- promocja
Bogowie Słowian - ebook
Bogowie Słowian - ebook
Słowianie wierzyli, że bogowie sterują kosmosem i naturą, żywiołami takimi jak światło, woda, ogień, odpowiadają za rytm dobowy i zmieniające się pory roku. Autor szeroko opisuje poszczególnych bogów: jak ich przedstawiano w źródłach pisanych i w sztuce, jakie mieli cechy i atrybuty, jak wyglądał ich kult w różnych odłamach Słowiańszczyzny. Sporo miejsca poświęcono demonom i istotom mitycznym, takim jak wilkołaki, wampiry i strzygi.
Tomasz Kosiński, autor książek „Rodowód Słowian”, „Słowiańskie skarby”, Runy słowiańskie”, wydaje w Bellonie kolejną publikację pt. „Bogowie Słowian”. Przedstawia w niej panteon słowiańskich bogów, bóstw i bohaterów-herosów, zarówno z ziem polskich, jak i Pomorza, Połabia, Czech, Rusi i Bałkanów.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16041-5 |
Rozmiar pliku: | 12 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
O bogach Słowian pisało wielu autorów, zarówno dawnych kronikarzy, jak i współczesnych historyków i religioznawców. Niestety wydawać się może, że im więcej się publikuje na ten temat, tym mniej jest on zrozumiały dla ogółu odbiorców, jak i kolejnych badaczy podejmujących próby jego zgłębienia.
Prawda o rodzimym kulcie Słowian jest bowiem owiana tajemnicą, którą należy wydobyć z przeszłości, oczyścić z propagandowych naleciałości i zakłamań, odnaleźć jej skrawki i ułożyć z nich całość, jak się układa obrazek z puzzli. To nie lada zadanie, ale jakże kuszące i warte podjęcia na nowo.
Podział ról i ustalenie hierarchii w słowiańskim kulcie nastręczało dużych problemów historykom, a wielu autorów, nie rozumiejąc istoty wiary słowiańskiej i nie doceniając wiedzy, jaką Słowianie mieli o kosmosie i prawach rządzących światem, nazbyt często błędnie opisywało funkcje i pozycje poszczególnych bogów w słowiańskim panteonie.
Sam też przekonałem się, że to niełatwa sprawa i moje poglądy w tej materii ewoluowały wraz z poszerzaniem wiedzy z zakresu religioznawstwa, historii, mitologii, etnografii, lingwistyki, kulturoznawstwa, archeologii, etnogenetyki, klimatologii, astronomii i innych dziedzin. Co więcej, myślę, że ten proces poznawczy wciąż powinien trwać, bo uważam, że zdobywanie wiedzy i rozwój osobisty to jedne z ważniejszych celów ludzi myślących.
Zakładam więc, że być może za jakiś czas będę musiał skorygować pewne tezy i idee, jakie zawarłem w tym opracowaniu, jednak już dziś chciałbym się podzielić z Czytelnikami swoją wiedzą i wnioskami w tym zakresie. W kolejnych publikacjach będę mógł zamieścić nowe ustalenia albo też dokonać w nich weryfikacji swoich dotychczasowych poglądów na ten temat. Dlatego nie zwlekając, podjąłem próbę uporządkowania, analizy i rekonstrukcji panteonu słowiańskich bogów i istot mitycznych, korzystając z dostępnych materiałów źródłowych i literatury przedmiotu oraz własnych badań i przemyśleń.
Aby podjąć taki wysiłek, należało poznać przede wszystkim system wierzeń ludów słowiańskich, ich kosmogonię, mitologię, funkcyjność i zależności między bóstwami. Stanowiło to podstawę do ustalenia zweryfikowanego wykazu i hierarchii bogów.
Wielu religioznawców podnosiło jednak problem UBÓSTWA ŹRÓDEŁ, ograniczając się w przypadku historyków wyłącznie do znanych im materiałów pisanych, dokumentów i kronik. Dopiero Zorian Dołęga-Chodakowski, Kazimierz Moszyński, a po nich Aleksander Gieysztor i inni, wysunęli postulat sięgnięcia po źródła etnograficzne, w których przetrwały elementy dawnej wiary.
Imiona bogów słowiańskich możemy odnaleźć także w nazwach miejscowych. Wypisałem kilkanaście z nich, pochodzących tylko z terenu mojego rodzimego województwa świętokrzyskiego, gdzie wokół Łysej Góry mamy m.in. takie miejscowości jak: Makoszyn, Bieliny, Belno, Zbelutka, Czarnocin, Radostów, Radostowa, Radoszyce, Radomice, Radlin, Radkowice, Jasień, Jasieniec, Jasionna, Strawczyn, Skotniki, Marzysz, Morawica, Marzęcin, Szwarszowice, Włoszczowice, Włochów, Włochy, Wisy i Wistka. Do nazw z rdzeniami związanymi z etnogenezą Słowian należą m.in.: Lechów, Lechówek, Sarbice, Samsonów, Mechlin, Tumlin, Serbinów, Węgrzynów, Oblęgorek, Odrowąż i Zbrza.
Można sobie wyobrazić, ile nazw tego typu znaleźlibyśmy w całej Polsce czy na terenie Słowiańszczyzny. W tych toponimach dostrzegamy imiona lub rdzenie teonimów takich jak: Makosz, Wołos, Swaróg, Skotij bóg, Wit, Rad, Bel, Cern, Jasz, Mora (Marza). Jak widać, zarówno relikty dawnych wierzeń, jak i ślady pochodzenia różnych plemion zachowały się w toponimach, które warto studiować uważniej. Lingwiści zajmują się tym od lat, wykonując często mrówczą robotę, ale czasem nie potrafią wielu nazw poprawnie zinterpretować. Niestety historycy, archeolodzy czy religioznawcy w swoich badaniach nazbyt rzadko sięgają po tego typu materiał źródłowy, ograniczając się tylko do wniosków z badań prowadzonych jedynie w ramach własnych dyscyplin. Stąd w ich raportach mamy tak wiele braków i niedomówień.
Dość istotnym problemem w ocenie źródeł były tendencyjne opisy autorów. Dawni kronikarze patrzyli na religię pogańską przez pryzmat INTERPRETACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ, która w słowiańskich bóstwach widziała wcielenie szatana. Niemieccy autorzy mieli też skłonności do INTERPRETACJI GERMAŃSKIEJ, czyli porównywania bóstw słowiańskich do skandynawskich. Wielu kronikarzy, w tym także polscy, jak Długosz, Bielski czy Stryjkowski, pisało o słowiańskich bogach, odnosząc ich do reprezentantów rzymskiego panteonu, co nazywamy INTERPRETACJĄ KLASYCZNĄ. Wszystkie tego typu wypaczone obrazy rzeczywistości trzeba weryfikować z należytą ostrożnością.
Problematyczną sprawą w badaniach nad wierzeniami Słowian są też zbyt KRYTYCZNE PODEJŚCIE, negacja i lekceważenie tematu lub z drugiej strony hurraoptymizm, bezkrytyczność czy NADKREATYWNOŚĆ autorów. Wielu religioznawców, jak Lelewel, Brückner, Gieysztor czy Szyjewski, zajmujących się mitologią Słowian, przypisuje wybranym bogom różne cechy i podaje inne pochodzenie ich imion, a nawet zaprzecza istnieniu wielu z nich, choć są to bogowie poświadczeni w źródłach.
