Był, jak mniemano, synem Józefa - ebook
Był, jak mniemano, synem Józefa - ebook
Jak niewiele o Nim wiemy. Był młody czy stary? Jak mógł zgodzić się na małżeństwo przeżywane w czystości? W jaki sposób się modlił i jak żył? „Był, jak mniemano, synem Józefa”, to opowieść o św. Józefie, człowieku żyjącym w cieniu najcenniejszej Tajemnicy Boga.
Jego pokorę i uległość wobec Bożych planów znają wszyscy. Szanują go też za wielką miłość i oddanie dla Jezusa. Co sprawiło, że Józef z Nazaretu nie odrzucił – zgodnie z ówczesnym prawem – brzemiennej Maryi, ale przyjął ją za żonę i sprowadził do swojego domu? Można się tego dowiedzieć z książki „Był, jak mniemano, synem Józefa”.
Książka „Był, jak mniemano, synem Józefa”, napisana przez Tarcisia Zanniego, ukazała się nakładem Wydawnictwa Serafin. Warto zwrócić uwagę na tę publikację, ponieważ tym razem najbardziej znana historia świata ukazała się w nowej prozatorskiej odsłonie – jest to bowiem midrasz o Józefie z Nazaretu.
Tekst ten powstał współcześnie, ale dzięki nadaniu mu formy komentarza rabinackiego zyskał na atrakcyjności. Midrasz bowiem pod względem treści pozostaje stosunkowo niezależny od podstawowego przekazu biblijnego i zachowuje możliwość wydobywania z niego nowych znaczeń.
Dzięki temu możemy wczuć się w rolę Józefa z Nazaretu i niemal bezpośrednio obserwować jego reakcje i stany ducha, a także poszukiwania odpowiedzi na wyzwanie postawione przed nim przez Boga. Możemy razem z nim przeżywać „przygodę” z Jezusem już od anielskiego zwiastowania narodzin i poczęcia Syna Bożego.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66779-18-1 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Nazaret?²” – taka była reakcja, z którą spotykał się Józef, kiedy czasami wyjeżdżał i musiał ujawnić miejsce swego pochodzenia. Święte księgi o nim nie wspominały i niewielu w Izraelu znało tę niewielką miejscowość. Bardziej niż miasteczko znane było tamtejsze źródło z bardzo dobrą wodą oraz urwisko, na którym zbudowana była większość domów. Żaden prorok ani wódz ludu, ani sędzia w całej ponad tysiącletniej historii Izraela nigdy nie zbliżył się do Nazaretu.
Chociaż jego miejscowość nie miała czym się poszczycić, Józef w Nazarecie był szczęśliwy. Zachowywał się inaczej niż jego przyjaciele: nie narzekał na monotonię, nie marzył o wielkim mieście lub emigracji. Przeciwnie, uważał, że miejsce zamieszkania nie ma większego znaczenia. Najważniejszy jest rozwój duchowy, ponieważ to on prowadzi do wolności wewnętrznej. Józef nie szukał zatem lepszego życia. Jego ojciec, Heli, zanim umarł, gdy on był jeszcze chłopcem, zgodnie z tradycją przekazał mu warsztat: „Jak rodzic zobowiązany jest do karmienia syna, tak też ma nauczyć go zawodu i ręcznej pracy. Kto nie nauczy tego własnego syna, jakoby uczynił go bandytą”³. Józef znał na pamięć ową maksymę i zastosował ją we właściwym czasie.
Od ukończenia trzynastu lat, kiedy został włączony do synagogi, nie opuścił żadnego nabożeństwa. Nakrywszy głowę _talitem_ na znak poddania się i bojaźni przed Panem, słuchał i karmił się słowem Prawa i proroków. Myślał: „Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego. Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców...”⁴. Kiedy rozwijano zwoje, skłaniał się głęboko i czuł na sobie słodki ciężar boskiego jarzma: „Obyś posłuchał Mnie, Izraelu. Natychmiast zgniótłbym twych wrogów i obróciłbym rękę na twych przeciwników”⁵. Ojciec Józefa od dziecka kazał mu uczyć się na pamięć własnego rodowodu: „Mattat – dziadek… Lewi – pradziadek… Melchi…”⁶. Usta chłopca wymawiały kolejne imiona aż do Dawida... Króla Dawida! _Człowieka według serca Boga!_⁷
Józef nigdy w rozmowach nie wspomniał, że w rzeczywistości pochodzi z Betlejem. Fakt ten ukrył tak bardzo, że kiedy zarządzony przez Rzymian spis ludności zmusił go do wyjazdu, większość jego sąsiadów była zdumiona.
Do tego czasu mieszkał w swojej stolarni i żył na wzór „prawdziwego Izraelity”⁸. Jego dzień był pełen błogosławieństw. Cokolwiek robił, wykorzystywał każdą okazję, by chwalić Boga… Kierował się nauką duchowych mistrzów: „Kto używa dóbr tego świata, nie wypowiadając słów błogosławieństwa, profanuje rzecz świętą!”... „Przed _beracha_ wszystko należy do Boga. Jedynie dzięki _beracha_ uzyskujemy prawo do korzystania z dóbr tego świata!”⁹. Sto błogosławieństw dziennie, przepisanych przez mędrców Izraela, nie było dla niego obowiązkiem, ale przyjemnym nawykiem. Nie wkładał wysiłku w ich recytację, spontanicznie pojawiły się na jego ustach… Otwierając o świcie oczy, szeptał: „Bądź błogosławiony, wieczny nasz Panie, który nauczyłeś odróżniać koguta dzień od nocy!”. „Bądź błogosławiony, wieczny Królu wszechświata, tak, Ty bądź błogosławiony, że nie zrodziłem się bałwochwalcą”. Nawet najniższe czynności fizyczne były dla niego okazją do błogosławieństwa: „Błogosławiony bądź, Panie, Królu wszechświata, który ukształtowałeś człowieka z mądrością i stworzyłeś w nim wyjścia i ujścia”.
Józefowi przeznaczono żonę i odbyły się zaślubiny, które ze względu na młody wiek narzeczonej zawarł ojciec dziewczynki. Zgodnie ze zwyczajem dopiero kiedy panna młoda osiągnie odpowiedni wiek, związek zostanie ponownie omówiony.
Tymczasem pracy było dużo. Józef był z niej zadowolony, ponieważ dawała mu możliwość modlitwy. Gdy ręce i ramiona poruszały się z coraz większą wprawą, jego serce mogło się modlić. W ciszy swego warsztatu Józef prowadził coraz bardziej zażyły dialog z Bogiem. „Miłuję Pana, albowiem usłyszał głos mego błagania, bo ucha swego nakłonił ku mnie w dniu, w którym wołałem”¹⁰ – szeptał z radością. „Mnie zaś – mówił – dobrze jest być blisko Boga, w Panu wybrałem sobie schronienie, by opowiadać wszystkie Jego dzieła”¹¹.
Świadomość życia w obecności Bożej opromieniała go jak światło, stąd też coraz więcej ludzi prosiło go o stoły, krzesła i pługi. Nie zdawali sobie sprawy, że pociąga ich łaska, która lśniła na twarzy młodego cieśli i odbijała się w wykonanych przez niego przedmiotach. Niekiedy przychodzili bowiem tylko po to, by przyglądać się jego pracy, po czym zamienić z nim dwa słowa o pogodzie i odejść z ulgą. Działo się tak, ponieważ ludzie są jak zmęczeni i spragnieni podróżnicy: kiedy znajdą miejsce odpoczynku, często mimowolnie w nim pozostają.
Józef zwykle nie śpiewał podczas pracy, jak to niekiedy mają w zwyczaju rzemieślnicy. Niewiele mówił. Jego czarna broda była często w trocinach. Ale jego oczy błyszczały i pozwalały ujrzeć duszę, w której zajęła swe miejsce chwała Najwyższego i zagościło Boże wybranie. W Nazarecie był on „Cieślą”. Ludzie nazywali go tak, wypowiadając z uczuciem to słowo, jak imię ukochanej osoby. To były piękne lata – czas, w którym Bóg go przygotowywał, jak wychowuje się dziecko, na całe życie.
Jego dni biegły szczęśliwie, pełne pokornych spraw, z którymi Duch Święty tak chętnie się łączy. Józef nie umiał czytać, ale potrafił słuchać. W końcu to się liczyło dla Izraelity. Czyż nie powiedziano: „Słuchaj, Izraelu!”? Józef znał na pamięć wszystkie psalmy. Nigdy nie przyszła mu do głowy modlitwa, której nie mógłby wyrazić za ich pomocą. W każdym z nich odnajdywał własne życie. Były one najcenniejszym skarbem, jaki posiadał. Poświęcał czas na ich recytację, do czego zresztą wzywał pierwszy z nich: „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych... lecz nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”¹².
Faktycznie, ludzie przyglądający się mu uważnie, zauważali delikatny, nieustanny ruch jego ust przysłoniętych wąsami i brodą. Pod tym względem był naprawdę synem Dawida! Nie miał psałterza, jak jego wielki przodek, ale swoje serce uczynił narzędziem, które wibrowało, by wychwalać Najwyższego.
Matka Józefa już nie żyła, a Heli, jego ojciec, również spoczywał w pokoju. Niektórzy sąsiedzi – ci, którzy byli mu najbliżsi – zaczynali go pytać: „Józefie, kiedy odbędzie się wesele?”. Wdzięczny za troskę, odpowiadał: „Niedługo, niedługo!”.
Jego kuzyni już się ożenili. Urodziły się im dzieci: Jakub, Józef, Szymon, Juda...¹³ Brakowało jego dzieci, aby nowe pokolenie było pełne.
Dla Józefa było oczywiste, że się ożeni. Ale nie płonął pożądaniem¹⁴, jak to zwykle bywa wśród młodych małżonków. Zastanawiał się nawet, czy coś jest z nim nie tak. Rozwiał jednak swe obawy. Dostrzegał, jak wpływa nań kobiecy powab. Chodziło jednak o to, że mocniej niż urok kobiet _jego serce_ i _jego ciało_ pociągał urok Boga żywego!¹⁵ To tak jakby Najwyższy wymagał od niego pewnego rodzaju prymatu, który stanowiłby punkt odniesienia dla całej reszty!
_Maryiàm_ – tak w Nazarecie nazywano jego żonę. Każdy, kto o niej mówił – choć osób takich było niewiele – wyrażał się o niej pochlebnie. Pewnego dnia do warsztatu przyszedł jego przyjaciel Jakub i uśmiechając się, powiedział: „Widziałem Maryję! Przyjacielu, ożeniłeś się z najpiękniejszą dziewczyną w Nazarecie”. Innym razem stary Jojada nagle go zapytał: „Kto jest twoją oblubienicą?”. Otrzymawszy odpowiedź, skomentował: „Ach! Józefie… Człowieku bogobojny… Ty to masz szczęście!”.
Józef jednak nie potrzebował, by go w ten sposób zapewniać. Czasami widywał Maryję wśród innych kobiet w zarezerwowanej dla nich części synagogi. Stała obok swojej matki, Anny, wyróżniając się postawą. Nawet gdy widziało się ją z daleka, można było domyślać się jej pobożności. Wydawała się nie dzielić z innymi kobietami nikłego zaangażowania w przestrzeganie Prawa, co często się zdarzało – w przeciwieństwie do mężczyzn – w tym czasie w Izraelu¹⁶. „Gdyby można było znaleźć taką kobietę, z pewnością byłaby to Maryja!” – myślał Józef z podziwem i radością.
Nawet myśleć, wydawało się, Józef nie potrafił o niej inaczej, jak tylko nabożnie. Dokładnie tak, jak to mu się zdarzyło w szabat w synagodze, gdy niesiono _Sefer Torah_¹⁷… Wyciągnął wtedy w kierunku księgi Prawa część swego _talitu_, by potem go ze czcią ucałować, gdyż został w ten sposób uświęcony. Podobne uczucia pojawiały się w nim, gdy myślał o Maryi. Naprawdę nie potrafił sobie wyobrazić, by mógł jej dotknąć – jak wtedy, gdy czytany jest zwój słowa Bożego i używany jad¹⁸, aby śledzić wiersze tekstu, nie dotykając świętej księgi. To wszystko było dziwne – zdawał sobie z tego sprawę – i niespotykane wśród młodych mężów. Ale tak właśnie z nim się działo!
„Bezpłodność jest przekleństwem i na pewno nie można myśleć o oddawaniu czci Bogu, powstrzymując się od małżeństwa!” – przekonywał sam siebie Józef… Nawet jeśli wydawało mu się coraz częściej, że to jego droga¹⁹: „To jakby pomyśleć, że bogactwo jest przeszkodą w wejściu do królestwa Bożego! Absurd!”²⁰. Zwracał się wtedy żarliwiej do swego Boga, aby odrzucić pokusę. W Prawie ani w prorokach nie było takiego przykładu. Nie było precedensu: „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni”²¹. I rzeczywiście, kimże, jak nie bohaterami, byli jego kuzyni, którzy mieli sześcioro lub siedmioro dzieci?
„Dopóki trwa to stworzone dzieło, jak długo sklepienie niebieskie pamięta o wierności, do której zobowiązał się Bóg – mawiano – człowiek ma za zadanie opowiadać swoim dzieciom o Bożych cudach²². Kiedy nadejdą czasy ostateczne, może to nie będzie już potrzebne – pomyślał – wtedy bezżeństwo może będzie znakiem, że dzieło Boże zostało wykonane, że Jego praca jest ukończona, że... wszystko _się wykonało_²³. Dzieło odkupienia rozpoczęło się dzień po naszym upadku, sprowokowanym przez węża, i nigdy nie było przerwane…”
Mierząc się z takimi myślami, Józef przygotowywał się, jakkolwiek chętnie, do świętowania swojego małżeństwa. Był szczęśliwy, że będzie mógł powitać żonę w swoim domu i wypełnić jego pustkę dziećmi, które Święty zechce mu dać.
Zbliżała się data ślubu, kiedy nagle i wbrew wszelkim zwyczajom w warsztacie pojawił się Joachim. Jego twarz, zwykle radosna, wyglądała na niezwykle przygnębioną. Wejścia nie poprzedziło gromkie _Szalom!_ Jego uśmiech zgasł. Usiadł, opierając przedramiona na stole, przy którym Józef przyjmował gości, i westchnął głęboko. Józef kontynuował pracę, niby nie zważając na zachowanie gościa, lecz nie potrafił uspokoić serca. Czy Maryja jest chora? Czy coś jej się stało? Obydwaj milczeli przez długi czas, podczas gdy strug Józefa wydawał dźwięki wyrażające niepokój zawieszony pomiędzy nimi.
„Maryja jest w ciąży!” – powoli powiedział Joachim. Strug nie chciał się zatrzymać i bezmyślnie kontynuował ślizg. Serce i oddech Józefa zatrzymały się na długo, jakby on chciał o to samo prosić także świat. Ale czas się nie zatrzymał. W końcu serce i oddech Józefa również się poddały. „Maryja jest w ciąży!” – powtórzył Joachim, być może świadomy, że takie wieści trzeba powtarzać, aby móc w nie uwierzyć. I zapłakał, że „nigdy nie słyszano o niej czegoś takiego”²⁴. Jego załamany przez łzy męski głos brzmiał komicznie. „Znasz Prawo, Józefie. Dobrze zrobisz, jeśli postąpisz tak, jak musisz” – powiedział i wyszedł niepewnym krokiem, jakby nie wiedział, dokąd ma teraz pójść. Jego słowa – „dobrze zrobisz, jeśli postąpisz tak, jak musisz” – pozostały jednak w warsztacie, jak _Szema w mezuzie..._
Niesamowite, jak nawyki dnia codziennego są silne – kiedy wszystko się wali, można do nich na chwilę przylgnąć. Józef kontynuował więc swoją pracę. Przyjrzał się uważnie wykonywanemu przedmiotowi i obrócił go w swoich rękach, jakby fachowym okiem chciał zmierzyć stopień doskonałości jego wykonania. Wreszcie położył go na blacie.
„Maryja jest w ciąży!” To prawda, że wiadomość potrafi zmienić życie. Wszystko się zmieniło. „Każda rana, byle nie rana serca”²⁵ – przypomniał sobie. Józef znał ból tego rodzaju – jego dom był pusty. Śmierć jednak byłaby tu bólem „sprawiedliwym”, tymczasem doświadczony został prawdziwym cierpieniem, które pochodzi z niesprawiedliwości. Tym razem słowa psalmów Dawida krzyczały w nim: „Ratuj, Panie, bo nie ma pobożnych, zabrakło wiernych wśród ludzi. Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego”²⁶. „Oddaj mi, Panie, sprawiedliwość, bom nienagannie postępował!”²⁷.
Kiedy wyjrzał na zewnątrz przez otwarte drzwi, góry Galilei zaczynały niknąć w mroku. W kierunku Jerozolimy słońce wysyłało swój ostatni ogień, obmalowując ściany warsztatu na czerwono. Doskonały zachód słońca dla szczęśliwych ludzi. Usta Józefa, nie dbając o skamieniałe z bólu serce, bezwiednie kontynuowały błogosławieństwo: _Baruch atà Adonai, melech ha olam..._ „Błogosławiony bądź, Panie, Królu Wszechświata, który wytyczyłeś słońcu jego drogę!”. Jego usta błogosławiły, ale serce przeklinało²⁸. Jego serce krwawiło.
Ostrożnie zamknął drzwi od wewnątrz, jak w piątkowy wieczór w bojaźni o należyte zachowanie szabatu, i zalany łzami skierował się w najdalszy zakątek warsztatu, gdzie usiadł na ziemi. _W swojej udręce szukał schronienia w Panu_²⁹. Nakrył głowę _talitem_, jakby do modlitwy, i długo płakał. Łzy płynęły obficie i znikały w brodzie. Myślał: „Ty zapisałeś moje życie tułacze; przechowałeś Ty łzy moje w swoim bukłaku: czyż nie są spisane w Twej księdze?”³⁰. Kołysał się jak wtedy, gdy próbuje się utulić niespokojne i przestraszone dziecko. Szukał pocieszenia: „nawet gdyby matka zapomniała o swoim dziecku, Ty nie zapomnisz o mnie…”³¹. Zrobiło się ciemno, a łzy, które łagodziły trwogę, skończyły się szybciej niż udręka, w którą popadł. Myślał: „Moje kroki umocnij Twoją mową, niech nie panuje we mnie żadna niegodziwość! Okaż światło Twojego oblicza Twemu słudze. Spadły na mnie strapienia i ucisk, rozkoszą moją są Twoje przykazania”³².PRZYPISY
¹ Syr 14,27.
² „Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?»” (J 1,45-46).
³ Z Talmudu.
⁴ Koh 4,17.
⁵ Ps 81,9;15.
⁶ Łk 3,24.
⁷ „Powołał na ich króla Dawida, o którym też dał świadectwo w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę” (Dz 13,22).
⁸ „To prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu” (J 1,47).
⁹ Z Talmudu.
¹⁰ Ps 116,1-2.
¹¹ Ps 73,28.
¹² Ps 1,1-2.
¹³ Mt 13,55.
¹⁴ „Lepiej jest żyć w małżeństwie, niż płonąć” (1 Kor 7,9).
¹⁵ „Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy. Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (Ps 16,8-11).
¹⁶ „Znalazłem jednego mężczyznę pośród tysiąca, ale kobiety w tej liczbie nie znalazłem” (Koh 7,28).
¹⁷ Pergaminowe zwoje, na których skryba, Sofer, skopiował tekst Pięcioksięgu. Sefer Torah zwija się na drewnianych wałkach i przechowuje w zdobionym pokrowcu („sukience”) z jedwabiu lub aksamitu.
¹⁸ Wskaźnik z zakończeniem w kształcie dłoni służący wiernemu czytającemu Torę do śledzenia linii tekstu.
¹⁹ „Są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19,12).
²⁰ „Kim jest człowiek, co się boi Pana? Takiemu On wskazuje, jaką drogę wybrać. Będzie on przebywał wśród szczęścia” (Ps 25,12-13).
²¹ Ps 127,3-4.
²² „Powiedzcie to synom waszym, a synowie wasi niech powiedzą swoim synom, a synowie ich następnym pokoleniom” (Jl 1,3).
²³ „A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha” (J 19,30).
²⁴ „Skoro starcy opowiedzieli swoje, słudzy zmieszali się bardzo; nigdy bowiem nie mówiono takich rzeczy o Zuzannie” (Dn 13,27).
²⁵ „Każda rana, byle nie rana serca, wszelka złość, byle nie złość żony” (Syr 25,12).
²⁶ Ps 12,2-3a.
²⁷ Ps 26,1.
²⁸ „Kłamliwymi ustami swymi błogosławią, a przeklinają w sercu” (Ps 62,5).
²⁹ „Także królowa Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem śmierci” (Est 4,17k).
³⁰ Ps 56,9.
³¹ „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15).
³² Ps 119,133.135.143.