Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bóg Śmierci Dzieciństwo - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bóg Śmierci Dzieciństwo - ebook

Spotkanie z [Bogiem Śmierci] odmieni całe życie głównego bohatera. Jaką drogę wybierze? Przemoc, sącząca się krew czy brutalne bitwy — będą jego udziałem? Czy może jednak miłość, przywiązanie i dbanie o dobro towarzyszy? Jak zachowa się w nowych okolicznościach? Bestie niszczą piękny świat… Nie zostań przypadkiem jedną z nich… Wojna o los świata właśnie się rozpoczęła…

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8384-322-3
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

11. Opętany

Luis był zaskoczony słowami Arcykapłana.

— Nie zatrzymuj mnie! Chciał skrzywdzić mojego syna! Zasługuje na śmierć za ten czyn. Możesz być pewien, że mu tego nie wybaczę! — krzyknął gniewnie Luis.

— Kochanie nie rób tego — powiedziała mama, chwytając mężczyznę za koszulę, odciągając go od strażnika siedzącego na podłodze — Tylko jeszcze bardziej straszysz naszego synka…

— Masz rację, zabierz go stąd. Nie pozwól mu widzieć więcej rozlewu krwi — skomentował Luis.

Posoka z ostrza spadła na podłogę, gdy Louis machnął delikatnie nadgarstkiem. Wsunął miecz do skórzanej pochwy i przykucnął obok więźnia. Złapał mężczyznę za włosy i pomógł mu wstać. Galgart dostrzegł grymas bólu na twarzy strażnika, lecz podniósł się bez większego oporu.

W tym samym czasie Lisa wzięła syna na ręce i wybiegła z pokoju. Chłopak czuł jej ciepło i otaczający go zapach fiołków. Kobieta była przestraszona.

Nie rób tego, nie odsuwaj się od drzwi, proszę… Cholera, zrobiła to… — skarżył się w myślach chłopiec — Szkoda, że nie mogę zobaczyć, jak zakończy się ta scena, i pragnę, żeby zabili tego drania. Z drugiej strony rozumiem ich troskę o mnie, nie chcieli, żebym oglądała sceny przemocy. Jednak właśnie byłem świadkiem morderstwa, a co najgorsze, próbowali mnie zabić! Chcę wiedzieć, kto za tym stoi! Muszę poznać jego tożsamość…

Lisa oparła się plecami o ścianę, po czym osunęła się do pozycji siedzącej. Chłopak słyszał, jak jej serce bije szybciej. Bał się o niego…

— Mamusia nie odda cię nikomu, synu — szepnęła mu do ucha drżącym głosem.

Wiem o tym, mamo… — chciał jej odpowiedzieć. Podniósł rękę i delikatnie dotknął policzka matki.

— — Arcykapłan donośnym głosem wypowiedział zaklęcie.

Na szczęście słyszę głosy, może uda mi się coś wywnioskować z ich rozmowy. — Galgart był szczęśliwy, ale już w następnej chwili zdał sobie sprawę, że klecha zachował się pochopnie. — Czy arcykapłan oszalał i uleczył ranę tego strażnika? Czy on całkowicie postradał zmysły?

— Opatrzyłem twoje rany, teraz możesz ujawnić swoje grzechy, sługo.

— Nie mogę! Nic nie zdradzę… Będę milczeć… — odparł strażnik głosem pełnym bólu — Auć, to boli… ty pierdolo… ny sa… dysto!

— Zacznij mówić, bo przestanę się powstrzymywać…

— Luisie, przestań! Pamiętaj, że nadal jesteś w ! — krzyknął Arcykapłan i po chwili dodał — On sam za chwilę wszystko wyjawi… !

Arcykapłan zebrał energię w lewej ręce i dotknął palcem czoła walczącego strażnika. Korian nie byłby w stanie narysować runy bez szybkiej reakcji Luisa, który mocniej zacisnął dłoń na jego ramieniu. Zaznaczył skórę złoczyńcy symbolem przypominającym elipsę.

— Przeklęty zdrajca… Idź do piekła i oddaj mu cześć, Arcykapłanie!

— Mów szybko prawdę, człowieku, póki jeszcze jestem dobry i nie będę sprawiał ci cierpienia… — rozkazał Korian i skierował wzrok na mężczyznę.

— Bogowie kazali mi zabić to dziecko — kontynuował strażnik, twarz mu drżała i wykrzywiała się, dolna szczęka poruszała się nienaturalnie, a źrenice natychmiast zrobiły się czarne — Pamiętam tylko ich rozkazy!

— Dlaczego chcieli jego śmierci?! Niemożliwe… O czym ty mówisz, nieszczęśniku? Kto dał ci taki rozkaz? — zaczął pytać Luis, nie mogąc uwierzyć słowom strażnika. Dlaczego bogowie chcieli śmierci jego syna?

— Dziecko nie może żyć! Zabij go! Zabij go! Zabić! Słyszałem takie szepty w mojej głowie! — krzyknął w odpowiedzi strażnik. Mężczyzna próbował uwolnić się z uścisku Louis. Czarna mgła zebrała się wokół jego odciętego ramienia, tworząc kształt kończyny.

ŁAAARRRRRRRRRRR! — Do uszu Galgarta dotarło wycie wściekłego zwierzęcia. Chłopak zadrżał ze strachu i rozszerzył oczy, patrząc na podobnie sparaliżowaną twarz Lisy. Potem wtulił się w pierś matki, a ona przytuliła go mocniej. Serce biło jej z napięcia, chociaż nie chciała tego okazywać, ale dźwięk dochodzący zza ścian przeraził ją do głębi.

— Luis, uciekaj od niego! — krzyknął Arcykapłan, gdy zauważył proces przemiany wartownika. Jego zaufany człowiek zaczął na ich oczach zamieniać się w potwora. Korian widział już coś podobnego, więc chciał ostrzec Luisa, który nie miał pojęcia o opętaniu. — On jest tylko pionkiem!

Pionkiem? — powtórzył w myślach Galgart — Nie rozumiem… Czy był przez kogoś kontrolowany? Może jest pod wpływem jakiegoś zaklęcia? Czy to w ogóle jest możliwe?

— Od tej bestii nie dowiemy się już niczego pożytecznego! — wrzasnął w odpowiedzi Luis — Nie możesz mu w żaden sposób pomóc! Przynajmniej pozwól mi skrócić jego agonię…

Tata chciał go teraz zabić? — zastanawiał się chłopiec — Dlaczego chciał dokonać tak drastycznego czynu, skoro właśnie zgodził się na prośbę matki, aby go nie zabijać i nie rozlewać więcej krwi w świątyni? Czy sytuacja aż tak się zmieniła?

Galgart poczuł, jak za ścianą zbiera się mroczna siła. Dreszcze przebiegły po plecach chłopca. Instynkt podpowiadał mu, że jakiekolwiek jest źródło tej energii, nie należy ona do świata żywych istot, a jego bliscy byli w niebezpieczeństwie.

Mamo, uciekaj! — chciał krzyknąć.

Chłopiec usłyszał hałas dochodzący z gabinetu arcykapłana. To było tak, jakby coś ciężkiego uderzyło w drzwi z drugiej strony. Nawet Galgart zauważył pęknięcie w bramie. Potem nastąpił kolejny huk i deski pękły na pół, tworząc dziurę. Lisa przezwyciężyła strach i wstała, po czym spojrzała przez otwór w ścianie. Galgart zobaczył postać otoczoną czarnymi płomieniami. Strażnik, a raczej to, co z niego zostało, stało na środku pomieszczenia. To naprawdę nie było już ludzkie. Jego twarz była wykrzywiona pod dziwnym kątem, a z ust nieustannie wypływała gęsta piana. Z pyska wystawały ostre zęby przypominające zęby tygrysa szablozębnego. Palce zakończone były ostrymi pazurami. Całe ubranie mężczyzny zostało zerwane z jego ciała i obecnie leżało obok prawej nogi potwora. Pochylił się do przodu i chodził na czworakach. Na jego skórze pojawiła się gruba warstwa szarego futra. W czarnych oczach można było zobaczyć szaleństwo. Człowiekowi brakowało racjonalnego myślenia. Kierowany instynktem myśliwego i wolą swego stwórcy, był gotowy zabić każdego, kto stanie mu na drodze. Nie mógł sobie pozwolić na niepowodzenie misji wyznaczonej przez bogów. Celem było odebranie życia temu dziecku.

