- W empik go
Chor i Kalinycz - ebook
Chor i Kalinycz - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 156 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W oryginale: płoszczadia – tak nazywają w guberni orłowskiej wielkie, gęste skupiska zarośli. Gwara orłowska wyróżnia się w ogóle obfitością samorodnych, niekiedy bardzo trafnych, niekiedy dość nieskładnych wyrazów i zwrotów. (Przyp… aut.)
dubelt, a ruchliwa kuropatwa swym porywistym wzlotem raduje i płoszy strzelca i wyżła.
Bywając w powiecie żyzdryńskim w charakterze myśliwego, zetknąłem się w polu i zawarłem znajomość z pomniejszym kałuskim ziemianinem, Połutykinem, zapalonym myśliwcem i, co za tym idzie, człowiekiem przezacnytn. Zapewne, miał i on swoje słabostki: więc, na przykład, zalecał się do wszystkich posażnych panien w guberni, a gdy dostał rekuzę i gdy mu wymówiono dom, z bólem serca zwierzał się wszystkim przyjaciołom i znajomym ze swego smutku, rodzicom zaś panny nadal posyłał w darze kwaśne brzoskwinie i inne płody swojego sadu; lubił powtarzać wiecznie tę samą anegdotę, która, wbrew wysokiemu o niej mniemaniu pana Połutykina… jako żywo nigdy nikogo nie śmieszyła; chwalił utwory Akima Nachimowa tudzież opowieść Pinna; jąkał się, psa swego nazywał Astronomem; zamiast jednak mówił jednakowoż, zaprowadził w swym domu kuchnię francuską, której sekret, wedle pojęć jego kucharza, polegał na zupełnym przeinaczeniu naturalnego smaku każdej potrawy: mięso po wyjściu z rąk tego mistrza zalatywało rybą, ryba – grzybami, makaron – prochem; za to ani jedna marchewka nie dostała się do rosołu, zanim nie przybrała postaci rombu czy trapezu. Lecz pominąwszy te nieliczne i błahe przywary, pan Połutykin był, jak się rzekło, człowiekiem przezacnym.