Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Buntowniczki. Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
22 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Buntowniczki. Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley - ebook

Nagrodzone prestiżową National Book Critics Circle Award „Buntowniczki” przedstawiają porywającą historię dwóch niezwykłych kobiet: Mary Wollstonecraft – angielskiej prekursorki feminizmu, oraz jej córki Mary Shelley. Obydwie zyskały sławę jako pisarki: pierwsza jest autorką słynnego „Wołania o prawa kobiet”, druga wydała „Frankensteina”. Obie pokochały błyskotliwych, acz trudnych do zniesienia mężczyzn i wychowały samotnie nieślubne dzieci. Obie żyły na wygnaniu, musiały walczyć o swoją pozycję na świecie, raz po raz łamiąc panujące konwencje: Wollstonecraft goniła piratów po Skandynawii i pożeglowała do Paryża, by wziąć udział w Wielkiej Rewolucji, a Shelley uciekła z domu łodzią rybacką z żonatym mężczyzną oraz stawiła czoła neapolitańskim bandytom. I, co być może najważniejsze, obydwie głosiły, że prawa i przywileje kobiet powinny być ważne dla wszystkich.

Na kartach tej niesamowitej i odkrywczej biografii spotykają się dwie wizjonerki, którym nie dane było się poznać, ale mimo to ich historie się przeplatały. Pozostawiły po sobie ogromne wspólne dziedzictwo. Jako pisarki, myślicielki i kobiety.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67616-56-0
Rozmiar pliku: 5,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ 1.

ŚMIERĆ I NA­RO­DZINY

Była druga po­łowa sierp­nia 1801 roku. W pewne sło­neczne po­po­łu­dnie, kilka mil na pół­noc od Lon­dynu, trzy­let­nia Mary Go­dwin trzy­mała ojca za rękę, wcho­dząc na dzie­dzi­niec ko­ścioła St Pan­cras. Szli na grób matki. Mary znała to miej­sce nie go­rzej niż wła­sny dom. Wraz z oj­cem, Wil­lia­mem, przy­cho­dzili tu pra­wie co­dzien­nie. Dzie­dzi­niec nie przy­po­mi­nał wła­ści­wie cmen­ta­rza, prę­dzej pa­stwi­sko. Stare na­grobki le­żały po­przew­ra­cane, za ni­ską ba­rierką roz­cią­gały się pola.

Wil­liam Go­dwin nie uwa­żał, że jest coś dziw­nego w tym, że uczy có­reczkę li­te­rek na przy­kła­dzie na­grobka jej matki. A Mary chło­nęła wszystko, czego oj­ciec chciał ją na­uczyć. W jej oczach był kimś „więk­szym, mą­drzej­szym i lep­szym niż inni”. Był też wszyst­kim, co jej zo­stało.

Za­częła wo­dzić pa­lusz­kiem po li­te­rach: „Mary Wol­l­sto­ne­craft”. Na­zy­wała się pra­wie tak samo: Mary Go­dwin. Jedna mar­twa, druga żywa. Rów­nie do­brze to ona mo­gła le­żeć w tym gro­bie. Pra­gnęła po­łą­czyć się z matką, Mary Wol­l­sto­ne­craft, ko­bietą, którą ko­chała, choć ni­gdy jej nie po­znała.

Mary Go­dwin uro­dziła się 30 sierp­nia 1797 roku, pod ko­niec mie­siąca, kiedy na lon­dyń­skim nie­bie wi­doczna była ko­meta. Lu­dzie w ca­łym kraju za­sta­na­wiali się, co to zna­czy. Jej ro­dzice uwa­żali, że to do­bry omen. Nie mo­gli wie­dzieć, że dzie­sięć dni póź­niej Wol­l­sto­ne­craft umrze z po­wodu go­rączki po­ło­go­wej, zo­sta­wia­jąc có­reczkę tak ma­lutką i słabą, że spo­dzie­wano się wkrótce po­cho­wać ją z matką. Jed­nak pod opieką Ma­rii Re­ve­ley, przy­ja­ciółki Wol­l­sto­ne­craft, Mary na­bie­rała sił. Kiedy miała mie­siąc, na­dal była drob­niej­sza, niż po­winna, ale po­tra­fiła już pła­kać dniami i no­cami. Jej ła­godna sio­strzyczka, trzy­let­nia Fanny, nie­ślubna córka Wol­l­sto­ne­craft, bez­sku­tecz­nie pró­bo­wała ją uspo­ka­jać. Nic nie mo­gło ukoić Mary.

Go­dwin po­pro­sił przy­ja­ciela Wil­liama Ni­chol­sona, który zaj­mo­wał się fi­zjo­no­miką, żeby zmie­rzył czaszkę i czę­ści twa­rzy Mary, ale pod­czas ba­da­nia dziew­czynka nie prze­sta­wała krzy­czeć. Wy­koń­czony Ni­chol­son za­no­to­wał, że „usta były cią­gle za­jęte, nie spo­sób było się im przyj­rzeć”. Po­wie­dział jed­nak Go­dwi­nowi, że za­ob­ser­wo­wał ce­chy świad­czące o „do­brze roz­wi­nię­tej pa­mięci i in­te­li­gen­cji”, a także „by­strym ro­zu­mie”. Je­dyną po­ten­cjalną wadą mo­gła być skłon­ność do „dą­sa­nia się i nie­po­słu­szeń­stwa”, po­wie­dział Ni­chol­son, ma­jąc na uwa­dze jej płacz.

Go­dwin, Fanny i Mary miesz­kali pod nu­me­rem dwu­dzie­stym dzie­wią­tym w Po­ly­gon – zbu­do­wa­nym na pla­nie pół­kola sku­pi­sku wy­so­kich bu­dyn­ków znaj­du­ją­cym się w So­mers Town, ja­kieś dwie mile na pół­noc od ka­te­dry św. Pawła.

Po­ly­gon znik­nął już dawno temu i cho­ciaż na Wer­ring­ton Street znaj­duje się ta­bliczka z in­for­ma­cją, że miesz­kali tu kie­dyś Go­dwi­no­wie, pa­trząc na po­bli­ski dwo­rzec St Pan­cras, trudno ich so­bie wy­obra­zić. W miej­scu skle­pów, ogro­dów ró­ża­nych i obór stoją szpi­tale, miesz­ka­nia ko­mu­nalne i no­wo­cze­sne bu­dynki. Na po­czątku XIX wieku były to te­reny wiej­skie. Piasz­czy­sta ścieżka pro­wa­dziła do bia­łej ob­ro­to­wej bramy. Wy­cho­dziło się przez nią na Cla­ren­don Squ­are – plac z trzy­dzie­stoma dwoma dom­kami sze­re­go­wymi, wy­bu­do­wa­nymi na przed­mie­ściach Lon­dynu w ra­mach eks­pe­ry­mentu. Dom pod nu­me­rem dwu­dzie­stym dzie­wią­tym miał duży sa­lon z mar­mu­ro­wym ko­min­kiem. To tu­taj Go­dwin przyj­mo­wał go­ści, a kiedy do­ro­śli roz­ma­wiali, Mary i Fanny mu­siały sie­dzieć ci­cho. Ko­la­cję po­da­wano w ja­dalni na pię­trze. Bal­kon z ku­tego że­laza wy­cho­dził na wrzo­so­wi­ska, Hamp­stead i Hi­gh­gate. Na naj­wyż­szym pię­trze Mary miała sy­pial­nię z oknami wy­cho­dzą­cymi na rzekę Fleet i wą­ską dróżkę, która pro­wa­dziła do grobu matki.

Domy tu­taj były prze­stronne i ele­ganc­kie, a jed­no­cze­śnie nie­dro­gie ze względu na od­le­głość od mod­nego West Endu. Dla Go­dwi­nów i wielu in­nych So­mers Town sta­no­wiło ide­alny kom­pro­mis. Współ­cze­sny agent nie­ru­cho­mo­ści opi­sałby je jako oazę spo­koju nie­da­leko cen­trum. Pe­wien czło­wiek z epoki na­zwał ta­kie za­bu­do­wa­nia „miej­scami ucieczki” z Lon­dynu. Kiedy Mary tro­chę pod­ro­sła, ra­zem z Fanny spa­ce­ro­wały po placu z pie­lę­gniarką, za­glą­da­jąc przez okna do ap­teki, do skle­pów z za­baw­kami, z tka­ni­nami i ga­lan­te­rią, do sio­dla­rza i do mo­dystki. Cza­sami wolno im było wy­brać so­bie po wstążce, wy­pić pyszny kok­tajl z bitą śmie­taną w her­ba­ciarni. Sprze­dawca muf­fi­nek, któ­rego prze­zy­wano Bur­mi­strzem Gar­rattu, cho­dził wo­kół placu z wóz­kiem i dzwo­necz­kiem. Ze­gar­mi­strzo­wie i złot­nicy gar­bili się nad swo­imi warsz­ta­tami, prze­ku­wa­jąc cenne me­tale lub oglą­da­jąc przez lupę kie­szon­kowe ze­garki. Ucie­kli z Fran­cji po wy­bu­chu re­wo­lu­cji. Je­śli miało się aku­rat szczę­ście, pod­no­sili wzrok i kła­niali się albo wo­łali przez otwarte drzwi bon­jour. Eg­zo­tyczne do­świad­cze­nie.