Wzrok Galgarta na chwilę spotkał się z jego, a chłopak zrozumiał jedno: z nim niewielu miało szansę na zwycięstwo.

Musimy uciekać, mamo… Inaczej zginiemy… — chciał powiedzieć mamie, ale nie mógł nawet krzyczeć. Bestia ogarnęła go swoją ciemną aurą. Czuł bijące od niego mordercze pożądanie.

Galgart oczami szukał ojca. Po chwili zauważył mężczyznę leżącego pod ścianą. Był nieprzytomny. Spojrzał w dół i zobaczył Arcykapłana w kałuży krwi rozlewającej się po jego ciele. Klatka piersiowa Koriana została rozerwana. Przez ogromny otwór chłopiec mógł zobaczyć jego wnętrze. Flaki wypłynęły na zewnątrz, a do nosa Galgarta uderzył zapach spalonego mięsa. Odwrócił wzrok z obrzydzeniem. Widząc ten okropny widok, Lisa zakryła usta dłonią, żeby przestać krzyczeć. Potem powoli zaczęła się wycofywać.

Najwyższemu kapłanowi prawdopodobnie nie można było już pomóc — stwierdził Galgart i kontynuował w myślach — Tak naprawdę wybór pomiędzy nim a ojcem był oczywisty. Luis miał moc pokonania bestii. Muszę jakoś uratować go, ale nie mam wpływu na rozwój tej sytuacji. W tym momencie mogę tylko krzyknąć z przerażenia:

ŁEEEEEEEEEŁEEEEE!

Może w ten sposób zwrócę na siebie uwagę innych i uratują mojego ojca — pomyślała, nie powstrzymując ani na chwilę krzyków.

Lisa zobaczyła męża i chciała pobiec do leżącego Luisa, jednak widząc zainteresowanie potwora nią, pobiegła do wyjścia ze świątyni.

On chce mnie! Mamo, biegnij tak szybko, jak potrafisz — namawiał ją w myślach chłopiec.

Stwór podążył za nimi. Całe jego ciało było otoczone czarnym płomieniem. To nie było normalne! Galgart zobaczył wiadomość nad głową potwora:

OPĘTANY!

Mamo, biegnij szybko! Nie może nas złapać! Nie chcę tu umierać. Chcę żyć i cieszyć się życiem… — przed jego oczami pojawiła się wizja rychłej śmierci z ręki stwora. Zaczął modlić się do o zbawienie, ale nie otrzymał żadnego wsparcia. Musiał polegać na Lisie, aby uniknąć tego potwora.

Stwór wybiegł z gabinetu niczym średni kamień, oddając bojowy strzał z katapulty. Był zbyt szybki i łatwo pokonywał dzielącą ich odległość. Widząc wściekłą bestię, wyznawcy zaczęli uciekać ze świątyni, krzycząc ze strachu:

„BOGOWIE RATUJCIE!”

Jeśli porównać prędkość Lisy z szybkością tej bestii, to matka z nim nie wygra… Ona nie ma szans… — Galgart zrozumiał tę prawdę i już zaczął żegnać się ze swoim życiem. — Już nie żyjemy…

Kapłani klęczący przed posągami wstali. Zwrócili się do biegnącego stwora i zaczęli rzucać zaklęcie:

— !

Nad głową stworzenia pojawiła się świecąca chmura. Opadający pył spowolnił atakującego potwora. Strażnicy stacjonujący w również zaatakowali bestię uniesionymi włóczniami. Pięć ostrych grotów włóczni dotarło do celu i przebiło ciało na wylot. Pomimo wielu ran stworzenie nie padło martwe na podłogę. Nie poddawał się, nie mógł przegrać, walczył z całych sił, aby odnieść sukces. Odpychał przeciwników i machał przednimi kończynami, próbując dosięgnąć najbliższego strażnika. Chciał wstrząsnąć ich linią obrony. Wszyscy zgromadzeni wokół niego musieli na chwilę zakryć uszy ze względu na użycie umiejętności . W tym krótkim czasie efekt powoli zanikał i mógł się swobodnie poruszać. W końcu chwycił wystającą z jego ciała broń. Wyrywał włócznie ze swoich szram, które na oczach walczących z nim mężczyzn zaczęły goić się w zastraszającym tempie. Cały proces regeneracji trwał dosłownie sekundę. Rany zniknęły, zastąpione nową tkanką i nie pozostały żadne blizny.

Kiedy strażnicy zobaczyli przywrócenie jego nadprzyrodzonego ciała, przez chwilę zwątpili w swoje zwycięstwo nad tą bestią. Na ich twarzach malował się strach, gdy stworzenie zaatakowało najbliższego z pełną prędkością i jednym zamachem wyrwało wnętrzności biednemu żołnierzowi. Strażnik nie miał nawet czasu krzyknąć, upadł na podłogę, a jego wnętrzności i krew spłynęły po umierającym ciele. Chwilę później zginął w czarnych płomieniach, które pochłonęły jego zwłoki.

Galgart rozejrzał się po scenie i zdał sobie sprawę, że ten dziwny ogień był niezwykle niebezpieczny i zniszczy wszystko na swojej drodze. Wypalił nawet dziury w kamiennych płytach, na których stał potwór. Cała ścieżka, którą podążał, była naznaczona tymi czarnymi płomieniami.

Cóż za niszczycielska moc — pomyślał chłopiec. — Te płomienie są ekscytujące, nie zgasną, gdyby udało się je okiełznać i wykorzystać w kontrolowany sposób podczas walki z wrogami… byłbym…

Lisa zatrzymała się przy wyjściu. Zwróciła się w kierunku walczących i obserwowała rozwój sytuacji. Do środka wbiegło kilku strażników. Łucznicy wyciągnęli strzały i wystrzelili pierwsze pociski w stronę potwora. Niestety, chybili celu. Ich dowódca krzyknął:

— Dzieci, nie możecie stać w miejscu, wszyscy powinniście atakować! — jego głos przywrócił strażnikom rozsądek i zgodnie z rozkazem zaczęli mocniej napierać na potwora. Kapłani ponownie rzucili spowalniające zaklęcie. Następnie wystrzelono włócznie, które z łatwością osiągnęły cel, a bestia została znowu przebita. Obawiali się konfrontacji, więc rzucili broń w potwora. Z każdą mijającą chwilą liczba grotów strzał osadzonych w ciele stworzenia rosła.

— Cholerne robaki!!! Jestem wykonawcą woli bożej… Będziecie przeklęci! — syknął potwór i upadł na kolana w rosnącej kałuży krwi. Rany okazały się śmiertelne, a po chwili mężczyzna upadł na kamienną podłogę i zmarł. Metamorfoza wraz ze śmiercią wróciła do stanu pierwotnego. Nie leżał tam stwór, tylko normalny człowiek.

Galgart w chwili grozy dostrzegł owocną współpracę kapłanów i strażników. Razem udało im się go zatrzymać. Myślał, że tylko jego ojciec ma szansę w walce z tą bestią. Co do tego się mylił…

Dobrze, że w świątyni było wielu wyszkolonych ludzi… — westchnął cicho chłopiec. Teraz był spokojny o swoje życie.

Zdziwił się ich zachowaniem, że nikt nie zbliżył się do mężczyzn, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście nie żyje. Po bitwie po prostu odetchnęli, a niektórzy od razu wrócili do swoich obowiązków.

Luis opuścił gabinet Arcykapłana, trzymając się za lewy bok. Chłopiec zobaczył skórę rozdartą przez potwora. Tata ruszył wzdłuż ściany i zaznaczył ją dłonią na czerwono.

On dość mocno krwawi… — stwierdził Galgart, obserwując jego powolne ruchy. — Ledwo może stać…

— Luis! — krzyknęła Lisa głosem pełnym strachu. Natychmiast ruszyła w jego stronę. Jednak zatrzymała się w połowie drogi. Czuła, jak ciemna aura próbuje ją kontrolować.

Galgart spojrzał w dół i zobaczył dłoń strażnika obejmującą kostkę Lisy. Natychmiast wróciła do niego niepewność i strach o swój los. Zerknął na twarz matki…

Nie wyglądało to dobrze. — stwierdził, widząc jej czarne oczy. Uświadomił sobie, że ciemna siła próbuje kontrolować ciało Lisy. Bała się tego, ale matka ze wszystkich sił walczyła o utrzymanie własnej jaźni. Niewidzialny wróg był potężny, bo z każdą sekundą zyskiwał coraz większą przewagę. — Wkrótce mroczna siła przejmie jej ciało. Nie pozwól mu na to… Nie chcę stracić mamy…

— Zostaw moją rodzinę w spokoju — Luis rzucił się na pomoc. Ostrze przecięło powietrze. Galgart nawet nie zauważył ataku. Odcięta głowa potoczyła się po podłodze kilka łokci od ciała. Z bezgłowego tułowia wytrysnęła fontanna krwi.

Pewnie już nie żyje! Czy to prawda? — zaczął się zastanawiać. — Czy można żyć na tym świecie bez głowy?

Od nikogo nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Chłopiec spojrzał na mamę, która uśmiechnęła się do niego, a następnie pogłaskała go po policzku. Nie czuł wokół niej ciemnej aury. Kobieta wróciła do normy. Przytuliła syna mocno do piersi.

Nie wiem, jak bym przeżył, gdyby to coś nią zawładnęło… — pomyślał, patrząc matce w oczy. Na jej ustach pojawił się krótki uśmiech, gdyż bardzo martwiła się o swojego męża.

Luis stracił za dużo krwi. Osłabiony upadł na kolana. W tym samym momencie miecz wypadł mu z dłoni. Zemdlał na oczach rodziny. Jego żona, widząc, jaki zły był jego stan, podeszła do niego i położyła syna obok niego na kamiennej podłodze. Następnie przytuliła półprzytomnego mężczyznę do piersi. Lewą ręką przesunęła po krwawiącej ranie. Popłynęły łzy. Wiedziała, że jeśli nie udzieli mu pierwszej pomocy, może nie przeżyć. Bardzo bała się o życie ukochanego. Galgart był równie zaniepokojony. Spojrzał z lękiem na ojca, który osunął się na podłogę. Mężczyzna był nieprzytomny, gdy Lisa zaczęła powtarzać zaklęcie:

— , , , , — stale korzystała ze swoich mocy uzdrawiania. Z każdą chwilą była coraz bardziej zmęczona i można było zobaczyć rozpacz na jej twarzy, ponieważ nie mogła uleczyć rany Luisa.

Ciało Luisa nie odpowiedziało na jej zaklęcie. Było za dużo krwi. Posoka zebrała się w dużą kałużę. Z każdą kroplą juchy mężczyzna tracił swój naturalny kolor skóry. Umierał powoli…

Nie mogę tego oglądać! Nikt nie chciał pomóc mojej mamie! Było tu wielu kapłanów! Muszą znać potężniejszą magię. Prawda? — zarzucał duchownym bierność, gdy ktoś potrzebował pomocy. — Dlaczego się nie ruszyli? Ratuj mojego ojca… On tak bardzo krwawi, a ja nie potrafię mu pomóc. Nie chcę jego stracić… na

— Proszę Cię o pomoc… Ratuj go… — szepnęła mama zwracając się do przechodzącego kapłana — Nie mam już sił… i12. Król

— Uzdrów go! — krzyknął mężczyzna.

Galgart spojrzał w stronę, skąd dochodził dziwny i nieznany dźwięk. Zobaczył grupę strażników wbiegających do . Mężczyźni ubrani w czerwone mundury zaskoczyli kapłanów, gdy tak szybko przybyli na miejsce zbrodni. Duchowni rozpoznali herb wszyty w płaszcze. Pojawiła się osobista straż króla. Żołnierze bardzo precyzyjnie utworzyli dwie linie, po czym rozdzielili się na boki. Ostatecznie obrócili się twarzami do siebie, a środkiem przeszedł dostojnik. Mężczyzna, który przybył, stanął nad leżącym Luisem.

Kątem oka chłopiec dostrzegł na głowie koronę ozdobioną wieloma drogimi kamieniami. Przykuły uwagę Galgarta, ponieważ nigdy wcześniej nie widział takich klejnotów. Szczególnie spodobał mu się krwistoczerwony rubin umieszczony pośrodku insygniów monarchy.

Czy król pojawił się osobiście? — zaczął się zastanawiać, przyglądając się mężczyźnie bliżej.

Miał trudności z patrzeniem na niego, ponieważ jego widoczność była ograniczona przez jego położenie. Zobaczył czarne włosy i przyciętą brodę. Miał bladą twarz, która kontrastowała z kolorem włosów. Patrzył na nieprzytomnego Luisa spuchniętymi oczami, prawie nie odrywając wzroku. Spojrzenie przypominało drapieżnika czekającego na odpowiedni moment, aby przypuścić decydujący atak. Na jego ustach pojawił się uśmiech, który wywołał dreszcze na plecach chłopca. Wewnętrzny głos szepnął mu, że królowi nie można ufać. Galgart był przerażony, widząc jego obsesyjne zainteresowanie ojcem. Chłopiec zaczął nawet zastanawiać, dlaczego się tak zachował. Intuicja podpowiadała mu tylko jedno rozwiązanie — musiało to mieć ukryty motyw.

Galgart się w tym nie mylił, król bowiem widział w tej całej sytuacji swoją wielką szansę. Szansa na zmniejszenie roli Kościoła w hierarchii państwowej. Naprawdę miał nadzieję, że wyrządził wiele szkód w tak krótkim czasie. Dlatego w drodze do drżał z podniecenia. Ledwie mógł się powstrzymać, gdy przekroczył próg boskiego sanktuarium. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby stwierdzić, że całe zdarzenie dobiegło końca. Zdziwił się, że nic się nie stało, i był z tego powodu bardzo niezadowolony. Jego nastrój poprawił się, gdy zobaczył leżącego mężczyznę i klęczącą przed nim kobietę. Rozpoznał twarz Luisa, mimo że widział go tylko raz na koronacji. Był wówczas emisariuszem wielkiej potęgi militarnej . Miał wielką szansę zdobyć przychylność tak wpływowego człowieka. Nie mógł przepuścić takiej okazji. To prawda, że król słyszał o nim plotki. Pierwsza plotka głosiła, że osiadł w stolicy , lecz nikt tego nie potwierdził. Wspomniano także, że zakochał się w kobiecie pochodzącej z biednej rodziny i dla niej porzucił swoje dotychczasowe życie. Króla to jednak nie obchodziło, bo widział w Luisie nadzieję na głębszą relację z . Dlatego patrzył na nieprzytomnego mężczyznę z wielką żądzą w oczach.

Chcę więcej wpływów i on mi je da, gdy wyzdrowieje i usłyszy, że zawdzięcza mi życie… — pomyślał król, uśmiechając się do siebie.

Galgartowi udało się odwrócić twarzą do stojącego monarchy i ponownie przyjrzeć mu się uważnie. Pod peleryną zauważył złoty napierśnik z nieznanym herbem. Na polu tarczy znajdował się emblemat. Swoim kształtem przypominała czarną różę otoczoną szmaragdowymi płomieniami.

Wzrok króla skierowany był na matkę, która starała się utrzymać przy życiu ukochanego. Był pełen podziwu dla jej determinacji. Pomimo słabych wyników, leczyła Luisa. Zmarnowała swoją energię życiową, aby uzdrowić osobę, którą kochała najbardziej. Warto było naśladować tę postawę. Władca uśmiechnął się do niej szeroko.

— Uzdrów go! — król powtórzył rozkaz, wskazując na kapłanów i dodał: — Działajcie szybko!

— Król nam przebaczy, nie wiemy, czy nam się uda, bo ta rana jest nieczysta — odpowiedział jeden z kapłanów.

W tym samym czasie ostatni wojownik ze skrzypieniem zamknął bramy . Budynek był właściwie odcięty od świata. Pozostał niewielki oddział gwardii królewskiej, którego zadaniem było odprawienie przybywających wiernych. Wyjaśnili wszystkim, że król tymczasowo zarezerwował świątynię bożą. Reszta armii przeszukuje miasto w poszukiwaniu świadków tego, co stało się z . Król martwił się plotkami, więc wydał dużo złota, aby zdusić tę wiadomość w zarodku. Nie potrzebował zamieszania, jakie ogarnęłoby jego kraj, gdyby obywatele dowiedzieli się, że ich władca miał szansę zakończyć sprawę na czas, jednak celowo zwlekał z opuszczeniem zamku. Liczył w ten sposób na zniszczenie fundamentów kościoła, ale jego marzenie się nie spełniło. Musiał zatem skutecznie uciszyć wszelkie plotki, które mogłyby doprowadzić do jego tożsamości.

Wszyscy świadkowie, którzy nie złożyli , zostali wtrąceni do więzienia i tam gnili aż do śmierci. była zaawansowanym tajnym zaklęciem ochronnym, które chroniło najwyższe tajemnice, ponieważ zabijało każdego, kto nie przestrzegał warunków paktu.

Król spojrzał na stojącego kapłana. Klecha spuścił głowę pod przenikliwym spojrzeniem.

— Chcesz mi powiedzieć, że nie możesz ocalić !? — syknął wściekle na odpowiedź mężczyzny — Chcesz mnie rozzłościć! Kapłanie, rusz się…

— Wygląda na potężną klątwę — dodał kolejny sługa boży, gdy pozostali zwrócili się do posągów, aby się modlić.

— Nie obchodzi mnie, czy to przekleństwo. Twoim cholernym zadaniem jest go postawić na nogi. Chcę z nim szybko porozmawiać. Jeśli umrze, będziesz mu towarzyszyć w zaświatach — powiedział bardzo swobodnie i lekko się uśmiechnął. Kapłani przestraszyli się jego słów i pospiesznie zaczęli opatrywać ranę Luisa.

Galgart zdał sobie sprawę, że życie ludzkie nic dla niego nie znaczy. Prawdopodobnie już wielokrotnie skazywał przestępców na śmierć. Musiał być przyzwyczajony do obierania tego daru. Król patrzył na niego przez chwilę. Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, żeby przestraszyć chłopca. To był naprawdę okropny człowiek! Emanowała od niego ciemna, złowieszcza aura.

Mam nadzieję, że nie jest wobec nas wrogi — błagał w myślach Galgart.

Król podszedł bliżej do martwego strażnika. Pochylił się nad ciałem. Dzięki temu chłopiec mógł lepiej widzieć. Mężczyzna wyróżniał się wysokim wzrostem i dobrze zbudowaną sylwetką. Jego skóra była opalona. W młodzieńczych latach na pewno był przystojny. Teraz można było zobaczyć upływ czasu. Bo na brodzie pojawiły się już pierwsze siwe włosy. Miał wiele zmarszczek pod oczami i na czole. Czarnymi jak smoła tęczówkami spoglądał na trupa. Krew nie zrobiła na nim wrażenia.

— Pozbądźcie się tego trupa! Spalić! Nikt nie może nagłaśniać tych wydarzeń! Zrozumiano?! — wykrzyczał rozkaz. Podszedł do Lisy i wyciągnął do niej prawą rękę. Oczekiwał, że pocałuje go w pierścień królewski. — Zrób to, a ja się tobą zaopiekuję. Nikt nie skrzywdzi Ciebie ani Twojego syna.

Mamo, nie rób tego! Nie wspomniał nic o Luisie. Nie podoba mi się to rozwiązanie… — zauważył Galgart, patrząc na mężczyznę.

— Wasza Wysokość mi wybaczy, ale w obietnicy nie wspomniała o moim mężu… — odpowiedziała spokojnie Lisa. Nie miała zamiaru pośpiesznie całować pierścienia.

Doskonała decyzja, mamo… On najwyraźniej coś ukrywa… — chłopak zaczął się śmiać w myślach. — A jak się teraz masz? Opuszczony?

— Nie martw się… O Luisie zadecyduję, kiedy z nim porozmawiam i poznam wszystkie fakty w tej sprawie… — powiedział król.

— W takim razie czekam na decyzję ukochanego… — szepnęła matka i zwróciła wzrok na męża. Delikatnie pogładziła jego policzek.

— Król mi przebaczy… — Galgart usłyszał za sobą kobiecy głos. Zafascynowany piękną barwą, spojrzał na niewiastę klęczącą przed władcą.

Była cudowną młodą kobietą — to zdanie doskonale opisuje to, co Galgart mógł powiedzieć o wyglądzie dziewczyny w lśniącej zbroi… Gdyby w poprzednim życiu ją spotkał, prawdopodobnie zakochałby się w niej do szaleństwa.

Dobra, nie powinnem o takich rzeczach myśleć, w końcu jestem jeszcze dzieckiem na tym świecie — Galgart zrozumiał smutną prawdę.

— Słucham cię Ariello — odparł król. W jego oczach widać było niezadowolenie, gdy Lisa odrzuciła jego propozycję. Odwrócił się do nich plecami.

Więc masz na imię Ariella? — Galgart spojrzał na młodą kobietę o śnieżnobiałych włosach. Był niskiego wzrostu, ale mimo to nosiła zbroję płytową. Płaszcz na plecach miał wyhaftowany herb rodzinny z czerwonym smokiem otoczonym niebieskim pierścieniem. — Zapamiętam twoje imię!

— Co zrobimy z ciałem Arcykapłana? — zapytała słodkim głosem, podnosząc głowę i gładząc białe, niespokojne loki opadające na jej zielone oczy. Na kobiecych policzkach pojawił się rumieniec. Emanowała wielkim ciepłem. Galgart tego nie rozumiał, ale polubił ją od pierwszego wejrzenia.

Chcę ją spotkać za dwadzieścia lat. Teraz myślę, że jest ode mnie starsza… — chłopak nadal był z tego p0óowodu niezadowolony. Nie wiedział, że ich losy w niedalekiej przyszłości splotą się ze sobą i w walce z Ariellą będzie musiał wielokrotnie krzyżować miecze.

— Złóż jego ciało do trumny i zabezpiecz tak, aby nikt nie mógł jej otworzyć. Następnie udaj się do kaplicy zamkowej. Jutro odbędzie się jego szybki pochówek — odpowiedział król bezbarwnym głosem, bez emocji.

Czy Arcykapłan nie był jego przyjacielem? Jeśli dobrze pamiętam, wspólnie nakazali aresztowanie mojej matki. Jedno jest pewne, współpracowali ze sobą… Cała ta sytuacja staje się coraz gorsza i naprawdę tu śmierdzi. Wyczuwam tu wielki skandal… — Galgart zaczął zastanawiać się nad poczynaniami króla i doszedł do jednego wniosku — Zaczynam naprawdę nienawidzić tego wszystkiego, zwłaszcza osoby w koronie.

— Zrozumiałam twoje rozkazy, panie… — Ariella wstała i odwróciła się od króla. Szybko wskazała na dwóch strażników, którzy bez słowa poszli za nią i pospiesznie opuścili .

Dlaczego król chciał to ukryć? Bardzo się spieszył… — zdziwił się zachowaniem monarchy — jakby miał coś do ukrycia. Nie rozumiem! Nie wiem wystarczająco dużo o tym świecie. Trudno mi się do tego przyznać, ale muszę zacząć się uczyć… Nawet ponowne spotkanie nie dało odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Postanowiono… Sam się przekonam, przyrzekł sobie — Śledź moją aktywność.

Gdy Galgart się zastanawiał, strażnicy wynieśli ciała strażników ze świątyni tylnym wyjściem, aby nie wzbudzić podejrzeń. Kapłani przestali rzucać zaklęcia na ranę Luisa. Udało się zatamować krwawienie, jednak nadal nie odzyskał przytomności.

— Zabierzcie go do ! — wydał polecenie król.

— Czy mogę iść z moim mężem? — zapytała mama.

Oczywiście, mamo, jesteś jego żoną — wyraził swoje myśli Galgart.

— NIE! — odpowiedział król krótko i stanowczo. Po chwili głębszego namysłu i drapiąc się po brodzie, dodał — Zdenerwujecie tylko lekarzy. Opiekuj się swoim synem. Jeśli jego stan się zmieni, moi podwładni natychmiast Cię o tym poinformują…

Jakim prawem nam zabronił? — oburzył się Galgart — W sumie może jego sprzeciw miał sens, przecież , to nie było miejsce dla kobiety z małym dzieckiem.

Przynieśli nosze, położyli na niej ojca i wyprowadzili go ze . Lisa wzięła syna na ręce i poszła za strażnikami niosącymi Luisa. Przy drzwiach minęli Ariellę, która wróciła ze strażnikami, nieśli w rękach trumnę. Serce chłopca zabiło szybciej. Ona również na niego spojrzała, a na jej czerwonych ustach pojawił się nieśmiały uśmiech. Galgart czuł unoszący się wokół piękny zapach perfum, rozpalający jego zmysły. Jeszcze bardziej chciał ją spotkać, gdy już dorośnie. Ta chwila była ulotna i opuściła go, gdy Lisa wyszła z budynku.

***

Król siedział samotnie na krześle, jego poddani strzegli wejścia do prywatnej kaplicy w obrębie murów zamku. Mieli rozkaz nie wpuszczać nikogo. Władca z uśmiechem na twarzy patrzył na leżącą w kącie trumnę. Poczuł krew unoszącą się w powietrzu. Był w pełni świadomy tego, co działo się z ciałem Najwyższego Kapłana. Już to widział.

Rozdarte ciało Koriana wróciło do pierwotnego stanu. Narządy, które bestia usunęła podczas bitwy, w cudowny sposób odrosły. Na piersi nie było śladu ostrych pazurów. Mężczyzna powoli odzyskiwał siły. Otworzył oczy i zobaczył, że znajduje się w ciasnej dębowej skrzyni.

Wilhelmie, ty draniu, znowu to zrobiłeś?! — złościł się na swojego przyjaciela z dzieciństwa.

— Otwórz tę przeklętą trumnę! Doskonale zdajesz sobie sprawę, że ja wciąż żyję! Otwieraj, jeśli nie chcesz mnie zdenerwować… — powiedział Korian, uderzając trzy razy w twarde deski. W rezultacie bolała go ręka, więc przestał dawać upust swojej frustracji.

Wilhelm podszedł do trumny i delikatnie pogłaskał jej brzeg. Jego myśli powróciły do chwili, gdy po raz pierwszy doświadczył mocy swojego przyjaciela. Do zdarzenia doszło, gdy oboje mieli po dziesięć lat…

Bawili się w królewskim ogrodzie, wspinając się na stare jabłonie. Korian poślizgnął się i spadł z drzewa. Chłopiec niefortunnie upadł, uderzył głową o wystającą skałę i złamał kark. Młody książę ze łzami w oczach uklęknął obok przyjaciela, ale ten nie dawał żadnych oznak życia. Kiedy Wilhelm zaczął płakać, jego przyjaciel wziął głęboki oddech i przemówił do niego:

— Nie musisz ryczeć jak dziecko!

— Korian? Czy ty żyjesz? — zapytał zaskoczony książę, mocno ściskając przyjaciela.

— Czy to się powtórzyło? Wróciłem do życia… Wilhelm, muszę ci zdradzić mój sekret… — szepnął w odpowiedzi Korian.

Słowa, które do niego powiedział, utkwiły mu w pamięci. Od tego dnia Wilhelm zazdrościł przyjacielowi tej zdolności. Moce Koriana pozwoliły mu powrócić do życia po śmierci. Kiedy został królem, Wilhelm chciał mieć tę samą umiejętność, co jego przyjaciel. Kiedy wstąpił na tron, jego królestwo zostało ogarnięte przedłużającą się wojną rozpoczętą przez jego ojca. W tym darze widział zbawienie i nawet zażądał, aby Korian wyjawił tajemnicę , lecz jego przyjaciel nie mógł mu udzielić odpowiedzi. Jednak w głębi duszy król miał nadzieję i oczekiwał, że jego towarzysz w końcu wyjawi prawdę. Byłby wtedy niezwyciężonym wojownikiem i nie martwiłby się, że zginie w bitwie.

Korian jednak od dzieciństwa uważał ten dar za przekleństwo i nienawidził siebie coraz bardziej za każdym razem, gdy po śmierci wracał do swojego ciała. , którą odziedziczył po ojcu i musiał przekazać dziedzicowi. Nie chciał tego robić, więc został kapłanem. Pragną, żeby ta klątwa skończyła się na nim i aby nikt inny nie cierpiał w ten sposób. Spodziewał się powolnej śmierci ze starości. W każdej modlitwie prosił bogów, aby wcześniej odebrali mu tę zdolność, lecz oni milczeli, a on odczuwał ciągły ból. Każdego dnia bardzo cierpiał. Nie wiedział, że ulga była już blisko. Ktoś inny okradnie go z tego daru…

— Wilhelm wypuść mnie! — krzyknął Korian głosem pełnym rozpaczy. Arcykapłan nie lubił ciasnych pomieszczeń. Król doskonale zdawał sobie sprawę z jego strachu i dlatego to zrobił. Chciał poznać sekret i nie miał zamiaru powstrzymywać swoich postępów. Był zdolny do najgorszego zła. Nawet przyjaciele przestali go interesować…

— Wiesz, co musisz zrobić… Daj mi odpowiedź, a uwolnię cię z tej trumny. Nie musisz się martwić, tym razem poczyniłem pewne przygotowania. Haha — król zaczął się śmiać.

— Wypuść mnie albo nie będę się powstrzymywał… — Korian próbował uwolnić swoją magiczną moc, ale jego najpotężniejsze zaklęcie zostało zanegowane. — Łajdaku wypuść mnie!

— Po ostatnim razie zamawiałem tę trumnę specjalnie dla Ciebie… Możesz być szczęśliwy, że bardzo dbam o Twoją wygodę… Jest ona w całości wykonana z … — wyjaśnił król Arcykapłanowi z uśmiechem na twarzy.

Wilhelm chwycił przegrodę wykonaną w trumnie na jego prośbę i zsunął ją w dół. Widział, że twarz przyjaciela była pełna łez. Przez chwilę było mu go żal i nawet chciał wypuścić mężczyznę z sarkofagu, lecz w końcu udało mu się powstrzymać odruch człowieczeństwa. Zamknął zasuwkę i powiedział:

— Wystarczy wyjawić, prawdę i zdradzić swój sekret…

— Cholera, a ty mówisz o tym samym! Nie mogę przekazać ci tej mocy! Nie potrafię… Tylko mój następca odziedziczy tę klątwę… Nie rozumiesz!!! — odpowiedział Arcykapłan i z całej siły uderzył w deski. Wiedział, że nie może zniszczyć skrzyni z za pomocą magii, ale znał też jego słabość. To drzewo było podatne na ataki fizyczne.

— Nie złość się tak przyjacielu… Nie puszczę cię na wolność… Śpij! — William dotknął ręką trumny i aktywował tajną umiejętność magicznego urządzenia . Zaklęcie z łatwością usypiało Arcykapłana. Król, odchodząc od przyjaciela, dodał: — Niech ci się przyśni najgorszy koszmar…13. Status

Lisa po raz ostatni spojrzała na męża ze smutną miną. Okazało się, że znajdowała się po przeciwnej stronie ulicy od . Był to skromny budynek z małymi kwadratowymi oknami.

Drzwi otworzyły się szeroko. Niski, krępy mężczyzna przywitał strażników przy drzwiach. Spojrzał na leżącego Luisa. Galgart dostrzegł uśmiech na jego niebieskich ustach. Opuchnięte oczy wskazywały jedynie na ogólne zmęczenie.

Nienawidziłem tego coraz bardziej. Cała ta sytuacja jest bardzo dziwna — chłopak zaczął się zastanawiać — naprawdę tu śmierdzi i to nie moja mokra pielucha… Czy wszystko było ukartowane? Po pierwsze, król przybył zbyt szybko. Po usłyszeniu o śmierci arcykapłana nie widziałem smutku w jego oczach, a myślałem, że są przyjaciółmi.

Lisa odwróciła się na pięcie, ukrywając łzy pod powiekami. Ruszyła w stronę domu. Bardzo się spieszyła… W pewnym momencie zaczęła biec i zatrzymała się tuż przed bramą oddzielającą część handlową od mieszkalnej. Musiała, bo zebrała się tu grupa ludzi. Stanęła jako ostatnia w kolejce do przejścia. Zauważył ich szef straży, przepuścił i ponownie przeprosił za sprawianie kłopotów. Kobieta podziękowała mu i poszła do domu.

Przed wejściem zobaczyli stolarza przy pracy, prawie kończącego naprawę drzwi.

— Dzień dobry — przywitał się z uśmiechem mężczyzna.

— Witam — powiedziała mama, przekraczając próg domu. Lisa nie odwzajemniła uśmiechu. Martwiła się o męża.

Jestem pewny, że tata sobie z tym poradzi, mamo. Nie martw się o niego… Ojciec jest silny… — chłopiec chciał pocieszyć mamę, ale nie mógł mówić. Udało mu się jednak zachęcić ją w inny sposób, aby choć na chwilę poczuła się lepiej. Dotknął policzka Lisy i pogładził go z wielkim uśmiechem na twarzy.

— Za chwilę skończę… — odezwał się cieśla.

— Ile będzie się należało? — Lisa wtrąciła się w jego wypowiedź.

— Dziesięć srebrników — odpowiedział bez wahania cieśla.

— Za chwilę zapłacę, tylko wcześniej nakarmię synka i położę go spać…

Kobieta poszła do sypialni. Usiadła na łóżku i zdjęła sukienkę z ramienia. Włożyła sutek do ust syna, a on zaczął ssać mleko wypływające z jej piersi. Bardzo mu się to podobało i cieszył się każdym łykiem. Podczas posiłku zrobił się bardzo senny, więc mama położyła go na środku łóżka. Zasnął, nawet nie zdając sobie sprawy, w którym momencie.

Przyśnił mu się koszmar…

W tym śnie był już młodym mężczyzną. Do jego uszu docierały wszędzie odgłosy bitwy. Nad lasem unosiły się kłęby czarnego dymu. Ogień rozpalony przez wrogów rozprzestrzeniał się coraz głębiej w zieloną puszczę. Ktoś chwycił go za rękę. Uścisk był już słaby. Spojrzała w dół i zobaczył, że stoi nad ciałem mężczyzny. Człowiek umarł na jego oczach. Nie mógł go w żaden sposób rozpoznać, w tym momencie nie wiedział, czy jest przyjacielem, czy wrogiem, ponieważ twarz była zniekształcona.

Serce go bolało, gdy zobaczył, że ta osoba wyzionęła ducha. Poczuł się jego bliskim towarzyszem, choć nie znał tożsamości mężczyzny. Łzy popłynęły z oczu Galgarta, zanim przesunął się na bok biegnących przeciwników. Podniósł wysoko miecz i uderzył pierwszego człowieka. Przeciął odsłonięty kark wroga. Krew trysnęła prosto na jego twarz. Otarł obrzydliwie gorącą posokę z oblicza i skoczył na kolejnego wroga. Jednocześnie poczuł wstrząs między żebrami, wrogowie nie byli mu nic winni i zaczęli dźgać go bronią. Kiedy upadł na ziemię, krwawiąc, jego sen nagle się skończył i otworzył oczy.

Był cały spocony. Na czole wystąpił mu wielki pot, który spływał po policzkach. Serce chłopca biło bardzo szybko.

To sprawka przeklętego strażnika, ale on już nie żyje… Jest tak samo martwy, jak ten głupi arcykapłan i nikt inny nie zna mojego sekretu. A jeśli nie tylko oni wiedzą, że istnieję? Muszę się uspokoić, nie mogę wpaść w panikę — próbował wpłynąć na swoją psychikę — To był tylko koszmar i nigdy się nie spełni… Żyję i cieszę się życiem… Jestem jego i nie mogę okazywać strachu.

Udało mu się zapanować nad nerwami i postanowił ponownie zasnąć, aby odpocząć od wydarzeń w .

***

Galgart obudził się kilka godzin później, na zewnątrz było już ciemno. Matka leżała obok niego i cały czas trzymała go za rękę. W świetle świecy zobaczył, że poduszka była mokra od łez. Płakała przed zaśnięciem.

Chciałbym Cię pocieszyć, mamo… Może spróbuję ją przytulić? Powinno być łatwiej, bo mam już pięć miesięcy i mam lepszą koordynację ruchową… — postanowił spróbować. Ostrożnie podniósł głowę i podszedł do leżącej matki. Potem zaczął się na nią wspinać. Spróbował podciągnąć się na rękach i jednocześnie odepchnąć nogami miękkie podłoże. Niestety nie udało mu się utrzymać równowagi nad jej ciałem i upadł na twarz. Jego oblicze zapadło się w koc. Po chwili zaczął dyszeć. Musiał szybko się odwrócić, aby uniknąć uduszenia, ale nie mógł tego zrobić, ponieważ wspinaczka bardzo go zmęczyła. Jego ramiona były zbyt zmęczone, aby unieść ciało. Mógł jedynie lekko odwrócić głowę. — Powietrze… powoli tracę przytomność…

Chłopiec poczuł palce wsuwające się pod żebra. Lisa uratowała go w ostatniej chwili. Znowu mógł oddychać.

— Synku… chcesz spróbować usiąść… — Lisa położyła syna na plecach. Usiadła naprzeciwko niego i wyciągnęła ręce, chwytając jego małe piąstki. Z jej pomocą udało mu się usiąść. Siedział tam i z każdą chwilą zyskiwał coraz większą wprawę w tej sztuce.

— Kochanie, możesz to zrobić sam — szepnęła mama. Galgart zauważył, że wypuściła rękę z jego uścisku. Utrzymał się w pozycji siedzącej na łóżku.

TWOJA ZOSTAŁA ZWIĘKSZONA O: !

Galgart był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Podniesienie statystyki o dziesięć punktów za jednym razem dowodziło tylko o tym, że wyprzedzał inne dzieci w rozwoju. Choć o tym nie wiedział, skoczył o kilka miesięcy przed rówieśnikami. Każdą wolną chwilę postanowił poświęcić na samokształcenie i doskonalenie nabytych umiejętności. Chciał jak najszybciej stanąć na nogi.

Kocham Cię, mamo, dziękuję za pomoc… Muszę szybko poznać ten świat… — chłopiec położył się na plecach i po chwili sam wstał. Był to jednak dla niego ogromny wysiłek, dlatego po chwili poczuł się słaby i ze zmęczenia powoli zamknął oczy. Matka pogłaskała go po policzku.

— Boję się, mój synku, z powodu twojego ojca. Nie mogę go stracić… — szepnęła Galgartowi do ucha. — Bardzo was kocham…

Czule pocałowała syna w czoło, po czym zdjęła koszulę nocną i przysunęła lewą pierś do jego ust. Podczas posiłku ponownie zasnął.

***

Od tamtego dnia minęły cztery miesiące. Rutyna wkradła się do ich życia rodzinnego. Lisa każdego ranka szła do , chcąc dowiedzieć się czegoś o ukochanej osobie. Niestety, zawsze nie chcieli na nią patrzeć, bo przychodziła z synem na rękach. Lekarze wyjaśnili, że małe dziecko będzie tylko problemem.

Kobieta wróciła do domu ze smutnymi oczami. Potem przez kilka godzin nie odezwała się ani słowem.

Chłopakowi było przykro widzieć jej zmartwienie, gdyż Luis ani na chwilę nie odzyskał przytomności. Bardzo zaniepokoiło go także to, że nie udzielono informacji na temat jego stanu zdrowia.

Dla mnie to pachnie spiskiem… — mówił sobie, wracając z mamą do domu, ale nie mógł nic na to poradzić, musiał się z tym pogodzić.

Lisa, przekraczając próg mieszkania, pochyliła się i wypuściła synka z ramion na podłogę. Pozwoliła mu się oddalić, a sama usiadła na krześle. Miała łzy w oczach.

W tym czasie Galgart nauczył się czołgać, a potem raczkować, co zwiększyło jego statystykę o dwadzieścia sześć punktów. Znalazł miejsce w mieszkaniu, w którym często przebywał w wolnym czasie. To był jego pokój zabaw, gdzie codziennie przeglądał książki. Bardzo chciał nauczyć się czytać, ale nie potrafił rozszyfrować skomplikowanego pisma. Dla niego wyglądało, to jak starożytne hieroglify. Nie wiedział, że są to magiczne runy i że nauczenie się tego bajkowego języka zajmie mu wiele lat. Ucieszył się, że zamiast przeklętych szlaczków znalazł kilka książek z rysunkami.

Matka zauważyła jego zainteresowanie opowieściami i zaczęła czytać mu historie na dobranoc. Bardzo lubił legendarnego Wielkiego Mistrza Lucjusza. Ten bohater był fikcyjną postacią autora, ale chłopca to nie obchodziło. Uwielbiał przeżywać każdą przygodę mistrza miecza i magii. Zasmucił się, gdy siedmiotomowa powieść dobiegła końca i Lisa przeczytała mu ostatnią scenę, w której jego ulubiona postać została zabita przez najlepszego przyjaciela. Nawet chłopiec zalał się łzami…

Potem przyrzekł sobie, że nigdy w pełni nie zaufa nieznajomemu. W poprzednim życiu nigdy nie przebywał w towarzystwie ludzi, więc zamierzał unikać ich również na tym świecie. Chłopiec chciał podróżować sam. Nie wiedział, że wybrał dla niego inną ścieżkę…

***

Galgart obudził się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Mamy nie było, ale słyszał ją w kuchni. Przygotowała posiłek. Postanowił w pełni wykorzystać chwilową samotność. Podniósł ręce przed oczy. Nie widział pierścienia na palcu, choć czuł go na skórze. Zaczął skupiać uwagę na palcu serdecznym prawej ręki i po pięciu sekundach wpatrywania się w głowie usłyszał głos:

CZY CHCESZ UŻYĆ NA CELU?

TAK/NIE.

Zgodził się bez wahania i ujrzał przed swoimi oczami wyczerpujący komunikat:

~~*~~PRZEDMIOT~~*~~

NAZWA: PIERŚCIEŃ BOGA ŚMIERCI!

RODZAJ: PIERŚCIEŃ.

POZIOM: MISTYCZNY.

OPIS: JEDEN Z ATRYBUTÓW .

~~*~~STATYSTYKI~~*~~

ATAK FIZYCZNY: NIEZNANY

ATAK MAGICZNY: NIEZNANY

FIZYCZNA OBRONA: NIEZNANA

MAGICZNA OBRONA: NIEZNANA

PŻ REGENERACJA: NIEZNANA

MP REGENERACJA: NIEZNANA

TRWAŁOŚĆ: NIEZNISZCZALNY

~~*~~ZDOLNOŚCI~~*~~

UMIEJĘTNOŚCI AKTYWNE: NIEZNANE

UMIEJĘTNOŚCI PASYWNE: NIEZNANE

UMIEJĘTNOŚCI SPECJALNE: NIEZNANE

WYMAGANIA: .

Czytając zawartość okienka, które pojawiło się przed jego oczami, otrzymał wiele informacji na temat pierścienia. Dowiedział się, że przedmiot był niezniszczalny i posiadał poziom . Zakładał także, że świat opierał się na zasadach zaczerpniętych z gier RPG. Po prostu nie rozumiał, dlaczego wszystkie informacje zostały ukryte pod notyfikacją ?

Może poziom mojej umiejętności jest zbyt niski. — To była jedyna myśl, która przyszła Galgartowi do głowy. — Możliwe, że wraz z jej rozwojem wszystko się wyjaśni…

CZY CHCESZ UŻYĆ ?

TAK/NIE

Chłopiec prawie zapomniał, że również otrzymał tę zdolność od .

Zastanawiam się, czy aktywacja tego coś mi wyjaśni? Koniecznie z niej skorzystam! — chłopiec skoncentrował się na odpowiedzi i usłyszał w swojej głowie głos:

OSTRZEŻENIE! SYSTEM WYJAŚNI CI PRAWA OBOWIĄZUJĄCE W ŚWIECIE MAGICZNYM ZA TRZY SEKUNDY!

TRZY!

DWA!

JEDEN!

Po obliczeniu przed jego oczami błysnęła kolejna informacja:

PRZEDMIOTY STWORZONE W MAGICZNYM ŚWIECIE MAJĄ WŁAŚCIWOŚCI OKREŚLONE PRZEZ SYSTEM. UŻYTKOWNIK MOŻE SPRAWDZIĆ POSZCZEGÓLNE ATRYBUTY ZA POMOCĄ OPCJI .

System? — zaczął zastanawiać się nad znaczeniem tej wiadomości. — Wszystko coraz bardziej przypomina mi grę.

Musiał na spokojnie analizować każdą informację, nie było czasu na wyciąganie pochopnych wniosków. Rozpoczynając swoją przygodę od pierwszego spotkania z , jak dotąd niewiele dowiedział się o otaczającym go świecie.

Podczas ich drugiego, niespodziewanego spotkania, wszczepiono mu dwie zdolności: i , które miały ogromnie pomóc chłopcu w zrozumieniu praw rządzących tą planetą. Zatem na razie te zdolności były bezużyteczne w tym życiu, ponieważ miały tylko pierwszy poziom.

Dzięki otrzymał możliwość przetestowania dowolnego przedmiotu na tym świecie. została wykorzystana do wyjaśnienia mu praw tej planety. Najbardziej przydatne zdolności Galgart otrzymał na początku swojego życia, o czym chłopiec nie wiedział. Umiejętności te były prawie niedostępne dla ogółu społeczeństwa. Choć chłopiec był bardzo wdzięczny za ten dar, wciąż nie wiedział, jak go w pełni wykorzystać.

Przecież nie dałby mi niczego bez wartości. Czy mam rację? Na wyższym poziomie na pewno przydadzą się bardziej… Tymczasem muszę je sumiennie rozwijać, więc mam obowiązek za każdym razem z nich korzystać, aby w najbliższej przyszłości okazały się bardziej pomocne — postanowił chłopiec i dodał po chwili namysłu — Ciekawe, czy mają jakieś ukryte właściwości, o których obecnie nie mam pojęcia. Wierząc informacjom dostarczonym przez , zdefiniował właściwości każdego przedmiotu w momencie ich tworzenia. Nie rozumiem, co to jest ?

NIE POTRAFI UDZIELIĆ ODPOWIEDZI!

Nie zrobiła tego lub nie mogła! — był zaskoczony odpowiedzią na swoje pytanie — Trudno, z czasem ta zagadka zostanie rozwiązana i będę wiedział, czym jest . Komunikat mówił, że mogę sprawdzić poszczególne wartości. Chociaż potrafię odgadnąć ich zastosowanie, nie zaszkodzi upewnić się, czy dobrze myślę.

Chłopiec podniósł prawą rękę na wysokość oczu i po obejrzeniu opisu usłyszał głos w swojej głowie:

CZY CHCESZ UŻYĆ PODWÓJNEJ NA CELU?

TAK/NIE

Tak, absolutnie! — odpowiedział telepatycznie. Po chwili przed jego oczami pojawiło się więcej informacji. Zaczął je analizować, czując straszny ból głowy.

— ŚREDNIA WARTOŚĆ ZADAWANYCH OBRAŻEŃ FIZYCZNYCH PRZEZ UŻYTKOWNIKA NA CELU.

— ŚREDNIA WARTOŚĆ ZADAWANYCH OBRAŻEŃ MAGICZNYCH PRZEZ UŻYTKOWNIKA NA CELU.

— ŚREDNIA WARTOŚĆ OBRAŻEŃ FIZYCZNYCH, JAKIE MOŻE POWSTRZYMAĆ UŻYTKOWNIK W TRAKCIE JEDNEGO ATAKU PRZECIWNIKA.

— ŚREDNIA WARTOŚĆ OBRAŻEŃ MAGICZNYCH, JAKIE MOŻE POWSTRZYMAĆ UŻYTKOWNIK W TRAKCIE JEDNEGO ATAKU PRZECIWNIKA.

— WARTOŚĆ REGENERACJI NA SEKUNDĘ.

— WARTOŚĆ REGENERACJI NA SEKUNDĘ.

— WARTOŚĆ WYTRZYMAŁOŚCI PRZEDMIOTU.

— ZDOLNOŚCI ZAKLĘTE W PRZEDMIOCIE. MOŻNA JE AKTYWOWAĆ W TRAKCIE WALKI.

— ZDOLNOŚCI ZAKLĘTE W PRZEDMIOCIE. AKTYWNE CAŁY CZAS PODCZAS NOSZENIA PRZEDMIOTU.

— SPECJALNE ZDOLNOŚCI ZAKLĘTE W PRZEDMIOCIE.

Po przeczytaniu wszystkich dostępnych informacji ból głowy nasilił się i w krótkim czasie stał się prawie nie do zniesienia. Zmusił Galgarta do zamknięcia na chwilę oczu. Chłopak nie mylił się, większość terminów znał już, bo w poprzednim życiu grał w wiele gier RPG.

Bardzo ciekawe… Mam jedno pytanie: czy istoty żywe też mają atrybuty? — zaczął dociekać, gdy przed jego oczami pojawiła się wiadomość:

ZOSTAŁA UAKTYWNIONA!

Już nie zadajesz pytań, tylko od razu udzielasz odpowiedzi? — zauważył podekscytowany Galgart.

OSTRZEŻENIE! SYSTEM WYJAŚNI CI PRAWA OBOWIĄZUJĄCE W ŚWIECIE MAGICZNYM ZA TRZY SEKUNDY!

TRZY!

DWA!

JEDEN!

No to wyjaw mi to… — chłopiec nie mógł doczekać się dalszych informacji.

KAŻDE STWORZENIE W MAGICZNYM ŚWIECIE MA CECHY OKREŚLONE PRZEZ . UŻYTKOWNIK MOŻE SPRAWDZIĆ POSZCZEGÓLNE WARTOŚCI ZA POMOCĄ OPCJI .

Dzięki za te umiejętności! Naprawdę każda istota?! Może ja też powinienem sprawdzić swoje dane? — chłopiec zobaczył nad głową notatkę:

GALGART
POZIOM: 1

Widział tę samą wiadomość nad . Wtedy jego z łatwością została przez niego zablokowana.

ZOSTAŁA UAKTYWNIONA!

~~*~~STATUS~~**~~

IMIĘ: GALGART

RASA: CZŁOWIEK

ZAWÓD: —

PROFESJA: —

POZIOM: 1

POCHODZENIE: —

KLAN: —

RANGA: —

DOŚWIADCZENIE: 0/100

~~**~~ STATYSTYKI~~**~~

PŻ: 10

PM: 25

MOBILNOŚĆ: 39

ATAK FIZYCZNY: 0

ATAK MAGICZNY: 0

FIZYCZNA OBRONA: 5

MAGICZNA OBRONA: 5

PŻ REGENERACJA: 0

MP REGENERACJA: 0

~~~**~~TYTUŁY~~**~~

WYSŁANNIK,

~~**~~UMIEJĘTNOŚCI PASYWNE~~~**~~

BRAK

~~**~~UMIEJĘTNOŚCI AKTYWNE~~**~~

MĄDROŚĆ , EKSPERTYZA

~~**~~UMIEJĘTNOŚCI SPECJALNE~~**~~

OCZY BOGA

~~**~~PUNKTY~~**~~

DOSTĘPNE: 10

WYKORZYSTANE: 0

~~**~~EKWIPUNEK~~**~~

PIERŚCIEŃ BOGA ŚMIERCI

Teraz? Bez pytania? Być może zapamiętało moją poprzednią odpowiedź. Zatem mogę wykorzystać także do sprawdzania stworzeń — chłopiec był zaskoczony nowymi możliwościami.

Tak wyglądał jego . Posiadał tylko dziesięć i dwadzieścia pięć .

Nie wierzę w to! Najsłabszy potwór prawdopodobnie by mnie zabił! Z drugiej strony jestem przecież dzieckiem na poziomie pierwszym i może dlatego jestem taki słaby… — Galgart był zniesmaczony po przeczytaniu całej wiadomości, która przemknęła mu przed oczami. Niezadowolony chłopak zamknął oczy i próbował zasnąć.

Nie miał jeszcze kontaktu z innymi dziećmi i dlatego nie wiedział, że jego obecne statystyki są lepsze niż jego rówieśników.15. Ucieczka

Galgart przestał rozmyślać o tym strasznym koszmarze. Nie chciał doświadczyć kolejnej śmierci. Dlatego mentalnie zdecydował się żyć we względnym bezpieczeństwie i nigdy nie narażać się niepotrzebnie, tak jak Arthur dał się zabić temu draniowi za jej torebkę. Jego poprzednie wcielenie zakończyło się w młodości, a tutaj koniecznie chciał dożyć starości.

Artur wiódł nędzne życie, pozbawione miłości i bliskości z drugim człowiekiem, nic więc dziwnego, że chłopcu śniło się głównie o tym, że otaczają go kochający go ludzie. Chłopiec miał sprzeczne myśli: z jednej strony potrzebował kogoś, z kim mógłby podzielić się przygodą, ale z drugiej strony nie wiedział, czy może komukolwiek zaufać. Bał się, że przyjaciel lub towarzysz wbije mu nóż w plecy i będzie to koniec jego podróży. Nie miał też pojęcia, czy sam byłby w stanie pokonać wszystkie trudności.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: