Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bóg dla wymagających. Jan Turnau na święta i nie tylko - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bóg dla wymagających. Jan Turnau na święta i nie tylko - ebook

Chrześcijaństwo to nie doktryna, ale wiara, że nie jesteś sam – przekonuje Jan Turnau, teolog i publicysta „Gazety Wyborczej”, i konsekwentnie od pół wieku wyprowadza nas z teologicznych manowców. Dzięki niemu święci stają się całkiem zwyczajni, a rzeczy codzienne zupełnie niezwykłe. „Turnau pokazał, jak wiele można powiedzieć w krótkim tekście. Byłoby przesadą twierdzić, że książka jest zwięzłym katechizmem, jednak nie mam wątpliwości co do tego, że nawet ktoś do lektur pobożnych nieprzyzwyczajony znajdzie w niej to, co istotne w chrześcijaństwie”.

Fragment recenzji ks. Adama Bonieckiego z „Tygodnika Powszechnego”

„Jan Turnau pisze o religii żywo i bez namaszczenia. To jest religia dla ludzi – także dla tych, którzy z religią nie mają nic wspólnego i niewiele o niej wiedzą. Turnau wydobywa z ksiąg świętych i tradycji chrześcijańskiej mądrość przydatną wszystkim: chrześcijanom, agnostykom i ateistom. Czyni to z dużym ładunkiem ironii i autoironii, dowcipnie i z uroczym poczuciem humoru. Religia tej książki to wiara, nadzieja i miłość. To zaproszenie do namysłu i dialogu”.

Adam Michnik

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-832-680-380-2
Rozmiar pliku: 986 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 stycznia

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki

Jehoszua

Nowy Rok – święto chrześcijańskie? Tak, ale nie dlatego, że to początek roku. W prawosławiu przetrwało święto Obrzezania Pańskiego. W katolicyzmie zastąpiono je najpierw wspomnieniem nadanego Mu po ośmiu dniach imienia Jezus, obecnie – uroczystością Matki Nowo Narodzonego, Bożej Rodzicielki Maryi.

Dziwny to dziś znak religijny – obrzezanie. Niezrozumiały, śmieszny, szczególnie w kulturze rozbujałej seksualnie, ale traktującej tę sferę życia płytko, tylko przyjemnościowo. Dla starożytnych Żydów seks był niemal sakralny: płodność warunkowała istnienie rodu, przedłużała egzystencję indywidualną. Sprawy łoża nie były żadną miarą śmieszne. Nie było też zarazem późniejszej pruderii. Obrzezanie było i jest dla Żydów znakiem świętości życia, jego przekazywania.

Podczas Zagłady obrzezanie miało wymiar tragiczny: groziło śmiercią. Gdyby Jezus – Jehoszua – żył dwadzieścia wieków później nie nad Jordanem, ale na przykład nad Wisłą, zginąłby pewnie za to, co według Ewangelii Łukasza wydarzyło się w Jego życiu ósmego dnia. Znak dla chrześcijan zgoła niepojęty, ale święty zarazem. Nosił go Chrystus.

^(*) _(*) ^(*)

Chrystus był Żydem? Rzecz to równie bezsporna, jak niektórym trudna do przyjęcia... Gdy coś podobnego rzekłem pewnej pani, odparła natychmiast: „Tak, ale oni Go zabili”. Nie jest to argument najcelniejszy: myśląc podobnie, należałoby zakwestionować przynależność narodową Sokratesa, biskupa Stanisława Szczepanowskiego, Tomasza Morusa, Dietricha Bonhoeffera...

Dotykamy tu jednak bardzo istotnej dla tematu kwestii, którą zwie się na ogół kwestią bogobójstwa. Trzeba pamiętać, że ci, którzy zabili Jezusa, a raczej spowodowali Jego śmierć, nie wierzyli przecież w Jego boskość. Gdyby byli jej świadomi, postąpiliby inaczej (co stwierdza zresztą wyraźnie Pismo Święte: por. Dz 3,17 i Kor 2,8). Myślę poza tym, że obciążanie odpowiedzialnością za śmierć Jezusa całego Jego narodu jest bardzo wątpliwe historycznie. Tłum zebrany przed pałacem Piłata nie może być uważany za uprawnionego reprezentanta Narodu Wybranego. Zresztą z relacji Mateusza i Marka wynika przecież wyraźnie, że ów tłum był ofiarą manipulacji.