Go­dwin nie uzna­wał od­stępstw od ru­tyny, która w oczach dziew­czy­nek była nie­wzru­szona ni­czym ka­mień, nie­prze­rwana ni­czym cy­ka­nie ze­gara. Był fi­lo­zo­fem i po­wie­ścio­pi­sa­rzem, nie po­zwa­lał, żeby co­kol­wiek od­ry­wało go od pi­sa­nia. W domu Go­dwi­nów naj­waż­niej­sze były idee. Pra­co­wał do pierw­szej, po­tem jadł obiad i czy­tał dziew­czyn­kom.

Po­do­bały im się bajki Per­raulta i La Fon­ta­ine’a. Od święta czy­tał im ksią­żeczkę, którą Wol­l­sto­ne­craft na­pi­sała dla Fanny. Cie­pły, ga­wę­dziar­ski styl spra­wiał, że zda­wało im się, że matka jest z nimi w po­koju. „Kiedy by­łaś głodna, za­czy­na­łaś pła­kać” – pi­sała, zwra­ca­jąc się bez­po­śred­nio do Fanny. „Przez sie­dem mie­sięcy nie mia­łaś ząb­ków i mo­głaś tylko ssać. Ale kiedy tylko wy­rósł ci pierw­szy, za­czę­łaś gryźć skórkę od chleba. Po­tem po­ja­wił się na­stępny, a dzie­sięć mie­sięcy póź­niej mia­łaś już cały rzą­dek ślicz­nych, bia­łych ząb­ków, któ­rymi mnie gry­złaś. Biedna ma­mu­sia!”

Wszystko przy­po­mi­nało im o matce, od por­tre­tów w ga­bi­ne­cie ojca do ksią­żek na pół­kach. Go­dwin sta­rał się czcić pa­mięć matki swo­ich dzieci, ale nie nada­wał się na ich opie­kuna. Przez więk­szą część ży­cia był ka­wa­le­rem, oże­nił się z Mary Wol­l­sto­ne­craft w wieku czter­dzie­stu je­den lat. Wy­cho­wano go w du­chu kal­wi­ni­zmu. Po­tra­fił być nie­zno­śnie zdy­stan­so­wany, ską­pił pie­nię­dzy i czasu, dbał o to, żeby nie stra­cić ani mi­nuty prze­zna­czo­nej na pracę.

Póź­nym po­po­łu­dniem przy­cho­dzili do niego lu­dzie pra­gnący od­dać mu hołd. Wielu go­ści chciało po­znać córki Wol­l­sto­ne­craft, zwłasz­cza Mary – jako córka dwóch gi­gan­tów in­te­lek­tu­al­nych była prze­cież ska­zana na sławę. Przy­zwy­cza­iła się do tego, że kiedy wcho­dzi do po­koju, wszy­scy milkną, gło­śno wcią­ga­jąc po­wie­trze, jakby była kimś waż­nym. Po­ka­zy­wali so­bie jej rude włosy, duże, ja­sne oczy. „Wy­ka­pana matka” – mó­wili. „Mary była cu­downą ko­bietą, taką mą­drą i dzielną, ko­cha­jącą. Uta­len­to­wana, a do tego piękna. Córka pój­dzie pew­nie w jej ślady”.

Brą­zo­wo­włosa Fanny z bli­znami po ospie usu­wała się wtedy w cień. Wie­działa, że jest mniej ważna niż Mary. Po ślu­bie Go­dwin za­adop­to­wał Fanny, córkę Gil­berta Im­laya, by­łego ko­chanka Wol­l­sto­ne­craft. Ko­chał dziew­czynkę, ale „wła­sną” córkę uwiel­biał. Jego zda­niem Mary była „szybka”, „ładna” i „zde­cy­do­wa­nie lep­sza” od „po­wol­nej” i „gnu­śnej” Fanny. Gdyby mu to wy­tknięto, po­wie­działby, że to prawda – wszystko wska­zuje na wyż­szość ma­łej Mary. Nie bez zna­cze­nia był fakt, że tym sa­mym do­wo­dził swo­jej wyż­szo­ści nad Im­layem. Trzeba przy­znać, że Go­dwin ni­gdy nie osą­dzał Wol­l­sto­ne­craft za jej ro­mans, był jed­nak za­zdro­sny o uczu­cie, ja­kim da­rzyła Im­laya.

