Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Być ze świata. Cztery eseje o etyce posthumanistycznej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
33,60

Być ze świata. Cztery eseje o etyce posthumanistycznej - ebook

Jak myśleć o życiu i śmierci, o utracie i nadziei w postapokaliptycznym i posttraumatycznym świecie? Jak nie tracąc z oczu globalnych i planetarnych wyzwań „naszego dzisiaj”, móc myśleć także o materialnych, konkretnych, usytuowanych, wręcz intymnych szczegółach i związkach, w które wchodzi życie w swoich jednostkowych przejawach i formach? Jak tworzyć odpowiedzialne relacje ze światem, jak o nim opowiadać i myśleć? Jak myśleć o człowieku inaczej niż przez pryzmat autonomiczności, samowystarczalności, atomizacji czy jednostkowości? Jak pomyśleć człowieka jako „bycie ze świata”, uchwycić ruch antropo-de-centralizacji, immanentnej relacyjności, sieci współzależności? Na te pytania autorka próbuje odpowiadać współ-myśląc z tekstami współczesnych myślicielek posthumanizmu przede wszystkim Karen Barad, Rosi Braidotti, Vinciane Despret, Natalie Jeremijenko, Erin Manning i Michaela Mardera.


Narracje naukowe, filozoficzne czy interwencje artystyczne opowiadają nam o świecie i mogą to czynić na różne sposoby. Eseje z tego zbioru są próbą wypracowania teorii, konceptualizacji, wizji, utopii czy opowieści o świecie, które rozpoznając specyfikę „naszego dzisiaj”, eksperymentują z myśleniem o „naszym jutrze” (czasem podważając sam linearny obraz czasu) i zmierzają ku praktykom zmiany codziennego etosu.

Spis treści

Wstęp

„Musimy myśleć” (inaczej)

Nagie życie, naga śmierć i etyczna niemożność wymazania

Przeskalowywanie traumy

Być ze świata

Troska jako metodologia. Czytając razem Vinciane Despret i Natalie Jeremijenko

„Otwarcie nie jest wygodne”

Bibliografia

Podziękowania

Przypisy

Strona redakcyjna

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7453-539-7
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Przejście od humanizmu do posthumanizmu nie ma charakteru ewolucyjnego ani rewolucyjnego. Nie wiadomo w ogóle, czy takie przejście istnieje i czy rzeczywiście posthumanizm to jakiś nowy paradygmat w filozofii i kulturze, czy przejściowa intelektualna moda. Nie potrafimy bowiem zejść z pozycji homo ani porzucić ludzkiej perspektywy oglądu czegokolwiek. Nie potrafimy przekroczyć samych siebie. Dlatego od „posthumanizmu” wolę określenie „humanizm plus”, które wyraża ową niemożność od-humanizowania, ale zarazem pokazuje wysiłek decentralizacji, akt schodzenia z piedestału, przede wszystkim zaś potrzebę uznania Innych. Posthumanistyczne narracje (nie można tu mówić ani o doktrynach, ani o systemach, ani o teoriach), znacznie bardziej radykalne od humanistycznych, są jednak na tyle oryginalne, że warto znaleźć dla nich jakąś inną nazwę. Właśnie „post”. Wszystkie bowiem łączy przekonanie, że tradycyjny humanizm się skończył, wyeksploatował, wykorzystując tych, którzy w jego koncepcjach się nie mieścili, bo z jakichś powodów byli nie dość ludzcy, nie dość cywilizowani, nie dość postępowi, nie dość produktywni, nie dość w Normie. W ramach europejskiego humanizmu byli więc naprawiani, ulepszani, korygowani, represjonowani, a przede wszystkim wykorzystywani, wykluczani, eksterminowani. Humanizm wywyższał pewien typ człowieka: rozumnego, duchowego, sprawczego, bezcielesnego, a mimo to białego, przede wszystkim jednak ustawiał na z góry przegranych pozycjach wszystko to, co nieludzkie; bo czy będziemy wiązać humanizm z tradycją chrześcijańską, neoplatońską, oświeceniową, egzystencjalistyczną, marksowską, czy jakąkolwiek inną, to cielesność, materialność, pożądanie, płynność (na przykład wydzieliny) zostały z konstruktu człowieczeństwa wygnane, a zwierzęta razem z całą naturą ożywioną i nieożywioną były traktowane bądź jako przedmiot eksploatacji, bądź jako tło estetyczno-literackie, bądź jako marniejszy człon wszechogarniających dualizmów poznawczych: natura–kultura, zwierzę–człowiek, przedmiot–podmiot. Furtkę do radykalnej zmiany tradycyjnego humanistycznego paradygmatu otworzyli między innymi Spinoza, Darwin, Nietzsche i Freud. Spinoza – bo ukazał świat, a w nim Boga oraz człowieka jako jednolitą, interaktywną, materialno-inteligibilną substancję (zrobił to również jego mistrz Majmonides, tyle że to właśnie Spinoza stał się mistrzem posthumanistów); zaczął decentralizować podmiot („ludzie wmówili sobie, że wszystko, co się dzieje, dzieje się ze względu na nich”¹, że „są w przyrodzie jakby państwo w państwie”²), a przede wszystkim zasypywać podział na res cogitans i res extensa, który stanowił źródło binarnego postrzegania świata, będącego podstawą wielu trwałych wykluczeń. Darwin – ponieważ odrzucił radykalną inność człowieka i zwierzęcia, a „naturę ludzką” potraktował jako wypadkową konfliktu między różnymi rywalizującymi o przetrwanie biologicznymi wariantami życia. Nietzsche z kolei zawiesił człowieka między zwierzęciem a nadczłowiekiem i przedstawił go jako istotę pozbawioną istoty. Pisał: „Nie ma żadnego bytu poza czynieniem, działaniem, stawaniem się; czyniciel jest tylko zmyśleniem do czynienia dodanym – czynność jest wszystkim”³. No i Freud, który widział ludzkie ego jako zbłąkanego gościa w domu o przepastnych i mrocznych piwnicach. Na początku XX wieku wiadomo już było, że „obiektywny” ład świata, „odkrywany” przez metafizykę, jest funkcją ludzkiego panowania. W połowie XX stulecia zdano sobie sprawę, że to panowanie jest zabójcze, że humanizm przed niczym nie chroni i do wszystkiego może być użyty – naziści nigdy nie odrzucili kategorii humanitas, wiele podręczników higieny rasowej miało to pojęcie w swoich tytułach; humanistami mienili się również zbrodniarze stalinowscy, którzy we własnym mniemaniu działali w imię szczęśliwej ludzkości. Właściwie każdy zbrodniczy reżim powoływał się na Człowieka bądź „lepszego Człowieka”.

W swojej wersji klasycznej, sprzężonej z antropocentryzmem, europocentryzmem, patriarchalizmem, szowinizmem czy – szerzej – fallogocentryzmem, jak stwierdził Derrida, humanizm musiał umrzeć. Śmiertelne ciosy nie zostały mu jednak zadane tylko przez filozofów ponowoczesności, nawet tak antyhumanistycznych i wpływowych, jak Michel Foucault. Śmierć humanizmu przyszła od jego ofiar, od zewnętrznych Obcych, z kolonii, z plantacji, z innych kultur, od tych, którzy mówili głosem uciśnionych, okaleczonych, podporządkowanych. Śmierć przyszła też od wewnętrznych Innych, marginalizowanych, pozbawionych praw w obrębie własnego społeczeństwa, a więc od gejów, szaleńców, feministek, bezproduktywnych biedaków, queer i innych nieobecnych w humanistycznych dyskursach opartych na Normie.

Dziś – w czasach po Hiroszimie i po Czarnobylu, w czasach potężnego kryzysu ekologicznego, klimatycznego, wodnego, w czasach, kiedy ocieramy się nie tylko o śmierć milionów, lecz także o nicość, która może nadejść, a która już tli się w naszym obecnym życiu (już nie ma utopii, są tylko dystopie) – myślenie w kategoriach wszechmocnego ludzkiego podmiotu, osoby, postępu, racjonalności, sprawczości, a nawet linearnego czasu, jest tyleż bezpłodne, co zabójcze. Dobrym doświadczeniem owej radykalności przemian jest pandemia COVID-19, która przeorała nasze rozumienie nie tylko bezpieczeństwa, zaufania do władz, troski o innych, lecz także (a może przede wszystkim) nasze pojmowanie czasu, przestrzeni (w szczególności podziału na to, co prywatne i publiczne, bliskie i dalekie), pracy i relacji międzyludzkich. Świat stał się mały, bliscy – groźni; zostaliśmy cyborgami, nieodłącznymi od naszych zestawów internetowych, mały wirus unaocznił swą hegemoniczną władzę, tak jak niegdyś rozszczepiający się atom pokazał swoją niszczycielską siłę. Na naszych oczach świat staje się innym światem i musimy nie tylko uchwycić go w innych opisach, lecz także zatrzymać to, co jeszcze można; nie da się tego zrobić z pozycji niezależnego obserwatora, Człowieka stojącego na piedestale; można to zrobić od środka, od trzewi, od ciała, od kobiet, od strony samego życia.

Poziom zniszczeń, eksploatacji, nierówności, ludzkiej swawoli, chciwości i woli przerabiania wszystkiego na towar jest tak wysoki, że moralny apel o umiar, odpowiedzialność, troskę o świat jest nie tylko niewystarczający, ale wręcz groteskowy.

Etyka musi być zbudowana na nowych podstawach. Na zgliszczach humanizmu powstaje nowy paradygmat widzenia świata. Jak pisze Esposito: „koniec humanizmu otwiera inny horyzont sensu, w którym klasyczna figura humanitas zyskuje nowe możliwości interpretacyjne”⁴. I rzeczywiście, refleksja posthumanistyczna – o czym pisze autorka niniejszej książki – otwiera nowe obszary zarówno teorii, jak i praktyki tego, co ludzkie. Nowe, bo włączające to, co zawsze było inne, nie-ludzkie, a więc zwierzęta, rośliny, Ziemię, kosmos, grzyby, bakterie, cząstki, wirusy, skały, technologię i cyborgi, którymi stajemy się wszyscy. Pojawia się zatem nowy podmiot, nie-podmiot posthumanizmu. W tej książce znajdziemy kilka fascynujących prób jego opisu. Jest to podmiot po śmierci, którą zadał mu Foucault, i po zwrotach, które nastąpiły w humanistyce, a więc po zwrocie afektywnym, seksualnym i korporalnym. Podmiot ten jest więc ucieleśniony, a nawet transkorporalny, zdecentralizowany, rozproszony, wywłaszczony z ego, zanurzony w życiu rozumianym jako zoe: bezosobowym, samoutrwalającym się, wiecznym; jest chiazmatycznie powiązany z innymi bytami, procesualny, stający się i żyjący wraz z nimi, „wraz-z”. Funkcjonuje on w ramach świata, którego opis (teoria) i praktyka mają być płaskie, pozbawione hierarchii, a więc cech, dzięki którym można dokonywać klasyfikacji czy dystrybucji jego elementów zależnych od ich cech immanentnych. Dla tego świata nie istnieje zewnętrzny punkt odniesienia, obserwacji czy oceny; nie ma złych czy niewinnych moralnie perspektyw. Wszystko tu jest wzajemnie uwikłane, wszystko jest siecią przepływów i interreakcji, nie ma fallicznego sprawstwa, hegemonii czy podporządkowania, wszystkie elementy (nie-elementy) funkcjonują jako zróżnicowane i współdzielne. Ten opis świata trzeba odróżnić od tego, który jest produktem kultury i władzy, i mu go przeciwstawić, zarówno w teorii, jak i w praktyce.

Jak zauważa autorka, konsekwencją tych nowych narracji – ale przede wszystkim konsekwencją katastroficznego stanu rzeczy – jest dezorientacja etyczna. Za wypracowaniem nowych opisów podmiotu musi iść jakaś inna etyka. Dotychczasowa bowiem, mimo wielości różnych stanowisk, pluralizmu wartościowań i ciągłego poszerzania pola problemów, na którym skupiają się jej rozważania, dotarła do pewnych granic; jest ciągle puzzlem składanym z wielu ściśle określonych kawałków: podmiotu lub osoby i ich odrębności, transcendencji i jej prerogatyw, obowiązków, praw, zasad, cnót, wartości i wspólnot. Wszystkie one okazują się niewystarczające i niewłaściwe. Nie pasują do świata, wobec którego trzeba radykalnie zmienić praktyki i sposób opisu. Aby przetrwał.

Czym miałaby być etyka posthumanistyczna, która wyzbywa się tych wszystkich elementów lub przekształca ich znaczenie i użycie? Na zasadzie czystego przeciwieństwa musiałaby być antyesencjalistyczna, relacyjna, procesualna, antyindywidualistyczna, antyhegemoniczna, antyfallogocentryczna, antykomunitariańska, antykategorialna. Czyli jaka?

Niniejsza książka nie tylko stanowi poważną próbę opisu kilku możliwych narracji takich etyk, lecz także – co szczególnie cenne – zawiera odautorskie komentarze krytyczne do każdej z nich. Czytanie tej pracy, podobnie jak lektura źródłowych tekstów jej bohaterek, to skok na głęboką wodę. Wymaga otwartości, a przede wszystkim nieskrępowanej wyobraźni. To, co wyobrażone, jest bowiem pierwszą formą istnienia.

Kołem ratunkowym, swoistym mostem intelektualnym, może być etyczna propozycja Judith Butler. Czerpie ona bowiem z trzech tradycyjnych, choć nowoczesnych koncepcji: Arendt, Adorna, a w szczególności Levinasa, i je przekształca. Z filozofii tego ostatniego bierze kilka istotnych elementów: po pierwsze, kategorię odpowiedzialności, która staje w centrum etyki; po drugie, kategorię Twarzy jako moralnego wzywania do troski; po trzecie, przekonanie o pierwszeństwie etyki przed ontologią, a zwałaszcza przed konstytucją ja (etyka zakłada pewien rodzaj wywłaszczenia ja); po czwarte, przekonanie o niesymetryczności relacji ja–inny (inny ma pierwszeństwo przede mną), co oznacza również, że Butler, podobnie jak Levinas, odrzuca zarówno zasadę wzajemności, jak i transakcyjny czy kontraktualny charakter etyki. Dla Butler jednak Levinasowska Twarz ma charakter bardziej uniwersalny i bardziej konkretny zarazem. Levinas pisał o Twarzy drugiego mężczyzny, nie widział twarzy kobiet (ich ciała umieszczał w „domostwie”), a jako syjonista uważał też, że Palestyńczyk nie ma twarzy i że zobowiązania etyczne powinny obejmować tych, którzy należą do wspólnoty określonej przez aksjologię judeochrześcijańską. Dla Butler ta relacja (bo istotą zarówno etyki, jak i bytowania jest relacyjność) obejmuje wszystkich, i to nie w sposób odnoszący się do abstrakcyjnie pojętego obowiązku troski, ale konkretnej troski o Innego. Butlerowska Twarz reprezentuje ponadto kruchość realnych ciał, ich prekarność, to znaczy podatność na zranienie, krzywdę, cierpienie, bezdomność, bezbronność. Butler przekształca zatem etykę Levinasa w bardziej uniwersalną, bardziej konkretną, bardziej korporalną, bardziej troskliwą, bardziej witalną. Z kolei do sformułowanej przez Arendt etyki niewybieralnej kohabitacji (rodząc się, musimy zaakceptować wszystkich mieszkańców Ziemi, nie mamy prawa decydować o tym, która wspólnota ma żyć, a która nie) dodaje silny element antykomunitariański, egalitarystyczny i uniwersalny („człowiek w gruncie rzeczy nie istnieje, jeśli nie ma równości. Nie sposób być człowiekiem, nie działając wspólnie z innymi na zasadzie równości”⁵); a przede wszystkim coś, co nazywa „suplementem ekologicznym”. Według niej każda jednostka zamieszkująca Ziemię ma zobowiązania nie tylko wobec innych jej mieszkańców, lecz także wobec samej Ziemi: „człowiek to żywa istota pośród innych stworzeń, zanurzona w mnogości form egzystencji, które wykraczają poza nasze życie”⁶. Chodzi tu o wszystkie formy życia, ponieważ wszystkie są splecione w sposób niezależny od przynależności narodowej, wspólnotowej czy gatunkowej. Butler pisze więc o chiazmatycznym powiązaniu nie tylko wszystkich ludzkich istnień, lecz także ich pozaludzkich form.

Ze wsparciem feministki Judith Butler wejdźmy więc do odmiennego, żyjącego (jeszcze) świata, który trzeba opisać na nowo i w którym musimy nauczyć się poruszać bez pokusy dzielenia, hierarchizowania i panowania. Czynią to – nie bez racji – kobiece autorki, dawniej milczące, wykluczane, bez Twarzy, dziś odkrywające przed nami świat, z którego wszyscy jesteśmy, z którym powinniśmy żyć w harmonii i który trzeba ratować. Póki jeszcze trwa.

Magdalena Środa„MUSIMY MYŚLEĆ” (INACZEJ)¹

Książka, którą oddaję do rąk czytelniczce i czytelnikowi, wyrosła z mojego obcowania z tekstami filozoficznymi, które nie zawsze da się opatrzyć jedną etykietą zbiorczą (taką jak nurty, w ramach których sytuuję własne badania, czyli feministyczne nowe materializmy² i posthumanistyka³), ale które mimo to zdają się mieć ze sobą coś wspólnego, co pozwala mi zebrać niniejsze rozważania w jednym tomie zatytułowanym Być z e świata. Cztery eseje o etyce posthumanistycznej. Tym czymś wspólnym jest potrzeba wypracowania teorii na miarę t e j c h w i l i, w której się znajdujemy. Oczywiście nie jest to gest nieznany wcześniejszym pokoleniom. A jednak powtórzenie go w innym od wcześniejszego momencie i kontekście czyni go w pewnej mierze nowym. Jak piszą redaktorki Symptoms of the Planetary Condition: A Critical Vocabulary, Mercedes Bunz, Birgit Mara Kaiser i Kathrin Thiele: „ każde «dzisiaj» wymaga ponownej oceny d z i s i a j zawsze jest na nowo każda era musi znaleźć własne, konkretne odpowiedzi – musimy ostrzyć krytykę na potrzeby n a s z e g o dzisiaj. Możemy czerpać z tradycji, ale nie mamy wzorów do naśladowania”⁴.

To, czym jest „nasze dzisiaj”, samo w sobie stanowi przedmiot debat i szczegółowych analiz. Epoka, której początek datowany jest na połowę XX wieku, została określona mianem antropocenu⁵, czasu, w którym stało się jasne, że człowiek wpływa na życie na Ziemi w stopniu zagrażającym temu życiu. Pojęcie antropocenu nie jest neutralne – wywołało ono wiele dyskusji i kontrowersji w ramach filozofii feministycznych, rdzennych i dekolonialnych, które stawiały ważne pytania, między innymi o to, „kim jest «antro» «antropocenu»”⁶. Ów krytycyzm spowodował między innymi wzmożoną produkcję alternatywnych nazw określających „nasze dzisiaj” i będących w stanie – być może – bardziej precyzyjnie uchwycić przyczyny zjawisk, z którymi mamy obecnie do czynienia. Są to⁷ na przykład: kapitalocen⁸, antrobscena⁹, plastikocen¹⁰, plantacjocen¹¹ czy technocen¹². W tych dyskusjach splatają się kwestie środowiska, zmian klimatycznych, konkretnej wizji polityki, warunków pracy w późnym kapitalizmie, niesprawiedliwości i nierówności społecznych, uprzywilejowania i wykluczenia. Nie sposób już mówić o jednych kwestiach, pomijając inne. Wszystko wydaje się wzajemnie powiązane.

W tej książce w sposób szczególny przyglądam się temu, jak rozmaite feministyczne teorie odnoszą się do owych splątań, choć nie jest to wyczerpujące studium feministycznych odpowiedzi na tak zwany antropocen. Moim zamierzeniem było raczej wskazanie kilku możliwych odpowiedzi na pytania: „Co feminizm ma do powiedzenia o antropocenie? I jak idea antropocenu wpływa na feminizm?”¹³. Nie zawsze mamy tu do czynienia z wypowiedziami wprost o antropocenie, ale zawsze chodzi o próbę stworzenia takiego myślenia, które byłoby na miarę „naszego dzisiaj”, uchwycenia złożoności kondycji postludzkiej i świata, którego jasne i sztywne kategoryzacje odchodzą do lamusa. Tym więc, co łączy teksty i autorki, na które powołuję się w książce, jest próba wypracowania teorii, konceptualizacji, wizji, utopii czy opowieści o świecie, które rozpoznając specyfikę „naszego dzisiaj”, eksperymentują z myśleniem o „naszym jutrze” (czasem podważając sam linearny obraz czasu).

Książkę otwiera esej zatytułowany Nagie życie, naga śmierć i etyczna niemożność wymazania, w którym staram się krytycznie współ-myśleć z etycznymi propozycjami Rosi Braidotti, utrechckiej filozofki, matki założycielki „utrechckiej szkoły nowego materializmu”¹⁴, autorki często i chętnie tłumaczonej na język polski. W tekście koncentruję się na jednym eseju, w którym Braidotti kreśli projekt etyki stawania-się-niedostrzegalnym, ale zaznaczam, że jego echa pobrzmiewają w jej twórczości do dziś, co czyni ten projekt spójnym na przestrzeni lat. Zastanawiam się, jakie etyczne ograniczenia ma witalistyczny duch filozofii Braidotti, jej etyka radości zakładająca możliwość transformacji ku aktywnym i pozytywnym afektom przy jednoczesnym wymazaniu (odwróceniu się od) tego, co negatywne.

W szczególności omawiam jej koncepcje podmiotu, ciała oraz życia (zoe), próbując pokazać, że to, w jaki sposób myślimy o tych pojęciach, leży u podstaw myślenia o tym, kim i czym jest człowiek. Pomyślenie o człowieku i n a c z e j – na przykład w odniesieniu do Baradiańskiej kategorii „b y c i a z e ś w i a t a”, co proponuję w tej książce – jest według mnie stawką i głównym obszarem interwencji etyki posthumanistycznej. Zderzając swoje myśli z konceptualizacjami autorki Po człowieku, chcę wskazać, że kondycja „b y c i a z e ś w i a t a” jest wyzwaniem dla tego, jak opowiadamy o człowieku, chcę również zachęcić do myślenia o człowieku i n a c z e j niż dotąd – z perspektywy nieantropocentrycznej, z punktu widzenia immanentnej relacyjności, sieci współzależności. Perspektywa antropo-de-centralizująca pozwala także zapytać o stawki etyki posthumanistycznej, a więc etyki formułowanej z punktu widzenia „b y c i a z e ś w i a t a”, etyki, która nie zaczyna od człowieka, ale raczej od jego decentralizacji. Otwiera się przed nami świat ludzko-nie-ludzkiego splątania, wyznaczający krajobraz „n a s z e g o d z i s i a j”, w którym łatwe recepty przestają mieć zastosowanie i w którym przekształcenie każdej negatywności w pozytywność – jak staram się pokazać, proponując pojęcie „nagiej śmierci” – nie zawsze jest możliwe, a nawet – z etycznego punktu widzenia – nie zawsze pożądane.

W eseju drugim, pod tytułem Przeskalowywanie traumy, przyglądam się temu, co negatywne (śmierci, ranie, traumie), i korzystając z rozstrzygnięć fizyczki-filozofki Karen Barad¹⁵, stawiam tezę o niemożliwości (z etycznego punktu widzenia) ich wymazania czy przetransformowania, ponieważ sam ten akt byłby aktem przemocy. Poszukuję rozwiązań, które nie wpadałyby w pułapki dualizmu, a jednocześnie nie odsuwały w cień jednego z dwóch członów opozycji życie–śmierć. Nawiązując do wielu autorów i autorek, począwszy od Freuda, stawiam również tezę, że nasz świat jest światem po katastrofie, a kondycja postludzka przybrała formę zespołu stresu pourazowego. Przyglądanie się katastrofie, towarzyszenie jej – i wytrzymanie w tym towarzyszeniu z troską – chcę widzieć jako sedno etyki posthumanistycznej. Ważne jest tutaj pojęcie skali, dzielące świat na poziom mikro i makro, na to, co globalne, i to, co lokalne. Podział ten aż nazbyt często uznaje się za oczywisty, tymczasem warto, szczególnie dziś, zastanowić się nad jego zasadnością. Moją przewodniczką w myśleniu o skali jest Barad i jej refleksje na temat rozszczepienia atomu oraz tego, jak to wydarzenie podało w wątpliwość wspomniane podziały skal. Warto jednak zaznaczyć, że projektów podkreślających wagę podejść badawczych, które „przedstawiają planetarne splątania na skali, w której mogą one stać się dostępne nam od środka”¹⁶, tu i teraz – nie tylko globalnie, lecz także intymnie – jest więcej.

Na przykład w kontekście antropocenu pisze o tym Serpil Oppermann, turecka literaturoznawczyni i badaczka humanistyki środowiskowej. Wskazuje ona na problematyczność ujęć antropocenu, który „zaczął oznaczać dyskurs zakorzeniony w wizji s k a l i g l o b a l n e j osadowych śladów anthropos”¹⁷. Perspektywa globalna bowiem „nie uchwytuje adekwatnie ani złożoności antropocenu, ani jego opowieści, kiedy rozważamy to zjawisko w zbliżeniu”¹⁸. Ze względu na to, że antropocen nie dotyczy jedynie planetarnych wymiarów i skal, lecz także warunków życia, wymaga praktyk badawczych, w których globalna perspektywa nie przesłoni materialnych, konkretnych, usytuowanych, wręcz intymnych szczegółów i związków, w jakie wchodzi życie w swoich jednostkowych przejawach i formach. Oppermann proponuje (w ślad za innymi badaczkami i wraz z nimi) podejście międzyskalowe (cross-scale), które umożliwiałoby snucie usytuowanych i częściowych opowieści, niezdominowanych przez „widok z lotu ptaka, znikąd, z upraszczającego punktu widzenia”¹⁹. Próbą takiego międzyskalowego podejścia jest esej Przeskalowywanie traumy, poświęcony konceptualizacjom Barad, temu, jak wpływają one na rozumienie takich pojęć, jak czas, materia, nicość czy ciało, oraz temu, jakie mają one znaczenie dla etyki posthumanistycznej. Czy możliwe jest wyegzorcyzmowanie duchów i traum? Jak etyka może się mierzyć z nagą śmiercią i zespołem stresu pourazowego, który barwi kondycję postludzką i posttraumatyczne krajobrazy? Odpowiadając na te pytania, przemieszczam się między skalami. Świadectwa reporterskie łączą się w eseju z interpretacjami eksperymentów fizycznych, a trauma przeżywana jednostkowo, indywidualnie – z traumą uchwytywaną w perspektywie szerszej, czy nawet metaforycznej.

Kolejny esej – Być „ze” świata – to próba pomyślenia podmiotu jako tytułowego bycia z e świata. Punktem wyjścia nie jest tu jednostka rozumiana jako autonomiczny, samowystarczalny Człowiek, lecz raczej to, co wykluczone, dotychczasowe marginesy „Człowieka Rozumu”: grupy oznaczone jako autycy (bohaterowie badań kanadyjskiej filozofki i artystki Erin Manning) oraz rośliny (które dla filozofii na nowo odczytał ostatnio Michael Marder). Obie te grupy zostały dość silnie ustabilizowane w sferze potocznego języka i skojarzeń jako – upraszczając – oderwane od rzeczywistości (autycy) lub sprowadzone do egzystencjalnego minimum (wegetacja roślin). Tymczasem zarówno badania nad niepełnosprawnością (disability studies), w ramach których pojawia się autyzm (jako zjawisko, diagnoza, historia patologizacji i normalizacji jednostek, sposób życia i funkcjonowania w świecie czy doświadczenie), jak i studia nad roślinami (plant studies) dowodzą, że o zjawisku, jakim jest człowiek, trzeba myśleć i n a c z e j niż przez pryzmat autonomiczności, samowystarczalności, atomizacji czy jednostkowości. W tekście skupiam się na takich kategoriach, jak inność, indywiduacja przez dyfrakcję, środek, wraz-z, by uchwycić inne możliwości opowiadania o człowieku oraz inne sposoby myślenia o świecie, w którym na pierwszy plan wysuwa się nie jednostka, lecz jej immanentna relacyjność. Takie przeformułowanie pojęć pociąga za sobą także propozycje etyczno-polityczne – nieodłącznie splecione z tym, jak opowiadamy o świecie i jakie myślenie o świecie uznajemy za sensowne, prawdziwe, ważne.

Esej ostatni, Troska jako metodologia. Czytając razem Vinciane Despret i Natalie Jeremijenko, to z kolei próba pomyślenia i n a c z e j o relacjach ze światem, w jakie wchodzimy. Esej ten otwiera opis trudnego do uchwycenia poczucia, że coś jest i n a c z e j niż dotąd. Dotykamy tu ponownie problemu skali – problem za mały, by go dostrzec, przeradza się w problem za duży, by go rozwiązać. To poczucie daje o sobie znać w życiu codziennym (rozumianym bardzo szeroko: od przeżywanego doświadczenia, przez kwestie społeczno-polityczne, po zmiany o charakterze globalnym) oraz w posthumanistyce, co inspiruje teoretyków i teoretyczki do przyglądania się możliwościom produkowania wiedzy i n a c z e j – tak by uchwycić ów inny niż dotąd świat, który materializuje się na naszych oczach. W eseju produkowanie wiedzy rozumiane jest jako jedna z dróg wchodzenia w relacje ze światem. Czerpię tu zwłaszcza z pisarstwa belgijskiej filozofki Vinciane Despret i jej rozważań dotyczących nauki wytwarzanej wraz-z ludźmi i nie-ludźmi, a także z prac australijskiej artystki Natalie Jeremijenko, w których proponuje ona projektowanie ludzko-nie-ludzkich stosunków na nowo. Staram się pokazać, jak myśleć o relacjach w nieantropocentryczny sposób i jakie są stawki takiego myślenia dzisiaj – w dobie antropocenu i destabilizacji klimatu. W szczególności zastanawiam się, jak wchodzić w relacje z troską, jak uczynić z relacji warunek sine qua non produkowania wiedzy i jak obecność troski wpływa na naukę. W eseju korzystam z dorobku feministycznych konceptualizacji, takich jak rozumienie odpowiedzialności jako możliwości odpowiedzi (response-ability), kategorii wraz-z, eksperymentowania z nieznanym oraz prób zaprojektowania świata i n a c z e j.

Już w tym wstępie często pojawia się słowo „inaczej”, które traktuję jako kategorię filozoficzną, ale rozumianą jako forma gry czy zabawy. Chcąc ją zdefiniować, myślę o ćwiczeniu improwizacyjnym zwanym „Coś innego”²⁰. W jego trakcie improwizator czy improwizatorka odgrywa pewną sytuację, opisuje konkretny przedmiot, osobę czy relację, a jego (lub jej) sceniczna partnerka bądź partner mówi: „coś innego”, rzucając wyzwanie, by zmienić sytuację, osobę, jej cechy czy zachowanie. Tu również „inaczej” funkcjonuje jako ćwiczenie improwizacyjne. Chodzi nie o to, by wytwarzać wciąż i wciąż nowe idee – co przewrotnie przypominałoby logikę kapitalistycznej produkcji – lecz o to, by eksperymentować z własnymi możliwościami myślenia, by wciąż je podważać i kontestować, luzować, oduczać się nawyków i odruchów w myśleniu, dać się zaskakiwać. Chciałabym, żeby te eseje stały się zachętą do myślenia i n a c z e j, to znaczy do myślenia, które wychodzi nie od „całostek”, takich jak człowiek przeciwstawiony światu lub świat przeciwstawiony człowiekowi, lecz od relacyjności, immanentnego splątania, które poprzedza wszelkie wydzielone jednostki. Od bycia z e świata. Jednocześnie i n a c z e j zakłada też otwartość projektu – każdy bowiem może powiedzieć: „coś innego”, przeformułowując tym samym zaproponowane tu rozstrzygnięcia czy sposoby prowadzenia wywodu.

Olga Tokarczuk w swoim wykładzie noblowskim diagnozowała: „brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie”²¹. Jak mówiła noblistka: opowiadając o świecie, jednocześnie go tworzymy „odpowiedzialnie i nieodpowiedzialnie, z miłością i nienawiścią, ku dobru i ku złu, dla życia i dla śmierci. Kiedy zmienia się ta opowieść – zmienia się świat”²². Tokarczuk odnosiła się głównie do opowieści o świecie, które snuje literatura piękna. Ja chciałabym zaktualizować jej rozpoznania w szerszym kontekście. Narracje naukowe, filozoficzne czy interwencje artystyczne również opowiadają nam o świecie i mogą to czynić na różne sposoby. Opowieść, którą snuję w tym zbiorze esejów, krąży wokół zmiany świata „odpowiedzialnie, z miłością, ku dobru, dla życia”. Tak też rozumiem etyczny wymiar tego projektu. Etykę – za Maríą Puig de la Bellacasą – postrzegam jako związaną z ethosem, czyli charakterem, zwyczajem²³. Puig de la Bellacasa pisze o zwrocie ku etyce. Podkreśla przy tym, że nie chodzi jej o formułowanie zasad postępowania i normatywnych definicji dobrego i złego, ale raczej o myślenie zmierzające ku praktykom zmiany codziennego etosu²⁴, o ethopoezę: jednoczesne wytwarzanie etosu i ontologii²⁵. Chciałabym, żeby zawarte w tej książce eseje zainspirowały do tworzenia innych ontologii (opowieści o świecie) i innych etosów (sposobów wcielania opowieści w życie), a więc do myślenia i n a c z e j, do opowiadania o świecie i n a c z e j i do zmian naszych codziennych praktyk i zwyczajów.

NAGIE ŻYCIE, NAGA ŚMIERĆ I ETYCZNA NIEMOŻNOŚĆ WYMAZANIA

Kto ma szansę być uznanym za kogoś obdarzonego zdolnością umierania? Skała, rzeka, chmura, atmosfera, Ziemia?¹

Jednym z zagadnień w bardzo rozległym i wielowątkowym dorobku filozoficznym Rosi Braidotti jest etyka posthumanistyczna. Rozmaite rozważania etyczne rozsiane są w wielu tekstach filozofki – od projektu etyki różnicy seksualnej², przez etykę nomadyczną³, do etyki radości⁴. Warto wspomnieć, że etyczne propozycje Braidotti nie stanowią odrębnych projektów, lecz wzajemnie się uzupełniają. Po raz pierwszy autorka prowadzi swoje etyczne rozważania pod szyldem etyki posthumanistycznej w książce Transpositions. On Nomadic Ethics (z 2006 roku) – zwłaszcza w ostatnim rozdziale, Transcendence: Transposing Death, którego skróconą wersją jest esej Etyka stawania-się-niedostrzegalnym, opublikowany również w 2006 roku w tomie pod tytułem Deleuze and Philosophy⁵. W niniejszym eseju skupię się na tekście skróconym⁶. Jego uważna lektura wystarczy aż nadto do osiągnięcia celów, które mi tu przyświecają: odsłonięcia stawek i głównych pytań etyki posthumanistycznej w krytycznym dialogu z koncepcjami Braidotti.

Umarł podmiot, niech żyje podmiot!

„Ja”, „podmiot” i „człowiek” to terminy używane przez Braidotti wymiennie. Filozofka wielokrotnie podkreślała, że uważa Foucaultowską śmierć podmiotu za „całkowicie niezrozumiałą”⁷; czyni tak również w omawianym tu eseju. Nie znaczy to jednak, że chce wskrzeszenia podmiotu jednorodnego, zunifikowanego, uniwersalnego, totalnego, rządzonego przez rozum, odcieleśnionego. Tak określony podmiot, zdaniem Braidotti, jest obciążony „kapitałem narcyzmu, paranoi i negatywności”⁸, jest „pełn samouwielbienia obraz pretensjonalnej, egoistycznej, narcystycznej i paranoicznej świadomości”⁹ i jako taki rzeczywiście powinien pożegnać się ze swoim nazbyt długim filozoficznym życiem. Po dokonaniach teorii feministycznych, queerowych, postkolonialnych i rdzennych (Indigenous) jego powrót byłby niczym więcej, jak próbą zdominowania i uciszenia podmiotowości, które w swej różnorodności i wielości wyłaniają się zarówno z praktyki społecznej, jak i teoretycznej. Braidotti chce zatem śmierci podmiotu, ale jednocześnie wiwatuje na cześć nowego podmiotu. Opowiada się za podmiotem nomadycznym, nieesencjonalistycznym, nieunitarnym, który będzie kultywował „łączenie swoich sił z innymi”¹⁰. Będzie więc dążył raczej do rozmaitych form zbiorowości, wspólnot, współ-bycia niż do samotności, oddzielenia czy izolacji. W istocie esej Etyka stawania-się-niedostrzegalnym jest próbą zachowania takiego podmiotu poprzez wypracowanie warunków, które umożliwiłyby jego trwałość w konfrontacji ze zmiennością życia. Jak pisze wprost Braidotti, jej punktem wyjścia jest „trwałe ja zmierzające do wytrzymałości”¹¹. Jak zachować trwały (choć nie esencjonalny czy jednorodny) podmiot, tak by z jednej strony nie uległ on rozpadowi w toku „prowadzący donikąd eksperyment egzystencjalny, polityczny, seksualny, narkotyczny czy technologiczny”¹², a z drugiej – by jego trwałość nie była wynikiem „ogłupiającej inercji status quo – rodzaju uogólnionego syndromu «żon ze Stepford»”¹³? Odpowiedzią na to pytanie jest postulowana przez filozofkę wizja etyki i centralne dla niej pojęcie stawania się, które – jak twierdzi Braidotti – jest odpowiedzią Gilles’a Deleuze’a (oraz Félixa Guattariego) na Foucaultowską śmierć podmiotu: śmierć pewnej koncepcji podmiotu, ale nie śmierć podmiotu w ogóle.

W tym napięciu między trwałością a zmianą będzie Braidotti sytuowała etykę: „Czym zatem jest etyka? Cienką barierą oddzielającą nas od możliwości wymarcia. Stanowi sposób na aktualizowanie trwałych postaci transformacji. Wymaga to posiadania odpowiednich założeń interakcji: należy aktywnie szukać albo tworzyć takie spotkania, które będą sprzyjać zwiększeniu liczby procesów aktywnego stawania się, i unikać tych, które zmniejszają naszą potentiam”¹⁴. Takie ujęcie jak w pigułce zbiera kluczowe (dla Braidotti) kategorie etyczne: śmierć i życie, transformację, aktywność i potentia oraz stawanie się. Wszystkim im przyjrzę się oddzielnie. Zacznę od stawania się.

Stawanie się to pojęcie, które Braidotti zawdzięcza Deleuze’owi i Guattariemu. Rozwijają je oni w Tysiącu plateau, gdzie szczegółowo omawiają rozmaite formuły stawania się: stawanie-się-kobietą, zwierzęciem, dzieckiem, cząsteczką oraz niedostrzegalną. Formuły te stosują przede wszystkim jako koncepcję etyczną (i polityczną) – dającą głos mniejszościom. Każde stawanie się jest bowiem mniejszościowe w tym sensie, że nie kieruje się ku dominującemu wzorcowi, na przykład „białemu dorosłemu mężczyźnie”¹⁵, lecz ku uciszanym i zdominowanym mniejszościom, takim jak, między innymi, „kobiety, dzieci, a także zwierzęta, rośliny czy też molekuły”¹⁶, Żydzi, Romowie, Czarni. Każde stawanie się ma także swój kres czy cel – „bez cienia wątpliwości”¹⁷ jest nim stawanie-się-niedostrzegalnym. „Niedostrzegalność jest immanentnym końcem stawania się, jego kosmiczną formułą”¹⁸, która oznacza „być jak wszyscy”¹⁹, „stawanie-się-wszystkimi”²⁰, „ yć obecną u początków świata. Sprowadzić się do linii abstrakcyjnej, do konturu, i wejść w ten sposób w istność jako bezosobowość twórcy. Jest się wtedy niczym roślina: tworzy się świat lub też stawanie się ze wszystkiego i wszystkich, z całego świata, ponieważ tworzy się świat z konieczności połączony, usuwa się z siebie wszystko to, co przeszkadza nam prześlizgiwać się między rzeczami, przepchnąć się na poziom rzeczy”²¹. Braidotti przejmie – z grubsza rzecz biorąc – ten model stawania się, jej stawanie się również będzie miało kres i będzie nim właśnie stawanie-się-niedostrzegalną. Z tym że u Braidotti owo stawanie-się-niedostrzegalną zostanie utożsamione ze śmiercią: „ śmierć jest stawaniem-się-niedostrzegalnym nomadycznego podmiotu ”²², i będzie to – podobnie jak u Deleuze’a i Guattariego – etyczna operacja na podmiocie, człowieku, ja – rekonceptualizacja śmierci jako stawania-się-niedostrzegalnym jest w istocie operacją demontażu „narcyzmu, paranoi i negatywności”²³, większościowości, tak aby mógł się wyłonić nowy podmiot – nomadyczny. Mamy tu więc do czynienia ze śmiercią rozumianą dwojako: śmiercią podmiotu (narcystycznego) (i jednocześnie narodzinami podmiotu nomadycznego) oraz śmiercią w sensie dosłownym – końcem osobowego życia, „własnego bycia-tu”²⁴ (która także skutkuje narodzinami podmiotu nomadycznego w ostatecznej formie: niedostrzegalnej, jest zatem jego dopełnieniem). Czytelniczka będzie nieustannie oscylować między tymi dwoma poziomami: śmiercią podmiotu i narodzinami nowego oraz śmiercią konkretnego ja i jego rozpłynięciem się. Śmierć podmiotu jest niezrozumiała, śmierć pewnego typu podmiotu – pożądana, rozpuszczenie podmiotu może być – w pewnych okolicznościach (gdy pochłania nas śmierć rozumiana negatywnie, jako kres) – wyrazem braku przyszłości²⁵, a w innych (gdy ją sami aktywnie kreujemy) jest wyrazem stanowiska etycznego. Warto podkreślić, że Braidotti uważa za problematyczne filozofie ogłaszające śmierć podmiotu w tym momencie, gdy do głosu dochodzą – na przykład – emancypacyjne dążenia kobiet do uznania ich podmiotowości. Braidotti interpretuje te tendencje jako reakcje na wolnościowe zmagania²⁶. Dlatego jej dążenie do wypracowania koncepcji podmiotu ma motywacje etyczne i polityczne, co widać choćby wówczas, gdy filozofka pyta: „W jaki sposób można p o t w i e r d z i ć pozytywny wymiar kobiecej podmiotowości w momencie historycznym, w którym nabyte przez nas postrzeganie «podmiotu» zostało radykalnie zakwestionowane? Jak można pogodzić rozpoznanie problematycznej natury tego pojęcia oraz samego formowania podmiotu z polityczną koniecznością przyjęcia kobiecej podmiotowości?”²⁷. Odpowiedzią Braidotti na przytoczone tu pytania jest koncepcja podmiotu nomadycznego, niepozbawiona, moim zdaniem, wątków problematycznych – głównie związanych z tym, że filozofka umieszcza nomadę poza systemem klasowym²⁸ i przeciwstawia figurom migrantki czy banitki²⁹, co interpretuję jako gest uprzywilejowania³⁰. To koncepcja „intelektualistki i poliglotki, która jest wolna od jakichkolwiek społecznych ograniczeń”³¹, co skutkuje tym, że potwierdzony zostaje tylko pewien wymiar kobiecej podmiotowości, a poza zasięgiem są kobiety wygnane, migrujące za chlebem, uciekające przed przemocą, wojną, degradacją środowiska, których nomadyzm nie jest kwestią wyboru, lecz konieczności, ich interesy (czy podmiotowe figuracje) stają się niedostrzegalne. Ich stawaniu-się-niedostrzegalnymi daleko zatem do emancypacyjnego projektu, który za Deleuze’em i Guattarim formułuje Braidotti. Niedostrzegalność w tym znaczeniu nie byłaby rozwiązaniem etyczno-politycznych problemów związanych z dominacją większościowego podmiotu, ale wskazywałaby raczej na problem różnicowania życia, niedostrzegalności cierpienia pewnych grup społecznych, na to, że nie każde życie jest godne opłakiwania. Twierdzę, że Braidotti w toku wywodu traci z pola widzenia negatywne znaczenie niedostrzegalności i właśnie dlatego zaproponowana przez nią koncepcja etyczna pozostawia mnie z poczuciem niedosytu, co postaram się uzasadnić w niniejszym eseju. Niedostrzegalność w tym negatywnym znaczeniu to gest przemocy powtarzający wymazywanie imion, twarzy i krzywd z kart historii i uniemożliwiający etyce działania naprawcze, nawet jeśli sprowadzają się one wyłącznie do ustalenia tożsamości, zapisania imienia, zaznaczenia braku³². Koncepcja nagiej śmierci, którą proponuję pod koniec eseju, jest próbą stworzenia projektu etyki posthumanistycznej, która z powodów etycznych sprzeciwia się wymazywaniu imion zarówno ludzkich, jak i więcej-niż-ludzkich.Wstęp

¹ B. Spinoza, Etyka, przeł. I. Myślicki, Warszawa 1954, s. 59.

² Ibidem, s. 140.

³ F. Nietzsche, Z genealogii moralności, przeł. L. Staff, Kraków 2003, s. 31.

⁴ R. Esposito, Pojęcia polityczne. Wspólnota, immunizacja, polityka, przeł. K. i M. Burzyk, Kraków 2015, s. 149.

⁵ J. Butler, Zapiski o performatywnej teorii zgromadzeń, przeł. J. Bednarek, Warszawa 2016, s. 76.

⁶ Ibidem, s. 40.

„Musimy myśleć” (inaczej)

¹ V. Woolf, Trzy gwinee, w: V. Woolf, Własny pokój. Trzy gwinee, przeł. E. Krasińska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002, s. 226. W swoim tytule nawiązuję do tytułu eseju: M. Rogowska-Stangret, Think We Must! (Otherwise), „Philosophy Today” 2019, Vol. 63, Issue 4, s. 823–844.

² Feministyczne nowe materializmy to heterogeniczny nurt współczesnej teorii feministycznej. Część ostatniego eseju w tym tomie poświęcam na szkicowe omówienie głównych założeń nurtu. (Por. podrozdział Ontologiczna mapa świata (z punktu widzenia nowomaterialistycznej feministki)). Jednocześnie w innych tekstach dałam wyraz temu, czym dla mnie jest wzmiankowany tu kierunek. (Por. np. Feministyczne nowe materializmy: usytuowane kartografie, red. O. Cielemęcka, M. Rogowska-Stangret, e-Naukowiec, Lublin 2018).

³ Posthumanistykę rozumiem jako nurt współczesnej teorii, który tworzą różnorodne projekty mające na celu zakwestionowanie centralnej pozycji istoty ludzkiej w świecie (co odnosi się także do feministycznych nowych materializmów, dlatego trudno te nurty wyraźnie od siebie oddzielić). Określam je mianem projektów antropo-de-centralizujących.

⁴ M. Bunz, B.M. Kaiser, K. Thiele, Introduction. Symptoms of the Planetary Condition, w: Symptoms of the Planetary Condition: A Critical Vocabulary, ed. by M. Bunz, B.M. Kaiser, K. Thiele, Meson Press, Lüneburg 2017, s. 14–15.

⁵ Dla ścisłości: nazwa „antropocen” funkcjonuje w wielu różnych interdyscyplinarnych debatach. Grupa badawcza ds. antropocenu w 2016 roku rekomendowała Międzynarodowej Komisji Stratygrafii oficjalne przyjęcie tej nazwy dla epoki geologicznej, w której się obecnie znajdujemy. Międzynarodowa Komisja Stratygrafii jednak nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie. Warto zaznaczyć, że początek antropocenu jest przedmiotem dyskusji. Tu przyjmuję wersję za decyzją większości członków grupy badającej antropocen (Anthropocene Working Group). Por. Media note: Anthropocene Working Group (AWG), https://www2.le.ac.uk/offices/press/press-releases/2016/august/media-note-anthropocene-working-group-awg (dostęp: 18.06.2020).

⁶ S. Alaimo, Exposed. Environmental Politics and Pleasures in Posthuman Times, University of Minnesota Press, Minneapolis, London 2016, s. 143.

⁷ Pełniejszą listę podaje Ewa Bińczyk. Por. E. Bińczyk, Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018, s. 283.

⁸ J.W. Moore, Anthropocene or Capitalocene?, https://jasonwmoore.wordpress.com/2013/05/13/anthropocene-or-capitalocene/, https://jasonwmoore.wordpress.com/2013/05/16/anthropocene-or-capitalocene-part-ii/, https://jasonwmoore.wordpress.com/2013/05/19/anthropocene-or-capitalocene-part-iii/ (dostęp: 19.06.2019); D. Haraway, Anthropocene, Capitalocene, Plantationocene, Chthulucene: Making Kin, „Environmental Humanities” 2015, Vol. 6, s. 159–165.

⁹ J. Parikka, Antrobscena, przeł. K. Dix, „Prace kulturoznawcze" 2018, t. 22, nr 1-2, s. 265–279. Dziękuję Magdzie Zamorskiej za zwrócenie mi uwagi na istnienie polskiego przekładu.

¹⁰ C. Reed, Dawn of the Plasticene Age, „New Scientist” 2015, Vol. 225, Issue 3006, s. 28–32.

¹¹ D. Haraway, Anthropocene, Capitalocene, Plantationocene, Chthulucene: Making Kin, op. cit.

¹² A. Hornborg, The Political Ecology of the Technocene: Uncovering Ecologically Unequal Exchange in the World-System, w: The Anthropocene and the Global Environmental Crisis: Rethinking Modernity in a New Epoch, ed. by C. Hamilton, F. Gemenne, C. Bonneuil, Routledge, London – New York 2015, s. 57–69.

¹³ R. Grusin, Introduction. Anthropocene Feminism: An Experiment in Collaborative Theorizing, w: Anthropocene Feminism, ed. by R. Grusin, University of Minnesota Press, Minneapolis–London 2017, s. x.

¹⁴ Rosi Braidotti uznaje się – obok Manuela DeLandy – za pomysłodawczynię nazw „nowy materializm” czy „neomaterializm”. Rick Dolphijn i Iris van der Tuin w swojej książce Nowy materializm. Wywiady i kartografie wskazują na książkę Braidotti z 1991 roku, Patterns of Dissonance, jako początek nowego, feministycznego odczytywania materializmu. (Por. R. Dolphijn, I. van der Tuin, Nowy materializm. Wywiady i kartografie, przeł. J. Czajka, A. Handke, J. Maliński, A. Marcisz, C. Rudnicki, T. Wiśniewski, Fundacja Machina Myśli, Gdańsk–Poznań–Warszawa 2018, s. 16). Ten gest założycielski został potwierdzony i wzmocniony w 2018 roku podczas IX Dorocznej Konferencji Nowomaterialistycznej (9th Annual Conference on the New Materialisms. Urban Matters: Material Engagements with Communities and Borders in Times of Movement), zorganizowanej na Uniwersytecie w Utrechcie. Podczas panelu dyskusyjnego pod tytułem Taking Stock of New Materialism, zorganizowanego przez Dolphijna i van der Tuin, Braidotti przedstawiono jako tę, która ukuła termin „nowy materializm” i tym samym wraz z innymi badaczkami i badaczami zainaugurowała „utrechcką szkołę nowego materializmu”. Organizatorzy podkreślali, że „nie istnieje ona jako jedność ale mimo wszystko funkcjonuje jako ośrodek produkcji akademickiej”. Por. stronę internetową konferencji: https://urbanmatters.sites.uu.nl/home/plenary-panels/ (dostęp:19.02.2020).

¹⁵ Karen Barad pojawia się tu nieprzypadkowo. Jej książka Meeting the Universe Halfway: Quantum Physics and the Entanglement of Matter and Meaning z 2007 roku (a także każdy następny tekst) była szeroko komentowana między innymi w kręgach feministycznego nowego materializmu.

¹⁶ J.O. Taylor, Globalize, w: Veer Ecology. A Companion for Environmental Thinking, ed. by J.J. Cohen, L. Duckert, foreword by Cheryll Glotfelty,

afterword by Nicholas Royle, University of Minnesota Press, Minneapolis–London 2017, s. 42.

¹⁷ S. Oppermann, The Scale of the Anthropocene: Material Ecocritical Reflections, „Mosaic” 2018, Vol. 51, Issue 3, s. 2.

¹⁸ Ibidem, s. 7.

¹⁹ D. Haraway, Wiedze usytuowane. Kwestia nauki w feminizmie i przywilej ograniczonej/częściowej perspektywy, przeł. A. Czarnacka, http://www.ekologiasztuka.pl/pdf/f0062haraway1988.pdf (dostęp: 16.01.2020), s. 19.

²⁰ Niestety nie pamiętam, dzięki któremu teatrowi improwizowanemu zapoznałam się z opisywaną tu grą. Chciałabym jednak podkreślić, że zainteresowanie improwizacją i entuzjazm dla niej zawdzięczam Alicji Sawickiej.

²¹ O. Tokarczuk, Czuły narrator. Przemowa noblowska Olgi Tokarczuk, https://www.nobelprize.org/uploads/2019/12/tokarczuk-lecture-polish.pdf (dostęp: 14.01.2020), s. 3.

²² Ibidem.

²³ Znaczenie greckiego ethos podaję za: W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975, s. 293.

²⁴ M. Puig de la Bellacasa, Ethical Doings in Naturecultures, „Ethics, Place, and Environment” 2010, Vol. 13, Issue 2, s. 162.

²⁵ Ibidem, s. 163.

Nagie życie, naga śmierć i etyczna niemożność wymazania

¹ M. Juelskjær, N. Schwennesen, Intra-active Entanglements – An Interview with Karen Barad, „Kvinder, Køn & Forskning” 2012, Vol. 1–2, s. 21.

² R. Braidotti, Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, przeł. A. Derra, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2009.

³ Eadem, Transpositions. On Nomadic Ethics, Polity Press, Cambridge–Malden 2006.

⁴ Eadem, Ethics of Joy, w: Posthuman Glossary, ed. by R. Braidotti, M. Hlavajova, Bloomsbury Academic, London – New York 2018, s. 221–224.

⁵ Eadem, Etyka stawania-się-niedostrzegalnym, przeł. J. Bednarek, w: Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2012, s. 289–322. Wersja angielska: R. Braidotti, The Ethics of Becoming-Imperceptible, w: Deleuze and Philosophy, ed. by C.V. Boundas, Edinburgh University Press, Edinburgh 2006, s. 133–159. W niniejszym tekście modyfikuję tłumaczenie polskie: „stawanie-się-niewykrywalnym” zamieniam na „stawanie-się-niedostrzegalnym”. Czynię tak, by ujednolicić terminologię. Polski przekład Tysiąca plateau Gilles’a Deleuze’a i Félixa Guattariego proponuje termin „stawanie-się-niedostrzegalnym”, a właśnie tej książce Braidotti zawdzięcza swoje zainteresowanie tą kwestią, nie ma zatem potrzeby utrwalania dwóch odrębnych terminów.

⁶ Warto zaznaczyć, że koncepcja etyki stawania-się-niedostrzegalnym, zawarta w omawianym eseju, nie różni się zasadniczo od tez zawartych w późniejszej pracy filozofki: R. Braidotti, Po człowieku, przeł. J. Bednarek, A. Kowalczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014. Dlatego twierdzę, że niniejszy esej – chociaż skupia się na wybranym tekście Braidotti – nie jest wyłącznie komentarzem do niego i może być potraktowany jako szersza dyskusja z etycznymi tezami Braidotti.

⁷ Eadem, Etyka stawania-się-niedostrzegalnym, op. cit., s. 317.

⁸ Ibidem, s. 308.

⁹ Ibidem, s. 311–312.

¹⁰ Ibidem, s. 306.

¹¹ Ibidem.

¹² Ibidem, s. 289.

¹³ Ibidem, s. 290.

¹⁴ Ibidem, s. 298.

¹⁵ G. Deleuze, F. Guattari, Tysiąc plateau, przeł. tłumacze różni, Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2015, s. 352.

¹⁶ Ibidem.

¹⁷ Ibidem, s. 338.

¹⁸ Ibidem.

¹⁹ Ibidem.

²⁰ Ibidem.

²¹ Ibidem, s. 339.

²² R. Braidotti, Etyka stawania-się-niedostrzegalnym, op. cit., s. 307.

²³ Ibidem, s. 308.

²⁴ Ibidem, s. 304.

²⁵ Por. ibidem, s. 299.

²⁶ Dziękuję Oldze Cielemęckiej za zwrócenie mi uwagi na tę kwestię.

²⁷ R. Braidotti, Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, op. cit., s. 114.

²⁸ Ibidem, s. 50.

²⁹ Ibidem.

³⁰ Na tę kwestię zwracam też uwagę w: M. Rogowska-Stangret, Ciało – poza Innością i Tożsamością. Trzy figury ciała w filozofii współczesnej, Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2016, s. 245 i n.

³¹ Ibidem, s. 245.

³² Przykładem takiego działania naprawczego jest projekt identyfikacji zwłok znalezionych na amerykańsko-meksykańskiej granicy, ludzi niewidocznych (czy niedostrzegalnych) zarówno w życiu, jak i w śmierci; por. The Missing Migrant Project, http://www.colibricenter.org/ (dostęp: 16.10.2019), omówiony także w filmie Kim jest Dayani Cristal? (reż. M. Silver, 2012) oraz w krótkim filmie dokumentalnym Bodies on the Border (reż. M. Silver, 2013), http://archive.nytimes.com/www.nytimes.com/2013/08/18/opinion/bodies-on-the-border.html (dostęp: 16.10.2019). Ów projekt jest jedną z wielu inicjatyw mających na celu identyfikację i zachowanie imion ofiar niesprawiedliwości społecznych, wojen, ludobójstwa, wymierania gatunków czy niszczenia krajobrazów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: