- W empik go
Chłopcy. Faul to cię zrobił. Zaginione opowiadanie - ebook
Chłopcy. Faul to cię zrobił. Zaginione opowiadanie - ebook
Nowe, odnalezione opowiadanie Jakuba Ćwieka!
Zmiana miasta i szkoły nigdy nie jest łatwa dla pierwszaków. Zwłaszcza tych nieco odmiennych, a do takich zaliczają się młodzi Zagubieni Chłopcy. Najgorsze, że nie mogą poradzić sobie z dręczycielami zwyczajowymi sposobami, czyli po prostu spuszczając im łomot.
Sytuację zmienia - jak zwykle - dziewczę w tarapatach. Kierowani własnym, pokręconym kodeksem honorowym postanawiają wziąć odwet na starszakach. Zbliżająca się lekcja wuefu i turniej koszykówki będą idealną okazją. Stalówka ma plan...
Jacy byli Chłopcy kilkanaście lat temu? „Faul to cię zrobił” jest na to doskonałą odpowiedzią.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7924-259-7 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nowe,
odnalezione
opowiadanie
Jakuba
Ćwieka!
Milczek siedział na murku z jedną nogą zwisającą swobodnie, a drugą podciągniętą niemal pod brodę. Palił i patrzył na Stalówkę z niedowierzaniem. W końcu nie wytrzymał i zamigał.
Albinos wzruszył ramionami.
– A co mam zrobić? – zapytał.
Wylał wodę z buta, wyciągnął z niego gumową wkładkę i uderzył nią kilka razy o ścianę.
– Masz może chusteczki, Kędzior?
Olbrzym sięgnął do sfatygowanego plecaka z Rambo.
– Nie, ale zajebałem srajtaśmę z nauczycielskiego – powiedział z prawdziwą dumą. – Kutafony mają jej tyle, że całe grono by się mogło za mumie przebrać, a jak ja się wczoraj chciałem wysrać, to musiałem wyrywać z zeszytu z matmy. Tylko oddaj resztę!
Rzucił rolkę bratu, a ten starannie wytarł i osuszył gumową wkładkę, po czym owinął ją w papier i wsunął do wciąż mokrego buta. Zsunął skarpetkę i, krzywiąc się, wsunął but na nogę.
Milczek pokręcił głową i znowu coś zamigał.
– Nie – westchnął Stalówka. – Jeżeli założę te od wuefu, to się Sputnik zaraz połapie i nie da mi ćwiczyć. Ma, kutas, szósty zmysł, jeśli chodzi o brudne buty na hali.
Zdjął but z drugiej nogi i powtórzył całą procedurę. Gdy skończył, podszedł do Milczka i wziął od niego papierosa. Zaciągnął się, zakasłał i spojrzał z obrzydzeniem na napis tuż powyżej filtra.
– Kurwa, Milczek, camele palisz? To trzeba mi było powiedzieć. Jak już i tak stawałem na baczność w kiblu, to mogłem ci coś tam wyłowić...
Milczek odebrał papierosa, pokazał albinosowi środkowy palec i wstał. Zaczął spacerować po murku tam i z powrotem z rękami w kieszeniach. Kędzior rzucił w niego kawałkiem wysuszonego drewna.
– Swoją drogą, Stalówka, to jak długo będziemy to jeszcze znosić? – zapytał.
– Co masz na myśli?
– No to. – Olbrzym wskazał na mokre buty brata. – Tę całą falę, mierzenie zapałkami framug, oddawanie drobnych i włażenie z buciorami do kibla. Kurwa, przecież to uwłaczające jest!
Milczek przystanął na murku, odwrócił się zgrabnie i zamigał z aprobatą.
Stalówka jednak tylko rozłożył ręce.
– Jesteś pierwszakiem, Kędzior. To jest los wszystkich pierwszaków, a już szczególnie tych odmiennych, jak ja. Poczekamy trochę, w końcu się im znudzi.
– Ale dlaczego? Przecież ja ich wszystkich mógłbym...
– Jak Kruszyna? – wszedł mu w zdanie Stalówka.
Z rudego olbrzyma w jednej chwili zeszło powietrze. Albinos dostrzegł to i poszedł za ciosem.
– Dobrze wiesz, że absolutnie nie możemy się teraz wychylać. To nowe miejsce, nowe miasto, a my już źle zaczęliśmy.
Sięgnął do parcianego chlebaka służącego mu za tornister i wyjął zeń pogniecioną paczkę lucky strike’ów. Wyjął jednego, wyprostował, zapalił.
– Jeżeli mama znowu straci pracę, jeżeli znowu nie będzie nas stać na czynsz...
Nie musiał kończyć. Wszyscy pamiętali ostatni rok, a szczególnie zimę na działkowych ogródkach. Bardzo szybko przygoda, jaką było mycie się w balii, rozpalanie ognisk co wieczór i spanie na drewnianej podłodze altanki w cieniutkich śpiworach, przerodziła się w lodowaty, skręcający z głodu koszmar, do którego żaden z nich nie chciał wracać. A przecież nie oddalili się od niego na więcej niż kilka kroków. To wszystko, ten spokój, komfort regularnych obiadów i własnych łóżek w ciasnym, dwupokojowym mieszkanku, to wciąż pachniało dla nich okresem próbnym, który wszyscy, nie tylko Dzwoneczek, musieli przejść.
(...)