- W empik go
Chcę więcej, kochanie - ebook
Chcę więcej, kochanie - ebook
Pełna napięcia i mocnych scen seksu kontrowersyjna powieść wyłącznie dla dorosłych i świadomych swojej seksualności czytelników. Spełniona w swym małżeństwie Klaudia postanawia zawalczyć o coś więcej. Sprawić, by życie stało się ekscytująca przygodą, dającą jej prawdziwe erotyczne wyzwolenie. Decyduje się na ryzykowny krok i zdradza swój szalony plan mężowi. Czy zdecyduje się skoczyć na głęboką wodę, nie wiedząc, co ją czeka? Jedno jest pewne — nie będziecie się mogli oderwać od tej książki.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-443-0 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wybierali się, jak sójki za morze, ale w końcu Klaudii udało się spakować cały bagaż. Zataszczyła go do auta i wpakowała do bagażnika. Czując nagle na plecach znajome ciepło i gest, odwróciła się i dała mężowi całusa.
— W policzek? — zapytał zawiedzony Rafał. — Co ty? Pas cnoty też założyłaś?
— A co to jest cnota? — uśmiechnęła się serdecznie spoglądając na swoich rodziców, stojących nieopodal i zapatrzonych w bawiące się wnuki. — Powiedziałam im, że jedziemy razem, bo mam ci pomóc w pracy. Soczysty całus może podkopać tę przykrywkę.
— Ale ty naprawdę jedziesz mi pomóc w pracy. — Rafał wrzucił swoją walizkę (znacznie mniejszą od bagażu Klaudii) i zatrzasnął bagażnik Toyoty. — Jak zobaczy cię mój szef, to partnerstwo mam zagwarantowane.
Zobaczymy, czy jest honorowy, pomyślał o umowie, którą zawarł ze swoim pryncypałem. Umowie, o której Klaudia nie ma prawa się dowiedzieć. Zresztą, nie wiadomo, jak to się wszystko potoczy.
— Partnerstwo? — uśmiechnęła się lubieżnie. — Czy to ja mam być gwarantem tego kontraktu? A może chcesz upchnąć jakiś ekstra towar?
— Skarbie — podniósł ręce w poddańczym geście zaskoczony tym, że jej żart był tak bliski prawdy — najlepszym moim towarem jesteś ty — syknął od kuksańca, który mu zaaplikowała — nie jesteś na sprzedaż, ale…
— Ale? — poprawiła fryzurę i pomachała do dzieci. — Jakie „ale”, mój mężu?
— Ale zdecydowanie mogę cię użyczyć w dobre ręce — dokończył.
Klaudia nie dała po sobie poznać, że jej podbrzusze natychmiast zareagowało podnieceniem. Ten obraz, który na krótko rozświetlił jej wyobraźnię wręcz ją sparaliżował. Zapowiadał się cudowny weekend.
Na pożegnanie ucałowali i uściskali dzieciaki, zostawiając je pod opieką wniebowziętych dziadków, cieszących się na spędzenie z wnukami aż trzech dni.
Wyruszyli. Klaudia pełna motylków w brzuchu. Rafał z przebiegłym planem.
Podróż trwała już drugą godzinę. Jazda po autostradzie trochę nużyła, ale jednocześnie pozwalała na miłą rozmowę i trochę zadumy. Na pieprzną rozmowę i lubieżną zadumę. Ciągle zaglądała myślami do znajdującej się w bagażniku walizki. Do tego, co potajemnie zapakowała, gdy Rafał sortował skarpety, bokserki i torbę z jakimiś ciuchami. Uśmiechnęła się do samej siebie, odczuwając jednocześnie przyjemne pulsowanie w dole brzucha. Czyżby to uczucie zapowiadało coś nowego? Coś tajemniczego i ekscytującego? Może to prognoza na wspaniałą, wyzwalającą przygodę, która przetransformuje ich samych do stania się kimś, kim nawet nie marzyli, by się stać? A może po prostu miała chcicę? Taka ewentualność również istniała.
Cel wyprawy, a raczej stojąca za nim intencja, wywoływały przyjemne mrowienie, podkręcając zarówno podniecenie, jak i strach. Oczekiwanie na coś, czego nie przeżyło się nigdy. Ten krok w nieznane, ten skok w ekscytującą przygodę rozpalał wyobraźnię Klaudii do białości. Mrowienie w kroczu nie ustawało ani na moment. Nie mogła sobie znaleźć miejsca.
Z kolei Rafał zdawał się nie wykazywać żadnej ekscytacji. Trzymał spokojnie kierownicę i sprawiał wrażenie, jakby faktycznie jechał tylko do pracy ze swoją asystentką. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Poprawiła się znowu na siedzeniu, szukając wygodniejszej pozycji. Jej całe ciało było wręcz boleśnie pobudzone. Uśmiechnęła się do swoich pragnień.
— Z czego tak się cieszysz, dziewczyno? — zagadnął niespodziewanie Rafał. — Od początku drogi wręcz tryskasz dobrym humorem.
— Za to ty nie trysnąłeś ani razu — zrobiła smutną minę — to niesprawiedliwe. Nie możesz się tak katować.
— To ty mnie katujesz — puścił jej oczko.
— Ja? — rzuciła bezczelne pytanie, jednocześnie głaszcząc się po kroczu przez materiał szortów. Rafał rzucił okiem i westchnął. — Przecież ja nic nie robię — dokończyła z miną niewiniątka.
— Pewnie, że nie — odparował — tylko pobudzasz się i pieścisz, jakbyś chciała wygrać konkurs na najbardziej wyuzdaną nimfomankę. I jak mam tu prowadzić auto? Gdyby miał guzik autopilota, już dawno zapiąłbym cię na tym siedzeniu.
— O, mój mężusiu… — W odpowiedzi ścisnęła przez materiał oba sutki i wypięła biodra do przodu. — Jakbyś mnie rano porządnie zerżnął, to może teraz jechałabym zaspokojona, zanurzając się w lekturze tygodnika ekonomicznego?
— Z całą pewnością, dzikusko. Raczej przeglądałabyś zestawienia podatkowe. — Wysunął rękę, by złapać pierś żony. Usłyszał głośny trzask i piekący ból. — Au! Cholera!
— Rączki przy sobie, jak prowadzisz — pogroziła mu zawadiacko palcem. — Nie możesz się rozpraszać na drodze.
— Że co? — Nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. — Już nie mogę być bardziej rozproszony. Jeszcze chwila a rozbierzesz się do naga i wsadzisz sobie w cipkę wielkie dildo.
— Za kogo ty mnie uważasz? — odburknęła urażona, chociaż Rafał wiedział, że to tylko gra. — Nie mogłabym tego zrobić — odparła z poważną miną. — Dildo zostało w walizce.
— Wiesz co? Prawdziwa z ciebie suka — rzucił jej serdecznie.
Uśmiechnęła się do niego.
— To w takim razie, skoro tak cię rozpraszam, to uciekam na chwilkę w ciszę i spokój, żebyś nie musiał cierpieć katuszy podróży ze mną.
— Tak? – podjął zadziorną grę. — A co będziesz robić w tej ciszy? O ile to w ogóle możliwe.
— Zobaczysz. Zajmę się sobą — sięgnęła po smartfon — kulturalnie i w ciszy, bez rozpraszania twojej uwagi, postudiuję sobie podatki i zestawienia. Nie mogę się doczekać analizy tych zwyżkujących bilansów i egzotycznych fuzji.
Rafał uśmiechnął się i nie odezwał ani słowem.
Podróż trwała w najlepsze. Humory mieli wyśmienite. Cała rozmowa doskonale się kleiła, a frywolne i seksualne uwagi zapowiadały świetny weekend.
Kilka serii na smartfonie, plus wybujała wyobraźnia doprowadziły do tego, co nieuniknione. Klaudia ponownie powierciła się na siedzeniu pasażera, by po chwili znowu sięgnąć po podróżną torbę, leżącą na tylnej kanapie.
– Widzę, że ostro się podjarałaś, dziewczyno. Ale, jeżeli mogę coś doradzić tak od serca, to zamiast moczyć majtki, może po prostu je zdejmiesz? — zapytał Rafał, gdy zauważył, jak żona kręci się i zaciska uda.
— Łatwo ci mówić — odparła — ale wierz mi, Rafałku, że to nie w majtkach problem.
— O. To w takim razie w czym? — poważnie się zainteresował.
— W cipce — wypaliła a po samochodzie rozszedł się jej serdeczny śmiech.
— Czyli ostatecznie wychodzi na to, że jednak w majtkach — podsumował filozoficznie.
— Nie bądź taki cwany — odparła rozpinając guziki ciasno opinających jej seksowne biodra wytartych dżinsów. Po chwili zdjęła je i spojrzała z zaciekawieniem na swoje gołe nogi i krocze.
— Co tam widzisz, dziewczyno? — Rafał był zauroczony z jak naukową wnikliwością jego żona studiuje swój negliż.
— Cholera — podsumowała analizę — trochę się podnieciłam.
— Trochę? Zresztą, co się dziwisz? Analiza zestawień i podatków tak działa, złotko — odpowiedział i krótko zerknął w kierunku jej krocza. Poczuł, jak w rozporku robi się ciasno.
— Zostały mi tylko — zamyśliła się, przykładając palec do ust. — dziesięć par. Tak, tylko dziesięć.
— W takim tempie — udał, że liczy coś w myślach — jak przyjedziemy do hotelu, zostanie ci trzy.
— Weź mnie nie strasz? — Szturchnęła go w ramię.
— Ale o co ci chodzi? Że będziesz chodzić bez majtek? — zauważył, jak jej powieki drgnęły na tę myśl. — Tym lepiej dla nas. Nie będziesz się przejmować bielizną, gdy zechcesz, żebym od razu, bezceremonialnie cię zerżnął w windzie, na korytarzu lub przyciemnionej loży.
— Ojej Rafał — uśmiechnęła się do tych obrazów — musisz mnie tak podniecać? To, kurwa, nie jest śmieszne. Torturujesz.
— To mój obowiązek, złotko — włączył kierunkowskaz, by wyprzedzić kolejny z Tirów, które dość gęsto blokowały drogę. — Zdejmij wszystko. Oszczędzisz na suszeniu.
— Moja cipka nie wyschnie, gdy zdejmę majtki.
— Ja nie cipkę mam na myśli. Zdejmij majtki, to ich nie zmoczysz.
Klaudia sięgnęła palcami za krawędź koronkowego brzegu czarnej bielizny i zaczęła ją zsuwać. Powoli odsłaniając doskonale wydepilowane łono, na którym ostał się tylko cienki, diabelnie seksowny pasek ciemnych włosków. Wyraźnie westchnęła, gdy tylko majtki odlepiły się od nabrzmiałych, wilgotnych warg. Po krótkiej, acz niezwykle zabawnej gimnastyce nóg, udało jej się pozbyć ich całkowicie.
— Ale przyjemnie — powiedziała raczej do siebie, niż do niego.
— Jesteś niesamowicie piękną kobietą. — Takie komplementy ostatnio otrzymywała często. A ponieważ czuła, że Rafał mówi szczerze, za każdym razem efekt musiał być ten sam.
— Eh, mężu. Mów tak do mnie więcej — odpowiedziała zadziornie — a ja tymczasem zmoczę ci siedzenie. Będziesz tu miał plamę soku z żony.
— To skóra — uśmiechnął się i poprawił okulary przeciwsłoneczne na nosie — nie przesiąknie. Najwyżej będzie kałuża — tym razem nie wytrzymał i roześmiał się serdecznie.
— Kałuża, kałuża — sparodiowała jego komentarz. — Tyle lat żonę obracasz, a o cipkach wiesz jednak tyle, co nic. Zejdź na ziemię. To nie krany, złociutki. Nie ciekną tak, jak to widzisz na tych swoich filmach. Wilgoć tak, może trochę soczku, ale nic więcej. Co nie zmienia faktu, że nie wiem, co mam teraz robić. Zapodaj jakiś niepodniecający temat. Masz jakiś pomysł? Tylko uprzedzam — uprzedziła — jeżeli zaczniesz rozmowę o szachach, hurtowniach lub samochodach, pustynia, jaka we mnie zagości będzie permanentna.
Rafał przyjął do wiadomości i rozpoczął wyprzedzanie autobusu. Na chwilkę zamilkł. Po zakończonym manewrze przedstawił swój plan.
— Pokaż rękę? Dłoń, znaczy.
Klaudia ze zdziwieniem wyciągnęła do niego dłoń. Była tak zaciekawiona tym nagłym zwrotem w rozmowie, że zapomniała przez chwilę o palącej ją chcicy.
— Okay — odpowiedział, po przeprowadzeniu diagnozy — wszystko w porządku.
— W porządku? — Totalnie ją zatkało. — A co takiego widzisz, że jest w porządku? Brakuje mi palców, czy co?
— Zanim przejdziesz do szerzej zakrojonych działań z cipką, spójrz na swoją dłoń — powiedział poważnie jej tajemniczy mąż. Wyciągnęła ją przed oczy i przyglądała się badawczo. — Co widzisz?
— Jak to, co widzę? — rzuciła, czując, że przekracza jakąś granicę absurdu. — No, dłoń widzę. A co mam widzieć? Ucho?
— No właśnie — Rafał uśmiechnął się kącikiem ust. Szelmowsko. Tak, by ona nie widziała. — Widzisz dłoń. Palce. I na tym opiera się mój plan obniżenia twojego napalenia. Więc — sięgnął prawym ramieniem do tylnej kanapy i chwycił duży, gęsto pleciony słomkowy kapelusz — weź teraz te swoje zgrabne paluszki, moja podniecająca żonko, i wsadź je sobie w cipkę, aż odlecisz z rozkoszy. Orgazm załatwi sprawę. Przynajmniej na jakiś czas.
Klaudia zaniepokoiła się, że jej facetowi odbiło.
— No co? — kontynuował spokojnie. — Jesteś napalona. Twoja cipka aż ocieka od twoich soków, jesteśmy sami w aucie, nikt nas nie zauważy — patrzyła na niego z niedowierzaniem — a dodatkowo mnie sprawisz dużą przyjemność. Masz — podaj jej kapelusz — to dla Ciebie.
— Zwariowałeś? — krzyknęła, zakrywając nim nagie łono. — Mam sobie robić dobrze tutaj? Postradałeś rozum?
— Bynajmniej — odparł spokojnie Rafał. — To ty go tracisz. Od tej chuci, która cię spala. Zrób sobie śliczną, aczkolwiek skuteczną palcówkę. Chętnie posłucham i pozerkam.
Patrzyła na niego badawczo, czekając, aż wybuchnie śmiechem i krzyknie: żartowałem. Ale nic takiego nie nadchodziło. Mąż patrzył na drogę spokojnie, szelmowsko uśmiechnięty i z takim wyrazem twarzy, który u niego widziała wielokrotnie. On był absolutnie przekonany, że ona to zrobi! Wariat. Napięcie zaczęło powoli odpływać.
— Nie chcę — wydała wyrok przekreślający jego plany — jak dojedziemy na miejsce, to się zobaczy.
Rafał spojrzał na żonę i zauważył, jak skurczyła się na siedzeniu pasażera. Jakby zgasła. Nie przejął się tym wcale, ponieważ taki był jego plan. Chciał, aby trochę ostygła. Teraz to on zaprowadzi ją na szczyt. A im dłuższa droga, tym większa satysfakcja z osiągnięcia celu. Wyprzedzając kolejną kolumnę kilku Tirów zagaił od niechcenia.
— Ostatnio przeżyliśmy cudowną noc, pamiętasz?
Klaudia uśmiechnęła się automatycznie do wspomnień.
— Oczywiście. To była najbardziej emocjonująca noc, którą z tobą przeżyłam.
— Którą „przeżyłaś ze mną” — zawsze lubił łapać za słówka w seksualnych rozmowach.
— Z każdym! — zdjęta strachem sprostowała natychmiast. — Z nikim innym nie przeżyłam takiej nocy.
— Szkoda — wydął wargi, na co ona zmarszczyła pytająco brwi — skoro teraz i tak jesteś ze mną i kochamy się, to ostre przygody z twoimi byłymi w ogóle mnie nie ruszają. Powiem więcej; twój brak ostrych przygód z tymi, których pieprzyłaś przede mną, generuje dwa poważne problemy.
— Co? Problemy? Jak? — Zbaraniała. — Dwa?! Ja pieprzyłam?
— Albo oni pieprzyli ciebie — puścił jej oczko i natychmiast podjął dalej temat, bo już widział furię rodzącą się na jej twarzy. — Pozwól, że delikatnie wyjaśnię, co mam na myśli. Pozwolisz?
— Mów, dewiancie — założyła ręce wokół piersi i oparła lekko na koronie kapelusza. Próbowała udawać, że się boczy, ale ciekawość wprost ją zżerała od środka. — Jakie problemy?
— Pierwszy z nich — zaczął, jednocześnie płynnie manewrując pojazdem na ruchliwej autostradzie — jest taki, że nie będziesz mi mogła opowiedzieć twoich pikantnych przeżyć. Nie opowiesz mi, iluż to wspaniałych przygód byłaś uczestniczką. Przygód i frywolnych nocy, które nasz wieszcz Leśmian mógłby później opisać w sonetach.
— Ty wolałbyś chyba strofy spisane przez Fredrę. Tego zboczucha — podsumowała tę śpiewną, staropolska manierę, którą jej mąż ją uraczył. — Pasujecie do siebie z tą kwitnącą wyobraźnią. Który normalny facet podnieca się na opowieściach żony o jej byłych?
— Taki — odpowiedział — który ufa, kocha, jest pewny i stabilny.
— No to masz pecha, przepełniony zaufaniem mężczyzno, bo niestety nie opowiem niczego. I tak, co tam moje przygody w porównaniu z tym, co mamy w folderze o podatkach? Tam to dopiero się dzieje.
— To tylko filmy, nic więcej. Które, nawiasem mówiąc, ślicznie skatalogowałaś: lesbijki, trójkąty, grupowy, gangbang, bukkake, BDSM… — przypomniał jej Rafał tą niekończącą się wyliczanką.
— No i cuckold — weszła mu w słowo — przede wszystkim ta tematyka, bo w tym twoim burdelu niczego nie można było znaleźć.
— Burdelu? — roześmiał się na cały głos. — Nawet nie wiesz, jakie to adekwatne. No, ale — powrócił do tematu — nie przeżyłaś pikantnych przygód z innymi, więc mi nie opowiesz.
— Niech ci będzie — nie chciała ciągnąć tematu. — A drugi problem?
— Cóż — wydął wargi, jakby miał przygotowaną odpowiedź — nie zrobisz ze mną żadnych cudów i sztuczek których wcześniej się nie nauczyłaś.
— Czyli co? — Oczy Klaudii niebezpiecznie się zaogniły, zwiastując potężne kłopoty. — Jestem kiepska w łóżku? To mi chcesz powiedzieć?
— Zawsze można być lepszym, co nie? — ta odpowiedź całkowicie ja rozbroiła. — A tak na poważnie, to chcemy poznawać nowe rzeczy, tak? W łóżku jesteś cudowna, i ja też daję radę. Ale nie jestem najlepszy. Gdybym tak założył, niczego nowego bym się już nie nauczył. Chciałabyś, żebym już nic nowego w naszym pieprznikowym życiu nie dodał?
— No nie — zastanowiła się. — Wiem, że prowokujesz, ale w porządku. Coś w tym jest.
— Jak to szło? — Rafał podniósł teatralnie oczy i zamyślił się udając, że przeszukuje zakamarki pamięci, niczym stary kronikarz od wieków nie czytanej książki. — A! Już wiem. „Chcę więcej, kochanie”.
Klaudia zadrżała.
— Widzę, że pamiętasz — kontynuował Rafał. — To był twój pomysł, twoje pragnienie. Twoje urodziny. I w tę niezapomnianą noc wyjaśniliśmy to sobie dokładnie. Pamiętasz na pewno.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się serdecznie. Odwzajemniła uśmiech i pogładziła go po policzku.
— Pamiętam, kochany — wróciła na moment do tamtych chwil. — To była cudownie oczyszczająca noc.
— Faktycznie oczyszczająca, nie ma co — uśmiechnął się serdecznie, a ona od razu zrozumiała, co miał na myśli.
— Fakt. Prania było co niemiara. Narzuta aż trzeszczała od naszych wyschniętych wydzielin.
— Moja sperma nie trzeszczy — oburzył się teatralnie Rafał.
— A mój sok z cipki tym bardziej — odpowiedziała w konwencji.
— To w takim razie co trzeszczało?
— Pewnie kolana, jak to podnosiłam z podłogi — ryknęli śmiechem jednocześnie. Po chwili uspokoili się na tyle, by mogła dokończyć myśl.
— Tamta noc, to był nasz kamień milowy. Nasz punkt zwrotny.
— Masz rację — potaknął. — A ja zadeklarowałem ci, że z rozkoszą będę uczestniczył w tej przygodzie. Że będziemy przekraczać granice. Przecież wiesz, że chcąc doświadczyć czegoś nowego, trzeba zrobić coś nowego. Nie muszę ci tego tłumaczyć, bo wiesz doskonale o co chodzi. Nawet lepiej ode mnie.
— Lepiej od ciebie? — zaintrygowała się.
— Tak, ale o tym opowiem ci w niedzielny wieczór, jak wszystko się ułoży.
— Czyli masz jakiś plan?
Myśl, że on wszystko zaplanował była podniecająca.
— Tak — odpowiedział poważnie. — Powiedziałaś: żadnych granic. Dlatego mam dla ciebie propozycję.
— Słucham z uwagą. Rafcio, co żeś wymyślił?
— Jeżeli liczysz na to, że zdradzę ci szczegóły, to prędzej wsadzisz sobie do cipki dwa palce i odpłyniesz w orgazmie.
Klaudia natychmiast podniosła dłoń i złożyła dwa palce, jakby chciała zasalutować.
— Mężulku, prowokatorze, oto dowód, że się mylisz — mówiąc to włożyła dłoń pod słomkowy kapelusz i westchnęła rozkosznie.
— A bo ja to wiem, co ty robisz pod tym kapeluszem? Zresztą, nie po to ci go dałem.
— A po co?
— Dojdziemy do tego za minutkę — uciął temat na minutkę. — Mam, jakby to powiedzieć, zaplanowane trzy scenariusze naszej przygody.
— Ojej. Aż trzy — Klaudia westchnęła rozkosznie. Rafał nie mógł zgadnąć co wywołało tę reakcję: pomysły czy palce.
— Nie tak szybko. Ta gra ma zasady — był bezlitosny — i musisz ich przestrzegać.
— Też mi równa gra, jeżeli to ty je ustalasz.
— Ostatnio było na odwrót i jakoś nie narzekałaś. No i ja też świetnie się bawiłem. To chcesz usłyszeć, czy nie?
— Tak — odparła natychmiast — mów.
— Mam dla ciebie grę. Przygotowałem trzy scenariusze zabawy. Możemy pójść tylko jednym z nich. Drobne modyfikacje są oczywiście możliwe w trakcie. Ale niewielkie. Po tej pamiętnej nocy długo myślałem, co zrobić — zaczął wyznanie — co miałbym zrobić, żeby spełnić twoje marzenie? A ponieważ, jak wiesz, jestem pragmatykiem, opracowałem plan, który, przy odrobinie szczęścia przyniesie dodatkowe, poboczne korzyści.
— Zaraz, zaraz — przerwała mu — chcesz mi powiedzieć, że jestem kwiatkiem do kożucha? Że opracowałeś plan w którym ja jestem jedną ze zmiennych? Mówiąc po twojemu. To, kurwa, chcesz mi zakomunikować?
— Co ty pieprzysz, kobieto? — odpowiedział trochę za ostro, ale wiedział, że tylko tak zbije jej wściekłość. To niezawodna metoda: zareagować adekwatnie i uspokajać. — Twoje insynuacje są, kurwa, głupie. Skąd taki pomysł w ogóle? Co? Przecież wiesz — faza druga — że robię to dla ciebie, bo sama tego chciałaś, do cholery. Że to ty jesteś jedynym powodem tej wyprawy — faza trzecia — ponieważ cię kocham, głupia babo. I twoje pragnienia, choćby nie wiem, jak pokręcone, są dla mnie bardzo ważne. Rozumiesz? To nie podlega dyskusji.
Podziałało, jak zwykle zresztą.
— Jesteś słodki — odpowiedziała już całkiem spokojnie. — To jakie masz pomysły? — Po tym wybuchu aż gotowała się z ciekawości.
— Nie zdradzę ci żadnych detali — podniósł palec i pogroził jej stanowczo — nawet nie proś. Ale, ogólnie mówiąc są trzy scenariusze liniowy, pikantny i zmysłowy. Albo inaczej: klasyczny, ostry i transformujący. Ty musisz wybrać, którym chcesz pójść. Ale ponieważ nie znasz szczegółów których, przypominam, ci nie zdradzę, kieruj się intuicją. Kobiecą intuicją.
— Tą, która budzi się pomiędzy moimi nogami?
— Inna na razie nam niepotrzebna.
Klaudia zamyśliła się przez chwilę. Musiała wymyśleć jakiś sposób na podejście go, żeby zdradził choć kilka detali. A później po nitce do kłębka. Z czasem dowie się reszty. Postanowiła zagiąć go pytaniem z czapy, aby zbić go z tropu.
— A co z tym, co mówiłeś przy garażu? — Rafał uniósł brwi w zaciekawieniu. — No, o tym, że z chęcią mnie oddasz w ręce innego?
— O ty suczko. Akurat to zapamiętałaś? Nieźle. Widzę, co ci chodzi po głowie. W porządku — przeszedł na poważny ton — o co chcesz zapytać?
— Czy to znaczyło to, co wydaje mi się, że znaczyło?
— Już bardziej nie mogłaś zagmatwać prostego pytania — ścisnął jej udo, aż zasyczała — ale w porządku, zapytam za ciebie: czy myślałem o tym, żebyś na moją zgodę lub prośbę pieprzyła się z innym facetem?
Milczała długo. W głowie zaczął jej się robić mętlik. Miewała takie fantazje, ale to były tylko fantazje. Rozważany na poważnie seks z innym mężczyzną przerażał ją. Czy to już zdrada? Ale, jak Rafał o tym wie i chce tego? To chyba nie zdrada? Ale ona nie może tego zrobić. Co ze wstydem? Zażenowaniem? A jak ona będzie do niczego? Obcy penis w jej środku? Po tylu latach małżeństwa? A co, gdyby Rafał chciał być przy tym? Spaliłaby się ze wstydu. Uciekła by jak najdalej. Seks z innym facetem? Czy zdobyła by się a taki czyn? Czuła, że to jest granica, której nie chce przekraczać.
Przynajmniej na razie, dopowiedział w jej głowie jakiś głos.
— Tak — odezwała się w końcu — to właściwe pytanie. Więc, czy któryś twój scenariusz na zabawę przewiduje seks z innymi… osobami? — Nie przeszło jej przez usta „facetami”.
— Tak — odparł natychmiast.
Zatkało ją.
— Tak po prostu?
— Tak po prostu — potwierdził, że się nie przesłyszała. — Pozwól, że coś ci powiem o naszym wyjeździe. Gwarantuję, że cię to zainteresuje. Pozwolisz?
— Tak.
— Okay — spojrzał na nią serdecznie i pogładził ją po policzku. — Ale coś za coś.
— Czyli?
— Załóż kapelusz na głowę. Jedziemy na wschód autostradą. Mamy piękne słońce, które akurat grzeje ciebie.
— Ale jestem goła od pasa w dół.
— Właśnie dlatego chcę, żebyś założyła ten kapelusz na głowę.
— Najpierw opowiedz, co to za sprawa, którą…
— Klaudia! — przerwał jej ostro i odczekał, aż spojrzy na niego. Ich spojrzenia na krótko spotkały się — Załóż kapelusz na głowę! Proszę! — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Poczuła dotknięcie stanowczości i męskiej siły. Założyła kapelusz, nawet o tym nie myśląc. Podobał jej się taki Rafał.
— Czego sobie jaśnie pan życzy — ukłoniła rondem i czekała na ciąg dalszy rozmowy.
Rafał natychmiast złagodniał.
— To, co zrobiłem teraz, było konieczne — powiedział delikatnie. — Chciałem sprawdzić, jak reagujesz na stanowczość. Czy jesteś w stanie się podporządkować. Jak się zachowasz, gdy dostaniesz rozkaz.
— Rozkaz? Masz dla mnie rolę uległej suki? A jak wrócimy do domu, to co?
— Na to jest metoda — odpowiedział od razu, jakby już miał przygotowaną odpowiedź.
— Jaka?
— Musimy zawrzeć pakt, umowę. Proponuję złożenie sobie samym i sobie nawzajem uroczystej, więżącej przysięgi, że to, co wydarzy się na tym wyjeździe, pozostanie wyłącznie w naszych wspomnieniach. Będziemy mogli wspominać tylko dobre rzeczy. A to, co wydarzy się w hotelu, zostaje w hotelu. Choćby nie wiem co.
— Co masz na myśli? Co ma się tam wydarzyć aż takiego, żeby takie umowy zawierać?
— Nie podoba ci się taki układ?
Klaudia pomyślała przez chwilę. W sumie to wszystko miało sens Obie strony kryte. Klauzule umowy zabezpieczają ich małżeństwo i życie codzienne. W porządku.
— Dobra. Umowa to dobry pomysł. Jestem w stanie z łatwością przyjąć, że to, co się wydarzy, pozostanie na miejscu zbrodni. Ale jest inny problem.
— Jaki?
— Moja moralność — zaskoczyła go tą odpowiedzią. — Nie wiem, czy zdołam pokonać obawę przez moralnymi konsekwencjami. Przed strachem, że będę niepoprawna, zepsuta, zdzirowata. Wiesz, tamtej nocy to wszystko była rozmowa. Teraz wcielamy to w życie. Nie wiem, co się wydarzy.
— Niepoprawna i zepsuta? — zaśmiał się. — Chyba dziwka? Na to też mam sposób — odpowiedział natychmiast.
— Widzę, że się solidnie przygotowałeś, chłopczyku — pogroziła mu palcem. — Jak zdejmiesz ze mnie kajdany moralności i porządnej nauczycielki? Abym mogła się wyzwolić. Lub podjąć chociaż taką próbę. Stać się twoją dziwką. Jak tego dokonasz? — I po chwili dodała — jak tego dokonamy?
— Od chwili zameldowania — zaczął bez zbędnych wstępów — aż do wymeldowania przejmuję na siebie wszystkie twoje moralne i obyczajowe wybryki, grzeszki, naruszenia tychże zasad i ich konsekwencji. Zawłaszczam twoje sumienie i wszystko, co zrobisz spada na mnie. Ja to udźwignę. Będziesz mogła odkryć i badać pełnię swojej zdzirowatości i uśpionego kurestwa. Stać się pełną gębą moją dziwką — patrzył, jak oczy Klaudii rozszerzają się ze zdumienia na tę deklaracje. Po chwili, widząc że wszystko w porządku, z satysfakcję dodał — i nie tylko moją dziwką.
— Zboczuch — sprzedała mu kuksańca. Samochodem lekko zafalowało.
— Który wariant wybierasz? — zapytał, gdy opanował kierownicę. — Klasyczny, ostry czy wyzwalający?
— Klasyczny poproszę. Na początek powinno wystarczyć.
— Postanowione.
Przez chwilę jechali w ciszy, zanurzeni we własnych myślach. Słońce, które już podnosiło się do najwyższego punku na nieboskłonie malowało jej ciało żółtym ciepłem. O tej porze roku nie wzniosło się wysoko, ale dawało radość, otuchę i kwitnącą czerwień pod zamkniętymi powiekami.
Klaudia cały czas miała mętlik w głowie. Ta rozmowa stanowiła zapowiedź na coś naprawdę ekscytującego. Takie miała przeczucie. A najbardziej dziwne było to, że to wszystko działo się naprawdę. Trwała w myślach otulona ciepłem słonecznego blasku i zapowiedzią przygody.
Po chwili dobiegł do niej głos Rafała.
— Wyobraź sobie, jak zanurzasz się w gorącej wodzie w jacuzzi — rozpoczął malować w jej wyobraźni obraz. — Otacza cię taniec baniek powietrza, pieszcząc i łaskocząc twoje ciało. Czujesz to? O, kochana, widzę, że tak. Fale wywołane wędrującymi ku powierzchni bąbelkami muskają najskrytsze zakamarki twojego ciała. Rozumiesz, jakie zakamarki mam na myśli, prawda? Ale dodatkowo drażnią sutki, głaskają ramiona i biodra. Wędrują strumieniem pełnym drażniących baniek pomiędzy twoje nogi.
— Mmm — westchnęła rozmarzona — szkoda, że nie można do jacuzzi wchodzić nago.
— A jeżeli do tego można — dopowiedział tajemniczo — czy to podziała na twoje zmysły?
— O, tak — Klaudia znowu zamknęła oczy i rozmarzyła się. Jej ręka rozpoczęła powolny taniec po odkrytym brzuchu. — I co było dalej? Siedzę tam sama? A może… — zawahała się w wyrażeniu swojej fantazji, ale przemogła strach — może ktoś mi towarzyszy?
— A chcesz, żeby ktoś tam był z tobą? Kogo byś zaprosiła do tej kipieli?
— Przydałby się jakiś przystojny, gorący brunet — wypaliła bez namysłu.
— Dokładnie taki, jakiego właśnie widzisz jest razem z tobą w wannie — odparł tajemniczo Rafał. — Siedzisz otoczona gorącą rozkoszą — kontynuował — twoje wszystkie zmysły są pobudzone. Dotykasz się i ze zdziwieniem odkrywasz, że twoja skóra jest gorętsza, niż woda, w której siedzisz. Pod powierzchnią kipieli niczego nie można dostrzec, dlatego twoja dłoń wędruje powoli pomiędzy twoje uda. Gorąco wyzwala w tobie podniecenie i niepohamowaną chęć zaspokojenia. Dotykasz delikatnie swoich warg. Chociaż w tym żarze wydaje się to niemożliwe, przebiega po tobie dreszcz. Zaczynasz powoli masować swoją muszelkę.
— O, taaaaak! — westchnęła przeciągle. — Zastanawiam się, co robi z rękami mój towarzysz. Gdy przyszłam, on już tu był. Bezczelnie i lubieżnie zlustrował mnie wzrokiem, gdy zakołysałam biodrami wchodząc na podest.
— A jak zareagował, gdy zdjęłaś ręcznik i stanęłaś przed nim nago? — zapytał Rafał.
— Jego oczy zapłonęły ekscytacją i podziwem — podniecenie Klaudii rosło z każdą sekundą. — Ręce, którymi opierał się o brzeg wanny natychmiast zniknęły pod wodą, zanurzając się w gorąco — brnąc w opowieść zaczęła głaskać swoją muszelkę — czułam, jak jego wzrok ślizga się po moich piersiach. Czułam dreszcz, gdy odwróciłam się do niego i wypięłam lekko. Na potwierdzenie, usłyszałam, jak głośno przełyka ślinę.
Rafał był zadowolony. Wtopił w umysł żony obraz, który doprowadził do tego, że wreszcie zaczęła się masturbować. Jej palce zataczały coraz ciaśniejsze kręgi. Zmieniały kierunek, ściskały wargi i tańczyły po łechtaczce. Ze słomkowym kapeluszem na głowie wyglądała cudownie. Jednak nie mógł zostawić jej w tym stanie. Musi kontrolować historię, ponieważ tego wymagał jego pomysł. Spojrzał na drogę i nareszcie zauważył szansę do wdrożenia swojego planu.
— Gorąca woda, prawda? Czujesz bąbelki. I ten żar, który skumulował się pomiędzy twoimi nogami. Ten żar, ta żądza, która szuka zaspokojenia.
— Jejku — skomentowała dziewczyna — moja cipka jest tak napalona. Muszę to zrobić.
— Rozpoczynasz głaskać się po swojej piczce. Pod wodą. Dyskretnie udajesz, że nic specjalnego się nie dzieje. Widzisz, że ramiona twojego towarzysza również nie próżnują. Ręce poruszają się, chociaż tego co robią możesz się jedynie domyślać.
— Tak, domyślam się — zamruczała jak kotka, wkładając sobie dwa palce do pochwy. — Ciekawe, jaką on ma pałę? — Palce Klaudii zaczęły coraz szybciej pracować. Jeszcze moment i dojdzie. Rafał od razu zaczął działać.
Około dwieście metrów przed nimi Tir rozpoczął manewr wyprzedzania autobusu kursowego. Tego samego, którego Rafał widział przed zjazdem na stację paliw. Nie potrzebował tankować, ale potrzebował zbudować dystans i poczekać na taką sytuację, jak właśnie się nadarzała.
Trzymając się za wyprzedającą ciężarówką rozpoczął powolny manewr, po prawej stronie mając autobus pełen mężczyzn jakiejś sportowej drużyny. Zdawał sobie sprawę, co zauważą, gdy tylko rzucą okiem na jego vana.
— Ile palców wkładasz do cipki? W jacuzzi — sprecyzował — tak, aby nieznajomy nie widział.
— Dwa — odparła, robiąc ot samo siedząc tuż obok. — To cudowne.
— Nagle — przypuścił atak — czujesz, jak obca dłoń ląduje na twoim udzie.
— Och — pisnęła zaskoczona na to, co się w jacuzzi wyrabia. Rafał kontynuował.
— Zszokowana chcesz wstać, ale rozkosz jest zbyt potężna. Wystarczy, że pozostaniesz pod wodą. Twoja ręka zamarła w bezruchu, wywołując nieprzyjemne uczucie niezaspokojenia. Za to ręka mężczyzny wędruje pomiędzy twoje nogi, by po chwili dotknąć dłoni. Twojej dłoni, broniącej wejścia do twojej kobiecości.
Klaudia rozpoczęła szaleńczy taniec palców na swojej cipce. Jeszcze moment i przeżyje orgazm. Kierowca pochylił głowę i zerknął na boczne szyby autobusu. Były pełne od głów rozpalonych twarzy dwudziestoletnich mężczyzn. Wewnątrz aż kotłowało się od krzyków, szaleńczej gestykulacji i obscenicznych gestów napalonych młodzieńców.
— Odciąga twoją rękę — rozpoczął finalny akt. — Jego mina nie zdradza niczego. Ale pod wodą jego palce odnajdują twoją szparkę i od razu rozpoczynają szaleńczy taniec. A ty odpływasz z rozkoszy.
— Ojej — Klaudia westchnęła do nieznajomego. — Jak bosko. Tak. Tak!
— Wkłada w ciebie palce. Wsuwa. Wysuwa. Wsuwa. Wysuwa. Głębiej, szybciej, bardziej. Tak. Raz za razem. Szybciej. Mocniej. Czujesz nadchodzący orgazm — Klaudia jęczała już bardzo głośno. Jej ciało wiło się na siedzeniu, a ręka szalała na jej cipce. — Nagle nie wytrzymujesz i krzyczysz w orgazmie. Zalewa cię fala rozkoszy, a twoja ręka od razu wędruje pod wodą i chwyta jego wielką, twardą i gorącą pałę, którą nie możesz nawet objąć palcami.
— Tak… Tak! — Wnętrze samochodu wypełnił spazm szczytującej kobiety. Jej ciało zamarło w dreszczu. Podkulone nogi drżały spazmatycznie. Po chwili napięcia nastąpiło rozleniwienie i błogi uśmiech na zaczerwienionej twarzy.
— Wariat — ucałowała męża w policzek. — Ale mi dobrze zrobiłeś. Ty i te twoje historie.
— Nie ma za co — uśmiechnął się — wyglądałaś, jak zwykle, bosko. Uwielbiam, jak bawisz się sobą.
— Cieszę się, że tobie też się to podoba.
— Nie tylko mnie.
— Co masz na myśli? — lekki niepokój pojawił się na jej obliczu.
— Miałaś dość sporą widownię napalonych sportowców trzeciej ligi — oczy Klaudii rozszerzyły się w niedowierzaniu — widzisz ten autobus za nami? Wyprzedzaliśmy go dość długo. Na tyle, by ci napaleńcy mieli doskonały widok.
— Co takiego? — krzyknęła wściekła. — Pozwoliłeś, żeby podglądali mnie jacyś obcy?
— A co w tym złego? — odparł, w ogóle nie przejmując się wybuchem. — Po to właśnie dałem ci kapelusz, żeby nikt nie widział twojej twarzy, lecz samo sedno.
— Moja zaspokajania w szale cipka to sedno? — była wciąż zła.
— Klaudyśka — rozpoczął spokojnie — czy zdajesz sobie sprawę, że jeszcze dziś, oraz przez kolejne kilka tygodni, ci wszyscy chłopcy będą walić konia mając przed oczami to, co robiłaś? Wierz mi, że momentami bałem się, że ten autobus się na nas przewróci. Wszyscy przebiegi oglądać właśnie ciebie. Dosłownie przykleili się do szyb na lewej burcie. Nie zapomną tego do końca życia. Gwarantuję ci. Wiesz, jak ogromne ilość spermy zostanie przelane za twoją sprawą? Nie napawa cię to dumą? Czujesz, jak potężną masz władzę? Jak działasz?
Zamyśliła się, słysząc te słowa i diabelski uśmieszek rozpogodził jej oblicze.
— Zaplanowałeś to — stwierdziła, nie zapytała.
Rafał podniósł ręce w geście poddania się.
— Tak — przyznał się od razu — chciałem przełamać jeden z twoich strachów, obaw. Czujesz, że coś się zmieniło? W tobie?
Pomyślała przez chwilę, udając że się zastanawia. Ale wiedziała. Czuła to mocno w dole brzucha. To zburzyło jedną z wielu barykad, które trawiły po cichu jej wyzwolenie. Jej kobiecość.
— Przebiegła z ciebie bestia — posłała mu pełne czułości spojrzenie.
— A ty cudownie działasz, piękna — oddał komplement. — A teraz — Rafał rozpoczął manewr zjazdu z autostrady — ubierz się w miarę przyzwoicie. Nie wypada świecić gołą piczką, gdy będziemy się meldować. Prawie dojeżdżamy.