Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Blondynka - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
11 sierpnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Blondynka - ebook

Odważna i bezkompromisowa powieść o Normie Jeane Baker, kobiecie, z której kultura Hollywood zrobiła produkt. Historia narodzin i upadku jednej z najbardziej błyskotliwych karier w Hollywood

W jednym ze swoich najbardziej ambitnych dzieł Joyce Carol Oates odważnie przedstawia wewnętrzne, poetyckie i duchowe życie Normy Jeane Baker – dziecka, kobiety, nieszczęśliwej celebrytki i idealizowanej blondynki, którą świat poznał jako Marilyn Monroe.

Jej życie było naznaczone dramatami, smutkiem i żalem. Oraz ogromną tęsknotą za uczuciem. Lgnęła do mężczyzn, szukała miłości na siłę, wchodziła w trudne, i niszczące związki. Jej życie dalekie było od bajki rodem ze srebrnego ekranu. Była boginią dla tłumów, a tak naprawdę nieustannie szukała akceptacji, piękna i miłości.

Zaskakująco intymnym i bogatym głosem Norma Jeane opowiada własną historię kultowej amerykańskiej artystki – mocno skonfliktowanej i zdeterminowanej – która w pewnej chwili się zagubiła. To poruszający obraz kultury zahipnotyzowanej przez własne mity, a także niepewnej rzeczywistości kruchych żywotów, które kultura ta pochwyciła w swój drapieżny uścisk.

Blondynka to monumentalna epopeja, która jest hołdem dla nieuchwytnej magii i zniszczenia, które stały za kulisami powstania wielkiej amerykańskiej gwiazdy XX wieku.

 

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66863-35-4
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autorki

Blondynka jest radykalnie przedestylowanym „życiem” w formie utworu powieściowego i, mimo całej jej obszerności, zasadą przybliżenia jest w niej synekdocha. Blondynka nie zawiera zatem opisu licznych rodzin zastępczych, w których Norma Jeane przebywała, lecz tylko jednej, i to fikcyjnej; zamiast licznych kochanków, kryzysów zdrowotnych, aborcji, prób samobójstwa, a także występów ekranowych, przedstawia kilka wybranych, symbolicznych.

Marilyn Monroe rzeczywiście prowadziła coś w rodzaju dziennika, pisała wiersze czy też fragmenty wierszy. Spośród nich tylko dwa wersy znalazły się w ostatnim rozdziale (Pomocy, pomocy!); inne wiersze zostały wymyślone. Pewne wypowiedzi w rozdziale Marilyn Monroe dzieła zebrane pochodzą z wywiadów, inne zaś są fikcyjne; pod koniec wspomnianego rozdziału znalazł się cytat zaczerpnięty z konkluzji O powstawaniu gatunków Karola Darwina. Faktów z biografii Marilyn Monroe należy szukać nie w Blondynce – która nie powstała jako dokument historyczny – tylko w literaturze przedmiotu. (Autorka korzystała z takich prac jak: Legend: The Life and Death of Marilyn Monroe Freda Guilesa, 1985; Bogini. Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe Anthony’ego Summersa, 1986; Marilyn Monroe: A Life of the Actress Carla E. Rollysona juniora, 1986. Bardziej subiektywne książki o Monroe jako postaci mitycznej to Marilyn Monroe Grahama McCanna, 1987, oraz Marilyn Normana Mailera, 1973). Co do informacji na temat amerykańskiej polityki, zwłaszcza związanej z Hollywoodem lat czterdziestych i pięćdziesiątych, najbardziej pomocna okazała się praca Naming Names Victora Navasky’ego. Spośród cytowanych książek traktujących o aktorstwie The Thinking Body Mabel Todd, O technice aktora Michaiła Czechowa, Praca aktora nad sobą i Moje życie w sztuce Konstantina Stanisławskiego to dzieła prawdziwe, natomiast do zmyślonych należą Z życia aktora oraz Paradoks aktorstwa. Podobnie zmyślona jest Księga amerykańskiego patrioty. Fragment z zakończenia Wehikułu czasu H.G. Wellsa został zacytowany dwukrotnie, w rozdziałach Koliber i Odeszli wszyscy do jasnego świata. Fragmenty poezji Emily Dickinson pojawiły się w rozdziałach zatytułowanych Kąpiel, Sierota i „Pora wyjść za mąż”. Urywek pracy Świat jako wola i przedstawienie Arthura Schopenhauera znalazł się w Śmierci Rumpelstiltzkina. Wyjątek z Kultury jako źródła cierpień Zygmunta Freuda sparafrazowano w Snajperze. Ustępy z Myśli Blaise’a Pascala wykorzystano w Roslyn 1961.

Fragmenty tej powieści ukazały się – w rozmaitych wersjach – w „Playboyu”, „Conjunctions”, „Yale Review”, „Ellery Queen Mystery Magazine”, „Michigan Quarterly Review” i TriQuarterly”. Dziękuję redaktorom tych magazynów.

Daniel Halpern, Jane Shapiro i C.K. Williams zasługują na moje szczególne podziękowania.Przesyłka specjalna

Przybyła Śmierć, pędząc wzdłuż bulwaru w gasnącym sepiowym świetle.

Przybyła Śmierć mknąca niczym w kreskówkach dla dzieci na ciężkim, pozbawionym ozdób rowerze posłańca.

Przybyła Śmierć nieomylna. Śmierć, której nie da się nic wyperswadować. Śmierć, której się spieszy. Śmierć naciskająca z pasją na pedały. Śmierć wioząca paczkę oznaczoną OSTROŻNIE PRZESYŁKA SPECJALNA w solidnym koszyku tuż za siodełkiem.

Śmierć lawirująca śmiało między ludźmi i różnymi pojazdami przy skrzyżowaniu Wilshire i La Brea, gdzie – z powodu remontu ulicy – dwa pasy ruchu biegnące w kierunku zachodnim przechodziły w jeden.

Śmierć jakże chyża! Śmierć grająca na nosie tym kierowcom w średnim wieku, którzy nie mogli się powstrzymać przed użyciem klaksonu.

Śmierć roześmiana: Pieprz się, facet! I ty też. Przemykająca jak Królik Bugs obok błyszczących masek drogich, nowych samochodów.

Przybyła Śmierć nieczuła na przesycone dymem, zepsute powietrze Los Angeles. Na ciepłe, radioaktywne powietrze południowej Kalifornii, gdzie przyszła na świat.

Zgadza się, ujrzałam Śmierć. Śniłam o Śmierci poprzedniej nocy. Śniłam o niej od dawna. I wcale się nie bałam.

Przybyła Śmierć jakże rzeczowa. Śmierć pochylona nad brązową od plamek rdzy kierownicą niezgrabnego, lecz solidnego roweru. Przybyła Śmierć ubrana w bawełnianą koszulkę z napisem Caltech, w wypranych, ale nieuprasowanych spodenkach koloru khaki, w trampkach, bez skarpetek. Śmierć z umięśnionymi łydkami i nogami porośniętymi ciemnymi włosami. Śmierć o wygiętym kręgosłupie z rzędem zaokrąglonych kręgów. Śmierć o pryszczatej twarzy niedorostka. Śmierć o dzielnym sercu, bezlitośnie oślepiana promieniami słońca, które odbijały się od szyb samochodów i chromowanych powierzchni niczym od bułatów.

Coraz więcej klaksonów odzywało się za plecami nonszalanckiej Śmierci. Śmierci ostrzyżonej na jeża. Śmierci żującej gumę.

Śmierci niezwykle oddanej żmudnej pracy – pięć dni w tygodniu plus za dopłatą soboty i niedziele. „Hollywoodzkie Usługi Kurierskie”. Śmierć osobiście doręczająca przesyłki specjalne.

Śmierć przybyła do Brentwood nieoczekiwanie! Przybyła, mknąc po wąskich i – jak to w sierpniu – opustoszałych willowych uliczkach. Przybyła do Brentwood, do próżności pracowicie wypielęgnowanych rezydencji, które mija, pedałując: z animuszem i jednostajnie. Alta Vista, Campo, Jacumba, Brideman, Los Olivos. Aż do Fifth Helena Drive, ślepej, martwej uliczki. Drzewa palmowe, bugenwilla, czerwone róże. Zapach gnijących kwiatów. Zapach schnącej w słońcu trawy. Ogrody otoczone murami, wisteria. Okrężne podjazdy. Okna szczelnie zasłonięte storami przed słońcem.

Śmierć z podarunkiem w paczce bez adresu zwrotnego.

„MM” ZAMIESZKAŁA

12305 FIFTH HELENA DRIVE

BRENTWOOD, KALIFORNIA

USA

PLANETA ZIEMIa

Na Fifth Helena Śmierć zaczęła pedałować wolniej, sprawdzając numery domów. Śmierci nie zdziwiła wcale nietypowo zaadresowana paczka. Bardzo dziwny prezent wewnątrz błyszczącej, cukierkowej bibułki, która wyglądała na używaną. Z białą satynową kokardą przyklejoną przezroczystą taśmą.

Paczka o wymiarach osiem na dziesięć cali. Ważąca zaledwie kilka uncji. Pusta? Wypełniona papierem?

Nie. Gdyby nią potrząsnąć, okazałoby się, że w środku coś jednak jest. Jakiś miękki przedmiot, może z materiału.

Śmierć przybyła wczesnym popołudniem 3 sierpnia 1962 roku. Śmierć zadzwoniła do drzwi przy 12305 Fifth Helena Drive. Śmierć otarła spocone czoło baseballową czapeczką. Śmierć żuła gumę szybko i niecierpliwie. Nie słyszała odgłosu kroków. Nie mogła zostawić tej cholernej paczuszki na stopniu schodów, musiała dostać pokwitowanie. Słyszała jedynie buczenie wmontowanej w okno klimatyzacji. A może radia? To był mały domek w hiszpańskim stylu, parterowa „hacjenda”. O ścianach, które wyglądały, jakby je wzniesiono z cegły suszonej na słońcu, o dachu z jaskrawopomarańczowej dachówki, z zasłoniętymi oknami. Skurczony, mały niczym domek dla lalek, nic szczególnego jak na tę dzielnicę. Śmierć zadzwoniła po raz drugi, naciskając mocno przycisk dzwonka. Tym razem drzwi się otworzyły.

Przyjęłam podarunek z rąk Śmierci. Pomyślałam, że wiem, co to jest. Kto mi to przesłał. Na widok adresu na paczuszce roześmiałam się i bez wahania podpisałam potwierdzenie odbioru.Pocałunek

Ten film oglądałam przez całe życie, choć nigdy do końca.

Mogłaby niemal rzec: Ten film jest moim życiem!

Miała dwa, może trzy lata, gdy Matka zabrała ją tam po raz pierwszy. To jej najwcześniejsze wspomnienie, i jakże ekscytujące! Grauman’s Egyptian Theatre przy Hollywood Boulevard. Wiele lat wcześniej, nim mogła pojąć chociażby najbardziej podstawowe zasady, jakimi rządzi się opowieść filmowa. Chłonęła jak zaczarowana ruch, bezustanne falowanie płynnego ruchu na olbrzymim ekranie nad głową. Jeszcze nie mogła pomyśleć: To jest ten sam wszechświat, w którym odbywa się projekcja niezliczonych i niemożliwych do nazwania form życia. Ileż to razy w latach straconego dzieciństwa i w latach dojrzewania będzie wracała do tego filmu z tęsknotą, rozpoznając go od razu, mimo rozmaitości tytułów i wielości aktorów. Zawsze bowiem pojawiała się w nim Jasnowłosa Księżniczka. I zawsze zjawiał się Ciemnowłosy Książę. Splot okoliczności popychał ich ku sobie i rozłączał, znowu zbliżał i ponownie rozłączał, póki – gdy film zbliżał się do końca, a muzyka osiągała punkt kulminacyjny – nie padli sobie namiętnie w ramiona.

Co jednak nie zawsze było równoznaczne ze szczęśliwym zakończeniem. Zakończenie bywało niewiadomą. Zdarzało się, że jedno klękało przy łożu drugiego i pocałunek kochanków zwiastował śmierć. Nawet jeśli on (lub ona) przeżywał śmierć ukochanej (ukochanego), człowiek wiedział już, że życie przestało mieć jakikolwiek sens.

Bo tylko film nadaje życiu znaczenie.

I nie istnieje opowieść filmowa bez zaciemnionej sali kinowej.

Ależ to denerwujące, nigdy nie obejrzeć zakończenia!

Gdyż zawsze coś przeszkadzało, układało się nie tak. A to powstawało jakieś zamieszanie i zapalano światła, a to odzywał się alarm przeciwpożarowy (bez żadnego ognia? czy może był ogień? pewnego razu wydawało się jej, że czuje zapach dymu) i wszystkich proszono do wyjścia; kiedy indziej sama była już spóźniona na spotkanie i musiała wyjść, albo zasypiała w fotelu i traciła zakończenie, budziła się oślepiona jaskrawymi światłami, wokół zaś nieznajomi podnosili się i kierowali do drzwi.

Już koniec? Jak to możliwe?

Nawet jako dojrzała kobieta wciąż poszukiwała tego filmu. Wchodziła ukradkiem do kina w jakiejś podrzędnej dzielnicy lub w nieznanym jej miasteczku. Cierpiała na bezsenność, zdarzało się więc, że kupowała bilet na seans nocny. Zdarzało się też, iż kupowała bilet na pierwszy seans danego dnia, czyli przed południem. Nie uciekała od własnego życia (choć to życie przysparzało jej coraz więcej kłopotów, tak jak każde dorosłe życie), ale znajdowała chwilę wytchnienia, umieszczając się niejako w nawiasie owego życia, zatrzymując czas w taki sposób, w jaki dziecko może powstrzymać ruch wskazówek zegarka: siłą. Wchodziła do mrocznej sali kinowej (często pachnącej zatęchłym popcornem, płynem do włosów, środkami do dezynfekcji), podniecona jak młoda dziewczyna pragnąca ujrzeć na ekranie jeszcze raz Och, kolejny raz! jeszcze jeden raz! śliczną kobietę o blond włosach, która wygląda, jakby się w ogóle nie starzała, która ma ciało jak każda inna kobieta, ale posiada także niepowtarzalny wdzięk, jakiego żadna zwyczajna kobieta nie ma, która promienieje blaskiem pochodzącym nie tylko z jej lśniących oczu, ale z każdego kawałeczka skóry. Duszą moją jest skóra. Inna dusza nie istnieje. Dostrzegacie we mnie obietnicę ludzkiej radości. Ona, która wślizguje się do kina, wybiera fotel w rzędzie blisko ekranu i bez reszty poświęca uwagę filmowi, który sprawia wrażenie jednocześnie znanego i nieznanego, jak niezbyt dobrze zapamiętany, lecz uporczywie powracający sen. Wraz z upływem lat zmieniają się kostiumy aktorów, fryzury, nawet twarze i głosy, ale jest w stanie przypomnieć sobie – niezbyt wyraźnie, tylko we fragmentach – utracone emocje, samotność dziecięcego wieku, którą tylko częściowo łagodził olbrzymi ekran. Inny świat do zamieszkania. Gdzie? Nadszedł taki dzień, nadeszła taka godzina, kiedy uświadomiła sobie, że Jasnowłosa Księżniczka – która jest taka piękna, ponieważ jest taka piękna i ponieważ jest Jasnowłosą Księżniczką – zmuszona jest szukać w oczach innych potwierdzenia swego istnienia. Nie możemy być tacy, jakimi nas widzą, jeżeli nikt nas nie widzi. Prawda?

Niepokój dorosłości i rosnące przerażenie.

Ta opowieść filmowa jest skomplikowana i pogmatwana, choć zarazem znajoma albo prawie znajoma. Może została źle zmontowana. Może ma drażnić. Może retrospekcje mieszają się z teraźniejszością. Albo z przyszłością! Zbliżenia Jasnowłosej Księżniczki wydają się zbyt intymne. Pragniemy obserwować innych z zewnątrz, nie chcemy, aby nas wciągano do środka. Gdybym tak mogła powiedzieć: Proszę bardzo, oto ja! Ta kobieta, stworzenie na ekranie, oto kim jestem. Ale ona nie zna zakończenia. Nigdy nie widziała ostatniej sceny, nigdy nie obejrzała, jak na ekranie przesuwają się napisy końcowe. W tym właśnie, w momencie wykraczającym poza ostatni pocałunek, tkwi klucz do tajemnicy filmu – wie o tym. Tak samo klucz do tajemnicy życia stanowią organy ludzkiego ciała, usunięte podczas sekcji zwłok.

Lecz nadejdzie taki czas, może to się zdarzy tego właśnie wieczoru, gdy nieco zadyszana sadowi się w obitym pluszem, starym, przybrudzonym fotelu w drugim rzędzie starego kina w zrujnowanej dzielnicy miasta, pod stopami czuje wybrzuszoną niczym kula ziemska lepką podłogę, do której przyklejają się podeszwy jej drogich butów; publiczność jest nieliczna, rozproszona, złożona przeważnie z samotnych osób; z ulgą sobie uświadamia, że w przebraniu (ciemne okulary, porządna peruka, płaszcz przeciwdeszczowy) nikt jej tam nie rozpozna i że nikt z jej znajomych nie domyśla się, gdzie jest ani gdzie mogłaby być. Tym razem obejrzę to do samego końca. Właśnie tym razem! Dlaczego? Nie miała pojęcia. Bo akurat naprawdę ktoś gdzieś na nią czeka, już się spóźniła o parę godzin, niewykluczone, że jakiś samochód miał ją zawieźć na lotnisko, chyba że spóźniła się już o parę dni albo nawet tygodni; bo jako osoba dorosła buntuje się przeciwko czasowi. Czymże jest czas, jak nie tym, czego oczekują od nas inni? Grą, w którą grać nie chcemy. O, właśnie zauważyła, że także Jasnowłosą Księżniczkę czas zbił z tropu. Zbiła ją z tropu fabuła filmu. Człowiek otrzymuje sygnały od innych. Co się dzieje, jeśli nikt z otoczenia ich nie wysyła? Jasnowłosa Księżniczka w tym filmie nie jest już świeża jak wiosenny kwiat, ale oczywiście wciąż piękna, bladolica i promienna, kiedy wychodzi z taksówki wprost w otwartą przestrzeń ulicy; dla niepoznaki włożyła duże przeciwsłoneczne okulary, perukę z gładkimi ciemnymi włosami i płaszcz, który mocno ścisnęła paskiem; kamera śledzi ją z bliska: ukradkowe wejście do kina, zakup biletu, zajęcie miejsca w drugim rzędzie. Ponieważ jest Jasnowłosą Księżniczką, inni widzowie oczywiście zerkają na nią, lecz jej nie rozpoznają; może jest zwyczajną kobietą, wprawdzie piękną, ale nieznajomą. Po rozpoczęciu seansu zdejmuje okulary przeciwsłoneczne i bez reszty pogrąża się w filmie. Musi odchylić głowę do tyłu, aby dobrze widzieć ekran. Patrzy do góry z miną wystraszonego dziecka. Światło z ekranu kołysze się na jej twarzy jak refleksy słońca na wodzie. Zapatrzona, zupełnie nie wie, że Ciemnowłosy Książę szedł za nią do kina; kamera zajmuje się nim przez kilka długich, pełnych napięcia minut; mężczyzna stoi za postrzępioną aksamitną zasłoną przy bocznym rzędzie krzeseł. Jego przystojna twarz ginie w cieniu. Jej wyraz podpowiada, że w końcu musi się coś wydarzyć. Mężczyzna ma na sobie ciemny garnitur, ale nie włożył krawata, na głowie zaś lekko przekrzywiony filcowy kapelusz. Na sygnał muzyczny szybko podchodzi i pochyla się nad nią, nad samotną kobietą w drugim rzędzie. Szepcze coś do niej, ona odwraca się przejęta. Wydaje się rzeczywiście zdziwiona, choć na pewno zna scenariusz: w każdym razie do tej chwili i może nieco w przyszłość.

Ukochany! To ty.

Nigdy nie było nikogo prócz ciebie.

W migoczącym świetle bijącym od olbrzymiego ekranu twarze kochanków są pełne wyrazu – kochanków, którzy są posłańcami z minionych bezpowrotnie czasów wspaniałości. Jakby, choć pomniejszeni i śmiertelni, musieli grać tę scenę do końca. Będą grać tę scenę do końca. On śmiało chwyta ją za szyję, unieruchamia. Panuje nad nią, bierze ją w posiadanie. Jakże silne są jego palce, jakże zimne; dziwne i szkliste lśnienie jego oczu, nigdy nie widziała ich z bliska.

Ale ona kolejny raz wzdycha i podnosi swą doskonałą twarz w oczekiwaniu na pocałunek Ciemnowłosego Księcia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: