Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Blaski i cienie II Rzeczypospolitej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
24 marca 2021
Ebook
39,99 zł
Audiobook
42,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Blaski i cienie II Rzeczypospolitej - ebook

Blaski i cienie II Rzeczypospolitej.

Sensacje Celebryci Skandale

Szalone życie celebrytów II RP. Ówczesne smaki i obyczaje kulinarne. Kolonialne ambicje Polski. Romanse w Zakopanem. Czy Dymsza był zdrajcą? Morskie opowieści spod biało-czerwonej bandery. Na czym polega fenomen Mieczysława Fogga? Tajemniczy kasiarz Szpicbródka. Prawda i legenda o Gdyni oraz Wolnym Mieście Gdańsku. Michał Waszyński – światowej sławy polski reżyser. Konszachty polityków z gangsterami. Niepowtarzalny klimat i czar II Rzeczypospolitej w pełnej anegdot oraz ciekawostek opowieści Sławomira Kopra.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66630-17-8
Rozmiar pliku: 6,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORA

Od autora

Gdy 11 lat temu roz­po­czy­na­łem cykl o eli­tach II Rze­czy­po­spo­li­tej, nie przy­pusz­cza­łem, że będzie on liczył tak wiele pozy­cji. Cho­ciaż bowiem wyda­wa­łem w tym cza­sie książki o innej tema­tyce, zawsze jed­nak powra­ca­łem do mię­dzy­woj­nia. I teraz, po latach, mogę stwier­dzić, że jest to jedna z moich ulu­bio­nych epok histo­rycz­nych.

Zade­cy­do­wało o tym wiele czyn­ni­ków, z któ­rych za naj­waż­niej­szy uwa­żam fakt, iż był to okres obfi­tu­jący w wybitne oso­bo­wo­ści z każ­dej dzie­dziny. Poza tym ówcze­śni cele­bryci to postaci z pierw­szych stron pod­ręcz­ni­ków, a gwiazdy tam­tych lat na zawsze zapi­sały się w dzie­jach pol­skiej poli­tyki, kul­tury i sztuki.

Warto też pamię­tać, że był to okres zachwytu nad odzy­skaną nie­pod­le­gło­ścią, a co za tym idzie – czas opty­mi­stycz­nego podej­ścia do teraź­niej­szo­ści i przy­szło­ści. Nagle z obo­wiązku twór­ców znik­nął cały bagaż mar­ty­ro­lo­giczny, a pozo­stały talent i pogoda ducha.

Oczy­wi­ście nie wszystko w II RP było piękne i wspa­niałe, epoka miała także swoje ciemne strony. Ale takie jest życie: rado­ści sąsia­dują ze smut­kami, a humor z tra­ge­dią. Warto zacho­wać zatem trzeźwe spoj­rze­nie i odbie­rać okres mię­dzy­wo­jenny jako całość – wraz z jego plu­sami i minu­sami.

Taka też jest ta książka. Tema­tom lek­kim, łatwym i przy­jem­nym towa­rzy­szą te o cięż­szym cha­rak­te­rze, a roz­ryw­ko­wej stro­nie życia – ta znacz­nie poważ­niej­sza. Razem jed­nak two­rzą pewien wize­ru­nek epoki, który – mam nadzieję – będzie dla Czy­tel­nika atrak­cyjny.

W książce nie bra­kuje więc opi­sów ówcze­snych skan­dali czy barw­nego życia cele­bry­tów, ale są także roz­działy o sma­kach i oby­cza­jach kuli­nar­nych tam­tych lat oraz aneg­do­tyczne opo­wie­ści o życiu wil­ków mor­skich II RP. Pole­cam też roz­dział o tajem­ni­czych powią­za­niach ówcze­snych poli­ty­ków z gang­ste­rami czy o naj­słyn­niej­szym pol­skim kasia­rzu. A do tego – oba­lam mity na temat Wol­nego Mia­sta Gdań­ska i odbrą­za­wiam sztan­da­rową inwe­sty­cję epoki, czyli budowę Gdyni.

Jak zwy­kle w swo­ich książ­kach nie ury­wam nar­ra­cji wraz z wybu­chem II wojny świa­to­wej. Wpraw­dzie ozna­czała ona koniec pew­nej epoki, ale moi boha­te­ro­wie wciąż żyli i pozo­sta­wali aktywni zawo­dowo, zatem należy zazna­jo­mić Czy­tel­nika z ich dal­szymi losami. Tym bar­dziej że – jak na przy­kład w przy­padku reży­sera Michała Waszyń­skiego – były to wręcz nie­praw­do­po­dobne wyda­rze­nia, które w Pol­sce pozo­stają nie­mal zupeł­nie nie­znane.

Wie­rzę, że niniej­sza książka wzbu­dzi zain­te­re­so­wa­nie Czy­tel­ni­ków i posze­rzy ich wie­dzę o fascy­nu­ją­cych cza­sach II Rze­czy­po­spo­li­tej.

Sła­wo­mir KoperROZ­DZIAŁ 1. SKAN­DA­LI­STA EPOKI

Roz­dział 1

Skan­da­li­sta
epoki

Wpraw­dzie Radzi­wił­ło­wie są sym­bo­lem naj­świet­niej­szej ary­sto­kra­cji, ale trudno zna­leźć inną rodzinę wzbu­dza­jącą podob­nie sprzeczne emo­cje. Z jed­nej strony – zasłu­żeni dla Rze­czy­po­spo­li­tej wodzo­wie, jak zwy­cięzca spod Koken­hau­sen Krzysz­tof „Pio­run” Radzi­wiłł, a z dru­giej – ksią­żęta Janusz i Bogu­sław uwiecz­nieni jako zdrajcy w _Poto­pie_ Hen­ryka Sien­kie­wi­cza. To wła­śnie oni mieli trak­to­wać Rzecz­po­spo­litą jak „postaw czer­wo­nego sukna”, z któ­rego usi­ło­wali jak naj­wię­cej wyrwać dla sie­bie. Gorący patrioci i typowo sar­mac­kie okazy war­chol­stwa i pry­waty. Jeden z przed­sta­wi­cielu rodu, Michał zwany Muniem, miał się stać naj­więk­szym skan­da­li­stą pol­skiej ary­sto­kra­cji epoki II Rze­czy­po­spo­li­tej.

W ksią­żę­cej rodzi­nie

Bogac­two rodu było wręcz nie­wy­obra­żalne, około 1750 roku Radzi­wił­ło­wie posia­dali: 23 zamki obronne, 426 miast, 2032 majątki ziem­skie, ponad 10 tysięcy wsi, a liczba ich pod­da­nych się­gała 2,5 miliona (lud­ność całej Rze­czy­po­spo­li­tej wyno­siła wów­czas około 10 milio­nów). Nic zatem dziw­nego, że Karol Sta­ni­sław, zwany „Panie Kochanku”, podej­mu­jąc króla Sta­ni­sława Augu­sta w Nie­świeżu, mógł uży­wać rzędu koń­skiego wysa­dza­nego bry­lan­tami…

Ród wydał sied­miu het­ma­nów, sied­miu kanc­le­rzy, trzech bisku­pów, kil­ku­dzie­się­ciu woje­wo­dów, sta­ro­stów i kasz­te­la­nów, o pomniej­szych sta­no­wi­skach nie wspo­mi­na­jąc. Nazwi­sko Radzi­wiłł nosili rów­nież arty­ści, jak pro­tek­tor Cho­pina, kom­po­zy­tor Antoni Hen­ryk (przy oka­zji namiest­nik Wiel­kiego Księ­stwa Poznań­skiego), powie­ścio­pi­sarka Anna Olim­pia Mostow­ska czy nie­zrów­nany pamięt­ni­karz epoki Wazów, Sta­ni­sław Albrycht.

Zda­rzały się także skan­dale oby­cza­jowe, jak choćby słynny ślub króla Zyg­munta Augu­sta z Bar­barą, burz­liwe mał­żeń­stwo Zofii z Radzi­wił­łów Doro­ho­staj­skiej czy ucieczka Teo­fi­lii Moraw­skiej sprzed ołta­rza ze swoim cio­tecz­nym bra­tem Domi­ni­kiem Hie­ro­ni­mem Radzi­wił­łem. Zawarty w ten nie­co­dzienny spo­sób zwią­zek oka­zał się zresztą cał­kiem udany.

Radzi­wił­ło­wie przez stu­le­cia utrzy­my­wali swoją pozy­cję w kraju, co w dużej mie­rze zawdzię­czali sys­te­mowi ordy­na­cji, który zapo­bie­gał podzia­łowi rodo­wego majątku. Pierw­sze majo­raty w Rze­czy­po­spo­li­tej powstały u schyłku XVI stu­le­cia, a do ich zało­że­nia wyma­gana była zgoda Sejmu. Ordy­na­cja musiała posia­dać swój sta­tut, mają­tek nie mógł zostać sprze­dany, zasta­wiony ani podzie­lony, ale zawsze prze­cho­dził w dro­dze dzie­dzi­cze­nia na okre­śloną osobę. Ordy­nat musiał utrzy­my­wać pozo­sta­łych człon­ków rodziny, a w razie zanie­dby­wa­nia obo­wiąz­ków mógł stra­cić sta­no­wi­sko.

Ordy­na­cje powsta­wały do wybu­chu I wojny świa­to­wej, nie­które z nich prze­cho­dziły na mocy dzie­dzi­cze­nia w ręce innych rodzin, zda­rzały się rów­nież kon­fi­skaty za udział wła­ści­cieli w powsta­niach naro­do­wych. Radzi­wił­ło­wie osta­tecz­nie utwo­rzyli aż pięć majo­ra­tów, do trzech naj­star­szych (Nie­śwież, Ołyka i Kleck) doszły jesz­cze przy­go­dzicka i dawid­gró­decka. Sie­dziby ordy­na­tów wyma­gały wła­ści­wej oprawy, dla­tego w każ­dej z nich powstała rezy­den­cja godna pierw­szego rodu Rze­czy­po­spo­li­tej.

W tak roz­ro­dzo­nej rodzi­nie nie mogło – oczy­wi­ście – zabrak­nąć róż­nego rodzaju ory­gi­na­łów. Jed­nym z nich był wspo­mniany Karol Sta­ni­sław „Panie Kochanku” (1734-1790), któ­rego uwa­żano za pol­ską wer­sję barona Münchhausena, zasły­nął bowiem opo­wia­da­niem nie­sa­mo­wi­tych histo­rii o swo­ich przy­go­dach. Podobno widział kie­dyś tak wielką armatę, że wje­chał do niej karetą zaprzę­żoną w cztery konie, nato­miast pod­czas oblę­że­nia Sara­gossy kula armat­nia miała ode­rwać tylne nogi wraz z zadem jego wierz­chow­cowi. Radzi­wiłł jed­nak nie zre­zy­gno­wał (jego koń rów­nież) i dotarł na mury twier­dzy, gdzie oso­bi­ście wysiekł obroń­ców. Przy takich rewe­la­cjach pomysł wysy­pa­nia cukrem dzie­dzińca zamku w Nie­świeżu, by latem urzą­dzić tam kulig, wydaje się cał­kiem praw­do­po­dobny…

Karol Sta­ni­sław, nie­stety, nie ogra­ni­czał się wyłącz­nie do snu­cia ory­gi­nal­nych opo­wie­ści. Był war­cho­łem pierw­szej wody czę­sto zmie­nia­ją­cym orien­ta­cję poli­tyczną, cie­szył się jed­nak auten­tycz­nym uzna­niem szlachty. Miał bowiem praw­dzi­wie ksią­żęcy gest, a jego wszel­kie dzi­wac­twa uzna­wano za wła­ściwe dla wiel­kiego pana. Inna sprawa, że nie zawsze były to sym­pa­tyczne zacho­wa­nia – pijany książę potra­fił bowiem urzą­dzać pokazy publicz­nej mastur­ba­cji czy też obna­żać się na ucztach.

W rodzie Radzi­wił­łów tra­fiali się rów­nież auten­tyczni dewianci, jak świet­nie wykształ­cony kraj­czy wielki litew­ski, Mar­cin Miko­łaj (1705-1782), który już w wieku mło­dzień­czym zdra­dzał objawy cho­roby psy­chicz­nej. Z upły­wem lat było coraz gorzej – kraj­czy uwię­ził żonę wraz z dziećmi „w wiel­kiej nie­wy­go­dzie i smro­dzie, gdyż w tej jed­nej izbie spać, jeść i inne potrzeby natury czy­nić musieli”. Oto­czył się współ­pra­cow­ni­kami żydow­skiego pocho­dze­nia, prze­strze­ga­jąc ich prak­tyk reli­gij­nych. Utrzy­my­wał harem porwa­nych lub kupio­nych dziew­cząt, a uro­dzone z nich dzieci podobno mor­do­wał i z ich zwłok „jakieś desty­la­cje czy­nił”. Ponoć poszu­ki­wał kamie­nia filo­zo­ficz­nego, co jed­no­cze­śnie nie prze­szka­dzało mu napa­dać na oko­liczne dwory, wię­zić i mor­do­wać sąsia­dów. W sprawę osta­tecz­nie wdała się dal­sza rodzina i siłą ubez­wła­sno­wol­niono sza­leńca. Mar­cin do końca życia był trzy­many w ści­słym aresz­cie domo­wym.

Radzi­wił­ło­wie zali­czali się do naj­świet­niej­szej ary­sto­kra­cji euro­pej­skiej, nie bra­ko­wało zatem koli­ga­cji z rodami panu­ją­cymi. Radzi­wił­łówny wycho­dziły za Pia­stów mazo­wiec­kich i Jagiel­lo­nów, męż­czyźni poślu­biali Hohen­zol­ler­nówny. Nie­wiele zresztą bra­ko­wało, by Radzi­wił­łówna została cesa­rzową Nie­miec. Córka Hen­ryka Anto­niego, Eliza, zarę­czyła się w 1820 roku z następcą tronu pru­skiego, Wil­hel­mem. Nacisk rodziny Hohen­zol­ler­nów spo­wo­do­wał jed­nak zerwa­nie zarę­czyn, ale póź­niej­szy cesarz do końca życia wspo­mi­nał uko­chaną ze łzami w oczach…

Munio

Skan­dal oby­cza­jowy, jakim było mał­żeń­stwo Domi­nika Hie­ro­nima Radzi­wiłła z kuzynką, spo­wo­do­wał, że ordy­na­cje nie­świe­ska i ołycka tra­fiły w ręce tej samej linii rodu. W jej posia­da­niu zna­la­zła się także ordy­na­cja przy­go­dzicka w Wiel­ko­pol­sce oraz kolejny majo­rat ze sto­licą w Dawid­gródku na Kre­sach.

Była to ber­liń­ska linia Radzi­wił­łów od lat osie­dlona na tere­nie kró­le­stwa pru­skiego, dla­tego gdy kolejni jej przed­sta­wi­ciele obej­mo­wali majątki poło­żone w impe­rium Roma­no­wów, musieli się sta­rać o oby­wa­tel­stwo rosyj­skie. Nie sta­no­wiło to więk­szego pro­blemu – Radzi­wił­ło­wie, podob­nie jak więk­szość ary­sto­kra­tycz­nych rodów euro­pej­skich, byli rodziną kosmo­po­li­tyczną. Dobrze funk­cjo­no­wali także w ber­liń­skim życiu poli­tycz­nym, co jed­nak nie prze­szka­dzało im w dzia­łal­no­ści na rzecz Pola­ków. Książę Bogu­sław Fry­de­ryk, będąc pru­skim gene­ra­łem, gło­so­wał prze­ciwko przy­łą­cze­niu Wiel­kiego Księ­stwa Poznań­skiego do Związku Nie­miec­kiego, a jego syn, Fer­dy­nand, zasły­nął ostrą inter­pe­la­cją w spra­wie straj­ków szkol­nych we Wrze­śni. Do tego sprze­ci­wiał się anty­pol­skiej poli­tyce pod­czas kul­tur­kampfu, a w 1918 roku został posłem na pol­ski Sejm Usta­wo­daw­czy, gdzie spra­wo­wał funk­cję mar­szałka-seniora.

Pro­ble­mem księ­cia Fer­dy­nanda był jego naj­star­szy syn, Michał. Jak przy­stało na Radzi­wiłła, na chrzcie dostał aż osiem imion, ale od „naj­młod­szych lat zdra­dzał naj­gor­sze cechy cha­rak­teru” i zawsze był „odporny na wpływy domowe”. Do tego oka­zał się osob­ni­kiem wyjąt­kowo zachłan­nym na mają­tek i uwa­żał, że – jako naj­star­szemu potom­kowi – należy mu się cały spa­dek po ojcu. A zatem nie tylko majo­rat w Ołyce, lecz także w Przy­go­dzi­cach. Nie tra­fiały do niego żadne argu­menty, na nic zdały się per­swa­zje – pla­no­wał pozba­wić młod­szego brata należ­nej mu ordy­na­cji. Nic dziw­nego, że w rodzi­nie zaczęto powoli uwa­żać go za „psy­cho­patę na pod­łożu rodo­wej mega­lo­ma­nii”, gdyż w niczym nie był podobny do współ­cze­snych sobie Radzi­wił­łów, a bar­dziej przy­po­mi­nał przod­ków z cza­sów Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Naro­dów.

Fer­dy­nand Radzi­wiłł zmarł w lutym 1926 roku. Zgod­nie z jego testa­men­tem Ołykę objął naj­młod­szy z rodzeń­stwa, Janusz, nato­miast Micha­łowi przy­pa­dły Przy­go­dzice. Ni­gdy się z tym nie pogo­dził, zawsze pod­kre­ślał, że został okra­dziony z dzie­dzic­twa, i uwa­żał się za czter­na­stego ordy­nata ołyc­kiego i czwar­tego hra­biego na Przy­go­dzi­cach. Na co dzień pre­fe­ro­wał jed­nak tytuł „Jego Wyso­kość Jaśnie Pan” i tak lubił się okre­ślać.

Potra­fił pro­ce­so­wać się z ojcem, zarzu­ca­jąc mu skąp­stwo i bez­prawną wycinkę drzew w Przy­go­dzi­cach. A po jego śmierci nie rezy­gno­wał z żad­nej oka­zji, by oskar­żać rodzinę o kra­dzież należ­nego mu majątku. Mimo że sąd hono­rowy odrzu­cił jego pre­ten­sje, na­dal nie chciał się zrzec Ołyki – w odpo­wie­dzi rodzina nie wydała zgody na zacią­ga­nie poży­czek pod hipo­tekę Przy­go­dzic. Było to tym waż­niej­sze, że Radzi­wiłł pro­wa­dził hulasz­czy tryb życia i miał ogromne potrzeby finan­sowe, a gospo­darką we wła­snej ordy­na­cji kom­plet­nie się nie inte­re­so­wał. W efek­cie – z powodu zale­gło­ści podat­ko­wych odmó­wiono mu kie­dyś wyda­nia pasz­portu.

Ordy­nat jed­nak kom­plet­nie się tym nie przej­mo­wał i mając już poważne pro­blemy finan­sowe, potra­fił zamó­wić ogromną par­tię szam­pana, za który póź­niej nie był w sta­nie zapła­cić. Gdy wyjeż­dżał za gra­nicę, żył jak na pol­skiego magnata przy­stało – pod Lon­dy­nem wyna­jął pałac i „miał ze sobą sze­reg osób ze służby w Pol­sce”. Z reguły zabie­rał ze sobą „48 kufrów” z rze­czami oso­bi­stymi, a do tego dywany i pościel. Podobno mie­sięczny pobyt księ­cia za gra­nicą (nie licząc prze­jaz­dów i nie­spo­dzie­wa­nych wydat­ków) kosz­to­wał ponad 15 tysięcy zło­tych (około 46 tysięcy euro).

Książę się żeni

Z racji koloru brody i wło­sów przy­lgnął do niego przy­do­mek „Rudy”, ale ordy­nat w nie­wiel­kim stop­niu przy­po­mi­nał swo­jego poprzed­nika z XVI wieku o tym samym prze­zwi­sku. Michał regu­lar­nie dostar­czał bowiem skan­da­licz­nych plo­tek „z życia wyż­szych sfer”, prasa miała o czym pisać, a akto­rzy war­szaw­skich kaba­re­tów mogli dow­cip­ko­wać na jego temat. Inna sprawa, że pro­jekty matry­mo­nialne „Jaśnie Pana” wpra­wiały rodzinę w prze­ra­że­nie, gdyż zawie­rał związki mał­żeń­skie w podobny spo­sób, w jaki pro­wa­dził inte­resy.

Jego pierw­szą żoną została Rosjanka grec­kiego pocho­dze­nia, Maria de Ber­nar­daky. Wcze­śniej była mło­dzień­czą fascy­na­cją Mar­cela Pro­usta, a Radzi­wiłł poznał ją zapewne w Lon­dy­nie. Choć rodzina sprze­ci­wiała się temu związ­kowi, Munio posta­wił na swoim – oże­nił się w 1898 roku. Na świat przy­szło dwoje dzieci, zwią­zek nie prze­trwał jed­nak długo – awan­tury domowe były na porządku dzien­nym, a raz nawet książę wyrzu­cił żonę z pędzą­cego samo­chodu, w wyniku czego zła­mała nogę.

Praw­dziwe kło­poty zaczęły się jed­nak dopiero wtedy, gdy Radzi­wiłł zain­te­re­so­wał się zamożną hisz­pań­ską ary­sto­kratką. Mar­kiza zza Pire­ne­jów była od niego star­sza o cztery lata. Uczu­cie raczej nie wcho­dziło tu w grę, chyba że była to miłość do jej pie­nię­dzy…

„Zadłu­żyw­szy się po uszy – wspo­mi­nała sio­stra »Rudego«, Maria Mał­go­rzata Potocka – Michał opu­ścił żonę i dzieci i podró­żo­wał po świe­cie z bogatą wdową, Hisz­panką, panią Joachiną de Santa Sus­saną . Ta naiw­nie go ubó­stwiała, doga­dzała wszyst­kim jego kapry­som, słu­żyła mu jak nie­wol­nica i uwa­żała, że Michał to nie­szczę­sny męczen­nik. Po otrzy­ma­niu anu­la­cji pierw­szego mał­żeń­stwa Michał wziął ślub z Joachiną w Szwaj­ca­rii pod­czas pierw­szej wiel­kiej wojny. O dzieci swoje już się nie trosz­czył”¹.

Roz­wód orze­czono w 1915 roku, a rok póź­niej odbył się drugi ślub Radzi­wiłła. Maria Ber­nar­daky pozo­stała w Pol­sce, razem z córką zamiesz­kałą pod Byd­gosz­czą.

Nato­miast Hisz­pance wystar­czyło pie­nię­dzy na 13 lat, po czym książę wystą­pił o roz­wód. Tym razem sprawa była o wiele bar­dziej skom­pli­ko­wana, mał­żeń­stwo zawarto bowiem w Vaduz, sto­licy Liech­ten­ste­inu, w któ­rym obo­wią­zy­wało prawo austriac­kie i nie uzna­wano roz­wo­dów cywil­nych. Radzi­wiłł zło­żył jed­nak pozew na tery­to­rium Fran­cji, gdzie w Biar­ritz miał willę, ale był oby­wa­te­lem pol­skim, a War­szawa i Paryż nie zawarły poro­zu­mie­nia regu­lu­ją­cego wza­jemne uzna­wa­nie roz­wo­dów. Ponadto z punktu widze­nia fran­cu­skich prze­pi­sów, by orzec roz­wią­za­nie związku, mał­żon­ko­wie powinni przez dwa lata miesz­kać na tere­nie tego kraju. Na domiar złego hisz­pań­ska mar­kiza nie zamie­rzała potul­nie pogo­dzić się z zacho­wa­niem mał­żonka i wnio­sła prze­ciwko niemu pozew o zwrot 2 milio­nów fran­ków (około 820 tysięcy euro) oraz doma­gała się też odda­nia jej fran­cu­skiej willi.

W tej sytu­acji Radzi­wiłł roz­po­czął sta­ra­nia o unie­waż­nie­nie mał­żeń­stwa w Waty­ka­nie, tym bar­dziej że miał już nową kan­dy­datkę na żonę. Ponow­nie udało mu się wszyst­kich zasko­czyć.

Angiel­ska pie­lę­gniarka

W 1926 roku w Lon­dy­nie Munio zacho­ro­wał, opie­ko­wała się nim mię­dzy innymi pie­lę­gniarka, Mary Atkin­son. Nie była spe­cjal­nie uro­dziwa, a do tego miała raczej trudny cha­rak­ter, jed­nak udało się jej cał­ko­wi­cie zdo­mi­no­wać księ­cia. Stała się jego nie­od­łączną towa­rzyszką, a Radzi­wiłł posta­no­wił się z nią oże­nić. Oczy­wi­ście przy­je­chała razem z nim do Przy­go­dzic i towa­rzy­szyła mu w woja­żach po Euro­pie.

Miss Atkin­son była bez wąt­pie­nia osobą bar­dzo sprytną i dość szybko odkryła słabe strony part­nera. Zauwa­żyła, że jest ule­gły, podatny na suge­stie, ma słaby cha­rak­ter, a do tego był jesz­cze hipo­chon­dry­kiem, co bez skru­pu­łów wyko­rzy­sty­wała. W tro­sce o jego zdro­wie pod byle pozo­rem „kła­dła go do łóżka, okry­wa­jąc koł­drami i dając kom­presy”. Podobno zda­rzało się, że w ten spo­sób książę spę­dzał całą zimę i jesz­cze czuł wdzięcz­ność do swo­jej opie­kunki². Angielka miała wielki wpływ na Munia – nie­któ­rzy twier­dzili, że gdy wyjeż­dżała, „sie­dział zupeł­nie apa­tyczny i nie­na­da­jący się do roz­mowy ani też nie można było od niego uzy­skać żad­nej decy­zji”³.

Atkin­son wtrą­cała się do wszyst­kiego, miała ogromny wpływ nie tylko na sprawy kadrowe w ordy­na­cji, lecz także na ważne decy­zje gospo­dar­cze. Cza­sami nakła­niała Radzi­wiłła do zupeł­nie absur­dal­nych pro­jek­tów, jak choćby hodowla żab i ich eks­port drogą lot­ni­czą do Fran­cji. Pole­ciła też obciąć gałę­zie drzew w parku ota­cza­ją­cym pałac w Anto­ni­nie, tak by przy­po­mi­nały jej palmy. Potra­fiła też zmu­sić part­nera do zanie­cha­nia pla­nów, które wcze­śniej uzgod­nił ze swo­imi pod­wład­nymi. Do tego była cho­ro­bli­wie skąpa i w tro­sce o finanse kochanka nakła­niała go do ogra­ni­cze­nia wydat­ków na rzecz pod­wład­nych. Oczy­wi­ście nie doty­czyło to jej samej, gdyż uwa­żała się już za przy­szłą księżnę.

„Czę­sto pro­wa­dzi­łem roz­mowy z księ­ciem – wspo­mi­nał pro­fe­sor Uni­wer­sy­tetu Poznań­skiego, Edward Sche­tel – i mogę powie­dzieć, że nie­raz pro­wa­dził roz­mowy na bar­dzo wyso­kim pozio­mie, a były chwile, kiedy mówił zupeł­nie nie­do­rzecz­nie i wyka­zy­wał zupełne nie­do­łę­stwo umy­słowe. (…) Wytłu­ma­czyć nie mogę, co było powo­dem tego, a służba mówiła, że pie­lę­gniarka księ­cia, Atkin­son, daje mu jakieś nar­ko­tyki, a ponadto, by utrzy­mać się na swoim sta­no­wi­sku, naj­pierw daje mu jakieś środki lecz­ni­cze, a póź­niej mu je odej­muje, ażeby znowu widoczne było, że za jej pośred­nic­twem czuje się lepiej”⁴.

Pra­cow­nicy, któ­rzy sprze­ci­wiali się woli Angielki, byli natych­miast zwal­niani, co cza­sami oka­zy­wało się dość kosz­towne dla księ­cia Michała. Docho­dzili bowiem swo­ich praw na dro­dze sądo­wej i Radzi­wiłł regu­lar­nie pła­cił wyso­kie odszko­do­wa­nia. Niektó­rzy byli jed­nak zado­wo­leni (oczy­wi­ście po odzy­ska­niu pie­nię­dzy), gdyż w Anto­ni­nie pano­wała atmos­fera jak „w domu waria­tów” i dłuż­sza praca u Munia mogła rzu­to­wać na stan psy­chiczny zatrud­nio­nych tam osób.

Atkin­son nie zado­wa­lała się jed­nak rolą sza­rej emi­nen­cji, potra­fiła obra­żać nawet zapra­sza­nych gości, nie mówiąc już o pod­wład­nych. Naj­wy­raź­niej też uwiel­biała popi­sy­wać się swoją wła­dzą nad kochan­kiem, a oka­zy­wa­nie tego spra­wiało jej wręcz per­wer­syjną radość.

„Jest osobą mało kul­tu­ralną – oce­niał były pra­cow­nik ordy­na­cji, Janusz Biron – i nie­zdra­dza­jąca spe­cjal­nej inte­li­gen­cji, o zacho­wa­niu pro­stac­kim. (…) W sto­sunku do księ­cia zacho­wy­wała się ona poufale, a nawet mówiła do księ­cia idiota. Robiła też ona nie­jed­no­krot­nie księ­ciu sceny i awan­tury, połą­czone z krzy­kami, hała­sem i pła­czem”⁵.

Angielce zarzu­cano też zamor­do­wa­nie (czy też zmu­sze­nie do samo­bój­stwa) pew­nego mło­dzieńca ze wsi Kocięba w pobliżu Anto­nina. Ponoć był jej kochan­kiem, a gdy chciał się wyco­fać z tego związku, poniósł śmierć w nie­wy­ja­śnio­nych oko­licz­no­ściach. Nic wię­cej o spra­wie jed­nak nie wia­domo i trudno oce­nić, ile w tym prze­ka­zie jest prawdy.

Dni Mary Atkin­son w Anto­ni­nie były poli­czone. Wyga­sło jej zezwo­le­nie na pracę, a kocha­nek nie był zain­te­re­so­wany jego prze­dłu­że­niem. Naj­praw­do­po­dob­niej był już znu­żony awan­tu­rami Angielki, zresztą pla­no­wał już kolejny zwią­zek. Pie­lę­gniarka w 1937 roku została wyda­lona z pałacu, a Munio nie dał jej nawet pie­nię­dzy na bilet na sta­tek do Anglii – w efek­cie sprze­dała swoją biżu­te­rię. Będąc już w Lon­dy­nie, czy­niła próby, by powró­cić do Pol­ski – bez­sku­tecz­nie. A gdy dowie­działa się, że Radzi­wiłł zamie­rza poślu­bić inną, popeł­niła samo­bój­stwo.

Judyta Suche­stow

Kolejna miłość Munia wpra­wiła Radzi­wił­łów w praw­dziwe prze­ra­że­nie. W czerwcu 1937 roku książę poznał w austriac­kim uzdro­wi­sku Bad Gastein młod­szą o ponad 30 lat uro­dziwą Żydówkę ze Lwowa. Była roz­wódką, miała syna z pierw­szego mał­żeń­stwa i cał­ko­wi­cie ocza­ro­wała pod­sta­rza­łego ary­sto­kratę. Michał posta­no­wił się z nią oże­nić i zapo­wie­dział, że jeżeli nie uzy­ska unie­waż­nie­nia mał­żeń­stwa z hisz­pań­ską mar­kizą, zmieni wyzna­nie. Nie widział w tym żad­nego pro­blemu, podobno bowiem zdą­żył już być wyznawcą pra­wo­sła­wia oraz człon­kiem jed­nej ze wspól­not pro­te­stanc­kich.

Wtedy zadbał, by Judyta została ochrzczona przez kapłana Pol­skiego Naro­do­wego Kościoła Pra­wo­sław­nego, a w dodatku obie­cał prze­pi­sać na nią część majątku nie­wcho­dzą­cego w skład ordy­na­cji. Przy oka­zji odgra­żał się też, że syna kochanki uczyni swoim spad­ko­biercą i w razie potrzeby sam przej­dzie na juda­izm.

Radzi­wił­ło­wie byli prze­ra­żeni, wie­dzieli bowiem, że Munio jest zdolny do wszyst­kiego. Tym­cza­sem miłość kwi­tła – Michał i Judyta prze­by­wali w Kry­nicy, gdzie książę oświad­czył się swo­jej wybrance, potem zje­chali do Anto­nina. Podobno pra­cow­nicy ordy­na­cji byli bar­dzo zado­wo­leni ze zmiany: wład­czą i histe­ryczną Angielkę zastą­piła bowiem kobieta uro­dziwa i pełna wdzięku. Nowa pani na Anto­ni­nie miała także zde­cy­do­wa­nie lep­szy cha­rak­ter od poprzed­niczki, poza tym wyjąt­kowo dbała o swój wygląd i ład­nie grała na for­te­pia­nie oraz śpie­wała. Pod jej wpły­wem Munio zgo­lił nawet swoją słynną brodę, czego nie robił od wielu lat. W Urzę­dzie Stanu Cywil­nego w Przy­go­dzi­cach ogło­szono zapo­wiedź zawar­cia mał­żeń­stwa.

Cała sprawa wzbu­dzała zro­zu­miałą sen­sa­cję – w pol­skiej pra­sie poja­wiały się więc arty­kuły na temat nowego romansu księ­cia i jego pla­nów matry­mo­nial­nych. Radzi­wiłł posta­no­wił to wyko­rzy­stać i w grud­niu 1937 roku na łamach „Ilu­stro­wa­nego Kuriera Pol­skiego” zaata­ko­wał swoją rodzinę, zarzu­ca­jąc jej anty­se­mi­tyzm:

„W Anglii to nikogo nie dziwi, że jeden z pierw­szych ksią­żąt, lord Rose­bery, poślu­bił nie­aryjkę, Roth­schil­dównę. I tylu, tylu innych, któ­rych tu nie mam czasu ani powodu wymie­niać. Żądam dla sie­bie podob­nych praw, jakie posia­dają angiel­scy lor­do­wie, to jest, aby mi wolno było oddać serce oso­bie, którą sobie sam wybiorę, i aby nikt nie wcho­dził i nie pięt­no­wał tego publicz­nie. Wypływa to z mojego pro­gramu i libe­ral­nego nasta­wie­nia”⁶.

Prze­ra­żona rodzina zgło­siła do sądu donie­sie­nie, że Michał usi­łuje popeł­nić „zbrod­nię biga­mii”, doda­jąc jed­no­cze­śnie wnio­sek o jego ubez­wła­sno­wol­nie­nie z powodu cho­roby psy­chicz­nej. Munio jed­nak uprze­dził krew­nych, spro­wa­dza­jąc zna­nego psy­chia­trę, pro­fe­sora Alek­san­dra Doma­sze­wi­cza, który pod­pi­sał oświad­cze­nie, że książę jest w pełni władz umy­sło­wych. W tej sytu­acji jedy­nym suk­ce­sem Radzi­wił­łów oka­zało się zakwe­stio­no­wa­nie waż­no­ści chrztu Judyty, a pop, który go udzie­lił, został zawie­szony w czyn­no­ściach kapłań­skich i wysłany do klasz­toru.

Oba­wiano się jed­nak, że „Jego Wyso­kość Jaśnie Pan” będzie chciał się oże­nić we Fran­cji i amba­sada pol­ska zaka­zała swoim kon­su­la­tom wyda­nia Radzi­wił­łowi świa­dec­twa o zdol­no­ści do zawar­cia mał­żeń­stwa.

To sku­tecz­nie poha­mo­wało zamiary Michała, tym bar­dziej że do Monte Carlo, gdzie prze­by­wali kochan­ko­wie, tra­fili także wysłan­nicy Radzi­wił­łów. Wraz z nimi poja­wili się przed­sta­wi­ciele zie­miań­stwa wiel­ko­pol­skiego, któ­rzy przy­po­mnieli księ­ciu o jego pro­ble­mach finan­so­wych i zapro­po­no­wali ugodę z rodziną.

W efek­cie Radzi­wiłł porzu­cił narze­czoną, jed­nak ta zło­żyła w angiel­skim sądzie pozew o nie­do­trzy­ma­nie obiet­nicy mał­żeń­stwa i prze­pi­sa­nia czę­ści majątku. Przy oka­zji żądała też zwrotu kosz­tów, jakie pono­siła na jego utrzy­ma­nie, a całość swo­ich pre­ten­sji oce­niła na 50 tysięcy fun­tów (czyli ponad 3,6 miliona euro). Wybuch II wojny świa­to­wej spo­wo­do­wał jed­nak, że sprawa nie zna­la­zła swo­jego zakoń­cze­nia.

Kolejna Angielka

Radzi­wił­ło­wie ode­tchnęli z ulgą – jed­nak nie na długo. Stary książę (Michał zbli­żał się już bowiem do 70. roku życia) szybko pocie­szył się w ramio­nach kolej­nej Angielki. Wpraw­dzie tym razem młod­szej tylko o 14 lat, ale za to bar­dzo zamoż­nej. Har­riet Ste­wart Daw­son była córką kupca gieł­do­wego i wdową po poten­ta­cie w branży jubi­ler­skiej i han­dlu nie­ru­cho­mo­ściami. Jej mają­tek oce­niano na 75 milio­nów zło­tych, pod­czas gdy długi Munia wyno­siły 6 milio­nów (17,7 miliona euro)⁷.

Tym razem książę posta­no­wił dzia­łać, nie pyta­jąc nikogo o zgodę. Uznał kolejny mariaż za oka­zję do spła­ce­nia zale­gło­ści finan­so­wych i w maju 1938 roku poślu­bił swoją wybrankę w Lon­dy­nie. Mał­żonka nie­ba­wem otrzy­mała pol­ski pasz­port, cho­ciaż poja­wił się zarzut biga­mii. Sprawa jed­nak wciąż nie była jasna, tym bar­dziej że Radzi­wiłł miał doku­ment świad­czący, iż podobno we Fran­cji jed­nak roz­wiódł się ze swoją drugą żoną.

W tej sytu­acji zdez­o­rien­to­wane pol­skie wła­dze prze­dłu­żyły waż­ność pasz­portu księ­cia, wycho­dząc z zało­że­nia, że „zamiar popeł­nie­nia biga­mii” nie był już aktu­alny, a całą sprawą powi­nien zająć się sąd. Munio powró­cił do Anto­nina, gdzie wio­sną dołą­czyła do niego żona. Praw­do­po­dob­nie zaczęła spła­cać długi męża, jed­nak bra­kuje bliż­szych infor­ma­cji na ten temat. Nie­ba­wem zresztą wybu­chła wojna, a Radzi­wiłł miał jesz­cze raz wszyst­kich zadzi­wić. I tym razem nie cho­dziło o skan­dal oby­cza­jowy.

Munio w oczach innych

Zacho­wane rela­cje jed­no­znacz­nie wska­zują, że książę Michał był czło­wie­kiem nie­zrów­no­wa­żo­nym psy­chicz­nie. Nie wszystko bowiem można było zrzu­cić na eks­tra­wa­gan­cje wiel­kiego pana czy też wpływ miss Atkin­son. Przy bliż­szym kon­tak­cie oka­zy­wał się osob­ni­kiem pozba­wio­nym wszel­kiej empa­tii, śle­pym i głu­chym na potrzeby czy krzywdę innych. A do tego mści­wym i pamię­tli­wym.

Wpraw­dzie swoim pra­cow­ni­kom pła­cił bar­dzo wyso­kie pen­sje (jego sekre­tarka zara­biała 600 zło­tych mie­sięcz­nie; mniej wię­cej dwa razy tyle, ile urzęd­nik pań­stwowy śred­niego szcze­bla), jed­nak ogól­nie był czło­wie­kiem nie­obli­czal­nym. Nie bez powodu przez 11 lat ordy­na­cją zarzą­dzało aż 13 admi­ni­stra­to­rów, a zwal­nia­nych urzęd­ników Radzi­wiłł potra­fił szczuć psami.

Od jed­nego z nich, nie­ja­kiego Schrama, zażą­dał, by natych­miast po otrzy­ma­niu wypo­wie­dze­nia opu­ścił służ­bowe miesz­ka­nie wraz z rodziną. Gdy ten odmó­wił, Michał pole­cił wyrzu­cić z miesz­ka­nia jego rze­czy i zakwa­te­ro­wał tam swo­ich leśni­ków. Nato­miast gdy w dro­dze tym­cza­so­wej decy­zji sądu Schra­mo­wie z powro­tem weszli do miesz­ka­nia, ordy­nat posta­wił przed drzwiami „strzel­ców z fuzjami”, nie pozwa­la­jąc nikomu wejść ani wyjść. Sprawa skoń­czyła się inter­wen­cją poli­cji, a Schram uzy­skał wyso­kie odszko­do­wa­nie.

„Jego Wyso­kość Jaśnie Pan” podob­nie postą­pił wobec oso­bi­stej sekre­tarki, z którą zresztą zawarł doży­wotni (!) kon­trakt. Gdy jed­nak po dwóch latach stra­ciła jego łaski, oka­zał się czło­wie­kiem wyjąt­kowo bez­względ­nym. Zwol­nił pra­cow­nicę i pole­cił jej natych­miast opu­ścić lokal, który zaj­mo­wała. Po czym kazał zamu­ro­wać (!) wej­ście.

„W związku z zamu­ro­wa­niem drzwi do mojego miesz­ka­nia – rela­cjo­no­wała nie­szczę­sna asy­stentka, Wła­dy­sława Biro­nowa – sąd na miej­scu prze­pro­wa­dził wizję lokalną i uzy­ska­łam tym­cza­sowe zarzą­dze­nie, mocą któ­rego przy­wró­cono stan pier­wotny. Ponie­waż tele­fo­no­wa­łam na poli­cję, książę kazał tele­fon w sekre­ta­ria­cie zasta­wić szafą”⁸.

Ude­rzały też pycha i buta Radzi­wiłła. Do wszyst­kich zwra­cał się per „ty”, nawet do nie­zna­nego mu wcze­śniej oso­bi­ście woje­wody poznań­skiego, hra­biego Rogera Raczyń­skiego. Nato­miast wobec ludzi pocho­dzą­cych z „gminu” zacho­wy­wał „dystans spo­łeczny” wyno­szący mini­mum trzy metry – jakby oba­wiał się ich odde­chów i moż­li­wo­ści zara­że­nia się jakąś ple­bej­ską cho­robą. Jed­nak w chwili wybu­chów zło­ści nawet na pro­stacz­ków potra­fił się rzu­cić z pię­ściami, zapo­mi­na­jąc o higie­nie i ostroż­no­ści.

Ofia­rami Radzi­wiłła padli także jego przod­ko­wie. W listo­pa­dzie 1929 roku pole­cił usu­nąć z kaplicy gro­bo­wej trumny z ich zwło­kami i umie­ścić w wyko­pa­nych w pobliżu dołach. Podobno chciał w ten spo­sób zna­leźć miej­sce na kino, któ­rego był wiel­bi­cie­lem. Osta­tecz­nie po inter­wen­cji rodziny część tru­mien pozo­sta­wiono w kaplicy, a część prze­nie­siono na pobli­ski cmen­tarz. Sala kinowa osta­tecz­nie nie powstała.

Cie­ka­wostką nato­miast pozo­staje fakt, że Radzi­wiłła usu­nięto w 1938 roku z Zakonu Kawa­le­rów Mal­tań­skich. Przy­czyną tego wyda­rze­nia nie było jed­nak skan­da­liczne życie księ­cia, lecz pro­za­iczne nie­pła­ce­nie skła­dek. Przy­naj­mniej ofi­cjal­nie…

Wiel­bi­ciel Hitlera

Michał Radzi­wiłł zawsze pre­zen­to­wał dość ory­gi­nalne poglądy poli­tyczne i przez wiele lat uwa­żał się bar­dziej za Niemca niż Polaka. Jego upodo­ba­nie do Bismarcka i Prus wyjąt­kowo iry­to­wało rodzinę i było jed­nym z powo­dów, że w ogóle nie brano Michała pod uwagę przy dzie­dzi­cze­niu ordy­na­cji ołyc­kiej. Inna sytu­acja była w majo­ra­cie przy­go­dzic­kim, który do 1918 roku znaj­do­wał się w gra­ni­cach Nie­miec. Zresztą cał­ko­wite wydzie­dzi­cze­nie naj­star­szego potomka, gdy nie był uznany za nie­po­czy­tal­nego ani nie cią­żył na nim wyrok ska­zu­jący, nie wcho­dziło w rachubę.

Nie zmie­nia to jed­nak faktu, że już w cza­sach II RP Munio cza­sami zadzi­wiał swo­imi poglą­dami poli­tycz­nymi. Dawał przy tym do zro­zu­mie­nia, że Niemcy stoją pod każ­dym wzglę­dem wyżej od Pol­ski i zostali potrak­to­wani nie­spra­wie­dli­wie po I woj­nie świa­to­wej.

„Kie­dyś na jakimś przy­ję­ciu – wspo­mi­nał pro­fe­sor Uni­wer­sy­tetu Poznań­skiego, Ryszard Bieh­ler – (…) książę zaczął wygła­szać zapa­try­wa­nia, że trak­tat wer­sal­ski myl­nie i nie­wła­ści­wie wyty­czył gra­nice pań­stwa, gdyż gra­nica zachod­niej Pol­ski powinna biec od Gdyni przez Kalisz na Śląsk, tak że Wiel­ko­pol­ska powinna przy­paść do Nie­miec. Nato­miast Pol­ska powinna otrzy­mać na wscho­dzie obszar Litwy”⁹.

Po wybu­chu II wojny świa­to­wej Munio natych­miast uznał się za Niemca i wyra­ził zado­wo­le­nie, że Wiel­ko­pol­ska została włą­czona do III Rze­szy. Zmu­szono go jed­nak do opusz­cze­nia Anto­nina, cho­ciaż po kilku mie­sią­cach jesz­cze na krótki czas tam powró­cił. Osta­tecz­nie jed­nak zasto­so­wano wobec niego areszt w Ostro­wie Wiel­ko­pol­skim, a następ­nie zezwo­lono na wyjazd do Ber­lina. Nad Sprewą roz­wiódł się z trze­cią żoną, któ­rej nie mógł wyba­czyć, że nazwała go „nie­miecką świ­nią”.

