- promocja
- W empik go
Chłopak z sąsiedztwa - ebook
Chłopak z sąsiedztwa - ebook
On przystojny buntownik, który kocha motocykle, ale nie lubi samego siebie. Młody mężczyzna z przeszłością, która pozostawiła blizny na jego ciele i psychice. Nie wierzy w miłość ani w to, że jest jej wart, a kobiety zmienia jak rękawiczki.
Ona delikatna, ciepła i pełna empatii, kocha się w nim od zawsze i ma nadzieję, że ON w końcu zauważy w niej atrakcyjną kobietę, nie tylko siostrę swojego przyjaciela.
Liwia i Igor znają się od dzieciństwa, kiedy Igor ma dwadzieścia lat, rodzinna tragedia zmusza go do opuszczenia miasteczka, w którym do teraz mieszkał. Liw wierzy, że on jest miłością jej życia i czeka na jego powrót…
Co wydarzy się, kiedy tych dwoje spotka się ponownie? Czy obezwładniające przyciąganie, chemia i fascynacja mogą przemienić się w miłość…?
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-9770-4 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Sama nie wiedziałam, dlaczego się zgodziłam na tę randkę. Nigdy nie lubiłam Adama i zawsze go unikałam. Kiedy jednak spytał, czy się z nim umówię, a Igor w tym samym momencie spojrzał na mnie ostrzegawczo, chciałam zrobić mu na złość i się zgodziłam. Pragnęłam pokazać Igorowi, że nie ma nade mną kontroli, że nie może mi mówić, co mam robić, ale przede wszystkim chciałam, żeby był zazdrosny i wiedział, że jest ktoś, kto mnie chce i dla kogo jestem atrakcyjna.
On zawsze mnie ignorował, trzymał na dystans i wciąż traktował jak jakąś małolatę. Teraz miałam dwadzieścia lat i nie byłam już dziecinną smarkulą, która w przeszłości wszędzie za nim łaziła. Chciałam, żeby mnie zauważył i przestał o mnie myśleć jak o młodszej siostrze swojego przyjaciela, a zaczął traktować jak młodą kobietę, którą teraz byłam. Niestety, całą tą randkową szopką tylko wpędziłam się w kłopoty.
Kolacja z Adamem była okropnie nudna i czułam się na niej bardzo niekomfortowo. Był mocno nadgorliwy i nie przegapił żadnej okazji, żeby mnie dotknąć. Dał też jasno do zrozumienia, że po kolacji oczekuje ode mnie czegoś więcej. Miałam ochotę zakończyć to spotkanie wcześniej, ale wiedziałam, że Igor będzie czekał na mnie w domu, a ja za wszelką cenę chciałam mu pokazać, że świetnie się bawiłam… choć wcale tak nie było. Powrót samochodem był koszmarny. Adam wciąż obrzucał mnie wygłodniałym spojrzeniem i próbował dotknąć mojego uda, kiedy zmieniał biegi. Zaznaczyłam wyraźnie, że nie życzę sobie takiego zachowania, a on tylko uśmiechnął się arogancko, czym jeszcze bardziej mnie rozzłościł. Był bezczelnym oraz rozpieszczonym synem lokalnego biznesmena i najwyraźniej myślał, że ma we władaniu cały świat. Dziewczyny leciały na niego, bo był przystojny i nadziany, mnie jednak wcale to nie interesowało, a jego zachowanie, które dla innych mogłoby czarujące, niesamowicie mnie drażniło. Te jego wieczne, końskie zaloty po prostu mnie już męczyły. Miałam nadzieję, że po dzisiejszej nieudanej randce wreszcie sobie odpuści i przestanie mnie nachodzić na uczelni, na której razem studiowaliśmy.
Kiedy zaparkowaliśmy przed moim domem, szybko odpięłam pasy i bez słowa pożegnania wyskoczyłam z samochodu. Miałam dość tego spotkania i chciałam już znaleźć się w swoim pokoju. Sama. Z dala od Adama, pieprzonego, Strzeleckiego. Mimo że podążałam w stronę domu niemal biegiem, chłopak dogonił mnie i złapał za rękę. Kiedy mu się wyrwałam, ponownie chwycił za mój nadgarstek i tym razem przytrzymał tak mocno, że kiedy próbowałam wyszarpnąć rękę, poczułam ból.
– Puść mnie! – warknęłam, ale on zignorował moje słowa.
– Teraz zgrywasz niedostępną? – Uśmiechnął się obrzydliwie, a ja poczułam, jak jeżą mi się włoski na karku – Nie miałaś problemu z tym, że traktowałem cię jak królewnę w restauracji. Nie przeszkadzało ci, kiedy wybierałem dla ciebie najdroższe dania i płaciłem za ciebie rachunek. Myślę, że coś mi się za to należy.
– Powiedziałam, że masz mnie puścić! – podniosłam głos, ale byłam już mocno zaniepokojona. Adam ściskał moją rękę tak mocno, że ból stawał się nieznośny, potem przyciągnął mnie do siebie i złapał za drugi nadgarstek.
– Nie zgrywaj takiej świętoszki, Liwio. Przede mną nie musisz udawać. – Zbliżył swoją twarz do mojej, a ja poczułam obrzydzenie.
Odwróciłam od niego głowę i rozpaczliwie próbowałam mu się wyrwać, żałując, że zgodziłam się na tę żałosną randkę. Kiedy potrząsnął mną jak szmacianą lalką i strach zaczął przepełniać moje serce, usłyszałam opanowany, stanowczy głos:
– Powiedziała ci, że masz ją puścić. – Oboje odwróciliśmy się w stronę domu, gdzie na ganku siedział Igor. Poczułam tak ogromną ulgę, że z mojej piersi wyrwał się szloch.
– Nie wtrącaj się, stary, to nie twoja sprawa – rzucił blondyn, ale widziałam, że zwątpił.
Igor wstał z krzesełka, a w jego oczach dostrzegłam wściekłość, choć udawał opanowanie. Był bardzo wysoki i postawny, więc wyglądał teraz jak dziki zwierz gotowy do ataku. Wrażenie potęgowała jego czarna skórzana kurtka i ten niebezpieczny błysk w oczach oraz grymas pogardy na twarzy. Uścisk na moich nadgarstkach osłabł, a w oczach Adama zagościło zwątpienie. Igor powoli schodził po schodach.
– Nie będę powtarzać. – Jego ton był opanowany, ale brzmiał groźnie i władczo. Adam spoglądał to na mnie, to na niego, a w jego oczach zauważyłam panikę, chyba stwierdził, że to jego ostatnia szansa, bo przyciągnął mnie do siebie tak gwałtownie, że poczułam ból. Z całej siły próbowałam się wyrwać i mocno się szarpnęłam, a wtedy mnie puścił. Zatoczyłam się i upadłam na trawnik. Wtedy Igor doskoczył do niego i jednym ciosem powalił go na ziemię. Adam upadł i złapał się za nos, z którego lała się krew. Igor tymczasem wyciągnął do mnie dłoń i pomógł mi wstać z ziemi. – Jesteś cała? – zapytał i wściekłość w jego oczach na chwilę zastąpiła troska. Kiwnęłam głową, a on przesunął mnie za siebie i chroniąc mnie swoim ciałem, jedną ręką złapał Adama za koszulę, tuż pod jego szyją, szarpnął go i lekko uniósł. Był silny, wysoki i przerażający, a ja cieszyłam się, że mam go po swojej stronie. Zawsze był po mojej stronie…
– Ty skurwielu! – krzyczał Adam, a w jego oczach było widać panikę – Zawsze wiedziałem, że jesteś pierdolnięty! Wszyscy o tym wiedzą! Masz nierówno pod sufitem, tak jak twoja mamuśka i twój jebnięty ojciec!
– Nie!!! – krzyknęłam, kiedy Igor zamierzył się po raz drugi. Czułam się poniżona i przerażona. To, co się teraz działo, było moją winą. Bo chciałam wkurzyć Igora, bo chciałam mu pokazać, że nie jestem już jakimś podrostkiem, bo chciałam, żeby zauważył we mnie kobietę i poczuł o mnie zazdrość. Tymczasem zachowałam się infantylnie i głupio, a teraz ponosiłam tego konsekwencje. Nie przypuszczałam, że tak to się potoczy i chciałam, żeby ten koszmarny wieczór wreszcie się skończył. – Igor! Błagam, zostaw go! – W moim głosie słychać było panikę. Wiedziałam, do czego był zdolny. Wściekły i nabuzowany adrenaliną, a do tego od lat trenujący sztuki walki w obronie osób, na których mu zależało, mógł zrobić wszystko. Zależało mu na mnie, tego byłam pewna, ale nie tak, jakbym pragnęła… Moje frustracje doprowadziły do tej okropnej sytuacji. Delikatnie i ostrożnie dotknęłam ramienia Igora, jakbym próbowała uspokoić dzikie zwierzę, a kiedy mnie od siebie nie odepchnął, złapałam go pewniej i błagalnym tonem wyszeptałam – Proszę. Już dobrze. On nie jest tego wart. – Igor puścił koszulę Adama, a ten z impetem wylądował na ziemi.
Odciągnęłam Igora od Adama i z sercem łomoczącym w piersiach, mocno ściskając jego dłoń, zaprowadziłam go do domu. Kiedy znaleźliśmy się w środku, zatrzasnęłam drzwi i zastawiłam je własnym ciałem. Wiedziałam, że fizycznie nie stanowiłam dla Igora żadnej przeszkody, ale i tak nie ruszyłam się z miejsca. Adam chyba poczuł odwagę, kiedy drzwi się za nami zamknęły, bo zaczął wykrzykiwać.
– Ty mała suko! Zapłacisz mi za to wszystko! – wygrażał się, krzycząc. – Wakacje się skończą, a ty wrócisz do akademika. Będę tam na ciebie czekał i wezmę to, co jesteś mi dłużna!
– Zatłukę tę ciotę! – warknął Igor i złapał za klamkę, ale ja ponownie chwyciłam go za rękę, a plecami mocniej przylgnęłam do drzwi, uniemożliwiając mu wyjście.
– Igor, proszę, zostaw go, on nie jest tego wart! – powtórzyłam.
– Słyszałaś, Liwio? Twój pierdolnięty przydupas nie będzie mógł wiecznie cię chronić! Za to, co mi zrobił, odpłacisz mi ty! – Ten dupek nie dawał za wygraną, a ja widziałam wściekłość Igora. Wyglądał tak, jakby miał ochotę go zatłuc.
– Ostrzegam cię, zejdź mi z drogi! – warknął Igor, zbliżając swoją twarz do mojej, ale nie ruszyłam się. Poczułam jego cudowny zapach, a wyraz jego oczu sprawił, że przeszedł mnie dreszcz, a oddech mocno przyspieszył.
– Nie ruszę się stąd i nie boję się ciebie – powiedziałam cicho, patrząc mu w oczy, a on z wściekłością walnął pięściami po obu stronach mojej głowy, tak, że aż podskoczyłam, ale wciąż tam stałam.
– Powinnaś, Liw. Powinnaś cholernie się mnie bać! – warknął, pochylił się nade mną i ustami wpił się w moje wargi tak nagle i z takim żarem, że krzyknęłam zaskoczona.
Jego ruchy były zdecydowane, a pocałunek niemal brutalny. Kiedy jego język wdarł się w moje usta, poczułam obezwładniającą falę przyjemności. Jęknęłam pod wpływem tej rozkoszy, a Igor przylgnął do mnie całym ciałem i zupełnie zatraciliśmy się w sobie. Pod wpływem wszystkich emocji ostatnich chwil i jego pocałunków zaczęłam drżeć na całym ciele i ciężko mi było ustać na nogach. Nigdy nie myślałam, że zwykłe pocałunki mogą być tak intensywne i obezwładniająco przyjemne… Chciałam, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Uniosłam ręce i położyłam dłonie na jego muskularnych ramionach, wspięłam się na palce, żeby ułatwić mu do siebie dostęp, i teraz przylegałam do niego ciasno całym ciałem. Serce tłukło mi się w piersi tak mocno, że Igor z pewnością to czuł na swojej szerokiej klacie. Napierał na mnie tak cudownie mocno, że czułam, jak pod bawełnianą koszulką napina wszystkie mięśnie, czułam jego gorące ciało, zapach skórzanej kurtki, perfum i jego samego. Ta mieszanka sprawiła, że wirowało mi w głowie, a pożądanie rozpaliło mnie do białości. Kiedy naparł na mnie biodrami, poczułam twarde wybrzuszenie w jego dżinsach. Jęknęłam zaskoczona i otworzyłam szeroko oczy, a on przesunął wtedy dłonie na moje policzki i oderwał się od moich ust.
– Kurwa! – wysyczał tuż przy moich wargach i przestał mnie całować.
– Zrobiłam coś nie tak? – spytałam skołowana i poczułam, że zalewa mnie gorące zawstydzenie. Z pewnością nie mogłam się równać z dziewczynami, z którymi się umawiał.
– To ja przepraszam – powiedział cudownie głębokim, zachrypniętym głosem, który rozpłynął się ciarkami po moim ciele – Nie powinienem się do ciebie zbliżać. – Oparł czoło o moje. Wdychałam jego zapach, chłonęłam jego bliskość i próbowałam odczuwać go każdym zmysłem, żeby móc jak najdłużej pamiętać miętowy smak jego ust, ciepło i jego sprężyste ciało oraz pocałunki, które doprowadziły mnie do wrzenia. Kiedy się wyprostował, zebrałam się na odwagę i uniosłam głowę, by spojrzeć na niego. Jego szare oczy pociemniały, źrenice się powiększyły, usta miał wilgotne od naszych pocałunków, a włosy w nieładzie opadały mu na czoło. Zapierało mi dech, kiedy na niego patrzyłam. Widziałam pożądanie w jego oczach i nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Igor Markowski, chłopak, w którym byłam zadurzona od wieków, patrzył na mnie z pożądaniem, ale też ze smutkiem, bólem i złością. – Jestem ostatnią osobą, która powinna się do ciebie zbliżać. Zranię cię, Liw, będziesz przeze mnie cierpiała. Dla własnego dobra trzymaj się ode mnie z daleka. – Te słowa zabolały i przepełniły moje serce ogromnym smutkiem.
Nie byłam jednak słaba i nie miałam zamiaru z niego zrezygnować. Dla niego zrobiłabym wszystko w zamian za ochłap ciepła czy czułości, którymi podsycałby moją nadzieję. Bo sama czułam się beznadziejna… albo raczej beznadziejnie w nim zakochana. On zaś uważał, że nie było dla nas szansy… Od lat pragnęłam go sercem i duszą i to on był tym, który mógł mnie uszczęśliwić. Tylko on. Igor Markowski – chłopak z przeszłością. Twardziel o skomplikowanej osobowości, introwertyk i outsider. Chłopak z sąsiedztwa.