­nej, a ich pro­blemy po­strzega się jako „wy­my­sły” lub wy­nik trud­no­ści emo­cjo­nal­nych, co tylko po­głę­bia cier­pie­nie i po­czu­cie izo­la­cji.

Źró­dłem ta­kich po­staw jest głę­boko za­ko­rze­niony w kul­tu­rze pa­triar­chal­nej ob­raz ko­bie­cego ciała jako bar­dziej „emo­cjo­nal­nego” i „trud­nego do zro­zu­mie­nia”. Jako spo­łe­czeń­stwo je­ste­śmy nie­wy­star­cza­jąco wy­czu­leni na pro­blemy zdro­wotne ko­biet, a ich do­le­gli­wo­ści są zbyt czę­sto ba­ga­te­li­zo­wane jako „hi­ste­ria” czy „sku­tek dzia­ła­nia hor­mo­nów”. Za­miast trak­to­wać ob­jawy bólu i dys­kom­fortu po­waż­nie, zbyt wielu uznaje je za „na­tu­ralną część by­cia ko­bietą”.

Zmiana tego po­dej­ścia wy­maga przede wszyst­kim edu­ka­cji.

Lek­ce­wa­że­nie ko­bie­cych do­le­gli­wo­ści jest już nie tylko kwe­stią me­dy­cyny, ale rów­nież pro­ble­mem spo­łecz­nym, który wy­maga uwagi i za­an­ga­żo­wa­nia.

O wę­dru­ją­cej ma­cicy i sto­sun­kach sek­su­al­nych, które trzy­mają ją we wła­ści­wym miej­scu

Pierw­sze świa­dec­twa do­ty­czące do­le­gli­wo­ści mi­gre­no­wych znaj­du­jemy już w sta­ro­żyt­nych dzie­łach ta­kich my­śli­cieli jak Hi­po­kra­tes i Ga­len. W tam­tych cza­sach wie­rzono, że przy­czyną bó­lów oraz za­wro­tów głowy są „dusz­no­ści ma­ciczne”. We­dług ów­cze­snych prze­ko­nań me­dycz­nych ma­cica była or­ga­nem su­chym i lek­kim, który na­by­wał wil­goci do­piero po od­by­ciu sto­sunku sek­su­al­nego. Je­śli ma­cica nie otrzy­my­wała od­po­wied­niej ilo­ści wody, miała zdol­ność do „wę­dro­wa­nia” w ciele ko­biety w po­szu­ki­wa­niu wil­goci, co mo­gło pro­wa­dzić do licz­nych pro­ble­mów zdro­wot­nych.

Wie­rzono, że ma­cica może się prze­miesz­czać w stronę wą­troby, gdzie przy­kle­ja­jąc się, blo­kuje drogi od­de­chowe i po­wo­duje dusz­no­ści. Gdy na­to­miast zbli­żała się do serca, jej obec­ność miała wy­wo­ły­wać mi­greny i za­wroty głowy. W opi­nii sta­ro­żyt­nych le­ka­rzy je­dy­nym sku­tecz­nym le­kar­stwem na te przy­pa­dło­ści były re­gu­larne sto­sunki sek­su­alne, które miały za­pew­niać od­po­wied­nie na­wil­że­nie ma­cicy i za­po­bie­gać jej „wę­dro­wa­niu”.

W przy­padku braku tego ro­dzaju te­ra­pii ko­bieta, we­dług ów­cze­snej wie­dzy, wpa­dała w stan zwany hi­ste­rią.

Ety­mo­lo­gia słowa „hi­ste­ria” rów­nież wiąże się bez­po­śred­nio z ma­cicą. Po­cho­dzi ono od grec­kiego ter­minu hi­stéra, ozna­cza­ją­cego ma­cicę, co wska­zuje na ści­sły zwią­zek mię­dzy tym or­ga­nem a uzna­wa­nymi w prze­szło­ści pro­ble­mami na­tury ner­wo­wej u ko­biet.