Chyba najwięcej szkody słowiańskiej mitologii wyrządził Brückner, podważając przekaz Długosza, co wywołało prawdziwą burzę. Mimo pojedynczych sprzeciwów, jak opinia znakomitego uczonego, jakim był Karol Potkański¹, o którym nie tak dawno (1986) Aleksander Gieysztor napisał, że był subtelnym sceptykiem i intuicjonistą, opinia o wątpliwościach co do polskiego i słowiańskiego panteonu poszła w świat, i do tej pory trudno przezwyciężyć ten ugruntowany pogląd. Czas jednak pokazał, że to właśnie Potkański miał rację.
Inni całkiem niepotrzebnie komplikują sprawę, jak Białczyński czy Trentowski (a za nim Szyc), tworząc rozbudowane wykazy bogów i bestariusze, wymyślając przy tym związane z nimi pokrętne nazwy i legendy. Często w ich opracowaniach na temat mitologii Słowian występują ci sami bogowie określani innymi teonimami, choć bardzo zbliżonymi pojęciowo i fonetycznie jak: Marzanna, Mara, Marza, Morena, Mora, Semergla, Semrgieł, Zemerzla czy też: Dziewanna, Dziewa, Dziewonia, Ziewonia, Ziewa, Sieba, Siejba i Siwa. Nie trzeba być tu chyba geniuszem, by wysnuć wniosek, że z powodów różnic językowych występujących u plemion słowiańskich to samo bóstwo mogło występować pod podobnymi, wyżej wymienionymi mianami.
Większym problemem staje się ustalenie TOŻSAMOŚCI BÓSTW o odmiennych teonimach, ale podobnej funkcjonalności, co może świadczyć o kulcie jednego boga, ale pod różnymi imionami nadanymi mu przez poszczególne plemiona. Przykładem może być tutaj chociażby Słońce, które najprawdopodobniej pod tą nazwą było czczone u Lachów (Polanie, Mazowszanie, Chrobaci), ale już u Rusinów (Słowianie wschodni) zwano je Darzbogiem (Dadźbogiem), a Wendowie (Połabianie, Łużyczanie, Rugianie) nazywali je Swarożycem (synem Swaroga).
To samo dotyczy twórcy Słońca, zwanego w ruskich źródłach Swarogiem, którego imię u Lachów i Wendów przybrało, zapewne stabuizowaną, formę On. Sonce, czyli „s on ce” – z On ce (-ce to oczywiście „ciemność”), to po prostu światło w ciemności. Jego twórcą jest On, czyli boski przejaw samego Świętowita, naczelnego bóstwa Słowian, który – jak można rozumieć – przed stworzeniem Słońca oraz innych gwiazd, planet i Pioruna istniał sobie w ciemności. Miano On jest ukryte także w runach wendyjskich, o których więcej pisałem w swojej książce _Runy słowiańskie_ (2019).
Co ciekawe, Lachowie (Polacy) najgorliwiej czcili akurat Jasza, który przez wielu autorów (Długosz i inni) uznawany był za ich naczelnego boga, choć przez samych jego wyznawców traktowany raczej jako jasność, światłość dającą życie, czyli hierarchicznie podrzędne bóstwo w stosunku do Świętowita i On (Swaroga). Możliwe, że kult Jasza był dlatego tak silny, gdyż był on najbliższym przejawem najwyższego boga na Ziemi. W takim rozumieniu to Świętowit był bogiem bogów, panem jasnej (Bel) i ciemnej (Cern) strony życia, a tym samym poprzez swoją siłę sprawczą (On – Swaroga), również stworzycielem Słońca i innych planet, gwiazd, Księżyca i życia na Ziemi (cztery pory roku, cztery strony świata). To jego emanacje rządziły prawami natury personifikowanymi przez ludzi jako bogowie przyrody. Słońce było źródłem boskiej energii, a jasność (Jasz) jej życiodajnym efektem, mającym wpływ na ludzkie życie.
