Chłopak dla teściowej - ebook
Chłopak dla teściowej - ebook
Czy myśleliście kiedyś, by pozbyć się teściowej? Natalia znalazła na to sposób! Nie przewidziała jednak, że przy okazji jej świat stanie na głowie.
Natalia żyje pod jednym dachem z Idą, teściową jak z koszmaru. Ucieczką od domowych bitew jest dla niej wspieranie córki Olgi w karierze modelki. Ale pewnego dnia po sesji zdjęciowej na jordańskiej pustyni dziewczyna znika.
Aby wyruszyć na jej poszukiwanie, Natalia musi zrzucić na cudze barki opiekę nad Idą. A kto może zająć się nią lepiej niż potencjalny chłopak?
Szybko trafia się dobry kandydat – autor kryminałów Alojzy Książek. Na drodze do szczęścia pary stają jednak dawne tajemnice.
Zresztą nie tylko one spędzają Natalii sen z powiek. Robi to również czarujący detektyw Miłek, który pomaga jej w poszukiwaniach Olgi. Na domiar złego wychodzi na jaw, że babcia i wnuczka wdały się w niebezpieczne interesy. A jakby tego było mało, Ida rozgrywa własną partię miłosnych szachów. Bo kto pod kim dołki kopie…
Romantyczna komedia pomyłek wprawi Cię w doskonały nastrój!
Agnieszka Walczak-Chojecka – absolwentka filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Współpracowała z czasopismami i radiem jako dziennikarka i tłumaczka literatury z języka serbskiego. Pisała teksty piosenek, grała w filmie, występowała z zespołem muzycznym. Przez 20 lat w świecie biznesu była dyrektorem marketingu i komunikacji w międzynarodowych korporacjach. W 2012 roku powróciła do swojej największej pasji, którą jest literatura, pisząc powieści obyczajowe i scenariusze. Choć wydała już osiem książek, Chłopak dla teściowej to jej pierwsza komedia. Barwne postacie, cięty język i poczucie humoru zapewnią Czytelnikowi świetną zabawę.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67262-37-8 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Palec teściowej
N atalia odpięła ze smyczy dwa krótkonogie bassety i usiadła na ławce stojącej przy parkowej alei niedaleko swojego domu. Uwolnione psy pognały przed siebie, a ona wystawiła twarz do słońca. Chodziła tą ścieżką często i szybko, ale dziś tak intensywnie pachniało wiosną, że postanowiła podarować sobie chwilę wytchnienia. Odkąd zmarł Krzysztof, zmieniło się jej poczucie czasu. Niemal fizycznie doświadczyła ulotności. Miała męża, bezpieczny dom, planowała bajeczne wakacje na Kanarach, a po chwili była wdową ze spadkiem w postaci... teściowej.
Teraz jednak pozwoliła promieniom słońca muskać skórę twarzy przyprószoną w kilku miejscach piegami, zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Olga, jej córka, dostała właśnie propozycję udziału w kampanii reklamowej znanej firmy kosmetycznej, o co od dawna się starały. Natalia wspierała karierę córki jako jej menadżerka, a to nie było dla niej łatwe, bo z natury była osobą nieśmiałą. Jednak chwile triumfu, kiedy dzwonił telefon i agentka informowała, że Oli udało się zdobyć kontrakt, były małymi ziarenkami radości, którymi starała się wypełnić pustkę powstałą po stracie męża. Były tym bardziej cenne, że z powodu niewystarczająco wysokiego jak na modelkę wzrostu Oli, nie zdarzały się często. Należało je więc celebrować, napawać się nimi, co właśnie zamierzała robić.
Niestety, jej błogostan przerwał ostry dźwięk komórki.
– Gdzie przepadłaś? – usłyszała w telefonie zdenerwowany głos Idy, matki Krzyśka.
– Wyprowadziłam na siku twoje diabły, tak jak chciałaś.
– Kiedy ja krwawię! – zajęczała teściowa.
– Masz okres? – zażartowała.
– Zdurniałaś?! – Ida zgrzytnęła zębami. – Widziałaś kiedyś sześćdziesięciolatkę z okresem?
– A ty nie jesteś przypadkiem starsza? – Natalia nigdy nie mogła nadziwić się temu, z jaką wytrwałością Ida próbowała się odmładzać.
Teściowa dobiegała siedemdziesiątki, lecz zupełnie nie chciała się z tym pogodzić. Miała, co prawda, dobre geny i – jak i inne kobiety w jej rodzinie – wyglądała na dużo młodszą, niż wynikało to z peselu, jednak starcza zgryźliwość cechowała ją coraz bardziej. Na tle pań w swoim wieku wyróżniała się zgrabną figurą, zadbaną cerą i stosunkowo niewielką ilością zmarszczek, a mimo to tę ładną twarz szpecił jej wyraz – zacięty i nieprzejednany.
– Możesz się łaskawie pospieszyć? – spytała.
– Co się stało?
– Będę ci się tu tłumaczyć, a w tym czasie cała krew ze mnie odpłynie!
– To wzywam karetkę – zaproponowała Natalia pół żartem, pół serio.
– Chyba na głowę upadłaś! Żeby sąsiedzi pomyśleli, że umieram? – Dobry wizerunek nie od dziś był dla teściowej najważniejszy.
– Czyli nie jest aż tak...?
– Nie mędrkuj, tylko przychodź! Pocięłam sobie ręce.
Shit! Natalia zrozumiała, że rzeczywiście musi działać. Śmichy-chichy, ale sytuacja mogła być poważna. Już kiedyś teściowa odstawiła numer mrożący krew w żyłach i nigdy nie było wiadomo, co może strzelić jej do głowy. Jej synowa rozejrzała się wokół i pomimo strachu przed kleszczami wkroczyła w zarośla, by jak najszybciej odnaleźć bassety. Psy – choć obdarzone imponująco długimi uszami – wydawały się głuche na jej nawoływanie. Była pewna, że dają jej nauczkę za to, że nie przepada za ich właścicielką. Która teraz leżała być może w kałuży krwi i dla której liczyła się każda sekunda.
Co z tego, kiedy Kapsel tarzał się radośnie w odchodach pozostawionych na trawie przez jakiegoś jego pobratymca, a Frędzel biegał niecierpliwie wokół niego, jakby czekał na swoją kolej. Gdy tylko Natalii udało się złapać pierwszego z nich i przypiąć do smyczy, drugi, podniecony słodkimi zapachami oraz wiosenną aurą, czmychnął między krzaki. Kobieta była w rozterce. Jeśli nie zjawi się zaraz w domu, kto wie, co stanie się z Idą, a jeśli zostawi psa w parku, teściowa jej tego nie wybaczy. Natalia miała wrażenie, że zwierzęta są jedynymi istotami, które starsza pani darzy szczerym uczuciem.
– Kurde! – zaklęła i wyjęła z kieszeni telefon. – Córcia, gdzie jesteś?
– U Małej. – Olga wymieniła ksywkę przyjaciółki, która mieszkała w sąsiednim bloku.
– Babcia potrzebuje pomocy...
– Co znowu? – spytała zniechęcona Olga.
Miała dosyć babcinych wybryków.
– Nie wiem, ale chyba...
Natalia wiedziała, że seniorka na swój sposób przeżywała śmierć syna, ale minęło od niej już ponad półtora roku, a wcześniej nie wykazywała objawów skrajnego załamania. No może poza łatwym wpadaniem w gniew, co przejawiało się ciskaniem w domowników masą złośliwości. W takich chwilach Natalia nie pozostawała jej dłużna, więc teraz zaczęło dręczyć ją sumienie. Nie żeby jakoś mocno, ale łaskotało od środka, podskubywało jak niestrawność, która – gdy się rozkręci – może wybuchnąć ostrą zgagą. Zdarzyły jej się w ostatnim czasie kłótnie, po których miała tak bardzo dość teściowej, że przychodziły jej do głowy iście zbrodnicze myśli.
– Powiesz mi w końcu, o co chodzi? – niecierpliwiła się Olga.
– Wydaje mi się, że babcia chciała się pociąć – wypaliła Natalia.
– Co? Kiedy? Przecież dopiero co odstawiłam ją do pani Zosi. Jarała się, że ma coś od niej dostać. Jakąś niespodziankę.
– Dziwne. Tak czy inaczej, leć do niej!
– A ty? – jęknęła dziewczyna.
– Też zaraz będę, tylko złapię tego wszarza Frędzla – wysapała Natalia i popędziła w stronę niewielkiego stawu, znad którego dochodziło szczekanie.
A że zawsze wyróżniała się bujną wyobraźnią, w głowie kłębiły jej się wizje nie tylko pociętych kuchennym nożem nadgarstków teściowej, lecz także policji, która wyprowadza ją – Natalię – z mieszkania w kajdankach. W końcu w dzisiejszych czasach, gdy ludzie wierzą we wszczepione w krwiobieg chipy, a rządzący nie stronią od szpiegowskiego Pegasusa, nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie czyta w naszych myślach.
Po kilku minutach Natalia dotarła do domu. Pierwszym, co zobaczyła, były krople krwi na terakocie. Ida nie kłamała, naprawdę stało się coś złego. Jej synowa przyspieszyła więc kroku i jak huragan wpadła do łazienki zwabiona smugą światła. Wstrzymała oddech. Przez chwilę nie mogła zorientować się w sytuacji, bo teściową zasłaniała Olga. Dziewczyna nachylała się nad babcią i robiła jej opatrunek.
– O proszę, kto się zjawił! – Ton Idy aż ociekał ironią. – Nigdy cię nie ma, gdy jesteś potrzebna.
– Słucham? – Natalia przeczesała ręką grzywkę. Jej kosmyki przykleiły się do czoła z powodu gorąca i pośpiechu.
Kapsel przecisnął się między futryną drzwi a jej nogami i podszedł do starszej pani z zamiarem położenia głowy na jej kolanach, jak to miał w zwyczaju.
– Boże! Uprałaś go w gównie? Nawet psów nie potrafisz dopilnować. – Ida odsunęła nieco wnuczkę na bok i obrzuciła Natalię pogardliwym spojrzeniem.
Na nadgarstkach teściowej nie widniało nawet najmniejsze zadraśnięcie, jedynie jej wskazujący palec zaopatrzony był w niewielkich rozmiarów plaster.
– Kryzys zażegnany – poinformowała Olga spokojnym tonem.
– Słucham?
– Wiadomo, wolisz wysługiwać się innymi. Moje przyjaciółki są w szoku, że tak mało cię obchodzę! – stwierdziła Ida.
– To o ten jeden palec zrobiłaś takie halo?
– A niech mnie! Zapomniałam! – Ida zerwała się na równe nogi, jak na swój wiek wyjątkowo dziarsko.
Potrąciła synową i pognała w stronę kuchni. Natalia i Olga wymieniły się zdziwionymi spojrzeniami i ruszyły za nią.
– No widzisz! Mówiłam, żebyś się pospieszyła. Prosiłam, błagałam, a teraz już po niej.
Ida załamywała ręce pochylona nad rozbitym szklanym słojem, którego kawałki leżały porozrzucane na całej podłodze niewielkiego pomieszczenia. Wśród nich, w resztkach wody, Natalia dojrzała na wpół żywą rybkę. Welonka o intensywnie pomarańczowym ubarwieniu musiała być przerażona, widząc nad sobą trzy kobiety w różnym wieku oraz dwie ubrudzone kupą mordy. Natalia w ostatniej chwili odciągnęła psy, gotowe sprawdzić jęzorami smak nowego domownika.
– I to jest ta niespodzianka? – zdziwiła się Olga. – Ta, po którą poszłaś do sąsiadki?
– Nie gadaj, tylko znajdź mi coś, w czym mogę ją przechować. – Ida wpatrywała się z niepokojem w rybkę.
– I tak zaraz się przekręci – stwierdziła rzeczowo Natalia.
– Jak możesz?! Jeśli umrze, będziesz ją miała na sumieniu. I mnie także – oburzyła się teściowa.
– Ciekawe! – Natalia próbowała się stawiać.
– Jutro kup mi akwarium – zarządziła Ida. – Nie pozwolę sczeznąć złotej rybce.
– Jasne! A o co ją poprosisz? – Na twarzy Natalii pojawił się cień uśmiechu.
– Nie wiesz? Niech da mi cierpliwość, żebym mogła z tobą wytrzymać – wypaliła teściowa.
Natalia spojrzała na nią z niedowierzaniem, nic jednak nie powiedziała. Wyjęła z szafki sporych rozmiarów szklaną miskę, w której zazwyczaj podawała sałatkę buraczaną, i postawiła ją na kuchennym blacie. Chyba naprawdę potrzebowały z teściową nadprzyrodzonych mocy, by nie doszło do mordu.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------