Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Black Nights. Tom 1. Część 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 kwietnia 2022
Ebook
39,90 zł
Audiobook
39,95 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Black Nights. Tom 1. Część 2 - ebook

Po maratonie koncertów i imprez, pełnych alkoholu oraz innych używek, Aurora Black postanawia się zmienić. Porzuca dotychczasowy styl życia i wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Korzysta z terapii, ma ogromne wsparcie przyjaciół, a jej związek z Vale’em kwitnie. Nadchodzący czas burzy jednak jej kruchy spokój. Dziewczyna obawia się trasy i wszystkiego, co się z nią wiąże. Czy zdoła się oprzeć dawnym przyzwyczajeniom, czy ulegnie i wróci do imprezowania?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-165-8
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 23

– Chciałbym z wami porozmawiać na temat Aurory – zaczyna Tonny, przechodząc od razu do rzeczy. – Jesteście z nią najbliżej i zależy mi na waszej opinii.

– Dlaczego? I gdzie ona teraz jest? – Tom nie bawi się w dyplomację.

Tonny chrząka nerwowo, mam wrażenie, że nie spodziewał się takiej postawy akurat z jego strony. Poprawia markowy krawat, rozgląda się i na chwilę nasze spojrzenia się spotykają. Uśmiecha się nieznacznie.

– Aurora jest na badaniach, po to przyjechał Phil. Ja chcę się dowiedzieć, jak miewa się nasza niesforna gwiazda.

– Fizycznie to sam widziałeś, wygląda lepiej – mówi Chase, patrząc mu prosto w oczy. – Nadal jest osłabiona, je tyle, co nic, ale chyba najgorsze minęło.

– Czekaj, czekaj – wcinam się. – Ale dlaczego pytasz nas, skoro wziąłeś ze sobą lekarza? To bez sensu, on przecież dużo lepiej orientuje się w jej stanie zdrowia.

– Tak. Tak, tyle że to nie Phil mieszkał z nią przez ostatnie trzy tygodnie i to nie Phil obserwował, jak ona się zachowuje.

– Martwisz się o nią czy chodzi o coś innego? – Słyszę Davida, który do tej pory tylko przyglądał się Tonny’emu z poważną miną.

– Oczywiście, że się martwię! – oburza się menadżer. – Wytwórnia też się martwi, zwłaszcza że…

Milknie gwałtownie, jakby stwierdził, że powiedział za dużo.

– Zwłaszcza że co? – dopytuje się Tom.

– Zwłaszcza że za tydzień odbędzie się sekretny występ. Godzinny koncert Black Nights. I wywiady z wami wszystkimi, łącznie z Love To Death.

– Co?! – Tom zrywa się z kanapy i staje nad Tonnym, który zapada się w siedzisko. – Co ty powiedziałeś?! Jaki występ?! Miała dochodzić do siebie aż do momentu rozpoczęcia trasy koncertowej! Czy was już do końca powaliło?!

Patrzę na niego i wydaje mi się, że tak wściekłego jeszcze go nie widziałem.

Wszyscy mają Toma za przyjaznego i miłego faceta, ale jak widać, nawet on ma swoją ciemną stronę. Tonny przełyka głośno i prostuje się.

– Posłuchaj mnie i uspokój się do cholery! Daj mi skończyć! – Wali wielką ręką w blat, aż podskakują szklanki. Robi się nerwowo. – Nie widać was od miesiąca, fani się niepokoją, niektórzy reagują naprawdę histerycznie! Nigdzie nie dajecie wywiadów, nie ma waszych zdjęć. Love To Death też jakby zapadli się pod ziemię. Ludzie snują idiotyczne teorie spiskowe! Zniknęliście. Oczywiście na naszą prośbę, ale nikt o tym nie wie! Prasa szaleje, a ich spekulacje są coraz bardziej oderwane od rzeczywistości! Chodzą słuchy, że Aurora nie żyje. Rozumiecie?! Nie żyje! Po tej informacji wzrosła liczba prób samobójczych wśród młodych dorosłych, waszych fanów! Nie możemy dopuścić do tego, żeby ta plotka dalej się rozprzestrzeniała! Wytwórnia zdecydowała, że dacie minikoncert dla wybranych kilkudziesięciu fanów. To nic wielkiego!

– To dlatego tak cię interesuje, w jakim stanie jest Aurora. – Nadal wzburzony Tom mierzy menadżera wzrokiem. – Chcesz wiedzieć, czy ona może wystąpić, tak? O to ci tak naprawdę chodzi?

– Martwię się o nią.

Tonny tym razem nie daje się ponieść emocjom. Coś w wyrazie jego twarzy mówi mi, że zależy mu na niej, ale jednocześnie widzę przebiegłość tak typową dla osób, które robią karierę na talencie innych.

– Wiesz to, prawda?! – dodaje. – Ale muszę brać pod uwagę propozycje i żądania wytwórni. Da radę wystąpić?

Zapada cisza, przerywana naszymi oddechami. Patrzymy po sobie z pytaniem w oczach. Kto może o tym decydować?

– Jest niezrównoważona, niestabilna, wybuchowa i łatwo się wkurza – zabiera głos milczący dotąd Finn.

– To nic nowego, zawsze taka była. – Tonny zbywa go lekceważącym machnięciem ręki. – Czy uważacie, że przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności jest szansa, że wystąpi?

– Tak – odpowiadam cicho. – Ale jest jeden problem.

– Jaki?

– Nie mogła śpiewać na próbie – mówię, prosząc wzrokiem Noah, żeby pociągnął ten temat, bo to on z nią wtedy był.

– Ma coś z gardłem? – Tonny nie rozumie.

– Nie. Po prostu nie śpiewa – wyjaśnia Noah. – Ma jakąś blokadę, sam nie wiem. Powiedziała mi tylko tyle, że nie pamięta, jak to jest śpiewać na trzeźwo.

– Kurwa! – Menadżer tym razem nie udaje, że to go nie rusza. – John do niej przychodzi?

– Tak.

– Rozmawiała z nim o tym?

– Nie wiemy.

– Jeszcze lepiej! A wy z nią rozmawialiście?

– Próbowaliśmy – wtrąca się Finn. – Nie chciała poruszać tego tematu.

– Mieliśmy z nią pogadać dzisiaj wieczorem – poprawia go Jus, bawiąc się paczką papierosów. – Wydaje mi się, że ona się boi. Odkąd jest trzeźwa, ma więcej napadów lęku, tyle że nie mówi nam o tym. Jak była pijana, to jej nie zależało, jak brała leki albo narkotyki, tym bardziej. A teraz nie ma za czym się schować.

– Rozumiem – mruczy Tonny.

Zastanawiam się, co mu chodzi po głowie. Jeśli wpadnie na pomysł, żeby ją znieczulić przed występem, słowo daję, osobiście go zabiję. Reszta chyba myśli podobnie, bo cisza, która znowu zapada, jest pełna napięcia.

– Macie jakiś pomysł?

Oddycham z ulgą, gdy słyszę to pytanie. Tonny jednak nie jest takim draniem, za jakiego go miałem.

– Najpierw musimy się dowiedzieć, o co konkretnie chodzi. Myśleliśmy, żeby Vale poszedł z nią na próbę, i może wtedy jakoś to ruszy. – Patrzą na mnie.

Kiwam głową. Tak, taki był plan. Nadal jest. Nie wiem tylko, co na to ich straszny menadżer.

– To jakiś pomysł – mamrocze i zapisuje coś w skórzanym notatniku. – Masz z nią dobry kontakt? – pyta mnie z długopisem wiszącym nad kartką.

– Tak. Często rozmawiamy.

– Jesteście razem?

– To moja sprawa – odburkuję.

Nie podobają mi się takie pytania, zwłaszcza gdy nie wiem, czemu służą.

– Nie do końca. – Tonny wzdycha. – Jeżeli się dogadujecie i ona czuje się przy tobie bezpiecznie, to jest szansa, że uda ci się ją namówić, żeby spróbowała zaśpiewać.

– Myślisz, że to takie proste? – Parskam śmiechem.

Tonny nerwowo mi wtóruje.

– Jasne, że nie! Masz mnie za idiotę?! Znam ją i wiem, że z Aurorą nic nie jest proste, ale warto spróbować. Jeśli to nic nie pomoże, trzeba będzie zastanowić się nad innym rozwiązaniem.

– Jakim? Dasz jej gorzałę albo kokainę, żeby się nie bała wyjść na scenę? – cedzi Tom.

– Tom. Wiem, że jesteś zły za tamten występ, ale nie jestem aż takim idiotą! Doskonale pamiętam, do czego doprowadziły pomysły, żeby dać jej to, czego potrzebowała. Nie o tym myślałem. Raczej o instruktorze śpiewu, może o dodatkowych sesjach z Johnem?

– Zapomnij – stwierdza Tom.

– Dlaczego?

– Na te, które ma teraz, chodzi z przymusem i wielkimi oporami. Nie sądzę, żeby zgodziła się na więcej.

– Hm. John mówił, że się docierają.

Milczymy, bo żaden z nas nie wie, jak to skomentować. Albo John jest tak wielkim optymistą, albo my czegoś nie widzimy.

– Dobra, panowie. Muszę się zbierać, oczywiście za chwilę porozmawiam też z Aurorą. Przepraszam was za to zamieszanie, nie tak to planowaliśmy, ale musimy reagować na bieżąco. – Wydaje się zażenowany. – Jakoś to będzie. Najwyżej zaśpiewa z playbacku – mówi na koniec i znika z salonu jak senna mara.

Opieram się i zastanawiam, co na to wszystko powie Aurora. Chociaż trochę zdążyłem ją poznać, nadal nie jestem w stanie przewidzieć, jak zareaguje.

*

Po rozmowie z Philem i Tonnym trzęsą mi się ręce. Gdy żar spada mi na dłoń, wrzeszczę z wściekłości i rzucam papierosa na ziemię. Miażdżę go butem, aż nie zostaje po nim nic więcej jak szary, poszarpany papier. Zgrzytam zębami i zaciskam je tak długo i mocno, że czuję głuche pulsowanie w szczęce. Co robiłam, jak było mi źle? Myślę nad tym przez chwilę, chociaż to oczywiste. Znieczulałam się. Szłam na imprezę. Robiłam wszystko, żeby rzeczywistość straciła ostre, kłujące kształty. Rozmywałam się w alkoholu, narkotykach i lekach, a następnego dnia nie pamiętałam, co mnie zdenerwowało, bo leczyłam kaca.

Zastanawiam się, czy w domu faktycznie nie ma niczego, co mogłoby mi pomóc. W myślach przeszukuję wszystkie miejsca, które przychodzą mi do głowy. David miał moją kokainę, ale znając go, zużył ją lub oddał komuś na przechowanie, a nawet jeśli nie, ma taki bałagan w pokoju, że w życiu jej nie znajdę.

Nagle doznaję olśnienia. Przecież Phil trzyma leki w pokoju, który został zaaranżowany na gabinet lekarski. Jest zamknięty na klucz, ale to nie powinno być problemem, jestem gotowa wywalić drzwi choćby zaraz. Zrywam się i zatrzymuję w tej samej sekundzie. W domu jest dziewięciu facetów, którzy stoją mi na drodze. Opadam na trawnik i myślę, co zrobić, żeby pozbyć się ich chociaż na krótki czas. Nie słyszę kroków na ścieżce przy domu i gdy obok mnie pojawia się Noah, drgam zaskoczona.

– Tu jesteś. – Przygląda mi się, jakby chciał ocenić, jaki mam humor po spotkaniu z Tonnym i Philem.

– Uhm – mamroczę, bo naprawdę nie jestem teraz w nastroju do rozmowy.

– Aurora, wszystko dobrze? – Noah chyba widzi, że myślami jestem zupełnie w innym miejscu. – Dziwnie wyglądasz.

– O co ci chodzi?

– Złota moneta za twoje myśli – szepcze i siada obok.

– Nie chcesz wiedzieć, o czym myślę.

– Jak tak mówisz, to tym bardziej jestem ciekaw.

Milczę i zaciskam usta w wąską kreskę, żeby żadne niepotrzebne słowo się z nich przypadkiem nie wydostało.

– Co ty znowu wymyśliłaś?! – Jego ton gwałtownie się zmienia.

Przełykam głośno ślinę i unikam patrzenia mu w oczy. Za chwilę się domyśli, skojarzy mój nieobecny wzrok z wieloma wcześniejszymi razami, gdy kończyłam nieprzytomna.

– Błagam, nie mów mi, że myślisz o ćpaniu?!

Trzeba mu przyznać, szybko potrafi odczytywać dość oczywiste sygnały.

Uznaję, że w tym przypadku najlepiej jest pozostać w ciszy. Kulę się, pozwalając, by włosy zasłoniły mi twarz. Przez głowę przemyka mi pytanie, czy aż tak bardzo widać, o czym teraz marzę?

Noah podrywa się i widzę, że jest naprawdę wściekły.

– To przez ten występ?!

– Nie wiem.

– Nie wiesz? Nie wiesz?! Jak to nie wiesz?!

– Odpieprz się ode mnie, to nie twoja sprawa!

– To jest moja sprawa! I każdego z nas. Nie chcesz ze mną rozmawiać?! Nie ma problemu. Chodź, pogadasz w takim razie z kimś innym, wstawaj! – krzyczy i łapie mnie za rękę.

Odpycham go mocno i przez chwilę szarpiemy się ze sobą.

– Hej! Przestańcie! – Ostry głos powoduje, że odskakujemy od siebie, dysząc. – Co jest, do cholery?!

Jus biegnie przez trawnik. Wygląda jak wiking, zmierzający na wojnę. Mam nadzieję, że nie będzie walczył ze mną, nie chcę mieć w nim wroga.

– Ona chce się naćpać! – Noah nie ma żadnych skrupułów. – I zrobi to!

– Spokojnie! – Jus marszczy czoło i przygląda mi się spod gniewnie ściągniętych brwi. – To prawda?

Nie wiem, kogo pyta. Opuszczam głowę i udaję, że mnie nie ma.

– Widziałem tę minę setki razy, wierz mi, wiem, co mówię! – Noah mierzy mnie ponurym wzrokiem. – W myślach już pewnie pływa w basenie pełnym gorzały albo pakuje sobie do nosa kilogram koki.

– Zamknij się!

Popycham go po raz kolejny, ale tylko prycha i odsuwa się ode mnie, unikając zderzenia z moją pięścią.

– Aurora. Jeżeli coś się dzieje, powiedz. Przecież…

– Przestań! – przerywam Jusowi, milknie, ale nie wydaje się urażony. – Dość gadania! Mam potąd gadania! – Pokazuję ręką wysoko nad głową. – Chcę się skuć! Chcę się po prostu trochę znieczulić! Chcę, żeby to wszystko przestało być takie trudne! Nie dam rady tego zrobić!

Każde kolejne słowo jest coraz mocniej unurzane w tym cholernym płaczu, nad którym nie panuję. Zanoszę się szlochem i zatykam usta rękoma, żeby nie pogrążać się bardziej. Gdy znikam w mocnym uścisku Jusa, łkam jak dziecko. Staram się uspokoić, ale nie potrafię.

– Płacz, to nic złego – mówi do mnie cicho i jeszcze szczelniej zasłania ramionami od świata. – Tak ci źle, że jesteś gotowa poświęcić całą swoją pracę i wysiłek dla kilku chwil odlotu?

Nie odpowiadam.

– Aurora?

Podnoszę na niego oczy i nagle to, co planowałam parę minut temu, wydaje mi się idiotyczne.

– Nie mogę śpiewać, przecież wiesz?! Jak mam wystąpić, skoro nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnego, nawet najgorszego dźwięku! – Szlocham. – Nie wiem, jak to kiedyś robiłam, od lat śpiewałam pijana, naćpana albo na lekach. Nie wiem, co mam z tym zrobić?! Nie umiem tak na trzeźwo, bez niczego! Cholernie się boję, a oni mi mówią, że mam wystąpić i ma być zajebiście! W nocy mam koszmary, bo śni mi się, że stoję na scenie i ludzie się ze mnie śmieją! Tym z wytwórni wydaje się, że jestem w dobrej formie, ale nie oszukujmy się, nadal jestem porażką w ładnym opakowaniu.

Widzę, jak oczy Jusa rozszerzają się, ale nie komentuje tego, co powiedziałam.

Myśli przez chwilę i zgarnia mnie do siebie.

– Rozumiem. Tak się sprawy mają. – Drapie się po brodzie. – Chodź ze mną do domu, przegadamy to i razem coś wymyślimy.

– Nie! – protestuję gwałtownie. – To nic nie da!

Jus obojętnie wzrusza ramionami, przyglądając mi się spokojnie.

– Lepiej, że to wyszło wcześniej niż później, bo jest szansa, że ci pomożemy i nie trzeba będzie przesuwać trasy koncertowej. Teraz gracie tylko jeden mały koncert, ale i tak trzeba się zastanowić, co możemy zrobić. W najgorszym razie zaśpiewasz z playbacku, tyle że w trasie to nie przejdzie, prawda? Ja wiem, że się boisz, ale chyba czujesz, że powtarzanie starych błędów nie poprawi twojej sytuacji?

– Nie przekonuj jej. I tak zrobi to, co uzna za stosowne – odzywa się Noah. – Zawsze tak było. Nikogo nie słucha i to się najwyraźniej nie zmieniło.

– Przestań, Noah. – Jus karci go wzrokiem. – Jest inaczej i dużo się zmieniło. Dobrze o tym wiesz.

W rozmowę wdziera się śmiech i widzę, jak z domu wychodzi pozostała siódemka. Wzdycham głośno, dławię się i czuję, że zaczyna brakować mi powietrza. Wciągam je łapczywie do płuc, co nie uchodzi uwagi Jusa.

– Będziesz mieć atak paniki? – pyta domyślnie i kuca obok, gdy ciężko siadam na ziemi.

Potakuję i zamykam oczy. Wsuwam głowę między kolana, zatykam uszy rękoma. Ciśnienie rozsadza mi czaszkę, słyszę okropne dudnienie krwi. Oddycham coraz szybciej i coraz płycej. Nie jest dobrze. W zasadzie jest dużo gorzej niż zazwyczaj. Nie wiem, co się dzieje wokół, jestem tak bardzo skupiona na sobie. Kręci mi się w głowie, mam wrażenie, że się rozpadam. Myśli i uczucia roztrzaskują się o ostre i poszarpane granice mojego serca. Topię się, dławiona ogromną falą lęku, która zdaje się nie mieć końca. Wznoszę się i opadam, z niemym krzykiem osuwając się w ciemność. Czy tak wygląda umieranie? Słyszę swój chrapliwy oddech, który z wielkim trudem wypycham ze ściśniętego gardła. Po jakimś czasie czyjeś ręce delikatnie mnie dotykają i dobiega mnie nucenie, które przedziera się przez huk w uszach. Rozpoznaję głos Vale’a. Jest mi wstyd, że znalazł mnie w takiej sytuacji, kulę się jeszcze bardziej, ale jednocześnie czuję wdzięczność, że jest obok, mimo tego, co widzi. Przez kilka długich jak wieczność minut wsłuchuję się w cichą melodię, która jakimś cudem zaczyna zagłuszać hałas w mojej głowie.

– Zanuć ze mną – zachęca mnie Vale.

Kręcę głową, nie dam rady. Nie ma mowy.

– Spróbuj.

Gdy skupiam się i wsłuchuję w rytm, lęk odrobinę się zmniejsza. Nieśmiało dołączam. Melodia wypływa ze mnie razem z coraz równiejszym oddechem. Otwieram powoli oczy. Pierwszym obrazem, którą widzę, są poważne, wpatrzone we mnie oczy Vale’a. Rozglądam się, reszta stoi w niedalekiej odległości. Nie zauważam w ich twarzach zdziwienia i zawodu, których się spodziewałam. Chrząkam zmieszana. Próbuję wstać, ale nadal jest mi słabo. Jus podtrzymuje mnie i sprawnie podnosi, a na mnie czekają już czułe ramiona Vale’a. Znowu chce mi się płakać. Ich cierpliwość i wyrozumiałość powoduje, że czuję się okropnie.

– Ile jeszcze wytrzymacie? – pytam cicho.

– Ile będzie trzeba, za dobrze nam płacą za opiekę nad tobą, żebyśmy mieli tak szybko rezygnować. – Słyszę Davida.

Śmieją się. Przełykam łzy i wycieram oczy. Nienawidzę być taka rozmazana, nie czuję się wtedy sobą.

– Wiedzieliśmy, na co się piszemy – mówi Michael. – Phil na samym początku zrobił nam wykład na temat tego, co możesz robić, albo próbować zrobić.

– Tak?

– Jasne! Wiadomo, daleko nam do profesjonalnej opieki, ale mam nadzieję, że jednak dajemy radę. – Uśmiecha się do mnie.

– Noah. – Odwracam się do niego. – Przepraszam i dziękuję.

– E, tam! – Czerwieni się i macha ręką od niechcenia.

– Gdybyś mnie zostawił, pewnie próbowałabym pozbyć się was z domu.

– Po co? Nie mamy alkoholu.

– Ale jest pokój, który Phil przerobił na gabinet – odpowiadam. – A tam są leki. Dużo różnych leków.

Patrzą po sobie z niepokojem, właśnie dochodzi do nich, co chciałam zrobić.

– Przecież te drzwi są zamykane na klucz i Phil przywozi go ze sobą, nigdy go nie zostawia – docieka Thomas.

– Jestem zdesperowana. Byłam gotowa wywalić zamek, albo i całe drzwi, jeśli byłaby taka potrzeba.

– Jezu!

– Nie dałabyś rady tego ukryć.

– Jak już bym wzięła to, co chciałam, reszta pewnie nie bardzo by mnie interesowała. Zwłaszcza to, że wy byście się dowiedzieli, co zrobiłam.

– Zadzwonię do Phila, żeby zabrał leki – decyduje Tom i zerka na mnie.

– To dobry pomysł. – Kiwam głową. – To znaczy to paskudny pomysł, ale tak będzie lepiej.

Jęczę, bo widzę w wyobraźni, jak perspektywa dobrego nastroju oddala się w niewiadomym kierunku.

– David?

– Hm?

– Jeżeli nadal masz w pokoju moją kokainę, to radzę ci ją zużyć albo stąd wynieść – mówię totalnie wbrew sobie.

Widzę, jak przerażenie odbija się w jego oczach.

– Znalazłaś ją?

– Nie, ale szukałabym do upadłego.

– Panowie, mam nadzieję, że żaden z was nie przyniósł wczoraj nic z klubu? – pyta surowo Jus.

Kręcą się niespokojnie i zaczynam żałować, że sprzedałam im swój plan, bo wydaje mi się, że robiąc rundkę po ich pokojach, mogłabym znaleźć sporo przydatnych środków.

– Kiedy ma być ten sekretny występ? – pyta Vale.

– Za tydzień. – Noah wzdycha.

Wygląda, jakby miał wyrzuty sumienia, że powiedział im o moim problemie ze śpiewaniem.

– W takim razie mamy tydzień, żeby nauczyć cię śpiewać na trzeźwo – stwierdza stanowczo Finn, a reszta potakuje.

– Możemy zacząć od jutra? – pytam i staram się przekonać samą siebie, że to ma jakiekolwiek szanse na powodzenie.

– Dzisiaj chyba wszyscy mamy dość wrażeń, zresztą obiecałaś nam wieczór w salonie. – Vale zakłada mi włosy za ucho i uśmiecha się tak, że prawie mu wierzę, że dam sobie radę.

– Nie zapomniałam o tym. – Chrząkam i szukam w sobie tej beztroski, którą czułam jeszcze niedawno. – Morgan zrobi zakupy?

– Jasne. Powiedział, że kupi wszystko, czego sobie zażyczysz!

Wracamy do domu, a oni zdają się nie pamiętać o tym, co przed chwilą widzieli. Oddycham głęboko.

– Jak tam?

Vale nachyla się do mojego ucha i jego szept sprawia, że przechodzi mnie dreszcz. Jest świetnym antidotum na lęk i niepokój.

– Będę żyła, chociaż bywało lepiej – mówię cicho.

– Jesteś bardziej wytrzymała, niż ci się wydaje. – Ściska mnie za rękę i przyciąga do siebie.

Nie odpowiadam. Może i tak, ja na razie tego nie widzę. Chcę jednak wierzyć w siebie tak mocno, jak on, oni. Przytulam się do niego i pozwalam zaprowadzić się na piżamową imprezę, na której mimo paskudnego kaca moralnego bawię się dużo lepiej, niż mogłabym przypuszczać.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: