Charlie przemienia się w T-Rexa - ebook
Charlie przemienia się w T-Rexa - ebook
Charlie McGuffin znowu ma problem... Nie przestał zmieniać się w przypadkowe zwierzęta, a na domiar złego firma jego taty wpada w kłopoty. Rodzinie Charliego grozi konieczność sprzedaży domu i przeprowadzki do cioci Brendy, która ma siedemnaście kotów (oraz drewnianą nogę). Te tarapaty sprawiają, że trudno mu kontrolować, w którym momencie zmieni się w zwierzę, a jeszcze trudniej – jak wrócić do ludzkiej postaci. Czy wreszcie zapanuje nad swoją mocą specjalną, czy już na zawsze utkwi w ciele gołębia...?
Druga, wywołująca konwulsyjne wybuchy śmiechu przygoda Charliego McGuffina idealnie nadaje się dla fanów Davida Walliamsa i Roalda Dahla.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8008-881-8 |
Rozmiar pliku: | 5,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Obserwował go z ukrycia jakiś złowrogi, mroczny cień. Czekał na niego.
Coś snuło się za nim po korytarzach szkoły. Jakaś ciemna zjawa, groźna, nieuchwytna i mglista...
– Daj spokój, Dylan, wiem, że za mną łazisz. Widzę cię – powiedział Charlie, opierając dłonie na biodrach. – Mógłbyś już wreszcie odpuścić? Wyglądasz jak nienormalny, kiedy to robisz. Poważnie, Dylan... Wyjdź zza tej kolumny.
Dylan wyszedł zza kolumny.
– I zdejmij ten głupkowaty kapelusz – dodał Charlie.
Dylan zdjął głupkowaty, plażowy kapelusz z miękkiego materiału, który pożyczył od swojej mamy.
– I jeszcze okulary przeciwsłoneczne. Też je zdejmij.
Dylan zdjął okulary przeciwsłoneczne.
– A teraz proszę, przestań za mną łazić.
Dylan zrobił krok do przodu i wypiął pierś.
– Wiesz, że możesz przede mną uciekać, McGuffin, ale się nie ukryjesz. To. Się. Nie. Uda. – Na jego usta wypełzł uśmiech oślizgły niczym ślad zostawiony przez ślimaka. – Jestem twoim cieniem. Twoją mroczną połową. Gdziekolwiek pójdziesz, ja już tam będę. Jak łowca. Rzucę się na ciebie jak... jak... żaba.
– Jak żaba? Rzucisz się na mnie jak żaba? Żaby się na nikogo nie rzucają.
– Ależ tak. Rzucają się na muchy. A ty jesteś moją muchą. Wpadłeś w moją sieć.
– W... żabią sieć? – Charlie wyglądał na trochę pogubionego.
– Uważasz się za mądralę, McGuffin, co? No to wiedz, że nim nie jesteś. Twoi mali, przygłupi przyjaciele mogą sobie myśleć, że jesteś geniuszem...
– Właściwie to chyba tak nie myślą. Prawdę mówiąc, jestem pewien, że Flora ma o mnie zupełnie inne zdanie. Wczoraj sama mi to powiedziała. To jej słowa: „Charlie, jesteś totalnym przeciwieństwem geniusza”.
– Dosyć gadania! – Dylan uniósł zaciśniętą pięść. – Po prostu wiedz, że pewnego dnia cię dopadnę. – Otworzył dłoń. Trzymał w niej pudełko zapałek. Potrząsnął nim. Było puste. – Poczekam tylko, aż się zmienisz w zwierzę. Wtedy cię uwiężę. Nie będzie ci do śmiechu. A nawet jeśli będzie, to i tak nikt cię nie usłyszy, bo będziesz zamknięty w pudełku po zapałkach. W tekturowej celi!
Dylan zaśmiał się do siebie, a potem odszedł, wciąż zanosząc się dzikim śmiechem. Charlie został sam na pustym korytarzu.
Zachowanie Dylana działało Charliemu na nerwy – nie mógł nic na to poradzić. Czuł, że poziom jego stresu wzrasta, a przez ciało przebiegają drobne impulsy elektryczne. To był pierwszy sygnał ostrzegający przed przemianą. Charlie zamknął powieki i parę razy głęboko odetchnął, koncentrując się na strumieniu powietrza. Po chwili otworzył szeroko oczy.
– Hej, Dylan! – krzyknął do coraz mniejszej postaci na końcu długiego korytarza. – Dylan! Wydaje mi się, że się zmieniam! Szybko!
Dylan zrobił w tył zwrot i zaczął biec z powrotem, ile sił w nogach.
– Szybko, Dylan! To naprawdę się dzieje!
Dylan pędził sprintem. Zdyszany w końcu dobiegł do Charliego.
– Och, sorry – powiedział Charlie. – Fałszywy alarm.
Dylan groźnie popatrzył na niego.
– CO???
– No, sorry – powtórzył Charlie. – Mógłbym przysiąc, że naprawdę to poczułem. Cóż, ten cały interes z przemianami jest taki nieprzewidywalny... Powodzenia następnym razem. A właściwie nie. Nie będzie następnego razu. Tracisz czas. Nauczyłem się to kontrolować, więc mogę ci dać stuprocentową gwarancję, że Charlie już nigdy w nic się nie zmieni.
Charlie puścił oko do Dylana, a potem oddalił się z szaleńczym śmiechem, zostawiając Dylana samego na pustym korytarzu.
Jeśli nie czytałeś pierwszego tomu serii – Charlie zmienia się w kurczaka – to pewno teraz nie masz pojęcia, o co tu chodzi.
Trudno.
Trzeba było kupić tom pierwszy.
Wchodzisz tu sobie jakby nigdy nic, z nastawieniem: „Po co czytać tom pierwszy? Jestem bardzo mądry, więc na pewno wszystkiego się domyślę po drodze”.
No i co? Komu teraz łyso? Totalnie nie wiesz, o co lata, nie? Nie wiesz, kim jest Charlie ani Dylan, ani dlaczego Dylan chce schwytać Charliego do pudełka po zapałkach. Powodzenia w próbach zrozumienia dalszego ciągu tej historii, cymbałku.
Wydawca pouczył mnie, że podobno nie mogę nazywać cymbałkami moich drogich czytelników. Dlatego kazał mi cię przeprosić. Niech mu będzie.
Naprawdę, szczerze, z głębi serca przepraszam.
Mam nadzieję, że jesteś zadowolony.
Wydawca kazał mi też opowiedzieć w skrócie, co się działo w tomie pierwszym. No więc dla tych, którzy są zbyt leniwi, żeby pójść do biblioteki i sobie go wypożyczyć, przedstawiam streszczenie:
Od czasu do czasu Charlie McGuffin zmienia się w zwierzęta. Z pomocą swoich przyjaciół – Flory, Mohsena i Wogana – odkrywa, że przemiana następuje pod wpływem stresu albo złości. Razem udaje im się ustalić, że można (do pewnego stopnia) kontrolować to zjawisko, jeśli Charlie się zrelaksuje i stara się być szczęśliwy. Nemezis Charliego, Dylan, którego przed chwilą poznałeś, widział, jak ten się zmienił, i od tamtej pory zachowuje się jak dziwoląg albo jak czarny charakter z filmów. Obrał sobie za cel ujawnienie światu tajemnicy Charliego.
Okej, teraz już wiesz, co było wcześniej. Możemy wrócić do przerwanej opowieści? Dobrze.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------