- W empik go
Być żoną po raz drugi. #porozwodzie - ebook
Być żoną po raz drugi. #porozwodzie - ebook
Koniec związku - co to tak naprawdę oznacza?
Tuż po rozwodzie Eva Gilewska znajduje się na życiowym zakręcie, z sercem rozdartym między przeszłością a tęsknotą za czymś więcej niż dotychczasowe półśrodki. Zraniona, lecz nieposkromiona, spotyka tajemniczego mężczyznę.
On, z duszą naznaczoną bliznami, rozpala w niej prawdziwą iskrę. Ich spotkanie staje się obietnicą namiętności, jakiej obydwoje poszukiwali – takiej, która przekracza granice zwykłego pożądania.
Oboje odkrywają, że prawdziwa miłość może kwitnąć nawet na zgliszczach dawnych błędów. Ale czy odważą się pokonać własne obawy, by dać sobie szansę na miłość bez granic?
„Być żoną po raz drugi” to historia o emocjach, odwadze i odkrywaniu siebie, która skradnie serca kobiet pragnących więcej niż tylko kolejnego rozdziału. Opowieść dla tych, szukających miłości, jaka przetrwa każdą próbę.
Kategoria: | Wywiad |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8373-408-8 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tak wiele kobiet czuje się niepewnie i żyje w permanentnym wewnętrznym chaosie. To przecież w nas, KOBIETACH, jest ta wyjątkowa MOC – moc żeńskiej energii, która wie, jak chce żyć, jak chce kreować i co dawać światu oraz co brać ze świata.
Tę książkę dedykuję wszystkim kobietom, które czują, że doświadczenie PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI jest dla nich ważne, a może nawet jest esencją ich życia na tej ziemi i w tym wcieleniu.
Dla mnie właśnie MIŁOŚĆ – prawdziwa, autentyczna, ze szczerymi intencjami – była najważniejsza. To nie oznacza, że nie chciałam prawidłowo zadbać o swoją karierę, finanse, urodę, wykształcenie, emocje, inteligencję i wiele innych aspektów życia. Wręcz przeciwnie. Chciałam, aby moje całe życie było w równowadze i harmonii. To pokazuje, że wszystkie te aspekty były i są ważne w moim życiu, i że nie godziłam się na „bylejakość” – również w miłości. Ta książka nie powstałaby, gdybym nie przebywała fizycznie oraz symbolicznie z kobietami z mojego rodu. Ponieważ ja pochodzę z tego rodu i we mnie również są historie miłosne nie tylko moje, ale również tych kobiet.
W pierwszej kolejności dziękuję mojej mamie Barbarze za to, że zgodziła się być moją mamą. Za to, że nosiła mnie dziewięć miesięcy w swoim łonie, pod sercem i urodziła mnie siłami natury. Dziękuję Ci, Mamo, za każdy pyszny posiłek oraz za to, że trenowałaś we mnie odwagę, którą mam do dziś. Dziękuję mojej starszej siostrze Kamilli za jej wyjątkową wrażliwość i bycie ze mną w trudnych momentach mojego życia. Jesteś dla mnie przykładem, jak można łączyć sukces i wrażliwość – to połączenie mogłoby wydawać się niemożliwe, a jednak Ty tego dokonałaś. Dziękuję mojej bratanicy Mai za to, że jako pierwsza z linii dzieci mojego rodzeństwa zawitała w naszym rodzie – jesteś pierwszą kobietą. Maju, dziękuję Ci za to, że mi zaufałaś i rozmawiałyśmy o bardzo ważnych kobiecych tematach, tj. pierwszej miesiączce, pierwszym seksie, nieplanowanej ciąży, ginekologu i tak dalej. Dopuszczenie mnie do tej strefy jest niesamowitym zaszczytem. Dziękuję mojej siostrzenicy Jagodzie za to, że wybrała mnie na swoją chrzestną. Towarzyszyć Tobie, duszo, w tym życiu to zaszczyt, bo mogę słuchać Twojej wewnętrznej mądrości. Dziękuję mojej bratowej Renacie, która zdecydowała się wstąpić do mojego rodu – to zaszczyt mieć w swoim rodzie kobietę z taką klasą, która w wyjątkowy sposób dba o ognisko domowe. Mimo iż nie jest w rodzie ostatnią kobietą, którą wymienię, to czuję ją jako swoją bratnią duszę. Magdaleno, dziękuję Ci za całą naszą historię. Dziękuję za trudne lekcje, które odebrałam przy Tobie, jak również za wszystkie nasze wzruszające, piękne i nieskończenie długie rozmowy, spotkania, wyjazdy i tak dalej. Mój świat bez Ciebie byłby pusty.
Na sam koniec, choć można byłoby powiedzieć, że jest to raczej mój początek:
dziękuję serdecznie mojej babci Eugenii – Ciebie jako jedyną z dziadków miałam przyjemność i możliwość poznać na żywo. Jesteś moim jedynym doświadczeniem „dziadków”. W Twoich czasach nie było łatwo odejść od męża i znaleźć kolejnego mężczyznę. Ty odważyłaś się na ten krok. Dziękuję Ci, że już w tamtych czasach robiłaś coś, co społecznie nie było akceptowalne, a jednak podążałaś za sobą.
Dziękuję serdecznie mojej babci Zofii. Nie miałam przyjemności Cię poznać. Lecz tym, co mogłam dla Ciebie zrobić, było uczczenie Twojej pamięci poprzez przyjęcie na bierzmowaniu Twojego imienia. Z całą pewnością dziękuję Ci za to, że w wieku ponad czterdziestu lat zdecydowałaś się urodzić moją mamę. Bez Ciebie, Babciu, nie byłoby mojej kochanej mamy, tym samym mnie, mojej siostry i kolejnych cudownych kobiet w rodzie.
Dziękuję każdej kobiecie z mojego rodu: tym hen, hen, hen przede mną i tym hen, hen, hen po mnie. Ród bez kobiet by nie istniał.
KOCHANE KOBIETY wymienione powyżej! Mój świat bez Was byłby niczym. Jesteście dla mnie ważne. Gdyby Was w moim życiu nie było, to mogłabym je porównać do pejzażu, w którym są brakujące puzzle. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez tych puzzli.