Katechizm Soboru Trydenckiego stwierdzał wręcz, że nasze grzechy są większe niż Żydów. My bowiem wierzymy, że jest Synem Bożym... Można w tym miejscu dodać argument całkiem laicki: któraż elita władzy spokojnie zniosłaby bardzo surową krytykę, jaką kierował Jezus pod adresem przywódców narodu żydowskiego? Któraż władza narodowa na pewno postąpiłaby inaczej?

Wszystko to napisałem, by przestrzec przed wypowiedziami w rodzaju „nie lubię Żydów”. Zastanówmy się nad tym, kogo w takim razie powinniśmy nie lubić.

KOLĘDY NASZE

Kolega usłyszał w kościele kogoś śpiewającego w kolędzie zamiast „Podnieś rękę, Boże Dziecię” – „Podnieś rentę...”. Nieświadome przekręcanie różnych pieśni religijnych to rzecz znana: np. w pieśni maryjnej zamiast „naród polski weź w porękę” –„...weź pod rękę”. Ale tu, w przypadku owej renty zamiast ręki, mamy chyba do czynienia ze świadomą aktualizacją. Nie bluźnierczą oczywiście, jeśli nawet ironiczną, to przecież nie Jezusa to krytyka, tylko tych, którzy rządzą. Można się uśmiechnąć współczująco.

A teraz fragment innej kolędy:

Żydóweczka Bogu miła

Hebrajczyka nam powiła...

To też nie żaden głupi dowcip ani nie twórczość własna dzisiejszych katolików, którym bokiem wyłazi idiotyczność antysemityzmu. Owszem, dwuwiersz przepisałem z homilii ks. Michała Czajkowskiego drukowanej w „Agendzie liturgicznej Maryi Niepokalanej” na rok 2000, ale mój przyjaciel zacytował autentyczną kolędę pióra Twardowskiego. I to nie Jana, tylko barokowego poety Kaspra. Mamy różne tradycje.

Matka ostatniej nadziei

Jest ludzkie uczucie tak głębokie i powszechne, że można je prawie nazwać instynktem: to miłość do matki. Ojciec ojcem, niech nie zapomina o swej przyczynowości, ale fizjologia rozdzieliła role tak, że matka jest ważniejsza nieporównanie. Człowiek nie pierwotniak. Można na trochę o tym zapomnieć, ale nie na długo. Widzimy to w Piśmie Świętym. Ewangelia Marka niemal milczy o Marii z Nazaretu, można nawet powiedzieć, że minimalizuje Jej rolę w Jego misji; potem Mateusz ma już opowieść o Jej macierzyństwie, ale tak zredagowaną, że mowa jest raczej o Józefie; równocześnie Łukasz czyni Ją jednak bohaterką swej Ewangelii Dzieciństwa, a na końcu Jan zaznacza, że to Ona skłoniła Go, by zaczął działać cudem.

W czasach pobiblijnych chrześcijaństwo dalej awansuje Matkę Boga-Człowieka. Zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Co prawda protestantyzm ostudza te uczucia, ale prawosławie trwa w nich bodaj mocniej niż katolicyzm. Obie rodziny narodowe – i ta przedbużańska, i ta za tą rzeką – czczą Bogurodzicę z równą serdecznością. Łączy nas stosunek do Niej, wierzący powiada, że łączy Ona sama.

Matka Jezusa uchodzi za ostatnią nadzieję, gdy wszystkie poprzednie zawiodły. Gdy potworna katastrofa lotnicza rozbija początki pojednania, wznieca przygaszone uczucia, wznawia gry i grymasy, może tak jest, że tylko Ona może nas uratować. Byleby nie przeszkadzało Jej w tym żadne radio i partia polityczna żadna.

NIE TYLKO MATKA BOSKA

„Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze” – śpiewaliśmy długie lata, chociaż to herezja! Bóg Ojciec nie jest mniej miłosierny od Matki swego Syna. W niebie nie ma takiego podziału ról... Wydaje mi się, że dzisiaj straszenie ludzi Panem Bogiem jest zgoła antyewangelizacją. Także straszenie piekłem: dosyć mają apologeci kłopotów z tłumaczeniem, czemu Bóg dopuszcza piekło na ziemi.

6 stycznia

Uroczystość Objawienia Pańskiego

Mędrcy nad mędrcami

Trzej królowie... Ten obraz uświęcony wielką tradycją z trudem wytrzymuje konfrontację z tekstem biblijnym. Hipoteza, że gości było tylu, ile było darów, jest oczywiście tylko hipotezą. A już na pewno nie królowie, tylko magowie, mędrcy. Chociaż... wiadomo, że owi wschodni uczeni mieli wielki wpływ na całe życie społeczne, religijne i polityczne. Był to więc zapewne hołd jakiejś elity intelektualnej, będącej jednak zarazem elitą władzy. Hołd ludzi reprezentujących swoje społeczności, a patrząc ogólniej – ludzkość, świat...

WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY

Pewien ksiądz żalił mi się: „Teraz to wszyscy w Kościele doceniają Owsiaka, a ja jeszcze niedawno uchodziłem za heretyka, gdy go chwaliłem”. Rzekłem mu: „A nie pamiętasz, jak za komuny mówiono o partyjnych rewizjonistach: Obrywają, bo nie rozumieją, że trzeba iść za postępem, a nie przed”.

Zastali nie monarchę w złocie, kadzidle i mirze, ale dzieciaka w biedzie. Zdziwili się niewątpliwie, jednak uwierzyli, że to jest ów oczekiwany król żydowski. Gdyby rzeczywiście byli królami, zostawiliby pewnie swoje dary, może nawet i pokłonili się, bo rozczuliła ich owa bieda – ale wróciliby do domu z niczym. Ale byli mędrcami, ba, magami, czyli znawcami tajemnic. Zrozumieli, że najpotężniejsze imperium nie z tego jest świata, albowiem w słabości jest siła największa.

SZLACHECTWO ZOBOWIĄZUJE

„Świat narzuca wierzącym swoje wymagania. Żąda się od nich więcej, oczekuje się czegoś lepszego, większej uczciwości, sumienności i przyzwoitości. Nie ma powodu, by wierzący odrzucali te oczekiwania, by życzyli sobie «zrównania w dół», do przeciętnego poziomu moralności. Nie dzieląc swojej moralności na świecką, niższą, oraz duchową, wyższą, działają w obu zakresach rzeczywistości, świeckim i duchowym, z tych samych pobudek, w oparciu o tę samą zasadę, którą jest wiara”.

To święte słowa wybitnego, nieżyjącego już teologa ewangelicko-metodystycznego ks. Witolda Benedyktowicza. Nic dodać, nic ująć. Tylko tak działać, uczciwiej niż „świat”, i nie gorszyć się, gdy ktoś stamtąd ośmieli się skrytykować, choć sam nie lepszy. „Noblesse oblige”.

Trzecia niedziela po Bożym Narodzeniu

Święto Chrztu Pańskiego

Zanurzanie

W trzecią niedzielę po Bożym Narodzeniu Kościół katolicki wspomina chrzest, o jaki poprosił Jezus Jana Chrzciciela. Jan uznaje wyższość Chrystusa i tłumaczy, że to on powinien być przezeń ochrzczony, ale Jezus nie ustępuje. Mamy tu – niejeden w Ewangeliach – największy przykład pokory.

