Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Był taki świat… Mój wiek XX - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
24 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
69,00

Był taki świat… Mój wiek XX - ebook

Był taki świat... ukazuje życie polskich ziemian w Prusach Wschodnich, odciętych w 1920 roku kordonem od Polski. Świat dworów i dworków będących ostoją polskości, zasłużonych dla kraju rodów, działających w tyglu zawiłych relacji polsko-niemieckich. Taka była kraina dzieciństwa Haliny Donimirskiej-Szyrmerowej, która przywołuje w swoich wspomnieniach obrazy tamtych czasów i miejsc.

Dalsza część opowieści to lata okupacji hitlerowskiej, kiedy polskie ziemiaństwo poddano planowanemu zniszczeniu, to pełne nadziei dni walki w Powstaniu Warszawskim, sowieckie „wyzwolenie” i wreszcie powojenne czasy powrotu do „małej ojczyzny”.

Historia bowiem zatoczyła koło i po wojnie autorka wróciła do byłych Prus Wschodnich – na Warmię, by z ocalałymi ziomkami zacząć wszystko od nowa. I choć wkrótce nastała szara epoka PRL-u, jej życie płynęło zgodnie z rodzinnymi tradycjami. Wraz z innymi zaangażowała się w odbudowę Pomorza, Warmii i Mazur, o których wolność i polskość walczyli przodkowie.

Autorka, odtwarzając swój rodzinny świat, ukazuje zarazem szerszą perspektywę. W mnogości okresów XX stulecia i różnorodności regionów, w których spędziła swoje życie, tkwi źródło bogactwa jej przeżyć, obserwacji i wspomnień.

Moja książka jest hołdem dla tych wszystkich, których dane mi było spotkać na mojej drodze, a którzy poświęcili czas, mienie, zdrowie, a często i życie, Polsce, zwłaszcza dla polskości mej rodzinnej Ziemi Malborskiej.

Autorka

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8335-106-3
Rozmiar pliku: 19 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDANIA CZWARTEGO

Trzecie wydanie wspomnień Haliny Donimirskiej-Szyrmerowej Był taki świat... ukazało się w 2007 roku. W następnym roku Autorka zmarła. Uznaliśmy, moje rodzeństwo i ja, że jest to już rozdział zamknięty, że Mama nadała określony kształt i formę swoim wspomnieniom, a ci, którzy chcieli je posiadać, mogli je nabyć.

Jednak z czasem coraz więcej osób dopytywało się o książkę. Musieliśmy odsyłać ich do antykwariatów. W międzyczasie wyrosło nowe pokolenie, wśród którego są — nieliczne, co prawda — osoby zainteresowane historią. Doszliśmy więc do wniosku, że nadszedł czas na kolejne wydanie wspomnień i zaczęliśmy rozglądać się za ewentualnym wydawcą. Bardzo ucieszyła nas wiadomość, że Pan Doktor Tadeusz Zysk zaproponował ich publikację w swoim renomowanym wydawnictwie. Jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni.

W czwartym wydaniu książki Był taki świat... wspomnienia Autorki w porównaniu z poprzednim wydaniem pozostały niezmienione. Co innego uzupełniające je dodatki. Tablice genealogiczne od 2A do 2E zostały opracowane na nowo, a do tablic 1, 3 i 4 wniesiono uzupełnienia i poprawki. Na nowo został też opracowany wybór literatury. Książkę uzupełniono o Posłowie, w którym w dużym skrócie opisałem losy bliskiej rodziny Autorki w okresie od 2000 roku, kiedy ukończyła pisanie wspomnień, po rok 2023. Niestety ograniczoność miejsca nie pozwoliła na szersze potraktowanie tematu. Zmiana formatu książki wymagała sporządzenia na nowo indeksów. Indeks rzeczowy uległ ponadto pewnym zmianom, a indeks osobowy znacznie rozbudowano, poszerzając charakterystyki wielu osób.

Chciałbym tu jeszcze podziękować naszym przyjaciołom i życzliwym nam osobom w Sztumie. Ze szkołą w Czerninie, której nadano w 2000 roku imię rodziny Donimirskich (s. 365), pozostajemy w serdecznych, bliskich kontaktach. Grono pedagogiczne i uczniowie kultywują tradycje nawiązujące do historii regionu i rodziny Donimirskich, ich przedstawiciele uczestniczą w uroczystościach związanych z naszą rodziną, opiekują się grobami Donimirskich w Sztumie itd. Jesteśmy wdzięczni za to całemu gronu pedagogicznemu, a zwłaszcza Pani Dyrektor Bożenie Andrzejewskiej oraz nauczycielce historii Pani Annie Rakowskiej i nauczycielce polskiego Pani Łucji Łaszkiewicz.