Życzę Wam, kochane kobiety, wszystkiego najpiękniejszego. Kocham Was bardzo mocno.
Każdej kobiecie spotkanej na mojej drodze: z czasów niemowlęctwa, małego dziecka, przedszkolaka, szkoły podstawowej, gimnazjalnej, średniej, studiów, kursów, warsztatów, szkoleń, pierwszej i drugiej pracy, prowadzonej działalności w Polsce a następnie pracy w Anglii – serdecznie dziękuję. W szczególności dziękuję Patrycji, którą poznałam, mieszkając w Anglii i pracując w magazynie. Dałaś mi nadzieję, że na obczyźnie można poznać uczciwe i szczere osoby. Wszystkie kobiety (wymienione i niewymienione w tej przedmowie) miały większy bądź mniejszy udział w moim życiu. Każda z Was to kolejny puzzel w moim całym wewnętrznym pejzażu. Dzięki Wam doświadczałam dobra i zła. Na tych wszystkich doświadczeniach mogłam wzrastać, uczyć się i transformować. Mnie obecnej nie byłoby, gdyby nie doświadczenia z Wami.
Również chciałabym wszystkie kobiety, które kiedykolwiek obraziłam – świadomie bądź nieświadomie – PRZEPROSIĆ. Przepraszam Ciebie, droga kobieto, za krzywdę, którą Ci wyrządziłam. Zdecydowanie, wyrządzając Ci krzywdę, byłam na innym poziomie świadomości i nie miałam głębszego zrozumienia tego, że tak bardzo Cię krzywdzę. Wiem, że moje krzywdy mogły Cię bardzo dotknąć. Proszę o wybaczenie, jednak daję Ci też prawo do tego, żebyś mi nie wybaczyła. Każdy ma wolną wolę – sama zdecyduj, co jest dla Ciebie najlepsze. W każdym razie przepraszam.
Dziękuję wszystkim moich psycholożkom, terapeutkom, coachkom, mentorkom i nauczycielkom. Bez Was, Waszej wiedzy, mądrości i odwagi nie odkryłabym w pełni swojego potencjału. Dziękuję, że kiedyś odważyłyście się stać tymi, którymi jesteście – świat potrzebuje kobiet, które sercem pomagają kolejnym kobietom. Czas przerwać ten patriarchat i uznać prawdziwą KOBIECOŚĆ.
Zapraszam Cię serdecznie do zapoznania się z bohaterką Evą i jej historią.
Być może dzięki tej powieści odnajdziesz fragment siebie i rozpoczniesz swoją drogę do głębokiej transformacji oraz spokojnego, szczęśliwego i spełnionego życia, tak aby poniższy cytat był Twoją rzeczywistością:
„Jestem pierwszą kobietą ze swojego rodu mającą wolny wybór, by kształtować swoją przyszłość tak, jak zechcę, mówić to, co myślę, kiedy mam ochotę, bez smagnięcia batem. Jestem wdzięczna za setki pierwszych razów, do których moja matka i jej matka, i jej matka nie miały prawa. Co za zaszczyt być pierwszą kobietą w rodzinie poznającą smak swoich pragnień. Nic dziwnego, że jestem głodna tego życia, muszę się najeść za całe pokolenia brzuchów. Babcie na pewno zanoszą się śmiechem, zbite w gromadkę wokół glinianego pieca w życiu po śmierci, sącząc mleczny masala chai z parujących szklanek. Jak wspaniały musi być dla nich widok jednej z nich żyjącej tak odważnie”.
Rupi Kaur
Cześć, nazywam się Eva. Eva Gilewska. Spisując swoją historię w tym pamiętniku, mam prawie trzydzieści sześć lat.
Zapraszam Cię do mojego świata. Świata pokręconego, pełnego wrażliwości, pięknego, a jednocześnie czarnego, okrutnego i odkrywczego. Zapraszam Cię do mojego świata, w którym zobaczysz sama, jaka olbrzymia transformacja wewnętrzna jest możliwa. Transformacja, o której nigdy nie myślałam i nie marzyłam… a jednak.
Jedyne, o czym marzyłam tak naprawdę, to szczęśliwa miłość, spełniony związek i spokojne serce.
Obecnie jest 1 stycznia 2023 r. i mam takie postanowienie noworoczne, aby spisać swój pamiętnik. Pamiętnik z najintymniejszymi moimi historiami. Tymi pięknymi i zdecydowanie tymi przykrymi. Przykrymi, które ktoś mi zafundował i które sama sobie zrobiłam. Może ten pamiętnik zostanie kiedyś opublikowany, może ujrzy światło dzienne… i pomoże innym kobietom. Nie wiem… wszystko się okaże.
Pochodzę z normalnej, przeciętnej rodziny z województwa małopolskiego: mama Helena, tata Jerzy i młodsza o trzy lata siostra Ana.
Moi dziadkowie ze strony taty pochodzą z Litwy, z Wilna. Mamy rodzice ze Śląska, z Katowic. W niespokojnych czasach rodzice taty migrowali z tamtych terenów i osadzili się w miejscowości Libiąż. Moi rodzice za to w okresie komuny migrowali za pracą do Krakowa i tam właśnie się poznali. Przez jakiś czas mieszkali w Krakowie, a następnie przytrafiła im się okazja do kupna działki i postanowili, że właśnie w Dobczycach będą się budować. Mają piękną, dużą działkę i jak na tamte czasy naprawdę wybudowali imponujący dom. Nie znam całej historii mojej rodziny. I chyba jej nigdy całej nie poznam…
Nigdy nie byłam w Wilnie. Jest to jedno z moim największych marzeń. Pojechać tam i poczuć tamten klimat. W pewnym sensie stamtąd pochodzę. Katowice odwiedzam raz na jakiś czas i towarzyszy mi od pewnego czasu ta piosenka: „Katowice nocą ze spiżową mocą. I z waszą pomocą damy czadu dziś”… Lubię jej słuchać, jak jestem w Katowicach. Ta nuta nieraz mnie nosi i oczywiście, że byłam w tym klubie… i świetnie się tam bawiłam.
Urodziłam się 18 maja 1987 r. w Krakowie. Jestem numerologiczną trójką.
Jak się oblicza swoją numerologię?
To proste. Dodaj do siebie wszystkie liczby ze swojej pełnej daty urodzenia, tak aby wyszła na samym końcu pojedyncza cyfra.
Masz tutaj mój przykład:
1 + 8 + 5 + 1 + 9 + 8 + 7 = 39 –> 3 + 9 = 12 –> 1 + 2 = 3
Wychodzi 3.
Zachęcam Cię do sprawdzenia swojej numerologii. Może już to znasz, a może dopiero zapoznasz się z tym tematem. Może w to uwierzysz, a może nie. Też byłam bardzo sceptyczna do takiej wiedzy. Jednak wiele sytuacji w moim życiu pokryło się z symboliką tych wszystkich cyfr. Przypadek? Nie sądzę.
W tym pamiętniku przeczytasz wiele moich tajemnic, o których wie tylko kilka osób.
Zatem która moja tajemnica okaże się również Twoją?
Która moja historia okaże się Twoją historią?
Który moment mojego życia najbardziej Ci się spodoba, a który najmniej?
Jestem tego ciekawa.
Zapraszam Cię do lektury mojego pamiętnika.
Eva Gilewska
28 stycznia 2018 r.
3.00 nad ranem
O kurwa! O kurwa! O kurwa!
Znowu to zrobiłam! Znowu to zrobiłam! Niech to szlag! Co z moją obietnicą? Gówno! Obiecanki cacanki, a głupiej radość! Po cholerę mi to wszystko… po cholerę znowu zrobiłam to samo. Znowu poszłam tak szybko z facetem do łóżka!
Czemu tak bardzo chce mi się bzykać?! Czemu mi się tak zawsze chce seksu?! Czemu zawsze po alkoholu to pożądanie jest tak potężne, że nie mogę nad tym zapanować?! Ja pierdolę! Już mam tego dosyć! Od tylu lat to samo! Chyba za bardzo mi się chce seksu. Czy jestem puszczalska? Czy jestem jakąś nimfomanką? Mam tego wszystkiego dosyć… Ten początek pobytu we Francji jest dla mnie taki trudny! Nic wcześniej nie było dla mnie aż tak trudne…
Odnośnie do seksu… Z jednej strony się cieszę, że będę mieć ten seks: oksytocynę, orgazm, szaleństwo, całowanie, odgłosy… ale po tym wszystkim pojawia się wstyd! Kurwa, ten palący wstyd. Poczucie winy i ta pustka. Olbrzymia w chuj pustka! Nawet teraz czuję tę pustkę! Wszędzie czuję tę pustkę, a najbardziej w cipie. Nie dość, że w głowie czuję chaos i wstyd, to w cipie jest jedna wielka pustka! Skąd ta pustka?! Mogłabym się tak bez przerwy bzykać, aby tej pustki nie czuć, ale tak naprawdę każde bzykanie tylko ją potęguje. Tę straszną, okropną pustkę! Jak cipka może się czuć pusta? No jak?!
O kurwa! A on jest nadal tutaj! Jest obok mnie! Dlaczego on tutaj jest? O nie! Ja z nim… NIE! Nie chciałam tego… a jednak to się wydarzyło. Ja z nim w jednym łóżku… Z Niemcem w łóżku! Kurwa! Co moja mama na to, że ja i Niemiec w jednym łóżku!? Chyba już byłoby lepiej, aby to był jakiś Rusek… Boże, co ja w ogóle myślę… A co to moją mamę obchodzi…?! Co to w ogóle za dialog wewnętrzny… brrryyy… Zresztą mama nie musi o niczym wiedzieć. Nigdy się nie dowie o moim intymnym życiu – nigdy!
Dobra, zmykam od niego. Przecież to ja jestem w jego łóżku, a nie on w moim. Uciekam z tego łóżka od tego Niemca. Przecież nie mogę być taka „łatwa”. Ale chyba i tak jestem puszczalska. Dobra, seks seksem, ale uciekam stąd. Niech zobaczy, gdy się obudzi, że ja z nim nie będę tak po prostu spać! Niech o mnie zawalczy! Niech nie myśli, że już, ot tak, będę z nim cały czas spać i się bzykać… o nie!
Ajć… aua… Ale mnie boli głowa. Boże… czemu ja tyle wypiłam? Nie chciałam, a jednak to zrobiłam. O Boże…. idę do siebie, do swojego pokoju. Do swojego łóżka. Przecież nie mogę okazać się taka puszczalska… Jest mi tak bardzo przykro!
Wieczór tego samego dnia
Słyszę jakieś dźwięki w kuchni. To chyba oznacza, że Niemiec… Tak, Niemiec wstał… co mam zrobić? Wyjść do niego i co powiedzieć? „Hej, no fajny był seks z tobą, ale już więcej nie będzie. To pierwszy i ostatni raz…”
Nie no, super, Eva!
Eva! Przede wszystkim jesteś dorosłą kobietą, która może robić, co chce i jak chce. Ale to poczucie winy i wstydu… Mam mętlik… Pięknie… No nie wiem, co mam mu powiedzieć! Nie wiem! Wyjdź i zobacz… po prostu wyjdź ze swojego pokoju i przestań się chować jak mysz pod miotłą. Poza tym jesteś głodna… zjadłabym chyba konia z kopytami.
Odzywam się oschle:
Cześć.
Niemiec:
Cześć, Eva.
Ja:
Muszę ci coś powiedzieć. Nie miej wyrzutów sumienia, że miałeś ze mną seks. Facet, o którym ci wspominałam, że tworzę z nim niby jakąś „relację”… kilka dni temu zadzwonił i powiedział mi, że to jest koniec naszej. Kopnął mnie w dupę. Tak że ja nikogo nie zdradziłam, a ty też nikogo nie uwiodłeś. OK? Nie było zdrady i nie było nieuczciwego seksu. OK? Po prostu mieliśmy seks, który nic nie oznaczał i nie znaczy, tak?
Niemiec:
No mieliśmy seks. A czemu ode mnie uciekłaś? I nie zostałaś do rana?
O kurwa… Co ja mam mu powiedzieć? Że nie mogę być taka łatwa do końca? I że przesadza z tymi pytaniami?
Ja:
BO TAK CHCIAŁAM I KONIEC.
Zajmuję się przygotowaniem jakiegoś jedzenia dla siebie i więcej już dziś nie rozmawiamy. Oboje czujemy się jacyś zmieszani.
Kurwa… po co on zadaje mi takie pytania? Z innymi, z którymi byłam, to po seksie po prostu dziękowaliśmy sobie, albo nawet i nie, i się rozchodziliśmy – każde w swoją stronę. Nie było nic „do rana”. Żadnego, kurwa, „rana” nie było. A ten jakiś „romantyczny” Niemiec wyjeżdża mi z tekstem „do rana”… nie!
Ale co jak co… Trzeba powiedzieć, że jak na pierwszy seks z Niemcem to było całkiem nieźle. Choć wszystkiego do końca nie pamiętam przez ten pieprzony alkohol. To na pewno było nieco inaczej niż z poprzednimi mężczyznami – Polakami. Może dlatego, że pierwszy raz miałam seks z obcokrajowcem? Czy to ma jakieś znaczenie, z jakiej narodowości osobą ma się seks? Czy narodowość wpływa na tę strefę? Różnice kulturowe istnieją i przekładają się na różne aspekty naszego życia. Ale czy na seks również?
A może jednak jeszcze z nim się kiedyś pobzykam…? NIE, NIE, NIE, EVKA! Skończ! Nie będziesz się ze swoim _propriétaire_ bzykać!
Wykluczone! Wybij sobie to z głowy! Ty tu przyjechałaś tylko na rok! I po roku stąd wyjeżdżasz. Uczysz się francuskiego, zwiedzisz Francję zgodnie z planem i wracasz do Polski! Plan, plan, plan. Wszystko zgodnie z planem. Nie zbaczaj z kursu. Teraz się ogarniaj i zacznij szukać pracy, bo jak na razie średnio ci to idzie. Przyleciałaś tu po to, aby nauczyć się w końcu francuskiego, zwiedzić Francję i popracować przez pewien czas w otoczeniu francuskiej kultury. I to tyle. Żadnych miłości, romansów, facetów – nic, Eva! Nic a nic! Cipkę zamykasz na klucz, a klucz wyrzucasz głęboko w morze.
Na drugi dzień – 29 stycznia 2018 r.
Niemiec poszedł do pracy, a ja mam dzień dla siebie. Jeszcze nie znalazłam zajęcia i mogę pobyć sama ze sobą. Jest ósma trzydzieści. Ale mi się chce siebie! Chce mi się samomiłości… och tak… zaraz zrobię sobie dobrze…. Pomasturbuję się. Zasłaniam okna, zapalam świeczkę. Nie… Nie, tym razem nie chcę żadnej piosenki czy melodii przy selfseksie. Zdejmuję piżamę i zaczynam dotykać siebie. Dotykam delikatnie mojego brzucha… ud i bioder… moich żeber… moich piersi… bawię się sutkami… Naprawdę lubię swoje ciało. I gdy tak dotykam siebie jedną ręką i się podniecam, to drugą wolno sunę do swojej cipki. Najpierw delikatnie ją muskam. Bawię się swoimi motylkami. Bawię się swoją łechtaczką… Przy ujściu pochwy robię kółeczka i delikatnie wkładam sobie tam palca… i wyjmuję… i ponownie wkładam, i wyjmuję… i tak kilka razy… czuję, jak robię się tam mokra! Megamokra. Uwielbiam ten stan. Uwielbiam, jak moja cipka jest mokra. Nigdy nie miałam problemu z nawilżeniem, z mokrością… chyba że nie chciałam współżyć, a współżyłam – ale o tym innym razem. Następnie biorę swoje palce do buzi z tymi moimi sokami. One są takie podniecające. Nie dziwię się w ogóle, że mężczyźni uwielbiają seks oralny i spijanie kobiecych soków. To jest takie wspaniałe uczucie… Te kobiece soki są tak cudowne – w smaku, konsystencji i zapachu… Czysta esencja seksualności. Poza tym nie dziwię się, że kobiety lubią seks oralny. Te męskie języki potrafią zdziałać cuda. Och… ten seks oralny! Jaki on jest cudowny.
Ponownie przesuwam dłoń na łechtaczkę. Zaczynam coraz szybciej i intensywniej się po niej głaskać… nawet daję sobie tam trzy delikatne klapsy. Ach! I jeszcze intensywniej głaszczę tam siebie, pocieram i masuję cały mój dół. Jest tam ekstremalnie mokro. Wspaniale mokro. I ponownie sama łechtaczka. TAAAK! TAAAAK! TAAAAAK! TAAAAAAK! Och… och… och… uwielbiam swoje dźwięki i nie powstrzymuję się. Wydaję je tak głośno, jak chcę. Rozwala mnie ten orgazm… jest cudowny! Ja się cudownie czuję… opadam… opadam z sił… uff…
Uśmiecham się sama do siebie i mówię: „Eva! Te twoje orgazmy są świetne. Najbardziej nasycasz się sama sobą. Wiesz, gdzie się dotknąć i jak. Wiesz, jakie lubisz tempo selfseksu. Jesteś cudowna, Eva”.
Moje odprężenie jest duże. Chwilę leżę nieruchomo i tylko oddycham. Odpoczywam… i powtarzam to jeszcze ze cztery razy… tak! Pięć orgazmów z rzędu. Wiesz, jaki dzień jest wspaniały po tylu orgazmach? Wspaniały. Czujesz się zrelaksowana, rozluźniona, zaopiekowana. Nic ci więcej do szczęścia nie trzeba. Choć dobrej jakości seks by się przydał… Biorąc pod uwagę moje całe doświadczenie seksualne na ten moment, to spośród naprawdę sporej liczby stosunków, jakie miałam z różnymi facetami… to tylko jeden mężczyzna tak totalnie mnie zaspokoił. Zajął się całym moim ciałem, a nie tylko cipką. Jakbym mogła podsumować, to w przypadku około dziewięćdziesięciu procent moich doświadczeń seksualnych, mężczyźni chcą: albo porządnie cię wylizać, bo mają pierdolca na punkcie seksu oralnego, albo jak najszybciej wsadzić penisa do cipki, popchać kilka razy, a następnie się spuścić i tyle zabawy z seksu. Zdecydowana większość nie ma pojęcia, co to znaczy sztuka kochania. Zdecydowana większość nie rozumie, że u kobiety seks to całe kobiece ciało. Oczywiście, że cipka jest ważna… ale nie możesz tam od razu wchodzić! Trzeba kosztować całe kobiece ciało! Dotykać, lizać, muskać, podszczypywać, miłować, wielbić od stóp aż po głowę. Mężczyźni tak nie mają. OK. Ich strefa erogenna jest zdecydowanie inna niż u kobiet. To jest właśnie zasadnicza różnica między kobietą a mężczyzną. To kobietę trzeba rozgrzać tak wystarczająco, aż będzie totalnie mokra. Jak będzie mokra to jest znak, że możesz tam wejść. Nie ma mokrości – to wiesz, co to znaczy? ŻE CZAS NAUCZYĆ SIĘ SZTUKI KOCHANIA! Czas nauczyć się obsługi kobiety i dać jej tyle rozkoszy, ile ona potrzebuje. Bez mokrości tam nie wchodź! Nie waż się. Wejdziesz… pchniesz kilka razy… spuścisz się – i co dalej? Szczęśliwy jesteś? Może będziesz mieć orgazm ale czy PEŁNOŚĆ? Właśnie… A kobieta? Czy kobieta lubi orgazm? Pewnie, że lubi. Ale orgazm bez wypieszczenia jej ciała to zupełnie inny orgazm niż z rozgrzaniem kobiety do czerwoności. Orgazm jest ważny! Sama przed chwilą miałam ich pięć. Ale zrozum, co zrobiłam na początku: dałam sobie przyjemność, dotykając nie tylko swojej cipki. Zatem czas na naukę kochania! Czas na dobry seks. Czas na wspaniały seks! Czas na wypieszczenie całych siebie. Czas na zrozumienie kobiecego ciała i podążanie za jej strefą erogenną – za jej głębokimi potrzebami. Rozumiesz to? Kuźwa… do kogo ja to piszę? Przecież i tak nikt nie przeczyta tego pamiętnika. Ja to piszę chyba do tych wszystkich facetów, z którymi miałam seks. Och… to jest takie przykre, jak ludzie mało wiedzą o seksie… No to ulżyłam sobie sama tą wypowiedzią. No cóż.
Dlaczego o tym piszę? Bo może kiedyś jednak ten pamiętnik zostanie opublikowany.
Czytałam statystyki, ile procent kobiet jest zadowolonych ze swojego seksu. Jest to przerażająco niski wynik! Średnio seks trwa około ośmiu minut!!! Kurwa, osiem minut! Osiem minut to powinniście się co najwyżej rozbierać. To jest okrutne: ośmiominutowy seks. Kobiecie na pewno nie starczy osiem minut rozgrzania się. Facet w osiem minut to pewnie da radę odwalić cały seks: kilka ruchów i już! Bęc, prysk i po robocie. Przy czym faceci naprawdę nie wiedzą, co tracą, nie zajmując się odpowiednio kobietą. Rozgrzana do czerwoności kobieta to kobieta, która chce uszczęśliwić w łóżku ciebie i siebie! Kobieta ma prawo być szczęśliwa w swojej seksualności, a nie tylko sprawdzać, czy spełnia oczekiwania mężczyzny. Jeśli odpowiednio zajmiesz się kobietą, to wtedy masz prawdziwą boginię w łóżku! Wtedy to masz w łóżku demona seksu. Tylko potrzebujesz dać jej czas, przestrzeń i zająć się odpowiednio jej ciałem. I będziesz w niebie! Mówię ci! Ja wiem, co piszę. Zaufaj Evie… która ma wiele różnych doświadczeń. Puszczam do was oczko, drodzy mężczyźni, bo wierzę w wasz potencjał.
Wieczór tego samego dnia
Niemiec pyta mnie, czy obejrzymy razem Netflixa. W sumie czemu nie. Chcę podszkolić język francuski, a jeszcze dzięki niemu to może i niemiecki liznę. Przecież języki obce to umiejętność, jak to się mówi, na wagę złota. Niemiec włącza jakąś francuską komedię. Mamy ubaw po pachy. Jednak ja czuję coś w powietrzu. Kobieca intuicja nigdy mnie nie zawodzi… Nigdy mnie nie zawodzi, ale nie słucham jej często… Czyli sama siebie zawodzę! Kurwa! Jak w przypadku tego dupka, z którym niby byłam ostatnio.
Krótka historia z DUPKIEM:
Boże, Boże, Boże! Jak tak można kogoś zostawić z dnia na dzień i to w takiej sytuacji, w jakiej ja byłam? W sumie nadal jestem. Jestem dopiero kilkanaście dni we Francji – totalnie w nowym miejscu. Jestem tutaj sama, a ten dupek…! Kilka dni po moim wylocie z Polski robi mi coś takiego – zostawia mnie tu samą! Mówi mi taką rzecz, która powoduje we mnie rozbicie, rozdarcie i totalne wewnętrzne rozchwianie.
Jestem na tej obczyźnie zupełnie sama. Nic a nic nie daje mi tutaj poczucia bezpieczeństwa. Jestem bezbronna. Nie wiem, jak mam tutaj funkcjonować. Jakiekolwiek najmniejsze poczucie stabilizacji odeszło razem z nim. Muszę zbudować wszystko sama od zera. Od czego zacząć? Jak zacząć? No jak…
Ten dupek zabiegał o mnie tyle czasu! Trzy miesiące do mnie przyjeżdżał i błagał, abyśmy byli razem. Mówiłam mu: NIE! Krzyczałam na niego, aby wypierdalał z mojego życia, a on stale za mną biegał. Biegał, biegał i wybiegał. Żaden inny wcześniejszy mężczyzna tak za mną nie biegał! No żaden. Wcześniej zazwyczaj było tak, że to ja się mega starałam o faceta albo facet miał tylko chwilę zainteresowania mną. A ten trzy miesiące przyjeżdżał, aby nakłonić mnie do bycia z nim. Ile ja się na niego nadarłam, żeby go zniechęcić do siebie!
Gdzieś tam głęboko w sobie czułam, aby z nim nie być i w ogóle nie mieć z nim nic do czynienia. Aby nie mieć z nim nic wspólnego. Nawet patrzeć na niego nie chciałam. Ale skoro już tak za mną biega? To może jednak on mnie tak mocno kocha? Może mnie kocha i będzie chciał ze mną być do końca życia? Może jednak to ten ostatni i jedyny do końca moich dni? I co? Odrzucę go tak? I może stracę miłość mojego życia?
Kurwa… tylko się z nim naszarpałam! A gdy mu uległam, to dupek po miesiącu mnie zostawił! Boże! Co za kretyn! A tak wyznawał mi miłość. Jeju! Ile razy on powiedział mi, że mnie kocha! Jak bardzo mnie kocha i nikogo tak bardzo nie kochał, że przy mnie zrozumiał, co to jest miłość. Bo jestem taką dobrą i czułą osobą. Taką rozumiejącą i wyjątkową kobietą. I prosił, abyśmy spróbowali być ze sobą. Czy był starszy ode mnie? Oczywiście, o jedenaście lat. Tak, wiem… zachowywał się, jakby był o jedenaście młodszy. Obrączki nie miał. Prawie nic nie mówił o (byłej) żonie, a jak mówił, to w negatywach. Miał dzieci. Tak wspaniale się nimi zajmował i tak cudownie o nich mówił (jeszcze ten aspekt mnie do niego przekonał). Był dla nich taki rozumiejący, wspierający i akceptujący. Przecież niemalże idealny facet na męża – prawda? Megauroczy obrazek. Rozczulający i przełamujący wszystkie wewnętrzne lody. Ale co? OSZUKAŁ MNIE! I to tak okropnie!
Powiedział, że rozwiódł się z żoną, a następnie, że rozwodzi się z żoną… No rozwodził się… Pokazał mi jakieś pismo sporządzone przez prawnika, które rzekomo wysłał do sądu. Pokazał mi mieszkanie, do którego przeprowadza się od żony. I co? I jedno wielkie JAJCO! I nic więcej!
Jest to dopiero mój początek we Francji, a on dzwoni do mnie i mówi mi: „Eva, ten związek nie ma sensu. Wracam jednak do żony. Jestem z nią już tyle lat i mamy wspólne dzieci. Nie kontaktuj się ze mną. To koniec”. I rozłącza się. Czujesz to? _What the fuck_?! Nic nie mogłam powiedzieć. Nic! Nie chce mi się wierzyć w tę historię i w to, co się wydarzyło. To jest coś okropnego. Po zakończeniu rozmowy z nim WYŁAM! Wyłam jak wilk w pełnię! Skręcałam się z bólu psychicznego i fizycznego i paliłam się ze wstydu. Wstyd przepełniał mnie całą. Było mi tak niedobrze, że aż rzygałam…
Miałam zasadę: NIGDY, ale to PRZENIGDY, nie zadajesz się z zajętymi facetami! I tak było… do czasu tego dupka. Zmylił mnie… oszukał. Tak zmanipulował, że dałam się zagonić w kąt. Przestałam mieć kontakt ze sobą i swoimi wewnętrznymi przeczuciami. Uwierzyłam mu na sto procent zamiast sobie. Masakra. Pokazał pismo rozwodowe, pokazał, gdzie się przeprowadza… ale ja czułam w kościach, że mnie oszukuje! Czułam, że kręci, że nie mówi prawdy. A ja, jak ta głupia pizda, mu uwierzyłam! Uwierzyłam jemu – zamiast sobie! Tak bardzo chciałam w tę jego „miłość” uwierzyć… tak chciałam miłości… Ile to jeszcze razy mam dostać po dupie, zanim będę ufać sobie?! Ile to jeszcze razy mam sparzyć dupsko?! No ile?! No ile?! No ile?! Nie wierzę w to, co się stało! Jak on tak mógł?! Tyle biegania, skakania, błagania, abym z nim była, a teraz już jest tylko: NARA!
Ponadto tak prosił i błagał, abym nie wyjeżdżała do Francji. Tak prosił, abym została. Tak prosił, bym jeszcze poczekała, mówiąc, że zamieszkamy razem w jakimś uroczym miejscu i zrobimy tam sobie dzidziusia. Dzidziusia, kurwa… dzidziusia – debil jeden… Chyba uwodząc mnie i manipulując mną, chciał sobie przedłużyć penisa – bo jak to inaczej nazwać? Uwiódł mnie, naobiecywał bzdur, bzyknął kilka razy i nara! Można wnioskować: „Jesteś daleko ode mnie, to już cię nie potrzebuję i wracam do swojej żony”. Okropny typ! Okropny! Może jednak on był jakiś chory psychiczne? Latał za mną jak wariat… Czy więc „łobuz kocha najbardziej”? Serio? Serio? Serio? Jak widać „kocha” w sposób niespodziewany i nieprzewidywalny. Łobuz kocha po chujowemu i tyle w temacie. Czy to naprawdę jest miłość? Czy to naprawdę jest kochanie? Czy to ma tak zawsze wyglądać?!
NIE!!! Nie zgadzam się na taką miłość! Nie zgadzam się! Nie chcę takiej niespójnej miłości! Nie chcę takiej rozwalającej od środka miłości. Jestem już po tych wszystkich historiach wrakiem człowieka. Jestem wrakiem… moja kobiecość… och… jak ona upadła! Ja się czuję jak nie-kobieta! Ja nie czuję się kobietą wartą chociażby złamanego grosza! Te wszystkie moje historie miłosne totalnie mnie rozwaliły… Jestem potłuczona, połamana i złamana od środka. Potrzebuję czasu. Potrzebuję… Potrzebuję… tak! Tak! Tak! Potrzebuję poczuć się jak kiedyś! Potrzebuję poczuć się tak, jak… Jak tuż po rozwodzie… Potrzebuję poczuć się tak, jak to było z Sz.! Zaczynam się smucić i płakać na wspomnienie tej historii…
Co się stało z tobą, Eva? Co się z tobą stało? Kim ty jesteś? No kim? Łza spływa mi delikatnie po policzku. Wzdycham głęboko i wypuszczam te świeże wspomnienia oraz emocje… Aha… Odrywam się od myśli o tym ostatnim dupku i… powracam do oglądania francuskiego filmu. Powracam do siedzenia na kanapie dość blisko tego Niemca. I powracam do tego, że coś instynktownie wyczuwam…
Coś się dzieje, czuję jakąś energię. Moja intuicja mnie nigdy nie zawodzi, ale nie zawsze się jej słucham. Chyba od teraz zacznę się jej naprawdę słuchać – czas to sobie obiecać. Zaczynam czuć… Czuję oddech Niemca. Czuję jego energię. Daję mu dwie, trzy minuty i jestem pewna, że się zbliży i będzie chciał mnie pocałować.
Zacznę odliczać… Jedna minuta – zerkam na niego kątem oka. Druga minuta – oj, Niemiec coś zaczyna się kręcić. Trzecia minuta – oczywiście! Czuje jego oddech na moim karku! I co ja mam teraz zrobić? Co ja mam teraz zrobić? OMG! Ja jestem wolna i on jest wolny. Co teraz mam zrobić? Nie chcę się z nim bzykać… a z drugiej strony chcę! Chcę, chcę, chcę! No dobra, maleńki – całuj mnie! Całuj mnie całą! Kochaj mnie całą i pieść po niemiecku!!!
Kilka godzin później…
Niemiec: Nie zostaniesz, Eva, w łóżku?
Ja: Nie… no nie zostanę. Idę spać do siebie. Dziękuję i do jutra.
Niemiec: Dziękuję, Eva, dziękuję. Śpij dobrze.
2 lutego 2018 r.
Słyszę, że dzwoni mój telefon. Numer z Polski. Fakt, mam tam jeszcze kilka tematów do zamknięcia, więc może to w sprawie jednego z nich.
Odbieram i mówię: Słucham.
Ktoś: Czy z Evą rozmawiam?
Ja: Tak, a z kim mam przyjemność?
Ktoś: Jesteś kurwą! Chciałaś rozwalić moje małżeństwo! Co z ciebie za kobieta?!
Ja: Kto mówi?
Ktoś: Żona Zbyszka.
Ja: Ale ja żadnego Zbyszka nie znam.
W głowie: _Oczywiście, że znam! To ten dupek, kt_ó_ry mnie oszukał. Jest mi tak źle! Czuję się tak tragicznie. Skąd ona wie? Jak to się wydarzyło_?
Żona: Nie oszukuj! Widziałam wasze SMS-y… Jesteś zwykłą zdzirą!
W tym momencie się zagotowałam!
Odpowiadam: Hola! Kobieto! To nie moja wina, że masz pojebanego męża i się na to wszystko godzisz. Na pewno ja nie jestem pierwszą i ostatnią zdzirą, i ty również, którą pieprzył. Zachęcam zastanowić się nad swoją kobiecością i nad tym, co robisz, że on lata po innych cipach i szuka szczęścia w innych cipkach! Może czas zmienić męża?
Żona: Kurwa!
W tym momencie się rozłączam. Jestem roztrzęsiona. Nie będę jej słuchać. Jest mi bardzo przykro! Naprawdę bardzo przykro, że wkręciłam się w tę relację. Przykro mi jest, że ona jako kobieta ma takiego faceta! Ale… on jest niezłym dupkiem i cwaniakiem! Tak mnie oszukać? I tak oszukać swoją żonę? Co za kretyn! Kim on w ogóle jest? Jest mi słabo! Jest mi megasłabo. Idę do łóżka… i zdecydowanie czuję się jak zdzira – ma rację. No ma rację… Jestem zdzirą.
Po paru godzinach leżenia w łóżku czuję, jak temperatura ciała mi się podnosi… Jeju! Jeszcze tego mi brakuje, abym się rozchorowała. Początek pobytu we Francji nie jest dla mnie łaskawy… Sam wyjazd był bardzo stresujący, sytuacja ze Zbyszkiem – jego zerwanie ze mną, problemy z pracą, następnie seks z Niemcem – choć to najmniejszy problem… a teraz ten telefon… i ta temperatura. Co jeszcze się wydarzy…? Już mam tego wszystkiego dosyć! A gdyby tak zniknąć z powierzchni ziemi i przestać istnieć? Jak to by było, gdybym przestała istnieć…? Zasypiam.
Budzę się po kilku godzinach i myślę sobie, że z różnych powodów nigdy nie chciałam mieć jakiejkolwiek relacji z zajętym facetem. Przede wszystkim dlatego, że to ta kochanka jest zawsze wszystkiemu winna.
• Nieważne, że facet zdradza od dawna swoją laskę i ma pojebany charakter.
• Nieważne, że facet jest psem na baby.
• Nieważne, jak bardzo kobieta w związku by się starała, to znajdzie się taki facet, że musi co rusz jakieś nowe bzykać.
• Nieważne, że w związku już od dawna jest źle.
• Nieważne, że to na przykład kobieta nie dba o swojego mężczyznę i nie daje mu uwagi bądź tylko minimalną.
• Nieważne, że seksu między nimi nie ma od wieków.
• Nieważne, że ich relacja już dawno wygasła.
• Nieważne, że ich związek od początku nie powinien mieć racji bytu.
• Nieważne, jakie są inne powody, dla których jedna strona zdradza drugą!
Ważne, że jest kozioł ofiarny, czyli kochanka bądź kochanek i na nich całe swoje nieszczęście życia i pomyje emocjonalne można wylać. Całą złość, nienawiść, frustrację i niezadowolenie z życia można przelać na tę trzecią osobę. Ach…
Ponadto ten wstyd, że ktoś się dowiedział, że to ty z tym kimś konkretnym miałaś ten konkretny seks.
Może tej kochance warto symbolicznie podziękować za to, że pokazała wam wasze brudy, które zamiataliście przez całe życie pod dywan? I nie chcieliście na nie patrzeć? Pewnie, że patrzenie na brudy boli. Przecież po to się to wszystko zamiata pod dywan, aby tego nie widzieć. Tym razem jednak coś się zwaliło i samo się pokazało.
Może czas na uczciwą rozmowę, która doprowadzi do decyzji: albo próbujemy raz jeszcze i budujemy na nowo nasz związek na szczerych fundamentach, albo się rozchodzimy i dziękujemy sobie za wspólnie spędzone lata.
Nikogo w takim układzie nie usprawiedliwiam. Cała trójka po coś znalazła się w tym dramatycznym trójkącie. Pytanie brzmi: Po co każde z nich się tam znalazło? Czego ma się nauczyć? Jakie wnioski wyciągnąć? Co zobaczyć i zrozumieć, czego nie dopuszczasz do siebie.
Ech… Ponadto, gdy miałam seks z mężczyzną, który był wolny, to te spotkania były naszą tajemnicą. W momencie, gdy wydaje się zdrada… Nie ma nic anonimowego. I to jest kurewsko straszne!
Oczywiście sytuacja ma się inaczej, gdy kochanka lub kochanek celowo uwodzą kogoś zajętego… Ech… ale i tu nic nie jest zero-jedynkowe. Nic nie jest czarno-białe.
Podkreślam: Zdrady są złe. Są złe dla każdego w układzie. Nie wybielam kochanek/kochanków, nie wybielam zdradzanych i nie wybielam zdradzających. Każdy w takim układzie odgrywa tak naprawdę tragiczną rolę. Każdy powinien wziąć odpowiedzialność za swoje życie i przestać uczestniczyć w takim układzie. Chorym i żenującym układzie. Ja potrzebuję teraz zmierzyć się z tym, co się narobiło. Potrzebuję wziąć odpowiedzialność za konsekwencje mojej decyzji. Cholernie tego żałuję… Nie wiem, po co to się wydarzyło w moim życiu i czemu byłam taka naiwna. Nie wiem…
Ten wstyd od środka… palący, okropny wstyd… jestem niczego niewarta… NICZEGO!
JESTEM ZWYKŁĄ ZDZIRĄ. JESTEM ZDZIRĄ. ZDZIRĄ!
Wieczorem…
Nie mam już gorączki. Cieszę się bardzo! Oj, jak to dobrze, że mi przeszła ta temperatura. Ale jestem cała spięta. Cała obolała. Boli mnie brzuch! Boli mnie wszystko! Dosłownie wszystko. Potrzebuję wyjść na spacer. Idę na zewnątrz i wyłączam myślenie o tym, co się wydarzyło. Czas się wyciszyć. Choć w głowie myśli chodzą jak pranie w pralce… SZOK!
Wieczór 3 lutego…
Robię sobie jedzenie na zapas, bo od jutra zaczynam pracę, a w tym czasie do domu wchodzi Niemiec. Podchodzi do mnie, wita się ze mną całusem w policzek. Myślę sobie: o co chodzi? Czemu tak mi robisz? Przecież to tylko seks i nic więcej.
Pytam: Czemu mnie pocałowałeś?
Niemiec: A nie jest to miłe?
Ja: No jest, ale…
Niemiec: To jak jest, to zostaw to tak, jak jest…
Jestem w szoku! Facet jest dla mnie po prostu miły… jak to jest możliwe, że facet jest tak po prostu dla mnie miły?
Kim jest Niemiec?
Niemiec to Niemiec. Wspomniał kiedyś, że jego babcia ze strony taty jest Polką pochodzącą ze Śląska. To ciekawe. Jest dobrze zbudowanym mężczyzną ze specyficznym poczuciem humoru i kilkoma nutami wrażliwości. Pracuje w firmie IT. Od około trzech (może czterech) lat mieszka we Francji, bo potrzebował jakiejś zmiany. No… coś podobnego do mnie… też potrzebowałam jakiejś zmiany… to mam… ze związku wpakowałam się w kolejny związek. Ależ to zmiana, Eva… gratuluję ci takiej zmiany!!!
Hola, hola, hola, Eva! Pomyślałaś sobie „kolejny związek”?
O nie! Wykluczone! Żadnego kolejnego związku nie ma przez co najmniej rok! Pamiętaj, przyleciałaś do Francji tylko na rok i wracasz do Polski! I szukasz pracy w korporacji. Wywal z głowy to pierdolone wyrażenie „związek”. Mało ci związków w ostatnim czasie? Mało, Evka?!!!
Z Niemcem rozmawiamy po angielsku. On zdecydowanie lepiej mówi po angielsku niż ja. On w pracy bez przerwy komunikuje się w tym języku. Mówił, że nawet nieźle zna już francuski – i z tym się zgodzę – ha, ha, ha – seks oralny całkiem nieźle mu wychodzi. Żartuję. Może pouczy mnie francuskiego? To moje marzenie: znać dobrze francuski. I wspominał też, że trochę rozumie polski i może co nieco po polsku powiedzieć. Ewenement mi się trafił, oj ewenement!
10 lutego 2018 r.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersjiOD AUTORKI:
Foto: Beata Nykiel
Biżuteria: Iwona Jarosik – IJ AVENUE
Pierwotnym pomysłem na okładkę do tej części książki było właśnie to zdjęcie. Spójrz na kobietę na fotografii. Uśmiecha się, przyjmuje kwiat – można by sądzić, że wszystko jest u niej w porządku. Chyba jest szczęśliwa. Zatem czego chcieć więcej? Spójrz na jej oczy – są przymrużone. Trochę oślepia ją słońce. Czy nie jest tak, że niektóre osoby tak na nas działają, że wręcz oślepiają? Tu pojawia się następujące pytanie: czemu ja daję się oślepić? Bądź: na co przymrużam oczy? Czy nie mając oczu w pełni otwartych, możemy dokonywać w życiu prawidłowych wyborów? Dlatego zachęcam do zastanowienia się nad tym, co Ciebie „oślepia”, kiedy wybierasz partnera życiowego, bądź na co przymrużasz oczy w swoim życiu. Co Tobą kieruje, że postanawiasz pokochać tę konkretną osobę? Na co nie chcesz patrzeć? Czego nie chcesz widzieć? A co widzisz w szczególności mocno? Zostawiam Cię na koniec z tymi pytaniami. Może gdyby wcześniej ktoś zadał je bohaterce Evie, nie cierpiałaby tak bardzo…
Wszystkiego dobrego dla Ciebie. Mądrych i odważnych wyborów Ci życzę
– Olga B. Pietrzak, terapeutka & life coach