- W empik go
Być jak Ćmy - ebook
Być jak Ćmy - ebook
Chorzy psychicznie są traktowani niekiedy jak druga kategoria człowieka. Nie tylko u lekarzy, lecz także w środowisku, w którym żyją. Dopóki ktoś nie wie, że chorujesz – jest fajnie. Później już cię nie chcą np. wśród znajomych, związkowo itd. To przełamywanie stereotypów, walczenie o każdy dzień, szukanie pasji… Udowadnianie? Ale sobie czy komuś? Że można w miarę normalnie funkcjonować, biorąc leki na stałe, codziennie, na zawsze?
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7564-590-3 |
Rozmiar pliku: | 859 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To jakby zgasić światło i sztucznym oświetleniem próbować sprawdzić, czy Ćmy znają drogę, czy podążają w dobrym kierunku. To nie jest proste, bo promień światła oszukuje, a Ćmy? Ćmy są jak odurzone prozakiem, tracą orientację w czasoprzestrzeni.
To będzie książka o upadkach, może trochę, a może nawet więcej? To będzie książka o nadziei, bo ona sprawia, że tytułowe Ćmy ciągle chcą zmieniać swoje położenie i dotrzeć do celu. Pamiętajmy, że każdy cel jest inny, każda droga jest inna, a to, jak pokonamy odcinek z punktu A do punktu B, to nasza prywatna historia oraz praca, praca nad sobą, nad emocjami. Jeśli ich nie przepracujemy, utkwimy w punkcie i próżni beznadziei, a gdy dotrzemy do celu – czy czeka nas nagroda? Nie wiem, i to jest właśnie esencja życia i miłości ku pokrzepieniu serc.
Czy nowy zegarek na ręce będzie odmierzał na nowo czas? Czy zacznę cenić sekundy, minuty, godziny w inny sposób? Czy łapacz snów zapewni nam piękne sny? Czy pióro jest bardziej cenne w ręku pisarza niż długopis? Czy śnieg jest kruchy? Bo czasem płatki nie dolatują do ziemi, tylko rozpryskują się na wietrze. Szczerze, nie wiem, ale uczę się żyć na nowo, wyznaczając priorytety, tak zwyczajnie, bez hipokryzji. Czy 1,50 zł wrzucone bezdomnemu do kubka to dużo czy mało? W perspektywie wypłaty co miesiąc lub w perspektywie, gdy nie ma się na bilet, by do pracy dojechać.
Listopadowe ćmy różnią się od grudniowych. Ćmy? Chodzi o porównanie miesięcy i czasu, który upływa w perspektywie życia Ciem. Tutaj Ćmami grudniowymi są osoby z zaburzeniami psychicznymi, żyjący na lekach lub przebywający w szpitalach psychiatrycznych. Listopadowe? Obrazują zmienność zachowań w zależności od miesiąca czy okresu życia.
Opadające liście i przygotowanie się do świąt, czekanie na porę przejściową oraz niegotowość na zimę, mróz, depresję, brak światła. Poszukiwanie nie tylko prezentów, ale dróg, drogi lub zajęcia – by jakoś ten letarg przetrwać. Listopadowe Ćmy są uśpione, niestabilne i różnią się od grudniowych.
Grudniowe są ambitne, czasem znużone alkoholem oraz szybkim tempem, bywają aroganckie, nadużywają czasem niebezpiecznych używek. Porównuję je z zachowaniem ludzi zaburzonych w różnych okresach, po prostu taki charakter im nadaję. Moje obserwacje wynikają z perspektywy brania przez piętnaście lat substancji, które „ratują mój mózg”. To psychotropy, które oddziałują na mnie i na moje funkcjonowanie. Również pobyty w klinikach dały mi wiele do myślenia.
Eksperymenty na nowych „lekach”, by doprowadzić mnie do „stanu używania”, normalności? By jakoś trwać, by nadać jakiś sens podróży na legalnych dragach.
Zmienić nastawienie to jak wyrzucić stare pety z popielniczki, otworzyć okno, wypłakać łzy… Czy lepiej ci się oddycha? Myślę, że czasami w zimie, gdy prószy śnieg, można mieć brak chęci do działania, ogarniania samego siebie i swoich potrzeb. Był to czas zadumy i refleksji. Czas mija zdecydowanie za szybko, a gdzie czas na odpoczynek? Regenerację?
Życie to przesiadanie się do następnych chwil, do przyszłości. A co, jeśli tkwimy mentalnie w przeszłości? Myślę, że nie będę popełniać już tych samych błędów, ale może popełnię je w innej formie?
Czekałam na miłość, pragnęłam jej, szukałam, nie przyszła. Rozpuszczony cukier trzcinowy w herbacie i pochowane prezenty w szufladzie. Błękitna żyła oraz tatuaże. Nauczyłam się odpuszczać, a ty czego nauczyłeś się w ciągu tego tygodnia? Brakuje mi chęci po pracy, zaniedbuję medytację… A jeśli wygram w zdrapce większą sumę? To zapewne zainwestuję w swój rozwój. Nie mam pewności – mam fakty, doznania i efekty pracy.
Spał, a ja robiłam mu czekoladę z chili na gorąco. Mówił, że będę idealną żoną, że mnie nie kocha… Mówił: „spieprzaj”. Zakochałam się, ale to było niemoralne, nie wszystko ma sens.
Niedługo będą pachnieć mandarynki, a sweterki świąteczne będzie się nosiło częściej. Chciałam rozpakować ten prezent, był drogi.
Goździki w herbacie i satysfakcja z włożonego trudu. Weekend to u mnie czas spotkań, czas ogarniania siebie i przestrzeni, sprzątanie zewnętrzności. Brakuje mi pokory i cierpliwości.
Ćmy pachną piżmem. Progres. Odsypianie i kawa, kawa i odsypianie na przemian.
Zmienianie nawyków i wprowadzenie zmian. Dlatego skupiam się na tym, co mam, a nie na tym, czego nie posiadam. Chciałabym zobaczyć skrzydła Ciem. Podziękuję za czas, który dostałam, bo kiedyś lekarz mi powiedział, że dwie tabletki więcej i już by mnie tu nie było. Na przemian leki, terapia, leki…
Zachowywałam się arogancko, tak jakby mi ktoś zabrał zabawkę… Bo ja? Były sportowiec, nie mogłam zagrać zawodowo w piłkę, a to był mój plan na „życie”. Tak piętnaście lat na lekach – diagnoza?
Schizofrenia z dodatkiem, czyli paranoidalna, fajny prezent, nieprawdaż? W sam raz na szesnaste urodziny. Krótko i na temat, ocena sytuacji, niepewność, strach, nowy terapeuta? Rozwijanie tematów, zapoznanie się z problemem, stygmatyzacja społeczna. Czyli co właściwie? Chorzy psychicznie są traktowani niekiedy jak druga kategoria człowieka. Nie tylko u lekarzy, lecz także w środowisku, w którym żyją. Dopóki ktoś nie wie, że chorujesz – jest fajnie. Później już cię nie chcą np. wśród znajomych, związkowo itd. To przełamywanie stereotypów, walczenie o każdy dzień, szukanie pasji… Udowadnianie? Ale sobie czy komuś? Że można w miarę normalnie funkcjonować, biorąc leki na stałe, codziennie, na zawsze?
Jak ogarnąć emocje po rozstaniu? Nie da się, musimy każdą taką emocję przepracować. Czas jest najlepszym terapeutą, ale nie zawsze… Czasem czas nie jest wyznacznikiem, tylko próżnią, czarną dziurą. Nie ma gotowych rozwiązań, gotowych składowych elementów, by zacząć życie po stracie, na nowo.
Potrzebuję ćwiczeń i ruchu. Chcę widzieć, że to, co robię, ma sens intelektualny i wizualny. Refleksja, przychodzi czas na mentalną zmianę. Przepracowanie siebie i tematów z przyszłości.
Pytanie: Jakie masz talenty? I co z nimi zrobisz? Jak je wykorzystasz? I co ci one dają? Jak z tym żyjesz?
Dopadł mnie muł, coraz szybciej robi się ciemno, brakuje witaminy D, magnezu i suplementów. Waga napieprza do góry. Pewnie przez słodycze. Bardzo jest trudno zmienić nawyki żywieniowe.
Dziś zrobię plany na cały tydzień, poczytam, pooglądam coś w TV. Zbliżają się mikołajki. Szkoda, że nie ma śniegu, tylko szarości na dworze. Śnieżne Ćmy są zmarznięte, a wiatr zdmuchuje Je z drogi, z celów, które obrały. Kim chcą być, a kim faktycznie są? Kim będą?
Będziesz ty? Znajomi ćwiczą, imprezują, podróżują i zwiedzają, a jaki ty zrobisz progres?
Pamiętam tylko zimno przeszywające całe ciało, dreszcze i zastrzyki, jeden za drugim, około czternastu w niecały tydzień. Głód, brak jedzenia, obiad, a to, co przywozili rodzice, nie wystarczało. Pamiętam zapchany prysznic i pierwszy prysznic w domu po dwóch miesiącach – jak luksus w hotelu.
Mama cię kocha, przywozi ci krewetki.
– Mamo, przywieź mi orzeszki słone, żelki, coś do jedzenia.
Dzieliliśmy się kawą, cukrem, zapiekankami. Zwykle cukru brakowało. Ćwiczenia z rana do infantylnej muzyki, co dzień tej samej, terapia, na której robiło się choinki z fioletowych i zielonych piórek na sprzedaż.
– Weźmiesz mi trzy papierosy? I keczup.
Jak udowodnić w szpitalu psychiatrycznym, że jest ci lepiej? Przebywa się tam miesiącami, niektórzy latami. Na śniadanie codziennie mleko lub coś z mleka, zupa mleczna. Na obiad czasem było jajko; ja nie jadłam mleka ani jajka, więc czasem obiad i kolację miałam z głowy. Jedzenie nie było złe, tylko było go za mało, bo na lekach ciągle chce się jeść. Chorzy w szpitalu rzadko oganiają siebie i przestrzeń dookoła. To przez leki, które są niewłaściwie dobrane, w trakcie dobierania lub zupełnie nowe, czy też leki przeznaczone do testowania lub dopiero wchodzące na rynek.
Dłuższy czas ja też siebie nie ogarniałam i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Skutkiem ubocznym leków było dla mnie skaczące ciśnienie i anemia.