Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ćma - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ćma - ebook

— Nasza miłość się wypaliła… — odpowiedział, przenosząc na kobietę spojrzenie poprzez płomień smukłej palącej się pośrodku stolika świecy, wokół której tajemniczo jak piękny motyl krążyła nocna ćma. — Czy nadal na nią czekasz? Ale jeśli nie przyjdzie? — zapytała i tajemniczo się uśmiechnęła…

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8324-757-1
Rozmiar pliku: 4,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wyprawa na koniec świata

Podszedł do niej i powiedział:

— Pójdziesz ze mną na koniec świata, tam gdzie spełniają się marzenia?

I wziął ją za rękę, i poszli ulicą zalaną promieniami nieznośnie jasnego, słonecznego światła, parząc bose stopy rozpalonym asfaltem. I szli długo, długo, dopóki nie okazało się, że wokół nich same łąki i pola. Znaleźli w nich wąską ścieżkę. Ruszyli wzdłuż. Wkrótce zakryło ich zielone listowie.

Znaleziono ich śpiących, na mechatej łące, tuż nad ranem. Zdrowo oberwali od rodziców.

Od tej pory dużo upłynęło czasu. Ona — Justyna, nie ma już sześciu latek, jak wtedy, a on ośmiu.

Jednak gdyby dziś przyszedł do niej i powiedział:

— Pójdziesz ze mną na koniec świata, tam gdzie spełniają się marzenia?

Bez wahania znów podałaby mu rękę i poszłaby.

Tylko że on do niej nie przyjdzie. On już idzie na koniec świata.

Z inną.Impresja z życia szczęśliwej kobiety

Zawsze pragnęła wielkiej i pięknej miłości. I oto Los ofiarował jej taki prezent — poznała Jego!

Jej ukochany mężczyzna leży w stroju kąpielowym na rozłożonej kanapie (gdyby nie pandemia na pewno teraz wylegiwałby się razem z nią na plaży) ogląda telewizję i jest taki męski, że gdy nawet z ukradka zerka na niego, aż zapiera jej dech.

_Ależ spotkało mnie szczęście!_ — Wręcz zazdrości samej sobie i dziwi się, że w jakiś magiczny i cudowny sposób jej marzenie mogło się spełnić, i tak szybko!… Już samo przebywanie obok NIEGO i patrzenie na NIEGO jakimże jest trudnym do wysłowienia szczęściem!

Nagle odwrócił się do niej, przerywając jej miłosne przemyślenia:

— Kuźwa! Hej, Justyno, czegoś nie rozumiem? Będzie tu dziś jakieś żarło czy nie?

Wzdrygnęła się, pobiegła szybciutko do kuchni. Jej ukochany kocur jest głodny! Cieszyła się z przeświadczenia, że on naprawdę jej potrzebuje, że ona jest mu niezbędna, niezastąpiona, i ta myśl sprawiała, że choć to prawie już niemożliwe, ale jeszcze bardziej poczuła się kobietą spełnioną.

I jeszcze bardziej szczęśliwą.Jesienne wspomnienie

Do dziś ma je przed oczyma. Było to wiele, wiele lat temu, gdy jako młoda dziewczyna spacerowała po parku imienia Adama Mickiewicza w Ostrowie Wielkopolskim. I tak jak teraz, i wtedy była jesień. Wszystkie alejki pokrywało brązowo-żółte listowie. Stąpając po nim, jak zwykle tak bywa przy chodzeniu po suchych liściach, rozchodził się charakterystyczny szelest, podobny do szumu fal, a do nozdrzy wnikała wilgoć i zapach jakby z gęstwiny lasu… Było ciepło. Słońce świeciło jaskrawo, a pod błękitem nieba wesoło szybowały latawce, które rozkrzyczana dzieciarnia więziła i ciągała na brzuchowatych linkach. Niewiele dalej, na uboczu szerokiej alejki wiodącej wzdłuż nabrzeża stawu, jakaś kobieta sprzedawała jesienne kwiaty…

Nagle spostrzegła idących nieopodal dwoje zgarbionych staruszków: on w okularach i zacerowanej, ale schludnej kamizelce, ona — w śmiesznym, staromodnym kapelusiku skryta pod stareńką parasolką. Szli jak młodzi kochankowie, trzymając się za ręce, rozmawiając o czymś-tam swoim, co rusz wymieniając się czułymi spojrzeniami…

Zatrzymawszy się przed kobietą sprzedającą kwiaty, starszy pan długo przeliczał drobne pieniążki i gdy kupił w końcu jeden niebrzydki bukiecik — wręczył go promieniującej ze szczęścia swej ukochanej pani! Wręczył i pocałował w policzek a następnie obydwoje — nie spiesząc się i jakby nikogo wokół nie widząc, na nikogo nie zwracając uwagi — ponownie chwycili się za ręce i wolnym spacerkiem ruszyli przed siebie. A z nimi jesienny wietrzyk, delikatnie obsypujący kolorowym listowiem zakochaną parę…

Jakże piękny wzruszający obrazek! — westchnęła Justyna. — Chciałbym kiedyś, gdy już będę w ich wieku, zaznać podobnego szczęścia…Jego tlen

— Odchodzę, mój mężu! — powiedziała Justyna.

— Dlaczego? — zapytał, patrząc na nią.

Uśmiechnęła się smutnym, zimowym uśmiechem. W oczach, w których szkliły się łzy, odbijało się mroźne, gwieździste niebo.

— Przecież i tak nigdy mnie nie kochałeś — odpowiedziała.

— Jak to? — zapytał — Naprawdę nic przy mnie nie czułaś?

— Od bardzo dawna nie powiedziałeś mi najważniejszego.

— Czego? — zapytał.

— Że mnie kochasz… — szepnęła.

— Nie przykładam znaczenia do słów. — odrzekł. — Przecież to tylko słowa. Nic więcej.

„Ale w nich mieszka miłość” — odpowiedziała Miłość, ustami Justyny.

Czekał. Wierzył, że przyjdzie, ponieważ od zawsze w głębi wierzył, że wróci, mimo że rozstali się dawno. Jednak dziś, jak nigdy wcześniej, znów chciał ją ujrzeć, chociaż sam nie wiedział, dlaczego? A może wiedział? I tylko nie chciał się przed sobą przyznać?

I rzeczywiście, zjawiła się. Przyszła jako Los, pod postacią pięknej kobiety. Ale on nie wiedział, że to Ona.

— Dlaczego się rozstaliście? — spytała piękna kobieta, gdy nostalgicznym zimowym wieczorem, siedząc przy kawiarnianym stoliku, spoglądał przez okno w rozgwieżdżone niebo.

— Nasza miłość się wypaliła… — odpowiedział, przenosząc na kobietę spojrzenie poprzez płomień smukłej, palącej się pośrodku stolika, świecy, wokół której tajemniczo, jak piękny motyl, krążyła nocna ćma.

— Czy nadal na nią czekasz? Ale jeśli nie przyjdzie? — zapytała i tajemniczo się uśmiechnęła. — Co wtedy zrobisz?

— Nie wiem. — odpowiedział zniewolony uśmiechem — Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, że była moim tlenem niezbędnym do życia… Lecz odeszła, bo przestałem jej okazywać miłość i mówić najważniejsze słowa.

— Jakie? — zapytała, patrząc mu w oczy.

Że ją kocham…

Justyna spuściła oczy i cicho rzekła:

— Dziękuję… Choć to i tak już niczego nie zmieni.Substytut

Po szychcie on od razu ucieka z pracy. Biegnie po schodach. Byleby jak najszybciej! Drzwi się otwierają. Znów widzi radosny uśmiech. Iskierki w jej oczach. Zaraz zanurzy się w świat, który stworzył… Miłość!

Czasem niespodziewanie dostawała ataku złości! Milczał. Nie wiedział, jak reagować. Prawdopodobnie wszystkie kobiety tak mają. Emocje, hormony… Znosił, trwał, przetrzymywał… Miłość!

Burzliwe noce wciąż mijały jak cudowne bajki. Wszystko sobie przebaczali. Zapominali o wszystkim co niedobre. Budzili się rano spleceni w precelek, szczęśliwi. Uwielbiał te błogie chwile, ciepło jej ciała… Miłość!

Dzieci. Urodziły się i sprawiły, że był jeszcze bardziej szczęśliwy. Kochał je, rozpieszczał, kupował stroje. Uwielbiał ich śmiech. Bawił się z nimi, czytał na dobranoc bajki… Miłość!

Dzieci dorosły. Wyjechały na studia. Chciała robić karierę. Mówiła, że musi coś w życiu osiągnąć. Zasypiał, słysząc szum komputera i stukot klawiatury… Miłość.

Brakowało jej wolności. Jeździła w delegacje do innych miast, do innych krajów. Nie protestował. Chciał, żeby było dobrze. Wszystko rozumiał. Trwał w nadziei… Miłość.

Zaczęła palić… Powiedziała, że to pomaga na koncentrację. Widział rozpad swego świata, który kochał. Rozmawiał z nią. Przekonywał. Nie pachniała już cukierkami i mlekiem… Odwracał się do ściany, by nie urazić jej zniesmaczeniem… Miłość.

„Lepiej w ogóle abyśmy sypiali osobno!” — Wygarnęła mu. Postawiła na swoim. Wyczołgał się z łóżka, przeniósł na kanapę. Jest zmęczony wytrwałością. Lecz wciąż trwa… Miłość?

W końcu pozwolił jej odejść. Stała się wolna. Zrobiła, co chciała. Co planowała od dawna. Jemu — wszystko zobojętniało… Miłość?

Dzieci wyfrunęły z gniazda. Na zawsze. Dom zarasta pajęczyną. Teraz jego światem jest butelka alkoholu. Znalazł substytut… Miłości.Przypowieść o Malutkiej miłości

W parku Mickiewicza, na zacienionej ławeczce, z dala od uczęszczanych przez ludzi alejek cichutko siedziała sobie Malutka Miłość. Miasteczko tętniło życiem, mieszkańcy zajęci byli swymi codziennymi sprawami i nikt z nich nie zwracał na Malutką Miłość uwagi.

_Przesiedzę tutaj tak do późnej starości i pewno nawet się nie dowiem, czy mogę być komuś do czegokolwiek potrzebna_ — pomyślała Malutka Miłość i postanowiła wstać z ławeczki i ruszyć alejką, do ludzi.

Wtedy — od razu ją zauważono. Jakiś zamyślony pan podszedł do niej, potarł dłonią po swym niedogolonym podbródku i zaczął się zastanawiać: _Do licha! Potrzebna mi do czegokolwiek taka Malutka Miłość czy jednak do niczego nie jest potrzebna?_

W tym samym czasie dużo młodszy od niego chłopak, slalomujący na deskorolce wzdłuż alejki, przelotnie zerknął na Malutką Miłość i, prychając prześmiewczo, pomknął dalej, nawet na chwilę się przy niej nie zatrzymując. Tak samo i pewna wyniosła dama. Ta, mijając Malutką Miłość, widowiskowo zaciągnęła się papierosem i wydmuchując chmurkę dymu, rzuciła mimochodem — Dość mam kolejnych miłostek i romansów. Same tylko po takich kłopoty… — I nawet kuśtykający staruszek, idący alejką z naprzeciwka, widząc Malutką Miłość, przestraszył się i już z dala zawołał: — A kysz, swawolnico! Nie wchodź mi w drogę. Siwej brodzie nie przystoją miłostki. Należy się powaga i szacunek!

I dopiero jakaś miła kobieta, robiąca w parku zdjęcia drzewom i kwiatom, z nadzieją i czułością spojrzała na Malutką Miłość:

— Dzień dobry! Na imię mam Justyna. Może chciałabyś obejrzeć moje fotografie kwiatków, owadów i chrząszczy? — Zapytała Malutką Miłość — Pokażę ci, jakie są piękne. A jeśli chcesz, mogę cię także nauczyć robić takie niezwykłe zdjęcia, a potem pójdziemy razem na spacer!

— Z przyjemnością! — Malutka Miłość zachwyciła się i wyciągnęła do Justyny rękę.

— Stop! Zostaw ją! — Nagle „przebudził się” zamyślony mężczyzna o niedogolonym podbródku. Wciąż zastanawiał się nad zaletami i wadami Malutkiej Miłości, lecz decyzji jeszcze nie podjął. — Byłem pierwszy, który podszedł do niej i jeszcze nie wiem, czy potrzebna mi ona do czegoś, czy nie!

— Nie słuchaj tego niezdecydowanego pana! — powiedziała do miłej pani Justyny Malutka Miłość. — Ma już całkiem niemało lat i nadal nie rozumie, że jeśli zawsze będzie tak długo podejmować decyzję, żadna Miłość na niego nie zaczeka…Głowa pisarza

„I znów pusty ekran, zero natchnienia…” — pan pisarz Janko westchnął i zamknął pokrywę laptopa. — Idę na spacer! — zadecydował — Może wena powróci?

Robił tak zawsze, gdy cierpiał na pustkę w głowie, gdy brakowało natchnienia i wena ulatywała w nieznane. Głowa pisarza dotleniona po spacerze wiejskim powietrzem zwykle wracała do rutynowej kondycji, co oznaczało, że pracowała lepiej. Bo i czego więcej pisarzowi trzeba, gdy na świecie cisza, spokój i sielska natura? Niczego…

W płóciennych spodniach, słomkowym kapeluszu i lekkich butach pan pisarz Janko wyszedł z domu i bez namysłu skierował się w stronę pobliskiej rzeczki. A tam — prawdziwie sielskie landszafty: kot sąsiadów czai się w trawie, szukając smacznych myszek, w koronie starej topoli głośno rozśpiewuje się skowronek, nad jeziorem polnych kwiatów fruwają kolorowe motyle i ciężko furgocze trzmiel, lądując na koniczynach, by odsysać z nich zapasy na tegoroczną zimę. Słowem: idylla.

Nagle, wchodząc do zagajnika, uwagę pisarza zaprzątnęły nieco inne, acz, przyznać to trzeba otwarcie i uczciwie, nadal naturalne dźwięki. Pan pisarz Janko ostrożnie ruszył do miejsca, z którego dochodziły. Jeden rzut oka, potem następny i jeszcze kolejny — i wszystko było już jasne jak południowe słońce. Chłopak od sąsiadów przywarł dziewczynę do pnia rosłego drzewa i raz za razem wchodził w nią wszechwładnie i stanowczo, nagłaśniając ten proces potężnym oddechem. Również dziewczyna mimo częściowego zniewolenia nie pozostawała bezczynną: łapczywie obejmując konar, pojękiwaniem w unisono dopełniała artykulację chłopaka.

By, broń boże, nie być przyłapany na zbyt płochym podglądactwie — pan pisarz, po nasyceniu „pustogłowia” spektaklem, cicho i dyskretnie się oddalił.

Skowronek jeszcze głośniej zaśpiewywał się w koronie starej topoli, świętując zwycięstwo życia, motyle jeszcze bardziej intensywnie trzepotały nad kwiatami, trzmiel z jeszcze większą determinacją zbierał daninę z kwiatów. Głowa pisarza doznawała tak bajecznej uczty zmysłów, że na natchnienie nie musiał dłużej czekać. Pan pisarz Janko energicznym więc krokiem ruszył do domu.

— Chcesz trochę wisienek? — zapytała Justyna, od niedawna partnerka Janka, widząc, że ów najwyraźniej pochwycił podczas spaceru twórczą inspirację.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: