- W empik go
Brand - ebook
Brand - ebook
Henrik Johan Ibsen to norweski dramatopisarz żyjący w latach 1828–1906. Początkowo jego twórczość zaliczyć można do nurtu narodowego romantyzmu. Jednak po rozczarowaniu, jakie przyniosła mu postawa Norwegów w konflikcie Danii z Prusami, porzucił tematykę narodową i skupił się na bardziej uniwersalnych tematach. „Brand” to historia księdza, nieprzystosowanego do świata indywidualisty, który podejmuje nierówną, często kontrowersyjną walkę o uratowanie ludzkich dusz.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8217-582-0 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Brand
jego Matka
Ejnar, malarz
Agnieszka
Wójt
Doktór
Proboszcz
Kościelny
Bakałarz
Gerda
Chłop
Syn chłopa, wyrostek
Drugi chłop
Kobieta
Druga kobieta
Pisarz
Duchowieństwo i Zwierzchność
Lud, Mężczyźni, Kobiety i Dzieci
Kusiciel w pustyni
Chór niewidzialnych
Głos
Rzecz dzieje się w naszych czasach, częścią w parafii, częścią poza parafią, obok fiordu, na zachodnimi wybrzeżu Norwegii.AKT PIERWSZY
Na śnieżnych polach górskich.
Ciężkie gęste mgły; deszcz i półmrok. Brand w czarnym ubraniu, z laską i weretkiem, przeciska się naprzód w kierunku zachodnim. Towarzyszący mu Chłop i Syn jego, wyrostek, postępują za nim.
CHŁOP
woła na Branda
Hej tam! Zaczekać, cudzy człecze!
Gdzieżeś?
BRAND
Tu jestem!
CHŁOP
Człek się wlecze
We mgle, że nawet kij swój traci
Z oczu!... Zabłądzisz!
SYN
A niech kaci!
Jakieś tu żleby!
BRAND
Jakieś złomy!
Zaginął wszelki ślad widomy!
CHŁOP
krzyczy
Stać! Do stu diabłów! Ani kroku!
Zwały z śnieżnego lecą stoku!
BRAND
nasłuchuje
Słyszę jak gdyby grzmot z daleka.
CHŁOP
Bystro przegryzła się tu rzeka,
Na dół w bezmierną przepaść spada...
Zginiesz i my zginiemy razem!
BRAND
Ja muszę przejść tam, trudna rada!
CHŁOP
Nas nie przynaglisz swym rozkazem...
Mówię ci: zostań! Nie baczycie,
Że tu o ludzkie chodzi życie?
BRAND
Mój Pan się śmieje z trwogi twojej.
CHŁOP
Któż to ten pan, co się nie boi?
BRAND
Ten Pan to Bóg!...
CHŁOP
A ty kim, panie?
BRAND
Księdzem.
CHŁOP
Daremne to gadanie:
Choćby był proboszcz, biskup z ciebie,
To byś odwagę swą w tym żlebie
Na wiek pogrzebał, gdybyś jeszcze
Chciał dalej iść w te mgły złowieszcze.
zbliża się ostrożnie; przekonywująco
Choćby był człowiek, mości księże,
Nie wiem, jak mądry, nie dosięże,
Czego dosięgnąć niepodobna!
W jedno li życie jest zasobna,
Księże, twa dusza; gdy to minie,
Cóż ci zostanie w twej godzinie?
Milę – powiadam prawdę szczerą –
Masz do następnej stąd chałupy,
A mgły tak gęste zewsząd kupy,
Że nie rozetniesz jej siekierą...
BRAND
Tak, lecz w tej pustce strasznej, dzikiej
Żadne mnie błędne dziś ogniki,
Widzisz, nie wodzą.
CHŁOP
Lecz dokoła
Sterczą lodowców groźne czoła.
BRAND
Tamtędy pójdziem...
CHŁOP
Co? Tamtędy?
Śmierć pomknie z nami wraz, w te pędy!
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.