Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Camgirl. Jak zostałam dziewczyną z kamerki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 września 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Camgirl. Jak zostałam dziewczyną z kamerki - ebook

Szczera i zabawna opowieść dziewczyny, która pracowała jako camgirl i trafiła na sam szczyt.


Kiedy Isa Mazzei skończyła college, nie miała pieniędzy ani pomysłu na swoją przyszłość. Była uwodzicielką i łamaczką serc. Dlaczego więc nie miałaby na tym zarabiać?


Przed internetową kamerą zaczęła się rozbierać, masturbować i zmysłowo tańczyć. Szybko zdobyła setki widzów, którzy z przyjemnością płacili za to, żeby ją oglądać. Isa posunęła się dalej, niż zakładała – wzięła udział w konwencie porno, spróbowała BDSM i uprawiała seks ze swoim fanem.


„Camgirl” to nie jest opowieść 0 łatwych pieniądzach skąpanych seksem. Isa Mazzei konfrontuje się ze swoimi traumami i samoakceptacją. Przenikliwie opisuje własne doświadczenia i obserwacje całego środowiska camgirls, obalając mity i wyobrażenia, które narosły wokół pracy seksualnej w internecie.

Kategoria: Reportaże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-9961-1
Rozmiar pliku: 795 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Odliczanie dobiegało końca, a ja klęczałam na dywanie przed ogromnym monitorem. Twarz pokrytą mocnym makijażem i przesadnie rozjaśnioną niebieskim światłem, odwróciłam w stronę tysięcy widzów oglądających transmisję. Po jednej stronie ekranu ustawiłam kieliszek wina, po drugiej Biblię. Nie piłam alkoholu od prawie dwóch lat, ale teraz byłam pijana. Za moimi plecami wisiał oprawiony w ramkę obrazek, z którego promiennie uśmiechał się Jezus. Ubrany w czerwone szaty, odkrywał swą pierś, by ukazać serce oplecione cierniowymi gałązkami.

Byłam naga. Piekły mnie pręgi i siniaki na pośladkach. To był ten czas – moja chwila, mój wielki artystyczny manifest – internetowa widownia miała zapłacić mi za popełnienie samobójstwa. Nie miałam zamiaru odbierać sobie życia naprawdę, ale nie w tym rzecz. Widzowie myśleli, że zabijają mnie, tymczasem w rzeczywistości zabijali Unę – moje internetowe alter ego. Po śmierci Uny miała się odrodzić Isa.

W ciągu ostatnich dwóch lat zgromadziłam wokół siebie tysiące widzów, obserwujących, i zarobiłam setki tysięcy dolarów. Byłam w czołówce pięćdziesięciu najpopularniejszych camgirls – modelek internetowych na portalu, który chwalił się dziesiątkami tysięcy zarejestrowanych dziewczyn. Miałam wszystko, czego chciałam – najlepsze śniadania, makijażystkę na zawołanie, nowiutki apartament i dwa BMW.

Tamtego dnia, przed pokazem wzięłam gorący prysznic. Wydepilowałam całe ciało, a następnie nałożyłam na nie peeling i masowałam, aż moja skóra stała się całkowicie gładka. Na półce pod ścianą ustawiłam świeczki: świeczki herbaciane, świeczki kolumnowe, świeczki z wyprzedaży w markecie, które pachniały Bożym Narodzeniem. Każda żarówka w pokoju jarzyła się czerwonym blaskiem. Tknięta nagłym impulsem, napisałam czerwoną szminką na ścianie: „ZROBIĘ TO”.

To było melodramatyczne. Frywolne. Seksowne.

Pokaz ten był po części listem samobójczym, a po części pomnikiem na cześć Uny – dziewczyny, która dzięki kamerce dała się poznać i pokochać światu.

Moi widzowie byli zaciekawieni i zniecierpliwieni. Zasypywali mnie na czacie pytaniami. Byłam już kompletnie naga; co robić dalej? Oblać swoje ciało gorącym woskiem? Poparzyć sobie dłonie płomieniem świecy? Spalić Biblię?

Jeszcze raz spojrzałam na napisane na ścianie słowa: „ZROBIĘ TO”. W tym dniu, w tym ostatnim pięknym akcie, zbiegło się wszystko, co robiłam do tej pory. Siedziałam pochylona nad dildo przytwierdzonym do krucyfiksu. Byłam gotowa, by utorować sobie nim drogę do sławy. Próbowałam się skupić. Było mi gorąco i kręciło mi się w głowie. Powietrze zgęstniało od potu, bólu i oczekiwania.

Una była dla mnie wszystkim: domem, kochanką, dawała mi poczucie celowości. Przyniosła mi pieniądze i akceptację. Dała mi siłę, nauczyła nadziei i przyjęła mnie dokładnie taką, jaką jestem. Una była strażniczką mojego wstydu, mojej dumy. Była przy mnie, kiedy byłam samotna, smutna, kiedy się nudziłam lub potrzebowałam przyjaciółki. Una była zawsze na wyciągnięcie ręki.

A ja miałam zamiar ją zabić.GIRLS CHASING BOYS

– Odtąd kroczę ścieżką Wiccan – śpiewałam.

– Poświęcam się Tobie, Bogini Matko, i Tobie, Boże Ojcze. – Podniosłam zapaloną świecę pozwalając, by gorący wosk spływał mi po dłoniach. W końcu czymże byłoby poświęcenie bez bólu?

Musiałam się wyróżniać, być inna – zwracać na siebie uwagę, podczas zwykłego przejścia szkolnym korytarzem. Najłatwiejszym sposobem na to – jak mi się wydawało – było zbudowanie sobie wizerunku najdziwniejszej dziewczyny w szkole. W związku z tym w wieku dwunastu lat zdecydowałam, że przyjmę pogańską wiarę, której w ogóle nie rozumiałam. I tak wskoczyłam w fazę wiccańską². Miałam obsesję na punkcie „świętej kobiecości” i rzucałam zaklęcia na dziewczyny, które dziwnie się na mnie patrzyły podczas przerw. Mój ubiór składał się z długich, czarnych, powłóczystych spódnic i bransoletek sięgających aż do łokci.

– Jestem czarownicą, nie chodzę do kościoła – oznajmiłam na lekcji matematyki. – Nie chciałabym zostać spalona na stosie, czy coś.

Dzieci parsknęły śmiechem. Uśmiechnęłam się. Zapłacą mi za to. Miałam całą księgę zaklęć, które rzucałam w ramach zemsty. Ale większości ludzi nie przeszkadzał mój wizerunek. W Boulder szamańskie klimaty były wręcz modne. W centrum miasta mieścił się sklep, w którym sprzedawano karty do tarota, a na targu rolnym była osoba, która czytała z dłoni. Kiedy byłam przeziębiona, mama mojej przyjaciółki Megan poszła do uzdrowiciela Reiki po kawałki kwarcu różanego, które wręczyła mi, żebym szybciej wyzdrowiała.

Jednak wszystko zmieniło się po szóstej klasie, jak tata postanowił, że przeprowadzamy się do Włoch.

– Żeby nauczyć się włoskiego – wyjaśnił.

– Ale my już znamy włoski – zaprotestowała moja siostra.

– Musicie nauczyć się mówić płynnie, dziewczyny. Chciałbym, abyście mogły tam zamieszkać, gdy będziecie starsze.

Aby ułatwić nam przeprowadzkę do nowego kraju, na miejscu wynajął ogromną willę pełną wiktoriańskich kanap z jedwabnymi obiciami, których nie wolno nam było ani dotykać, ani nawet oddychać w ich pobliżu. Przez pierwszy rok uczęszczałyśmy do amerykańskiej szkoły prywatnej, w której moja babcia pracowała jako bibliotekarka i zarządczyni. Była to ta sama szkoła, do której w dzieciństwie chodził tata. Wszyscy uczniowie dookoła byli spokrewnieni ze sławnymi artystami lub projektantami obuwia. Kiedy szliśmy ze znajomymi do monopolowego, widziałam ich nazwiska wyryte złotymi literami na butelkach Chianti za osiemdziesiąt euro.

W Boulder byłam dziwną, bogatą dziewczyną ze sławnymi rodzicami i bransoletkami na rękach. We Włoszech byłam dziwną, niezbyt bogatą dziewczyną, której rodzina nie miała żadnych szlachetnych korzeni i która nie umiała się ubrać. Na początku starałam się być tą samą głośną, obleśną osobą, którą byłam w swoim kraju.

– Lubicie Marilyna Mansona? Mój tata nakręcił dla niego teledysk. Ten, no wiesz, gdzie widać wszystkie organy w słojach.

Piękna ruda dziewczyna o imieniu Kendra spojrzała na mnie.

Jej przyjaciółka Shelby odpowiedziała:

– A to nie ten przerażający facet z dziwną twarzą?

– To znaczy, on nie jest przerażający. On po prostu rozumie... ciemność.

Kendra roześmiała się.

– Jaką ciemność?

– Wiesz, ciemniejszą stronę życia.

– Dla mnie to przerażające – skomentowała Kendra.

– I obleśne – zgodziła się Shelby. – W dodatku wygląda jak kobieta.

Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że bycie inną może nie być najlepszym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi we Włoszech. Problem ten potęgował fakt, że zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. Konkretnie w moim ciele – rosły mi cycki i dostałam okres. Wydawało mi się, że ten paraliżujący wstyd i zażenowanie związane z „okresem dojrzewania”, będzie trwać po wieki wieków. Dodatkowo mama nie pozwalała mi golić nóg tak wcześnie, jak robiły to inne dziewczyny, więc musiałam udawać, że je golę i starać się, żeby były jak najbardziej zakryte. Pewnego razu, gdy siedziałam w klasie, Shelby przejechała ręką po mojej łydce.

– O mój Boże. Twoje nogi są takie gładkie – zachwycała się. – Kendra, poczuj to!

Kendra przejechała ręką po mojej owłosionej nodze.

– O, jakie gładkie! Jakiej maszynki do golenia używasz?

– Ży-leet – wyjaśniłam błędnie wymawiając nazwę, którą rano odczytałam z maszynki do golenia mojego taty, leżącej w łazience.

– Och, nigdy o takiej nie słyszałam. – Shelby uśmiechnęła się. – Musi być zajebista.

Dopiero po minucie zorientowałam się, że się ze mnie nabijały.

Na szczęście wraz z włosami na nogach pojawiło się też rosnące poczucie sensu. Zaczęłam sobie uświadamiać, że bycie kobietą daje mi pewien rodzaj władzy.

Zaczęło się od chłopca o imieniu Mike Parson.

Pewnego popołudnia siedziałam na zajęciach z włoskiego dla emigrantów, którzy wciąż nie mogli poradzić sobie z językiem. Nauczyciel wyszedł z sali i kazał nam „powtarzać słówka”. W praktyce wszyscy siedzieliśmy i głośno plotkowaliśmy o tym, że Kendra idzie na tańce z Paolo. Mike, ósmoklasista o zielonych oczach i specyficznym poczuciu humoru, siedział na krześle nauczycielskim, kręcił się w kółko i walił linijką w biurko.

Nagle zatrzymał krzesło w połowie obrotu i spojrzał prosto na mnie. Wbiłam wzrok w ławkę. Mike był fajny. Taki typ zabawnego chłopaka, którego wszyscy lubią. Do tego był o rok starszy, a na tym etapie życia to jak dziesięć lat. Nie rozmawiałam z Mikiem. Ani nawet o nim. A jednak Mike podjechał swoim krzesłem prosto do mnie i trzasnął linijką o ławkę.

– Hej, Isa. – Spojrzałam w górę – Umówisz się ze mną?

Nie pamiętam, co wtedy pomyślałam, bo całkowicie straciłam świadomość. Mój mózg przestał funkcjonować, a wraz z nim posłuszeństwa odmówiły moje usta. Jedyne co mogłam zrobić, to energicznie potrząsnąć głową na „nie”.

– Poważnie? – Mike odsunął krzesło o metr i zmierzył mnie wzrokiem.

Kiwnęłam głową. Reszta ciała była sparaliżowana. Mike rzucił linijkę na podłogę.

– Dobra, nieważne – mruknął pod nosem, odjeżdżając na krześle z powrotem.

– Ale ja nie chciałam powiedzieć „nie”! – Tego wieczora szlochałam mamie w rękaw. Moje smarki przesiąkły przez jej jedwabną koszulę nocną.

– W porządku, nie musisz być jeszcze gotowa na randki – powiedziała mama. – Kobiety takie jak my zawsze będą podobały się facetom – nie wszystkim możemy powiedzieć „tak”.

W kolejnych tygodniach próbowałam zrozumieć, co się stało. Jak to w ogóle było możliwe, że spodobałam się Mike’owi Parsonowi? Nikt nie wspominał, że wpadłam mu w oko. Nawet nie rozmawiałam z nim zbyt wiele. Nie uważałam się za ładną i wiedziałam, że nie ubieram się tak modnie jak bogatsze, bardziej obyte dziewczyny.

Mike zadbał, abym dostrzegła, że jest na mnie zły. Kiedy mijaliśmy się na korytarzu, wydawał z siebie głośne westchnienie lub kopał butem w podłogę. Pewnego razu, gdy tylko odwróciłam wzrok w jego stronę, uderzył głową o metalową szafkę i wrzasnął na całe gardło „Kurwa!”. Wszyscy spojrzeli na niego. Wszyscy spojrzeli na mnie. Ja mu to zrobiłam – zraniłam go.

Jasne, miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Ale gdzieś w głębi serca czułam także nutkę ekscytacji.

Ja mu to zrobiłam.

Mike zaczął spotykać się z moją przyjaciółką, Allie. Z dnia na dzień Allie stała się gwiazdą całej szkoły. Była dopiero w szóstej klasie, a spotykała się z Mikiem Parsonem.

– Najpierw próbował zaprosić na randkę mnie – powiedziałam mojej przyjaciółce Natalie.

– Taak, jasne.

– Tak było, nie zmyślam.

– To dlaczego się z nim nie spotykasz?

Nie odpowiedziałam. Sprawiłam, że Mike przywalił głową w szafkę. To ja byłam tą pierwszą, którą chciał poderwać. To ja miałam być dziewczyną, która po lekcjach jeździ z Mikiem na vespie (z jakiegoś powodu we Włoszech można prowadzić skuter od czternastego roku życia. Pewnie dlatego tak wielu ludzi ginie na tych vespach).

Koniec końców może i nie chodziłam z Mikiem, ale poznałam smak władzy i zainteresowania, który dawał o wiele głębszą frajdę od posiadania fajnych rodziców, czy bycia mroczną, ponurą czarownicą. Mogłam kontrolować inną osobę. Mogłam złamać jej serce. Co oznaczało, że równie dobrze mogłam rozpalić w tym sercu uczucie. W ten sposób mogłam wzbudzać równie silne zainteresowanie, jak to, które czułam, gdy ogłosiłam zostanie czarownicą. I przy okazji podnieść poczucie własnej wartości.

Przez chwilę patrzyłam, jak Allie i Mike całują się przyciśnięci do oszronionej szyby w bibliotece, a potem odwróciłam się do Natalie.

– Zamierzam znaleźć sobie chłopaka.

– Naprawdę?

– Tak.

– Kogo?

– Nie wiem, jeszcze nie wybrałam.

– Chłopaka nie można sobie tak po prostu wybrać. Najpierw chyba musisz mu się podobać, nie?

– No to zrobię tak, że będę mu się podobała.

Decyzja została podjęta. Nadszedł czas, by dorosnąć.

W następnym semestrze moja rodzina przeprowadziła się z powrotem do Boulder, a ja rozpoczęłam naukę w nowej szkole. Oraz swój nowy eksperyment. Zamierzałam wybrać chłopaka, z którym będę chciała pójść na randkę i sprawić, aby na to przystał. Znowu chciałam mieć poczucie władzy.

Wybrałam swój cel: nieśmiały chłopiec o imieniu Nathaniel. Nathaniel miał brata bliźniaka, który był o wiele głośniejszy, bardziej hałaśliwy i bardziej popularny, dlatego pomyślałam, że Nathaniel będzie łatwym celem.

– A jak w ogóle robi się te całe flirty? – zapytała podczas lunchu moja nowa przyjaciółka Simone po tym, jak przedstawiłam jej mój plan.

– To proste. – Przewróciłam oczami. – Po prostu patrzysz na chłopaka i uśmiechasz się, a potem odwracasz wzrok.

– Naprawdę?

– Tak. Moja babcia powiedziała mi nawet, że w dawnych czasach, żeby flirtować, wystarczyło wyciągnąć papierosa i poprosić mężczyznę o ogień. I on już wiedział, że flirtujesz.

– Palenie jest obrzydliwe – powiedziała.

– Nie, Simone. Palenie jest efektowne.

Oczywiście miałam tylko trzynaście lat i nie miałam pojęcia, o czym właściwie mówię. Na szczęście dość łatwo zostać uwodzicielką, kiedy ma się trzynaście lat. Wystarczyło, że kilka razy uśmiechnęłam się i spojrzałam na Nathaniela podczas zajęć i już miałam go na widelcu. Dzień później na przerwie podeszła do mnie grupa chłopaków. Powiedzieli mi, że ktoś chce ze mną porozmawiać. Poszłam za nimi na huśtawki, gdzie czekał na mnie Nathaniel.

– Hej. – Spuścił wzrok. Patrzyłam mu prosto w oczy bez mrugnięcia.

– No cześć. – Nabrał powietrza w płuca, ale nic nie powiedział.

Oparłam się o huśtawkę i rozchyliłam dekolt swetra. Cycki przyciągają chłopaków, to już wiedziałam.

– Robbie powiedział, że chcesz ze mną porozmawiać.

– Nie... to znaczy... nie wiem. – Zerknął na grupę kumpli, którzy gestykulowali w jego stronę.

– Chcesz mnie o coś zapytać? – Uśmiechnęłam się, próbując wyglądać miło i przyjaźnie.

Znów się zawahał.

– Śmiało. – Spojrzałam mu w oczy, po czym spuściłam wzrok na swoje stopy naśladując słodką, nieśmiałą dziewczynę, którą widziałam w serialu Degrassi.

– Umówisz się ze mną?

Bingo!

– Oczywiście – odpowiedziałam, wyobrażając sobie dreszcz biegnący w górę jego kręgosłupa, gdy wypowiedziałam te słowa.

Tego dnia chodziłam po szkole z wysoko podniesioną głową. Przez całe moje trzynastoletnie życie nigdy nie czułam takiej euforii. Wyobrażałam sobie Nathaniela siedzącego na lekcjach oszołomionego, że spoconymi dłońmi, rumieniącego się na myśl o mnie, Isie, jako jego dziewczynie. Miałam władzę! Mogłam sprawić, żeby chłopak się mną zainteresował. To było zajebiście miłe uczucie. Pobiegłam pędem do szafki Simone.

– Udało mi się.

– Co takiego?

– Nathaniel. – Pochyliłam się do niej. – A nie mówiłam!

W końcu byłam kobietą. Kobietą zdolną do kontrolowania mężczyzny. Zdolną uczynić mężczyznę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. „Albo najnieszczęśliwszym” – pomyślałam, przypomniawszy sobie Mike’a.

Na naszą pierwszą i jedyną randkę poszliśmy z Nathanielem na Batman: Początek. W rzadkim poczuciu jedności, cała moja rodzina podwiozła mnie do kina. Potem poszli do galerii handlowej, gdzie mieliśmy się spotkać po filmie, żeby coś zjeść. Weszłam do kina i zobaczyłam Nathaniela. Kupił nam bilety i jedną colę light z dwiema słomkami.

W trakcie pokazu niby przypadkiem przesunęłam ramię w jego stronę w nadziei, że weźmie mnie za rękę. Jego oczy nadal były wlepione w ekran. Rozejrzałam się. Sala kinowa była w większości pusta. Nachyliłam się pozwalając, by moje palce musnęły jego rękę. Pachniał potem i dezodorantem Axe. Przyjrzałam się jego dłoniom i zauważyłam brudne paznokcie oraz ciemną tłustą plamę na spodniach w okolicy kolana. Na ekranie Christian Bale pocałował Katie Holmes. Czekałam na swój pocałunek. Nie nadszedł.

Do samochodu rodziców wróciłam wściekła.

– Jak było? – zapytała matka, wiercąc się niecierpliwie na swoim miejscu.

Gwałtownie nabrałam powietrza.

– Fajnie.

Moja siostra wyjrzała przez okno, próbując dostrzec Nathaniela.

– To ten?

Spojrzałam na skulonego nastolatka z długimi ramionami i tą tłustą plamą na kolanie. Drapał się po brodzie, idąc w kierunku przystanku autobusowego.

– Nie.

– To wszystko? Nic więcej nam nie opowiesz? – Mój tata odpalił samochód.

– To moja prywatna sprawa. Jedziemy coś zjeść?

– Córka nam dorasta – powiedział tata z dumą.

Zastanawiałam się, dlaczego Nathaniel mnie nie pocałował. Dlaczego mogłam sprawić, że sam Mike Parson na mój widok rozbił gębę o metalową szafkę, ale nie umiałam sprawić, żeby taki frajer dotknął mojej ręki? Zastanawiałam się, co mam zrobić, by Nathaniel bardziej mnie polubił. Co mam robić, żebym podobała się też innym chłopakom? Zastanawiałam się, czy da się tak zrobić, żebym podobała się im wszystkim.

Zaczęłam testować różne strategie – opracowywać zasady podrywu. Oglądałam komedie romantyczne i nauczyłam się przygryzać wargę jak Rachel McAdams, obserwowałam też uważnie, jak Julia Roberts trzepocze rzęsami i jak śmieje się sarkastycznie. Wreszcie opracowałam Zasady Uwodzenia Według Isy™, które były dość nieskomplikowane:

1. Wpatruj się w chłopaka z drugiego końca pokoju, aż ten na ciebie spojrzy. Utrzymuj przez chwilę kontakt wzrokowy, a następnie odwróć oczy. Potwórz.

2. Kiedy jesteście w grupie, całkowicie go ignoruj.

Ktoś może powiedzieć – wszystko w porządku, ale ta technika działa tylko wtedy, jeśli jesteś ładna i atrakcyjna. Nic bardziej mylnego. Ta technika działa doskonale zawsze, o ile tylko jesteś bardziej atrakcyjna niż twoja ofiara. Wybierałam sobie facetów, którzy byli albo mniej atrakcyjni ode mnie, albo po prostu mniej pewni siebie niż ja. Najlepiej jedno i drugie. Nigdy nie leciałam na tych popularnych, pewnych siebie. Ci mogli mnie odrzucić. Wybierałam takich, którzy albo nie mieli powodzenia u dziewczyn, albo przynajmniej nie wiedzieli, że je mają. Chciałam być dla nich tą, o której myśleli, że jest poza ich zasięgiem – wielbioną boginią. Chciałam być Isą Królową Męskich Serc.

Im bardziej się nimi bawiłam, tym bardziej się za mną uganiali. Kiedy ich ignorowałam, zadawali mi kolejne pytania. Wmawiałam sobie, że się we mnie zakochują, że postrzegają mnie jako bratnią duszę i że jestem dla nich dziewczyną idealną. To było jak nałóg: uwodziłam spojrzeniem coraz to nowych chłopaków. Oczywiście powtarzałam sobie, że tak naprawdę pragnę miłości. Nieziemskiej, rozdzierającej duszę, zmieniającej życie, obsesyjnej MIŁOŚCI. Każde spotkanie z nowym chłopakiem było jak trzęsienie ziemi. Ten na pewno będzie już na zawsze. Z tym moje serce wreszcie zostanie ocalone.

Co pozwoliło mi opracować kolejne zasady uwodzenia:

3. Podziel się czymś, co wydaje się twoim najgłębszym, najmroczniejszym sekretem, ale tak naprawdę nim nie jest – jeśli podzielisz się prawdziwym sekretem, staniesz się bezbronna.

4. Chłopaka poproś o to samo.

Rzecz jasna, emocjonalna bliskość jest bardzo ważna dla zbudowania zdrowego, kwitnącego związku; ale może być również drogą do relacji toksycznej i wyniszczającej psychicznie. Dość szybko nauczyłam się, że kiedy zdradzisz komuś sekret, a więc odsłonisz przed nim swoje wrażliwe punkty, daje ci to nieocenioną władzę – zawsze będziesz mogła wykorzystać swoje słabości do emocjonalnego szantażu. Na przykład, jeśli facet wścieka się na ciebie, bo flirtujesz w jego obecności z kimś innym, możesz powiedzieć coś w stylu:

„Przepraszam. Byłam strasznie pijana. Myślisz, że zamieniam się w alkoholiczkę jak moja matka?”

Opowiadanie o swoich sekretach było dla mnie łatwe, ponieważ miałam tak wiele soczystych i pikantnych historii do wyboru, że nie musiałam sięgać po nic naprawdę osobistego. Zwyczajnie wybierałam opowieść, która najbardziej przemawiała do danej osoby. Na przykład mówiłam coś w stylu:

„Moja mama jest alkoholiczką” – jeśli wiedziałam, że w jego rodzinie jest ktoś uzależniony; albo:

„Mój tata kilka razy próbował popełnić samobójstwo” – jeśli facet wyjawiał, że ma depresję; lub:

„Czasami, kiedy jestem smutna, zaczynam się ciąć” – jeśli był szczególnie empatyczny.

To wszystko były wielkie sekrety, którymi mogłam się podzielić, bo nie dość, że były głębokie, mroczne i intymne, to jeszcze dodawały mojej osobie tragizmu i uroku. Zazwyczaj po podzieleniu się taką tajemnicą – nie przejmując się tym, że jeszcze w tym samym miesiącu zdążyłam ją wyjawić kilku innym chłopakom – wywierałam presję, aby mój rozmówca też wyjawił coś z głębi serca. Czasami, jeśli był bardzo oporny, wymuszałam na nim to wyznanie jak na przesłuchaniu.

Pod koniec dziewiątej klasy, blisko rok od powrotu do Boulder, udało mi się doprowadzić swoją technikę niemalże do perfekcji. Stałam wraz z moim przyjacielem Kylem przed jego domem czekając, aż przyjedzie po mnie mama. Był czerwiec, było ciepło.

– Wierzysz w Boga? – zapytałam go.

– Nie za bardzo. Dlaczego pytasz?

– A, tak jakoś. A jak myślisz, co z nami będzie, kiedy umrzemy?

– Nie wiem.

– Boisz się śmierci? – Spojrzałam mu w oczy, a potem skierowałam spojrzenie gdzieś w przestrzeń. – Ja tak, ale czasami w sumie chciałabym umrzeć, wiesz? Może dlatego, że w mojej rodzinie samobójstwo nie jest niczym niezwykłym.

Skrzyżował ręce na piersiach, milczał. Spróbowałam raz jeszcze:

– Jesteś inny niż reszta chłopaków.

– Tak?

– Widzę, że jesteś smutny. Co cię gryzie?

Westchnął.

– To zabawne, że wspomniałaś o samobójstwie...

– Zabawne?

– Tak.

– Kyle, mi możesz powiedzieć. – Spojrzałam mu prosto w twarz.

– Mój wujek się zabił. W zeszłym roku – powiedział, szurając nogami po asfalcie.

Już to wiedziałam. Ale on nie wiedział, że ja wiem.

Objęłam go ramionami. Był mój.

Z każdym kolejnym chłopakiem powtarzałam sobie, że to jest to. Że to ten na zawsze. Że kiedy zdobędę Taylora, będę szczęśliwa. Potem Marka, potem Patricka, Skya, Alexa, Chrisa... Wydobywałam z nich tajemnice niczym małże z piasku, a potem mówiłam chłopakowi, że wszystkie jego marzenia są możliwe do spełnienia i jest najpiękniejszą osobą na świecie. Kiedy mówiłam mu, że jest piękny, widziałam w jego oczach dokładnie ten moment, w którym stawałam się dla niego całym światem. Rozkoszowałam się tym uczuciem i nie zdawałam sobie sprawy, że jestem manipulantką. A przynajmniej tak sobie wmawiałam w desperackiej próbie przekonania samej siebie, że nie zostałam jakąś socjopatyczną femme fatale.

Pewnego wieczoru, jakoś w dziesiątej klasie, siedziałam sama w swoim pokoju na górze. Tata nie wychodził z łóżka od trzech dni, a mama miała już tego dość.

– Nie mogę zajmować się wszystkim sama! – krzyczała do niego przez drzwi. – Weź się w garść! – Przerwała na chwilę czekając na odpowiedź, która jednak nie nadeszła.

– To twoje dzieci! – dodała. Tak, jakby fakt, że wyszłyśmy na świat dosłownie z jej ciała, nie miał żadnego znaczenia.

Spojrzałam na swój telefon. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale zaczęłam przeglądać listę kontaktów. Zatrzymałam się na Connorze. Zdawałam sobie sprawę, że Connor bardzo chciałby się ze mną umówić, przy czym wiedziałam też, że ja nie bardzo chcę się umawiać z Connorem. W sumie Connor nawet mi się nie podobał, ale za to ja na pewno podobałam się jemu. Napisałam wiadomość:

„Hej. Wpadnij do mnie. Przynieś lody”.

Nie rób tego...

Napisałam jeszcze raz.

„Hej. Wpadnij do mnie. Przynieś lody ;)”

To nigdy nie kończyło się dobrze.

Dziesięć minut później, Connor Grouse stał pod oknem mojej sypialni.

– Mam wejść przez okno? – W zębach trzymał różę, a przez ramię przewieszoną miał torbę z zakupami. Wyglądał tak radośnie i słodko. Byłam ciekawa, co robił, zanim napisałam.

– Kupiłeś ciasteczkowe?

Przytaknął.

Odsłoniłam okno.

Zaczął się wspinać. Popisywał się, dyndając przez chwilę na jednej ręce, a potem uczepił się mojego parapetu. Miał silne przedramiona i szorstkie palce.

Gdy właził przez okno, wychyliłam się z uśmiechem, by wyjąć różę z jego zębów. Postawiłam ją na komodzie.

Spędziłam z nim godzinę, jedząc lody i narzekając na moją przyjaciółkę Maggie. Kiwał współczująco głową i głaskał mnie po karku. Usiadłam opierając się plecami o jego pierś. Co jakiś czas zza drzwi dobiegały do nas niewyraźne krzyki. Connor udawał, że tego nie słyszy i tylko zerkał na różę od czasu do czasu.

Jego dłonie zaczęły przesuwać się po moim ciele. Po chwili obrócił się tak, że znalazł się przed moją twarzą i pocałował mnie mokrymi ustami. Zawahałam się i cofnęłam. Czułam, że jestem mu to winna – bądź co bądź, wspinał się dla mnie po ścianie. Odwzajemniłam pocałunek zastanawiając się, jak to możliwe, że jego usta – na pozór tak wąskie – były teraz pełne i nabrzmiałe. Zaczął ciężko oddychać wsuwając i wysuwając język w moje usta. Cofnęłam się. Przyciągnął mnie z powrotem i wydał z siebie zdyszane westchnienie. – Isa...

Zsunęłam się z łóżka i stanęłam na nogi.

– Spać mi się chce.

Oczy miał na wpół zamknięte. Widziałam, jak zaciska mu się szczęka. Przykleiłam na usta przepraszający uśmiech.

– Jestem naprawdę zmęczona.

Zrozumiał aluzję i wstał, już bez grymasu na twarzy.

– Miło było – zaczął. – Może któregoś dnia moglibyśmy... – Spróbował chwycić moją dłoń.

Nie.

– Ja też dobrze się bawiłam. – Przytuliłam się do niego. – Dzięki, że przyszedłeś. Strasznie mi się nudziło. – Popchnęłam go w stronę okna.

– Przepraszam, że ganiam cię po oknach. Moi rodzice nie mają nic przeciwko gościom, po prostu nie chciałam ich pytać, bo są... – urwałam. – Zajęci.

– Spoko, ja...

– Ale takie wdrapywanie się też ma swój urok, nie? W sumie całkiem to romantyczne. – Mrugnęłam do niego i otworzyłam okno.

Zaczął wychodzić.

– Tak, ale... – Raz jeszcze próbował zaprosić mnie na randkę. Siedział już na parapecie i tylko jego głowa została w moim pokoju.

Uklękłam przy nim i ścisnęłam jego ramię.

– Jesteś najlepszy, Connor. – Spojrzałam mu w oczy. – Naprawdę. Mówię poważnie.

Potem wstałam i położyłam ręce na oknie, by je zamknąć.

Spojrzał na mnie ostatni raz zdezorientowany, sfrustrowany, ale nie był zły – nigdy się nie gniewał. Naprawdę myślał, że kiedykolwiek się z nim umówię? Idiota.

Zdawałam sobie sprawę, że zapraszając do siebie chłopaków po nocach wyrabiam sobie określoną reputację. Nie raz i nie dwa ludzie plotkowali, że uprawiam z nimi seks, chociaż wcale tak nie było. Seks nie był tym, o co mi chodziło. A jednak chciałam być pożądana seksualnie – i w tym tkwił paradoks całego mojego dorastania.

Później, gdy już zostałam sama w ciemnym pokoju, rozżarzyłam do czerwoności agrafkę nad zapalniczką i przeciągnęłam nią po skórze. Przypomniałam sobie twarz Connora, jego zaciśniętą szczękę.

– Pieprzona dziwka – powiedziałam do samej siebie dociskając agrafkę, która zostawiała długie postrzępione ślady na wewnętrznej stronie uda. – Jesteś zwykłą kurwą.

Pomyślałam o języku Connora.

– Nienawidzę cię. Nienawidzę.

Wypaliłam długą linię od łona po biodro. Patrzyłam z podziwem, jak szybko skóra zmieniała kolor: od bieli, przez czerwień, do brązu. Zachowywałam się lekkomyślnie. Zasłużyłam na to. Byłam obrzydliwa, bo potrzebowałam, by przyjechał. Bo pozwoliłam się pocałować. Bo ściskałam go za ramię.

– Jesteś idiotką. Idiotką, idiotką, idiotką. – Zbliżyłam zapalniczkę i ponownie rozgrzałam agrafkę. – Gigantyczną kupą gówna.

Po kilku chwilach wzięłam się w garść. Wiedziałam, że Connor niedługo się odezwie. Wiedziałam, że albo będę musiała dać mu kosza i stracić jego zainteresowanie, albo umówić się z nim ze wszystkimi tego konsekwencjami. Musiałabym go dotykać, trzymać za rękę i całować się z nim.

Nie chciałam go całować.

Wczołgałam się do łóżka i wyciągnęłam telefon. Czułam w sobie wielką, czarną pustkę. Czułam, że jeśli jej nie nakarmię, to połknie mnie w całości. Kiedy toniesz w ciemnościach, łatwo jest wierzyć, że miłość cię uratuje. Że chłopak cię uratuje.

Przejrzałam swoje kontakty. Który z nich jeszcze nie spał?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: