- W empik go
Bydlę - ebook
Bydlę - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 144 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niewielki koczyk zielony, ciągniony przez czwórkę w poręcz sprzężonych koni, stuknął silnie o belkę położoną na poprzek, tuż przed chatą Hieronima i ku bramie dworskiej podążał.
Na koźle, w. szaraczkowy surdut ubrany stangret i lokaj w długim czarnym anglezie, zetknęli się gwałtownie ramionami, zaklęli i do równowagi wrócili.
Z koczyka tymczasem na obie strony, jak drogowskazy, sterczały dwa olbrzymie cybuchy, ciemne, z fajkami wypchanymi silnie tytoniem.
Pan hrabia i pani hrabina palili w milczeniu, rzucając w jasność liliową wołyńskiej przestrzeni całe kłęby białego dymu.
Pudełko z tytoniem stało na przednim siedzeniu.
Pani hrabina miała płaszczyk i twarz lśniącą od nadużycia gliceryny.
Pan hrabia miał prześliczne turkusowe oczy, wprawione w pożółkłą maskę zgryzionego wątrobiarza.
Koczyk stanął przed bramą.
Lokaj zlazł powoli i za wrota pociągnął, pasące się obok stado gęsi uciekło z przerażającym wrzaskiem.
Koczyk próg bramy przestąpił wstrząsając woźnicą, pudłem, panią hrabiną, panem hrabią i obydwoma cybuchami.
Gęsi, drąc się, leciały wśród masy traw, łopocząc skrzydłami, i hen, aż pod tajemnicze gąszcze ożyn się dostawszy, przypadły do ziemi, zdyszane i srodze zmęczone. Lecz już na ganku dworu powstał ruch i w kredensie Janek, czytający „Resurrecturi” w „Tygodniku Ilustrowanym”, otarł nos w znaczący sposób.
– Czort diabła niesie! – wyrzekł półgłosem.
Znad tapczana surdut zdjął, poślinił welwetowy kołnierz, na którym łupież silnie przylgnął, surdut nadział i powłócząc nogami, na ganek podążył.
Już pani sędzina pędziła od strony garderoby, pokrzykując cienko:
– Z Hati! Hrabstwo z Hati!