Ślady sta­ro­żyt­nych prze­ko­nań we współ­cze­snym świe­cie

Nie­stety na­dal mo­żemy do­strzec ślady sta­ro­żyt­nych prze­ko­nań w spo­so­bie, w jaki współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo bywa skłonne ba­ga­te­li­zo­wać pro­blemy zdro­wotne i emo­cjo­nalne ko­biet, spro­wa­dza­jąc je do ste­reo­ty­po­wych i sek­si­stow­skich uprosz­czeń. Jed­nym z ta­kich przy­kła­dów jest po­pu­larne po­wie­dze­nie: „Chłopa ci bra­kuje”. Zdaje się ono echem daw­nych teo­rii me­dycz­nych, we­dług któ­rych ko­bieca rów­no­waga fi­zyczna i emo­cjo­nalna była uza­leż­niona od obec­no­ści męż­czy­zny i re­gu­lar­nych sto­sun­ków sek­su­al­nych. Ta­kie stwier­dze­nie, choć może być wy­po­wie­dziane żar­to­bli­wie, nie­sie ze sobą krzyw­dzące prze­sła­nie, które re­du­kuje zło­żo­ność ko­bie­cych do­świad­czeń i po­trzeb do jed­nej – sek­su­al­nej in­ter­pre­ta­cji.

Od cza­sów sta­ro­żyt­no­ści ko­biece do­le­gli­wo­ści czę­sto tłu­ma­czono przez pry­zmat „ma­cicz­nych dys­funk­cji”, co nie tylko uprasz­czało me­dyczne dia­gnozy, ale także wpi­sy­wało się w nar­ra­cję, że to ko­bieta, a wła­ści­wie jej ciało, jest winne jej pro­ble­mom. Pa­na­ceum na ta­kie hi­ste­ryczne skłon­no­ści miały być re­gu­larne sto­sunki z męż­czy­zną.

Współ­cze­sne od­po­wied­niki ta­kich po­glą­dów to wła­śnie wspo­mniane po­wie­dze­nie lub po­dobne uwagi, które su­ge­rują, że ko­biece trud­no­ści – nie­za­leż­nie od tego, czy są to pro­blemy emo­cjo­nalne, zdro­wotne czy ży­ciowe – mają swoje źró­dło w braku mę­skiego wspar­cia lub kon­taktu sek­su­al­nego.

Ta­kie my­śle­nie nie tylko ba­ga­te­li­zuje rze­czy­wi­ste po­trzeby ko­biet, ale także utrwala ste­reo­typ, że ko­biety tkwią w za­leż­no­ści od męż­czyzn. To z ko­lei pro­wa­dzi do umniej­sza­nia ta­kich pro­ble­mów jak: de­pre­sja, mi­grena, chro­niczne zmę­cze­nie czy stres, które wy­ma­gają po­waż­nego po­dej­ścia i od­po­wied­niej dia­gnozy me­dycz­nej, a nie ko­men­ta­rzy ma­ją­cych na celu roz­śmie­sze­nie oto­cze­nia kosz­tem osoby zma­ga­ją­cej się z tym wszyst­kim. Co wię­cej, tego typu nar­ra­cje od­wra­cają uwagę od rze­czy­wi­stych przy­czyn pro­ble­mów, ta­kich jak hor­mo­nalne za­bu­rze­nia, pre­sja spo­łeczna czy prze­mę­cze­nie wy­ni­ka­jące z na­ło­żo­nych na ko­biety ról.

Jest to ele­ment szer­szego pro­blemu w po­dej­ściu do zdro­wia psy­chicz­nego i fi­zycz­nego ko­biet – ich do­le­gli­wo­ści są czę­sto igno­ro­wane, przy­pi­sy­wane „hu­mo­rom” lub tłu­ma­czone w spo­sób, który pod­waża ich wia­ry­god­ność. Warto pod­kre­ślić, że ta­kie uprosz­cze­nia ob­ra­żają, ale także opóź­niają wła­ściwą po­moc i wspar­cie – a te po­winny być ofe­ro­wane wszyst­kim, nie­za­leż­nie od płci.

Po­wie­dze­nie „chłopa ci bra­kuje” oraz inne po­dobne ko­men­ta­rze są więc nie tylko re­lik­tem daw­nych, fał­szy­wych prze­ko­nań me­dycz­nych, lecz także prze­ja­wem współ­cze­snego braku em­pa­tii i zro­zu­mie­nia dla zło­żo­no­ści ludz­kiego zdro­wia i psy­chiki. W erze, w któ­rej co­raz świa­do­miej pod­cho­dzimy do kwe­stii rów­no­ści i praw czło­wieka, po­win­ni­śmy szcze­gól­nie ba­czyć na uży­wany ję­zyk i uni­kać wy­po­wie­dzi wzmac­nia­ją­cych szko­dliwe ste­reo­typy lub umniej­sza­ją­cych czy­jeś do­świad­cze­nia.

O dys­cy­pli­no­wa­niu ko­biet oraz tłu­mie­niu ich au­to­no­mii i sek­su­al­no­ści

W Eu­ro­pie naj­wię­cej pro­ce­sów o czary od­było się mię­dzy XV a XVII w. Pa­le­nie ko­biet na sto­sie w epoce po­lo­wań na cza­row­nice było zło­żo­nym zja­wi­skiem spo­łecz­nym i kul­tu­ro­wym, w któ­rym kwe­stie sek­su­al­no­ści od­gry­wały istotną, choć nie za­wsze bez­po­śred­nią rolę. Ko­biety pa­da­jące ofiarą ta­kich prze­śla­do­wań czę­sto były oskar­żane o czary, nie­mo­ralne prak­tyki lub kon­takty z dia­błem – oskar­że­nia te były jed­nak ści­śle zwią­zane z ów­cze­snym poj­mo­wa­niem ko­bie­cej na­tury, sek­su­al­no­ści oraz miej­sca ko­biet w spo­łe­czeń­stwie.

W tam­tych cza­sach przy­pi­sy­wano im więk­szą po­dat­ność na po­kusy, zmy­sło­wość i grzech. Uwa­żano, że ich sek­su­al­ność jest nie tylko nie­okieł­znana, ale rów­nież groźna – mo­gła pro­wa­dzić męż­czyzn na zgubną drogę, co czy­niło ko­biety po­ten­cjal­nymi na­rzę­dziami dia­bła. W efek­cie wiele pro­ce­sów o czary wią­zało się z oskar­że­niami do­ty­czą­cymi ko­bie­cej sek­su­al­no­ści, ta­kimi jak uży­wa­nie „cza­rów” do uwo­dze­nia męż­czyzn, nisz­cze­nie mał­żeństw czy rze­kome prak­tyki or­gia­styczne na sa­ba­tach cza­row­nic. Ko­biety oskar­żane o czary czę­sto były wdo­wami, sa­mot­nymi mat­kami, zna­chor­kami lub po pro­stu oso­bami, które nie wpi­sy­wały się w ów­cze­sne normy spo­łeczne i sek­su­alne, co czy­niło je oczy­wi­stym ce­lem agre­sji wy­ni­ka­ją­cej ze spo­łecz­nych lę­ków i nie­po­ko­jów.

Wie­lo­krot­nie po­lo­wa­nia na cza­row­nice miały cha­rak­ter po­li­tyczny i eko­no­miczny, a ko­bieca sek­su­al­ność była nie­rzadko wy­god­nym pre­tek­stem do prze­śla­do­wań. Ko­biety nie­za­leżne i wy­ra­ża­jące swoje zda­nie lub ma­jące wie­dzę – np. me­dyczną – mo­gły być po­strze­gane jako za­gro­że­nie dla pa­triar­chal­nego po­rządku. Oskar­że­nia o czary sta­wały się na­rzę­dziem do ich kon­tro­lo­wa­nia lub eli­mi­no­wa­nia. W ten spo­sób strach przed ko­biecą sek­su­al­no­ścią i nie­za­leż­no­ścią spla­tał się z in­nymi czyn­ni­kami, ta­kimi jak kon­flikty są­siedz­kie, za­zdrość, chci­wość czy próba zrzu­ce­nia winy za ta­kie nie­szczę­ścia jak nie­uro­dzaj czy epi­de­mie.

Oskar­że­nia o czary czę­sto wią­zały się także z kon­trolą nad cia­łem ko­biety i jej re­pro­duk­cyjną rolą. Te, które nie ro­dziły dzieci, były bez­dzietne z wy­boru lub ko­rzy­stały z wie­dzy o zio­łach, mo­gły być oskar­żane o współ­pracę z dia­błem. Tego ro­dzaju dzia­ła­nia po­strze­gano jako sprzeczne z bo­skim pla­nem i po­rząd­kiem spo­łecz­nym, w któ­rym rola ko­biety była ści­śle zwią­zana z ma­cie­rzyń­stwem i pod­po­rząd­ko­wa­niem męż­czyź­nie.

W re­zul­ta­cie po­lo­wa­nia na cza­row­nice stały się nie tylko prze­ja­wem ir­ra­cjo­nal­nego stra­chu przed cza­rami, ale także na­rzę­dziem dys­cy­pli­no­wa­nia i tłu­mie­nia ko­bie­cej au­to­no­mii oraz sek­su­al­no­ści. Ko­biety ma­jące od­wagę wy­kra­czać poza wy­zna­czone im gra­nice były pa­lone na sto­sach jako przy­kład dla in­nych. Wszystko po to, by utrzy­mać pa­triar­chalny po­rzą­dek. Wiele z tych pro­ce­sów opie­rało się na fał­szy­wych oskar­że­niach, kon­fa­bu­la­cjach i pre­sji spo­łecz­nej, ale ich ofiary na za­wsze za­pi­sały się w hi­sto­rii jako sym­bol ofiar sys­te­ma­tycz­nego uci­sku i ir­ra­cjo­nal­nego lęku przed ko­biecą siłą i nie­za­leż­no­ścią.

Ma­cie­rzyń­stwo, czyli cen­tralny ele­ment ko­bie­cej toż­sa­mo­ści

Współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwo, choć znacz­nie bar­dziej świa­dome kwe­stii rów­no­ści płci i praw czło­wieka, wciąż zmaga się z utrwa­lo­nymi ste­reo­ty­pami i ocze­ki­wa­niami wo­bec ko­biet, które nie­rzadko pro­wa­dzą do wy­klu­cze­nia i dys­kry­mi­na­cji. Jed­nym z ob­sza­rów, gdzie te ocze­ki­wa­nia są naj­wi­docz­niej­sze, jest po­strze­ga­nie ko­bie­cej roli przez pry­zmat ma­cie­rzyń­stwa. Ko­biety nie­ro­dzące dzieci – nie­za­leż­nie od tego, czy wy­nika to z wy­boru, czy z oko­licz­no­ści, na które nie mają wpływu – czę­sto spo­ty­kają się z nie­zro­zu­mie­niem, spo­łeczną pre­sją, a cza­sem na­wet jawną kry­tyką.

Ma­cie­rzyń­stwo w wielu kul­tu­rach, także współ­cze­snych, jest wciąż po­strze­gane jako cen­tralny ele­ment ko­bie­cej toż­sa­mo­ści. Ko­bieta de­cy­du­jąca się nie mieć dzieci bywa oce­niana jako „ego­istyczna”, „nie­na­tu­ralna” lub „nie­speł­niona”. To po­dej­ście wy­nika z głę­boko za­ko­rze­nio­nego prze­ko­na­nia, że ce­lem ży­cia ko­biety jest przede wszyst­kim re­pro­duk­cja, a jej war­tość mie­rzy się zdol­no­ścią do by­cia matką. W re­zul­ta­cie ko­biety bez­dzietne nie­rzadko mu­szą zma­gać się z py­ta­niami, ko­men­ta­rzami czy su­ge­stiami pod­wa­ża­ją­cymi ich wy­bory lub zdol­ność do re­ali­zo­wa­nia się w in­nych ro­lach.

W przy­padku ko­biet, które nie mogą mieć dzieci z przy­czyn bio­lo­gicz­nych, pre­sja spo­łeczna może być jesz­cze do­tkliw­sza. Sły­szą one, że „po­winny spró­bo­wać jesz­cze raz”, że „me­dy­cyna te­raz wszystko może”, a ich bez­dziet­ność bywa po­strze­gana jako „pro­blem do roz­wią­za­nia”. Ta­kie po­dej­ście nie tylko igno­ruje zło­żo­ność i in­tym­ność do­świad­czeń zwią­za­nych z płod­no­ścią, ale także od­ma­wia ko­bie­tom prawa do by­cia de­fi­nio­wa­nymi przez coś wię­cej niż ich zdol­ność do pro­kre­acji.

Ko­biety świa­do­mie wy­bie­ra­jące ży­cie bez dzieci rów­nież stają w ob­li­czu spo­łecz­nej styg­ma­ty­za­cji. Ich de­cy­zje są czę­sto trak­to­wane jako sprzeczne z „na­tu­ral­nym po­rząd­kiem”, a one same by­wają wy­klu­czane z pew­nych spo­łecz­nych ry­tu­ałów czy roz­mów, w któ­rych do­mi­nuje nar­ra­cja o ma­cie­rzyń­stwie. W ta­kich przy­pad­kach spo­łe­czeń­stwo zdaje się za­po­mi­nać, że ko­bieta ma prawo do re­ali­zo­wa­nia się w do­wolny wy­brany przez sie­bie spo­sób – za­równo za­wo­dowo lub ar­ty­stycz­nie, jak i po pro­stu jako osoba speł­niona w swoim ży­ciu pry­wat­nym, nie­za­leż­nie od tego, czy ma dzieci.

Nie można jed­nak za­po­mi­nać, że te ocze­ki­wa­nia wo­bec ko­biet wy­ni­kają z dłu­giej hi­sto­rii pa­triar­chal­nych norm, które ogra­ni­czały ko­biecą wol­ność i de­fi­nio­wały ich war­tość przez pry­zmat roli ro­dzin­nej. Współ­cze­sna pre­sja na ko­biety, aby ro­dziły dzieci, to w isto­cie echo tych daw­nych prze­ko­nań, choć w in­nej for­mie. Dziś, choć nie ma sto­sów, ko­biety wciąż mu­szą się zma­gać z bar­dziej lub mniej sub­tel­nymi for­mami na­ci­sku ma­ją­cymi na celu pod­po­rząd­ko­wa­nie ich tra­dy­cyj­nym ro­lom.

Warto przy tym za­uwa­żyć, że pre­sja ta jest szko­dliwa nie tylko dla bez­dziet­nych ko­biet, ale także dla tych, które zde­cy­do­wały się na ma­cie­rzyń­stwo. Ocze­ki­wa­nia, że będą „ide­al­nymi mat­kami”, go­to­wymi po­świę­cić wszystko dla po­tom­stwa, na­kła­dają na nie ogromny cię­żar i pro­wa­dzą do wy­pa­le­nia, po­czu­cia winy czy pre­sji, że mu­szą speł­niać spo­łeczne wzorce za wszelką cenę. Tym­cza­sem każda ko­bieta, nie­za­leż­nie od swo­jej de­cy­zji do­ty­czą­cej ma­cie­rzyń­stwa, po­winna mieć prawo do ży­cia zgod­nie z wła­snymi prze­ko­na­niami, war­to­ściami i ma­rze­niami.

Aby na­prawdę zro­zu­mieć i usza­no­wać ko­biety, spo­łe­czeń­stwo musi odejść od trak­to­wa­nia ma­cie­rzyń­stwa jako je­dy­nej lub naj­waż­niej­szej miary ko­bie­cej war­to­ści. Ko­biety są jed­nost­kami wie­lo­wy­mia­ro­wymi, zdol­nymi do nie­skoń­czo­nej róż­no­rod­no­ści ról i osią­gnięć wy­kra­cza­ją­cych poza tra­dy­cyjne ramy. Wspie­ra­nie ich w tych wy­bo­rach, za­miast ich oce­nia­nia, to klucz do bu­do­wa­nia praw­dzi­wie rów­no­ścio­wego i em­pa­tycz­nego spo­łe­czeń­stwa.

Kim jest za­tem współ­cze­sna hi­ste­ryczka?

To nie­stety każda z nas, która:

■ „jest prze­wraż­li­wiona”,

■ „ma mu­chy w no­sie”,

■ „nie­po­trzeb­nie się unosi”,

■ „nie ma po­czu­cia hu­moru”,

■ „prze­sa­dza”,

■ „jest nie­zrów­no­wa­żona”,

■ „coś so­bie wy­my­śliła/uro­iła”,

■ „jest wa­riatką”,

■ „dra­ma­ty­zuje”.

Współ­cze­sna „hi­ste­ryczka” to wciąż ko­bieta, któ­rej głos, ciało i do­świad­cze­nia są zbyt czę­sto lek­ce­wa­żone, pod­wa­żane i mar­gi­na­li­zo­wane.

To każda z nas, która od­waży się mó­wić o swo­ich emo­cjach, pro­ble­mach zdro­wot­nych czy po­trze­bach, tylko po to, by usły­szeć, że prze­sa­dza, dra­ma­ty­zuje albo że „taka jest ko­bieca na­tura”.

To współ­cze­sne echo hi­sto­rycz­nych uprze­dzeń, które spro­wa­dzało ko­biece do­le­gli­wo­ści i trud­no­ści do ir­ra­cjo­nal­no­ści, „ma­cicz­nych hu­mo­rów” czy „sła­bej psy­chiki”.

Kiedy mó­wimy o współ­cze­snej hi­ste­ryczce, mó­wimy o każ­dej ko­bie­cie, któ­rej zma­ga­nia są ba­ga­te­li­zo­wane, wy­śmie­wane lub spro­wa­dzane do ste­reo­ty­pów.

To ko­bieta, która w pracy sły­szy, że jest „zbyt emo­cjo­nalna” lub „zbyt trudna”, gdy pró­buje sta­wiać gra­nice lub wy­ra­żać swoje zda­nie.

To ko­bieta, która – gdy jest zmę­czona, ze­stre­so­wana czy przy­tło­czona – gdy jest jest styg­ma­ty­zo­wana jako „wa­riatka” lub ktoś, kto „robi z igły wi­dły”.

To rów­nież ko­bieta, która w re­la­cji part­ner­skiej sły­szy, że jest „prze­wraż­li­wiona” lub „bez po­czu­cia hu­moru”, gdy wy­raża swoje nie­za­do­wo­le­nie lub mówi „nie” z po­wodu bólu, zmę­cze­nia czy po pro­stu braku ochoty na seks. Jej po­trzeby są igno­ro­wane, a jej od­mowa kwe­stio­no­wana – bo prze­cież „nor­malne ko­biety” po­winny być za­wsze go­towe do speł­nia­nia ocze­ki­wań part­nera bądź part­nerki.

Współ­cze­sna hi­ste­ryczka to ko­bieta, która do­świad­cza ob­ja­wów oko­ło­me­no­pau­zal­nych – od ude­rzeń go­rąca, przez bez­sen­ność, po de­pre­sję – i za­miast otrzy­mać wspar­cie me­dyczne i emo­cjo­nalne, sły­szy, że „tak już musi być”.

To ko­bieta, która zgła­sza le­ka­rzowi bo­le­sne mie­siączki wy­klu­cza­jące ją z ży­cia za­wo­do­wego i to­wa­rzy­skiego, a w od­po­wie­dzi sły­szy, że to „nor­malne” i że „po ciąży przej­dzie”.

To ko­bieta, która zmaga się z bo­le­snym współ­ży­ciem, a jej cier­pie­nie jest ba­ga­te­li­zo­wane przez su­ge­stie, by „spró­bo­wała się roz­luź­nić” przy lampce wina za­miast za­pro­po­no­wa­nia jej rze­czy­wi­stej po­mocy dia­gno­stycz­nej.

Hi­ste­ryczka to każda z nas, która od­waża się na­zwać swoje pro­blemy, mó­wić o swoim ciele i zdro­wiu i która za­miast wspar­cia na­po­tyka mur nie­wie­dzy, ste­reo­ty­pów i lek­ce­wa­że­nia.

To ko­bieta, która wal­czy nie tylko z bó­lem fi­zycz­nym czy psy­chicz­nym, ale także z sys­te­mem, który wciąż po­strzega ko­biece do­le­gli­wo­ści jako mniej istotne, a ko­biecą nie­za­leż­ność i emo­cjo­nal­ność jako pro­ble­ma­tyczne.

Przy­kle­ja­nie ety­kiety „hi­ste­ryczki” to na­rzę­dzie wła­dzy i kon­troli, które ma na celu uci­sze­nie i dys­cy­pli­no­wa­nie ko­biet od­wa­ża­ją­cych się prze­kra­czać na­rzu­cone im gra­nice.

Współ­cze­sna „hi­ste­ria” to nie tylko od­rzu­ce­nie in­dy­wi­du­al­nych do­świad­czeń ko­biet, ale także pod­trzy­my­wa­nie pa­triar­chal­nych struk­tur, które de­fi­niują, jak ko­bieta po­winna my­śleć, czuć i się za­cho­wy­wać. Walka z tym zja­wi­skiem sta­nowi bój o prawo każ­dej ko­biety do by­cia sły­szaną, sza­no­waną i trak­to­waną z god­no­ścią, nie­za­leż­nie od tego, ja­kie do­świad­cze­nia i po­trzeby wnosi do świata.

Jako jedna z was – tak, ta „hi­ste­ryczka”, którą tak ła­two na­zwać zbyt emo­cjo­nalną, prze­wraż­li­wioną czy prze­sad­nie dra­ma­ty­zu­jącą – na­pi­sa­łam tę książkę z głę­boką wiarą, że do­trze ona do jak naj­więk­szej liczby ko­biet. Moim pra­gnie­niem jest, aby po jej prze­czy­ta­niu każda z was była bar­dziej świa­doma, bar­dziej czuła wo­bec sie­bie i swo­jego ciała. Aby­ście zro­zu­miały, że to, co dzieje się z wa­szym cia­łem – bóle, na­pię­cia, zmę­cze­nie, lęki – nie jest czymś, co na­leży igno­ro­wać, lek­ce­wa­żyć czy ba­ga­te­li­zo­wać, ale wo­ła­niem wa­szego or­ga­ni­zmu o uwagę, po­moc i tro­skę.

Czy kie­dy­kol­wiek się za­sta­no­wi­łaś, dla­czego tak czę­sto prze­pra­szasz za swoje uczu­cia? Dla­czego się tłu­ma­czysz, gdy czu­jesz się zmę­czona, sfru­stro­wana, roz­draż­niona? Dla­czego pró­bu­jesz ukryć ból, który cię pa­ra­li­żuje, albo za­mknąć w so­bie emo­cje, które rwą się, by zna­leźć uj­ście? Czy to dla­tego, że wciąż sły­szysz, że „taka już je­steś” – trudna, wy­ma­ga­jąca, nad­mier­nie wraż­liwa? A może dla­tego, że bo­isz się, że je­śli po­wiesz o tym gło­śno, nikt nie po­trak­tuje cię po­waż­nie?

Ta książka jest moją od­po­wie­dzią na te py­ta­nia – ale jest też za­pro­sze­niem dla cie­bie, byś za­częła za­da­wać wła­sne. Czy na­prawdę mu­sisz cier­pieć, skoro twoje ciało tak wy­raź­nie mówi ci, że coś jest nie tak? Czy mu­sisz go­dzić się na nie­wie­dzę lub lek­ce­wa­że­nie, gdy wiesz, że twoje zdro­wie i sa­mo­po­czu­cie są warte wię­cej niż po­spieszne dia­gnozy i ba­nalne rady? Czy nie masz prawa się­gać po po­trzebną po­moc? Na­wet je­śli usły­szysz „nie” od jed­nego le­ka­rza, to znaj­dziesz spe­cja­li­stę, który po­wie: „zro­zu­miem, po­mogę”.

Pi­sząc tę książkę, chcia­łam, by była ona gło­sem so­li­dar­no­ści i przy­po­mnie­niem, że nie je­steś sama. Każda z nas do­świad­czyła mo­mentu, w któ­rym czuła się zi­gno­ro­wana, źle zro­zu­miana, może na­wet za­wsty­dzona swo­imi pro­ble­mami. Wszyst­kie jed­nak za­słu­gu­jemy na to, by nas wy­słu­chano i po­trak­to­wano po­waż­nie. Cza­sem wy­star­czy je­den krok – jedna de­cy­zja, by nie pod­da­wać się w szu­ka­niu po­mocy, by za­ufać swo­jemu ciału, by po­zwo­lić so­bie na tro­skę i mi­łość wo­bec sie­bie – by wszystko za­częło się zmie­niać.

Co za­tem te­raz zro­bisz? Czy za­czniesz wsłu­chi­wać się w sie­bie i wy­sy­łane przez ciało sy­gnały? Czy po­zwo­lisz so­bie uwie­rzyć, że ból – fi­zyczny, psy­chiczny, emo­cjo­nalny – nie jest twoim prze­zna­cze­niem, ale we­zwa­niem do dzia­ła­nia? Czy prze­sta­niesz tłu­mić swoje po­trzeby i za­czniesz się­gać po ży­cie, które nie jest prze­peł­nione cier­pie­niem?

Mam na­dzieję, że ta książka bę­dzie dla cie­bie dro­go­wska­zem i wspar­ciem w tej po­dróży. Że otwo­rzy przed tobą drzwi do zro­zu­mie­nia, że za­słu­gu­jesz na po­moc, tro­skę i ulgę. Że twoje zdro­wie, ciało i uczu­cia są ważne – ZA­WSZE.

Czy je­steś go­towa spoj­rzeć na sie­bie z mi­ło­ścią i uwagą, na ja­kie za­słu­gu­jesz?

Je­śli tak, za­pra­szam cię do lek­tury.

To książka na­pi­sana z my­ślą o to­bie – i dla cie­bie.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij