Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Biskwit - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
22 kwietnia 2025
2999 pkt
punktów Virtualo

Biskwit - ebook

Je-Seong ma jeden cel - sprawić, by każdy, nawet najbardziej kruchy, znowu stał się widzialny.
Nagradzana powieść koreańskiej pisarki young adult.

Są na świecie ludzie, którzy stracili poczucie własnej wartości i sensu życia. Ich obecność z różnych powodów wymazano, aż w końcu stali się niedostrzegalni dla innych. Zostali nazwani biskwitami. Tak jak te ciastka, które łatwo pokruszyć – nawet delikatny dotyk sprawia, że rozpadają się na kawałki.
Seong Je-seong jest nadwrażliwy na dźwięki, cierpi na mizofonię i fonofobię. Ratowanie biskwitów stało się jego misją, nawet jeśli żaden dorosły, łącznie z rodzicami, nie wierzy w ich istnienie. A nawet, kiedy uważają, że miejsce Je-seonga jest „tam”, czyli na oddziale psychiatrycznym.

Kim Sun Mi urodziła się w Seulu, ukończyła tamtejszy Uniwersytet Dongguk (Wydział Kultury i Sztuki). Karierę pisarską rozpoczęła powieścią Sarinja-ege (Do mordercy), dobrze przyjętą przez krytyków. W 2022 roku została wyróżniona za najlepszy scenariusz podczas Korean Contents Awards, a Biskwit zwyciężył w pierwszej edycji Fantasy Literature Award for Young Adults, konkursu organizowanego przez wydawnictwo Wisdom House.

Zarumieniony ze wstydu koleś wyjął chusteczkę i wytarł zalane spodnie oraz podłogę. Wpatrywałem się w niego, marszcząc brwi. Był wyraźnie rozmyty.
– A tobie co? – zdziwił się Deok-hwan
– To biskwit.
Deok-hwan poprawił okulary i zmrużył oczy, a następnie spojrzał w jego kierunku.
– Kto? On? Mówisz, że jest biskwitem?
– Aha.
– Dziwne. Przecież też go znasz, chodziliśmy razem do gimnazjum.
– Nie kojarzę. Dalej chodzimy do jednej szkoły?
– Nie, wybrał inne liceum. Może poszedł gdzieś bliżej domu. W gimnazjum strasznie się nad nim znęcali, ale nie sądziłem, że przemieni się w biskwita.

/fragment/

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8387-811-9
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Są na świecie ludzie, którzy stracili wszelkie siły, by dalej się bronić, i stali się niewidzialni. Tacy jak oni z różnych powodów pożegnali poczucie własnej wartości i zostali zepchnięci na margines.

Nazywam ich biskwitami.

Podobnie jak ciastka o tej samej nazwie, mają w zwyczaju łatwo się kruszyć. Łamią się, pękają i rozpadają się na kawałki przy najmniejszym uderzeniu. Odizolowane od reszty i zamknięte we własnym świecie biskwity przestają być widoczne dla innych.

To zaś sprawia, że bywają traktowane jak duchy lub istoty nadprzyrodzone. Nie mówię, że zjawy i inne zjawiska paranormalne nie istnieją. Uważam jednak, że kiedy ludzie zaczynają wariować na widok niewyraźnego cienia uwiecznionego na zdjęciu albo czują dziwny niepokój, choć w pobliżu nie ma nikogo, w większości przypadków mają do czynienia z biskwitami.

Poznaję je po dźwiękach. Gdy słyszę ich płytki oddech, wyzute z siły kroki i delikatny szelest ubrań, wiem, że są w pobliżu. Wystarczy wyłapać te odgłosy, by zaraz je ujrzeć.

Biskwity mają zazwyczaj niewyraźną postać. Stopień rozmycia zależy od tego, jak taka osoba postrzega siebie. Na podstawie tego określam, na którym poziomie z trzech się ona znajduje.

Na pierwszym istoty te są pęknięte na pół. Nie są zupełnie niewidzialne, ale ich obecność nie jest też specjalnie dostrzegalna, co sprawia, że ludzie wokół rzucają komentarze typu: „Och, cały czas tu byłeś? Nie zauważyłem”. Zarys sylwetki biskwita jest rozmazany, a całe jego istnienie zdaje się niejasne. Podczas spotkania z biskwitem poziomu pierwszego osoby z dobrym wzrokiem mogą odnieść wrażenie, że wygląda jakoś ponuro.

Poziom drugi to połamanie na kawałki. Pięć na dziesięć osób nie jest w stanie dostrzec biskwitów, nawet kiedy stoją obok – ich obecność jest do tego stopnia niewyraźna, a zdolność samoobrony słaba. Często przywodzą na myśl cienie widziane przez matowe szkło. Są tak nieuchwytne, że nawet jeśli człowiek wytęży wzrok, nie zdoła powiedzieć, na co właściwie patrzy. Biskwity na tym poziomie bywają mylone z duchami lub zjawiskami nadprzyrodzonymi. Niekiedy ujawniają swoją obecność za pomocą głosu, co zaskakuje ludzi wokół.

Trzeci poziom to rozbicie w drobny pył. Biskwity są o krok od zniknięcia z tego świata wskutek braku wyczuwalnej obecności. Tak trudno je dostrzec, że wydają się niewidzialne. Wyłapanie wydawanych przez nie dźwięków sprawia trudność nawet mnie. Jak dotąd spotkałem tylko jedną osobę, która osiągnęła ten poziom. Biskwity docierające do stadium trzeciego przez długi czas uważają się za istoty bezużyteczne, a to sprawia, że otoczenie również przestaje się nimi interesować. W efekcie tego osoby, które straciły odwagę, by pokazywać się światu, wpadają w błędne koło jeszcze mocniejszego ukrywania własnej egzystencji.

Z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że biskwity same często przeskakują między poziomami. Myślę, że powodem jest to, że w ciągu dnia ich samoocena nieraz spada, by potem znów wzrosnąć. Oczywiście niektórzy ludzie mają na tyle twardą skorupę, że nigdy się nimi nie stają.

Biskwity można spotkać wszędzie, pod każdą postacią. Dzieciak mieszkający nad nami na pewno też się w niego przemienił. Dziwny płacz dobiegający tamtej nocy z góry bez wątpienia miał z tym związek.

Jasne, przyznaję, że sam nie byłem wtedy w najlepszej formie. Nic dziwnego, skoro siedziałem zamknięty w pokoju po nieprzyjemnym zajściu, zanim dotarły do mnie te odgłosy. Chyba każdemu zdarzają się takie dni, co? Kiedy światło słońca zdaje się z człowieka kpić, a własne życie sprawia wrażenie żałosnego i zupełnie nieistotnego.

Wykorzystując ten stan i chwilę słabości, lekarz zmusił mnie do przyznania, że biskwity są jedynie wytworem mojej wyobraźni. Twierdził, że dzięki temu wszystko, co do tej pory tak mnie konsternowało, wkrótce się ułoży. Było to równoznaczne z podważeniem istnienia biskwitów i wywieszeniem białej flagi. Ale po co miałem tkwić w szpitalu, w którym wcale nie wierzy się własnym pacjentom?

Ciągłe krążenie po pokoju najwyraźniej musiało być dla nich uciążliwe, bo lekarz prowadzący, Pan Znachor, zaproponował, że jeśli szczerze opowiem, dlaczego próbowałem bezprawnie wtargnąć do mieszkania sąsiadów, zwoła komisję, która zastanowi się nad wypisaniem mnie z placówki.

Musiałem za wszelką cenę się stamtąd wydostać. Zależało mi, by odkryć, co oznaczał ten przerażający uśmiech, który pojawił się na twarzy mężczyzny, gdy policjanci odwrócili się do niego plecami, a także czemu biskwit nie skorzystał z okazji, by uciec. Jednego byłem pewien: potrzebował pomocy. Jego życie mogło się znajdować w niebezpieczeństwie.

Właśnie dlatego postanowiłem w pośpiechu spisać oświadczenie. Nieważne, że miało ono być przyznaniem się, że nie mam racji.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij