Cisza, która krzxyczy - ebook
Cisza, która krzxyczy - ebook
Autobiograficzna opowieść o mężczyźnie zmagającym się z depresją, traumą dzieciństwa i poczuciem porażki jako ojciec, mąż i syn. Bez fikcji, bez upiększeń — szczere świadectwo życia na granicy, przepełnione bólem, wstydem, ale i cichą nadzieją. Głos tych, którzy milczą, a w środku krzyczą.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Biografie |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Depresja nie zawsze ma twarz smutku. Czasem przybiera maskę codzienności: ojca robiącego zakupy, mężczyzny śmiejącego się z dzieckiem, pracownika podającego klientowi paragon. A w środku — pustka. Ból. Cisza, która krzyczy.
Ta książka to nie fikcja literacka ani poradnik. To autentyczna relacja osoby, która przeszła przez piekło depresji i wielokrotnie stanęła nad krawędzią. To głos mężczyzny, który odważył się przyznać, że nie dawał rady. To akt odwagi, który daje innym prawo do słabości.
W erze męskiej twardości i milczenia taka opowieść jest bezcenna. To głos w imieniu tysięcy, którzy nie mówią. Nie potrafią. Nie mogą.
Czytając tę książkę, nie jesteś sam.
Katarzyna Mirecka
psychoterapeutaProlog: Cisza, która krzyczy
Nie każda wojna ma okopy. Nie każda rana krwawi. Moja wojna rozgrywała się wewnątrz — cicho, podstępnie, bez świadków. Uśmiechałem się, robiłem zakupy, rozmawiałem z ludźmi, żartowałem. A w środku umierałem.
Nie piszę tej książki, bo wygrałem. Piszę ją, bo przeżyłem. A to nie zawsze jest to samo.
Bo czasami jedyny powód, by nie skoczyć z wiaduktu, to przypadkowy przechodzień. A czasem — twarz dziecka, która pojawia się w głowie w ostatniej chwili, zanim połkniesz trzydzieści tabletek.
To nie poradnik. To nie manifest. To spowiedź. Bez rozgrzeszenia. Ale może z nadzieją.Rozdział 1: Dzieciństwo pod pasem i kazaniem
Wychowałem się w świecie, w którym na miłość trzeba było zasłużyć. W domu, w którym to ja miałem być posłuszny ponad wszystko — i to ja byłem najczęściej karany. Czasem przyjmowałem karę za braci, bo oni natychmiast płakali, a ja starałem się być twardy. Kara nie była rozmową. Nie była próbą zrozumienia. Była ciosem. Była krzykiem. Była sposobem na pokazanie, kto rządzi.
Od piątego roku życia byłem ministrantem. Sam chciałem — naprawdę. Chciałem być blisko Boga, chciałem być dobrym synem, dobrym chłopcem, kimś, z kogo rodzice mogliby być dumni.