Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bóg nie ma ptaszka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 maja 2021
Ebook
14,99 zł
Audiobook
19,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bóg nie ma ptaszka - ebook

Kontrowersyjny autor powraca z opowiadaniami pod jeszcze bardziej kontrowersyjnym tytułem. „Bóg nie ma ptaszka" to zbiór piętnastu opowieści, których bohaterami są współcześni mężczyźni. Na pierwszy rzut oka całkowicie się od siebie różnią – raz jest to pastor, innym razem pisarz z nałogami albo zraniony gangster. Szybko okazuje się, że mężczyzn łączy wspólny świat, który stawia im podobne wymagania i nieustannie rzuca wyzwania. Czy są w stanie im podołać?

K.S. Rutkowski jak zwykle przedstawia rzeczywistość męskim okiem. Nie ucieka przed trudnymi tematami. Nie owija w bawełnę. Pisze wprost, używając dosadnego języka.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-269-1120-6
Rozmiar pliku: 247 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ONA I ON

Późny wieczór. Kawiarnia była pusta. Ci dwoje weszli do środka i usiedli pod oknem. Ona odezwała się pierwsza.

– Posłuchaj...

– Nie.

– Wysłuchaj mnie, proszę.

– Nie mam zamiaru.

– Dlaczego?

– Bo wszystko już wiem.

– Nic nie wiesz...

– Wiem, że go kochasz. I tyle mi wystarczy.

– A nie obchodzi cię, jak do tego doszło?

– Nie, ani trochę.

– Dlaczego?

– Bo to niczego nie zmieni.

– Masz rację. Ale chciałabym, żebyś sobie uświadomił, że trochę na to zapracowałeś.

– Może i tak. Jednak proszę cię, choćby przez wzgląd na uczucie, które nas łączyło, nie wbijaj mi tego noża.

– Już jest wbity.

– Na razie do połowy. Może go jeszcze z siebie wyciągnę bez większego szwanku. Jeśli usłyszę to, co chcesz powiedzieć, pewnie wbijesz go głębiej i wtedy, kurwa, z bólu pęknie mi serce.

– Przecież ty nie masz serca.

– Mam. Muszę je mieć, skoro boli mnie jak cholera.

Próbowała dotknąć twarzy mężczyzny, lecz delikatnie odtrącił jej dłoń.

– Nie rób tego – poprosił.

– Kiedyś to lubiłeś.

– Teraz nie lubię.

– Dlaczego?

– Dotykasz tymi rękoma innego.

– Tylko dlatego?

– To wystarczy.

– Ty nigdy nie dotykałeś innej kobiety, a zaraz później mnie?

– Nie porównuj tego.

– Dziś nie zaprzeczasz, a kiedyś szedłeś w zaparte, gdy pytałam o wszystkie twoje zdziry.

– To nie to samo.

– A czym się różni?

– Nic do nich nie czułem.

– Ale je dotykałeś?

– Tak, dotykałem. Nawet robiłem więcej. Znacznie więcej. Tyle że to nic nie znaczyło. Za każdym razem wracałem do ciebie. Ty byłaś najważniejsza.

– Czyli jednak miałeś kochanki?

– Miałem.

– Wiedziałam... zawsze wiedziałam.

– Nie wiedziałaś. Jedynie się domyślałaś. A to duża różnica.

W tym momencie podeszła kelnerka i zapytała, czy czegoś sobie życzą. Odprawił ją gestem ręki. Życzyli sobie wiele, lecz nie mogła im tego przynieść. Nikt nie mógł. Napięcie między nimi było tak bardzo wyczuwalne, że dała im spokój. Kiedyś też rozstała się w kawiarni ze swoim facetem, dlatego od razu poczuła zapach umierającej miłości. Z oddalenia przyglądała się mężczyźnie. Barczysty, łysy, z tatuażem na szerokim ramieniu. Wyglądał na drania, na pewno wszystko to jego wina. Znalazł sobie jakąś małolatę, dla której stracił głowę. Piękną, cycatą i głupią. Potem przyjrzała się kobiecie. Znała to spojrzenie zbitego psa. Współczuła jej. Miała nadzieję, że coś zaraz zamówią, najlepiej gorącą herbatę. Wtedy niby niechcący wyleje ją skurwysynowi na spodnie, kiedy tylko im ją przyniesie. Chociaż tyle mogła dla dziewczyny zrobić.

Kobieta przy stoliku zakryła twarz dłońmi. On patrzył na nią z kamiennym obliczem, jakby był jakimś monstrum całkowicie pozbawionym emocji. Ani jeden mięsień nie drgnął na jego twarzy, nawet gdy znów spojrzała na niego z wielkim smutkiem w oczach. „Co za nieczuły skurwiel...” – pomyślała kelnerka, która wciąż im się przyglądała.

– No i co teraz? – zapytała kobieta.

– Nic – odparł mężczyzna.

– Nic?

– Nic. Ty stąd wyjdziesz i pójdziesz do niego. Ja tu zostanę i zamówię coś do picia.

– Nie będziesz o mnie walczył?

– Słucham?!

– Nie spróbujesz mnie zatrzymać?

– Nie mam takiego zamiaru. Wybrałaś.

– No tak, ale...

– Ale co?

– Myślałam, że nie poddasz się bez walki.

– Walka skończyła się w momencie, gdy przeniosłaś do niego swoje rzeczy. Wtedy ją przegrałem.

– Nawet nie próbowałeś ze mną rozmawiać, przekonać, żebym została.

– Twoja wyprowadzka nie była spontaniczna. On czekał przed domem w samochodzie. Zaplanowaliście to, dlaczego więc miałem się z tobą szarpać. Zresztą...

– Co zresztą?

– Tamtego wieczoru nie spodziewałaś się zastać mnie w domu. Miałem interes do załatwienia. Wróciłem, bo czegoś zapomniałem. Gdyby nie to, przywitałyby mnie puste wieszaki i głupia karteczka pożegnalna, którą zostawiłaś w kuchni: „Już cię nie kocham”. Przypadek sprawił, że musiałaś spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, jak się sprawy mają. Pewnie i tak byś mnie wkrótce o tym poinformowała, tylko przez telefon, bo prosto w twarz nie miałabyś odwagi.

– Bałam się ciebie.

– Rozumiem, ale po sześciu wspólnych latach należało mi się chociaż tyle.

– Bałam się, że mnie uderzysz.

– Nigdy cię nie uderzyłem.

– I że pobijesz jego.

– Tego nadal powinnaś się bać.

– Pobijesz go?!

– Nie wiem. Ciągle się nad tym zastanawiam.

– On nie jest winien.

– I tu się mylisz. Zakochałaś się w nim. Pieprzył cię, kiedy byłaś ze mną. Rżnął cię, mając świadomość, że do kogoś należysz. Zatem to wyłącznie jego wina.

– Proszę, zostaw go w spokoju...

– Tego nie mogę obiecać.

– Dlaczego?

– Bo sam jeszcze nie wiem, co zrobię.

– Ty też pieprzyłeś inne. Sam się przyznałeś.

– Tak, ale one nie wiedziały o tobie, nie zakochałem się w żadnej i do żadnej nie wywiozłem swoich gratów.

– Błagam, nie rób mu nic złego!

– Nie.

– Spodziewam się jego dziecka...

– W takim razie wasze dziecko będzie mieć tatę kalekę.

– Nie mówisz teraz poważnie...

– Mówię. To, że pogodziłem się z rozstaniem, nie oznacza, że odpuściłem gnojowi, który do tego doprowadził.

– Daruj mu, proszę...

– Raczej nie licz na moją łaskawość. Zadzwoń do niego i powiedz, że nic nie wskórałaś. Polowanie wciąż trwa.

– On nie wie o naszym spotkaniu.

– Nie kłam. Przysłał cię tutaj. Rozpuściłem wici, że jest do odstrzału, pewnie coś usłyszał i trzęsie dupą, bo uświadomił sobie, czyją kobietę posuwał.

Ponownie schowała twarz w dłoniach. Płakała. Teraz już zanosiła się od szlochu. Kelnerka przy barze zrobiła kwaśną minę. Miała ochotę podejść do nich i zdzielić faceta w pysk.

– Powiedz prawdę: wiedział, kim jestem? – zapytał mężczyzna.

– Nie – odparła.

– I ani razu nie zapytał?

– Zapytał. Okłamałam go. Od razu mi się spodobał i nie chciałam, żeby zrezygnował ze mnie ze strachu.

– Trzeba było mu powiedzieć. Facet powinien mieć wybór, jeśli po drugiej stronie stoi ktoś taki jak ja. Źle zrobiłaś.

– Wiem.

– Teraz pewnie jest na ciebie wściekły?

– Trochę.

– No cóż... Psy zostały spuszczone. A on słyszy ich szczekanie, coraz bliżej i bliżej... Dziwne, że jeszcze cię nie zostawił i nie uciekł za granicę.

– Nie zrobi tego.

– Masz pewność? Jest aż tak odważny?

– Kocha mnie.

– Dlaczego więc tu przyszłaś?

– Aby wyjaśnić parę spraw.

– Nieprawda. Przyszłaś, bo ci kazał. Boi się. Dowiedział się, w co wdepnął. I robi w gacie ze strachu. Jesteś tu, żeby uratować mu tyłek.

– Po to też, jednak...

– Posłuchaj! Nie wiem, co z nim zrobię. Mam ochotę go zabić. Wpakować mu kulkę w ten durny łeb. Albo połamać ręce i nogi... Zresztą nawet gdybym chciał się nad nim zlitować, nie mam wyboru. Miasto aż huczy. Wszyscy wiedzą, że odeszłaś do fagasa. I czekają na mój ruch. Konkretny, jeśli nie chcę, by mnie wzięli za miękkiego chuja. Na to nie mogę sobie pozwolić, skoro jestem na świeczniku.

– Chcę tylko, żebyś pogodził się z moim szczęściem, pozwolił nam spokojnie żyć.

– Myślisz, że nie będziesz szczęśliwa z ukochanym na wózku inwalidzkim?

– Proszę, nie mów tak... nie mam siły tego słuchać... Błagam!

– Musisz. Wiedziałaś, jak w moim świecie załatwia się takie sprawy. Czego więc dzisiaj ode mnie żądasz?!

– Wybaczenia.

– Jedynie Bóg wybacza.

– Przecież jesteś jak Bóg dla tych wszystkich oprychów.

– Ale oni nie oczekują ode mnie, że wam wybaczę. Czekają na waszą krew. I muszą ją zobaczyć, aby mogli mnie dalej szanować.

– Czy aż tak ci zależy na ich szacunku?

– Tak, bo to moje życie. A ty właśnie podpiłowałaś jego konstrukcję.

– Nie chciałam.

– Wiem. Wyszło, jak wyszło.

– Co teraz ze mną będzie?

– Z tobą nic. Wiele dla mnie znaczyłaś. Nie mógłbym cię skrzywdzić.

– A z nim?

– Mam dylemat. Zapewne go załatwię, jeszcze tylko nie wiem jak...

Przez długą chwilę milczeli. Ona patrzyła na niego, on na nią. A kelnerka zerkała na nich oboje. Za oknem padał deszcz. Krople smutno uderzały o szybę.

– Dobrze, wrócę do ciebie – powiedziała w końcu.

– Wrócę, ale obiecaj, że nie spadnie mu włos z głowy.

– Nie chcę, żebyś wróciła – stwierdził. – Nie po tym, co zrobiłaś.

– Posłuchaj.... Kłamałam z ciążą, więc jeśli o to chodzi...

– Kłamałaś? Dlaczego?

– Myślałam, że cię rozmiękczę.

– I prawie ci się udało.

– Dałbyś nam spokój?

– Takie rozwiązanie chodziło mi po głowie.

– A teraz?

– Już mi po niej nie chodzi.

– Chcesz, żebym wróciła?

– Nie.

– Już mnie nie kochasz?

– Sam nie wiem.

– Mogłoby być między nami jak dawniej.

– Dobrze wiesz, że tak nigdy by już nie było.

– Moglibyśmy spróbować wszystko naprawić.

– Gówno by z tego wyszło.

– Tak, wiem – przyznała – nic by z tego wyszło. Westchnął cicho i zamyślił się. Kochał ją, nawet bardzo, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Świat, w którym funkcjonował, nie sprzyjał uczuciom. Nie było w nim na nie miejsca. W jego świecie nosiło się broń, zażywało się kokainę i bardzo nie lubiło się policji. Tutaj nikt nie wiązał się z kobietami, którym takie życie nie odpowiadało.

Od początku zdawał sobie sprawę, że ona jest z innej bajki i pewnie długo tu nie wytrzyma. Jednak cały czas miał nadzieję, że może jakimś cudem wytrwa przy nim, nasiąknie tym światem i w końcu go zaakceptuje. Nie dała rady, wygrał jej romantyczny charakter. Nie winił jej za to. Winił wyłącznie siebie. Wciągnął ją przecież w miejsce, do którego zupełnie nie pasowała. I kiedy w końcu się stąd wydostała, miał zniszczyć jej szczęście, aby zachować twarz. Nie chciał, żeby cierpiała. Nie wiedział, co robić. A musiał podjąć zdecydowane kroki, bo za drzwiami kawiarni trwała walka na śmierć i życie, w której wciąż jeszcze wygrywał. Jak długo? Liczne stado wilków czyhało, by rzucić mu się do gardła, gdy tylko okaże choć odrobinę słabości. Ona była jego czułym punktem. Wiedzieli o tym i niecierpliwie czekali na to, co zrobi.

– Słuchaj – odezwał się po długiej chwili.

Podniosła wzrok, jej oczy były bez życia. Umarły wraz z nadzieją, że wszystko będzie dobrze.

Żałował, że zagnał ją w ślepy zaułek. Delikatną, czułą istotę zamknął w ciasnej i cuchnącej rozkładem klatce. Okazał się sukinsynem. Miał ochotę wyciągnąć pistolet i palnąć sobie w łeb.

– Słuchaj – powtórzył – posłuchaj mnie uważnie...

– Tak... – wyszeptała.

– Daję mu dwa dni, by zwinął żagle. Po tym czasie zacznę go szukać i jeśli znajdę gdzieś w tym mieście, będzie z nim źle. Rozumiesz, co mówię? Będzie z nim naprawdę źle!

– On nie ma dokąd wyjechać. Tu jest całe jego życie. Praca, rodzina, przyjaciele...

– Nie obchodzi mnie to. Tyle mogę dla niego zrobić, dać mu dwa dni. Potem niech Bóg ma go w swojej opiece, jeżeli wpadnie w moje łapy.

– W takim razie wyjadę razem z nim.

– Rób, jak chcesz, moje ultimatum dotyczy wyłącznie jego. Tobie nic nie zrobię.

– Wyjadę.

– OK. I nigdy nie wracaj. W mieście, w którym jestem, nie będziesz szczęśliwa.

– Wiem o tym.

– Wszyscy spodziewają się, że go kropnę, więc jeśli naprawdę go kochasz, to zabierz go jak najdalej stąd. Nie chcę więcej o nim słyszeć. Nie ma tu miejsca dla nas dwóch.

Kiwnęła głową, wstała od stolika i powoli wyszła. W drzwiach odwróciła się i posłała mężczyźnie nikły uśmiech, który mógł być podziękowaniem lub pożegnaniem albo jednym i drugim. On go jednak nie odwzajemnił. Do końca grał rolę twardziela. Dopiero gdy za kobietą zamknęły się drzwi, na jego twarzy pojawił się ból. Kelnerka z głębi sali widziała ten grymas, ale stała za daleko, by móc odpowiednio go zinterpretować.

Mężczyzna przywołał ją do stolika i wreszcie złożył zamówienie. Nie było już po nim widać rozpaczy. Wciąż wyglądał jak ostatni drań. Dlatego postanowiła niechcący wylać na niego zmówionego drinka, kiedy tylko mu go przyniesie. Przynajmniej tyle mogła zrobić dla tej biednej dziewczyny, która wyszła stąd z miną zbitego psa.ŻYĆ BEZ MIŁOŚCI

Poznałem kiedyś dziewczynę. Studiowaliśmy razem na jednym roku. Nie była ładna, ale miała to „coś”. Przez dłuższy czas próbowałem się do niej zbliżyć, aż wreszcie się udało. Poszliśmy na randkę, później drugą, trzecią. Zostaliśmy parą. Jednak nie było w naszym życiu łóżka. Nie nalegałem, choć bywały momenty, kiedy nie mogłem się tego doczekać. Nie proponowałem jej niczego wprost, ale delikatne aluzje robiłem. Pewnego wieczoru powiedziała, że nie jest jeszcze gotowa i żebym się nie gniewał. Byłem zatem cierpliwy. W końcu nadszedł dzień, w którym zdecydowaliśmy się pójść dalej...

Starałem się to rozegrać tak, jak należy. W tych sprawach ważne są przecież szczegóły. Odpowiedni nastrój, muzyka, no i miejsce, gdzie nikt nagle nie przeszkodzi. To akurat był najmniejszy problem, bo miałem własne mieszkanie, bez zarzutu poradziłem też sobie z całą resztą. Pieczołowicie wymościłem nasze miłosne gniazdko i niecierpliwie czekałem. Przyszła. Piękniejsza niż kiedykolwiek, nieśmiała, nieco wystraszona. A potem było wino, pocałunki i powolna droga do celu...

Jednak nic z tego nie wyszło. Gdy już wylądowaliśmy nadzy pod kołdrą, jej początkowy zapał nagle się skończył.

– Nie mogę, nie mogę... – wyszeptała z przerażeniem, spychając mnie z siebie. Po czym wstała i nago pobiegła do łazienki.

Nie była moją pierwszą dziewczyną, więc miałem pewność, że niczego nie spieprzyłem, że zachowałem się, jak powinienem. Delikatnie i bez pośpiechu. Mimo to coś poszło nie tak, a ja nie wiedziałem co. Nie czułem się dobrze z tego powodu. Gwałtowna ucieczka kobiety z łóżka chyba żadnego faceta nie nastraja optymistycznie.

Po kilku minutach wróciła i przysiadła obok, odwrócona do mnie plecami.

– To nie twoja wina – powiedziała, szybko się ubrała i wyszła. Nie próbowałem jej zatrzymać. Byłem zły. Zraniła moją męską dumę, dlatego nie potrafiłem inaczej się zachować.

Trwały wakacje, więc nie spotykaliśmy się na uczelni. Nie zadzwoniłem, choć myślałem o niej bez przerwy. Ale uważałem, że po tym, co zaszło, do niej należał pierwszy krok.

Zrobiła go kilka dni później. Nie osobiście ani nawet przez telefon, tylko listownie. Właśnie ten tradycyjny sposób wybrała, żeby mi wszystko wyjaśnić.

„Wiem, że czujesz się zawiedziony tym, co się stało, i z pewnością jesteś na mnie wściekły. Masz do tego pełne prawo. W Twoich oczach zachowałam się jak cnotliwa gówniara, a nie dwudziestoletnia dziewczyna, która powinna znać życie na tyle, żeby się TEGO nie bać. I, uwierz mi, znam je, znam aż za dobrze...

Nie jestem już dziewicą. Od bardzo, bardzo dawna. Niestety nie straciłam cnoty z chłopcem o Twojej aparycji (przystojnym, miłym, czułym i delikatnym), lecz z kimś, kto był całkowitym Twoim przeciwieństwem. To dramat mojego życia... Jesteś pierwszą osobą, której o wszystkim opowiem...”

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: