Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Cham niezbuntowany - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
29 maja 2020
E-book: EPUB, PDF MOBI
33,68 zł
Audiobook
44,90 zł
33,68
3368 pkt
punktów Virtualo

Cham niezbuntowany - ebook

Polakom cholernie brak dziś poczucia godności. Jesteśmy tu od tysiąca lat. Stworzyliśmy państwo, do którego ze wszystkich stron świata, z zachodu, wschodu i południa, ciągnęli ludzie, jak do ziemi obiecanej.

A teraz byle łajza z Holandii czy Luksemburga pozwala sobie traktować nas jak małpy, które ledwo co zlazły z drzewa?! Stawiać nas do pionu, pouczać, wychowywać obietnicami szklanych paciorków i straszeniem „sankcjami”? I nasze tak zwane elity płaszczą się przed każdą taką łajzą z obrzydliwym służalstwem, prosząc, żeby Europa zechciała łaskawie jakoś przywołać do porządku tę polską hołotę, bo im się ona wyrwała spod kontroli i nie chce słuchać?

Czas, kiedy mogliśmy sobie pozwolić na leżenie i rekonwalescencję mija, kończą się światowe koniunktury, zaczynają prawdziwe schody, coraz bardziej strome. Trzeba ruszyć tyłek, przypomnieć sobie „czym tobie być, o czym tobie marzyć, śnić”.

O tym jest ta książka.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7964-577-0
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Polakom cholernie brak dziś poczucia godności.

Jesteśmy tu od tysiąca lat. Stworzyliśmy państwo, do którego ze wszystkich stron świata, z zachodu, wschodu i południa, ciągnęli ludzie jak do ziemi obiecanej. Państwa ościenne, zachwycone polską wolnością i płynącym z niej dostatkiem, włączały się ochoczo w zapoczątkowaną przez Polaków federację. Zatrzymaliśmy niemiecką ekspansję na wschód, pokonując państwo krzyżackie, jedno z najlepiej zorganizowanych i najbogatszych w ówczesnym świecie, a potem zatrzymaliśmy ekspansję islamu na zachód, ratując Europę przed pochodem cesarstwa osmańskiego. Jako pierwsi w Europie stworzyliśmy rozległą terytorialnie republikę, z parlamentem i obieralnym władcą, odpowiedzialnym przed prawem i obywatelami. Jako pierwsi wprowadziliśmy w swym państwie prawa obywatelskie i zasady tolerancji religijnej. Jako pierwsi wreszcie rozwinęliśmy prawną doktrynę wojny sprawiedliwej.

Straciwszy suwerenność – z przyczyn, których dziś nie chcemy rozumieć, ale zostaną one tu wyjaśnione – potrafiliśmy w warunkach niewoli i ciągłych insurekcji, wykrwawiających rodzący się dopiero dla nowoczesności naród, całkowicie się jako społeczeństwo przekształcić i zmodernizować, dzięki czemu Rzeczpospolita, która zeszła do grobu jako państwo kompletnie anachroniczne, bezwładne i pogrążone w chaosie, w sprzyjających okolicznościach międzynarodowych odrodziła się jako – tak! – jedno z najnowocześniejszych państw w Europie, od pierwszych chwil istnienia dające swym obywatelom prawa, jakie Zachód odkrył dopiero pół wieku później. Państwo zarazem tak organizacyjnie sprawne, że ledwie odzyskawszy byt, mając po straszliwych zniszczeniach toczonej na naszych ziemiach wojny światowej tylko paręnaście miesięcy na zorganizowanie administracji i siły zbrojnej – zatrzymało pochód bolszewizmu na zachód kontynentu, po raz kolejny ratując Europę, a przy okazji cały świat przed podbojem przez najbardziej chyba zbrodniczą i nieludzką ideologię w dziejach.

Potem, podbici przez zmowę dwóch sąsiednich, bandyckich mocarstw, z cynicznym przyzwoleniem zdradzieckich aliantów z Zachodu, poddani przez dwie okupacje bezprzykładnej eksterminacji, hekatombie, jakiej nie doznał chyba żaden kraj od czasów zniszczenia przez Rzymian Kartaginy, zdołaliśmy nie tylko przetrwać i się odbudować, ale jeszcze po zaledwie półwieczu stanęliśmy kością w gardle sowieckiemu okupantowi, tak że zadławił się nami i naszą Solidarnością jak Smok Wawelski nasiarkowaną owieczką i zdechł w męczarniach.

A teraz byle łajza z Holandii czy Luksemburga pozwala sobie traktować nas jak małpy, które ledwo co zlazły z drzewa?! Stawiać nas do pionu, pouczać, wychowywać obietnicami szklanych paciorków i straszeniem „sankcjami”? Byle pętak z krajów, których okupacyjne rządy na wyprzódki kolaborowały z Hitlerem, wyłapując swoich żydowskich obywateli i dostarczając ich Niemcom własnym transportem wprost do pieca, mądrzy się, że Polacy „mogli zrobić więcej dla ratowania żydowskich współbraci”?!

I nasze tak zwane elity płaszczą się przed każdą taką łajzą z obrzydliwym służalstwem, prosząc, żeby Europa zechciała łaskawie jakoś przywołać do porządku tę polską hołotę, bo im się ona wyrwała spod kontroli i nie chce słuchać?

Jak to jest w ogóle, do kurwy nędzy, możliwe?!

Pytanie retoryczne. Znam, oczywiście, odpowiedź. Jesteśmy dziś – a w każdym razie byliśmy przez ostatnie trzydzieści lat – jak rozbitek, czy może lepiej rzec: jak zawodnik pływackiego maratonu, który wydostał się na brzeg ostatkiem sił, padł na piach i nie w głowie mu już nic innego, niż wreszcie odpocząć, posilić się, obkupić w supermarketach i jak inni poużywać wreszcie wytęsknionego dobrobytu. Bez oglądania się na cenę i odsetki kredytów, które przyjdzie kiedyś spłacać.

To zrozumiałe i trudno mieć pretensję, żeśmy tak spuścili z tonu, tak spokornieli, pozwolili sobie z Polaków zamienić się w bierne i uległe polactwo.

Ale ten stan trwa już za długo. Czas, kiedy mogliśmy sobie pozwolić na leżenie i rekonwalescencję, mija, kończą się światowe koniunktury, zaczynają prawdziwe schody, coraz bardziej strome. Trzeba ruszyć tyłek, przypomnieć sobie, „czym tobie być, o czym tobie marzyć, śnić”.

O tym jest ta książka.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij