- W empik go
Blood from Blood. Vito - ebook
Blood from Blood. Vito - ebook
Historia Vito – najstarszego brata z rodziny mafijnej Mancuso.
Osiemnastoletnia Arina Malkov uwierzyła w to, że pomimo praw rządzących mafijnym światem będzie miała szansę na szczęście. Jej przyszły mąż był mężczyzną, którego pokochała i czuła się przy nim bezpiecznie. Dziewczyna w najstraszniejszych snach nie mogła przewidzieć, jak przebiegnie ceremonia ślubna i kto stanie z nią przed ołtarzem.
Dwudziestosiedmioletni Vito Mancuso – syn i prawa ręka bossa włoskiej Camorry – patrzy obojętnie na swoją nową żonę. W końcu małżeństwo to tylko biznes, a właściwie przymus. Jednak mężczyzna nie będzie przymykał oka na nieposłuszeństwo Ariny i głupie miłostki. Będzie ją miał, czy dziewczyna tego chce, czy nie.
Dwoje zupełnie różnych ludzi, których nie łączy nic oprócz wymuszonej przysięgi małżeńskiej. On nie zamierza tolerować jej wybryków. Natomiast ona nie zamierza go pokochać, ponieważ jej serce należy do kogoś innego.
Oboje mogą się mylić.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8178-460-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żałuję, że nie mogłam wybrać dla siebie życia. Gdybym tylko miała taką możliwość, zamieszkałabym w spokojnym, pięknym miejscu, z dala od tłumu ludzi, zgiełku i pośpiechu. W ogrodzie zasadziłabym tulipany, nagietki oraz truskawki, a wieczorami piłabym kakao na patio, wdychając świeże, pachnące wolnością powietrze. U mojego boku siedziałby chłopak otulający mnie ramieniem i szepczący mi do ucha słowa miłości. Nic nie liczyłoby się bardziej od nas. Oddałabym wiele, aby zaznać takiego szczęścia.
Niestety mój los został przesądzony, o czym nie miałam zielonego pojęcia. Przez to, do jakiej rodziny należałam, miałam mało do powiedzenia. Mimo upływu lat wciąż mnie to przerażało. Wiedziałam, co dzieje się wokół, jak powinnam się zachowywać, ale to nie powstrzymywało mnie przed buntem. Dlatego wciąż próbowałam sprzeciwiać się ojcu, który nieustannie wymagał ode mnie zachowania właściwego dla córki bossa rosyjskiej mafii.
Mimo wszystko moje życie nie było takie złe dzięki mamie, która robiła wiele, by mnie chronić. Trzymała mnie z daleka od interesów ojca, za co byłam jej wdzięczna. Dawałam sobie radę, odwracałam wzrok, kiedy musiałam, i udawałam, że jestem normalną nastolatką.
Do dnia, który na zawsze odmienił moje życie.Rozdział 1
Arina
Od dziecka patrzyłam na ojca z podziwem: był twardy, odważny i posiadał potężną władzę. Uwielbiałam siedzieć na jego kolanach, słuchając, o czym rozmawia z wujem Olegiem lub ze swoimi podwładnymi.
Mając zaledwie pięć lat, niewiele rozumiałam, lecz świetnie się bawiłam, kiedy wujek Oleg robił śmieszne miny, rozbawiając mnie tym do łez. Ojciec jednak szybko sprowadzał mnie na ziemię, wyganiał do pokoju i kazał w nim siedzieć tak długo, aż zrozumiem panujące w domu zasady. Trzymał mnie krótko, tak samo jak mojego brata, chociaż on otrzymywał o wiele więcej swobody, ponieważ urodził się chłopcem. Dorastając, dostrzegałam różnice między nami. On mógł imprezować, sprowadzać do domu koleżanki i znikać nawet na kilka dni. Ja nie miałam tak kolorowo. Ciągle towarzyszył mi ochroniarz, który nie odstępował mnie na krok bez względu na to, czy wychodziłam na spacer, do cerkwi, czy z koleżankami do kawiarni. Jedynie w szkole Jurij pozwalał mi odetchnąć ze względu na kamery, do których miał stały dostęp.
