Chico - ebook
Chico - ebook
Po wypadku w nielegalnych wyścigach samochodowych Noemi McLaren wyjeżdża do Europy, gdzie prowadzi dość osobliwe życie. Imprezowanie co noc z innym mężczyzną jest jej codziennością. Do czasu, gdy w środku nocy odbiera telefon od Johna, który jest prezesem fundacji jej matki. Po jej śmierci to właśnie on i ojciec postanowili, że Emi zostanie od niej odsunięta. Teraz jednak potrzebują jej pomocy. Dziewczyna nie zamierzała wracać do Miami, lecz fundacja to ostatnie, co przypomina światu o jej matce. Gdy Noemi dowiaduje się, że główny księgowy wyprowadza pieniądze z firmy, zwalnia go na oczach całego zarządu, za co mężczyzna postanawia ją zniszczyć. Planuje postawić na jej drodze Lukasa, chłopaka, w którym jako nastolatka była zakochana. Kobieta próbuje ratować fundację, a jedynym sposobem okazuje się znalezienie bogatego darczyńcy, którym zostaje Gary Larenz, młody biznesmen. Pech chce, że to przypadkowy kochanek Noemi. McLaren decyduje się na grę, która ma na celu wykorzystać wizerunek Gary’ego. Nie spodziewa się jednak, że będzie musiała poradzić sobie także z Chico, który nie daje jej o sobie zapomnieć. Czy pojawienie się Lukasa zniszczy Noemi?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-133-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Noemi
– Pieprz mnie. – Spojrzałam na niego.
Doskonale wiedział, po co tu jestem. Gwałtownie złapał mnie za włosy, oparł o blat tak, że leżałam na nim brzuchem. Niespodziewanie wsadził mi dwa palce do ust.
– Poliż je – rozkazał.
Wilgotne wsunął w mój środek. Usłyszałam dźwięk rozpinanego rozporka. Mężczyzna złapał mnie za biodra i przyciągnął bardziej do siebie. Zaczął mnie pieprzyć, oboje byliśmy mocno napaleni. Wiedziałam, że jutro nie będę tego żałować. Przynajmniej w tej chwili nie żałowałam.
– Podoba ci się – skomentował.
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, gdy nagle przekręcił mnie na plecy. Dotknął mojej płonącej łechtaczki. Zaczął lizać chciwie, a ja drżałam z podniecenia. Dodał dwa palce, tego nie wytrzymałam – dotarłam na szczyt.
Gdy spojrzałam na niego, wzrok miał pełen pożądania. Uwielbiałam tak działać na facetów. Nie spuszczając ze mnie spojrzenia, złapał swojego penisa i wszedł we mnie, tym razem agresywnie.
Jęczałam z podniecenia, a on ściągnął mnie z blatu. W tej chwili pierwszy raz zobaczyłam jego stojącego fiuta. Zniżył mnie tak, że kucnęłam, a jego penis znalazł się przy moich oczach. Wbijał się w moje gardło, pozbawiając mnie tchu. Kiedy był już blisko dojścia w moich ustach, uniósł mnie, a moje nogi oplotły jego biodra. Twardy penis wchodził we mnie z taką prędkością, że chwilami sprawiał mi ból. Jego ręce zaciskały się na moich piersiach, a ciało zaczęło mocno na mnie napierać, przez co moje plecy przywarły mocno do ściany. Doszłam, nie potrafiąc powstrzymać krzyku, on dołączył do mnie. Ściągnął prezerwatywę i rzucił ją na podłogę.
– Lubię seks bez zobowiązań – powiedziałam, zbierając swoje porozrzucane ubrania.
– Może się czegoś napijemy? Wódka? – zaproponował, grzebiąc w lodowce.
– Bez zobowiązań! – krzyknęłam, zamykając za sobą drzwi.
Wracając do swojego mieszkania, nie analizowałam, co się wydarzyło. Była to cześć mojego popieprzonego życia.
Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na zegarek, była czwarta nad ranem.
– Noemi, jesteś tam? – Usłyszałam w słuchawce.
– Jhon, pojebało cię, dzwonić do mnie o tej porze? – Usiłowałam podnieść głos, ale nie byłam w stanie.
– Mamy problem – powiedział.
– To źle wybrałeś, zadzwoń na telefon zaufania.
Już chciałam się rozłączyć, gdy rzekł:
– To nie są żarty, Noemi, nie dzwoniłbym do ciebie, jeżeli byłoby inne wyjście.
– Jhon, nie interesują mnie twoje problemy. Nie zawracaj mi więcej głowy, a przed wszystkim nie o tej porze.
– Nie musiałbym tego robić o tej porze, gdybyś raczyła odebrać telefon! Od dwóch dni próbuję się z tobą skontaktować! – wykrzyczał.
Faktycznie widziałam połączenia od Jhona, ale nie było to dla mnie na tyle istotne, żeby do niego oddzwonić. Pewnie ojciec namówił go, by urządził mi jakąś gadkę umoralniającą, w stylu: „Spadasz na samo dno, zobacz, co robisz ze swoim życiem”. A na to, kurwa, naprawdę nie miałam ochoty.
– Masz pięć minut, później wyłączam telefon – zagroziłam.
– Fundacja, którą założyła twoja matka, za chwilę przestanie istnieć.
– I co to ma niby ze mną wspólnego? – zapytałam.
– Nie wiem, gdzie jesteś, ale musisz tu wrócić.
– Po śmierci matki fundację oddałam w twoje ręce, uznaliście z ojcem, że sobie nie poradzę, a teraz masz czelność do mnie dzwonić.
– Noemi! Simon wykorzystał śmierć twojej matki i zaczął wyprowadzać pieniądze z fundacji. Za chwilę to wyjdzie na jaw, nikt nam nie zaufa, wszystko stracimy. Tylko ty, jako jedyna dziedziczka, jesteś w stanie uratować to, na co Carolina poświęciła całe życie. Jesteś jej to winna. O twoich wybrykach już nikt nie pamięta.
– Nie mów mi, że jestem coś komuś winna, to była wasza decyzja. Nie dzwoń do mnie więcej.
– Nie możesz tak postąpić, to twój obowiązek, dorośnij, Noemi. – Usłyszałam wściekły głos Jhona, po czym się rozłączyłam.
Nie obchodziło mnie, co się dzieje w Miami, nie zamierzałam tam wracać. Przynajmniej tak myślałam.
Do pokoju wpadło delikatne światło. Leżałam w łóżku, przypominając sobie poprzedni wieczór. Nie powinnam była go analizować, ale wiedziałam, że nie była to za dobra decyzja. Znów skończyłam w łóżku z nieznajomym facetem, w dodatku prawie pozwoliłam mu, żeby przejął nade mną kontrolę. Tak jednak wyglądała moja codzienność – byłam mistrzynią w komplikowaniu sobie życia. Na początku bardzo mi to odpowiadało, żyłam, jak chciałam, bez zbędnego tłumaczenia, bez zobowiązań, przyzwyczajeń. Ale zaczęło mi czegoś brakować. Może towarzystwa, a zwłaszcza Sofi. Tak, jej brakowało mi najbardziej. Prawie codziennie te same scenariusze. Wszystko się kiedyś wypala. Po zwleczeniu się z łóżka i wzięciu prysznica postanowiłam się przejść. Jeszcze ten telefon od Jhona. Fundacja założona przez moją matkę była całym jej życiem, tylko to po niej pozostało, a teraz jakiś skurwiel postanowił ją zniszczyć. Doskonale wiedział, jak mnie podjeść i ściągnąć do Miami. Tylko czy ja byłam na to gotowa? Żeby tego było mało, moja komórka ciągle dzwoniła.
– Jeszcze jeden twój telefon, a nie namierzą mnie twoi najlepsi ludzie – syknęłam.
– Zrozumiałem – odpowiedział, ale po chwili ciszy dodał: – Nie mamy zbyt dużo czasu.
Fuck! Musiałam wrócić, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodziło.