- W empik go
Cheerleaderka - ebook
Cheerleaderka - ebook
Poznaj Polę — tancerkę i youtuberkę, która należy do zespołu cheerleaderek w swojej miejscowości. Pod nieobecność swoich rodziców, na wakacjach postanawia wyjechać na obóz cheerleaderek, nad morze. Jak się okazuje, po przyjeździe do ośrodka, odkrywa razem z dziewczynami z pokoju, że w sąsiednim miejscu, po drugiej stronie jeziora znajduje się piłkarski obóz dla… chłopaków! Co się stanie na obozie i czy chłopaki zintegrują się z dziewczynami? Czego nie robi się na obozie, kiedy jest się młodym?
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-544-7 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przez ostatnie dwa tygodnie całe szczęście udało mi się zebrać całe, okrągłe 2 tysiące zł. Po prostu zasłużyłam sobie na ten wyjątkowy wyjazd. Weszłam czym prędzej, po otrzymaniu gotówki do rąk, bo nie miałam jeszcze założonego konta, na stronę internetową organizatora obozu. Dzisiaj, dokładnie dziś do północy upływał czas do tego, by zapłacić całą zaliczkę, czyli 2 tysiące, podać w specjalnym formularzu swoje dane razem z połączonym podrobionym przeze mnie podpisem moich obojgu rodziców, co nie było oczywiście takie łatwe. Udało mi się wypełnić cały formularz, łącznie z zamieszczonym krótkim filmem o sobie, swoją historią, włączając w to, to, jak zaczęłam i jak rozwijałam swoją przygodę z tańcem w ciągu całego życia. Do tego w swoim pokoju nagrałam krótki układ w pełnym, cheerleaderkowym stroju razem z pomponami, który w między czasie wymyśliłam, pracując jeszcze przy zbiorach owoców. Niemalże natychmiast po zgłoszeniu się na obóz, przez formularz internetowy, dostałam odpowiedź, że zostałam przyjęta, zanim jeszcze wpłaciłam na konto pieniądze. Po otrzymaniu informacji, że jadę nad morze — tak, na piękne Morze Bałtyckie, na którym jeszcze nigdy jakimś cudem nie byłam. Chcę w końcu przeżyć prawdopodobnie najlepszą przygodę życia i po to dokładnie tam jadę. Jestem cheerleaderką jeszcze od podstawówki, kiedy to pani Aurelia Baca, o ile dobrze pamiętam założyła nasz cheerleaderkowy, pomponiarski zespół. Występowałyśmy wielokrotnie — to na meczach piłki nożnej, siatkówki, albo piłki ręcznej, na konkursach i przeglądach, na festynach i dożynkach, po prostu w całych Tarnobrzegach nasz zespół był dobrze znany. Do tej pory zdobyłyśmy kilkanaście medali, kilkadziesiąt nagród. Nasz zespół się od tamtej, podstawówkowej pory utrzymał. Prawie ten sam skład tańczy dziś po różnych organizowanych przez miasteczko, albo gdzieś dalej eventach, imprezach, z tym, że w ciągu tych przeszło 6 latach zmieniała się kilkakrotnie nasza pani instruktorka. Pani Aurelia, mimo, że była bardzo dobrą instruktorką tańca, wyjechała za granicę robić karierę jako tancerka baletowa o ile mnie pamięć nie myli do Rzymu. Kolejną panią choreograf, od mojej 6 klasy podstawówki, do 8 była pani Joanna Konieczna. Ona dawała nam zawsze mocny wycisk i nie było u niej żadnych wymówek, kiedy kogoś coś bolało, albo miał drobną, chwilową kontuzję. Pani Asia była bezwzględna. Nikt u niej nie mógł wymigać się z treningu. Całe szczęście, że tak nas wychowała i tak nas nauczyła tak pięknie tańczyć, tak mocno się rozciągać i gimnastykować na wszystkie strony, bo dziś śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy wszystkie, cała nasza ósemka tancerkami wysokich lotów i to także dosłownie. Kiedy dostałam maila z odpowiedzią zwrotną, że jadę na obóz, i że się dostałam, niemalże posiadałam się ze szczęścia. Cały dzień chodziłam radosna i nie potrafiłam przestać tańczyć chodząc po domu, między kuchnią, salonem a tarasem. Śpiewałam sobie coś pod nosem, mimo, że kompletnie nie potrafiłam śpiewać i śmiałam się ze wszystkiego. Nic, nawet najgorsza wiadomość wtedy nie pogorszyłaby mi wspaniałego humoru, który dopisywał mi cały dzień. Nawet założyłam ulubioną, różową sukienkę w kwiatki do kolan i pomalowałam policzki na mocny róż. Do mojej karnacji, róż pasował najlepiej. Pomyślałam w jednej chwili, że zadzwonię do mojej przyjaciółki, Nadki i obwieszczę jej tę wspaniałą nowinę. Przy okazji, kiedy zdzwoniłyśmy się umówiłyśmy się dzisiaj na to, że w ramach wakacji, wybierzemy się na basen otwarty na świeżym powietrzu w Tarnobrzegach, a raczej pod Tarnobrzegami. Basen znajdował się na ulicy Miodowej 13, dokładnie 2 kilometry od centrum naszego miasteczka. Na basen dotrzeć można było jedynie piechotą. Żaden autobus się tam nie zatrzymywał, niestety. Ja jak głupia ubrałam na siebie, jeszcze w domu biały strój kąpielowy w zielone kwiatki, a na to lekką, zwiewną sukienkę we wszystkich możliwych kolorach, w drobne kwiatuszki, na nogi niewygodne klapki, które co raz spadały mi ze stóp. Pomyślałam w końcu, że przejdę się na bosaka. W tym samym czasie, kiedy szłyśmy już jakieś 10 minut, zatrzymało się koło nas auto. Zza odsuwanego okna, wychyliła się głowa mężczyzny i to przystojnego mężczyzny.
— Podrzucić was gdzieś, aniołeczki? — Zaczął nieznajomy i śmiał się patrząc się odważnie prosto w nasze twarze, był wyjątkowo radosny. Może nie miał aktualnie dziewczyny, albo rozstał się z kimś parę miesięcy temu — naprawdę nie wiem — może jego dziewczyna siedzi w domu i nie wie o jego wybrykach. Albo właśnie do niej jedzie, zmierza?
— Właściwie to chcemy pojechać na basen..
— Nie ma żadnego problemu kochaneczki. Właśnie jadę w tamtym kierunku, wsiadajcie — Chłopak mrugnął do nas porozumiewawczo a my tylko pisnęłyśmy z radości i bez chwili zastanowienia wsiadłyśmy do czerwonego mercedesa. Kiedy byłyśmy na miejscu — chłopak zatrzymał się pod samym obiektem, z trzema basenami o różnej głębokości, w których kąpało się mnóstwo ludzi i siedziało na ręcznikach plażowych i opalało się, albo jadło lody z pobliskiej budki z waflem. Spojrzałyśmy na siebie razem z Nadką, wysiadłyśmy z auta i podziękowałyśmy radośnie chłopakowi, któremu nawet nie wiemy jak było na imię. Otworzyłyśmy bramkę wstępu, wrzucając do automatu symboliczne 5 zł. Na placu koło basenów kilka osób grało w siatkówkę plażową. Nogi mi się rwały do tego, żeby powygłupiać się i potańczyć cheerleaderkowe ruchy. Tak naprawdę to, tylko mi się chciało tańczyć. Nie zrobiłam żadnych głupstw. Nie poszłam i nie zaczęłam machać rękami na wszystkie strony i podskakiwać. Jestem zdrowa psychicznie — oczywiście z tym wszystkim, z tymi tańcami sobie trochę żartuję. Usadowiłyśmy się zaraz pod drzewem, w cieniu. Akurat, kiedy przyszłyśmy, miejsce zrobiła nam jedna rodzina z małymi dziećmi, a raczej dwojgiem urwisów, którzy chcieli za wszelką cenę tutaj jeszcze zostać, a ich rodzice siłą ciągli i darli, by zapakować je do auta. Wrzaski i krzyki na nic nie pomogły. Rodzice odjechali, a my usadowiłyśmy się i rozłożyłyśmy się w najlepsze na trawie, a dokładniej na kocu z myszką miki, który trzymałam w swojej szafie na takie okazje jak ta, jeszcze od dziecka, a właściwie od dzieciństwa.
— Co powiesz? Ale jest błogo. Potrzebowałam tego — Zaczęłam do Nadki, leżąc i nie otwierając oczu, gdyż słońce przechodziło przez promienie drzewa i od czasu do czasu nas obie raziło
— Chcesz wskoczyć na basen? Idź, popilnuję ci rzeczy
— Nie chcę, chcę tak sobie leżeć w tym cieniu. Jest cudownie. Wybrałyśmy idealną miejscówkę do tego, by się tutaj rozłożyć. Słońce nie spiecze nas tak bardzo, jak innych. Drzewko idealnie chroni nas przed rażącymi promieniami. Moja skóra całe szczęście nie będzie czerwona, szczególnie kiedy pojadę na ten obóz, na który nie mogę się już doczekać- — - Wiem. Jak mówisz o obozie momentalnie robisz się straszenie podekscytowana. Co jak co, ale ja też nie chcę się opalić na czerwono, ale mam ochotę trochę popływać, no, to znaczy pokąpać się w basenie. Idziemy razem? Czy masz zamiar się tutaj wylegiwać? — Moja kochana przyjaciółka z liceum, Nadka wstała z ziemi, a dokładniej z plażowego kocyka i ruszyła w kierunku jednego z basenów. Obejrzałam się za nią. W tym różowym, jednoczęściowym, wykrojonym na brzuchu stroju kąpielowym wyglądała naprawdę obłędnie. Spojrzałam do tyłu na innych ludzi, a szczególnie na przystojnych chłopaków, którzy wodzili wzrokiem za moją koleżanką i nie mogli się przestać gapić. Zaśmiałam się sama głośno do siebie. Czyżby moja przyjaciółka Nadka spodobała się wszystkim facetom? Owszem, była ładna, a nawet piękna. Miała niebieskie jak ocean oczy, jasno-brązowe, krótkie do odległości ramion włosy, które spinała w niezdarny kok kilkoma wsuwkami i gumką. Nie była za wysoka, mierzyła coś nieco ponad metr 60 cm. Nie miała wcale jakoś super wysportowanego ciałka. Nie spędzała godzin na ćwiczeniach i nie lubiła jakoś specjalnie w szkole wychowania fizycznego. Po prostu była szczuplutka, mimo, że bardzo lubiła sobie pojeść. Przyciągała wzrok chłopaków, bo była taka.. można powiedzieć, że naturalnie ładna. Pomyślałam sobie w jednej chwili, że jeszcze kogoś sobie tutaj dzisiaj pozna. A intuicja mnie jak zwykle nigdy nie zawodziła. Obejrzałam się jeszcze jeden raz, kierując swój wzrok w kierunku basenów. Nadka gdzieś tam sobie pływała, a przede mną jakaś grupka ludzi zaczęła grać na wypełnionej piaskiem plaży w siatkówkę. Pomyślałam, że przyłączę się do gry. Lubiłam, a wręcz uwielbiałam sport, szczególnie taniec, ale w siatkówkę także lubiłam sobie od czasu do czasu pograć. Wstałam, otrzepałam się i ruszyłam w kierunku młodzieży, może trochę starszej ode mnie, z pytaniem, czy mogę się przyłączyć do gry. Całą 5-osobowa grupka zgodziła się od razu chętnie. Szczerze to ostatnio grałam w siatkówkę jeszcze w szkole, jakiś miesiąc temu, w czerwcu. Gra bardzo dobrze mi szła i w szkole i teraz, tutaj, na basenie. W ogóle byłam dobra ze sportu, jak przystało na cheerleaderkę. Miałam umięśniony brzuch i uda. W końcu w kusym stroju, w których występowałam razem z innymi dziewczynami, trzymając w rękach mosiężne pompony musiałam się jakoś dobrze prezentować. Po kilkunastu — no może 20 minutach udanej gry, kiedy nasza drużyna, znajdująca się po jednej stronie siatki najczęściej wygrywała, spojrzałam w bok, na nasze zostawione rzeczy razem z Nadką. Nagle zauważyłam moją przyjaciółkę w towarzystwie chłopaka. Dziewczyna śmiała się i uśmiechała w najlepsze, kiedy gołym okiem widać było, że podoba się chłopakowi. Usiedli sobie oboje na naszym plażowym kocu i rozmawiali. Wreszcie spotkałyśmy się z Nadką wzrokiem i pomachałyśmy do siebie. Dziewczyna widziałam, że poczuła wyraźną ulgę. Pewnie bała się, że gdzieś zniknęłam i przepadłam zostawiając telefon przy naszym całym ekwipunku. Oboje oglądali nasze siatkówkowe zmagania. Obserwowałam ich od czasu do czasu. Zauważyłam, że gadają też o mnie. Oboje gapili się chwilkę na mnie i coś sobie tam opowiadali. Ale nie obchodziło mnie to, o czym gadają, a raczej to, że się w ogóle zeszli. Wiedziałam, że z Nadki jest kokietka, ale nie miałam pojęcia, że aż taka! Że w ciągu dosłownie kilkunastu minut znajdzie sobie kogoś na tym basenie, możliwe, że nawet miłość swojego życia. Nadka uśmiechała się słodko i widać, że chłopak mocno się jej spodobał. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie, a byłam już trochę zmęczona grą. Pomyślałam, że opuszczę grupkę graczy i wybiorę się do budki z lodami, która znajdowała się kilkanaście metrów od naszego miejsca, w którym miałyśmy nasze rzeczy z moją przyjaciółką. Musiałam wziąć portfel, a nie chciałam przeszkadzać za bardzo parze, która się dopiero co poznawała. Trudno. Przyszłam do naszego miejsca, gdzie były nasze rzeczy.
— Cześć — Zaczęłam pierwsza — Ja tylko chciałam yy..aa.. zabrać portfel. Nie chcę wam przeszkadzać, już zaraz mnie nie będzie
— Ej, co ty, nie przeszkadzasz nam. Idziesz na lody?
— Bingo, kochanie
— Ja też zjadłabym lody. A tak w ogóle, to przedstawcie się. To jest Sebastian
— Pola — Podaliśmy sobie ręce z chłopakiem w samych kąpielówkach, w trochę niezręcznej sytuacji — No to wspaniale, cieszę się, że się poznaliśmy
— Sebastian mieszka niedaleko stąd, ale niestety — na północ, a nie na południe od Tarnobrzegów, tak jak my z Polą
— Rozumiem — Chciałam stamtąd najlepiej uciec, bo znalazłam się w bardzo niezręcznej sytuacji. Nie miałam pojęcia, czy dotrzymywać im towarzystwa, czy wyjść się trochę pokąpać na basen, w końcu zjeść te cholerne lody, czy z powrotem dołączyć do grupki osób, grających w siatkówkę plażową — Ja chyba muszę iść do toalety — Wycedziłam pierwsze lepsze zdanie, które przyszło mi na myśl — Zabieram portfel i już mnie nie ma
— Ej, Pola. Na co ci portfel? — Nadka była kompletnie zdezorientowana moim zachowaniem
— Potem zjem lody, albo frytki. Jeszcze nie wiem. No, gadajcie sobie dalej. Nie chcę wam przeszkadzać
— Pola, no co ty? — Nadka także była zdezorientowana. W końcu opuściłam miejsce pod drzewem, gdzie oboje zakochańcy ze sobą gadali i się poznawali. A ja tymczasem poszłam faktycznie najpierw do toalety. Była potworna kolejka. Musiałam odczekać jakieś 10 minut, żeby w ogóle z niej skorzystać. Potem pomyślałam sobie, że wybiorę się na frytki, potem zjem lody, potem pójdę się pokąpać, a potem pójdę jeszcze raz pograć w siatkę. Przy najmniej taki był tego wszystkiego plan. Nie miałam pojęcia, kiedy Nadka będzie chciała wracać do domu. Nie umówiłyśmy się, ani nie obgadałyśmy tego. No trudno. Najpierw, tak jak planowałam wcześniej zamówiłam sobie w jednej budce, oddalonej od toalet o kilka metrów zamówiłam porządną porcję frytek. Kiedy stałam w kolejce, ustawił się za mną jakiś mężczyzna, któremu źle patrzyłam z oczu. Chłopak gadał coś do siebie, nie patrzył się nikomu w oczy. Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście, a raczej nieszczęście spotykać takich ludzi na swojej drodze? Chłopak zaczepił mnie, kiedy stałam odwrócona do niego tyłem, w kolejce
— Przepraszam panią, czy Pani czasem nie zasponsoruje mi tych frytek?
— Nie mam pieniędzy, mam tylko pieniądze na swoją porcję frytek. Nie będę nikomu nic sponsorować — Oburzyłam się i powiedziałam to stanowczym głosem, tak, żeby raz na zawsze biedak albo kto inny się ode mnie odczepił raz na zawsze. Chłopak liczył widać, że od kogoś skubnie pieniądze na jedzenie. Ode mnie nie dostanie ani grosza, niestety. Kiedy zamówiłam frytki, usiadłam na piasku, blisko basenów i pomyślałam, że zjem je obserwując przy okazji ludzi kąpiących się w wodzie. Było mnóstwo przystojnych chłopaków. Nie dziwiłam się, że Nadka sobie kogoś tutaj znajdzie. Nie wiedziałam tylko, jak wybrnąć z te głupiej sytuacji? Mam wracać do naszego punktu pod drzewem, gdzie się ulokowałyśmy? A może poczekać jeszcze parę godzin, minut? Iść po porcję lodów, czy wskoczyć do basenu i mimo, że nie umiem pływać, trochę się pokąpać? W końcu zrobiłam tak jak pomyślałam. Poszłam po lody. W kolejce, obejrzałam się za siebie. Nadka? Bez swojej miłości? Czyżby chłopak już poszedł do domu? A może moja przyjaciółka przyszła sama, zamawiając mrożone słodkości nie tylko sobie, ale też Sebastianowi?
— Nadka, kochanie i jak tam? Opowiedz mi wszystko, zanim wrócisz do swojego kolegi
— On już sobie poszedł
— Serio? — Nie wiedziałam czy cieszyć się, czy smucić — Ale zostawił swój numer..??
— Tak, zostawił
— To czemu jesteś smutna?
— Bo chciałam spędzić z nim dłużej czas. Powiedział, że tak umówił się z kolegą, że go zabierze do domu, punkt 13-ta. Myślisz, że to prawda? Czy zwyczajnie mnie oszukał? Bo może jednak mu się nie podobam?
— Słońce, jeśli zostawił swój numer to musisz się mu podobać
— Serio?
— Absolutnie jestem tego całkowicie pewna
— No dobrze
— Jakie chce pani lody? — Młoda dziewczyna sprawiła, że się ocknęłam — Aaa… niech będą czekoladowe — Kobietka ubrana w krótki, biały, obcisły top i czarne leginsy podarowała mi jedną gałkę lodów. Poczekałam na Nadkę i razem spacerkiem powędrowałyśmy do naszego punktu postoju, gdzie w dużej torbie znajdowały się ręczniki, na piasku rozłożony był koc plażowy, gdzie miałyśmy telefony, ubrania, w których przyjechałyśmy.
— Opowiadaj, jaki on jest? — Usadowiłyśmy się na naszym kocu pod drzewem, upewniając się, że nikt nas nie okradł
— Kto? Sebastian?
— A kto inny?
— Zakochałam się w nim jednym słowem
— On też wyglądał, jakbyś się jemu bardzo, ale to bardzo podobała
— Naprawdę?
— Tak, moja droga siostro
— Co tak patrzysz?
— No, chcę usłyszeć coś więcej
— Nie ma co gadać. Na razie się dopiero co poznaliśmy
— No dobrze, jak będziesz chciała to mi powiesz
— Ojejku, Sebastian jest super facetem. Ale więcej ci nie powiem. Dopiero jak się bliżej poznamy — Nadka skończyła jeść lody i wytarła się serwetką, którą dostała, to znaczy ja też w jednym zestawie z mrożoną słodkością
— No dobra, o więcej nie pytam — Nadka odetchnęła z ulgą. Nie chciałam naciskać i się głupio wypytywać. W końcu wyczułam, że jest to sprawa delikatna i świeża. W ogóle Nadka była taką osobą, która za bardzo nie lubiła opowiadać o sobie, a tym bardziej już o chłopaku, w którym jest zakochana i to z wzajemnością.
Tamtego dnia, a raczej popołudnia weszłyśmy — Nadka jeszcze raz, ja pierwszy tego dnia do wody. Wybrałyśmy basen numer dwa, czyli ten ze średnią głębokością. Woda sięgała mi prawie do brody, ale nie panikowałam. Nadka próbowała mnie nauczyć pływać. Niestety mimo tego, że spędziłyśmy w wodzie jakieś pół godziny, nie poznałam tego kunsztu. To nic. Może to nie jest dla mnie, albo po prostu kiedyś się jeszcze tego nauczę. W końcu wyszłyśmy z wody. Obie byłyśmy już trochę tym wszystkim zmęczone. Sprawdziłam komórkę. Dochodziła godzina jakimś cudem 15. Pomyślałyśmy obie, że najwyższy czas się stąd zwijać. Wysuszyłyśmy się porządnie ręcznikami, ubrałyśmy na strój kąpielowy, bo kolejki do toalety były bardziej niż ogromne, nasze normalne ubrania do wyjścia. Założyłyśmy buty, zwinęłyśmy koc, spakowałyśmy wszystko do dwóch toreb i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia. Pani, która siedziała przy wejściu na basen, a raczej jego wyjściu — jak zwał tak zwał, przepuściła nas od razu. Tak naprawdę dopiero teraz schodziły się na basen ludzie, a szczególnie dorośli ze swoimi dziećmi. Może rodzice kończyli pracę o 15? I dlatego o tej porze było mnóstwo ludzi? W każdym razem cieszyłam się, że stamtąd poszłyśmy już. Może się powtarzam, ale obie byłyśmy już przemęczone. To był długi, wspaniały dzień, szczególnie wspaniały dla mojej koleżanki Nadki, która poznała sobie tam faceta, miałam cichą nadzieję, że na długo, nawet na całe życie.
Tamtego dnia, kiedy wybrałyśmy się z Nadką na basen, nie nagrywałam, to znaczy nie robiłam filmów o moim życiu. Po prostu obie chciałyśmy, aby ten dzień był tylko nasz i byśmy wspaniale się bawiły bez widzów. I tak się też stało.