Mama powtarzała mi, że kobiety nie miały łatwo: grzeczne, podporządkowane rozkazom mężów, dumnie stojące u ich boku, wierne. Kiedy tego słuchałam, w moim ciele niczym wulkan wybuchał gniew, a dłonie odruchowo zwijały się w pięści. Mimo iż doskonale wiedziałam, do jakiej rodziny należę, nigdy nie pogodziłam się z tym, jak traktuje się w niej kobiety. Mama temperowała mnie, powtarzając, że nie mogę być nieposłuszna, ponieważ kiedyś przypłacę to własnym życiem. Niestety, mój charakter w niczym mi nie pomagał i chociaż byłam nastolatką, psułam ojcu krew jak nikt inny. Nie potrafiłam milczeć, gdy wymagała tego sytuacja; stawiałam się, przez co niejeden raz oberwałam w twarz. Nie dziwiło mnie to, że ojciec podnosił na mnie rękę, chyba nawet to rozumiałam. Był bezradny wobec mojego buntu, a skoro sam nie dawał sobie ze mną rady, to znalazł inny sposób, by mnie poskromić… Po tym, jak skończyłam szesnaście lat, postawił przede mną wybranego przez siebie… „mojego chłopaka”.
Ivan był osiemnastolatkiem z burzą jasnych włosów, o oczach błękitnych niczym woda. Podczas naszego pierwszego spotkania obserwowałam go z rezerwą, natomiast w ojca ciskałam mordercze spojrzenia. Nie pojmowałam, jak mógł wybrać dla mnie chłopaka, nawet nie pytając mnie o zdanie. Zbył mnie i, zanim mogłam zaprotestować, wyjaśnił, że Ivan ma mnie naprostować oraz pokazać, jak powinna zachowywać się dama. Dodał również, że pochodzi z dobrej rodziny, a przecież nic nie liczyło się bardziej od ustawienia dziecka na odpowiedniej pozycji.
Wiele razy byłam świadkiem oddawania córek, które ledwo weszły w dorosły świat, w ręce mafiosów, czasami o wiele starszych od tych biednych dziewczyn. Przerażało mnie to, dlatego w pewien sposób doceniałam gest ojca i fakt, że postawił na mojej drodze właśnie Ivana.
Nie sądziłam, że Ivan stanie się moją bratnią duszą, powiernikiem sekretów oraz silnym ramieniem, na którym mogłam się wypłakiwać. Ale od tamtego dnia byliśmy wręcz nierozłączni.
I mimo że nigdy nie posunęliśmy się dalej – prócz pocałunków oraz niewinnych pieszczot – co według mnie było sprawką ojca, zakochiwałam się w Ivanie każdego dnia od nowa. Traktował mnie niczym księżniczkę, chociaż do księżniczki było mi bardzo daleko. Troszczył się o mnie i był obok, kiedy go potrzebowałam. Po dwóch spędzonych razem latach wizja poślubienia go nie przerażała mnie, wręcz przeciwnie – uszczęśliwiała. Nie mogłam doczekać się dnia, w którym założę białą suknię i z dumą przyjmę jego nazwisko. Widocznie interesy między naszymi rodzinami szły dobrze, ponieważ ojciec chwalił Ivana, patrząc na niego z szacunkiem. Dzięki temu, że go lubił, miałam szansę na szczęśliwe życie.
***
Wchodzę do kuchni, w której urzęduje Galina, nasza gosposia. Mieszkała w tym domu od wielu lat, przez co traktowałam ją niemal jak drugą matkę. Znała masę moich sekretów oraz przewinień, jednak nie oceniała, zawsze stając po mojej stronie. Uwielbiałam tę kobietę i byłam wdzięczna, że mogłam na nią liczyć w każdej sytuacji.
– Dzień dobry! – wita mnie z szerokim uśmiechem, wskazując krzesło. – Na co masz ochotę, kochanie? Płatki?
– Mogą być. – Sięgam do szafki, wyjmuję wielkie opakowanie i miseczkę. Galina karci mnie, dając do zrozumienia, że to należy do jej obowiązków.
– Piękny mamy dzisiaj dzionek, prawda? – Odruchowo spoglądam za okno, mrużąc oczy przed ostrymi promieniami słońca. – Jakie masz plany, Arinko?
– Na razie żadnych. Po południu odwiedzi mnie Ivan.
– Cześć, siostrzyczko! – Podskakuję przestraszona, słysząc donośny i wesoły głos brata, który do mnie dołącza. – Widziałem cię wczoraj, uciekinierko.
– Zamknij się – burczę pod nosem, zezując w stronę wejścia, aby upewnić się, że nie ma tam ojca. – Nie mów tego głośno! Znowu będę miała przechlapane.
– Jesteś z rana strasznie marudna, wiesz? Opowiadaj, dlaczego w nocy wymknęłaś się z domu?
– Ivan zabrał mnie nad jezioro. – Wzruszam ramionami, siadając obok brata. – Nie mów nic ojcu, dobrze?
– Oczywiście, że nie powiem, przecież jestem po twojej stronie. Dla własnego dobra musisz przestać z nim walczyć.
– To nie jest takie proste. Po prostu chciałam wyjść wieczorem, a wiesz, jaki jest ojciec. To niesprawiedliwe, że ty nie masz żadnych zakazów dotyczących godzin opuszczania domu.
– Cóż, urodziłem się chłopcem, więc miałem ciut więcej szczęścia niż ty. Nic na to nie poradzisz, młoda.
– Się zdziwisz. – Prycham pod nosem, a brat szturcha mnie ramieniem, aż niemal spadam z krzesła.
– Proszę cię, nie rób żadnych głupstw, Ari. Ojciec i tak ma przy tobie pełne ręce roboty! Ivan poskromił trochę twój charakterek, chociaż nadal jesteś niczym bomba z opóźnionym zapłonem. Zluzuj.
– Ciekawe, czy ty byłbyś zadowolony, gdybyś miał takie zakazy. Łatwo ci mówić, bo jesteś wolny – rzucam.
– Bredzisz. Może i mam więcej luzu, ale w zamian muszę robić rzeczy, o których nie masz pojęcia.
Przekręcam głowę, przyglądając się bratu. Doskonale wiem, o co mu chodzi. Miał zostać następcą ojca, gdy ten osiągnie odpowiedni wiek i usunie się w cień, ustępując miejsca swojej dumie, ukochanemu synowi. Ja, w przeciwieństwie do Arija, nie brałam udziału w interesach ojca, zresztą nigdy by mi na to nie pozwolił. Uważał, że kobiety jako słaba płeć nadawały się jedynie do uświetniania ważnych przyjęć i rodzenia dzieci.
– Co się dzieje, Arij? Możesz mi powiedzieć, potrafię dotrzymać tajemnicy. Nie wygadałam się nikomu o Daszy.
– I tak ma pozostać. – Patrzę w jego oczy, dostrzegając w nich coś dziwnego. Zastanawiam się, czy nadal tęskni za dziewczyną, która była córką jego wroga. – Dasza jest bardzo daleko stąd.
– Wciąż się z niej nie wyleczyłeś, prawda?
Wzdycha ciężko, przez co natychmiast robi mi się go żal. Przytulam więc policzek do jego ramienia, po czym zamykam oczy.
Od ich rozstania minęły dwa lata. Mój brat naprawdę był w niej zakochany, niestety interesy między naszymi rodzinami nie szły po myśli ojca, dlatego postanowił zerwać wszelki kontakt, zabraniając Arijowi spotkań z Daszą. To było okrutne zagranie, chociaż po nim można było się spodziewać wszystkiego.
– To i tak nie miało szans. Nigdy nie moglibyśmy być razem, nie pozwoliliby nam na to. Dlatego właśnie proszę, żebyś na siebie uważała, Arina. Mówię poważnie. Trzymaj się Ivana, to dobry chłopak.
– Wiem, kocham go. Niedługo skończę osiemnaście lat i wtedy za niego wyjdę. Jestem z nim szczęśliwa – zapewniam.
– Chociaż ty. – Uśmiecha się smutno, całuje mnie w głowę, a potem wychodzi, zostawiając mnie z Galiną. Kobieta nuci pod nosem, wyrabiając ciasto na bułeczki z czarnuszką.
***
Po południu odwiedza mnie Ivan. Jak zwykle wygląda obłędnie w jasnych dżinsach, czarnej koszulce polo oraz sportowej kurtce. Na jego widok zrywam się z łóżka, wpadam w czekające na mnie ramiona i całuję, odbierając mu dech. Odwzajemnia pocałunek, a następnie odkłada bukiecik kolorowych tulipanów.
Uwielbiam tulipany, o czym doskonale wie. Przynosi mi je tak często, że czasami mój pokój wygląda niczym minikwiaciarnia. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Patrząc na kwiaty, myślę o darzącym mnie miłością chłopcu, któremu oddałam swoje serce. Ivan był światłem w moim ponurym życiu.
– Tęskniłam. – Uśmiecham się w jego usta i gryzę dolną wargę. Chłopak mocniej owija dłonie wokół mojej talii, unosi mnie lekko, po czym przypiera do ściany. Coraz częściej zdarza mi się myśleć o naszym pierwszym razie, którego nie mogę się doczekać. Hormony w moim ciele buzowały od kilku miesięcy, traciłam cierpliwość, ale niestety mój chłopak nie przekraczał granicy, która została mu wyznaczona. – Mam dość czekania, pragnę cię. Bardzo.
– A ja pragnę ciebie, Arino, ale nie możemy. Twój ojciec by się wściekł, wiesz o tym.
– Oj tam. Jakim cudem by się dowiedział? – Przenoszę pocałunki na jego szczękę i zsuwam kurtkę z jego ramion. Dziś ledwo nad sobą panuję.
– Ależ jesteś nabuzowana. – Śmieje się, umieszczając dłonie na moich pośladkach i ściskając je mocniej. Szlag! – Zaradzimy temu. – Gwałtownie odwraca mnie w stronę wielkiego lustra w szafie i wsuwa dłoń w moje dżinsy. – Nie zamykaj oczu – szepcze wprost do mojego ucha, po czym zaczyna poruszać palcami.
Nie mija dużo czasu, a jęki wypełniają mój pokój. Wiję się pod wpływem jego dotyku, zaciskam ręce na jego nadgarstkach, wbijając zęby w wargę, by powstrzymać się od krzyku. Nikt nie może mnie usłyszeć; gdyby ojciec odkrył, co się właśnie działo, wyszedłby z własnej skóry. Ivan wiedział, co zrobić i gdzie dotknąć, by rozpalić we mnie ogień.
– Jesteś już blisko, czuję to. – Po tych słowach wybucham, zaciskam mięśnie i dochodzę, szepcząc bez końca jego imię.
Ivan spędza u mnie całe popołudnie. Po odprowadzeniu go do drzwi długo macham mu na pożegnanie. Posyła mi całusa i wsiada do białego, wypasionego BMW. Przez chwilę myślę o naszym ślubie. Widzę wtedy oczami wyobraźni chłopaka w dopasowanym, czarnym garniturze, wpatrzonego we mnie z miłością. Dostrzegam siebie idącą do ołtarza w pięknej białej sukience z ciągnącym się za mną trenem. Niemal czuję na sobie spojrzenia wszystkich gości cieszących się naszym szczęściem.
Chociaż wciąż nie znam daty, tęsknie wyczekuję tego wyjątkowego dnia. Ivan będzie wspaniałym mężem, a ja postaram się być dla niego idealną żoną. Zasługuje na to.
– Arino. – Głos ojca sprowadza mnie na ziemię. Zamykam drzwi, odwracam się i mierzę się z jego spojrzeniem. Na szybko próbuję wywnioskować, w jakim jest nastroju, ale nie wygląda na wkurzonego. Kłótnia to ostatnie, na co mam ochotę po cudownym dniu. – Jutro odbędzie się przyjęcie – informuje oschle, strzepując niewidzialny pyłek z mankietu marynarki. Nienawidziłam tych cholernych przyjęć! Na każdym pojawiało się mnóstwo ważnych osób obracających się w mafijnym świecie. Dla mnie było to nic innego jak marne przedstawienie, odgrywanie ról, aby zrobić na ludziach wrażenie. – Wiem, co sobie myślisz, jednak tym razem będzie to innego rodzaju przyjęcie. Mam zamiar ogłosić na nim datę waszego ślubu.
Rozchylam usta, gapiąc się na ojca z mieszanką podekscytowania, radości i lekkiego szoku. Nie wspominał nic na ten temat, odkąd cztery miesiące temu sama go o to zapytałam. Zbył mnie machnięciem ręki i słowami, że to zależy od niego, nie ode mnie. Teraz niemal mam ochotę go uściskać, czego oczywiście nie robię. Nie mam pojęcia, czy nie odepchnąłby mnie od siebie i nie poczęstował uderzeniem w policzek. Ojciec bywał nieprzewidywalny.
– Kup sobie piękną sukienkę, koniecznie długą. Na przyjęcie przybędą ważni dla mnie ludzie, dlatego masz zachowywać się, jak na przyszłą żonę przystało. Żadnych sprzeciwów, humorków i pyskowania. Czy to zrozumiałe? – Przytakuję, nerwowo przełykając ślinę. Nie sądziłam, że zrobi z tego aż takie wydarzenie. – Dobrze, to wszystko. – Kiwam głową, mijam go i czmycham do siebie, zanim mógłby dodać coś jeszcze.
Cholera! Wychodzę za mąż!