- nowość
- W empik go
Chichot hieny - ebook
Chichot hieny - ebook
Kulisy wielkiej polityki i działań wywiadów Rosji, USA i Chin w nowej książce Tomasza Turowskiego.
Drugi tom trylogii „Zabij pożyczonym mieczem”
Kto rządzi światem? Wybrani przywódcy, rządy i parlamenty? Czy ukryte przed oczyma obywateli potężne grupy interesu – przemysłowcy, producenci broni i światowa finansjera? Odpowiedzi na to pytanie szukają wspólnie agenci wywiadów Chin, Rosji i Stanów Zjednoczonych, a pomaga im w tym wydatnie emerytowany oficer polskiego wywiadu Paweł.
„Chichot hieny” łączy cechy politycznego thrillera i powieści szpiegowskiej z elementami wizji porządku międzynarodowego rodem z political fiction. Walka ze spiskiem biznesowych elit chcących w pełni podporządkować sobie ludzkość toczy się na całym świecie – obok stolic wielkich mocarstw trafiamy do Serbii i Kosowa, Szwajcarii i Afganistanu, na Morze Południowochińskie i do Boliwii. Trzymająca w napięciu akcja powieści pozwala nam zajrzeć za kulisy wielkiej polityki, poznać wyrafinowane techniki i metody pracy służb wywiadowczych.
W 2021 r. Fundacja Oratio Recta opublikowała pierwszą część cyklu powieściowego Tomasza Turowskiego „Zabij pożyczonym mieczem” pt. „Oko smoka”.
Opowiada ona o trwającej od lat cichej, bezpardonowej walce o prymat w świecie. Wywiady trzech mocarstw – USA, Rosji i Chin – prześcigają się w metodach niszczenia przeciwnika. Niektórzy oficerowie myślą, że wszystkie chwyty są dozwolone. Czerpiąc inspirację ze starych traktatów o sztuce walki, usiłują „zabić pożyczonym mieczem”. Gdy dochodzi do krwawego ataku na naukowe centrum rosyjskie w Ałtaju, jeden z tropów wskazuje na Amerykanów. Zanosi się na globalny kryzys. Trudno jednak wyprowadzić w pole rosyjskie i amerykańskie służby specjalne. Szczególnie, gdy obu pomaga były oficer polskiego wywiadu – Paweł.
Akcja tej trzymającej w napięciu do samego końca opowieści o walce wywiadów toczy się w przepięknej scenerii Ałtaju i Mongolii, stepów i gór, pośród dzikiej przyrody i wśród ludzi, kultywujących stare wierzenia i nieznane Europejczykom obrzędy.
Zwieńczeniem tego cyklu-trylogii będzie powieść „Wzrok Cerbera”.
Tomasz Turowski (ur. 1948) jest autorem szeregu poczytnych powieści, w których pokazywał – poprzez atrakcyjne fabuły – kulisy i tajniki pracy wywiadowczej. Znał taką działalność z autopsji, bowiem przez wiele lat był funkcjonariuszem polskiego wywiadu (karierę zakończył w stopniu pułkownika). Wykonywał różnorodne zadania – jako jezuicki kleryk pracował w Watykanie i w Paryżu, studiował filozofię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, był dziennikarzem Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego i w tym charakterze kontaktował się z papieżem Janem Pawłem II. Po pozytywnej weryfikacji w 1990 r. pracował w dyplomacji – m.in. jako ambasador RP na Kubie i ambasador tytularny w ambasadzie w Moskwie ( w tym charakterze 10 kwietnia 2010 r., w czasie katastrofy smoleńskiej, był na lotnisku Siewiernyj).
Jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego i WSP (Uniwersytetu Pedagogicznego) w Krakowie (rusycystyka), ma na swoim koncie publikacje poetyckie oraz współpracę z Piwnicą pod Baranami.
W 2013 r. został opublikowany wywiad-rzeka z nim pt. „Kret w Watykanie” (Wyd. Agora). Również warszawska oficyna Melanż wydała cykl powieściowy Turowskiego pt. „Bohaterowie cichego frontu”, na który złożyły się książki: ”Dżungla we krwi”, „Krwawiące serce Azji” i „Moskwa nie boi się krwi” oraz stanowiąca odrębną pozycję powieść „Egzekucja”.