Nie­za­leż­nie od spo­strze­żeń Go­dwina małą Mary uwa­żano za nie­zwy­kłe dziecko. Miała de­li­katną bu­dowę, ble­dziutką, nie­mal nie­ludzką skórę, mie­dziane loki, ogromne oczy i ma­lut­kie usta. Jej przyj­ście na świat było tak dra­ma­tyczne, że smu­tek cią­gnął się za nią ni­czym tren ślub­nej sukni. Go­ście zo­sta­wali pod wra­że­niem jej in­te­li­gen­cji, która zda­wała się wręcz nad­na­tu­ralna. Geo­rge Tay­lor, je­den z wiel­bi­cieli Go­dwina, w pierw­szym roku ży­cia Mary od­wie­dził ich dwu­krot­nie. Pod­czas pierw­szej wi­zyty nie za­uwa­żył nic nie­zwy­kłego, choć za­bawa z małą spra­wiła mu przy­jem­ność. Przy­szedł po­now­nie w od­wie­dziny, kiedy Mary miała dzie­więć mie­sięcy. Zda­wało mu się, że go „roz­po­znała i wy­cią­gnęła rączki”, co nim wstrzą­snęło. Ja­kim cu­dem udało jej się go za­pa­mię­tać?

Jed­nym z wiel­bi­cieli Mary był po­eta Sa­muel Tay­lor Co­le­ridge, który po raz pierw­szy od­wie­dził Po­ly­gon zimą 1799 roku. Był wtedy dwu­dzie­sto­sied­mio­lat­kiem, Mary zaś miała dwa lata. Żył sa­mot­nie, z dala od ro­dziny i w se­pa­ra­cji z żoną. Był wiel­bi­cie­lem Go­dwina i Wol­l­sto­ne­craft, którą po­dzi­wiał jesz­cze bar­dziej niż jej męża. Gdy przy­cho­dził na ko­la­cję, zo­sta­wał do późna, za­ba­wia­jąc całą ro­dzinę opo­wie­ściami, choć dziew­czynki po­winny już dawno być w łóż­kach.

Dla dziew­cząt wy­glą­dał jak żyw­cem wy­jęty z Ba­jek Babci Gą­ski. Miał do­łe­czek w bro­dzie, py­zatą twarz, roz­wi­chrzone włosy, krza­cza­ste brwi i nie­sa­mo­wi­cie czer­wone wargi. Był uro­dzo­nym ga­wę­dzia­rzem. Na­wet pe­dan­tyczny Go­dwin słu­chał go z przy­jem­no­ścią.

Co­le­ridge był za to zdu­miony tym, w ja­kiej ci­szy go słu­chano. Go­dwin na­uczył swoje córki, jak się za­cho­wy­wać w to­wa­rzy­stwie. Zda­niem Co­le­ridge’a były wręcz za grzeczne. Na­wet Mary, która była bar­dziej nie­za­leżna niż sio­stra, po­tra­fiła ca­łymi go­dzi­nami sie­dzieć ci­cho i nie­malże nie­ru­chomo w to­wa­rzy­stwie go­ści. Póź­niej mó­wiła, że cho­ciaż oj­ciec ją ko­chał, był su­rowy i wy­ma­ga­jący, rzadko oka­zy­wał uczu­cia. W jed­nym z opo­wia­dań stwo­rzyła por­tret ojca i córki oparty na jej re­la­cji z Go­dwi­nem.

nie oka­zy­wał mi czu­ło­ści. Kiedy gła­skał mnie po gło­wie albo brał na ko­lana, od­czu­wa­łam dziwną mie­szankę nie­po­koju i za­chwytu. Ale choć to dziwne, oj­ciec ko­chał mnie mi­ło­ścią nie­malże bał­wo­chwal­czą. Wie­dzia­łam o tym i od­wza­jem­nia­łam jego uczu­cie z en­tu­zja­zmem, nie zwra­ca­jąc uwagi na jego re­zerwę i swój lęk.

Co­le­ridge uwa­żał, że Go­dwin krzyw­dzi córki swoim chło­dem. Fanny i Mary po­winny za­cho­wy­wać się jak jego wła­sny syn, trzy­letni Har­tley, który rzadko był ci­cho i ni­gdy nie sie­dział spo­koj­nie. Pę­dził ni­czym ptak, a „po­dmu­chy wia­tru trak­to­wał jako ska­kankę” – na­pi­sał Co­le­ridge. Po­cząt­kowo Go­dwin był pod wra­że­niem nie­za­leż­nego chłopca, który na­pa­wał ojca taką dumą. Po spo­tka­niu z Har­tleyem zmie­nił jed­nak zda­nie. We­dle słów Co­le­ridge’a, chło­piec „ude­rzył fi­lo­zofa w pisz­czel krę­glem tak, że Go­dwin pod wpły­wem bólu zro­bił wy­kład na te­mat gwał­tow­no­ści dziecka”.

Jed­no­cze­śnie Go­dwin da­rzył po­etę ta­kim sza­cun­kiem, że po­zwa­lał mu pod­jąć próbę oży­wie­nia dziew­czy­nek. Choć Co­le­ridge na­pi­sał tak po­ważne wier­sze jak Przy­gnę­bie­nie: oda i Rymy o sę­dzi­wym ma­ry­na­rzu, lu­bił żar­to­wać i dys­po­no­wał sze­ro­kim re­per­tu­arem sztu­czek. Uwiel­biał opo­wie­ści o du­chach i znał mnó­stwo wier­szy­ków. „Wy­my­ślam dow­cipy, za­gadki, słu­cham i tań­czę” – na­pi­sał w li­ście do przy­ja­ciela. Ukła­dał palce w kształt ga­lo­pu­ją­cego ko­nia albo „je­le­nia go­nio­nego przez sforę psów my­śliw­skich” – unie­śmier­tel­nił tę sztuczkę w li­ście do Word­swor­tha, w któ­rym hek­sa­me­trem po­in­stru­ował ko­legę, jak wy­ko­nać dłońmi „wpierw skok, kłus i ga­lop”.

Nie­wiele osób umiało oprzeć się uro­kowi Co­le­ridge’a, a Fanny i Mary nie były wy­jąt­kami. Po­eta tak bar­dzo róż­nił się od wszyst­kich, któ­rych znały. Kiedy sia­dał w ich sa­lo­niku, wszystko mo­gło się zda­rzyć: przez ko­min mo­gła wpaść wiedźma, obok mógł prze­le­cieć duch. Kiedy roz­lał wino na dy­wan, Go­dwin za­śmiał się, a nie za­chmu­rzył, jak wtedy, kiedy to dziew­czynki ro­biły coś nie tak. Po­ecie cią­gle coś do­le­gało. A to bo­lała go głowa, a to dra­pało w gar­dle, miał za­czer­wie­nione oko albo czuł skurcz w żo­łądku. Mimo to nic nie mo­gło go po­wstrzy­mać przed spę­dza­niem czasu z cór­kami Go­dwina.

Do­brze wy­ko­rzy­stał swoją skłon­ność do in­te­re­so­wa­nia się wszyst­kim i dał dziew­czyn­kom po­czu­cie, że są za­chwy­ca­jące i mają cie­kawe po­my­sły. Za­chę­cał je do od­zy­wa­nia się i cho­ciaż Fanny opie­rała się, Mary uwiel­biała to uczu­cie wy­cho­dze­nia z cie­nia, wkra­cza­nia na scenę w domu, w któ­rym nie­po­dziel­nie rzą­dził oj­ciec. Wszyst­kich wielce za­smu­cił po­wrót Co­le­ridge’a w 1802 roku do miesz­ka­ją­cej w Kra­inie Je­zior ro­dziny. Po kilku ty­go­dniach Mary i Fanny od­na­la­zły się na po­wrót w ci­chej ru­ty­nie i bez­piecz­nym oto­cze­niu dzie­cin­nego po­koju, ale Go­dwin cier­piał. Był sa­motny i nie­spo­kojny, chciał się po­now­nie oże­nić, dzie­lić z kimś ży­cie, sy­pial­nię i cię­żar wy­cho­wa­nia dzieci. Co­le­ridge dał mu ja­sno do zro­zu­mie­nia, że córki po­trze­bują cze­goś, czego on im nie umie dać. Do­tyku matki.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: