Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bośnia. Muzyka, kuchnia i dobrzy ludzie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bośnia. Muzyka, kuchnia i dobrzy ludzie - ebook

Proponujemy czytelnikom zbiór reportaży o niezwykłym kraju – Bośni i Hercegowinie, kraju złożonym z Federacji Bośni i Hercegowiny ze stolicą w Sarajewie oraz Republiki Serbskiej, której głównym miastem jest Banja Luka. Mieszają się tam trzy języki, kilka grup etnicznych i dwie religie. Autor z ogromnym szacunkiem przygląda się przede wszystkim napotkanym ludziom, śledzi ich losy i doświadczenia, obserwuje zwyczaje, a także próbuje uchwycić to, co było ich udziałem w okrutnej wojnie z lat 90. XX wieku, zastanawia się, dlaczego do niej doszło. Opisuje te ludzkie historie bez uprzedzeń, dodaje smaki, kolory, zapachy. Potrafi rozmawiać, słuchać. Mieszkańcy Bośni jawią się jako gościnni, serdeczni, uczynni ludzie, autor zdobył ich zaufanie, więc dzielą się z nim swoimi poglądami i życiowymi historiami. Dzięki temu czytelnik otrzyma książkę nietuzinkową, w której odnajdzie mnóstwo interesujących reportaży, często też podejmujących niełatwe tematy, wzbogaconych refleksjami muzycznymi, kulinarnymi i pięknymi fotografiami, w dodatku niezmiernie wciągającą i napisaną lekkim piórem.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8127-553-8
Rozmiar pliku: 10 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bośnia i Hercegowina
to pudełko papierosów

W kraju funkcjonują trzy języki. Żeby żadna nacja nie czuła się pokrzywdzona. Rodzi to czasami śmieszne paradoksy.

Vuk Savanović pali papierosy. Normalnie. Jak każdy palacz. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, co warte byłoby odnotowania na początku jakiejś książki.

Powoli wyciąga z paczki cienkiego Lucky Strike’a. Ładuje go w usta. Potem rozgląda się za szklaną popielniczką. W tym samym czasie zapalniczką podpala już papierosa.

W restauracji zamawia do tego zestawu kawę.

Pierwsze, co robi kelner w każdej miejscowej knajpce, to przynosi popielniczkę. Dopiero potem przyjmuje zamówienie albo przynosi kartę. Dlatego Vuk od razu może zapalić swojego papierocha bez obawy, że nie będzie miał gdzie strzepnąć popiołu.

Vuk pali, bo śmierć tak mocno przeorała jego psychikę, że wytworzyła niewidzialny łańcuch i zespawała palce Vuka z paczką tytoniu.

Śmierć.

Wydaje się, że to w Bośni i Hercegowinie słowo zwykłe. Spowszedniałe. Nie robi na nikim wrażenia. Ćwierć wieku to za mało, by wygumkować pewne sprawy.

Ale w przypadku Vuka nie chodzi wcale o wojnę z lat dziewięćdziesiątych. Gdy się rozpętała, chłopak miał zaledwie dwanaście lat. Jak każdy mieszkaniec tego kraju, musiał się z nią w mniejszym czy większym stopniu zmierzyć. Ojciec poszedł walczyć, a na Vuka spadł obowiązek opieki nad matką i młodszym bratem. Za dużo tej wojny nie widział.

Tu chodzi o najgorszą śmierć, jaka może spotkać rodzica.

Śmierć dziecka.

Jeszcze dziesięć lat temu Vuk ważył dwadzieścia kilogramów więcej. Na starych zdjęciach trudno go rozpoznać. Grubasek z lekko kręconymi, kruczoczarnymi włosami. Małe oczka przykryte pucułowatymi policzkami. Tak wyglądał, gdy wyjechał na stypendium do Chin. Tam nauczył się angielskiego i tam poznał przyszłą żonę.

Państwo Środka stworzyło program edukacyjny dla muzułmańskiej młodzieży. Zaproszono studentów z całego świata. Także z BiH. Ale Chińczycy nie sprawdzili dokładnie, czy wszyscy obywatele tego kraju to rzeczywiście wyznawcy Proroka. A Vuk jest Serbem. Zwykłym Serbem z Banja Luki, stolicy Republiki Serbskiej, jednej ze składowych Bośni i Hercegowiny.

– Zrobiłem niezły numer Chińczykom – śmieje się teraz Vuk, chociaż dowcip był wtedy niezamierzony. Vuk też nie wiedział, kto ma być odbiorcą programu.

Sheila, żona Vuka, pochodzi z Pohnpei – mikronezyjskiej wysepki na Pacyfiku. Ciemna karnacja i wielki, bardzo wielki uśmiech nieschodzący z jej twarzy. W ten sposób odsłania duże białe zęby. Seksapilu dodaje jej pieprzyk nad górną wargą.

– Naczytałam się w dzieciństwie o pięknych Włoszech. I o Grecji, że niby tam pełno antycznych zabytków. No i wylądowałam pośrodku, między Italią i Atenami. W zabitym dechami kraju – wydaje się to niemożliwe, ale uśmiech Sheili robi się jeszcze szerszy, jakby autentycznie nabijała się z kolei losu.

Po domu na obrzeżach centrum Banja Luki biegają ich synkowie, bliźniaki Alosza i Lav.

Rok temu Savanoviciowie pochowali córkę.

Dziewczynka chorowała na powikłania po sepsie. Rodzice przez dwa lata walczyli o jej życie. Ostatnie pieniądze wydali na wyjazd do Polski, do Centrum Zdrowia Dziecka. Nawet opłata winietki autostradowej na Słowacji była dla nich sporym obciążeniem. A zarabiali nawet nieźle – Vuk zajmował się bezpieczeństwem sieci teleinformatycznych, a Sheila była kelnerką w pierwszej wegetariańskiej knajpce w Banja Luce.

Patrzyli, jak ich dziecko z dnia na dzień powoli gaśnie, jak nerwy przestają przekazywać sygnały w małym ciałku i jak maleństwo po prostu się dusi.

Po chorobie dziecka Vukowi zostały papierosy.

Sheila krzyczy na męża, gdy ten próbuje zakurzyć w mieszkaniu. Serb wychodzi więc na taras. Siada przy stoliku, wyciąga fajki, z dolnego piętra przychodzi jego brat i razem sobie palą. Popielniczka szybko się jednak zapełnia. A może rzadko jest opróżniania?

Siedzę z chłopakami, pośrodku, między jednym dymem a drugim. Vuk opowiada o życiu. Zdanie po serbsku, pięć następnych po angielsku.

– Mów do mnie po serbsku. Jak mam nauczyć się języka, gdy odzywasz się do mnie po angielsku? – proszę Vuka.

Więc Vuk mówi do mnie po serbsku. Po trzech zdaniach uparcie wraca na angielski.

Na stole leży paczka papierosów. Dużą część opakowania zdobi ostrzegawczy napis, podobnie jak to jest na naszych wyrobach tytoniowych, z troskliwymi hasłami Ministra Zdrowia i Szczęśliwości. Palenie zabija – na polskich papierosach slogan ten aż bije po oczach.

W BiH jest podobnie, tyle że to samo zdanie widnieje w trzech językach. „Pušenje ubija” – ostrzega napis w pierwszym języku. Niżej jest hasło w drugim języku: „Pušenje ubija”. Trzecie zdanie informuje o tym samym, że „pušenje ubija”, tylko że jest zapisane cyrylicą: „Пушење убија”.

– Co to za języki? – pytam Vuka i pokazuję ostrzeżenia na fajkach.

– U pičku materinu, nie mam pojęcia – Vuk wciąga kolejną porcję dymu.

W tym momencie zdaję sobie sprawę, że cała ta Bośnia i Hercegowina jest jak to pudełko papierosów.

„Galia est omnis divisa in partes tres” – dwa tysiące lat temu Gajusz Juliusz Cezar napisał „Bellum Gallicum” – wspomnienia z wojny galijskiej. I tak jak Galia była podzielona na trzy części, tak samo można na początek napisać, że „Bosnia est omnis divisa in partes tres”: Federacja Bośni i Hercegowiny, Republika Serbska oraz Dystrykt Brczko.

Po hektolitrach wypitej na ziemi tego kraju rakii mogę stwierdzić, że to tylko podział administracyjny. Pozostałych różnic jest znacznie więcej.

Ale to nic złego.

Przynajmniej dla mnie. To różnice są ciekawe, a nie zwykła, oklepana przeciętność.

Mostar Sevdah Reunion, „Čudna jada od Mostara grada”

Seks?
Najłatwiej w Banja Luce

Właściwie to problem dotyczy indywidualnego podejścia do rzeczy abstrakcyjnych – na przykład poczucia przynależności państwowej.

Nemanja wygląda tak jak zawsze ja chciałem wyglądać. Nie chodzi mi wcale o to, że ma niewiele ponad dwadzieścia lat. Patrzę na jego mięśnie. Wyćwiczone na siłowni albo przy wiośle, ale bez pakerstwa i zbędnego tłuszczu na brzuchu, najbardziej wstydliwej dla mnie części ciała.

Chłopak pracuje w klubie raftingowym. Dwa, trzy razy dziennie spławia się pontonem po Vrbasie z turystami ubranymi w kaski i kapoki. Ostatnie pół kilometra przed końcem rejsu każe ludziom wskakiwać do wody i śmigać wpław do bazy. Woda jest zimna. Trzeba się nieźle namachać, żeby się nie wyziębić. Najgorzej mają dłonie, szybko robią się sztywne. Ale i tak jest fajnie.

– Vrbas jest dla dzieci, lepiej płyń na Tarze – doradził mi kiedyś znajomy dziennikarz z Sarajewa.

Dzięki, nie skorzystam, karuzela na placu zabaw jest dla mnie wyzwaniem, a co dopiero latający w powietrzu ponton.

Vrbas ma nieco ponad dwieście kilometrów długości, zaczyna się w masywie Vranicy w środkowej części kraju i pływa w nim więcej plastiku niż wody. Całe szczęście, że tamy zatrzymują te tony sztucznego obrzydlistwa, dzięki czemu przez kilka kilometrów za nimi można jeszcze jako tako podziwiać lazurowoszmaragdowy nurt rzeki.

Między Jajcami a Banja Luką znajduje się najpiękniejszy w BiH widok na rzekę. Aż dziwne, że punkt ten, choć leży tuż przy głównej drodze, nie jest oznaczony, nie ma tu parkingu, baru, ba, nie ma nawet żadnego straganiku. Vrbas zawija się szerokim łukiem, żeby ominąć wielką złośliwą górę, która stanęła rzece na przeszkodzie. Kilka kilometrów w dół zaczynają się już raftingi, które kończą się przed Banja Luką.

– Byłem tam wczoraj i widziałem prezydenta Dodika, szedł pięć metrów ode mnie! – chwalę się Nemanji, jeszcze zanim zwodowaliśmy ponton.

Polityk nie robi na chłopaku wrażenia. Rodzinne miasto lubi za coś innego.

– Wiesz, że na jednego chłopca rodzi się w Banja Luce sześć dziewczynek? Jest w czym wybierać! Laski zabijają się o chłopaków. – Nemanja wykonuje charakterystyczny posuwisty ruch ręką złożoną w pięść i z ustami ułożonymi do wypowiedzenia długiej samogłoski „o”.

Ale fajny motyw. W sam raz do książki. Wyjaśniam Nemanji, że jestem pisarzem i piszę teraz książkę o Bośni i Hercegowinie. Chłopak się zmartwił.

– O BiH?!? A o nas nie napiszesz? Wiesz, tyle mamy tutaj atrakcji... – Nemanji tym razem wcale nie chodzi o dziewczęta chętne na seks.

– A Banja Luka to co? – pytam młodziana.

– My? Bośnia??? Hercegowina??? Republika Serbska jest serbska, Srpska to Srpska, Bosna to Bosna – objaśnia Nemanja.

W ten sposób dotarło do mnie, że nie istnieje i nigdy nie istniał jeden twór widoczny na mapach jako Republika Bośni i Hercegowiny.

Rafting na Vrbasie

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: