Blask nowych dni. Nieopowiedziana historia bojowniczek ruchu oporu w nazistowskich gettach - ebook
Blask nowych dni. Nieopowiedziana historia bojowniczek ruchu oporu w nazistowskich gettach - ebook
Jedna z najciekawszych historii II wojny światowej, wstrząsająca i inspirująca. Opowieść o walce o wolność, odwadze, kobiecej przyjaźni i wyjątkowej woli przetrwania. Dynamiczny
i emocjonalny portret zbiorowy zapomnianych bohaterek, młodych żydowskich kobiet, które stały się bojowniczkami ruchu oporu.
Judy Batalion – wnuczka polskich Żydów ocalałych z Holokaustu – przenosi czytelników
i czytelniczki do 1939 roku, aby przedstawić Renię Kukiełkę, przemytniczkę broni i kurierkę, która ryzykując życie, podróżowała po okupowanej Polsce pieszo i pociągiem. Opisuje inne młode Żydówki: kurierki, uzbrojone bojowniczki, agentki wywiadu i sabotażystki, które wykonując swoje misje, nieustannie narażały się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Autorka podąża za swoimi bohaterkami przez likwidowane getta, areszty i gestapowskie więzienia aż po obozy koncentracyjne. Z zaangażowaniem i czułością śledzi losy tych kobiet, które miały szansę przeżyć czas Zagłady, aż do początku XXI wieku.
Blask nowych dni, owoc kilku lat intensywnej pracy badawczej i reporterskiej Judy Batalion, osiągnął status bestsellera i zdobył liczne nagrody. Został przetłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Prawa do ekranizacji książki nabył Steven Spielberg.
Książkę polecają: Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i Muzeum Getta Warszawskiego
„Te „dziewczyny z getta” opłacały gestapowskich strażników, ukrywały pistolety w bochenkach chleba i pomagały budować system podziemnych schronów. Flirtowały z nazistami, przekupywały ich ciastkami, winem i wódką, po czym niepostrzeżenie zabijały. Szpiegowały dla Moskwy, rozprowadzały fałszywe dokumenty i ulotki, informowały o tym, co naprawdę dzieje się z Żydami. Pomagały chorym i uczyły dzieci, wysadzały niemieckie linie kolejowe, a w Wilnie – także sieć energetyczną. Udawały chrześcijanki, pracowały jako służące po aryjskiej stronie i pomagały Żydom w ucieczce z getta kanałami i przewodami kominowymi, przez dziury w murach i po dachach domów. Dawały łapówki oprawcom, pisały podziemne biuletyny radiowe, dbały o morale grupy, negocjowały z Polakami, potrafiły nakłonić gestapowców, żeby nosili im walizki z bronią, zainicjowały utworzenie wśród nazistów grupy oporu wobec Hitlera i, rzecz jasna, zajmowały się większością konspiracyjnej administracji.” (Fragment książki)
| Kategoria: | Literatura faktu |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-67784-75-7 |
| Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(W kolejności pojawiania się)
Renia Kukiełka: urodzona w Jędrzejowie, łączniczka Droru w Będzinie.
Sara Kukiełka: starsza siostra Reni, członkini Droru, opiekunka żydowskich sierot w Będzinie.
Cywia Lubetkin: urodzona w Byteniu, przywódczyni Droru, członkini dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), uczestniczka powstania w getcie warszawskim.
Frumka Płotnicka: urodzona w Pińsku, członkini Droru, organizatorka ruchu oporu w Będzinie.
Chańcia Płotnicka: młodsza siostra Frumki, jedna z liderek Droru i łączniczka.
Tosia Altman: instruktorka Ha-Szomer ha-Cair i jedna z najaktywniejszych łączniczek warszawskich.
Władka Meed (z domu Fejgele Peltel): kurierka Bundu w Warszawie.
Chajka Klinger: instruktorka Ha-Szomer ha-Cair i działaczka ruchu oporu w Będzinie.
Gusta Dawidson Draenger: łączniczka i liderka Akiby w Krakowie.
Hela Rufaisein-Schüpper: łączniczka Akiby w Krakowie.
Bela Jaari Chazan: łączniczka Droru w Grodnie, Wilnie i Białymstoku. Współpracowniczka Lonki Koziebrodzkiej i Temy Sznajderman.
Chasia Bielicka i Chajka Grossman: łączniczki Ha-Szomer ha-Cair, członkinie antyfaszystowskiego podziemia w Białymstoku.
Różka Korczak: instruktorka Ha-Szomer ha-Cair, członkini Zjednoczonej Organizacji Partyzanckiej (Farejnikte Partizaner Organizacje, FPO) w Wilnie, następnie dowódczyni leśnego oddziału partyzanckiego.
Witka Kempner: instruktorka Ha-Szomer ha-Cair, członkini Zjednoczonej Organizacji Partyzanckiej w Wilnie, dowódczyni leśnego oddziału partyzanckiego.
Zelda Treger: łączniczka Ha-Szomer ha-Cair w Wilnie, następnie w partyzantce.
Faye Schulman (Fajna Łaziebnik): fotografka, sanitariuszka w oddziałach partyzanckich i bojowniczka.
Anna Heilman: członkini Ha-Szomer ha-Cair z zasymilowanej rodziny warszawskiej, członkini ruchu oporu w Auschwitz.PROLOG
PRZEBŁYSKI PRZYSZŁOŚCI – BRONIĆ SIĘ CZY RATOWAĆ?
Z lotu ptaka to małe miasteczko z lśniącym zamkiem i pastelowymi budynkami przy cukierkowych uliczkach można by omyłkowo wziąć za czarodziejskie królestwo. Istniejący od IX wieku Będzin został wzniesiony jako gród obronny, który postawiono na straży starożytnego szlaku handlowego łączącego Kijów z Zachodem. Tak jak w wypadku wielu średniowiecznych miast w Polsce, zwłaszcza tych na południu kraju, wśród lasów, Będzin jest położony wyjątkowo malowniczo. Ostatnią rzeczą, z jaką mogłaby się kojarzyć bujna zieleń wokół, są podziały i śmierć, ciągła walka i okrutne wyroki. Z daleka nikt by nie powiedział, że to królewskie miasto zwieńczone złotą wieżyczką stało się symbolem niemal całkowitej zagłady Żydów.
Będzin w Zagłębiu Dąbrowskim był domem dla Żydów przez setki lat. Pracowali tu i żyli dostatnio od XIII stulecia. Pod koniec XVI wieku król przyznał im prawo do wznoszenia bożnic, kupowania nieruchomości, prowadzenia nieograniczonej działalności handlowej, uboju zwierząt i rozprowadzania alkoholu. Przez ponad dwieście lat, dopóki płacili podatki, dopóty byli bezpieczni i tworzyli silną sieć relacji handlowych. Pod koniec XVIII wieku miasto przeszło pod panowanie surowych Prusaków, później, w XIX wieku – Rosjan, ale grupy miejscowych sprzeciwiały się obcym rządom i opowiadały się za braterstwem polsko-żydowskim. W XX wieku nastąpił rozkwit gospodarczy, utworzono nowoczesne szkoły i Będzin otworzył się na nowe idee, zwłaszcza socjalizm. Te nurty wywoływały w łonie żydowskiej społeczności namiętne debaty i twórcze różnice zdań. Jak grzyby po deszczu wyrastały żydowskie partie polityczne, gazety i ośrodki edukacyjne. Podobnie jak w wielu miastach w całym kraju Żydzi stanowili rosnący odsetek ludności i nieodłączny element element codziennego życia. Mówiący w jidysz mieszkańcy tworzyli zrąb populacji w regionie, a życie w Zagłębiu stało się integralną częścią ich tożsamości.
W 1921 roku Będzin nazywano „Jerozolimą Zagłębia Dąbrowskiego”. Żydzi stanowili prawie połowę mieszkańców miasta, z czego w sporej części dobrze sytuowanych: lekarzy, prawników, kupców i właścicieli przedsiębiorstw produkcyjnych. Byli właścicielami sześciuset dwudziestu siedmiu fabryk i warsztatów. Tworzyli liberalną grupę świeckich zwolenników umiarkowanego socjalizmu, która bywała w kawiarniach, miała domy letniskowe w górach, lubiła tańczyć tango, słuchać jazzu, jeździć na nartach i czuła się Europejczykami. Dobrze powodziło się również klasie robotniczej i Żydom religijnym – działały dziesiątki synagog i wiele stronnictw, na które można było głosować. W 1928 roku w wyborach do władz samorządowych wystartowały dwadzieścia dwa komitety, z czego siedemnaście żydowskich. Żydem był wiceburmistrz miasta. Oczywiście nikt nie miał pojęcia, że dynamiczny świat, który stworzyli Żydzi, wkrótce ulegnie całkowitemu zniszczeniu, a oni będą musieli walczyć zarówno o swoje dziedzictwo, jak i o własne życie.
* * *
We wrześniu 1939 roku armia niemiecka zajęła Będzin. Naziści doszczętnie spalili wspaniałą neoromańską synagogę – budynek dumnie wznoszący się u podnóża zamku – i zamordowali wielu żydowskich mieszkańców.
Trzy lata później dwadzieścia tysięcy osób noszących na ręku opaskę z gwiazdą Dawida przesiedlono do małej dzielnicy na obrzeżach, gdzie w zrujnowanych chałupach i pojedynczych pokojach gnieździło się po kilka rodzin. Ludzie, którzy przez setki lat cieszyli się względnym spokojem, dostatkiem i społeczną integracją, których kultura przez stulecia kwitła, zostali ściśnięci w kilku nędznych kwartałach. W Będzinie pojawił się nowy zakątek. Mroczny, zimny i wilgotny. Getto.
Getta w Zagłębiu Dąbrowskim należały do ostatnich w Polsce przeznaczonych do „likwidacji” – „ostateczne rozwiązanie” miało się tu dopełnić później. Zamiast natychmiastowej wywózki do obozów zagłady, mieszkańców, którzy mieli pozwolenie na pracę, wysyłano do przymusowej pracy w fabrykach broni i warsztatach w Niemczech. W Będzinie wciąż działała poczta – można się było kontaktować z Rosją, ze Słowacją, z Turcją, ze Szwajcarią i innymi niearyjskimi krajami. I nawet w tych najmroczniejszych zakątkach pojawiały się komórki żydowskiego ruchu oporu.
Wśród zatłoczonych domów, w których panowała atmosfera paniki, nerwowości i terroru, wyróżniał się jeden budynek. Stał mocno nie tylko dzięki solidnym fundamentom (w rzeczywistości wkrótce opierał się już na sieci podziemnych schronów), lecz przede wszystkim dzięki swoim mieszkańcom – ich umysłom, sercom i mięśniom. To tu mieściła się kwatera główna żydowskiego ruchu oporu. Oporu, który narodził się z filozofii syjonizmu pracy, ceniącego sprawczość, uprawę ziemi, socjalizm i równość. Członkinie i członkowie ruchu – „towarzysze” – wzrastali w kulcie pracy fizycznej i równouprawnienia kobiet. Tutaj znajdowało się centrum Droru.
* * *
W lutym 1943 roku mróz trzymał getto w żelaznym uchwycie, powietrze było ciężkie jak ołów. W tętniącym zwykle życiem budynku panowała wyjątkowa cisza. Umilkł codzienny zgiełk zajęć organizowanych przez Dror – kursów językowych, koncertów, seminariów na temat związku między sercem a ziemią. Żadnego gwaru głosów, żadnego śpiewu.
Renia Kukiełka, osiemnastoletnia członkini żydowskiego podziemia, wyszła z pralni i ruszyła na spotkanie, które odbywało się przy wielkim stole na parterze. Tam zwykle obmyślano najważniejsze plany. Dobrze znała to miejsce.
– Udało się zdobyć papiery dla kilku osób – oznajmił Herszel.
Wszyscy westchnęli. To była przepustka pozwalająca wydostać się z Polski i przeżyć.
Dziś miała zapaść decyzja.
Frumka Płotnicka stała u szczytu stołu, ciemne oczy patrzyły bystro spod zmarszczonych brwi. Gdy jako introwertyczna nastolatka z biedniej religijnej rodziny z Pińska dołączyła do ruchu, wniosła ze sobą powagę i zdolność analitycznego myślenia. Szybko zyskała szacunek i wkrótce po wybuchu wojny została jedną z przywódczyń podziemia.
Herszel Springer, kolejny lider będzińskiego „oddziału”, znajdował się po drugiej stronie stołu. Uwielbiany przez wszystkich, miał „tyle ludowości żydowskiej”, że potrafił wdać się w szczerą rozmowę z każdym, od furmana po rzeźnika, i rozmawiać na temat najdrobniejszych spraw. Ciepły, prostoduszny uśmiech Herszla był kojącą siłą, która przeciwstawiała się potwornościom wokół. W coraz bardziej wyludnionym getcie już tylko pustka niosła się echem.
Renia zajęła miejsce między nimi, wraz z resztą młodych.
Często łapała się na tym, że przebłyski rzeczywistości wprawiały ją w osłupienie. W ciągu zaledwie kilku lat straciła rodziców, przepadło też sześcioro jej braci i sióstr. Nie miała pojęcia, czy nadal żyją ani gdzie mogą być. Razem z całą rodziną uciekała przez zaścielone ciałami pola. Później błąkała się całkiem sama. Przed kilkoma miesiącami wyskoczyła z pociągu i jako polska chłopka najęła się do pomocy w polsko-niemieckiej rodzinie. Uparła się, że dla niepoznaki będzie chodzić ze wszystkimi do kościoła, ale za pierwszym razem cały czas się trzęsła – bała się, że nie będzie wiedziała, kiedy powinna stać, kiedy usiąść ani jak się przeżegnać. Z nastolatki przemieniła się w aktorkę, która przez cały czas była na scenie. Polubiła ją pani domu – chwaliła, że jest czysta, zaradna, a nawet kulturalna. „Pochodzę z inteligenckiej rodziny. – Tylko po części skłamała Renia. – Byliśmy zamożni. Ale kiedy rodzice umarli, musiałam iść do pracy”.
Traktowano ją dobrze, lecz gdy tylko udało jej się potajemnie skontaktować ze swoją siostrą, Sarą wiedziała, że musi do niej dołączyć – chciała być z rodziną, z tymi, którzy z niej ocaleli. Sara zorganizowała przerzut Reni do Będzina, gdzie mieściło się centrum Droru, organizacji, do której należała.
Renia pracowała teraz jako praczka. Była tu nielegalnie, intruzka wśród intruzów. Naziści podzielili podbitą Polskę na części. Renia miała dokumenty, które upoważniały ją do pobytu wyłącznie na terenie Generalnego Gubernatorstwa, obszaru mającego służyć jako „rasowe śmietnisko” – to stamtąd bez końca czerpano niewolniczą siłę roboczą i tam ostatecznie doszło do masowej eksterminacji europejskich Żydów. Nie miała zezwolenia na pobyt w Zagłębiu, które włączono do Trzeciej Rzeszy.
Po prawej stronie Reni siedziała Chańcia, siostra i zarazem całkowite przeciwieństwo Frumki – jej entuzjazm i niesłabnący optymizm rozświetlały zalegający w sali mrok. Chańcia uwielbiała opowiadać, jak to udając katoliczkę, wodziła Niemców za nos. Oprócz niej były również obecne Sara, z rzeźbioną twarzą, wydatnymi kośćmi policzkowymi i przeszywającym spojrzeniem ciemnych oczu, i Aliza Zitenfeld, dziewczyna Herszla, która wspólnie z Sarą opiekowała się sierotami w getcie. Niewykluczone, że przy stole znalazła się również Chajka Klinger, szczera i zadziorna przywódczyni siostrzanej grupy, gotowa walczyć o swoje ideały: prawdę, działanie i godność.
– Udało się zdobyć papiery dla kilku osób – powtórzył Herszel.
Papiery oznaczały wstęp do obozu dla internowanych – i życie. Były to fałszywe paszporty krajów sprzymierzonych, w których przetrzymywano pojmanych Niemców. Posiadaczy takich paszportów naziści umieszczali w specjalnym obozie, by wymienić ich na schwytanych współobywateli – jeden z wielu sposobów ucieczki, o jakich Żydzi słyszeli w ostatnich latach. Może akurat ten okaże się skuteczny. Zorganizowanie i zdobycie dokumentów zajęło im wiele miesięcy, wymagało ogromnego nakładu środków i było niebezpiecznym procesem, który obejmował przesyłanie fałszerzom zaszyfrowanych wiadomości ze zdjęciami. Kto je teraz dostanie?
A może nikt nie powinien ich brać?
Bronić się czy się ratować? Walczyć czy uciekać?
Debatowali nad tym już wcześniej. Kilkoro Żydów z jeszcze mniejszą liczbą pistoletów nie pokona nazistów, jaki więc sens stawiać opór? Czy walczyli, bo chcieli umrzeć z godnością? W imię zemsty? Honoru? Czy po to, żeby siać zniszczenie, ratować i chronić? A jeśli tak, to kogo? Jednostki czy organizację? Dzieci czy dorosłych? Artystów czy przywódców? Czy Żydzi powinni walczyć w getcie, czy w lasach? Jako Żydzi czy razem z Polakami?
Teraz nadszedł czas, by wreszcie podjąć decyzję.
– Frumka! – zawołał Herszel, patrząc jej prosto w oczy.
Odpowiedziała stanowczym spojrzeniem, choć nie odezwała się ani słowem.
Herszel wyjaśnił, że wytyczne przyszły z Warszawy, od Cywii Lubetkin, przywódczyni, którą wszyscy poważali. Z fałszywym paszportem Frumka miała się przedostać na Zachód, aby przedstawić tam sprawę Żydów, powiedzieć światu, co się z nimi dzieje. Później czekała ją podróż do Palestyny, gdzie miała zaświadczyć o potwornościach popełnianych przez nazistów.
– Mam jechać? – spytała Frumka.
Renia spojrzała na koleżankę, serce waliło jej jak młotem. Wyczuwała, że pod maską spokoju trybiki bystrego umysłu Frumki kręcą się jak oszalałe. Frumka była ich przywódczynią, opoką dla wszystkich, kobiet i mężczyzn. Kto pojedzie razem z nią? Co zrobią bez niej?
– Nie – odparła Frumka stanowczo, ale łagodnie. – Skoro mamy zginąć, lepiej zginąć razem. Tylko – zamilkła na moment – niech to będzie bohaterska śmierć.
Słysząc te słowa, pewność w jej głosie, wszyscy zebrani westchnęli. I nagle, jakby wróciło im życie, zaczęli tupać, a nawet się uśmiechać. Frumka walnęła pięścią w stół.
– Nadszedł czas. Pora brać się do dzieła.
Podjęli jednomyślną decyzję: będą się bronić.
Renia, zawsze gotowa, zerwała się z krzesła.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------