- nowość
Bóg nie umie dawać mało - ebook
Bóg nie umie dawać mało - ebook
Słowa i życie księdza Piotra Pawlukiewicza zainspirowały miliony Polaków. Dziennikarka Katarzyna Szkarpetowska w książce Bóg nie umie dawać mało zebrała wspomnienia wielu bliskich i przyjaciół księdza Piotra, między innymi Krzysztofa Antkowiaka i księdza Bogusława Kowalskiego. Ich barwne opowieści ukazują go jako osobę pełną humoru, miłości i głębokiej wiary. Ta książka nie jest biografią, ale zapisem świadectw ludzi, którzy znali księdza Piotra osobiście i doświadczyli jego życzliwości i przyjaźni.
Zanurz się w opowieściach, które rozgrzeją serce i na długo pozostaną w pamięci!
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68317-26-8 |
Rozmiar pliku: | 8,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy Kasia poprosiła mnie o napisanie wstępu do tej książki, miałam trochę obaw, bo ani ze mnie znawczyni konferencji księdza Pawlukiewicza, ani ktoś z kręgu bliskich mu osób. Jednak podczas lektury moje serce było poruszone – z każdą kolejną stroną coraz bardziej.
Miałaś rację, Kasiu, życząc mi dobrego czasu z księdzem Piotrem. Taki właśnie był. A potem, słuchając jego kazań z kościoła akademickiego Świętej Anny, jednego za drugim – przy śniadaniu, przy myciu zębów – odkrywałam na nowo prawdy wiary. I uśmiechałam się, bo przecież wszyscy znamy poczucie humoru księdza Piotra, a niektóre przykłady wydają się ewidentnie o nas.
Dzisiaj natrafiłam na kazanie o uzdrowieniu paralityka i o ludziach, którzy go nieśli. Przypomniała mi się moja zeszłoroczna pielgrzymka do Ziemi Świętej. Myślami przeniosłam się do Kafarnaum. Ksiądz Piotr mówił nieraz o tym, że ziarno zasiane wydaje plon nawet kilkadziesiąt lat później. Coś w tym jest.
Dzięki lekturze tej książki jeszcze bardziej uświadomiłam sobie, jak ważne są zwyczajne gesty serdeczności. Księdza Piotra wspominają księża, a także ludzie świeccy. Dzielą się jego zapamiętanymi wypowiedziami; radami, które od niego usłyszeli; wydarzeniami będącymi ich wspólnym udziałem; tym, co ich najbardziej poruszyło w jego osobie. Każda opowieść jest piękna. Poczytacie o dzieciństwie, czasach seminarium, posłudze w różnych miejscach. Będzie o podróżach, chwilach zabawnych, ale też o cierpieniu i o tym, co trudne, choć z Bożą pomocą łatwiej to znieść.
Kasia ma niebywałą zdolność słuchania, dlatego przedstawiła esencję każdej przedstawionej relacji. Nieważne, czy się księdza Piotra znało osobiście, przyjaźniło z nim, było częścią tłumów słuchających jego homilii w kościołach i konferencji w aulach, czy dopiero pandemia i znalezione w internecie nagrania stały się początkiem wszystkiego. Duch Święty wieje, kędy chce. Nie ma przypadków.
Na dodatek po lekturze tej książki okazało się, że codziennie przechodzę obok szkoły średniej, do której uczęszczał ksiądz Piotr; że w mojej warszawskiej parafii pod wezwaniem Świętego Augustyna na Nowolipkach dorastał. Kiedyś mieszkałam na Pradze i wtedy byłam parafianką katedry warszawsko-praskiej, gdzie proboszczem był ksiądz Bogusław Kowalski; pewnego razu poszłam na spotkanie autorskie z księdzem Piotrem i księdzem Bogusiem. Urzekło mnie to, że księża mogą tak żartować!
Na początku pandemii zmarł mój wujek. Bardzo przeżywałam to, że nie mogę być na jego pogrzebie (pochodzę z Podkarpacia, na co dzień mieszkam w Warszawie i wtedy, w związku z obostrzeniami, miałam wrażenie, że te dwa miejsca w Polsce dzielą lata świetlne). Dlatego również moment śmierci księdza Piotra i świadomość, że tak wyjątkowemu kapłanowi towarzyszyło zaledwie kilka osób w jego ostatniej drodze, uświadomiły mi jeszcze dobitniej, co znaczą słowa: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi” (Iz 55, 8–9).
Ksiądz Piotr mówił o tym, że do końca życia zapamięta dziesięć minut ciszy, której doświadczył przed swoimi święceniami. Tytuł książki, _Bóg nie umie dawać mało_, przypomina mi, jak istotna jest w naszym życiu wdzięczność. Za wszystko.
Ksiądz Piotr był wielkim kaznodzieją, a jednocześnie niezwykle skromnym i ciepłym człowiekiem. Lubił colę, Marka Grechutę, Kraków. Nie chciał rozgłosu, a gromadził wokół siebie tak wiele osób.
Przechadzając się kilkanaście lat temu po krakowskim Rynku, minęłam się nagle ze Zbigniewem Wodeckim. Żałowałam wtedy, że nie porozmawiałam z nim, nie powiedziałam mu, że cenię sobie jego twórczość. Tak po prostu. Ta chwila już się nie powtórzy. Przypomniałam sobie tę historię, czytając o tym, że razu pewnego do księdza Piotra do zakrystii przyszła pewna pani, która poprosiła o Komunię Świętą. Ksiądz, jak przyznaje, w pierwszym odruchu miał odmówić, poprosić, żeby przyszła następnego dnia, ale potem pomyślał, że nie wie przecież, czy to nie jej ostatnia Komunia Święta w życiu, i oczywiście się zgodził.
Cieszę się, że spuścizna księdza Piotra jest propagowana. Czytajcie i podawajcie dalej!
Jadwiga Kielar
JADWIGA KIELAR – pochodzi z Podkarpacia, na co dzień mieszka w Warszawie. Absolwentka filologii polskiej. Ceni pracę z drugim człowiekiem, z książkami i z żywym słowem. Lubi podróże. Stara się w codzienności dostrzegać działanie Pana Boga i dzielić się tym w mediach społecznościowych.KSIĄDZ PIOTR JEST ZE MNĄ NA KAŻDYM KONCERCIE
Rozmowa z Krzysztofem Antkowiakiem
Nasza relacja pokazała mi, w jakim miejscu duchowo jestem i jak wiele mam jeszcze do przepracowania. Po każdym spotkaniu z księdzem miałem poczucie, że ono coś we mnie uporządkowało, ułożyło, mimo że my raczej nie rozmawialiśmy o wierze. Rozmawialiśmy tak ogólnie – o życiu, o muzyce, o sporcie, o literaturze.
Katarzyna Szkarpetowska: Pana przyjaźń z księdzem zaczęła się od Litanii – utworu, o którym ksiądz Piotr powiedział: „autobiografia nas obu”.
Krzysztof Antkowiak: Po jednym z koncertów podeszło do mnie pewne małżeństwo i zwróciło się z prośbą o skomponowanie muzyki do tekstu księdza Piotra. Wręczając mi kartkę z tekstem _Litanii_, powiedzieli, że chcą w ten sposób podziękować księdzu, który uratował ich relację. Poruszyły mnie te słowa, bo były mocne i szczere, a tekst _Litanii_ mnie zachwycił. Ja wtedy księdza Piotra nie znałem. Słyszałem o nim, ale nie słuchałem jego kazań, nie czytałem jego książek.
Pracą nad utworem zająłem się dość szybko. Nagranie wysłałem dosłownie kilka dni później. Otrzymałem informację zwrotną, że słuchając _Litanii_, ksiądz się wzruszył, i że chciałby mnie poznać. Wkrótce doszło do naszego spotkania w jaskini księdza na Przyrynku, w której królowały muzyka i literatura. To, co szczególnie mocno utkwiło mi wtedy w pamięci, to spojrzenie księdza Piotra – dobre, łagodne, a zarazem przenikliwe. Ksiądz miał coś takiego w oczach, jakby czytał duszę człowieka. Pomimo choroby, która go dotknęła, cierpienia, z jakim mierzył się każdego dnia, nie tracił pogody ducha.
W Litanii padają słowa o ludziach tęskniących przez łzy: „Czy w Twoim domu są same mieszkania? / Może przedpokój się znajdzie dla tych, / co nie słuchali niedzielnych kazań, / ale tęsknili często przez łzy”. Za czym Krzysztofowi Antkowiakowi zdarza się tęsknić przez łzy?
Myślę, że za miłością. To ona porusza nas najbardziej, najgłębiej, najdotkliwiej. To ona powoduje, że tęsknimy, wzruszamy się.
W czerwcu 2019 roku ksiądz Piotr był jednym z prelegentów forum charyzmatycznego w Szczecinie. Znajoma księdza, która to wydarzenie współorganizowała, poprosiła mnie, żebym podczas tego kongresu zaśpiewał dla księdza _Litanię_. Ksiądz o niczym nie wiedział, to miała być dla niego niespodzianka. Oczywiście zgodziłem się.
W trakcie wykonywania utworu poczułem, że zbiera mi się na łzy. Pamiętam, że walczyłem sam ze sobą, żeby nad tym zapanować i zaśpiewać do końca. Po występie udałem się do garderoby i tam już się rozpłakałem. To trwało kilka minut. Nie wiedziałem, dlaczego płaczę. Do dzisiaj nie wiem. Przedziwne to było. Rozmawiałem z ludźmi mądrzejszymi ode mnie duchowo i oni mówili, że czasami, gdy Duch Święty wylewa się na nas, zaczynamy płakać.
Dar łez?
Być może. Wszyscy tęsknimy do Boskiego Absolutu. Tęsknimy za Bożą miłością, która jest nieograniczona, wszechogarniająca, wieczna. Na tym świecie możemy się do niej przybliżyć, ale nie znajdziemy jej w pełni, ponieważ w pełni ona jest tam, po tej drugiej stronie.
Ksiądz Piotr mówił: „Każdy z nas jest wielkim światem. Światem, w którym są wspomnienia, tęsknoty, radości, smutki”. Jaki świat nosił w sobie ksiądz Piotr? A może to było kilka światów?
Ksiądz Piotr na pewno nie był jednobarwny. Nosił w sobie różne światy. Nosił w sobie miłość do muzyki, miłość do literatury, a nade wszystko miłość do drugiego człowieka. Dawał świadectwo głębokiej wiary, ale też pokory. Pomimo choroby emanował spokojem. Był człowiekiem, który nikogo nie udawał, który w stu procentach był sobą.
Jednocześnie miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że człowiek chciał się przy nim porządkować. Nie pilnować, ale właśnie porządkować. Nasza relacja pokazała mi, w jakim miejscu duchowo jestem i jak wiele mam jeszcze do przepracowania. Po każdym spotkaniu z księdzem miałem poczucie, że ono coś we mnie uporządkowało, ułożyło, mimo że my raczej nie rozmawialiśmy o wierze. Rozmawialiśmy tak ogólnie – o życiu, o muzyce, o sporcie, o literaturze. Oglądaliśmy filmy, mecze, słuchaliśmy muzyki, snuliśmy plany odnośnie do płyty. Zdarzało się, że ksiądz włączał jakiś kabaret, bo lubił kabarety. Czasami przychodziłem do niego ze znajomymi, z ludźmi, których lubił. Jedliśmy ciasto, piliśmy kawę, śmialiśmy się. Myślę, że ksiądz był już tak zmęczony chorobą, że potrzebował chwil, które byłyby dla niego odskocznią, wytchnieniem od cierpienia.
Boża łaska potrafi spłynąć na człowieka w momencie, w którym on zupełnie się tego nie spodziewa; w sposób, o którym byśmy nigdy nie pomyśleli. Coś, co jest trudne, z pomocą Boga nagle zaczyna nabierać zupełnie innego wymiaru.
Spełnił pan marzenie księdza Piotra o albumie muzycznym. Zaczął pan je realizować jeszcze za życia księdza, ale wtedy powstały tylko trzy utwory.
Tak. Te utwory to _Litania_, _Apokalipsa_ i _Piosenka o młodych powstańcach_. Muzykę do pozostałych piosenek, które znalazły się na płycie _Zostanie mi muzyka_, skomponowałem już po śmierci księdza. Bardzo żałowałem, że nie mogę z nim o tym porozmawiać, przedyskutować wielu kwestii, że nie mogę puścić mu demówek. Dodatkowo wprowadzono obostrzenia związane z pandemią. Po ulicach jeździły patrole policji. Pojawiły się pierwsze promienie słońca, bo to był początek wiosny – marzec, kwiecień – a miasto było jakby wymarłe. Jak z czasów Apokalipsy. Zatem ten okres pracy nad płytą był trudny, ale czułem obecność księdza w mojej pracowni. Wiedziałem, że mam jego błogosławieństwo.
Krótko przed śmiercią wyruszył pan z księdzem Piotrem w kilkudniową podróż. Czy coś wskazywało na to, że ksiądz wkrótce odejdzie?
Nic na to nie wskazywało. Wiadomość o śmierci księdza była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. To był pierwszy dzień wiosny. Byłem wtedy w domu, w Poznaniu. Około godziny dziesiątej rano zadzwonił telefon. Odebrałem i dowiedziałem się, że ksiądz Piotr nie żyje.
Co pan czuł, jadąc na pogrzeb księdza Piotra?
Czułem, że jadę pobyć jeszcze trochę z przyjacielem. Już nie fizycznie, ale duchowo. Pamiętam, jak jechałem z Poznania do Warszawy na tę uroczystość, która miała się odbyć w przeddzień pochówku. Autostrada była praktycznie pusta. Zostałem poproszony o zaśpiewanie _Litanii_ na pogrzebie księdza, ale ze względu na wspomniane obostrzenia do końca nie było wiadomo, czy to będzie możliwe. Ostatecznie okazało się, że tak.
Jak słowa Litanii brzmią dla pana dzisiaj, gdy ksiądz jest już po tej drugiej stronie?
Na każdym moim koncercie uśmiecham się do księdza, śpiewając _Litanię_. Na każdym koncercie o nim wspominam. I nie ma znaczenia, czy gram w klubie, w teatrze, czy w kościele – chociaż w kościołach zdarza mi się rzadko – ksiądz Piotr stale mi towarzyszy. Jego utwory niosą głęboki, ponadczasowy przekaz, a reakcja ludzi jest zawsze taka sama. Są poruszeni.
Słucha pan kazań księdza?
Zacząłem słuchać po jego śmierci i to, można powiedzieć, lawinowo. Gdy żył i spotykaliśmy się, jakoś nie czułem takiej potrzeby. Kumplowaliśmy się, poznawałem go przede wszystkim jako wspaniałego człowieka, a teraz poznaję jako kapłana. Odkrywam, jak pewne rzeczy nazywał, w jaki sposób mówił o wierze, o słowie Bożym.
Mottem tej książki są słowa księdza Piotra „Bóg nie umie dawać mało”. Doświadcza pan na co dzień Bożej hojności, tego, że Bóg jest dobry?
Doświadczam. Pan Bóg daje takie obfitości! To, w jaki sposób potrafi przemienić ludzkie życie, uzdrowić je, wielokrotnie przekracza granice naszej wyobraźni. Boża łaska potrafi spłynąć na człowieka w momencie, w którym on zupełnie się tego nie spodziewa; w sposób, o którym byśmy nigdy nie pomyśleli. Coś, co jest trudne, z pomocą Boga nagle zaczyna nabierać zupełnie innego wymiaru. Zaczyna nabierać sensu.
KRZYSZTOF ANTKOWIAK – piosenkarz, kompozytor, pianista, producent muzyczny. Podczas 25. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, w wieku piętnastu lat, zaśpiewał piosenkę _Zakazany owoc_, zdobywając nagrodę publiczności. Niedługo po występie w Opolu wydał album muzyczny o tym samym tytule, który otrzymał status Złotej Płyty. Finalista ósmej edycji programu _Twoja twarz brzmi znajomo_ (2017). W 2020 roku ukazała się płyta artysty pod tytułem _Zostanie mi muzyka_, która pokryła się platyną. Na płycie znalazły się utwory z tekstami przyjaciela artysty – księdza Piotra Pawlukiewicza.