- W empik go
Biel kości - ebook
Biel kości - ebook
„Pięć, cztery, może osiem lat czy właściwie miesięcy. 41, 37, 600, 13 kilo- gramów, procent, deko. Nie wiem. Poproszono, bym nie przywiązywała wagi do cyfr w moim życiu. Przywiązuję więc do słów. Stawiam je na szali. Książka, którą trzymasz w swoich dłoniach, przedstawia kilka miesięcy życia osoby chorej na zaburzenia odżywiania – na anoreksję. Chodź, wejdź na chwilę do tego świata. Rzeczywistości tysięcy ludzi na całym świecie. Tę chudą, ale przepełnioną miłością aż po końce każdego z żeber i sinych palców. Właśnie uchylam drzwi, by wpuścić do sieni pierwsze promienie. Moje położenie się zmienia. Niczym stany chorobowe, moje umiejscowienie, wraz z dziennikiem, kręślą nowe punkty na mapie, a dni i noce przynoszą ciąg myśli. Zaprzyjaźniam się z wiatrem. Chłodem, ciemnością, bo wierzę, że biel przychodzi z czasem”.
„Tak jak Malika Tomkiel nie zapomniała o tym, co przeżyła, tak ja nie potrafię teraz wyjść ze świata przedstawionego w książce. Biel kości czyta się jednym tchem. A prawda wypływająca z historii bohaterki walczącej z anoreksją aż boli”. Magdalena Bury, dziennikarka medyczna, pedagożka i ekspertka ds. żywienia.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65816-70-2 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zawsze mówiłam i będę powtarzać, że problem rodzi się pod talerzem. Nie na nim. Postanowiłam napisać tych kilka słów, bo doskonale pamiętam moment, gdy zadzwoniła do mnie Malika. Chciała pomagać, czuła potrzebę wykorzystania swoich dziennikarskich umiejętności, by uświadomić innym realia osób chorujących na zaburzenia odżywiania. Sama choruje na anoreksję, choć dziś jest już w procesie zdrowienia. Podobny cykl leczenia przechodzi w Polsce wiele tysięcy osób rocznie. Obserwuję to od lat, nie tylko jako założycielka Fundacji Światło Dla Życia, ale przede wszystkim jako dziennikarka, przez lata związana z publicystyką i reportażem radiowym. Wiem, jak ważne jest mówienie głośno o otaczającej nas rzeczywistości. Fakt ten nabiera jeszcze większego znaczenia, gdy mówimy o osobach często bezbronnych, niewierzących we własne siły, niemających poczucia sprawczości, bezradnych wobec życia, osamotnionych w swojej chorobie i próbach wychodzenia z niej. Dlatego wspólnie z mężem postanowiliśmy wesprzeć Malikę w jej literackiej wędrówce po meandrach choroby, z którą cały czas jeszcze się zmaga. Dziesięcioletnia praca w fundacji uświadomiła nam, że każdy chory zasługuje na uwagę i wsparcie. Potwierdziło to również wieloletnie doświadczenie związane z prowadzeniem terapeutycznego ośrodka ALIRA, w którym leczymy zaburzenia odżywiania.
Jak wygląda nasz dzień? Zwyczajnie. Jesteśmy przy chorych 24 godziny na dobę. Dajemy im swoją obecność, rozmowę, przytulny kąt, ale przede wszystkim intensywną psychoterapię, która jest niezbędnym elementem gwarantującym poprawę jakości życia, a w dalszej perspektywie powrót do zdrowia.
Kim są nasi podopieczni? Każdy z nich jest inny, ale zawsze każdy jest wyjątkowy. Łączą ich jednak pewne cechy wspólne: nie wierzą w siebie, czują na sobie ciężar winy trudnej do zdefiniowania. Bywa, że doznają krzywd, a te potęgują poczucie, że nie zasługują na żadne dobro w życiu. Wiem, że zasługują! Każdy z nas ma prawdo do bycia szczęśliwym, do uśmiechu czy podarowania sobie chwili przyjemności.
Psychoterapia może w tym pomóc. Każdy jej rodzaj służy do osiągnięcia innego celu. Arteterapia odkrywa w podopiecznych otwartość na rozwijanie nowych umiejętności związanych ze sztuką, a praca metodą TRE to bezpieczny i łatwy sposób na rozładowanie napięcia i stresu nagromadzonego w organizmie. Jej celem jest przywrócenie ciała do naturalnej równowagi, w której wszystkie układy – neurologiczny, biochemiczny, anatomiczny – pracują w pełnej harmonii. Co dalej? Terapia grupowa pozwala czerpać z doświadczenia i odczuć większej liczby osób z podobnymi trudnościami. Pomaga uczyć się od siebie, w jaki sposób wyrażać emocje czy radzić sobie z problemami. Jest też szansą na sprawdzenie, jak postrzegają nas inni ludzie i jaką rolę odgrywamy w grupie.
Nie zapominamy oczywiście o indywidualnych spotkaniach z terapeutą, czy psychodietetykiem, które opierają się przede wszystkim na szczerości i próbie poznania własnego umysłu. Właśnie, umysł! O głowę tu chodzi.
Anoreksja nie jest chorobą ludzi chudych. Nie jest także chorobą ludzi grubych. To poważne zaburzenie psychiczne, które dotknąć może każdego z nas. Czy warto szukać pomocy? Tak, zawsze warto zrobić pierwszy krok w walce o siebie. Trzeba jednak być w tym postanowieniu konsekwentnym i wytrwałym, ponieważ anoreksja jest chorobą niezwykle zwodniczą i podstępną. Dlaczego? Dowiecie się z kart tej książki.
Przeczytacie „Biel Kości”, zapoznajcie się w wywiadami ze specjalistami, rodzicami chorych dzieci i szczerymi rozmowami z samymi chorymi. W książce Maliki, podobnie jak w życiu, prowadzenie dialogu jest często kluczem do szczęścia.
Serdecznie polecam,
Ewa Galus-Raczyńska
dziennikarka, założycielka Fundacji Światło Dla Życia,
dyrektorka ośrodka ALIRA_Przedstawione tu historie są prawdziwe. Ludzkie i_ _realne. Tak jak biologizm pozwala organizmowi na wytworzenie łzy spływającej po policzku czy odczuwanie bólu w_ _okolicach miednicy. Ból kości. Masło rozpływające się wzdłuż kromki spalonego tostu również wchodzi w_ _świat realizmu. Uważności. Leniwej rutyny niedostępnej dla wszystkich. Obecność pokarmu na talerzu to często efekt wieloletniej pracy z_ _własnymi przekonaniami. Momentu, który przychodzi po wyobrażaniu sobie jedynie zapachu pieczywa, jego chropowatej powierzchni i_ _dźwięków okruchów odrywających się od kromki. Wiecznej analizy. Manii perfekcjonizmu aptekarskiej precyzji. Również nóż wymaga cierpliwości w_ _obyciu. Z_ _ostrzem należy obchodzić się delikatnie_ _– nigdy nie wiesz, do jakich celów zostanie użyty. Czas żyć._
„Pani Maliko. Pisanie jest całym Pani życiem, prawda? Zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Od lat wkłada Pani w to całe swoje serce. Czasem jednak jedna ze stron bierze górę i zagarnia Pani umysł i ciało. To kruche i delikatne. Czy myślała Pani o tym, by opisać swoją historię? Kiedykolwiek pomyślała Pani, by wykorzystać broń, która zabija Panią każdego dnia, przeciwko niej samej? Czy myślała Pani o tym, by pomóc sobie za pomocą pisania? Skoro od tylu lat Pani choruje, to może pisanie stanie się drogą nie tylko do uleczenia siebie? Może uda się Pani pomóc również innym?” – Pani Maria, psychoterapeutka, Poznań, czwartek, 2019 r.BIEL ODAUTORSKA
Pięć, cztery, może osiem lat czy właściwie miesięcy. 41, 37, 600, 13 kilogramów, procent, deko. Nie wiem. Poproszono, bym nie przywiązywała wagi do cyfr w moim życiu. Przywiązuję więc do słów. Stawiam je na szali. Książka, którą trzymasz w swoich dłoniach, przedstawia kilka miesięcy życia osoby chorej na zaburzenia odżywiania – na anoreksję. Chodź, wejdź na chwilę do tego świata. Rzeczywistości tysięcy ludzi na całym świecie. Tę chudą, ale przepełnioną miłością aż po końce każdego z żeber i sinych palców. Właśnie uchylam drzwi, by wpuścić do sieni pierwsze promienie. Moje położenie się zmienia. Niczym stany chorobowe, moje umiejscowienie, wraz z dziennikiem, kręślą nowe punkty na mapie, a dni i noce przynoszą ciąg myśli. Zaprzyjaźniam się z wiatrem. Chłodem, ciemnością, bo wierzę, że biel przychodzi z czasem.
Pisanie stało się leczeniem. Sposobem na uwolnienie ciała, duszy, aż w końcu na lepsze zrozumienie mechanizmów zachodzących na każdym z tych poziomów. Pisanie pozwoliło na bycie łaskawą. Wdzięczną. Dla samej siebie i samej sobie. Na przetrwanie zamknięcia, rozłąki i sytuacji w kraju. Jednak wspomniane kilka miesięcy stanowi jedynie deser do skonsumowanej już uczty – bez pietyzmu rzuconej do stołu walki z zaburzeniami odżywiania. Na przystawkę tabletki. Na obiad brak myśli, a na kolację obojętność, bo szybko zapomnisz. Chcesz zapomnieć. Nie zapomniałam.CZĘŚĆ I
CZTERY DZIELNICE SAMOPOZNANIA
_Samopoznanie w_ _Poznaniu. Na obrzeżach na wpół ceglanej Śródki, wąskich uliczek coraz bardziej kwiecistych Jeżyc, wildeckiej kamienicy i_ _tu, za rondem na Starym Mieście. Poznań przedstawiony w_ _opowieściach różni się od tego w_ _moim umyśle. Boję się miasta. Chyba sprawia to, że nadaję mu cechy niemalże ludzkie: bezduszne, barbarzyńskie_ _– powodujące bezdzietność. Gdybym miała porównać Poznań do człowieka, to byłby mędrcem z_ _otwartą księgą. Spoglądając na jego twarz, dostrzeglibyśmy wąskie uliczki zmarszczek skumulowanych dookoła oczu, w_ _których łatwo się zgubić. Zwęglony wzrok przypomina zaś ronda. Jeżdżąc po mieście, bardzo szybko dostałam niejedną lekcję wymuszania pierwszeństwa. Uliczna walka o_ _zielone światło przeplatana samobójstwem gdzieś na kolei. „Kolej na ciebie”_ _– myślałam czasami. Czasy nie były bowiem zbyt łatwe. Nadały jednak kształt umysłowi i_ _marzeniom. Zabrały jednak rysy twarzy, nadgarstków czy bioder._
19.02.2020 r.
Im więcej obserwuję świat, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że rządzi nim pustka. A może raczej jej paradoks. To właśnie ona lawiruje dziś w powietrzu, zasilając każdą z komórek ludzkiego ciała. Przynajmniej tego chorego. Ten paradoks polega na tym, że pustka Cię raduje. Bardzo szybko staje się Twoją przyjaciółką i napawa do dumy w momencie, gdy nie przemienia się w materię pod postacią jedzenia. Chcesz być dumny ze swojej pustki, chcesz krzyknąć: „Hej, mam pustkę! Hej! Hej…” – z zadartym nosem iść przed siebie, bo przecież jesteś ponad. Masz pustkę. Konwenanse Cię nie dotyczą, a podstawowa potrzeba odżywienia swojego ciała zamienia się miejscami z potrzebą samorealizacji. Piramida priorytetów została przewrócona. Problem w tym, że przychodzi taki moment, gdy przestajesz dostrzegać wspomniany paradoks. To, jak bardzo szybko pustka w żołądka rozlewa się po organizmie i dochodzi do mózgu. Pozostaje w nim. Dominuje ciało. Pozostajesz sam. Nadal chcesz realizować się sam? Samiutki.
_Lane kluski z_ _dyni. Kapusta z_ _warzywami. Wegańska pasta jajeczna._