Jego mają­tek osta­tecz­nie skon­fi­sko­wano, ale Radzi­wiłł wpra­wił oku­pan­tów w zakło­po­ta­nie, gdyż oka­zało się, że zapi­sał go… Adol­fowi Hitle­rowi. Führer daro­wi­zny jed­nak nie przy­jął i ordy­na­cja prze­szła w ręce Fun­da­cji Rze­szy dla Nie­miec­kich Badań Wschod­nich. Pod­wa­żono też nie­miec­kie oby­wa­tel­stwo księ­cia, wobec czego zażą­dał wpi­sa­nia go na folk­sli­stę (czy też reich­sli­stę). Ponow­nie spo­tkał się z odmową, a jako powód podano, że po I woj­nie świa­to­wej zade­kla­ro­wał pol­ską naro­do­wość. Wpraw­dzie takie postę­po­wa­nie nie prze­szka­dzało wielu innym pol­skim oby­wa­te­lom zostać folks­doj­czami, ale Radzi­wiłła nawet hitle­rowcy mieli już dosyć.

Lata wojny książę spę­dził u rodziny pod Ber­li­nem, a następ­nie wyje­chał do swo­jej byłej hisz­pań­skiej żony na Tene­ryfę, gdzie do śmierci (1955) prze­by­wał na jej utrzy­ma­niu. Nie wia­domo, by pró­bo­wał kie­dy­kol­wiek się kon­tak­to­wać z naj­bliż­szą rodziną pozo­stałą w kraju. Nie­znane są też dal­sze losy jego ostat­niej żony ani Judyty Suche­stow.

W pałacu w Anto­ni­nie dzia­łają obec­nie restau­ra­cja i hotel, orga­ni­zo­wane są także kon­certy Mię­dzy­na­ro­do­wego Festi­walu „Cho­pin w bar­wach jesieni” na pamiątkę dwu­krot­nego pobytu kom­po­zy­tora na zapro­sze­nie pra­dziadka Munia.

Pałac prze­trwał zresztą w dobrym sta­nie, ale – ku roz­cza­ro­wa­niu tury­stów i pasjo­na­tów histo­rii żąd­nych przy­gód – nie poja­wiły się legendy zwią­zane z osobą ostat­niego ordy­nata. Jego widmo nie krąży nocą po poko­jach i kory­ta­rzach, by prze­kli­nać rodzinę, kobiety z nim zwią­zane czy Adolfa Hitlera.

Nato­miast pewna histo­ria sprzed lat z Muniem w roli głów­nej zna­la­zła nie­dawno swoje potwier­dze­nie. Przez lata opo­wia­dano, że książę, wyjeż­dża­jąc po raz ostatni z pałacu, zako­pał w jego pobliżu trzy cenne depo­zyty. Ostat­nio dzięki wnu­kowi leśni­czego, który zaj­mo­wał się ich ukry­ciem, odna­le­ziono jeden z nich. W meta­lo­wym korytku znaj­do­wał się… mosiężny świecz­nik bez żad­nej war­to­ści. Czy Munio pra­gnął zakpić z przy­szłych poszu­ki­wa­czy skar­bów, czy też dać do zro­zu­mie­nia, że prze­pu­ścił cały rodzinny mają­tek?¹⁰Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1.

M. Potocka, _Z moich wspo­mnień (pamięt­nik)_, Łomianki 2010, s. 105

2.

W. Banach, _Radzi­wił­ło­wie. Burz­liwe losy słyn­nego rodu_, Poznań 2018, s. 453

3.

Za: _ibi­dem_, s. 441

4.

Za: _ibi­dem_, s. 447

5.

Za: _ibi­dem_, s. 453

6.

Za: _ibi­dem_, s. 455

7.

J. Durka, _Janusz Radzi­wiłł 1880-1967. Bio­gra­fia poli­tyczna_, War­szawa 2011, s. 261

8.

Za: W. Banach, _op. cit._, s. 450-451

9.

Za: _ibi­dem_, s. 441

10.

P. Kałuża, J. Lam­par­ska, _Histo­ria tego miej­sca łączy zbrod­nia­rzy, kom­po­zy­to­rów i magna­tów. Dzieje pałacu w Anto­ni­nie_, Focus.pl/arty­kul/swego-nie-zna­cie-histo­ria-palacu-w-anto­ni­nie?page=1

11.

Za: _Smaki dwu­dzie­sto­le­cia_, „Histo­ria Do Rze­czy” 3/2013

12.

T. Boy-Żeleń­ski, _Reflek­to­rem w mrok_, War­szawa 1985, s. 427

13.

Ibi­dem

14.

Za: M. Łoziń­ska, _Smaki dwu­dzie­sto­le­cia. Zwy­czaje kuli­narne, bale i ban­kiety_, War­szawa 2012, s. 8

15.

_Ibi­dem_, s. 14

16.

Za: M. Pry­zwan, _Lilka. Maria Paw­li­kow­ska-Jasno­rzew­ska we wspo­mnie­niach i listach_, War­szawa 2015, e-book

17.

Za: W. Kalicki, _Rocz­nica imie­nin Pił­sud­skiego. Zapra­szają do Sule­jówka_, War­szawa.wybor­cza.pl/war­szawa/1,34862,15658906,Rocznica_imienin_Pilsudskiego__Zapraszaja_do_Sulejowka.html?disa­ble­Re­di­rects=true

18.

Za: M. Łoziń­ska, _op. cit._, s. 23-24

19.

_Ibi­dem_, s. 23

20.

Za: _ibi­dem_

21.

Za: _ibi­dem_, s. 24-25

22.

Za: _Restau­ra­cje w II Rze­czy­po­spo­li­tej_, Biel­sko-Biała 2011, s. 24

23.

_Ibi­dem_

24.

Za: _ibi­dem_, s. 25

25.

_Smaki_…

26.

Jan.kie­pura.pl

27.

A. Kule­sza, _Julian Różycki – apte­karz i spo­łecz­nik_, Stary.naszdzien­nik.pl/index.php?typ=kp&dat=20070926&id=kp31.txt

28.

Za: P. Kule­sza, _Nie­bie­ski syfon. Z dzie­jów bazaru Różyc­kiego_, War­szawa 2004, s. 94

29.

Za: M. Łoziń­ska, _op. cit._, s. 40

30.

Za: _ibi­dem_, s. 43-47

31.

Za: _ibi­dem_, s. 42
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: