Biurowy zakład - ebook
Mateusz i Kamil pilnie potrzebują asystentki do swojej prężnie rozwijającej się firmy. Wspólnicy nie mogą dojść do porozumienia, kogo zatrudnić. Mateusz popiera kandydaturę wesołej emerytki, pani Genowefy, za to Kamil pragnie zobaczyć w roli asystentki młodą, atrakcyjną Hanię. Mężczyźni podejmują decyzję – pracę dostanie piękna Hanna. Ale! Jest jeden warunek – jeśli Mateusz uwiedzie ją w ciągu miesiąca, dziewczyna zostanie zwolniona, a jej miejsce zajmie energiczna emerytka. Jest tylko jeden kłopot. Kamil nie ma zamiaru ułatwiać przyjacielowi zakładu i także próbuje zauroczyć nową asystentkę. Tylko co na to ona? Hania dopiero zakończyła długi związek i wcale nie myśli o miłości. Chce się skupić na pracy i przede wszystkim wyprowadzić od byłego chłopaka. Szkoda tylko, że mężczyzna nie radzi sobie z zaakceptowaniem ich rozstania, a liczba kandydatów do serca kobiety rośnie. Czy któryś z nich ma szansę u pięknej Hanny?
| Kategoria: | Romans |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788397005358 |
| Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Spis Treści
Strona redakcyjna
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24ROZDZIAŁ 2
Hania stała przed kamienicą na Puławskiej i zastanawiała się, czy wypada wejść trochę wcześniej. Co prawda spotkanie w sprawie pracy miała dopiero za osiem minut, ale wolała nie czekać do ostatniej chwili, aby nie wyjść na taką, która ledwie się wyrabia. To mogłoby zrobić złe wrażenie na jej być może przyszłym pracodawcy.
Bardzo jej zależało na tym, musiała wypaść jak najlepiej na rozmowie, potrzebowała tej pracy, by wyprowadzić się wreszcie od Kuby, byłego chłopaka. Rozstali się już ponad dwa miesiące temu, ale wciąż mieszkali razem, bo warszawskie ceny nie pozwalały jej na znalezienie nowego lokum. Nie wymagała wiele. Mogła się zadowolić skromną kawalerką lub nieco większym pokojem, ale potrzebowała na to pieniędzy.
W wieku dwudziestu siedmiu lat nie miała zbyt wiele, ponieważ naiwnie stawiała na edukację, wierząc, że ta pomoże jej w przyszłości znaleźć dobrze płatne zajęcie. Jaka była głupia! Gdy jej koledzy ze studiów obronili dyplomy, zabrali się za harowanie i wspinanie po stopniach kariery. Teraz, po trzech latach, część z nich miała już swoje mieszkania na kredyt, zakładała rodziny i mogła sobie pozwolić raz do roku na wakacje we Włoszech lub Hiszpanii. Tymczasem Hania po uzyskaniu dyplomu licencjata pedagogiki, postanowiła poszerzyć swoje kompetencje i zdecydowała się na studiowanie dodatkowo filologii klasycznej. Jej wybór nie okazał się trafny, ciężko było znaleźć szkołę szukająca nauczycielki łaciny. Teoretycznie mogła pracować jako pedagog, ale szkół nie było stać na to, by przyjąć ją na pełny etat, a chętnych do tego zawodu było wielu. Dlatego Hania łapała się wszystkich prac – dorabiała jako kelnerka i hostessa na imprezach, rozkładała towar w marketach i chwytała się każdego zajęcia, które dawało jej jakikolwiek dochód.
Kiedy wysłała CV do Mebli Marzeń, nie sądziła, że zostanie zaproszona na rozmowę o pracę. Z ogromnym zaskoczeniem odebrała telefon od Kamila Borka, samego właściciela i bez wahania zgodziła się na zaproponowany przez niego termin spotkania.
Nie powiedziała nic byłemu chłopakowi. Kuba wciąż nie przyjmował ich rozstania do wiadomości i chociaż mieszkali w oddzielnych pokojach, co jakiś czas próbował się zachowywać, jakby nadal byli parą i przechodzili tylko zwykły kryzys w związku. Obawiała się, że mógłby zrobić wszystko, aby przeszkodzić jej w zdobyciu pracy, a tym samym w wyprowadzce.
Dlatego przygotowała się do wyjścia wcześnie rano, gdy jeszcze spał. Założyła szarą, ołówkową sukienkę w kolano, by wyglądać profesjonalnie. Długie blond włosy splotła w gruby warkocz i postawiła na minimalny makijaż. Chciała wyglądać schludnie i skromnie, aby nic nie odciągało uwagi szefa od rozmowy z nią i by sobie nie pomyślał, że nie podeszła do spotkania na poważnie.
Już chciała nacisnąć guzik na domofonie, kiedy drzwi wejściowe do kamienicy otworzyły się i wyszła z nich nietypowa starsza dama w kanarkowej marynarce i różowych spodniach. Hania pomyślała, że jeśli dostanie pracę, będzie zapewne widywać tę barwną mieszkankę budynku każdego dnia. Uśmiechnęła się, bo podziwiała starszą panią za taki odważny dobór kolorów, a przy tym też pewną elegancję i nonszalancję w ich noszeniu.
Kolorowa dama odeszła, a Hania wślizgnęła się do kamienicy. Była pod wrażeniem odnowionej klatki schodowej zapewne wzorowanej na dawnej, przedwojennej architekturze. Wspięła się po schodach na pierwsze piętro budynku i stanęła przed drzwiami Mebli Marzeń. Wstrzymała oddech, w duchu powtarzając sobie, że da radę i zdobędzie pracę, a później nacisnęła dzwonek i głęboko odetchnęła w oczekiwaniu na kogoś, kto wpuści ją do biura.
Wkrótce usłyszała przytłumione kroki, a drzwi otworzyły się szeroko i stanął w nich zapewne Kamil Borek. Mężczyzna był na oko po trzydziestce i gdyby Hania nie była zestresowana rozmową kwalifikacyjną, na jego widok z pewnością zmiękłyby jej nogi, bo był totalnie w jej typie. Wysoki, z mocno zarysowaną szczęką, zadbanym zarostem, bujną brązową czupryną i zawadiackim błyskiem w piwnych oczach. Do tego miał na sobie spodnie garniturowe i niebieską koszulę, która podkreślała jego boskie, wysportowane ciało.
Hania przełknęła ślinę i uśmiechnęła się szeroko, przypominając sobie, po co tu przyszła.
– Dzień dobry, nazywam się Hanna Mróz, przyszłam na rozmowę w sprawie pracy – wydusiła lekko ochrypłym głosem i odruchowo poprawiła spoczywający na ramieniu warkocz.
– Zapraszam. – Mężczyzna odsunął się, robiąc jej miejsce i zachęcając do wstąpienia do środka.
Weszła i rozejrzała się nieśmiało po pustym, wąskim korytarzu z białymi ścianami i drewnianą podłogą.
– Tędy. – Mężczyzna poprowadził Hanię na sam koniec i wprowadził ją do sali konferencyjnej.
Na środku pokoju stał niewielki stół, a wokół niego kilka krzeseł. Wszystko tu było stonowane w odcieniach bieli z elementami naturalnego drewna i metalu. Hania od razu poczuła się komfortowo w takim wnętrzu, chociaż pomyślała, że przydałoby się uzupełnić przestrzeń o kilka kwiatków.
Teraz miała jednak na głowie coś innego, a raczej kogoś – drugiego mężczyznę, którego wcale się nie spodziewała.
– Mateusz Korzewski – przedstawił się nieznajomy. Wstał ze swojego miejsca, obszedł stół i wyciągnął do niej rękę.
– Hanna Mróz – odparła przytłoczona chłodem w jego niebieskich oczach.
– A ja jestem Kamil Borek – wtrącił ten, który wpuścił ją do środka.
Jeśli Kamil był w typie Hani, to Mateusz zdawał się spełnieniem jej najskrytszych, mokrych marzeń. Jeszcze wyższy od kolegi, z czarnymi idealnie ułożonymi włosami, powagą na twarzy i perfekcyjnym zarostem. Hania prawie westchnęła z zachwytu, powstrzymała się jednak i zajęła miejsce przy stole.
– Może coś do picia – zagaił do niej Kamil.
Oj, czytała o tych sztuczkach rekruterów! Nawet takie banalne pytanie potrafiło nieść za sobą ukryty test. Szybko przeanalizowała, co powinna odpowiedź.
– Tak, poproszę wodę – potwierdziła pewnym głosem, założyła nogę na nogę i poprawiła skraj sukienki.
Wkrótce stała przed nią szklanka i butelka.
– Jak pani wie, szukamy asystentki, która zajmie się sprawami biurowymi – rozpoczął sympatycznym głosem Kamil. Był uśmiechnięty i zdecydowanie bardziej jej przychylny od wspólnika, co Hania od razu zauważyła.
Mateusz spoglądał na nią nieufnie, niemal spod byka, i wyraźnie się niecierpliwił, jakby chciał szybko zakończyć rozmowę. To nieco zbiło Hanię z tropu, ale postanowiła zrobić dobrą minę do złej gry i nie dała po sobie poznać, że czuje się nieco urażona. Pomyślała za to, że nie jest pewna, czy chce mieć takiego naburmuszonego szefa. Życie zawodowe z nim musiało być bardzo ciężkie.
– Do obowiązków asystentki będzie należało organizowanie spotkań i wyjazdów, pierwszy kontakt z potencjalnymi klientami, trzymanie porządku w fakturach i umowach, prowadzenie korespondencji i pomoc w nadzorowaniu podwykonawców. – Ten ponury wyrzucił z siebie zakres obowiązków z prędkością bliską karabinowi maszynowemu. – Oczywiście mogą pojawić się inne zadania, ale to z czasem. W planie mamy rozszerzenie działalności w social mediach, więc szukamy kogoś, kto i z tym sobie poradzi.
– Rozumiem. – Przełknęła ślinę i nabrała dużo powietrza w płuca. – Mam szerokie doświadczenie. Podczas pracy w restauracji zajmowałam się fakturami i współpracą z podwykonawcami. Jeśli chodzi o social media, nie mam w nich wielkiego doświadczenia, ale chętnie się tego nauczę. Podczas studiów zjeździłam całą Europę. Wiem, w jaki sposób znaleźć dobre noclegi i transport w optymalnej cenie. Poradzę sobie z rolą asystentki – wypowiedziała na jednym wdechu i wcale nie kryła satysfakcji, gdy zobaczyła, że Mateusz próbuje usilnie znaleźć argumenty przeciwko jej kandydaturze. Nie znała go, ale domyśliła się, o czym myślał, ponieważ marszczył czoło.
– Doskonale! – wtrącił ze śmiechem Kamil, rozładowując napiętą atmosferę. – Widzę, że ma pani bardzo szerokie doświadczenie, a to dobry znak, gdy chodzi o rolę asystentki. Wielozadaniowość jest w cenie w dzisiejszych czasach i w naszej firmie.
– Chyba że to skakanie z kwiatka na kwiatek, a potencjalna – Mateusz mocno podkreślił ostatnie słowo – asystentka nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca.
Hania prawie zazgrzytała zębami i z wielkim trudem powstrzymała się od posłania mężczyźnie kąśliwego komentarza.
– Ukończyłam dwa kierunki: pedagogikę i filologię klasyczną. Niestety studia wybrałam pod wpływem zamiłowania do „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz i nie pomyślałam o tym, że bardzo trudno jest znaleźć pracę jako nauczycielka łaciny, a na karierę na uczelni nie miałam szans. Zbyt wielu chętnych, a miejsc mało – wyjaśniła spokojnie. – Ale jestem pracowita i potrafię sobie radzić, o czym świadczy moje CV. Nie siedzę i nie czekam na to, że los się do mnie uśmiechnie, tylko sama robię wszystko, by zarobić na swoje utrzymanie. – Ton Hani był chłodny, profesjonalny i opanowany, chociaż w środku aż się gotowała.
Niby Mateusz nie powiedział nic złego, ale cała jego postawa emanowała taką niechęcią, że udzieliła się ona pannie Mróz i skierowała w jego stronę. _Jeśli mnie zatrudni, dodam mu środka przeczyszczającego do kawy_ – pomyślała ze złośliwą satysfakcją. Oczywiście nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, ponieważ była na to zbyt miła i nie chciała ryzykować utraty pracy pierwszego dnia.
– Od kiedy mogłaby pani zacząć? – wtrącił Kamil, który wyraźnie czuł napiętą atmosferę, ale wiedział, że będzie walczył ze wspólnikiem o Hanię. Podobała mu się i jako przyszła asystentka, i kobieta.
– Od poniedziałku – odparła, licząc na to, że nie wyjdzie na zbyt zdesperowaną. Potrzebowała pieniędzy, by jak najszybciej wyprowadzić się od Kuby.
– Znakomicie, bo my potrzebujemy asystentki od zaraz. – Kamil uśmiechnął się szeroko i puścił jej oczko. – Toniemy w papierach. Mamy coraz więcej zamówień i musimy mieć kogoś, kto pomoże nam to wszystko ogarnąć. – Westchnął teatralnie i rozpostarł ręce, wskazując na biuro.
Omówili jeszcze kwestię oczekiwań finansowych Hani i na tym zakończyli rozmowę.