Spis treści
POSTACIE W KOLEJNOŚCI ALFABETYCZNEJ
GŁÓWNE
Coleman James – prezydent USA
Gina – szefowa CIA (DCI)
Gromow Wasilij – generał w stanie spoczynku, rezydent SWR w bazie rosyjskiej w Serbii, przyjaciel Pawła, któremu kiedyś uratował życie i z którym współpracował, co opisano w książkach „Krwawiące serce Azji” i „Oko smoka”
Iwanow Władimir Władimirowicz – prezydent Związku Białorusi i Rosji, zintegrowanego państwa rosyjsko-białoruskiego
Marlowe – wicedyrektor ds. operacyjnych CIA (DDO)
Maxwell – doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego
Naryszkin Siergiej – szef cywilnej Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
Nikolić Dragan vel Nienaszew – obywatel USA serbskiego pochodzenia, emocjonalnie i biznesowo związany z Rosją
O’Donell Patrick – były członek komórki CIA w Kosowie, następnie oficer wewnętrznej komórki kontrolnej CIA w Langley, zaufany Giny i spiskowców
Paweł – oficer wywiadu RP w stanie spoczynku, którego akcje opisywały m.in. powieści „Dżungla we krwi”, „Egzekucja” czy „Oko smoka”
Polańczyk vel Polan – wicedyrektor i członek rady nadzorczej General Electric Machines (GEM), były oficer wywiadu US Navy (NMIC), towarzysz Pawła z wyprawy do Moskwy w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku, opisanej w powieści „Moskwa nie boi się krwi”
Snyder Tom – funkcjonariusz rezydentury CIA w Warszawie;
Song Tao – naczelnik Wydziału Kontaktów Zagranicznych Komunistycznej Partii Chin w randze ministra – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
Wright Anthony – wicedyrektor CIA (DDCI), a następnie dyrektor Agencji – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
Xing – kapitan, szef kontroli lotów na wyspie Fiery Cross Reef
Xu Jucheng – prezydent Chin, I sekretarz KPCh – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
Yu Shanjun – generał, dowódca chińskiej tajnej policji wojskowej
Baowei Bu, którego czytelnicy poznali w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
POZOSTAŁE
Bob – ochroniarz Pawła z CIA w Szwajcarii
Borys – dowódca nocnego desantu SWR na zamek Chillon
Carmen – sprzątaczka z outsourcingowej firmy sprzątającej w siedzibie Platon Academy
Czernow – nominalny prezydent Rosji, w pełni kontrolowany przez Iwanowa
Dejan – obserwator SWR z pomieszczenia monitoringu hotelu Square Nine w Belgradzie
Iva – serbska prostytutka
Iwanienko – adiutant gen. Gromowa
Jeff – człowiek szefa Platon Academy, więzień CIA
Roney Dick – szeregowy marines, „instruktor wojskowy” w Afganistanie (Bagram)
Shon Feng – chiński chłopak z syndromem Aspergera, geniusz informatyczny
Whithe John – sekretarz Wrighta, odbierał Pawła z lotniska Dulles i inne incydentalnie
MIEJSCA AKCJI
[Afganistan]
baza Bagram, lotnisko;
[Boliwia]
La Paz
jezioro Titicaca (część boliwijska)
[Chiny]
Pekin (Zakazane Miasto)
Wyspy Paracelskie
[Cypr]
baza brytyjska Akrotiri
[Polska]
Warszawa
[Rosja]
Moskwa
Jasieniewo (siedziba SWR)
[Serbia]
Belgrad
Paraćin
Nisz
i inne
[Syria]
Latakia
Hmejmin (baza rosyjska)
[Szwajcaria]
Villeneuve
Montreux
zamek Chillon
[USA]
Waszyngton
Boston
Langley (kwatera główna CIA)
Pustynia Mojave
i inne incydentalnie
KRYPTONIM OPERACJI
„Pułapka na szczury” – akcja inwigilacji i likwidacji spiskowców
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67220-07-1 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W KOLEJNOŚCI ALFABETYCZNEJ
GŁÓWNE
COLEMAN JAMES – prezydent USA
GINA – szefowa CIA (DCI)
GROMOW WASILIJ – generał w stanie spoczynku, rezydent SWR w bazie rosyjskiej w Serbii, przyjaciel Pawła, któremu kiedyś uratował życie i z którym współpracował, co opisano w książkach „ Krwawiące serce Azji” i „Oko smoka”
IWANOW WŁADIMIR WŁADIMIROWICZ – prezydent Związku Białorusi i Rosji, zintegrowanego państwa rosyjsko-białoruskiego
MARLOWE – wicedyrektor ds. operacyjnych CIA (DDO)
MAXWELL – doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego
NARYSZKIN SIERGIEJ – szef cywilnej Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
NIKOLIĆ DRAGAN vel NIENASZEW – obywatel USA serbskiego pochodzenia, emocjonalnie i biznesowo związany z Rosją
O’DONELL PATRICK – były członek komórki CIA w Kosowie, następnie oficer wewnętrznej komórki kontrolnej CIA w Langley, zaufany Giny i spiskowców
PAWEŁ – oficer wywiadu RP w stanie spoczynku, którego akcje opisywały m.in. powieści „Dżungla we krwi”, „Egzekucja” czy „Oko smoka”
POLAŃCZYK vel POLAN – wicedyrektor i członek rady nadzorczej General Electric Machines (GEM), były oficer wywiadu US Navy (NMIC), towarzysz Pawła z wyprawy do Moskwy w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku, opisanej w powieści „Moskwa nie boi się krwi”
SNYDER TOM – funkcjonariusz rezydentury CIA w Warszawie;
SONG TAO – naczelnik Wydziału Kontaktów Zagranicznych Komunistycznej Partii Chin w randze ministra – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
WRIGHT ANTHONY – wicedyrektor CIA (DDCI), a następnie dyrektor Agencji – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
XING – kapitan, szef kontroli lotów na wyspie Fiery Cross Reef
XU JUCHENG – prezydent Chin, I sekretarz KPCh – czytelnicy poznali go w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
YU SHANJUN – generał, dowódca chińskiej tajnej policji wojskowej Baowei Bu, którego czytelnicy poznali w tomie pierwszym pt. „Oko smoka”
POZOSTAŁE
BOB – ochroniarz Pawła z CIA w Szwajcarii
BORYS – dowódca nocnego desantu SWR na zamek Chillon
CARMEN – sprzątaczka z outsourcingowej firmy sprzątającej w siedzibie Platon Academy
CZERNOW – nominalny prezydent Rosji, w pełni kontrolowany przez Iwanowa
DEJAN – obserwator SWR z pomieszczenia monitoringu hotelu Square Nine w Belgradzie
IVA – serbska prostytutka
IWANIENKO – adiutant gen. Gromowa
JEFF – człowiek szefa Platon Academy, więzień CIA
RONEY DICK – szeregowy marines, „instruktor wojskowy” w Afganistanie (Bagram)
SHON FENG – chiński chłopak z syndromem Aspergera, geniusz informatyczny
WHITHE JOHN – sekretarz Wrighta, odbierał Pawła z lotniska Dulles
i inne incydentalnie
MIEJSCA AKCJI
baza Bagram, lotnisko;
La Paz
jezioro Titicaca (część boliwijska)
Pekin (Zakazane Miasto)
Wyspy Paracelskie
baza brytyjska Akrotiri
Warszawa
Moskwa
Jasieniewo (siedziba SWR)
Belgrad
Paraćin
Nisz
i inne
Latakia
Hmejmin (baza rosyjska)
Villeneuve
Montreux
zamek Chillon
Waszyngton
Boston
Langley (kwatera główna CIA)
Pustynia Mojave
i inne incydentalnie
KRYPTONIM OPERACJI
„Pułapka na szczury” – akcja inwigilacji i likwidacji spiskowców
.
Wszelkie podobieństwo osób, zbieżność nazwisk i nazw firm, instytucji oraz sytuacji i wydarzeń jest efektem fabuły literackiej i jako takie w pełni przypadkowe oraz fikcyjne.I
Słońce zbliżało się do linii horyzontu. Rytm powszednich dźwięków zwolnił tempo. Rzadziej słychać było silniki przejeżdżających w pobliżu pojazdów. Zaczynał wiać lekki wieczorny wiatr, tak pożądany latem, gdy stojące powietrze wydaje się krępować gorącym pancerzem ciała pracujących ludzi. Tego upału nie odczuwał człowiek siedzący przy biurku w kontenerowym wprawdzie, ale obszernym i dobrze klimatyzowanym pomieszczeniu. Z szerokiego okna, wyposażonego w odblaskowe atermiczne szyby, rozciągał się widok na zielone wciąż połacie pól i górę Jukor. Nic nie mąciło codziennych, cichych kroków skradającego się zmierzchu – cienie stawały się coraz dłuższe, od czasu do czasu słychać było pogwizdywanie i kląskanie ptaków, takie jakby od niechcenia, bo czas godów minął, a teraz nie oznaczało ono nawoływań do gorących uczuć, ale do drzemki.
Wzywający do spoczynku sygnał trąbki dotarł do uszu siwiejącego już, dobrze zbudowanego mężczyzny. Jego oczy w pooranej bruzdami twarzy, na której czas i liczne ryzykowne sytuacje odcisnęły swój niszczycielski ślad, świeciły jednak wciąż młodym blaskiem. Odsunął zdecydowanie fotel, narzucił na ramiona polową bluzę z generalskimi epoletami i skierował się energicznym krokiem w stronę drzwi kontenera.
Generał Wasilij Gromow korzystał wprawdzie z zasłużonego i wzorowo wysłużonego prawa do tytułu „generał w stanie spoczynku”, ale Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji, MCzS, powierzyło mu funkcję szefa tymczasowej bazy rosyjskich saperów, którzy działali na obszarze między Paraćinem a Cupriją w Serbii. Było w niej ponad pięćdziesięciu wysoko wykwalifikowanych specjalistów – saperów z Centrum Operacji Ratunkowych Specjalnego Ryzyka „Lider” oraz z Nogińskiego Centrum Ratunkowego MCzS. W bazie przebywali także strażacy, ratownicy medyczni i inni fachowcy, wspierani przez personel obsługowo-administracyjny. W sumie Gromow dowodził ponad dwustuosobową grupą. Jej misją było rozminowywanie i likwidacja wciąż licznych niewybuchów, pozostałości po wojnie domowej w Jugosławii.
„Wojna domowa...”, zamyślił się Gromow. Tak brzmiała wersja oficjalna. Generał, jako stary żołnierz, traktował ją właściwie jako agresję. Dużo wiedział na ten temat, ale pogłębił swą wiedzę przed wyjazdem do Serbii i tutaj, na miejscu, wciąż to robił. Teoretycznie owa „akcja humanitarna” – pod postacią dywanowych bombardowań – miała przerwać likwidację muzułmanów z Kosowa przez wojska serbskie. „Zresztą muzułmańscy Kosowarzy skutecznie odwzajemniali tę przemoc wobec prawosławnych Serbów. Każda akcja rodzi kontrakcję”, rozmyślał generał. Akcja została zadekretowana przez USA i ich natowskich sojuszników pod nazwą „Operacja „Allied Force”. Przeprowadzono ją między 24 marca a 20 czerwca 1999 roku, jednostronnie, bez akceptacji ONZ. Ślady działań lotnictwa do dziś owocowały śmiertelnymi skutkami i należało je jak najszybciej wykorzenić.
Gromow zszedł po trzech schodkach wprost na wyłożony tartanem plac apelowy. W pewnej w odległości, naprzeciw ulokowanego w jego centrum masztu zwieńczonego flagą Federacji Rosyjskiej, stał już dwuszereg żołnierzy. Przed nimi, w mniej więcej dwudziestometrowych odstępach, zastygli w pozycji na baczność dowódcy plutonów. Gromow z dwoma zastępcami – pułkownikiem i podpułkownikiem, którzy dołączyli do niego – zatrzymał się przed frontem oddziałów, w takiej samej jak one odległości od masztu. Padła komenda: „Do apelu!”. Plutonowi podeszli do trójki dowództwa, zatrzymali się przed nią, składając kolejno raport dzienny. Po komendzie „Spocznij!” powrócili na swoje miejsce wśród żołnierzy. Kolejna komenda – „Do opuszczenia flagi, wystąp!” – poskutkowała wyjściem z obu skrzydeł dwuszeregu dwóch żołnierzy, którzy defiladowym krokiem pokonali dzielącą ich od masztu odległość. Zabrzmiało „Flagę państwową opuść!” i obaj mundurowi szybko uporali się z rozkazem, składając później w czworokąt płótno sztandaru.
Gdy oddano honory fladze, zabrzmiało oczekiwane „Po apelu, spocznij, rozejść się!”. Generał zamienił kilka słów z towarzyszącymi mu oficerami i wrócił do swego kontenera mieszkalnego. Szczerze mówiąc, nie przepadał za wojskowym drylem i za codzienną liturgią wojskowego ceremoniału. Był specjalsem. Z natury, z powołania i z praktyki. A to z reguły niepokorne duchy, niedające wtłoczyć się w schemat regulaminów. Pełnił tu zresztą dość specyficzną rolę. Formalnie został oddelegowany do Serbii przez Ministerstwo Obrony i mimo swego statusu emeryta na czas tej misji przywrócony do służby czynnej pełnił obowiązki dowódcy bazy MCzS. W rzeczywistości wciąż był agentem SWR, Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji, na prawach nielegalnego rezydenta. Ktoś na górze postanowił, że da mu okazję dorobienia do emerytury, sądząc przy tym – i słusznie – że doskonale wywiąże się ze swoich zadań.
Zawiłość usytuowania profesjonalnego generała wynikała między innymi z faktu, że Rosja oficjalnie nie miała bazy wojskowej w Serbii. Dysponowała jedynie grupą obsługi remontowej helikopterów bojowych rosyjskiej produkcji, będących na wyposażeniu serbskiej armii. Miała też bazę MCzS i kontyngent, który chronił Rosyjsko-Serbskie Centrum Humanitarne w Niszu, zajmujące się likwidacją następstw wojny prowadzonej przed ćwierćwieczem przez sprzymierzonych przeciw Jugosławii. A zatem niby nie było rosyjskiej obecności wojskowej w Serbii, ale funkcjonował personel mundurowy, paramilitarny, a co najważniejsze – wchodzący w skład kompleksu obronnego Federacji Rosyjskiej, w sile co najmniej jednego pułku. Tak więc ewentualny pomysł kolejnej likwidacji kilku tysięcy serbskich cywilów w ramach jakiejś zewnętrznej „operacji humanitarnej” doprowadzić mógł, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, do bezpośredniego konfliktu z Rosją.
Zresztą taki rozwój sytuacji był zupełnie nierealny. Po ustaleniach konferencji pokojowej w Helsinkach, przez niektórych nazywanej też „nowym Kongresem Wiedeńskim” lub „koncertem mocarstw”, choć dopuszczono tam do głosu także pomniejszych graczy, ryzyko konfrontacji militarnej spadło drastycznie na całym globie. Pojawiały się co prawda niewielkie konflikty lokalne i asymetryczne starcia różnych ugrupowań terrorystyczno-kryminalnych, ale te zarzewia wojen były bezwzględnie i skutecznie tłumione w zarodku przez głównych sygnatariuszy aktu końcowego konferencji, gwarantującego stabilność i bezpieczeństwo świata. Podpisany on został w stolicy Finlandii przed kilkoma laty przez przedstawicieli trzech mocarstw – USA, Chin i Rosji, przy udziale większości krajów świata i organizacji międzynarodowych. Wiele państw początkowo sprzeciwiało się temu formatowi umów, wspominając efekty trójstronnych spotkań jałtańskich. Jednak teraz okoliczności były inne. Nie chodziło o dzielenie świata na strefy wpływów. Kongres Helsiński potwierdził suwerenność wszystkich podmiotów prawa międzynarodowego i wprowadził zasadę solidaryzmu, a nie hegemonii. Jeśli już w ogóle, to hegemoni byli zobowiązani do zachowania równowagi w świecie bez uszczuplania tożsamości narodowej i kulturowej poszczególnych państw. Takie postawienie sprawy przekonało nawet sceptyków do podpisania końcowego aktu Kongresu.
Generał Gromow mógł spokojnie udać się na spoczynek w poczuciu dobrze przepracowanego dnia, co też uczynił. Na bazę spadł mrok, zapaliły się światła i reflektory wieżyczek strażniczych. Wartownicy drugiej z kolei dziennej zmiany przekazali pieczę nad obiektem nowej i wkrótce ciszę, oprócz kroków patroli, naruszał tylko narastający dźwięk koncertu świerszczy, kołyszącego do snu w czerni ciepłej nocy.II
Ruch zaczynał się w bazie tuż po świcie. O szóstej rano flaga wracała na maszt, personel jadł śniadanie, następnie przeprowadzano odprawy w poszczególnych grupach roboczych i wszyscy zabierali się do pracy. Gromow też. Do jego obowiązków należała między innymi kontrola grafiku zadań. Uzupełniał ją obchodem „gospodarstwa”, jak zwykł nazywać ten paramilitarny obóz, którego załogą dowodził. Szedł wolno, równymi, czystymi alejkami, wysypanymi drobnym kamiennym tłuczniem. Z obu stron usytuowano mieszkalne segmenty kontenerowe. Kantyna, do której dotarł, była efektem połączenia kilku takich bloków. Podobnie jak centrum dowodzenia, w kierunku którego skręcił.
Wszedł do pogrążonego w półmroku pomieszczenia, w którym operatorzy śledzili obrazy z kamer ochrony i te, które przekazywał dron. Na ekranie ukazał się właśnie obraz ekipy saperskiej, poszukującej niewybuchów bomb lotniczych. Niektóre z nich odkrywali nawet dwadzieścia metrów pod ziemią. Używali do tego czułych magnetometrów i radarów geologicznych. W pewnym momencie wszyscy żołnierze zgromadzili się wokół jednego. Podszedł do nich dowódca. Po chwili podniósł dłoń w geście wskazującym na sukces poszukiwań. Kolejna utajona groźba śmierci będzie za chwilę zlikwidowana. Gromow mruknął coś pod nosem z satysfakcją i wyszedł na zewnątrz, by kontynuować obchód. Odwiedził jeszcze zespół łączności szyfrowej. Przechodząc obok garaży i magazynów aprowizacyjnych, rzucił okiem na oddalony od części mieszkalnej bazy, nieco zagłębiony w ziemi i obwałowany magazyn amunicyjny. Wszystko funkcjonowało jak w dobrze naoliwionym mechanizmie. Wrócił do swej kwatery. Zdjął bluzę polową, siadł przy biurku i zaczął wypełniać kartę protokołu pokontrolnego w dzienniku.
„No i znowu wszystko w porządku, aż nudno”, powiedział w myślach. Zanim przebrzmiało echo tych słów, ktoś mocno zapukał do drzwi. Ponieważ zwlekał z sakramentalnym „Wejść!”, pukanie powtórzyło się, przypominając tym razem nie kulturalne stukanie, lecz walenie w metalowe odrzwia. „Taka tradycja uderzania w szynę zawieszoną na sznurze z braku dzwonu, istnieje jeszcze w wielu wsiach i oznacza na ogół alarm przeciwpożarowy”, zdążył jeszcze pomyśleć.
– Wlazł! – krzyknął z irytacją, zastanawiając się, kto był tym intruzem i jak go zdyscyplinować.
Jakież było jego zdziwienie, gdy w świetle gwałtownie otwartych drzwi ujrzał postać swojego adiutanta, kapitana Iwanienki, zazwyczaj cichego, skromnego i bardziej celebrującego służbę u generała, niż po prostu ją wykonującego. Oficer był blady, z wybałuszonymi oczyma. Nie czekając na zezwolenie, wybełkotał:
– Nieszczęście... Mamy ofiarę, mamy zabitego...
– Mówże składnie, co się stało?! Kto to?! Saper?! Niewypał?! – wrzasnął Gromow, którego podniesiony głos spowodował, że adiutant się zreflektował, zasalutował i już w miarę normalnie zameldował:
– Nie saper, towarzyszu generale. W trakcie obchodu zewnętrzny patrol wartowniczy natknął się w wykopie przed południowym ogrodzeniem, ale już za zwojami drutu żyletkowego, na zwłoki mężczyzny, zabitego strzałem w skroń...
– No nie przerywaj! Co dalej? Kto to?!
– Dalej jest jeszcze gorzej. Te zwłoki to Nienaszew!
– Co powiedziałeś?!
– Nienaszew, Dragan...
Gromow na chwilę stracił dar mowy. Ale tylko na moment.
– Rozumiem, że nikt nie dotykał ciała? – spytał spokojnie.
– Nie, oczywiście. Nikt oprócz naszego lekarza, który został natychmiast wezwany i stwierdził zgon.
– Określił czas?
– Tak. Powiedział, że do tragedii musiało dojść nocą, jakieś cztery, pięć godzin temu.
– Możesz odejść – powiedział generał, starając się zebrać myśli. – Po drodze wpadnij do centrum dowodzenia i każ w moim imieniu zabezpieczyć zapisy kamer obserwacji zewnętrznej z tej nocy. I tej z perymetru ogrodzenia bazy. Wykonać!
– Według rozkazu! – Rozległo się stuknięcie obcasami i po chwili odgłosy kroków adiutanta na żwirowej alejce ucichły.
Gromow przez pewien czas siedział bez ruchu przy biurku, zbierając myśli, a raczej starając się uporządkować ich frenetyczny bieg. „Nienaszew. Dobry chłop, wyjątkowo pomocny”, zamyślił się. Zabity był obywatelem USA, Serbem z pochodzenia. Zresztą miał też paszport serbski. Był dobrze osadzony w amerykańskiej diasporze serbskiej. „Dragan Nikolić. Tak się nazywał”, snuł wspomnienia generał. „I był, mimo że ochrzciliśmy go Nienaszew, jak najbardziej nasz”. Nie tylko dlatego, że w Rosji, w Samarze, miał wytwórnię podzespołów do samochodów Łada produkowanych w pobliskim Togliatti. Także nie dlatego, że wracał właśnie ze Stanów, dokąd wysłano go z misją zdobycia archiwalnej dokumentacji obszarów bombardowanych w 1999 roku za pomocą penetrujących bomb burzących. Chodziło o bardziej szczegółową lokalizację ewentualnych niewybuchów. Generał przypomniał sobie, że po przekazaniu plonów swych poszukiwań Dragan miał udać się do Moskwy. To wszystko, co prawda, było ważne, ale najważniejsze, o czym w bazie nikt nie powinien wiedzieć, było to, że Gromow zwerbował go kilka miesięcy wcześniej i za zgodą Centrali w Jasieniewie Nikolić pełnił, z sukcesami, funkcję agenta SWR.
Gromow zebrał się w sobie. „Muszę iść. Trzeba pilnie zabezpieczyć ciało”, postanowił. „Trzeba sprawdzić zapisy kamer z nocy, no i wysłać szyfrogram z tą hiobową wieścią do kraju... Będzie masa kłopotów, zaczynając od powiadomienia amerykańskich służb konsularnych, a kończąc na repatriacji ciała. No i przydałaby się sekcja przed zaplombowaniem trumny”.
Podniósł się z fotela lekko zgarbiony, jakby nagle przybyło mu lat. Wyszedł z mieszkania, powtórnie przemierzając drogę, którą przeszedł już rano, ale w jakżeż innych okolicznościach. „A więc najpierw centrum dowodzenia i przejrzeć zapisy kamer, a później do punktu łączności szyfrowej, zawiadomić Centralę”. Sam sobie wyznaczył zadania, choćby po to, żeby nie dać się ponieść emocjom.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------