- W empik go
Biała róża - ebook
Biała róża - ebook
Emanujące ciepłem, nasycone emocjami opowiadanie, ukazujące obraz destrukcyjnego, lecz zarazem romantycznego i zmysłowego zauroczenia dwóch skłóconych ze sobą osób. Które uczucie zwycięży? Czy dwoje ludzi, podążających różnymi ścieżkami może się spotkać u ich zbiegu? I czy będą chcieli dalej iść wspólną drogą? „Biała róża” z urzekającą subtelnością wprawia w drgania struny głęboko skrywanych pragnień, pozostawiając czytelnikowi słodki niedosyt i przedsmak zaspokojenia emocjonalnych doznań.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-545-2 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lena siedziała na kanapie z książką w ręku. W pokoju panowała cisza przerywana cichym tykaniem zegara i dźwiękiem uderzanych klawiszy klawiatury komputera. Jej siostra, Blanka, była z zamiłowania surferką, niestety tylko internetową. Potrafiła godzinami okupować swojego laptopa. Często niemożliwością było nawet sprawdzenie poczty, dlatego Lena znalazła sobie inne zajęcie. Książki.
Uwielbiała je czytać. Bujna wyobraźnia z łatwością przenosiła ją do papierowego świata bohaterów — intensywnie przeżywała wszystkie emocje i przygody im towarzyszące. Była empatką, bez najmniejszego problemu wyczuwała nastroje, emocje, uczucia innych i żywo doświadczała ich razem z nimi. Nieważne było, czy są to prawdziwi ludzie, czy wymyślone postaci żyjące na taśmie filmowej, czy książkowych kartach.
Ciszę przerwał głośny dzwonek telefonu. Lena podskoczyła wystraszona.
— Mogłabyś ściszyć troszkę ten dzwonek? O mało zawału nie dostałam.
— Muszę mieć taki głośny, bo nie słyszę go z torebki — odpowiedziała Blanka, a jej twarz rozpromienił szeroki uśmiech. — Oskar — szepnęła do siostry prawie bezgłośnie, wskazując palcem na telefon.
Lena wymownie przewróciła oczami.
Oskar — chłopak jej siostry, którego tak nie lubiła, zresztą z wzajemnością. Przy każdej nadarzającej się okazji nie szczędzili sobie złośliwości. Był inteligentny, więc czasem musiała nieźle się natrudzić, aby odpowiedzieć mu na tyle kąśliwie, żeby dał za wygraną. Już nie pamięta, kiedy zaczęła się między nimi ta dziwna wojna. Znając życie był to jakiś drobiazg, o którym już dawno zapomnieli, jednak napięcie i wrogość pozostały.
Uważała, że był pewnym siebie, zarozumiałym dupkiem, przebojowym playboyem. Wysoki, dość przystojny, niebieskie oczy, ciemno blond, przydługie, lekko kręcone włosy i zawsze ten szelmowski, wkurzający uśmiech, którego tak nie znosiła. Fizycznie nie cierpiała tego mężczyzny. Zawsze, gdy pojawiał się przy niej, wzbudzał w tej, tak spokojnej dziewczynie, niezrozumiałą dla niej agresję. Ich relacje naszpikowane były nieprzyjemnym napięciem. Gdy przechodzili obok siebie, nawet w milczeniu, powietrze jakby gęstniało i niemal dawało się wyczuć wyładowania elektryczne rodem z teslowskiej cewki.
Lena, osoba cierpliwa do bólu, spokojna pacyfistka, często ustępowała unikając sprzeczek. Czasem jednak jej urażona duma dochodziła do głosu i wdawała się z tym aroganckim typem w długie, pełne złośliwości, jadowite debaty. Zdarzało się nawet, że wygrywała niektóre potyczki, ale była po nich tak roztrzęsiona i zdenerwowana, że potem długo starała się unikać tego typu starć. A Oskar był mistrzem słownej riposty. Nie raz płakała w poduszkę przeklinając w duchu dzień, w którym Blanka poznała ten diabelski pomiot.
A poznali się prozaicznie. Siostra miała na oku niewielki domek do wynajęcia i szukała sublokatorki, aby zmniejszyć koszty wynajmu. Lena studiowała wtedy w innym mieście, więc nie mogła wspomóc siostry. W przeciągu pół roku przewinęło się przez jej dom z tuzin dziewcząt i z każdą były jakieś kłopoty. Zbyt częste balangi, to znów za bardzo lepkie ręce, czy brak zamiłowania do porządku eliminowały współlokatorki jedną po drugiej.
Aż w końcu nawinął się Oskar. Przystojny, rozbrajająco bezczelny, kochający życie młodzian. Od razu przypadli sobie do gustu, Blanka lubiła takich „niegrzecznych chłopców”. Był tylko o trzy lata starszy od niej, ale w duszy został wesołym i beztroskim luzakiem.
Łączył ich luźny związek, Blanka nie należała do kobiet stałych w uczuciach. Fakt, na początku twierdziła, że go kocha, że jest jej z nim bardzo dobrze, szczególnie w łóżku, ale jednocześnie z całą stanowczością twierdziła — to nie jest materiał na męża! Mężczyzna w podobny sposób traktował tą zażyłość — ostrą, namiętną, ale bez zobowiązań, ślubów, pieluch i tym podobnych (jak to mówił) bzdur. Obojgu pasował taki układ.
Oskar był inżynierem budownictwa — ze względu na charakter swojej pracy często wyjeżdżał, więc Blanka nie miała nawet czasu się nim znudzić.
No i teraz właśnie miał wrócić.
Lena była zła. Przeniosła się do siostry ledwo tydzień temu. Tydzień spokoju, bez tego wrednego typa, lecz już za kilka dni znów powróci demon z piekła rodem. Poczuła dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa. Nie było to przyjemne uczucie.
Wraz ze swoim partnerem, Czarkiem, musiała wyprowadzić się z poprzednio zajmowanego mieszkania, ponieważ właściciel niespodziewanie wrócił z zagranicy. Mieli jeden dzień na spakowanie manatków i znalezienie sobie innego lokum. Na szczęście była Blanka, przyjęła ich pod swój dach, udostępniła niewielki pokój gościnny, zaproponowała gościnę dopóki nie znajdą sobie innego mieszkania.
Dziewczyna nie mogła się doczekać powrotu Czarka z weekendowego seminarium korporacyjnego. Nie było go tylko kilka dni, lecz ona już tak bardzo tęskniła. Na szczęście jutro rano miała go znów zobaczyć, jego szare, promienne oczy i szczerą, otwartą twarz.
W ich związku to on pracował. Nieźle zarabiał, a jego ambicja nie pozwalała na to, żeby ukochana męczyła się przy jakiejś „robocie”. Mimo, iż budżet domowy zasilała tylko jedna pensja, stać ich było na wynajęcie mieszkania i życie na średnim poziomie. Teraz Lena czekała tylko na jego przyjazd. Miała już upatrzoną kawalerkę niedaleko domu siostry.
Z zamyślenia wyrwał ją chichot Blanki. Choć tego nie chciała, słyszała dość wyraźnie całą ich rozmowę.
— Zołza jeszcze u ciebie stacjonuje?
— Nie mów tak! — Spojrzała na Lenę w nadziei, że ta nie słyszy obraźliwych słów Oskara.
Słyszała, i to nie raz: Zołza, Zimna Ryba, Meduza. Odpłacała mu się tym samym — już nawet nie pamiętała ile przezwisk wymyśliła. Siostra nieraz próbowała załagodzić spór między nimi, ale już dawno dała za wygraną. Oboje byli niereformowalni.
— Kiedy przyjedziesz? — Blanka szeptała zalotnie.
— Może za kilka dni, góra tydzień.
A więc kolejny tydzień spokoju, Lena odetchnęła z ulgą. Oskar miał przyjemny niski, ciepły głos. Zupełnie inny niż ten, kiedy rzucał w nią ostre, jak sztylety, uwagi.
— Tęsknisz? — kontynuował.
— Jak nigdy.
— Ok., to szykuj się na niespodziankę.
— Jaką? — Blanka zaczęła wiercić się zniecierpliwiona na swoim krześle.
— Jak ci powiem, to wszystko zepsuję. Sama zobaczysz.
— Będzie mi się podobała?
— Mam nadzieję.
— Już nie mogę się doczekać.
— Muszę kończyć, pozdrów Amebę. Życz jej, żeby szybko znalazła mieszkanie. — Zakończył rozmowę złośliwym chichotem.
— Pa wariacie. Wracaj szybko — Blanka z uśmiechem na ustach i cichym westchnięciem zakończyła rozmowę. — Masz pozdrowienia od Oskara — zwróciła się do siostry odkładając telefon na stolik.
— Tak słyszałam, Ameba, nie wysilił się zbytnio. Już pewnie nie może się doczekać kiedy się stąd wyprowadzę. Wredna gadzina.
— Lenka, odpuść sobie, bądź od niego mądrzejsza — w głosie siostry wyczuwało się znużenie i troskę.
— Staram się. Uwierz mi, cholernie się staram, ale on mi nie daje cienia szansy. Czemu się tak na mnie uwziął, co ja mu zrobiłam?
Darmowy fragment