Podobnym kultem otaczano Pioruna (Swarożego syna, władcę gromu, prawie równego Słońcu, którym jednak nie był), uważanego też przez wielu religioznawców za naczelne bóstwo Słowian. Mając na uwadze indoeuropejski mit o synu (bożycu), przejmującym władzę po bogu ojcu (m.in. gr. Zeus i Kronos), niektórzy przyjmowali, że Piorun objął właśnie rządy po Swarogu, który po ukończeniu procesu stworzenia stał się bogiem bezczynnym. To on jako młody bóg nieba i światła miał toczyć bój o Ziemię ze swoim oponentem, bogiem ciemności i zaświatów (Weles, Nyja, Czarnobóg).
Dość ważki jest również problem nazewniczy związany z USTALENIEM PŁCI BÓSTW o imionach typu SIEBA (Siew, Siwa), co nie jest czymś nowym, ale wciąż sprawia wiele problemów, w tym także szanowanym uczonym. Poświęcają oni dużo czasu i miejsca na udowadnianie tego, czy Sieba lub Kupała była kobietą, czy też nie. Jak wiemy, nie zawsze wyraz z końcówką -_a_ na końcu oznacza rodzaj żeński. Przykładem mogą być takie określenia i imiona jak: baca, Jaksa i Mitra, które przecież dotyczą postaci rodzaju męskiego.
Dlatego historycy i religioznawcy mieli problem z określeniem płci niektórych słowiańskich bóstw, jak Kupała, Łada, Kolada, Jaryła, Mokosza, Nyja, Podaga, Kostroma itp. Tworzyli oni też bóstwa partnerskie (Rod-Rada, Porewit-Porewita, Kupało-Kupała, ewentualnie Kupało-Kostroma – na wzór znanych w folklorze par Lado-Lada lub Perun-Perperuna) albo przekonywali o prawidłowości niektórych form, uznając je za lepsze, prawdziwsze czy wręcz jedynie akceptowalne. Wiemy też, że Słowianie w zależności od miejsca zamieszkania i przynależności plemiennej oraz językowej różnie zwali to samo bóstwo. Słowianie wschodni wołali np. na boga piorunów Perun, Bałtowie – Perkun, Litwini – Perkunas, Połabianie – Perkunust, Lachowie – Pierun.
Inną, trudną sprawą jest MYLENIE FUNKCJONALNOŚCI, łączenie lub wydzielanie bóstw i tworzenie w ten sposób nazbyt rozbudowanej mitologii w formach, jakich nie było (np. Usład, Sem i Rgieł), albo też nadmierne jej zubożanie (podważanie faktu istnienia mitów o takich bogach jak: Łada, Jasz, Dzidzilela, Perun, Weles itp.). Głoszono więc teorie o tym, że w Polsce nie mógł istnieć kult Peruna, bo Piorunem zwano jedynie pospolitą błyskawicę, albo że Czarnoboga nie było, bo Helmold czarnym bogiem nazwał inne bóstwo, którego imienia nie znał.
Jednym z wielu przykładów funkcjonalnej, wzajemnie się uzupełniającej pary jest SIEW-SIWA, choć większość autorów tego nie dostrzega. Jak wiemy ze źródeł, mamy poświadczenia wielu zbliżonych do siebie nazw: Sieba, Siejba, Siwa, Dziewa, Dziwa, Devana, Dziewanna, Żywie, Żywiena, Zewiena, Ziewonia, Dziewonia, Dziewoja itd. Jedni autorzy uznają wszystkie takie określenia za imiona jednego bóstwa, a inni z każdej nazwy tworzą oddzielnego boga lub boginię, jak Trentowski, który zidentyfikował około trzystu słowiańskich bóstw i postaci mitycznych.
Osobiście w tym konkretnym wypadku wyróżniłem dwa bóstwa, męskie – SIEW (Sieba, Siejba), znane z wizerunków starca lub młodzieńca siejącego zboże (idole prilwickie, kamienie Hagenowa) i żeńskie – SIWA (Dziewa, Dziwa, Dziewana, Dziewanna, Dziewoja, Dziwiena, Żywie, Żywiena, Ziewonia itp.), wspominane w kronikach i literaturze tematu.
Kolejną sprawą nastręczającą trudności badawcze i poznawcze jest właśnie ta NIEJEDNOLITOŚĆ NAZW. Jak wcześniej wspomniałem, często jeden bóg był opisywany w źródłach pod różnymi imionami, zarówno podobnymi fonetycznie (Marzanna – Marza – Mara – Mora – Morena), jak też o całkiem odmiennych nazwach (Słońce – Darzbog). Różnice tego typu wynikały oczywiście z bogactwa języka słowiańskiego, rozbudowanego słownika oraz różnic językowych powstałych na skutek rozpadu wspólnoty bałto-słowiańskiej, a później kształtowania się odrębnych tożsamości rodowych (Wiatycze, Radymicze, Krywicze itp.), plemiennych (Polanie, Drewlanie, Redarowie, Ranowie itp.) i związkowych (Związek Lugijski, Lutycki, Wielkie Morawy itp.), tworzących podstawy narodów i państw, jakie dzisiaj znamy.
Łowmiański zauważa, że bóstwa lucickie i rugijskie mają nazwy dwuczłonowe i zrozumiałe (np. Jarowit, Świętowit, Radegast), natomiast imiona bogów Obodrytów i Wagrów są jednoczłonowe i nie bardzo zrozumiałe (Prowe, Podaga, Krodo, Flins), co może świadczyć o ich archaiczności.
Dość istotną informacją jest istnienie TABU przy zapisywaniu i wymawianiu boskich imion, dlatego Słowianie używali anagramów, wstawek liter do podstawowych wersji świętych nazw. Przekręcali też ich brzmienie albo posługiwali się przydomkami, jak np. Święty Pan, Wielka Matka.
Mamy zatem m.in.:
- lustrzane wersje: Dola – Lado, Rad – Dar, Ra – Ar (Jar);
- przekręcenia, anagramy: Podaga – Pogoda, Prone – Peron;
- dodatki przed samogłoskami na początku imienia: Arowit – Jarowit;
- skróty: Rewit do Rujewit.
Ze względu na trudności w notowaniu słowiańskich nazw i różnice w pisowni w łacinie, grece, języku niemieckim i innych językach istnieją też:
- wersje lokalne (różne dialekty): Jarowit – Harewit – Garewit;
- błędne zapisy: Pisamar – Wizymir, Tjarnoglofi – Czarnogłów;
- różne zapisy tego samego imienia: Radagast, Redigast, Radhost, Radogost, Radagais, Radgoszcz.
Kompletnie zaskakuje używanie przez wielu krytyków argumentu, że owa różnorodność nazewnicza w zakresie słowiańskich nazw bóstw może świadczyć o ludowej fantazji oderwanej od rzeczywistości, jakby zapomnieli, iż to oni starają się analizować wierzenia tego ludu właśnie na polu czystej teorii, jakże odległej od realiów tamtych czasów.
Współcześni naukowcy próbują też przekonywać, że dysponują obecnie lepszym warsztatem naukowym niż dawni kronikarze, i że dzięki temu ich prace mogą być bardziej wiarygodne niż przekazy historyczne. Trudno się z tym zgodzić, gdyż wiedza w tym zakresie wciąż opiera się na przekonaniu, że ktoś pisał prawdę lub też ją zakłamywał. W weryfikacji tego problemu pomaga METODA PORÓWNAWCZA (odniesienie do wierzeń innych ludów, głównie sąsiednich lub spokrewnionych) i STATYSTYCZNA (liczba poświadczeń). Jednak logika generalnie nakazuje nam bardziej wierzyć historykom (np. Długosz, Helmold, Thietmar), którzy mogli jeszcze stykać się z żywym kultem pogańskim, stopniowo wypieranym przez zabiegi misjonarzy i kaznodziejów, aniżeli ich krytykom, jak: A. Brückner, S. Urbańczyk, H. Łowmiański, J. Strzelczyk, L. Moszyński i D.A. Sikorski, opierającym się często jedynie na ograniczonych źródłach i własnych analizach.
Spory na temat ROZUMIENIA DAWNYCH TEONIMÓW to kolejny temat rzeka. Przy ustalaniu znaczenia boskich imion należy brać pod uwagę, że prawdopodobnie pochodzą one od słów określających pewne cechy jak: dobroć, jasność czy mądrość, będące przymiotami boga. Brückner przypisywał imionom bóstw słowiańskich rodzimą etymologię i konsekwentnie ignorował możliwości wywodzenia ich z innych języków, na przykład irańskich. Według mnie akurat w tej kwestii miał dużo racji. Prawie wszystkie znane mi teonimy słowiańskich emanacji boga mają rodzimy rodowód. Problem w tym, że etymologie imion bogów Słowian podawane przez Brücknera są wątpliwe, o czym pisali już inni autorzy, jak choćby Gieysztor, Kolankiewicz czy Szyjewski. Warto jednak wziąć sobie do serca uwagę Długosza, a za nim Lelewela: „Język może być źródłem do wyrozumienia bałwochwalstwa”².
Przykładem tego może być Belbog – biały bóg, bóg światła. Choć możliwe jest też, że określenie „biały bóg” oznaczało pierwotnie „północny bóg”, gdyż takim kolorem Słowianie oznaczali ten kierunek geograficzny. A mogło być to również nawiązanie do legendarnego pochodzenia Ario-Słowian, którzy mieli przybyć z położonej na północy Hyperborei. Jednocześnie słowa „biały” używano jako synonimu dla „wielki”, zatem Biały Bóg to także Wielki Bóg.
W wielu kulturach i religiach jeden bóg ma różne imiona pochodzące od jego przymiotów, które personifikowane są w formie osobnych bóstw lub traktowane jako hipostazy tego samego boga jedynego. Znanym przykładem jest Jezus zwany Chrystusem (bo przyjął chrzest – narodził się jakby na nowo jako zbawca ludzkości). Występuje on też pod innymi określeniami jak: Słowo (Logos), Baranek Boży, Światłość Świata, Jutrzenka, Syn Boży, Zbawiciel. To samo dotyczy jego ojca, Jahwe, zwanego też Jehową, El, Bogiem Ojcem, oraz jego Ducha Świętego, z którym wraz z Jezusem tworzą Trójcę Świętą będącą w istocie jednym i tym samym bogiem najwyższym. Tego typu zależności i różne miana używane dla określania jednego bóstwa mogły istnieć także w słowiańskich wierzeniach.
Wiele problemów w odczytach i rozumieniu znaczeń nastręczają lingwistom i religioznawcom OBCE ZAPISY słowiańskich teonimów i nazw własnych. Nie mamy pewności, czy Prone to nazwa odrębnego boga, czy też to połabski zapis imienia Perun albo literowy błąd w zapisie, potwierdzonego przez Helmolda boga Prowe. Na Połabszczyźnie, Pomorzu i w Prusach spotykamy wiele innych nazw własnych zakończonych na -e, jak kapłanów Mike i Kriwe czy siedziby największej staropruskiej świątyni Romowe. Na jednym z idoli prilwickich mamy też wyryty runiczny napis Grikke, który może być również imieniem boga lub kapłana. Dlatego zapis Prone niekoniecznie trzeba traktować jako błąd literowy teonimu Prowe, być może bowiem jest to archaiczny zapis imienia Peruna w języku połabskim. Możliwe też, że jest to anagram Prone – Peron (Pieron), wynikający z powszechnej tabuizacji boskich imion w dawnych czasach, znanej nie tylko plemionom słowiańskim.
Trudno niektórym odczytać, o jakie bóstwo chodzi zarówno w skandynawskich sagach (Tjarnoglofii, Pisamar), jak też w zapisach bizantyjskich (greka) i rzymskich (łacina). Wystarczy wskazać u Konstantyna Porfirogenety zapis Sphendosthlabos (Σφενδοσθλάβος) czyli Świętosław, albo Genseric (łac. Gaisericus, Geisericus), tj. słowiański Gęsiorek, z którego zrobiono germańskiego Genzeryka o niewytłumaczalnym z niemieckiego imieniu. Zwłaszcza ta druga, słowiańska interpretacja wzbudza ostry sprzeciw akademików, choć nie potrafią lub raczej nie chcą oni odpowiedzieć na pytanie, jak dawniej zapisano by w łacinie imię Gęsiorek lub Gęsierzyk. Gęś, jak wiemy, była świętym ptakiem dla Słowian, przenosiła dusze do Wyraju, a gęślarz to pośrednik między bogami i ludźmi. Dlatego imiona odnoszące się do gęsi były popularne w całej Słowiańszczyźnie. Spór o słowiańskość Genzeryka oficjalnie wciąż jest jednak nierozstrzygnięty.
O bogactwie boskich imion u Słowian połabskich (Wendów) i trudności w ich zapisie po łacinie czy niemiecku niech świadczy choćby fakt posługiwania się nie do końca jasnymi dla nas nazwami w pracy niemieckiego historyka i religioznawcy Schediusa z XVII wieku. Opisuje on bogów i herosów Wandalów, Obodrytów i Serbów, często odwołując się do Saxo Gramatyka i Stredowskiego. Wymienia takie teonimy jak: Radegast, Rugiewit, Porewit, Porenut, Zebut (Jodut), Flins (Wandalowie), Visilaus (król Herulów – Stodorzan i Obotrytów), Syeba (królowa Połabian i Herulów; zw. Siwa, Dziwa), Crodo (Sasi), Triglas (Wandalowie i Szczecinianie), Prono (Perone, bóg Słowian i Morawian), Suantewit (Svatovit u Rugian, Witislav u Morawian), Belbuch i Cernebuch, Iuterbuch, Provo, Slota Baba, Ciza, Potrimp, Occopirn, Perkun, Perdoit, Jutrobog, Schwaixtix (Zuicz), Vorskait, Schweibtat, Antymp, Mevit, Ferglub, Curks, Hennil, Trigla, Puscet, Suitibog (Zuttiber), Pustui, Auschweit, Marzava, Flynis, Czernobog (Diabolo), Piccolo, Barstuk, Markopet (Demonib), Coltkis (Kobalis), Podaga.
Te wszystkie problemy związane z imionami słowiańskich bóstw, ich rolą i pozycją w niebiańskiej hierarchii od lat spędzają sen z powiek religioznawcom i niezależnym badaczom Słowiańszczyzny. W niniejszym opracowaniu postaram się trochę rozjaśnić te kwestie, a także przedstawić dość czytelny schemat słowiańskiego panteonu.
Praca obejmuje praktycznie dwie części. W pierwszej przedstawiam znane z literatury, etnografii i innych źródeł opisy słowiańskich bóstw i postaci demonicznych oraz różnego rodzaju straszydeł, często wymyślonych już w okresie chrześcijaństwa. W drugiej natomiast omawiam kult bohaterów, którzy często byli deizowani lub oddawano im cześć równą bogom, będącym głównie personifikacjami sił przyrody.
Mój proces rekonstrukcji słowiańskiego zestawu bogów oraz efekty kilkuletnich badań doprowadziły mnie do przekonania, że pierwotny kult plemion protosłowiańskich sprowadzał się do pokornej czci wobec Słońca, Księżyca (gwiazd, planet, nieba) i Ziemi. Dopiero z czasem zaistniałe podziały w obrębie prasłowiańskiej wspólnoty, a zmiany społeczno-kulturowe i ekonomiczno-polityczne przyczyniły się do tworzenia mniej lub bardziej rozbudowanej hierarchii i układu bóstw nadrzędnych, podrzędnych i pomocniczych o różnych imionach i funkcjach u Słowian zachodnich, wschodnich i południowych.
Książkę zatytułowałem _Bogowie Słowian_, gdyż ma ona głównie na celu przybliżenie Czytelnikom postaci słowiańskich bóstw oraz najważniejszych bohaterów, często deizowanych lub otaczanych specjalnym kultem. Proces i efekty mojej pracy związanej z rekonstrukcją słowiańskiego panteonu, a także mitologię, obrzędy, symbolikę i inne kwestie związane ze słowiańskimi wierzeniami omówię w mojej kolejnej publikacji _Wiara Słowian_, która ma stanowić dopełnienie niniejszego opracowania.
Mając na uwadze toczące się dyskusje na temat poprawności używania etnonimu Słowianie czy Sławianie, chciałbym zauważyć, iż według mnie nie ma to większego znaczenia, gdyż jedno z drugim jest związane, o czym pisałem z kolei w mojej pracy _Rodowód Słowian_ (2017). Jak wiemy, czasownik „sławić” znaczy wyrażać swój podziw słowami lub pieśnią. Poświadczeni historycznie Sławianie (Sclaveni) byli ludźmi używającymi słów, pieśniarzami przekazującymi wiedzę o swoich bohaterach, zjednując im tym samym tzw. sławę. Dlatego w swojej pracy używam obu tych określeń jako równoznacznych i z nikim nie zamierzam kruszyć kopii o to, która z nich jest bardziej poprawna.
Oczywiście skupiam się tu głównie na przedchrześcijańskich wierzeniach plemion uznawanych przeze mnie za słowiańskie, które skądinąd w pewnym zakresie przetrwały nawet do naszych czasów. Często także odnoszę się do podobnych bóstw znanych z innych religii, niekiedy dość silnie związanych z rodzimym kultem Słowian.
Swoją pracę dedykuję Kazimierzowi Szulcowi, który nie tylko uznawał idole prilwickie i kamienie mikorzyńskie za wiarygodne świadectwo o słowiańskich bogach, ale także według mnie bardzo trafnie zinterpretował podstawy słowiańskiej wiary, opierając się na właściwym rozumieniu naszej mitologii, legend i tradycji ludowej. Przytaczał on liczne podobieństwa z innych kultur i religii (metoda porównawcza), czym sam zajmę się szerzej w jednej z moich kolejnych publikacji noszącej tytuł _Kultura dawnych Słowian_.
Pozostaje mi żywić nadzieję, że bogowie Słowian staną się nam bliżsi, a dzięki poznaniu panteonu zapomnianych bóstw czczonych przez naszych przodków zrozumiemy lepiej także ich wierzenia, obyczaje i codzienne życie, jakie prowadzili przed wiekami.
Być może praca ta będzie też zachętą, by jak największą część tego dziedzictwa zachować dla potomności i jeżeli nie uczą dziś o słowiańskich bogach w szkole, to przynajmniej niech nasze dzieci dowiedzą się o nich w rodzinnych domach. Kto wie, czy dzięki temu nie odżyją oni na nowo. Pamiętajmy o tym, że drzewo bez korzeni to drewno.
Tomasz J. Kosiński
Kielce, sierpień 2019
1.
K. Potkański, _Wiadomości Długosza o polskiej mitologii_, tegoż, _Pisma pośmiertne_, t. 2, Kraków 1924, s. 1–93; A. Gieysztor, _Mitologia Słowian_, Warszawa 1986.
2.
J. Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, red. J. Dąbrowski, Warszawa 1961; J. Lelewel, Cześć bałwochwalcza Słowian i Polski, Poznań 1857.