Przy okazji informacja filologiczna: grecki wyraz „baptizein”, tłumaczony jako „chrzcić”, znaczy dosłownie „zanurzać”. Tamten chrzest odbywał się przez zanurzenie w rzece Jordan, dziś jedne Kościoły redukują symbolikę do polania głowy wodą (m.in. rzymskokatolicki), inne chrzczą w zbiornikach naturalnych lub specjalnych baptysteriach (np. baptyści). Jedne Kościoły chrzczą niemowlęta, inne (baptyści, zielonoświątkowcy) – tylko osoby, które same podejmują taką decyzję. Prawosławni chrzczą niemowlęta, zanurzając je w wanience.

17 stycznia

Dzień Judaizmu

Babcia Żydówka

To dzień święty dla wszystkich ludzi opętanych ideą dialogu, pojednania chrześcijan i żydów. Pewien ksiądz katolicki, profesor teologii, takiż opętaniec, opowiadał mi dwie historie. Miał w jakimś kościele odczyt o naszym dialogu. Duszpasterz był bardzo miły, odwiózł na dworzec, kupił kanapkę na drogę, po czym, żegnając się, wyznał: „Ale ja też uważam, że Polską rządzą Żydzi”. Było to dość dawno, niedawno pewien taksówkarz zachwycał się, owszem, księdzem Tischnerem podczas pierwszych pięciu kilometrów, przez następne wygadywał na Żydów...

Więc jak co roku pytanie: jaka jest właściwie nasza ojczyzna między profesorem a folklorem?

Na deser fraszka księdza Twardowskiego:

Koci koci łapci,

pojedziem do babci,

ale ani słówka,

bo babcia Żydówka.

JESTEM TEN, KTÓREGO NIE MA

Anegdota: znany ateista trafia po śmierci do nieba. Zaskakuje go rój aniołów i świętych, ale najbardziej sam Bóg, który przedstawia mu się: „Ja jestem ten, którego nie ma...”. To ciepła ironia, ale też najgłębsza teologia. Trzeba powtarzać jak mantrę, że na tamtym świecie jest „totaliter aliter”, absolutnie inaczej. Jakby rzeczywiście Boga nie było – takiego strasznego, jakiego my sobie na ogół wyobrażamy, ba, nawet i takiego, o jakim wypisujemy wciąż nowe niemądre wypracowania.

18–25 stycznia

Tydzień Ekumeniczny

Źdźbło w oku Twoim

Tydzień (oktawa) modlitw o jedność chrześcijan to moja kapliczka od pół wieku. Temat nabożeństw i dyskusji w całym świecie, także moich modlitw i rozmyślań. Napisałem o tej wielkiej sprawie wiele, między innymi mój „dekalog ekumeniczny”, którego pierwsze przykazanie brzmi: „Zauważ źdźbło w oku swoim, jeżeli nie belkę. Także Twój Kościół ponosi jakąś część winy za brak Jedności. Od niego też zacznij odnowę stosunków międzykościelnych i odeń najwięcej wymagaj. Jeśli jest to Kościół dominujący w Twoim kraju liczbowo, wymagaj jeszcze więcej, bo ma on największe możliwości działania. Od niego zależy niemal wszystko. Jeżeli nie zmieni on jako całość swej postawy, nie zrobią tego też Kościoły mniejszościowe”.

Napisałem tak dawno temu, od tego czasu zmieniło się wiele na lepsze również w naszym kraju. Mamy już wspólny Nowy Testament i sporą część Pierwszego, zwanego dawniej Starym, nabożeństwa w tej intencji odprawiane są nie tylko w styczniu, czy jednak nasz Kościół większościowy stał się calutki naprawdę ekumeniczny? Moim zdaniem ta sprawa to wciąż w nim (i nie tylko w nim) raczej pasja hobbystów.

26 stycznia

Dzień Islamu

Posłuszni Koranowi

Dzień Islamu: jest też takowy wśród innych polskich dni ekumenicznych. Z „Więzi” cytuję list 138 uczonych i zwierzchników muzułmańskich do przywódców chrześcijaństwa: „Zatem posłuszni Świętemu Koranowi my, jako muzułmanie, zapraszamy chrześcijan, aby spotkali się z nami na podstawie tego, co jest wspólne dla nas, co jest także najbardziej fundamentalne dla naszej wiary i praktyki: na gruncie dwóch przykazań miłości”. Piękne słowa.

A oto inne, też wzruszające. Muzułmański ekumenista, niezłomny Maciej Konopacki pisał po ataku na USA w gdańskiej „Gwieździe Morza”: „Dzień 11 września również niezwykle boleśnie dotknął muzułmanów polskich o tatarskich rodowodach (...). Niedawno zaś oglądane w telewizji objawy radości Palestyńczyków na świeżą wieść o wydarzeniach w USA powodują bezbrzeżny smutek”. Konopacki cytował podobne oświadczenie Stefana Koryckiego, przewodniczącego Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP. Potem właściwe stanowisko zajęła też Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów. Trzeba rozumieć uczucia Polaków tej religii, którzy nie chcą się w żaden sposób kojarzyć z nienawiścią. Katolicy niech przypomną sobie własną konsternację po antysemickich słowach duchownych z ich wspólnoty religijnej; swój ówczesny wstyd i ból. Maciej Konopacki napisał też w dniach wrześniowych: „Zdarzyło się kiedyś, iż na meczetowym ogrodzeniu pojawiła się Gwiazda Dawida. Osobiście odebrałem to w duchu międzyreligijnej więzi, u samych Abrahamowych źródeł...”. Słowa piękne, więź wciąż raczej nikła.

MISTERIUM CZY SEKRET?

Gdy przed laty studiowałem na ATK, ksiądz profesor Tadeusz Gogolewski irytował się, gdy słyszał, że Kościół jest tajemnicą. „Nie jest tajemnicą, tylko misterium: Kościół nie ma nic do ukrywania!”.

Może trochę ma. Gdy oblegają go bezwzględni i dobrze uzbrojeni wrogowie, obowiązek sekretu jest oczywisty. Jak katakumby, to katakumby. Ale gdy nadeszła wolność, też niecała Kościołom życzliwa, jednak przecież nie z nożem w zębach? Gdy wszystko w świecie jest na patelni, daleko posunięta niejawność robi dziwne wrażenie. Nie trzeba naśladować plotkarstwa, pogoni za sensacją i chamskiego nieraz wścibstwa mass mediów, wszakże najwięcej absurdalnych plotek jest zawsze wtedy, gdy zakazuje się ujawniać cokolwiek.

27 stycznia

Dzień śmierci Jerzego Turowicza

Rysy Jezusa

Redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” był poza wszystkim człowiekiem bardzo dowcipnym. Był to humor „ścichapęk”, ale przedni. Pamiętam nasze spotkanie w Ziemi Świętej z ojcem Danielem Rufeisenem, awangardzistą dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Turowicz na koniec opowiedział taki dowcip (szmonces?): Jest koniec świata, przychodzi Chrystus. Oczywiście mamy milion dziennikarzy i jeden (może z „Gazety”) pyta: – Panie Jezu, czy to pierwsze przyjście Mesjasza, jak wierzą Żydzi, czy ponowne, jak chcą chrześcijanie? Odpowiedź Chrystusa: – No comment.

Ta anegdota przypomniała mi się, gdy przeczytałem kiedyś w serwisie KAI, że Żydzi amerykańscy bardzo ciepło przyjęli dokument Papieskiej Komisji Biblijnej „Lud żydowski i jego święte pisma w Biblii chrześcijańskiej”. Szczególnie podobało się naszym starszym braciom w wierze stwierdzenie, że oba oczekiwania na przyjście Mesjasza nie są nie do pogodzenia. Co prawda dla nas jest to przyjście ponowne, dla Żydów – pierwsze, dla nas Ten, który przyjdzie, „będzie miał rysy Jezusa”, ale oczekiwanie jest wspólne. Co prawda też, pouczył mnie ks. Michał Czajkowski, Kościół nasz mówi to nie pierwszy raz, ale bardzo miło, że ucieszyliśmy braci!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: