Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Cena niezłomności - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
5 czerwca 2025
40,99
4099 pkt
punktów Virtualo

Cena niezłomności - ebook

XIX-wieczna Anglia. Jednych więzią społeczne konwenanse, innych… mury Bethlem.

Rok 1863. Gdy ojciec bliźniąt, Mirki i Witka, wyrusza walczyć w powstaniu styczniowym, rodzeństwo zostaje oddane pod opiekę ciotce mieszkającej w Londynie. Mirka, dziewczyna o bystrym umyśle i niepokornym sercu, szybko staje się wyrzutkiem w konserwatywnym domu.

Jej niezależność jest solą w oku rodziny i prowadzi do podjęcia dramatycznej w skutkach decyzji. Dziewczyna zostaje odesłana do Bethlem Royal Hospital – szpitala psychiatrycznego, gdzie w imię nauki i społecznego porządku drastycznymi metodami łamie się ludzkie istnienia.

Witek nie zamierza jednak porzucić siostry. Gdy odkrywa, gdzie została umieszczona, wraz z Suzan, młodą arystokratką, zaczyna szukać sposobu na jej uwolnienie. Ale jak pokonać system, który od lat bezkarnie niszczy niewinnych?

„Cena niezłomności” to opowieść o walce z niesprawiedliwością, sile ducha, której nie sposób stłamsić, oraz dążeniu do wolności w czasach, gdy honor znaczył więcej niż życie.

Kategoria: Inne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-852-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Bohaterowie:

Mirosława Bielska – siostra Witka

Witold Bielski – brat Mirki

Susan Anson – przyjaciółka Marii, wywodząca się z elity brytyjskiej

Gustaw Marczewski – powstaniec styczniowy, na emigracji

Wanda Konopacka – ciotka Mirki i Witka, matka Marii, żona Jerzego Konopackiego

Maria Konopacka – kuzynka Mirki i Witka

Ewa Marczewska – młodsza siostra Gutka

Mietek – przyjaciel Gutka, powstaniec styczniowy

Nauczyciel

Mr Tooth – bogaty arystokrata

Lucas Anson – ojciec Susan, możny arystokrata

Królowa Wiktoria Hanowerska

Politycy (osoby w garniturach) – angielscy arystokraci, zajmujący stanowiska u władzy

Tadeusz Bielski – ojciec bliźniąt, brat Wandy, przyjaciel Jerzego

Jerzy Konopacki – wujek Mirki i Witka, mąż Wandy, ojciec Marii

Pielęgniarki i pielęgniarze – pomoc lekarska

Służba – pomoc domowa

Żołnierze – regularna armia królewska

Mężczyzna – pacjent Bethlem

Doktor

Miejsce akcji: Anglia, Londyn

Czas akcji: maj 1863AKT 1

4 maja 1863, Londyn

Scena 1

PRZED DWOREM KONOPACKICH (wieczór)

W imperialnej stolicy leżącej na wyspach brytyjskich obficie pada deszcz. Obrzeżami miasta porusza się landara zaprzężona w dwa siwe konie, których w mroku widać jedynie sylwetki. Powóz nareszcie zatrzymuje się pod dworkiem Konopackich. Jest to nietypowa budowla w tych regionach, ponieważ rodzina zamieszkująca budynek pochodzi z terenów dawnej Polski.

Z wozu wysiada dwoje młodych ludzi z bagażami, którzy pośpiesznie zmierzają ku drzwiom posiadłości. Otwiera im służący i ruchem ręki każe wejść do środka.

Bliźnięta Witold i Mirosława zdejmują mokre ubrania, po czym wchodzą do wielkiego salonu, wyposażonego w ciemne, pięknie zdobione różnorodnymi wzorami meble. Mimo wszystko wnętrze jest stosowne, urządzone bez przepychu. W pomieszczeniu czeka już na nich ciotka Wanda – kobieta w średnim wieku, dość wątła, czego nie widać przez stos różnorakich tkanin, które nakłada, aby podkreślić majętność rodziny. Ona sama wywodzi się ze szlachty zagrodowej, jednak wychodząc za magnata, zyskała tytuł i pieniądze.

Wanda: A już na myśl mi przyszło, że nie zagościcie. Ech… Jednakże skoro jesteście, wasz pokój jest na pierwszym piętrze, na prawo od schodów. Służba zaniesie tam wasze walizki. Doprowadźcie się do porządku i zejdźcie na dół, musimy omówić zasady.

Witek: Dobrze, ciociu, dziękujemy.

Wanda: Nie dziękujcie, to ja zawiniłam. Nie wiem, co mnie opętało, że dałam się nabrać na błagania mojego brata (_w jej głosie słychać ironię_): „Wandziu, proszę, weź pod opiekę moje dzieci na jakiś czas…”, a teraz walczy za nieistniejący kraj w jakimś bezsensownym powstaniu.

Mirka posyła zimne, znienawidzone spojrzenie na ciotkę.

Witek (_szeptem do Mirki_): Nic nie mów, proszę.

Wanda (_do Mirki_): Do diabła! Co ty na siebie włożyłaś, dziewczyno? Kto cię tak ubiera, dziecko?! Wyglądasz jak rozwydrzone chłopaczysko! Jesteś dziewczyną, nie możesz tak wyglądać.

Mirka ma na sobie bryczesy, które zakłada w każdą podróż, do tego bluzka z szerokimi rękawami przylegająca do ciała. Włosy zaplotła w dwa lekko rozczochrane warkocze dobierane. Żadna dama w tych czasach się tak nie ubiera, ale Mirka została wychowana przez ojca, który zawsze traktował ją i Witka równo. Dla niej taki ubiór jest normalny, choć ciotka nigdy tego nie rozumiała.

Mirka: Ależ kto mi zabroni? Jeśli ktoś nie chce mieć praw, ten ich nigdy nie otrzyma. Owszem, wolę się wyróżniać, ale przynajmniej mam jakąś świadomość niezależności i nie boję się tego wykorzystać.

Wanda: Jak śmiesz, ty arogancka wiedźmo?! Jak śmiesz?!

Mirka (_ironicznie uśmiechnięta zmierza w stronę schodów_): No widzi ciocia, nie może ciocia zaprzeczyć, bo to by było kłamstwo, a dzieciom trzeba dawać dobry przykład.

Ciotka zamachuje się, aby zatrzymać dziewczynę, jednak Witek przyciąga siostrę do siebie w odpowiedniej chwili, tak że ręka Wandy jej nie dosięga. Bliźnięta biegną na górę, aby uniknąć konfrontacji; nie zwracają uwagi na rozzłoszczone krzyki ciotki.

Scena 2

POKÓJ BLIŹNIĄT

Wchodzą do znanego im już pokoju. Zawsze, gdy odwiedzali rodzinę w Anglii, właśnie w nim gościli. Pomieszczenie samo w sobie nie jest zbyt duże, jednak tak jak w całym domu sufit znajduje się wysoko. W środku stoją dwa łóżka umieszczone naprzeciwko siebie, bokiem do ściany. Pomiędzy nimi znajduje się duże okno, do którego sięgają gałęzie pobliskiego drzewa. Stoi tu również komoda z trzema przestronnymi szufladami.

Witek (_zamyka drzwi i mówi_): Jak jej nie wstyd?! Co ona sobie myśli, że jest królową, a my to służki na usługę pani?

Mirka: Nie przejmuj się, bracie. Może wzniecać kłótnie, budując zawiłość w uczuciach, ale naszego ojca za to, o co walczy, nikt nie ma prawa poniżać.

Witek: To jest nieludzkie, nawet na taką wiedźmę jak ona.

Mirka: Ciszej, Witek!

Witek: Nie! Wiesz co? Powiem jej to w twarz, tak jak ona tobie!

Mirka: Sprzeczałabym się z tobą, bracie. Trzeba to rozegrać taktycznie. Jeśli usłyszy tę rozmowę, może nas wywlec ciemną nocą do domu dla sierot, tak jak groziła zawczasu. Co, jeśliby nas rozdzielili? I tak przesadziłam już z moją wypowiedzią.

Witek: Chciała cię rozszarpać! Dobrze jej powiedziałaś, ale ty jak zwykle zamartwiasz się na zapas.

Mirka: Jeśli nadchodzi twoja kolej, zawsze planuj dwa ruchy: ten, który wykonasz teraz, i ten, który może zostać wykonany po ruchu przeciwnika.

Mirka demonstruje swoje myśli na pionkach na szachownicy, która stoi na komodzie.

Mirka: Można łatwiej przewidzieć opcje, które ma do dyspozycji przeciwnik. Jednak trzeba umieć korzystać z tej taktyki, ponieważ źle użyta prowadzi do sromotnej klęski.

Witek (_śmieje się_): Po kim ty masz takie żołnierskie podejście do wszystkiego?

Mirka odwzajemnia uśmiech.

Witek: No pewnie po ojcu.

Mirka: Przecież to on wszystkiego nas nauczył.

Witek wzdycha. Po chwili ciszy bliźniaki zaczynają się rozpakowywać. W walizce Mirki nie ma żadnej sukni ani nawet spódnicy, jest za to kilka koszul, spodnie, a nawet surdut do jazdy konnej. Podobnie prezentuje się bagaż Witka.

Witek: Zobaczysz… zanim się obejrzysz, tata sprowadzi nas z powrotem do kraju. Niestety teraz nie zostaje nam nic innego jak wysłuchać tych bezsensownych zasad.

Wyciąga rękę do Mirki, która siedzi na podłodze i układa swoje rzeczy.

Mirka (_mówi z lekkim uśmiechem_): Jeśli każą puścić ci sztylet, bo sami celują do ciebie z karabinu, masz jakieś wyjście?

Witek uśmiecha się, przewracając oczyma, i pomaga siostrze wstać. Rodzeństwo niechętnie schodzi na rozmowę z ciotką.

Scena 3

KLATKA SCHODOWA

Po schodach wchodzi Maria – jak zawsze wystrojona, w ciasno splecionych ciemnych włosach. Dziewczyna średniego wzrostu, bardzo podobna do matki i równie zadufana w sobie. Lata temu, gdy cała trójka dziećmi jeszcze była, Maria z próżnego życia wyciągać próbowała co najlepsze, jak przystało na młodych. Marysia, zważywszy na to, że dwie wiosny wcześniej urodzona, wykorzystywała ciekawość bliźniąt do własnej uciechy. Raz małego Witka w piwnicy zamknęła, chłopak do tej pory boi się pomieszczeń bez okien. Innym razem przywiązała Mirce do nóg cegły i w jeziorze zatopić próbowała. Rodzeństwo dorosło, zmądrzało, a napięcie trwa do dziś.

Witek: Do diabła, zapomniałem o niej…

Maria zagradza Mirce wejście na schody, Witek stoi już na półpiętrze.

Maria: Zatem zbliża się czas pogardy dla mnie. Jednak zważajcie, w czyim domu jesteście. Ojca mego nie ma, więc to ja tu rządzę.

Mirka: Stąpać po cienkim lodzie nie mamy zamiaru, lecz gdy pretekst nam dasz, wykonamy, co słuszne. A teraz łaskawie zejdź mi z drogi. Jak w kulturze przystało, mijamy się na schodach. No chyba że twa suknia za wielka, to poczekam, aż wejdziesz.

Witek parska. Maria oburzona kieruje zabójcze spojrzenie to na Witka, to na Mirkę.

Maria (_krzycząc_): Macie czelność odzywać sie tak do mnie po tym, jak matka moja przyjęła was pod swój dach, a ojciec wasz zostawił was na pastwę losu?!

Mirka (_zdenerwowana_): Jak żywa tu stoję, zaprawdę powiadam ci po raz pierwszy i ostatni: ojciec nasz za Polskę walczy. I niech mówią, że tam, skąd Prusacy i Ruscy szponami zagarnęli ziemie Piastów, nie istnieje kraj ten, lecz niech wiedzą, że naród nasz żyje i żyć będzie. A stryj nasz, który ojcem twym jest… Ha! On również walczy u boku powstańców.

Maria: Jak tak można…

Witek (_przerywa jej w środku zdania_): Czego nie rozumiesz? Uczą cię czegoś w tej Anglii? Historii? Filozofii? Może chociaż matematyki?

SCENA POBOCZNA

Mirka wspomina lekcje władania mieczem z ojcem. Walczą, ojciec wytrąca córce z ręki miecz, jednak ta szybko podnosi broń i przechodzi do ofensywy. Mirka przez rozkojarzenie, pewna zwycięstwa, odsłania nogę i ojciec trafia ją prosto w kolano.

Tadeusz: Pamiętaj, mała, nigdy nie prowokuj przeciwnika, bo tym samym możesz pokazać mu swoje słabe strony. Spokój jest kluczem do wygranej. Jeśli masz szansę na chwilę przerwy w walce, wykorzystaj ją i nie atakuj pierwsza, bo na to właśnie liczy przeciwnik.

POWRÓT DO WĄTKU GŁÓWNEGO

Mirka postanawia przerwać dyskusję z kuzynką. Wykręca jej rękę, ponieważ Maria nadal zagradza jej wejście na schody. Starsza z dziewczyn odskakuje na bok. Mirka schodzi z Witkiem na dół.

Scena 4

GABINET WANDY

Ciotka każe im wejść do gabinetu, który jest bardzo przestronny. Znajduje się na parterze, ma wielkie okno z wyjściem na taras i kominek, który dodaje pomieszczeniu blasku i ciepła. Na ścianie wisi obraz rodziny Konopackich oraz kilka innych dzieł. Witek i Mirka siadają na leżance, tak jak wskazała Wanda.

Wanda: Na początku pragnę zaznaczyć, że wszelkie niestosowne zachowania z waszej strony, na przykład takie jak zademonstrowała Mirka, będą karane. W zależności od tego, co przeskrobiecie, kary mogą być surowe lub lekkie. (_Kolejne słowa kieruje do Mirki_) Niedawne przewinienie ci odpuszczę. Uznałam, że to zmęczenie po podróży, ale jeśli jeszcze raz będziesz tak pyskować, pójdzie ci to w pięty.

Witek do Mirki (_szeptem_): No to chyba znaleźliśmy się w więzieniu.

Mirka uśmiecha się lekko.

Wanda: Chcę również podkreślić, że nie znoszę hałasu, więc jeżeli będziecie zachowywać się głośno, nie dogadamy się. Zasada trzecia…

Wygłaszanie listy przerywa Wandzie pukanie do drzwi. Wchodzi służący.

Służący: Ważny list do pani.

Wanda (_do bliźniąt_): Zaczekajcie chwilę.

Ciotka wychodzi z gabinetu, zostawiwszy uchylone drzwi.

Mirka: Niech rodacy nasi szybko do zwycięstwa doprowadzą, bo to, co się tu dzieje, będzie katastrofą.

Maria: (_wchodzi do pokoju i mówi_): Też tak uważam.

Witek: Czy to nałogu forma? Czy tak trudno uszanować prośby? Zostaw nas w świętym spokoju.

Maria: Zasada trzecia, dobrze wam radzę: najlepiej się nie odzywajcie i nie pokazujcie za często na oczy.

Mirka wstaje z kanapy i spogląda złowrogo w oczy Marii.

Mirka: Toż to groźby? Za kogo ty się uważasz?

Maria: Słuchasz mnie? Jestem starsza i rządzę w tym domu. Czego nie rozumiesz?

Mirka: Na Boga! Od kiedy wiek sądzi o twej światłości? Możesz nawet sto wiosen za sobą mieć, nie znaczy to, żeś najlepsza, żeś wszechwiedząca! Żadna istota na tym świecie taka być nie może.

Sytuacja pomiędzy dziewczynami robi się coraz bardziej napięta. Podnoszą ton.

Maria: Chwila, chwila. Czyś ty właśnie zarzuciła, żem ja głupia?

Mirka: Każdy jest inteligentny na swój sposób.

Witek: Dość! Mirka, nie warto.

Mirka (_do brata_): Masz rację, ktoś jednak musi być tym mądrzejszym.

Ciotka wchodzi do gabinetu.

Wanda: Co tu się dzieje?

Maria, Mirka (_w tym samym czasie_): Nic.

Witek wzdycha.

Wanda: Marysiu, poczekaj na zewnątrz, proszę.

Maria (_wychodząc z gabinetu, szturcha Mirkę w ramię i szepcze_): Zostaw sobie kilka gadek na później, bo jeszcze się policzymy.

Mirka uśmiecha się i odprowadza Marię wzrokiem do drzwi. Ciotka zamyka za nią.

Wanda: Kontynuując, obowiązują was codzienne lekcje, na prośbę waszego ojca, które oczywiście opłaci. Nie możecie opuszczać budynku bez mojej wiedzy; szczególnie ty, Mirosławo. Co sobie sąsiedzi pomyślą, jak zobaczą takie dziewuszysko… Zresztą to nie twoja wina, tylko mojego przeklętego brata. Wychowali cię jak chłopca, nie miałaś żadnych kobiecych wzorców w swoim życiu. Musimy to zmienić, dlatego opłaciłam ci dodatkowe lekcje haftowania.

Mirka: Dziękuję, lecz zdaje się na próżno ciotka tak fatygować. Mam wszystko, co jest mi niezbędne do życia, a jakieś bezsensowne lekcje haftowania nie zmienią mojego charakteru.

Wanda: Jesteś bezczelna. Powinnaś być mi wdzięczna!

Witek: Ciociu, zgodzę się z Mirką. Nie da się nikogo zmienić na siłę.

Wanda: Fantastycznie, kolejny obrońca się znalazł… Taki sam jak ojciec, może poświęcić życie, ale nie za to, co słuszne (_wzdycha_). No dobrze, na czym skończyliśmy? A! Następna zasada…

Do późnej nocy ciotka wylicza zasady, zakazy i nakazy. Nie sposób zliczyć ich wszystkich na palcach rąk i stóp. Kończą około pierwszej w nocy, zmęczeni od razu idą spać.

Scena 5

POKÓJ BLIŹNIĄT (ranek)

Mirka budzi się, siada na łóżku i spogląda na wiecznie roztrzepaną blond czuprynę brata. Nie przebrał się po podróży. Był zmęczony wyliczaniem zasad, dlatego od razu położył się i zasnął w swojej ulubionej brązowej kamizelce, ładnie komponującej się z zielonymi oczami oraz beżowymi bryczesami.

Witek jeszcze śpi. Nogi wystają mu poza łóżko, gdyż jest bardzo wysoki. Mimo że kończy w tym roku siedemnaście lat, ma dziecięcą urodę twarzy. Wąs, który próbuje na niej wyrosnąć, wygląda bardzo komicznie. Mirka zawsze starała się oszczędzać bratu nadmiernych emocji, bo jest on bardzo wrażliwy. Wszystkie emocje odczuwa bardziej od innych. Przejmuje się wieloma rzeczami, a najbardziej tym, jak postrzegają go inni, czy wypadł dobrze w towarzystwie i czy przypadkiem ktoś się do niego nie zraził.

Mirka: Witek, śpisz?

Witek (_przeciąga się_): Można tak powiedzieć.

Witek (_spogląda na zegarek_): Na Boga! Już ósma biła!

Mirka: Jakby ciotka nie robiła nam do późnej nocy wykładów, tobyśmy się może wyspali. (_Dodaje z ironią_) „Zasada 74: możecie wziąć wdech tylko za moim pozwoleniem”.

Witek uśmiecha się lekko, nadal zaspany.

Scena 6

JADALNIA

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij