- promocja
- W empik go
Bułgaria. Złoto i rakija - ebook
Bułgaria. Złoto i rakija - ebook
Dlaczego rakii nie pije się na raz? Czy to prawda, że Bułgaria jest rajem dla archeologów i że przeciętny Bułgar lubi rozmawiać o ziołach? Dlaczego ostatni car Bułgarii wrócił do władzy? I w końcu, jak to się stało, że ten czarnomorski kraj zasłużył sobie na miano „Róży Europy”?
Bułgaria kojarzy nam się przede wszystkim z wczasami w PRL-u. Na wakacjach w Złotych Piaskach popijano pomarańczowy schweppes, a na pamiątkę każdy pakował do torby koniak Słynczew Briag. Kwitł nie tylko handel wymienny, ale także nawiązywały się wieloletnie przyjaźnie. A jaka jest współczesna Bułgaria? Autorka przedstawia nieznane oblicze jednego z najciekawszych krajów Europy. Prowadzi nas mało uczęszczanymi szlakami, mierzy się z mitami, uwodzi znajomością miejsca i kultury.
Ta erudycyjna i pełna humoru książka to także moja Bułgaria. Dawno nie czytałem niczego, co przeniosłoby mnie tak wiernie w czasy i miejsca dzieciństwa. Bo niekiedy miejsca, które pozornie doskonale znamy, zasługują na ponowne odkrycie. Takim odkryciem jest „Bułgaria” Magdaleny Genow. Hubert Urbański
Magdalena Genow pisze o Bułgarii w tak niezwykły sposób, że czyta się ją jednym tchem. Jej miłość do tego kraju to cudowna rekomendacja dla niezdecydowanych. Jarosław Kuźniar CEO goforworld.com
Pełna smaków, zapachów i wrażeń książka o Bułgarii i Bułgarach. Autorka ciepło i z nostalgią, bez cienia sentymentalizmu, pisze o kraju lat dziecinnych, zapamiętanych obrazach, wyprawach w różne rejony Bułgarii, babci, która odeszła, i tańczących niedźwiedziach. Bardzo polecam. Ałbena Grabowska autorka wielu powieści, w tym ekranizowanej sagi „Stulecie winnych” i non-fiction o Bułgarii „Tam, gdzie urodził się Orfeusz”
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66278-44-8 |
Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ralica nie była typową Bułgarką. Miała blond włosy i jasną karnację. Mieszkała w tym samym bloku, piętro nad nami. Ja gościłam u babci. Babcie i ciocie mieszkające nad morzem nie mogą narzekać na brak odwiedzin krewniaków.
Tym razem na wakacje pojechałam tylko z ojcem, więc stworzyłam sobie podwórko pełne wyimaginowanych przyjaciół i nie przejmowałam się brakiem towarzystwa. Bawiłam się sama przed blokiem. Było bardzo gorąco, trzydzieści osiem stopni (w nocy trzeba było ratować się spaniem na balkonie). Właśnie skończyłam sześć lat. Ralica i osoby z jej bandy były starsze ode mnie o rok.
– Skąd jesteś? – zapytała Ralica, ostentacyjnie żując gumę.
– Z Polski.
– Nie ma takiego kraju.
– Jest.
– Kłamiesz.
– Jest, bo ja z niego przyjechałam.
Zmrużyły lekceważąco oczy i popatrzyły na siebie, wykrzywiając usta w sarkastycznym uśmiechu. – Nie ma, jest tylko Czechosłowacja. Na pewno jesteś z Czechosłowacji.
– Mogę coś powiedzieć po polsku – postanowiłam udowodnić im istnienie Polski.
– W takim razie powiedz coś śmiesznego. – Z całej bandy mówiła tylko Ralica, reszta się śmiała.
– Czas to u nas godzina. – Bułgarskie słowo czas oznacza godzinę, a rzeczownik godina oznacza rok.
– To jak się mówi na godinę?
– Rok – odparłam, a one wybuchnęły śmiechem.
– Twój język to czeski – zawyrokowała Ralica, a ja uciekłam.
Mój świat legł w gruzach. Polska nie istniała, polski to był czeski. Z oczu poleciały mi łzy jak grochy i wtedy na podwórku pojawiła się Dobi. Mieszkała pod nami. Przyjeżdżała ze Starej Zagory na wakacje do cioci. – Nie płacz. Chodź, pójdziemy do mnie. Pokażę ci mój skarb.
Jej ciocia, na którą zawsze mówiło się doktor Zjumbiulewa (zjumbiul to hiacynt), nalała nam lemoniady. Dobromira z namaszczeniem wyjęła z szafy misterną, piętrową konstrukcję, która wyglądała jak tort. Do poszczególnych, kartonowych warstw przyklejone były setki fantastycznych muszli. Prawdziwy pałac. Idealny na pocieszenie dziewczynki zagubionej w geografii i historii.
Opowiedziałam jej, co stało się na podwórku. Dobi spojrzała na mnie i odrzekła:
– Ja ci wierzę, że Polska istnieje.