Zresztą w Sztumie możemy liczyć zawsze na życzliwość burmistrza Sztumu Pana Leszka Tabora oraz dziekana sztumskiego, księdza kanonika Andrzeja Starczewskiego, a „naszym człowiekiem w Sztumie” jest Pan Andrzej Lubiński, historyk, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Sztumskiej. Nie sposób wyliczyć tu wszystkich. O ile od początku mieliśmy bardzo dobre kontakty z władzami miasta i gminy, o tyle starostwo sztumskie wykazywało raczej brak zainteresowania przeszłością tej ziemi. Sytuacja uległa zasadniczej zmianie przed dwoma laty, kiedy na starostę wybrano Leszka Sarnowskiego, założyciela i redaktora naczelnego lokalnego kwartalnika „Prowincja”. Sam starosta pasjonuje się historią Ziemi Sztumskiej i wielokrotnie udostępniał łamy swego czasopisma dziejom tutejszych rodzin ziemiańskich.

Niestety sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku szkół w Elblągu, Grubnie i Wielkich Chełmach (i generalnie w powiecie chojnickim) (ss. 364-365). Niegdyś ożywione kontakty z nimi zamarły. O ile dawniej przedstawiciele potomków patronów byli informowani o ważnych wydarzeniach w życiu tych szkół i od czasu do czasu zapraszani na szkolne uroczystości, o tyle obecnie nic do nas nie dociera. Być może jest to skutek zmiany kierownictwa tych szkół. Mam nadzieję, że przynajmniej nie zmieniono ich patronów.

Wreszcie chciałbym podziękować nie tylko Panu Doktorowi Tadeuszowi Zyskowi, ale i pracownikom Wydawnictwa, którzy włożyli wiele trudu w przygotowanie tej książki do druku, a mianowicie Dyrektorowi Produkcji Panu Przemysławowi Kidzie oraz Pani Redaktor Karolinie Pawlik.

Jacek Schirmer

Warszawa, wrzesień 2023

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiWSTĘP DO WYDANIA PIERWSZEGO

Memuarystyka polska, pamiętnikarstwo pomorskie, dzięki wspomnieniom Haliny z Donimirskich Szyrmerowej, wzbogacona została o bardzo znaczące, wartościowe dzieło. Autorka odtworzyła w nim obraz swojego rodzinnego, a zarazem szerszego świata — nie tylko ziemiańskiego, w którym przebiegało jej życie w XX stuleciu. Napisała książkę, która, jak sądzę, nie tylko dla rodziny oraz kręgu znajomych i przyjaciół stanowić będzie pasjonującą lekturę. Pamiętać też trzeba o historykach, dla których wspomnienia te stanowią kolejny, bezcenny dokument. Jego wartość polega nie tylko na rzetelnej faktografii, ale tkwi również w pięknie formy i języka dzieła autorki, której nieobce, jak widać z aneksu, było także poetyzowanie.

,,Był taki świat...” — wspomina Halina z Donimirskich Szyrmerowa, reprezentująca znany i zasłużony na Pomorzu, w Wielkopolsce i w Warszawie ród ziemiański wywodzący się z prastarej szlachty kaszubskiej. I przywołuje z pamięci obrazy krain, pojedynczych ludzi i społeczności, wśród których przebiegało jej życie — od dzieciństwa na Powiślu po, można rzec, sędziwe już lata spędzone w Warszawie i szerokim świecie, gdzie rozproszyła się najbliższa rodzina i krąg znajomych w II połowie XX wieku. W jej własnym i całego pokolenia wieku XX dokonały się przemiany przeogromne; miały miejsce doniosłe, a niekiedy i straszliwe wydarzenia. A ponieważ sięga ona nieco w przeszłość, w lata poprzedzające jej przyjście na świat, dzieciństwa i młodości rodziców, a nawet dziadków, mamy w jej wspomnieniach cały ów wiek z jego pierwszym dwudziestoleciem, stanowiącym jeszcze czas zaborów. Inaczej mówiąc, poznajemy też realia życia na polskim Pomorzu pod zaborem pruskim.

Gros wspomnień dotyczy lat dzieciństwa i młodości spędzonych na rodzinnym Powiślu, pozostającym po 1920 roku w granicach Rzeszy Niemieckiej, oraz wśród rodzin na Pomorzu i rówieśniczek w pensjonacie małopolskim, a także na studiach w Berlinie i Warszawie. Urodzenie, miejsce urodzenia, ziemiańska rodzina pomorska i jej tradycje pracy organicznej zadecydowały o tym, że od początku życia autorki jej osobowość kształtowała się w tyglu zmagań, spraw i relacji polsko-niemieckich. Objęły one i znalazły swoje apogeum w okresie II wojny światowej, w tragicznych latach okupacji hitlerowskiej, kiedy to świat ziemian Powiśla i Pomorza został poddany planowanemu zniszczeniu przez Niemców. Eksterminacja najbardziej twórczych jednostek społeczności polskiej objęła także rodziców i krewnych autorki. Rodzeństwo i ona sama przeżyli okupacyjne lata w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie w szeregach AK w samej Warszawie Halina Donimirska zdała praktyczny egzamin z miłości do Polski i wolności. Wszędzie na drodze swojego życia spotykała różnych ludzi — Polaków, Niemców i przedstawicieli innych nacji — dobrych i złych, ciekawych i pospolitych. Przygotowując się do walki zbrojnej z okupantem, uczestniczyła w planowaniu organizacji życia polskiego na rodzinnej ziemi po wojnie. Dlatego po jej zakończeniu wróciła z najbliższymi na teren byłych Prus Wschodnich, do Olsztyna na Warmii, by z ocalałymi ziomkami i przybyszami zacząć życie na nowo.

Powojenne losy, doświadczenia, przeżycia autorki i kręgu jej bliskich, radości i smutki życia na Warmii w okresie PRL-u, zostały opisane w sposób szczególnie przekonujący, daleki od popularnego czarno-białego schematu. Także ten fragment wspomnień ukazuje między innymi dzieje środowiska ziemiańskiego, jego dostosowanie się do nowych warunków życia i pracy w świecie realnego socjalizmu. Warto podkreślić, że rodzinny krąg ziemiański Haliny Donimirskiej, rychło Szyrmerowej, włączył się twórczo w odbudowę życia polskiego w kraju, w kształtowanie nowego i zachowanie rodzimego oblicza tak zwanych Ziem Odzyskanych — Pomorza, Warmii i Mazur, o których polskość walczyli przodkowie.

Wśród różnych środowisk, kręgów znajomych i przyjaciół, ukazanych w całym dziele Haliny Donimirskiej-Szyrmerowej, dominujący jest świat, który możemy utożsamiać z dziejami i tradycjami Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, zasygnalizowany już na kartach słynnej książki Melchiora Wańkowicza Na tropach Smętka. Wiele znanych i wybitnych postaci z tego świata to krewni i znajomi rodziny autorki, obecni nie tylko na kartach jej wspomnień. Są wśród nich — obok Donimirskich, Sikorskich czy Sierakowskich — Maria Zientara-Malewska, Władysław Gębik, Władysława Knosała, Jan Boenigk, Maksymilian Golisz, Florian Wichłacz i inni, a także niezapomniany ks. Jan Zieja. Występują oni od dawna na kartach dzieł historycznych i pamiętników. W mnogości okresów wieku XX i różnorodności regionów, w których autorka spędziła swoje nadzwyczajne w zwyczajności życie, tkwi źródło bogactwa jej przeżyć, obserwacji i utrwalonych na kartach książki wspomnień własnych i rodziny. Czytając tę książkę, wyczuwamy wstrzemięźliwość Haliny Szyrmerowej w formułowaniu ocen, przekonujemy się też, że nie wszystko nam opowiedziała, że wiele spraw, istotnych szczegółów i wydarzeń uznała może za mniej ważne, stąd rodzący się w nas niedosyt, chęć szukania odpowiedzi na liczne, rodzące się podczas lektury pytania; marzenie o spotkaniu z autorką i wysłuchaniu jej dalszych wypowiedzi — odpowiedzi na pytania czytelników.

Wspomnienia Haliny Donimirskiej-Szyrmerowej są szczególnego rodzaju uzupełnieniem — kontynuacją między innymi wydanych w 1990 roku w Gdańsku memuarów jej wuja Jana Sikorskiego, zmarłego w Genewie w 2002 roku — Ziemianin bez kompleksów. Wiele postaci można poznać bliżej dzięki życiorysom zamieszczonym w różnych słownikach biograficznych, z PSB włącznie. Jednakże najwięcej ich spotykamy w Słowniku biograficznym Warmii, Mazur i Powiśla Tadeusza Orackiego oraz zbiorowym dziele Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, wydanych u schyłku XX wieku.

Niezmiernie cenną częścią książki są liczne fotografie, w części pochodzące ze zbiorów brata autorki — doktora Stanisława Donimirskiego, najmłodszego z rodzeństwa, znanego od lat jako kronikarz rodziny. A ponieważ w przeszłości, prowadząc rozmaite badania, przygotowując biogramy różnych osób, wielokrotnie korzystałem z jego życzliwej pomocy, pragnę w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować obojgu — Halinie Szyrmerowej i Stanisławowi Donimirskiemu za wszystkie cenne dla potomnych, także dla historyków opracowania. Powtórzę i tutaj swoje zdanie, iż przez napisanie tych wspomnień autorka wystawiła sobie i swoim bliskim — bohaterom książki, głównie zasłużonym Polonusom z Powiśla, pomnik trwalszy od spiżu! Czekałem na to dzieło ponad 30 lat, od momentu podjęcia pracy nad moją rozprawą doktorską, opublikowaną pod tytułem Z dziejów pracy organicznej na Pomorzu. Działalność gospodarcza Stanisława Sikorskiego w okresie zaboru pruskiego, Gdańsk 1979. Stąd raz jeszcze serdeczne dzięki.

Józef Borzyszkowski

Gdańsk, 6 stycznia 2003

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiOD AUTORKI

Do spisania wspomnień namówił mnie prof. dr hab. Józef Borzyszkowski, kierownik Pracowni Historii Pomorza i Krajów Nadbałtyckich na Uniwersytecie Gdańskim. Jestem mu bardzo wdzięczna zarówno za życzliwe wsparcie w trakcie ich spisywania, jak i za liczne publikacje jego autorstwa poświęcone naszej rodzinie. Po krótkim wahaniu doszłam do przekonania, że należy wykorzystać możliwości, jakie niespodziewanie pojawiły się w Polsce po upadku komunizmu, by chronić od zapomnienia prawdę o tamtym świecie i tamtych ludziach. A jest już coraz mniej osób, które tamte czasy jeszcze mają w pamięci...

Swoje wspomnienia spisywałam w latach 1992-2000. Od opisywanych wydarzeń dzieliło mnie 50-80 lat. Opierałam się zasadniczo na własnej pamięci, więc siłą rzeczy nie wszystkie sprawy mogłam przedstawić tak wyraziście, jak bym chciała, nie wszystkie godne tego Osoby mogłam wymienić z imienia i nazwiska. Moja książka jest hołdem dla tych wszystkich, których dane mi było spotkać na mojej drodze, a którzy poświęcili czas, mienie, zdrowie, a często i życie, Polsce, zwłaszcza dla polskości mej rodzinnej Ziemi Malborskiej. Myśląc o nich, odczuwam gorycz, bo nie o taką Polskę walczyli, jaka wyłoniła się w 1945 roku. Czy Ich poświęcenie nie było daremne? Przecież terytoria te zostały włączone do Polski nie celem zaspokojenia aspiracji narodowych ich polskich mieszkańców, ale na żądanie Stalina, któremu, oprócz odszkodowania za ziemie zabrane na Wschodzie, przyświecał dalekosiężny cel: utrudnić pojednanie Polaków z Niemcami, którzy nie pogodzą się z tą stratą i będą wysuwać rewizjonistyczne żądania, zmuszając Polskę do szukania oparcia w Rosji.

Czuję się w miłym obowiązku podziękowania memu bratu Stanisławowi za współpracę i cenne uwagi, a także udostępnienie zdjęć ze swoich zbiorów, dzięki którym wzbogacił się materiał ilustracyjny tej książki, jak też jego żonie Danucie za jej uwagi do rękopisu. Mojemu synowi Januszowi, który patronował początkom mojego pisania, serdecznie dziękuję za wprowadzenie mnie w tajniki pracy na komputerze, a jego żonie Hani i mej córce Wandzi wraz z jej mężem Markiem za stworzenie warunków, które ułatwiały mi spisywanie wspomnień. Książka ukazała się w obecnym kształcie dzięki mojemu synowi Jackowi, który przy współdziałaniu swojej żony Grażyny przygotował tekst, opracował materiały uzupełniające i zajął się stroną administracyjną. Serdeczne słowa podziękowania kieruję do pań Reginy Gromackiej i Marii Wichrowskiej oraz pana Zbigniewa Garwackiego z wydawnictwa Cyklady za bardzo staranne i troskliwe przygotowanie mych wspomnień do druku. Wreszcie pragnę dać wyraz mojej głębokiej wdzięczności mojemu wujowi, śp. Janowi Sikorskiemu, za sfinansowanie pierwszego wydania książki, a jego córce, Joli Skibińskiej, za pomoc w tej sprawie.

Halina Donimirska-Szyrmerowa

Warszawa, czerwiec 2003 roku

Dziękuję Panom: profesorowi Tadeuszowi Orackiemu, doktorowi Janowi Chłoście i Mieczysławowi Kuflowi za zwrócenie uwagi na kilka nieścisłości, które dzięki nim mogłam usunąć w trzecim wydaniu.

Halina Donimirska-Szyrmerowa

Warszawa, czerwiec 2007 roku

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki1. ECHA WCZEŚNIEJSZYCH WYDARZEŃ

Zarówno rodzina mojej matki Wandy Sikorskiej, jak i rodzina mojego ojca Witolda Donimirskiego należały do ziemiaństwa pomorskiego, wywodzącego się z dawnej szlachty kaszubskiej. Gniazdem rodowym Donimirskich herbu Brochwicz był Donimierz, położony między Wejherowem i Kartuzami. W połowie XVIII wieku jeden z członków rodziny, Wojciech, przeniósł się z Kaszub na Powiśle (ówczesne woj. malborskie), gdzie otrzymał w dzierżawę starostwo straszewskie i został sądowym ziemskim malborskim. Nabył tam majątek Górki (1768), a następnie Cygusy (1774), stając się protoplastą szybko rozrastającej się na Powiślu rodziny Donimirskich, z czasem podzielonej na cztery linie (cyguską, buchwałdzką, czernińską i zajezierską), które przetrwały do drugiej wojny światowej. O ile wiem, Czernin kupił w latach dwudziestych XIX wieku mój prapradziad Antoni. Po bezpotomnej śmierci jego syna Franciszka (1857) Czernin, wraz z sąsiednim majątkiem Wielkie Ramzy, przejął drugi z synów Antoniego, a mój pradziad, Piotr Alkantary. Urodziłam się w Czerninie i tu spędziłam dzieciństwo.

Rodzina mojej matki, Sikorscy herbu Cietrzew, wywodząca się z Sikorzyna (na północ od Kościerzyny), w połowie XIX wieku osiadła w odziedziczonych po Lewald-Jezierskich dobrach Wielkie Chełmy i Leśno, położonych na południowych kresach Kaszubszczyzny, na północ od Chojnic. Od 1887 roku Wielkie Chełmy należały do mojego dziadka Stanisława Sikorskiego ożenionego z Anną, córką Ignacego Łyskowskiego, dziedzica Mileszew i wybitnego obrońcy sprawy polskiej w Niemczech.

Ślub moich rodziców odbył się w 1910 r. w Brusach, gdyż do tej parafii należał majątek mojego dziadka. W Wielkich Chełmach wyprawiono wesele. Jak mi relacjonował jeden z uczestników, Roman Janta-Połczyński, było bardzo huczne i wystawne. Bawiono się przez trzy wieczory. Wraz z braćmi panny młodej chodził do pomieszczenia znajdującego się przy kuchni, zwanego „kredensem”, po butelki szampana, których całe baterie zanurzone były w baliach z lodem. Przyznał, że należał w owym czasie do grona wielbicieli mojej matki.

W chwili ślubu moja matka miała lat dwadzieścia. Postrzegała świat oczami niedoświadczonej idealistki. Była szczupłą, wysoką blondynką o bardzo bujnych jasnych włosach upiętych w wielki kok. Miała dużo wdzięku i romantycznego uroku. Wychowanie otrzymała staranne. Ukończyła z wyróżnieniem pensję Sióstr Sercanek (Sacré-Coeur) w dalekim Lwowie. Tam umieścili ją dziadkowie, gdyż w zaborze pruskim nie było polskich szkół, natomiast we Lwowie nie tylko język polski był językiem wykładowym, lecz także uczono historii i literatury ojczystej. Gdy ukończyła pensję, wysłano ją dla uzupełnienia edukacji do Paryża, gdzie, poza nauką języka francuskiego, pobierała lekcje gry na fortepianie, śpiewu i malarstwa. Dwie olejne martwe natury namalowane przez nią w tym okresie zdobiły ścianę pokoju jadalnego w Czerninie.

Dziadkowie postanowili powierzyć losy najstarszej córy człowiekowi poważnemu, prawemu, cieszącemu się opinią dobrego gospodarza. Ojciec mój miał wówczas 35 lat i uchodził za starego kawalera. Urodził się 1 grudnia 1874 w Wielkich Ramzach. Rodzice jego, a moi dziadkowie, Zygmunt i Waleria z Pruskich Donimirscy mieszkali tam w skromnym dworku. Czernin natomiast stanowił rezydencję moich pradziadków — Piotra Alkantarego Donimirskiego i Bogumiły z Wolskich. Po śmierci pradziadka (1887) moja prababka przejęła zarząd nad majątkiem, co spowodowało, że w ciągu następnych kilkunastu lat Czernin znacznie podupadł.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: