Było...wspomnienia z młodości - ebook
Było...wspomnienia z młodości - ebook
Kończył się sierpień 1939 roku. Zabrano mnie z letniska do Łodzi i chyba nazajutrz odbyła się w domu narada rodzinna. Irka, moja o rok starsza siostra stryjeczna, i ja, wówczas prawie jedenastoletnia, grałyśmy w monopol na dywanie w gabinecie mego ojca. A w stołowym nasi rodzice i warszawski wujek Aronczyk radzili. Ustalili, że ponieważ będzie wojna, kobiety
z dziećmi, czyli nasze mamy z nami, mają wyjechać natychmiast na Kresy Wschodnie i tam bezpiecznie przeczekać. Uznali widocznie, że wojna tak daleko nie dojdzie i potrwa krótko. Nigdy nie zrozumiałam, dlaczego wobec tego mama zabrała futra i srebro stołowe.
(fragment)
Tamara Kołakowska – lekarka, żona Leszka Kołakowskiego – wspomina lata dzieciństwa
i młodości. Dzieciństwo spędzone w domu rodzinnym w Łodzi, pełne miłości i wspólnych zabaw z kuzynostwem, przerywa wojna. Zaczyna się tułaczka. Najpierw wyjazd do Sarn, później Penzy, Fergany, pierwszy rok studiów medycznych na uniwersytecie w Taszkiencie. Po wojnie kontynuuje je na Uniwersytecie Łódzkim. Po powrocie do Łodzi okazuje się, że cała rodzina, która została w kraju, zginęła. W 1948 roku poznaje kolegę – Leszka Kołakowskiego.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-4415-3 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tamara Kołakowska z Dynensonów. 16 X 1928–29 IX 2019. Moja mama. Lekarz, naukowiec, psychiatra, autorka wielu prac naukowych. Poza nimi nigdy nic nie opublikowała. Nie wiedziałam, nim znalazłam ten tekst w jej komputerze, że tak dobrze pisze.
To są jej słowa, jej historia. Opowiadała ją kawałkami, wyrywkowo, przez wiele lat, przy kolacji. Głównie o czasach wojennych, ale też o przedwojennym dzieciństwie w Łodzi. Przez wszystkie te lata dopytywałam się o kolejne szczegóły, różne zapominałam, pytałam ponownie. Po jej śmierci okazało się, że w końcu, zapewne znużona wiecznym powtarzaniem, wszystko spisała. Dla mnie, ale też jako świadectwo – o świecie, którego już nie ma. By pozostał po nim ślad. Tytuł pliku ze wspomnieniami brzmiał: „Niech będzie zapisane”. Tytuł teczki zawierającej – poza tekstem – masę dokumentów, zeskanowanych zdjęć i biografii rodzinnych brzmiał: „Było…”.
Nie były to notatki. Była to świetna, klarowna, płynna proza, wymagająca jedynie bardzo drobnej i powierzchownej redakcji. Odszukałam oryginały dokumentów i zdjęć, zeskanowałam inne, które znalazłam w różnych teczkach, w szafach, szafkach, szufladach i biurkach, po czym pozostało tylko wszystko ułożyć, tu i ówdzie coś dopełnić lub poprawić, tu i ówdzie bardzo leciutko doszlifować, dodać kilka przypisów.
Książeczka ta jest nie tylko historią mojej mamy i jej dzieciństwa, życia żydowskiej rodziny w przedwojennej Łodzi i tułaczki podczas wojny. Jest też obrazem świata, który zniknął. Zniknęli już też prawie wszyscy, którzy mogliby o nim opowiedzieć. Wspominany w tej historii doktor Lewenton – „Jerzyk” – ma 97 lat. Poza nim nie ma już nikogo.
Chciałabym bardzo podziękować całej redakcji Znaku za zgodę na wydanie tej książeczki i za tak wspaniałą i sprawną współpracę nad jej redakcją. Myśl o tym, że te słowa mojej mamy ujrzą światło dzienne, że pozostanie ten ślad po niej i po jej świecie, była dla mnie ogromną pociechą w tym koszmarnym minionym roku 2020.
Niech będzie zapisane.
_Agnieszka Kołakowska_
_Oksford, 03.01.2021_